|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 12:36, 27 Maj 2018 Temat postu: Znak Zorro -Czas próby |
|
|
Okey ,rozumiem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 6:41, 28 Maj 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:08, 28 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Don Diego postanowił przeprowadzić prywatne śledztwo w sprawie śmierci kapitana.
Wspólnie z sierżantem ,wypytywali wszystkich świadków.
Był w tawernie i zaczął rozmowę z Marią ,która przyszła obsłużyć jego stolik.
-Usłyszałaś strzał i nie wyszłaś sprawdzić co się dzieje ?
-Don Diego zadajesz zbyt dużo pytań -odparła nieco zirytowana kelnerka. |
Diego jest dociekliwy
Cytat: | -Chce tylko pomóc temu staremu Indianinowi ,który został niesłusznie oskarżony -rzekł Diego marszcząc brwi.
-Niepotrzebnie się tym martwisz Don Diego ,Zorro się znowu pojawi i go uratuję -rzekła z dziewczyna z niezmąconą pewnością.
-Jak to znowu -spytał zdumiony Diego. |
Właśnie! Dlaczego znowu?
Cytat: | Chudy Don Carlos zauważył ,że Diego rozmawiał z dziewczyną i przyszedł donieść o tym sędziemu.
Tego samego dnia Maria została,porwana ogłuszona i związana.
I taką związaną rzucili do powozu. |
Maria jest w niebezpieczeństwie
Cytat: | -Pan nie jest don Este ban -rzekła zdumiona Maria ,gdy Zorro po walce z woźnicą uratował ją z powozu.
-Nie -zgodził się Zorro.
-Myślałam ,że on uratuję Innocenta -odparła Maria.
-To pani go uratuję ,składając odpowiednie zeznania -rzekł Zorro. |
Na szczęście prawdziwy Zorro ją uratował
Cytat: | -Jeśli on nie był Zorro ,to znaczy ,że pan nim jest ?
-Na to wygląda -zgodził się Zorro ,uśmiechając się swym zjawiskowym uśmiechem.
Maria słysząc to zemdlała z wrażenia i osunęła się wprost w jego ramiona.
-Kobiety mają dość dziwne zwyczaje -rzekł nieco zakłopotany Zorro ,zwracając się do swego czarnego konia Tornado. |
Nareszcie Maria się przekonała, że don Esteban był oszustem. Z wrażenia zemdlała
Cytat: | -Sierżancie panienka chce złożyć zeznania -rzekł Zorro zwracając się do Garcii.
-Łapcie go -odparł Garcia ,zwracając się do swych żołnierzy ,gdy Zorro zdążył już odjechać w świetle księżyca.
-Ależ proszę go nie ścigać -rzekła Maria. To cudowny mężczyzna -dodała z rozmarzeniem w głosie.
-Beze mnie i tak go nie złapią -odparł zarozumiałe sierżant. |
To jest oczywiste, że bez sierżanta nie złapią Zorro-
Cytat: | Chciałem porozmawiać z Don Este banem -rzekł Diego i Konstancja zobaczyła ,że jest wyraźnie zmartwiony. Wynajął pokój w gospodzie.Gdy go znalazłem leżał martwy ,przy nim było to orle pióro.
-Orle pióro -spytała zdumiona Konstancja. Czyżby to był wyrok śmierci ?
-Nie wiem ,może -odparł Diego. Albo to jakiś znak lub szyfr. Nastał czas próby dla mnie ,dla ciebie i dla Zorro.
Może Zorro ,będzie jeszcze bardziej potrzebny niż wcześniej. | Ciekawe kto zamordował don Estebana? Sytuacja groźnie wygląda
Dużo emocji, dużo akcji, w tle tajemnica - pytanie:dlaczego został zamordowany don Esteban? Co oznacza orle pióro?
W każdym razie Zorro na pewno nie zostanie bez zajęcia
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 10:08, 28 Maj 2018, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 8:54, 29 Maj 2018 Temat postu: Znak Zorro -Czas próby |
|
|
-Przyjechał nowy kapitan -rzekł sierżant Garcia ,wchodząc do gabinetu sędziego.
-Wpuść go i zostaw nas samych -odparł sędzia.
Do gabinetu sędziego wszedł mężczyzna ubrany w kapitański mundur ,o twarzy ,która była surowa i brzydka zarazem.
-Mogę prosić pańskie dokumenty -spytał sędzia.
Mężczyzna wyjął je i podał.
-Doskonałe -rzekł urzędnik królewski. Mogę się spytać co się stało z prawdziwym kapitanem Mendesem ?
-Wydarzył się nieszczęśliwy wpadek -rzekł mężczyzna. Kapitan wypadł za burdę.
-Straszna tragedia -odparł sędzia ,uśmiechając się swym obłudnym uśmieszkiem. Czy to zostało opisane w dzienniku pokładowym ?
-Nie. Bo kapitan statku też jest po naszej stronie i nosi orle pióro.
-Muszę panu powiedzieć ,panie Fernandez ,że Orzeł nie jest zadowolony z sytuacji w Los Angeles -wyznał namiestnik. Ciągle grasuję tu ten bandyta Zorro ,a chłopi nie są dostatecznie zdemoralizowani. Potrzeba kogoś ,kto zaprowadzi tu żelazną dyscyplinę ,ufam ,że pan jest takim człowiekiem.
-Ja nie zamierzam tu zostawać na stałe -odparł Fernandez. Zawsze istnieje ryzyko ,że ktoś kto znał prawdziwego kapitana Mendesa ,mógłby mnie rozpoznać.
A czy zna pan tożsamość człowieka zwanego Orłem ?
-Nawet najbardziej zaufani agenci ,nie znają jego prawdziwej tożsamości -odparł sędzia.
-Czy nie uważa pan ,że to dziwne -spytał Fernandez. Jeśli kiedyś nas powieszą za zdradę ,a jemu nic się nie stanie.
-Milej będzie się panu wisiało w jego towarzystwie -odparł sędzia z rozdrażnieniem. Najważniejsze ,że płaci nam dobrze.
-Owszem ,płaci dobrze -zgodził się Fernandez.
-Muszę już pana opuścić -rzekł sędzia ,wstając z krzesła. Dzisiaj odbywa się przyjęcie z okazji zaręczyn córki gubernatora z młodym Dela Vegą.
-Oczywiście -odparł fałszywy kapitan.
Diego de la Vega w dalszym ciągu z powodzeniem udawał fajtłapę i dandysa.
Typowego przedstawiciela swej sfery ,który umie tańczyć ,jeździć na koniu i poruszać się swobodnie na salonach.
Takim o którym się mówi ,że zna kilka języków obcych ,ale w żadnym nie ma nic ciekawego do powiedzenia.
Maska i maniery fircyka z wiedeńskiej kawiarni ,były chwilami ciężkie do zniesienia ,na szczęście Diego mógł liczyć na pomoc Bernardo i Konstancji.
Z Bernardem opracowali własny język migowy ,a prześliczna niczym kwiat tuberozy dziewczyna ,sprawiła ,że los Don Diego przestał być odyseją samotnej wędrówki.
Młody Dela Vega miał rysy i kształty cudnej piękności.
Wysoki ,smukły,cienki w pasie ale o szerokich ramionach.
Twarz jego subtelna i przepyszna zarazem.
Miał ciemne faliste włosy ,piwne oczy ,mały cienki wąsik nad ustami ,które były zmysłowe ,słodkie ,soczyste jak truskawki i delikatnie wykrojone niczym usta kobiety.
Wyglądał jak młody pogański książę lub znudzony cezar na złotym miedzianym tronie.
Pod leniwym wdziękiem ,kryła się w nim dusza dzikiej pantery ,zawsze gotowej do skoku.
Nosił zawsze ubrania uszyte z najlepszych materiałów i wszystkie te garnitury i kamizelki były prosto spod igły.
Wydawało ,że te wszystkie arcydzieła sztuki krawieckiej nosi z jakoś niedbałą nonszalancją,zupełnie jakby nie zdawał sobie sprawy z ich wspaniałości.
Tego wieczoru gdy księżyc świecił jasno na niebie ,nie mógł oderwać wzroku od Konstancji.
Niezwykła uroda dziewczyny ,jej wiosenna piękność przyciągała wszystkich.
Niebieska sukienka doskonałe podkreślała jej zgrabną figurę.
Nie umiała jednak swojego temperamentu schować w szufladzie ,co chwilami ,martwiło jej ojca.
Zdaniem gubernatora ,jego córka zbyt szczerze i porywczo wyrażała swoje opinie.
-Mógłbyś mi przynieść coś do picia -spytała Konstancja Diego.
-Oczywiście -rzekł Diego. Przyniosę ci poncz.
-Zatańczy pani ze mną -spytał sędzia uśmiechając się do Konstancji. Skoro narzeczony zostawił panią samą.
-Przepraszam ,ale Diego ma mi przynieść coś do picia. Czy zna pan Don Rafaela i jego córkę Eugenie ?
Diego przyniósł napoję ,a sędzia spojrzał z pogardą na ludzi ,których przedstawiła mu Konstancja.
Don Rafael zdobył wielki majątek ,sprzedając skóry ,ale w jego żyłach nie płynęła szlachecka krew. Wszyscy wiedzieli ,że urodził się w glinianej chacie i tam zdaniem sędziego powinien pozostać ,a nie pchać się na salony.
-Coś tutaj śmierdzi -rzekł sędzia. Nie zwykłem nazywać donem ,kogoś kto nim nie jest.
-My już pójdziemy -rzekł Rafael biorąc córkę pod rękę.
-Miło być dumnym ze swojego pochodzenia -stwierdził Diego. Ale moim zdaniem człowiek ,który zdobył wszystko sam ciężką pracą ,zasługuję na dużo większy szacunek.
-I to wyczytał pan w książkach -spytał ironicznie sędzia.
-Nie -odparł spokojnie Diego -życie mnie tego nauczyło. Don Rafael miał tylko mały kawałek ziemi ,który podarował mu król ,a teraz ma cały akr i 500 sztuk bydła.
-Nie wiedziałem o tym -przyznał sędzia ,uśmiechając się przebiegłe ,bo przyszedł mu do głowy nowy pomysł.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 10:16, 29 Maj 2018, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:16, 29 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Okazało się, że nowy kapitan jest człowiekiem podstawionym przez bandę Orła. Knuje razem z sędzią.
Diego w dalszym ciągu udaje dandysa, choć czasem nie wytrzymuje i dość odważnie się wypowiada. Nadal pomagają mu Konstancja i Bernardo. Ciekawa jest rozmowa de la Vegi z sędzią. Sędzia wyraża się pogardliwie o ludziach, którzy z nędzy doszli do dużego majątku, ale Diego twierdzi, że właśnie oni zasługują na szacunek.
Cytat: | Don Rafael miał tylko mały kawałek ziemi ,który podarował mu król ,a teraz ma cały akr i 500 sztuk bydła. |
Don Rafael chyba nie jest aż tak bogaty, 1 akr to mniej niż pół hektara. To nie jest wiele, nie da się na tym kawałku wykarmić 500 sztuk bydła.
Sędzia jednak coś knuje. Ciekawe co wymyślił ten zbrodniarz?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:24, 29 Maj 2018 Temat postu: Znak Zorro -Czas próby |
|
|
Następnego dnia rano ,zdenerwowana Konstancja wpadła do hacjendy Dela Vegów.
-Powóz już czeka -rzekła chwytając Diego za rękę.
-Ale o co chodzi -spytał zdumiony młody Dela Vega.
-Sędzia kazał aresztować Don Rafaela za kłusownictwo -odparła zdenerwowana młoda kobieta. Nie mamy czasu ,ktoś musi z nim porozmawiać.
-Nie wiem czy sędzia wysłucha głos rozsądku -rzekł Diego.
Diego i Konstancja dojechali do miasta i zobaczyli Rafaela,którego żołnierze bili batem.
Wzburzona Konstanta wbiegła do gabinetu sędziego.
-Dlaczego ten człowiek jest torturowany jak zwierzę -rzekła nie panując nad sobą.
- Młoda dama nie powinna interesować się takimi sprawami -odparł sędzia protekcjonalnym tonem. Rozumiem ,że kary mogą się wydawać czasem za surowe ,ale to odpowiednia ochrona ,przed złodziejami i mordercami.
-Don Rafael nie jest złodziejem ,ani mordercą -rzekł Diego starając się zachować spokój. Tak naprawdę nie rozumiem za co jest aresztowany.
-Zacząłeś studiować prawo Don Diego -rzekł sędzia uśmiechając się swym złośliwym uśmiechem. Do tej pory dbałeś tylko o swój strój i gitarę.
Don Rafael został skazany ,na sześc miesięcy ciężkich robót za kłusownictwo na ziemi króla.
-A co o tym myśli nowy komendant ?
-Nowy kapitan ,wypełnia swoje obowiązki -odparł namiestnik królewski. A teraz żegnam państwa.
Konstancja i Diego wyszli z gabinetu sędziego.
-Gdyby ojciec nie wyjechał rano do Montery ,porozmawiałabym z nim i sędzia nie byłby taki butny -rzekła rozgoryczona Konstancja. Potraktował mnie jak jakoś małą ,głupią dziewczynkę.
Przeraża mnie ta myśl ,że tak mało możemy zrobić.
-Owszem -rzekł Diego. My już nic nie możemy zrobić ,ale Zorro może zrobić wiele.
Konstancja słysząc to ,uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała mężczyznę w policzek.
Sierżant Garcia wszedł do tawerny.
Jego twarz była szczera jak pyza ziemniaczana.
Miał infantylną osobowość i przekonanie ,że wszyscy są jego przyjaciółmi.
Słynął z apetytu i przechwałek ,nikt jednak nie traktował opowieści, ani operetkowej figury sierżanta serio.
-Dzisiaj nie będzie kredytu -rzekł łysawy właściciel tawerny na widok Garcii.
Niezrażony tym sierżant,przysiadł się do nowych żołnierzy ,którzy przyjechali poprzedniego dnia z kapitanem.
-Wiem ,że nie wybaczylibyście mi jakby się z wami nie napił -rzekł Garcia.
-Mylisz się sierżancie ,wybaczamy ci -odparł Roberto.
-Następnym razem ja wam postawie wino. Będę miał dużo pieniędzy.
-W jaki sposób ?
-Bo dostanę nagrodę za schwytanie Zorro -rzekł Garcia.
Pojawi się na pewno w nocy by uwolnić więźnia i wtedy go schwytam.
-Czy ten plan ma szansę powodzenia -spytał drugi z żołnierzy. Zorro nie jest głupi i na pewno bierze coś takiego pod uwagę.
-Nie znacie Zorro ,na pewno się zjawi -rzekł Garcia z przekonaniem.
-A gdyby chciał cię zabić ?
-Nie sądzę by chciał mnie zabić ,skoro do tej pory tego nie zrobił -odparł rozsądnie sierżant.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 15:18, 29 Maj 2018, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:42, 29 Maj 2018 Temat postu: |
|
|
Sędzia jest bardzo złym i podstępnym człowiekiem. Nie dość, że aresztowano don Rafaela za kłusownictwo, to jeszcze kazał go chłostać batem. Myślę, że don Rafael na pewno nie kłusował. Niestety, sędzia nie reaguje na prośby zwykłych ludzi, więc Zorro będzie musiał się tą sprawą zająć. Sierżant Garcia jest zainteresowany nagrodą za schwytanie Zorro, ale ... chyba wie, że i tak Zorro mu ucieknie. Nie obawia się też krwawej akcji ze strony obrońcy ludu, bo do tej pory, mimo wielokrotnych spotkań ... nie skrzywdził sierżanta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:54, 02 Cze 2018 Temat postu: Znak Zorro -Czas próby |
|
|
-Konstancjo jeśli chcesz pomagać Zorro ,musisz się nauczyć dobrze jeździć konno -rzekł Diego zwracając się do dziewczyny.
-Ty nauczyłeś się jeździć konno już w kołysce -odparła Konstancja.
-Tak naprawdę ,nigdy nie lubiłem szkoły -wyznał Diego. Jako dziecko wjechałem kiedyś nawet konno do kościoła.
-No ,niezły z ciebie gołąbek pokoju -stwierdziła młoda kobieta i pierwszy raz Diego zauważył ,że patrząc na niego ,uśmiecha się z pewnym pobłażaniem ,z wyżyn kobiecej przewagi.
Świeżo zaręczona z miłością swojego życia ,Konstancja promieniowała szczęściem.
Choć sprawiała wrażenie trzpiotki ,była równie inteligenta i skuteczna jak Diego.
Stosując kobiece sztuczki ,kłamiąc i nabierając umiała docierać tam gdzie jemu nigdy by nie udało się to zrobić.
Szybko stali się prawdziwymi partnerami.
Don Diego był nie tylko fantastycznie przystojny i szykowny ,ale też inteligenty jak brzytwa. Z angielskim poczuciem humoru i ironicznym dystansem ,przymrużeniem oka ,również w spojrzeniu na samego siebie.
Miał klasę ,która wynikała zarówno z urodzenia jak i wychowania.
Cechowała go elegancja i kurtuazja jakiej nie powstydził by się najbardziej wymagający salon paryski.
Mężczyzna chciał objąć dziewczynę ,lecz w tym momencie nadbiegł Bernardo i zaczął gestykulować ,że trzeba jechać do miasta ,bo wydarzyło się coś ważnego.
Diego wziął powóz i pojechał do miasta.
Tam dowiedział się ,że jego przyjaciel ,sierżant Garcia został oskarżony o napad i brutalne pobicie królewskiego posłańca .
Żołnierze byli wściekli ,bo czekali na swój żołd już od czterech miesięcy.
-Nie mamy najlepszych żołnierzy ,ale nie wierzę by okradali siebie nawzajem -mruknął Don Diego pod nosem.
Ani przez chwilę nie zwątpił w niewinność Garcii ,sympatycznego grubasa o twarzy która była prosta jak ziemia ,czysta jak woda źródlana i dobra jak świeżo upieczony chlebek.
Proces Garcii przyciągnął uwagę całego miasta.
Sala sądowa pękała w szwach.
-Myślisz ,że uwierzymy w tę bajeczkę ,że Zorro napisał do ciebie list i pojechałeś go ująć -spytał sędzia.
-Mówię prawdę ,przysięgam -odparł prostoduszny Garcia.
-I nie wiedziałeś o tym ,że posłaniec przyjeżdża z pieniędzmi -spytał wściekły sędzia.
-Nie wiedziałem -odparł Garcia.
-Wzywam na świadka Marie Crepo.
Maria ,barmanka z gospody ,podeszła do miejsca ,gdzie przesłuchiwano świadków.
-Obsługiwałaś sierżanta przedwczoraj ?
-Tak ekscelencjo.
-Czy mówił ,że spodziewa się posłańca z pieniędzmi ?
-Tak ,wysoki sądzie ,tak właśnie powiedział.
-Czy mogę zadać jedno pytanie -spytał Don Diego wstając.
-Proszę -zgodził się sędzia.
Maria która się skrycie się podkochiwała w Don Diego ,spojrzała na niego z pokorą i zachwytem.
Podziwiała zarówno jego giętki umysł i smak ,jak i ciało.
Był piękniejszy niż obraz archanioła Gabriela ,który widziała w kościele.
-Czy sierżant pierwszy raz powiedział ,że spodziewa się kuriera z pieniędzmi -spytał Don Diego.
-O nie Don Diego -odparła dziewczyna z typową dla siebie prostotą. On zawsze tak mówi ,jak go proszę o rachunek.
Na sali sądowej rozległy się śmiechy.
-Ile razy tak mówił w tym roku -spytał Don Diego ,drążąc dalej temat.
-Może sto ,albo dwieście -rzekła Maria.
-Nieprawda -zaprzeczył gorąco sierżant. Powiedziałem tak najwyżej kilka razy.
Na sali sądowej rozległy się kolejny śmiechy.
Sędzia zastukał energicznie młotkiem.
-Dosyć tego Dela Vega -rzekł ostrym tonem. To nie ma nic wspólnego ze sprawą. Wina oskarżonego ,nie ulega wątpliwości.
Jutro rano zostanie rozstrzelany o świcie.
-Mogę zasnąć na egzekucję -rzekł Garcia.
Następnego dnia ,gdy różowy blask jutrzenki rozświetlił niebo ,Garcia był już gotowy.
-Chce pan opaskę -spytał kapral.
-Nie -rzekł sierżant. Wiem ,że ty kapralu nie wierzysz w moją winę.
-Oczywiście -zgodził się kapral. Tylko niech mi pan powie ,gdzie ukrył pan pieniądze ?
-Jakie pieniądze -odparł zdumiony sierżant.
W tym momencie zobaczyli ,że Zorro i posłaniec królewski są na dachu.
-Nikt mnie nie napadł -wyznał posłaniec. Owinąłem się bandażami i udawałem ofiarę napadu. Kazali mi zrzucić winę na tego tłustego sierżanta.
-Ładniej było by powiedzieć puszysty -zaprotestował Garcia.
-To wasze złoto panowie -rzekł Zorro rzucając na ziemię ,w stronę żołnierzy woreczki z monetami. Adios mój puszysty sierżancie.
Zorro zeskoczył z dachu wprost na swojego rumaka Tornado i odjechał.
-Łapcie go -rzekł wściekły sędzia.
-Tak -zgodził się Garcia. Łapcie tego fałszywego posłańca.
-Idioto ,trzeba łapać Zorro -rzekł sędzia.
-Tak jest ekscelencjo -zgodził się Garcia ,ale dopiero jak złapiemy tego posłańca.
-Posłaniec powiedział mi ,że to sędzia wymyślił te historię z napadem -rzekł Diego zwracając się do Bernardo i Konstancji.
Ten człowiek też miał przy sobie orle pióro.
O co tu chodzi ?
Kim są ci ludzie ?
Dlaczego najpierw zabili kapitana ,a teraz chcieli skłócić żołnierzy ?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 7:58, 02 Cze 2018, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:47, 02 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Niezła intryga. Sierżant Garcia o włos od śmierci przez rozstrzelanie ... na szczęście Zorro pojawił się w porę i uratował sympatycznego grubasa. Diego zawsze może liczyć na pomoc Bernardo i Konstancji. Maria też chętnie pomogłaby, ale nie zna tożsamości Zorro.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:12, 05 Cze 2018 Temat postu: Znak Zorro -Czas próby |
|
|
-Chcecie żebym podpisał tę listę i zbuntował się przeciwko królowi -Don Alfredo spojrzał ze zdumieniem na Alejandro i Diego de la Vegów.
Don Alfredo był szczupłym brunetem w średnim wieku ,który nosił modny wąsik ,był nerwowy i nieśmiały.
-Ależ skąd -zaprzeczył Don Alejandro. Właśnie dlatego jadę do Montery ,by przedstawić wszystko gubernatorowi ,byśmy mogli działać zgodnie z prawem.
Hiszpania jest daleko ,król nie jest w stanie z Madrytu nadzorować naszej prowincji.
To my obywatele ziemscy ,musimy zaprowadzić porządek. Chcemy stworzyć cywilną armię ,tylko bez mundurów.
Nawet Diego się tu podpisał. Są tu nazwiska 50 mężczyzn.
-Wobec tego ja też złożę swój podpis -zdecydował Don Alfredo.
Diego widząc to uśmiechnął się w stronę ojca.
Następnego dnia ,po wyjeździe Alejandro ,sierżant Garcia pojawił się w hacjendzie z dość niepewną miną.
-Witam sierżancie -rzekł Don Diego uprzejmym jak zwykle tonem. Co pana do mnie sprowadza ?
-Nowy namiestnik królewski Luis Quaerens zdecydował cię odwiedzić -rzekł Garcia.
-To miłe z jego strony -odparł Diego. Mam nadzieję ,że nasza hacjenda mu się spodoba. Czy coś się stało sierżancie ,jest pan jakiś zmartwiony.
-On tu zostanie na stałe Don Diego -wyznał sierżant. Tak zdecydował i ja mam obowiązek go słuchać ,podobnie jak inni żołnierze.
Teraz to jest jego własność.
-Co takiego -twarz młodego szlachcica zmieniła wyraz. Ktoś obcy przychodzi tutaj i zajmuję mój dom ,nie pytając mnie nawet o zdanie.
Będę walczył w obronie własnej hacjendy ,tak jak każdy prawdziwy mężczyzna.
Wściekły Diego wziął szpadę ,która wisiała nad kominkiem.
Sierżant cofnął się przerażony i zdumiony.
Nigdy nie widział Dela Vegi w takim stanie. Tak jak większość ludzi uważał ,że grzeczny ,wymuskany i śliczny jak święty obrazek Diego nie umie się złościć i nie ma nigdy swojego zdania.
-Diego nie masz szans w walce z całym garnizonem żołnierzy -rzekł rozsądnie Garcia. Odłóż szpadę ,bo jeszcze się skaleczysz.
-Niech mi pan zejdzie z drogi, bo nie ręczę za siebie -odparł zdenerwowany młody mężczyzna.
Garcia wyszedł na zewnątrz ,zastanawiając się jak rozwiązać w sposób pokojowy tą przykrą sytuację.
-Tak Bernardo teraz będę walczył jako Diego -rzekł młody arystokrata ,patrząc na swojego służącego.
Dosyć już tego udawania i zakładania masek. Ojciec mój i dziadek tak by właśnie postąpili ,gdyby ktoś chciał zabrać im dom.
Uważasz ,że trzeba przyjąć tego namiestnika i dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
Masz rację przyjacielu ,jestem zbyt dziki i porywczy ,a to nie doprowadzi nas do poznania prawdy.
Szlachcic to człowiek ,który mówi jedno ,a myśli drugie. Trzeba przywitać tego namiestnika i udawać ,że nic się stało.
Diego wyszedł na zewnątrz.
-To pan Luis Quaerens,nowy administrator Kalifornii -przedstawił go sierżant.
-Miło mi będzie pana gościć w moim domu -rzekł Diego swoim dawnym ,tonem.
-To mój sekretarz ,Andy Gonzales -przedstawił namiestnik towarzyszącego mu mężczyznę.
-Zapraszam panów do biblioteki -zaproponował Don Diego.
Luis Quaerens był mężczyzną w sile wieku ,o twarzy surowej i szorstkiej.
Ubrany był elegancko ,a jego sposób mówienia i ruchy świadczyły o osobowości autorytarnej nie znoszącej żadnego sprzeciwu i krytyki.
-Muszę panom powiedzieć ,że mojego ojca nie ma w domu -rzekł Diego.
-Wiem o tym -odparł administrator. Spotkałem go w drodze ,w Santa Barbara.
Tylko ,że on jechał w przeciwną stronę ,pewnie do Montery ,do gubernatora mam rację ?
-Tak -zgodził się Diego. Nie wiem czy będzie zadowolony po powrocie ,że pan zajął nasz dom.
-Na razie możecie w nim zostać -odparł administrator zimnym tonem.
-Robi pan łaskę ,nie wyrzucając nas z własnego domu ?
-Administrator nie chciał wcale tego powiedzieć -rzekł pojednawczo sekretarz.
-Dokładnie to chciałem powiedzieć -odparł administrator. Co pański ojciec niby zrobi ? Zwoła kilka swoich ludzi ,który wydaję ,że są żołnierzami.
Mam prawo zająć każdy dom w Kalifornii i was wyrzucić ,jeśli nie będzie wypełniać moich rozkazów.
-Nie powiedziałem ,że mój ojciec się panu sprzeciwi -rzekł młody Dela Vega ,z trudem siląc się na opanowanie.
-I słusznie ,że pan tego nie powiedział ,bo to zostało by uznane za zdradę -odparł administrator zimno.
-Nie ma sensu spierać się o słowa ,które nie zostały wypowiedziane -rzekł sekretarz. Macie piękną bibliotekę Don Diego ,nie sądziłem ,że w Los Angeles można zgromadzić tyle książek.
-Jestem bardzo dumny z tej biblioteki -rzekł Diego. Sprowadzałem te książki z Europy. Przepraszam ,chciałbym porozmawiać ze służbą ,że w domu są nowe porządki.
-Oczywiście -zgodził się Luis.
-Może nie trzeba było tego młodego tak drażnić -rzekł sekretarz ,zwracając się do administratora po wyjściu Diego.
-To mięczak -rzekł Luis z grymasem na twarzy. Powszechnie wiadomo o tym ,że jest tchórzem i zawiódł swojego ojca w każdej dziedzinie.
Nim zacznie się walka ,ucieknie w góry trzęsąc portkami ze strachu.
Wściekły Diego udał się do swojego pokoju i tam
chodził z kąta w kąt.
-Nie wytrzymam z tym człowiekiem pod jednym dachem Bernardo -rzekł Diego nie ukrywając swojego wzburzenia.
Z trudem nie uległem pokusie ,by nie wyrzucić go przez okno.
Diego usłyszał pukanie do drzwi ,otworzył i zobaczył kaprala.
-Mam pana chronić z rozkazu administratora -rzekł kapral.
-Chronić przed czym ?
-Chronić tak ,po prostu -odparł kapral.
Diego słysząc to trzasnął drzwiami.
-Rozumiesz to Bernardo ? To już koniec. Jesteśmy w areszcie domowym.
-Nie mam nic do kaprala ,ale dlaczego kazał pan mu go mnie pilnować -spytał Diego administratora.
Czułbym się znacznie swobodniej ,bez asysty.
-Jeśli tak to cię krępuję Don Diego,to kapral będzie pełnił wartę przed hacjendą -odparł administrator.
Twoje bezpieczeństwo ,to dla mnie priorytet ,skąd przydzielenie ochrony.
Diego zauważył ,że Bernardo rozpaczliwie daję mu jakieś znaki.
-Proszę mi wybaczyć ,ale przypomniałem sobie ,że muszę napisać list do ojca -wyznał mężczyzna.
-Dobrze -zgodził się namiestnik królewski.
-O co chodzi Bernardo ? Co to za list ?
Uważasz ,że administrator jest kolejnym agentem orła.
Nie ma stempla.
Tak Bernardo ,on jest Orłem.
Nawet tuzin Zorro nie powstrzyma tych ludzi ,są zbyt dobrze zorganizowani.
Ale nie poddamy się i będziemy walczyć dalej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 20:46, 05 Cze 2018, w całości zmieniany 13 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:13, 05 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Przeczytam i skomentuję wieczorem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:16, 05 Cze 2018 Temat postu: Znak Zorro -Czas próby |
|
|
Dobrze ,poczekam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:38, 05 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Ach! Kolejny podlec na horyzoncie. Dodam, że podlec na stanowisku ... robi co chce. Nie szanuje ludzi, co może obrócić się przeciw niemu, bo również nie docenia innych. Sądzi ludzi po pozorach. Na szczęście sierżant Garcia zdaje sobie sprawę z niestosowności takiego postępowania ... cóż, Garcia jest tylko sierżantem i musi wykonywać rozkazy. Ciekawe, co don Alejandro zdoła załatwić, uzyskać w Monterey? Czy królewski urzędnik weźmie pod uwagę petycję podpisaną przez właścicieli ziemskich?
Ciekawe, co wymyśli Diego, żeby pozbyć się tego bezczelnego natręta z domu? Co na to jego ukochana? Cóż, to pewnie znów robota dla Zorro ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 23:38, 05 Cze 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:35, 09 Cze 2018 Temat postu: Znak Zorro -Czas próby |
|
|
- Administrator nie chciał się zgodzić bym się z tobą zobaczyła -rzekła Konstancja zwracając się do Diego. Dopiero interwencja sierżanta mi pomogła.
-Poznałaś już tego dżentelmena ?
-Dżentelmena -prychnęła Konstancja. To łotr o kamiennym sercu.
-Może on nam jeszcze bardzo zaszkodzić -rzekł Diego.
-Nie ma sposobu by się go pozbyć stąd ?
-Administrator to Orzeł -rzekł Diego ,patrząc prosto w oczy Konstancji. To on stoi za tymi wszystkimi spiskami i morderstwami.
-Jesteś pewien ,że to on ?
-Tak -odparł Don Diego. Musimy wiedzieć co knuję.
W tym momencie do tajemnego przejścia wszedł Bernardo ,który przyniósł list.
-List od ojca -rzekł Diego. Piszę ,że załatwił wszystko pozytywnie i wraca za parę dni.
-To chyba dobra wiadomość -odparła Konstancja z lekkim śladem uśmiechu.
-Mylisz się -rzekł młody mężczyzna ,marszcząc brwi. Gdy ojciec wróci i zobaczy ,że ten człowiek zajął nasz dom ,dojdzie do walki.
Wiesz jaki mój ojciec jest uparty i popędliwy. Trzeba jakoś zapobiec tragedii i sprawić by Orzeł sam się stąd wyniósł. Tylko jak to zrobić ?
Diego i Konstancja wrócili do hacjendy i usłyszeli krzyki namiestnika ,który chodził nerwowo po domu ,wrzeszczał i wymachiwał rekami.
-Wszyscy mnie opuścili ,wszyscy. Gdzie ci żołnierze co mieli mnie chronić ? Mordy zdradzieckie ,kanalie.
- Ten biedny człowiek ,chyba oszalał i stracił rozum -stwierdziła wstrząśnięta Konstancja.
-Ekscelencjo czy wszystko w porządku -spytał sierżant Garcia.
-Gdzie byli żołnierze?
-Była zmiana warta ,ci co byli w nocy ,zostali zastąpieni innymi -wyjaśnił żołnierz.
-Mogło dojść do zamachu na moje życie -rzekł urzędnik.
-Ależ skąd -zaprzeczył Garcia ,przecież ja tu byłem i nigdy bym do tego nie dopuścił.
Diego i Konstancja schowali się w domu.
-Administrator wyraźnie się boi wszystkiego ,bez licznej ochrony jest nikim -rzekła dziewczyna.
-Tak żądny władzy jest tylko ten ,kto wie ,że w głębi duszy jest słabeuszem -odparł Don Diego. Chyba poznaliśmy jego słaby punkt i możemy się go pozbyć.
On boi się samotności.
-Sierżancie Garcia ,czy schwyta pan w końcu tego Zorro -spyta Diego podchodząc do grubego żołnierza.
-To nie takie łatwe -westchnął sierżant. Za każdym razem gdy się spotykamy ,on wycina Z na moim tyłku. Mój biedny tyłek.
-Za łatwo się pan poddaje -rzekł Don Diego. A nagroda czeka. Za schwytanie tego łotra mógłby pan kupić tawernę.
-Oberża -na twarzy sierżanta pojawił się uśmiech rozmarzenia. Wino ,kobiety ,śpiew.
-Gdy się następnym razem pojawi się tu Zorro ,musi pan go schwytać -rzekł Diego uśmiechając się chytrze.
Był już późna noc ,gdy administratora obudziły dziwne hałasy. Miał wrażenie ,że ktoś gra na pianinie ,ale gdy wchodził na salonu ,nikogo nie było.
Zapalił świece w swoim pokoju ,ale ona nagle zgasła.
-Garcia -wrzasnął administrator ,ale odpowiedziała mu głucha cisza. Żołnierze ,gdzie jesteście.
-Czy coś się stało ekscelencjo -spytał Garcia pół godziny później.
-Wolałem cię ,a ciebie nie było -rzekł namiestnik królewski.
-Pojawił się Zorro i pojechałem za nim -odparł prostoduszny sierżant.
-I jak zwykle ci uciekł -rzekł administrator z ironią w głosie. Gdybyś nie był taki gruby ,to bym pomyślał ,że to to ty jestem Zorro.
-Nie jestem gruby ,tylko puszysty -zaprotestował sierżant. Głód to straszna sprawa.
-Ty mówisz o głodzie -prychnął urzędnik królewski. Zjadłeś obiad złożony z siedmiu dań i popiłeś dwoma butelkami wina.
Słyszysz ? Znowu ktoś gra w salonie na pianinie.
Garcia poszedł do salonu i zobaczył kociaka ,chodzącego po klawiszach.
-Sama słodycz -wzruszył się sierżant ,biorąc małego kotka na ręce.
-Garcia przenosimy się jutro rano do miasta -zdecydował namiestnik królewski.
-Tak jest ekscelencjo -rzekł sierżant ,z trudem kryjąc zadowolenie z tego powodu.
Kilka dni później do hacjendy Dela Vegów przyjechał tajemniczy gość.
Diego rozpoznał ,że to rosyjski ambasador ,z charakterystyczną ,brodą.
-Przyjechałem się spotkać z administratorem -rzekł hrabia Kuryło.
-Służba panu nic nie powiedziała -spytał Don Diego.
-Nie zwierzam się ze swoich planów służbie -rzekł arystokrata.
-Dlaczego się chce pan z nim zobaczyć ?
-Mam dla niego pewną ofertę -odparł rosyjski ambasador.
-Ciekawe czy pańska oferta jest atrakcyjniejsza od oferty lorda Bretona -rzekł Don Diego ,uśmiechając się przebiegle.
-Lord Breton tu był -zainteresował się ambasador. Mógłby mi pan powiedzieć ,co oferował.
-Najpierw musiałabym się dowiedzieć co pan oferuję -odparł Don Diego. Chce pan się napić może wina. Niestety nie mamy wódki.
-Chętnie się napije -zgodził się mężczyzna.
-Wino było całkiem dobre -stwierdził Rosjanin. Gdzie jest administrator ?
-On już tu nie mieszka ,wynajął dom w mieście -odparł Don Diego.
-I dopiero teraz mi pan o tym mówi ?
-Chciałem się najpierw dowiedzieć kim pan jest -rzekł młody szlachcic.
-Rozsądnie -odparł rosyjski dyplomata.
Hrabia Kuryło odwiedził dom ,który wynajął Orzeł w mieście.
-Nikt mnie nie poinformował ,że pan zmienił siedzibę -rzekł zwracając się do namiestnika.
-Nie mam obowiązku informować pana o niczym -rzekł zimno Orzeł. To ja tu rządzę i wydaję rozkazy.
Dlaczego pan w ogóle przyjechał ?
-Mój rząd jest zaniepokojony pewnymi pańskimi działaniami -wyjaśnił dyplomata.
-To nie ma innych zmartwień -zakpił Orzeł. Jedyną wiadomość jaką pan dostanie ode mnie ,będzie taka ,że Kalifornia należy w całości do mnie.
-Oczywiście -rzekł hrabia uśmiechając się układnie. Chciałem jedynie zaoferować swoją pomoc. Na pana miejscu bym uważał na młodego Dela Vegę.
Jest piekielnie inteligenty.
Orzeł wybuchnął głośnym śmiechem.
-Uważa pan ,że ten mydłek może zagrozić naszej wielkiej sprawie -spytał nie kryjąc ironii. Że jest niebezpieczny ?
-Powiedziałabym ,że jest nawet bardzo niebezpieczny -odparł poważnie hrabia.
Rozmawiałem z nim tylko kilka minut i od razu wyczułem spryt ,charyzmę i nietuzinkowy umysł.
-To co pan mówi jest absurdem -rzekł Orzeł. To ja tu decyduję kogo należy się bać ,a kogo nie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 8:55, 09 Cze 2018, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 9:57, 09 Cze 2018 Temat postu: |
|
|
Diego rozszyfrował administratora ... Konstancja również, trafnie go określili, że jest żądnym władzy, chciwym i ... słabym, lękliwym człowiekiem. Chyba znaleźli sposób, żeby sobie z nim poradzić. Tymczasem pozbyli się administratora z domu de la Vega'ów. Ciekawe, że rosyjski dyplomata od razu poznał się na młodym de la Vega
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:04, 10 Cze 2018 Temat postu: Znak Zorro -Czas próby |
|
|
O co chodzi Bernardo -spytał Diego ,gdy służący przybiegł do niego.
-Sierżant Garcia i żołnierze wyjechali. Orzeł przejął posterunek.
-Zorro powinien się tym zająć -rzekła Konstancja.
-Nie -odparł Diego po chwili namysłu. To sprawa dla mojego ojca i jego cywilnej armii. Musimy go ostrzec.
-W czasie strzelaniny był pan w oberży -rzekł Orzeł zwracając się do rosyjskiego dyplomaty.
-Oficjalnie mój rząd nie wie o pańskich planach -odparł hrabia Kuryło.
-Woli by ręce brudził sobie za nich ktoś inny -w głosie administratora słychać było pogardę.
-Na razie kontroluję pan tylko parę ulic -rzekł ambasador. Byłem w Montery i tam wszyscy mówili o Alejandro de la Vega i jego cywilnej armii.
-Kilku właścicieli ziemskich ,którym wydaję się ,że są żołnierzami -prychnął Orzeł.
-Ale mogą nam zagrozić. Zna pan ich nazwiska ,adresy ?
-Nie ,ale poznam -rzekł wściekły Orzeł.
-Chcieliśmy ci coś powiedzieć ojcze -zaczął Diego.
-Nie teraz Diego ,piszę list do gubernatora -odparł Alejandro.
-Ojcze to naprawdę bardzo ważne -rzekł Don Diego.
W tym momencie drzwi hacjendy otworzyły się z hukiem i wpadli tam uzbrojeni napastnicy.
Diego ,Alejandro i Konstancja zostali zaprowadzeni do piwnicy.
Tam zobaczyli ,administratora ,który tym razem nie był w cywilnym ubraniu ,ale w mundurze oficerskim.
-Chciałem tylko starego ,po co przyprowadziliście tu tego szczeniaka i dziewczynę -rzekł Orzeł zwracając się do swych najemników.
-Byli wszyscy razem -odparł najemnik.
-Dobra ,niech już tak będzie -odparł Orzeł. Proponuję panu pewien układ Alejandro. Wszyscy mówią o jakieś liście i niby armii ,którą pan stworzył.
Powie mi pan tylko gdzie ta lista jest ,a daruję panu życie.
-Aż tak się pan boi moich żołnierzy -spytał Alejandro.
-Ja nie boję się nikogo ani niczego -rzekł Orzeł ,z trudem tłumiąc irytację ,jak zawsze gdy pojawiała się na jego drodze jakaś przeszkoda.
Jego tyrańska natura nie znosiła przeciwności i zdań odrębnych.
Alejandro de la Vega spokojnie patrzył mu w oczy.
Była w nim jakaś duma ,typowa dla jego szlachetnej rasy panów ,duma wrodzona ,a nie nabyta ,duma pozbawiona jednak pychy.
-Skoro się pan nie boi ,to po co panu ta lista -spytał Alejandro.
-Albo mi pan powie ,gdzie ta lista jest ,albo pan zginie -rzekł Orzeł.
-Naprawdę pan sądzi ,że wydał bym 50 ludzi na śmierć ,tylko po to by uratować siebie -odparł spokojnie Alejandro.
-To nie czas na bohaterstwo senior -rzekł zirytowany Orzeł.
-Ja panu powiem ,gdzie jest ta lista -odezwał się nagle Diego i wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
-Ależ Diego ,nie możesz sprzedać tych ludzi -rzekła ze smutkiem Konstancja.
-Szkoda na niego słów -stwierdził Alejandro. Bardziej boi się o własny skórę niż o cokolwiek innego.
Orzeł kazał swojemu sekretarzowi iść z Diego.
Po czym spojrzał na Konstancję.
-Co taka piękna i pełna życia dziewczyna widziała w tym tchórzu -rzekł wykrzywiając usta w sardonicznym uśmiechu. Jego oczy ,czy nos ?
-Niech się pan zajmie swoimi sprawami -odparła Konstancja z najwyższą godnością na jaką było ją stać.
[
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 10:43, 10 Cze 2018, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|