Ewelina |
Wysłany: Nie 12:39, 17 Mar 2013 Temat postu: |
|
Stosunkowo niewiele powiesci z tej dziedziny przeczytałam i raczej klasyczne - Verne'a, Ostoi, Aldissa, Boulle'a, Clarke'a, Strugackich ... Nie wiem, czy cykl Martina można do nich zaliczyć. Pewnie tak, bo to jednak chyba literatura fantasy... no i Sapkowski. Też znakomity...
A swoją drogą to tłumacz Cieplarni Aldissa - Marek Marszał, musiał się sporo nagłowić, żeby stworzyć? wymyślić? takie słowa jak: gębokłapy, mordziele, glistogluty, wierzbomordy, głupikłaki, jagodobije, parzyperze ... a rządził i tak wiekowy smardz  |
|
Rika |
Wysłany: Nie 9:49, 17 Mar 2013 Temat postu: Fantastyka i Fantasy |
|
Rozróżniając fantastykę naukową od fantasy, Arthur C. Clarke sugeruje następującą definicję operacyjną:
- fantastyka naukowa jest tym, co nie może się wydarzyć – na szczęście;
- fantasy jest tym, co nie może się realnie wydarzyć – niestety.
Pojawiali się nam już na forum przedstawiciele tych gatunków. Ale teraz już pakuję wszystko do jednego wątku, żeby się niepotrzebnie nie rozdrabniać, bo to pewnie będzie marginalna dyskusja. Ale może macie jakieś ulubione książki, opowiadania, cytaty lub ciekawostki z tej dziedziny?
Zacznę od tego, co Stanisław Lem napisał o miłości. Aż trudno uwierzyć, że tak się da. Ciekawe, co powiedziałaby kobieta na takie wyznanie miłosne. I czy byłaby w stanie doczytać do końca. Chylę głowę przed mistrzostwem pana Lema.
To fragment opowiadania Stanisława Lema Elektrybałt Trurla (z tomu Cyberiada):
Klapaucjusz myślał, myślał, wreszcie zmarszczył się i rzekł:
- Dobrze. Niech będzie o miłości i śmierci, ale wszystko to musi być wyrażone językiem wyższej matematyki, a zwłaszcza algebry tensorów. Może być również wyższa topologia i analiza. A przy tym erotycznie silne, nawet zuchwałe, i w sferach cybernetycznych.
- Zwariowałeś chyba. Matematyką o miłości? Nie, ty masz źle w głowie - zaczął Trurl. Lecz zamilkł wraz z Klapaucjuszem, ponieważ Elektrybałt jął deklamować:
Nieśmiały cybernetyk potężne ekstrema
Poznawał, kiedy grupy unimodularne
Cyberiady całkował w popołudnie parne,
Nie wiedząc, czy jest miłość, czy jeszcze jej nie ma?
Precz mi, precz, Laplasjany z wieczora do ranka,
I wersory wektorów z ranka do wieczora!
Bliżej, przeciwobrazy! Bliżej, bo już pora
Zredukować kochankę do objęć kochanka!
On drżenia współmetryczne, które jęk jednoczy,
Zmieni w grupy obrotów i sprzężenia zwrotne,
A takie kaskadowe, a takie zawrotne,
Że zwarciem zagrażają, idąc z oczu w oczy!
Ty, klaso transfinalna! Ty, silna wielkości!
Nieprzywiedlne continuum! Praukładzie biały!
Christoffela ze Stoksem oddam na wiek cały
Za pierwszą i ostatnią pochodną miłości.
Twych skalarnych przestrzeni wielolistne głębie
Ukaż uwikłanemu w Teoremat Ciała,
Cyberiado cyprysów, bimodalnie cała
W gradientach, rozmnożonych na loty gołębie!
O, nie dożył rozkoszy, kto tak bez siwizny
Ani w przestrzeni Weyla, ani Brouwera
Studium topologiczne uściskiem otwiera,
Badając Moebiusowi nieznane krzywizny!
O, wielopowłokowa uczuć komitanto,
Wiele trzeba cię cenić, ten się dowie tylko,
Kto takich parametrów przeczuwając fantom,
Ginie w nanosekundach, płonąc każdą chwilką!
Jak punkt, wchodzący w układ holonomiczności,
Pozbawiony współrzędnych zera asymptotą,
Tak w ostatniej projekcji, ostatnią pieszczotą
Żegnany - cybernetyk umiera z miłości. |
|