|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 0:05, 19 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | włożyła pieniądze w koronki sukienki ,tam gdzie zwykle trzymała sole trzeźwiące |
panienka jest przygotowana na każdą okoliczność pomysłowe
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:09, 19 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Pomysłowe ... ale trudno wyobrazić ją sobie, jak w tej koronkowej kreacji jedzie konno ... Panie zwykle do jazdy nieco inaczej się ubierały ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 0:18, 19 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:15, 19 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Zwykle, ale ..tu sytuacja była raczej niezwykła
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:19, 19 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Owszem i pora i okoliczności były nietypowe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:18, 19 Lis 2014 Temat postu: Zaginiony ojciec |
|
|
-Jakim sposobem żyjesz -Charles spojrzał z niedowierzaniem na Willa.
-Jakby to powiedzieć -odparł mężczyzna ,uśmiechając się blado -mam po prostu szczęście.
-Ono długo nie potrwa -rzekł Charles.
-Zostaw go -krzyknął mężczyzna z długim sumiastym wąsem ,który stanął naglę obok nich.
-Myślałem ,że jesteś związany -mężczyzna nie wierzył własnym oczom.
-Jesteś głupcem -odpowiedział John Gordon.
-Doprawdy -Charles chwycił Anitę.Spójrz na swojego tatusia ,który jest zwykłym koniuszym. Tak ,słodko Anitko twój ojciec jest nikim.
Puścił Anitę ,która upadła na ziemię i zaczął się diabelsko śmiać.Nie zauważył w ręku Johna Gordona małego pistoletu ,który naglę wypalił w jego stronę i bandyta padł, po kilkunastu minutach już nie żył.
Marko ,widząc to postanowił uciekać ,spadł jednak ze skały i poniósł śmierć na miejscu.
-Zawiozę pana do lekarza -zdecydował John Gordon stanowczym tonem ,zwracając się do Willa. Ktoś powinien wyjąc pańską kulę.
Pomógł rannemu mężczyźnie wsiąść na konia.
Doktor Martin zajął się Willem i kazał Gordonowi i jego córce opuścić gabinet i udać się do Ponderosy.
-Naprawdę jesteś moim ojcem -spytała Anita lekko drżącym głosem ,patrząc na mężczyznę.
-Tak -wyznał John Gordon ,nie patrząc w jej oczy.
-Dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy od razu ,jak tu przyjechałam. Czemu kłamałeś w tych wszystkich listach ?
-Wstydziłem się przyznać ,że jestem nikim -odparł ze smutkiem mężczyzna. Tak mnie nazwał ten bandyta i to prawda. Zajmuję się wynajmem powozów i roznoszeniem poczty. Niczego nie osiągnęłam w życiu. To była zresztą jedyna praca ,jaką mogłem dostać po wyjściu z więzienia.
-Siedziałeś w wiezieniu -Anita była wstrząśnięta tą informacją.
-Przypadkowo ,wdałem się w strzelaninę w czasie której zginął niewinny człowiek -odpowiedział John Gordon. Powinnaś wrócić do Bostonu ,przecież masz spadek po swojej mamie i dziadkach.
Dziewczyna długo milczała aż w końcu położyła rękę na jego ramieniu.
-To nieważne tato -rzekła zupełnie innym głosem. Najważniejsze ,że cię znalazłam a przeszłość nie mam żadnego znaczenia .Ja wrócę do Bostonu ,ale tylko z tobą .
-Córeczko -spojrzał na nią z wielką czułością.
Kilka tygodni później.
Anita ubrana w znakomity kostium podróżny i jej ojciec stali przy dyliżansie i żegnali się z Cartwrigtami.
-Dziękuje panie Cartwright -rzekła zwracając się do Bena. Nigdy tego ,nie zapomnę ,że przyjęliście pod swój dach ,zupełnie obcą osobę. I przepraszam ,za wszystkie kłopoty.
Ben uśmiechnął się do dziewczyny ,łagodnym ciepłym uśmiechem.
- Bardzo będzie nam ciebie brakowało -rzekł Joe.
-To prawda -zgodził się Adam. Wniosłaś dużo ciepła do naszego domu. Panie Gordon -rzekł zwracając się do ojca Anity -chyba musicie już wsiadać .
Mężczyzna nie zareagował i dopiero po chwili uprzytomnił sobie,że Adam mówił do niego .
-Przepraszam -rzekł z zakłopotaniem -minęło tyle lat. Odzwyczaiłam się od bycia dżentelmenem.
-Tak jakby nim nie był -stwierdziła Anita z uśmiechem ,przytulając się do ojca.
Spojrzała niepewnie na Willa i lekko się zarumieniła.
-Odwiedzisz nas kiedyś -spytała
-Z największą przyjemnością -odparł z czarującym uśmiechem.
W końcu Anita z ojcem wsiedli do czerwonego dyliżansu ,który po chwili zniknął za zakrętem zakurzonej drogi.
-Hej -Hoss klepnął Willa po plecach -wydawało mi się ,że chciałeś wyjechać. Czemu nie wsiadłeś z nimi do dyliżansu ?
-Następny dyliżans ,będzie dopiero za tydzień -przypomniał Joe.
-Co to za naciski -zdenerwował się Will. Zostaję ,bo zaczęło mnie się tutaj podobać.
-Całkiem niezły z niego Cartwrigtht tato prawda -Joe zwrócił się do ojca.
-Tak -odparł Ben -całkiem niezły. Kto by się spodziewał ? Wracamy chłopcy do domu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 20:59, 19 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:23, 19 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Bandyci zasłużyli na karę.
Dobrze, że z Willem wszystko w porządku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:18, 19 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Strasznie szybko to wszystko się potoczyło. Myślałam, że rozwiniesz wątek Anity i jej ojca, a oni już wyjechali.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:04, 19 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Toczyło się szybko ... największą sympatię jednak w tym fanfiku poczułam do pana Gordona ... może za tego sumiastego wąsa potrafił przyznać się córce do braku sukcesów, zareagował błyskawicznie i uratował Willa i córkę. Dobrze, że Anita pokochała ojca. Pewnie w Bostonie sobie poradzą. W każdym razie będą mieli z czego żyć. Bandyci ... jakoś kojarzą mi się raczej z Gangiem Olsena. Dużo straszą a efekty? Jeden zastrzelony z damskiego pisttoletu (sądząc po rozmiarach broni) a drugi przestraszył się i zleciał ze skały łamiąc sobie kark. Ich nie żałuję ... No i Will został w Ponderosie. Pora na kolejną niewiastę w potrzebie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 21:05, 19 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 1:51, 20 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Trochę mnie zaskoczyłaś tak szybkim zamknięciem wątku Anity. Najważniejsze jednak, że wszystko dobrze się skończyło.
Bandyci ponieśli zasłużoną karę, Anita odnalazła ojca, a Will został w pełni zaakceptowany przez Cartwrightów.
Zakończenie typowo bonanzowe z jakże charakterystycznym powrotem do domu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:42, 20 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Fajnie, że Anita znalazła ojca i zbliżyli się do siebie. Bandyci faktycznie przypominali tych z gangu Olsena nierozgarnięte niemoty bez planu...niestety skończyli "nieco" inaczej
Ja też trochę jestem zaskoczona tak szybkim zakończeniem wątku z Anitą. Oczywiście cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło.
Ogólnie od początku wątek Anity bardzo mi się podobał, poszukiwanie ojca, jej dylematy, mnóstwo pytań, żadnych odpowiedzi, pomoc Cartwrights. Dopiero w ostatnim fragmencie zrobiłaś to co typowe dla Ciebie ...w ekspresowym tempie zamknęłaś wszystkie wątki traktując to opowiadanko niczym krótki odcinek bonanzowy. Gderam bo fajnie się czytało....
Nie widzę słowa koniec....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:10, 21 Lis 2014 Temat postu: Zaginiony ojciec |
|
|
Mel Spencer z zadowoleniem ,przyjął fakt ,że wszyscy sąsiedzi pojawili się na organizowanym ,przez niego Jesiennym Balu Dożynkowym. Tak naprawdę bal był okazją ,by oficjalnie móc rozpocząć starania o fotel burmistrza w Wirginia City.
Mel był łysym ,grubym mężczyzną o krzywych zębach i długim nosie.
Nie lubił Cartwrigtów ,którzy mieli więcej ziemi niż inni w tych stronach ,jednak w obliczu zbliżających się wyborów zdobycie ich poparcia było kluczową sprawą.
Ben Cartwright był w kimś rodzaju lokalnego autorytetu ,ludzie darzyli go szacunkiem za to ,że zdobył swój majątek ciężką ,pracą i zawsze ma hojne ,szczodre serce dla wszystkich.
Mel całkiem nieźle kombinował ,że jeśli Ben i jego synowie oddadzą na niego swoje głosy ,to wielu ludzi pójdzie ich śladem. Dlatego przywitał ich z wyjątkową ,nieco sztuczną wylewnością.
Na stole przykrytym białym obrusem ,było wyjątkowo dużo jedzenia ,co Hoss zauważył z wielką radością. Był tam pieczony indyk ,czekoladowy tort ,półmiski z wędliną ,serem ,obok stały złote kieliszki z winem.
Orkiestra zaczęła grać żywe tańce i Joe jak zwykle nie próżnował ,oblegany przez wianuszek swych wielbicielek ,podczas ,gdy jego starszy brat z radością zajął się konsumpcją.
Ben i Adam rozmawiali ze Spencerem ,który nie ustawał w przesadnych pochlebstwach pod adresem Ponderosy i Cartwrigtów.
Widząc ,że jego starania nie przynoszą spodziewanych rezultatów ,zmarszczył nieco brwi. Panowie byli uprzejmi ,lecz pełni rezerwy ,co niezbyt mu przypadło do gustu.
Spojrzał na salę ,gdzie jego córka Victoria tańczyła właśnie z tym przystojnym ,młodym ,obiecującym prawnikiem Garym Nelsonem. Uśmiechnął się ,bo piękna ,inteligenta córka,przysparzała mu najwięcej głosów.
Victoria odziedziczyła urodę i wdzięk po swojej matce ,była wysoka ,smukła jak łodyga ,miała mały ,idealny nosek ,usta jak poziomki i cerę białą jak płatki świeżego śniegu. Jej włosy były długie ,brązowokasztanowe i wyglądała olśniewająco w tej jasnozielonej ,sukience z jedwabiu.
Skończyła z wyróżnieniem najlepszą szkołę dla dziewcząt w San Francisco i często i chętnie zabierała głos w burzliwych dyskusjach politycznych.
Z pozorną niewinnością i delikatnym uśmiechem ,zgadzała się na tańce ,flirtowała z panami ,przy okazji namawiając ich do poparcia jedynej słusznej kandydatury.
Głos Garego Nelsona był już pewny ,on sam zaś strasznie nudny zdaniem Victorii ,żałowała ,że zgodziła się na drugi taniec.
Ktoś jednak postukał jej partnera w ramię.
-Nie widzi pan ,że tańczymy -spytał ze złością Gary ,patrząc na wysokiego bruneta z małym ,czarnym ,dobrze ,ostrzyżonym wąsikiem.
-Pani tańczy ,pan tylko próbuje -odparł Will z dowcipną złośliwością.
Gary zasępił się i nic już nie powiedział ,gdy Cartwrigt wziął jego dziewczynę za rękę. Przyjrzała mu się uważnie ,pod czarnym wąsem odsłaniał w uśmiechu ,swoje nieskazitelnie białe zęby. Był wyraźnie przystojny ,świetlisty ,jakby nosił aureolę ale w tych piwnych oczach ,oprócz niewinnego czaru była też zuchwała odwaga.
Świetnie wyglądał w niebieskim garniturku ,białej plisowanej koszuli i ciemnych spodniach. Ubranie było szyte na miarę ,ani nie ciasne ,ani za luźne ,tak ,że nie krępowało jego ruchów. Usta jego były subtelne,delikatnie wykrojone niczym usta kobiety i bardzo pociągające ,czerwone ,zmysłowe.
-Jest pan kuzynem Cartwrigtów -odgadła Victoria.
-Tak -odparł Will.
-Nie wygląda pan na ranczera -oceniła młoda kobieta. Czym się pan właściwie zajmuje ?
-Szukaniem piękna w czystej postaci -rzekł uwodzicielskim tonem.
-I znalazł je pan ?
-Owszem -przyznał z szelmowskim uśmiechem. Wszystko w pani jest doskonałe.
Vitoria roześmiała się zadowolona. Will umiał prawić komplementy ,był wtedy słodki niczym miód i traktował kobiety z galanterią ,niespotykaną w tych stronach.
-Czy pan i pańska rodzina wiedzą już na kogo oddadzą głos w wyborach -spytała po chwili.
-A czemu mam brać w nich udział ?
-Ja bym na pewno brała w nich w udział ,gdyby kobiety miały prawa wyborcze -rzekła Vitoria z pasją. Nie wiem dlaczego ,kobietom ,odmawia się rozumu ,ale to się kiedyś zmieni. Zagłosowałabym bym na Mela Spencera ,nie tylko ,dlatego ,że jest moim ojcem ,ale ,że ma prawdziwą wizję stworzenia z Virginia City lepszego miejsca dla nas wszystkich. Każdy mężczyzna powinien brać udział w życiu lokalnej społeczności.
-Pewien filozof -odparł Will -powiedział kiedyś ,że najwięcej dla społeczeństwa robią ci co stoją i czekają.
-Podobno walczył pan w Meksyku i był bardzo dobrym oficerem to prawda -spytała Victoria.
-Tak -przyznał Will.
-Wtedy pan nie stał i nie czekał ,tylko walczył o to w co wierzy -dziewczyna spojrzała na niego pytająco. A teraz nie chce pan zrobić ,dużo mniejszego wysiłku i poprzeć słusznego kandydata.
-W pani wypowiedziach jest mnóstwo autentycznego wdzięku -stwierdził mężczyzna uśmiechając się lekko.
Muzyka przestała grać ,Will podziękował za taniec ,składając na dłoni Victorii ,delikatny pocałunek.
Serce jej nagle zaczęło dziwnie bić ,nie wiedziała kompletnie dlaczego.
Nie była zadowolona z tego faktu ,jak i tego ,że chyba wcale go nie przekonała.
Nie zamierzała się jednak poddawać ,wiedząc ,jakie dla ojca jest ważne ,by zdobyć głosy Cartwrigtów.
Jeśli zdołałby omamić jednego z nich ,z resztą rodzinki powinno pójść gładko.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 15:08, 21 Lis 2014, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:50, 21 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Victoria jest nieco znyt pewna siebie. Z Willem nie pójdzie jej tak łatwo jak przypuszcza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:31, 21 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Zorina napisał: | Nie lubił Cartwrigtów ,którzy mieli więcej ziemi niż inni w tych stronach ,jednak w obliczu zbliżających się wyborów zdobycie ich poparcia było kluczową sprawą. |
Mel, człowiek żądny władzy zrobi wszystko, żeby skaptować sobie wyborców.
Zorina napisał: | Ben i Adam rozmawiali ze Spencerem ,który nie ustawał w przesadnych pochlebstwach pod adresem Ponderosy i Cartwrigtów.
Widząc ,że jego starania nie przynoszą spodziewanych rezultatów ,zmarszczył nieco brwi. Panowie byli uprzejmi ,lecz pełni rezerwy ,co niezbyt mu przypadło do gustu. |
A na co Mel liczył?Każdego mógłby omamić, ale nie Bena i Adama.
Zorina napisał: | -Pani tańczy ,pan tylko próbuje -odparł Will z dowcipną złośliwością. |
Obawiam się, że Will ma już wroga w postaci Gary'ego
Zorina napisał: | -Wtedy pan nie stał i nie czekał ,tylko walczył o to w co wierzy -dziewczyna spojrzała na niego pytająco. A teraz nie chce pan zrobić ,dużo mniejszego wysiłku i poprzeć słusznego kandydata.
-W pani wypowiedziach jest mnóstwo autentycznego wdzięku -stwierdził mężczyzna uśmiechając się lekko. |
Victoria bardzo stara się pozyskać jak najwięcej wyborców, ale Will przejrzał ją i w dyplomatyczny sposób dał jej do zrozumienia, co myśli o takich zabiegach. Ciekawe, czy to do panny dotarło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:03, 21 Lis 2014 Temat postu: Re: Zaginiony ojciec |
|
|
zorina13 napisał: | Mel był łysym ,grubym mężczyzną o krzywych zębach i długim nosie. |
Ten opis przypomina mi dyskusję o niedoskonałościach w uzębieniu.
zorina13 napisał: |
Ben Cartwright był w kimś rodzaju lokalnego autorytetu ,ludzie darzyli go szacunkiem za to ,że zdobył swój majątek ciężką ,pracą i zawsze ma hojne ,szczodre serce dla wszystkich. |
Szkoda, że Mel nie dostrzega w Cartwrights tego co widzi lokalna społeczność.
zorina13 napisał: | -Nie widzi pan ,że tańczymy -spytał ze złością Gary ,patrząc na wysokiego bruneta z małym ,czarnym ,dobrze ,ostrzyżonym wąsikiem.
-Pani tańczy ,pan tylko próbuje -odparł Will z dowcipną złośliwością. |
Dobre
zorina13 napisał: | -Szukaniem piękna w czystej postaci -rzekł uwodzicielskim tonem.
-I znalazł je pan ?
-Owszem -przyznał z szelmowskim uśmiechem. Wszystko w pani jest doskonałe. |
Nieodrodny Cartwright w prawieniu komplementów.
Fajny fragment, długie opisy, trochę leniwa atmosfera, dowcip i knowania przedwyborcze.
Zorino mam nadzieję, że trochę dłużej poczytam o tym rozwijającym się wątku.... z Twoimi zapędami w try miga kogoś ubijesz, wsadzisz do dyliżansu, albo zepchniesz ze skały.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 2:03, 22 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:25, 21 Lis 2014 Temat postu: Re: Zaginiony ojciec |
|
|
Mel Spencer nie budzi sympatii. To dwulicowy człowiek i mam nadzieję, że Cartwrightowie go przejrzeli.
Victoria nie docenia tej rodziny i planuje trochę na wyrost. Jak widać, Will zrobił na niej wrażenie.
zorina13 napisał: | -Pani tańczy ,pan tylko próbuje -odparł Will z dowcipną złośliwością. |
Te słowa wypowiedział Antonio Banderas w filmie o Zorro. Tekst rzeczywiście świetny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|