|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:43, 20 Kwi 2015 Temat postu: Stare bazgroły |
|
|
Barcelona rok 1820
-Mario przedstawiam ci mojego przyjaciela Antonio de la Vegę.Mistrz Hiszpanii w szermierce ,który w czasie wolnym od zdobywania kolejnych pucharów i medali ,kradnie kobiece serca.
-Powinnam się pana obawiać?
-Gdy pani pozna Ramona lepiej ,zorientuje się że nigdy tego co mówi nie należy traktować poważnie.
-Od kiedy się znamy cały czas powtarza jak jestem piękna.Kłamie ,nie jestem piękna.
-Za trzy tygodnie nasz ślub.Oczywiście będziesz moim drużbą Antonio ?
-Nie mogę .Dziś dostałem list od ojca bym wrócił do domu.
-Do Kalifornii ?Co tam będziesz robił ,z kim walczył ?Z Indianami?
-W Kalifornii można tylko ożenić się ,mieć dzieci ,obrosnąć tłuszczem i patrzeć na winnice.Zatem za szczęśliwe i ekscytujące życie w Kalifornii wypijmy przyjaciele.
-Pamiętasz córko Antonia Vegę ?
-Tak ,to syn don Rafaela wyjechał wiele lat temu do Hiszpanii.
-Podobno wraca .
Elena Montero przyjęła tą wiadomość pozornie spokojnie ,ale poczuła że serce zaczyna jej bić jak oszalałe.
Czy Antonio pozostał taki sam jakim go pamiętała ?
Chłopakiem szczerym ,pełnym pasji i ideałów ?
Miała dwanaście lat gdy wyjechał ,Antonio piętnaście.
Wtedy przed wyjazdem obiecał że się z nią ożeni gdy wróci.
Przez kolejnych siedem długich lat marzyła o jego powrocie.
Ignorowała wszystkich adoratorów ,wiec w pueblo uchodziła za dumną i nieprzystępną.
-Synu jak dobrze widzieć cie w domu w oczach Rafaela Vegi widać było łzy szczęścia.Jego żona zmarła wiele lat temu.Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak pusty i smutny był ten dom od wyjazdu Antonia .
-Ja również się ciesze że cie widzę ojcze.Czemu wezwałeś mnie tak nagle ?
-Opowiem ci wszystko przy kolacji.Będzie na niej padre Felipe.
Padre Felipe był bliskim przyjacielem rodziny Vegów od niepamiętnych czasów.Był pierwszym nauczycielem Antonia,który uczył go nie tylko historii ,filozofii,religii i przyrody ale też dobrych manier.
Zawsze mu powtarzał że ma być dobrym człowiekiem,prawdziwym dżentelmenem i człowiekiem honoru.
-Antonio mój chłopcze ,jesteś już mężczyzną powiedział z dumą padre Felipe .Pamiętam jak dziś dzień gdy uciekałeś przede mną na drzewo ,bo nie nauczyłeś się łacińskich czasowników.A później zrobiłeś tak jeszcze kilka razy ,aż ja nauczyłem się chodzić po drzewach.
Antonio wybuchnął śmiechem ,przypominając sobie jak gruby ksiądz wspinał się po drzewach.Kiedyś goniąc tak Antonia ,złamał nogę.
Wtedy jeden ,jedyny raz ojciec sprawił mu porządne lanie.
Matka chyba jeszcze wtedy żyła.
-Czy w naszym pueblo dużo się zmieniło od mojego wyjazdu ?
-Wszystko się zmieniło ,niestety na gorsze.Od kiedy gubernatorem został Miguel Sereno,nic już nie jest takie jak dawniej.
-Miguel Sereno ?
-Wyjątkowa gnida i kanalia.Udało mu się prawie wszystkich zastraszyć lub przekupić.Nigdy jeszcze nie było tak źle.
-Nie interesuje mnie polityka ?A co u naszych sąsiadów ,znajomych ?
-Jutro nasz sąsiad Edmundo Montero ma zostać stracony.
-Stracony ?Za co ?
-Za zdradę.Zdradą jest krytyka polityki gubernatora.
-A sąd ?
-Tu prawo wyznacza Miguel Sereno.On jest tu sędzią .Był proces ,który był zwyczajną farsą,a niby niezależny sędzia zwyczajnym figurantem.
-Przyszłam prosić pana by mój ojciec nie został jutro stracony .
-Cóż za niezwykły widok.Dumna Elena o coś prosi.
-To mój ojciec .I dla ratowania jego życia oddałabym duszę diabłu.
-Tak.Ale to werdykt niezależnego sądu skazał twojego ojca ,nie ja .
-Ma pan prawo uchylić ten werdykt.
-A co z tego będę miał ?
-Moją wdzięczność .
-Ciekawe odparł Miguel uśmiechając się lubieżnie.Twoją wdzięczność.Jeśli będziesz dla mnie miła .
-Nigdy nie zostanę pańską kochanką.
-Widocznie mało kochasz swego ojca.A nam by było dobrze razem.Nie udawaj że mnie nie lubisz.
-Nienawidzę pana.
-Nienawiść to inny rodzaj miłości prawda ?powiedział chwytając ją mocno w ramiona i całując jej usta.
Elena uderzyła go z całej siły w twarz.
-Zapamiętam to dobrze.Twój ojciec będzie jutro stracony ,głupia dziewczyno.
-Eleno gdzie ty się włóczyłaś ?Mamy gościa.Płakałaś ,czemu masz rozdartą sukienkę ?
-Mamo każ temu komuś by sobie poszedł.Nie mam ochoty nikogo widzieć.
-Eleno ten ktoś przyjechał dzisiaj z Hiszpanii.
-Nawet jeśli to sam papież ,nic mnie w tej chwili to nie obchodzi.
-Eleno ,zachowuj się jak dama.
-Na pewno nie chcesz mnie widzieć ?usłyszała niski męski głos który przyprawił ją o dreszcz .
-Antonio.Nie wierzyła własnym oczom .Przez tyle lat marzyła o tym dniu.Wyobrażała go sobie z najdrobniejszymi szczegółami.A tymczasem Antonio zobaczył ją wzburzoną ,z mokrymi oczami w podartej sukience.
-Wróciłeś ?
-Godzinę temu.Chciałem się zobaczyć z moją przyjaciółką.Ale wyrosłeś.Gdyby Elena nie była tak zdenerwowana ,dostrzegła by w jego oczach prawdziwy zachwyt.
Czy to Maria Magdalena Verdugo uchodziła w Barcelonie za wielką piękność ?Przy Elenie Monero była nijaka .
Elena miała wszystko idealne ,oczy, usta,włosy figura.Nawęd z tymi łzami była prześliczna .
Antonio Vega widział w życiu wiele kobiet ,niektóre były brzydkie ,inne ładne ,jeszcze inne bardzo ładne .Ale tak zjawiskowo pięknej nie spotkał w całym swym życiu.
Miguel Sereno siedział w swoim gabinecie i przeglądał papiery.
I nagle poczuł jakiś irracjonalny strach.
Odwrócił się ,a obok niego stał mężczyzna ze szpadą w ręku.I przerażony gubernator poczuł jak nieznajomy przyciska szpadę do jego szyi.
Usłyszał gruby ,ochrypły głos.W ciemności nie mógł dostrzec twarzy mężczyzny ,widział tylko duże czarne oczy.
-Witam gubernatorze.Przybyłem by przekonać cię byś uchylił werdykt na Edmundzie Monero.
-A jak nie uchylę?
-Wtedy ja podziurawię twoje piękne gardło.Masz tu papier i pióro ,pisz co ci każę .
-Żołnierze.
-Twoi żołnierze piją właśnie w karczmie.Jeśli nie będziesz rozsądny ,to jutro znajdą swojego gubernatora martwego.Pisz.
Gubernator otworzył oczy .W jego gabinecie nikogo nie było .Czyżby to był tylko koszmarny sen ?
-Żołnierze zawołał .
-Tak panie gubernatorze.
-Gdzie byliście całą noc ?
-Tutaj gubernatorze.
-Nikt mnie nie odwiedzał,nie wchodził do tego pokoju ?
-Nie.
-Kto oprócz mnie ma klucz ?
-Tylko pan ,pański zastępca i sekretarz.
-Dobrze ,zamknijcie to okno .Kto wam kazał je otwierać?
-Myśleliśmy że to pan je otworzył.
-Nie róbcie ze mnie wariata .A to co spojrzał na ścianę na której była wyryta litera Z.Który z was to narysował ?
-Nikt.
-Na pewno tu byliście całą noc ?
Na twarzach sierżanta Gonzalesa i kaprala Reyesa pojawiło się lekkie wahanie.
-Tak ,całą noc tu byliśmy.
-Wiec który to narysował ?
-Nie wiemy panie gubernatorze .Może to pan ?
-Czy ja mam pięć lat by malować znaki po ścianach.
-To nie jest zwykły znak.
-Co takiego ?
-Stara legenda opowiada o człowieku zwanym Zorro.To anioł zemsty z mieczem ,który pojawia się zawsze tam gdzie dzieje się niesprawiedliwość.
-Nie opowiadaj bajek Gonzales.Słyszałem o tym Zorro.Tylko ten człowiek nazywał się Alejandro Marietta ,był zwykłym złodziejem i mordercą i został stracony siedemnaście lat temu.Ktoś się pod niego podszywa i chce mnie zastraszyć.Macie go natychmiast odnaleźć.
Elena nie mogła spać.Spacerowała po ogrodzie.
Nagle usłyszała jakiś szmer za plecami.
Przed nią stał bandyta .Była pewna że to bandyta ,miał na twarzy maskę ,która zasłaniała mu prawie całą twarz z wyjątkiem oczu.
-Kim jesteś i czego chcesz ?Jeśli chcesz obrabować ten dom to wiedz ,że nie jesteśmy bogaci.
-Proszę się mnie nie bać panienko.Jestem przyjacielem .
-Przyjacielem ?Nie mamy przyjaciół ,odkąd mój ojciec trafił do więzienia.
-Miał być dzisiaj rano stracony ,lecz nie będzie bo gubernator uchylił werdykt.
-To niemożliwe.Skąd pan o tym wie ?
-To nieważne skąd ,ważne że wiem .
-To pewne ?
-Tak jak to że stoję w tej chwili przed panią.
-Ale kim pan jest ?
-El Zorro .
-El Zorro zaśmiała się Elena .El Zorro jest legendą ,postacią z naiwnych bajek dla dzieci.Nigdy tak naprawdę nie istniał .
-Istnieje w naszych sercach.Każde pokolenie ma swojego El Zorro ,ja jestem kolejnym.
-Ujrzę kiedyś pańską twarz El Zorro ?
-Na razie to niemożliwe.Pocałował jej dłoń i spojrzał w oczy tak głęboko ,że poczuła się tak jakby prześwietlił jej dusze tym jednym spojrzeniem.
-Zapomniałem powiedzieć jak pięknie pani wygląda a zawstydzona Elena pojęła że widział ją w koszuli nocnej .Żegnam panią ,wkrótce się zobaczymy.
-Dobrze mi dziś poszło Bernardo powiedział Antonio de la Vega zrywając maskę z twarzy.Zaskakująco dobrze jak na pierwszy raz .Jak myślisz ?
Bernardo skinął głową .
Antonio poznał Bernarda na ulicach Barcelony ,gdzie chłopiec zarabiał na życie cyrkowymi sztuczkami.Chłopiec ten z niewiadomej przyczyny nie mówił ,choć słuch miał doskonały .O tej pory był stałym towarzyszem Antonia.
-Będziemy prowadzić życie jak z powieści przygodowej ,mój mały przyjacielu.
Gubernator uchylił wyrok śmierci na ojcu ,ale pozwolił by się nad nim znęcał Mendoza.Tym sposobem ojciec długo nie pożyje .
-Co ja mogę na to poradzić?
-Jesteś bogaty i masz pewne wpływy.
-Gubernator nikogo nie słucha i czyżbyś namawiała mnie do korupcji ?
-Gdyby to twój ojciec siedział w więzieniu i by go torturowali zrobił byś wszystko by mu pomóc, prawda ?Nie poznaje cie Antonio,naprawdę aż tak bardzo zmieniłeś .Antonio którego znałam nie patrzył by obojętnie jak biją niewinnych ludzi.Gdyby nie Zorro.
-Ten pajac w masce jest teraz twoim bohaterem.
-Ten pajac jak go nazwałeś przynajmniej coś robi,w przeciwieństwie do ciebie.
-Przykro mi że cie rozczarowałem.
-Mi jeszcze bardziej przykro.
-Jestem wściekły na siebie Bernardo.Pozwoliłem by Elena uważała mnie za tchórza.Za to ten pajac w masce zrobił na niej wrażenie.Chyba jestem zazdrosny.
Spojrzał na twarz Bernardo i zaczął się histerycznie śmiać.
-Zabawne prawda ?Jestem zazdrosny o samego siebie.Jak myślisz można Elenę wtajemniczyć w nasz plan ?
Bernardo przecząco pokręcił głową .
-Tak ,masz rację to za bardzo niebezpieczne.
Elena czesała włosy przed lustrem.Nagle odwróciła się i zobaczyła ,że nie jest w pokoju sama.
-Co pan tu robi ?Jak pan tu wszedł ?
-Musiałem panią zobaczyć.
-Kim pan jest ?
-To nieważne kim jestem.
-Jestem panu wdzięczna za wszystko ,ale czemu właściwie pan pomaga mnie i mojej rodzinie ?
-Walczę z niesprawiedliwością ,a jest nią również smutek w pani oczach.
-No tak ,zapomniałam że każdy rycerz ma swoją damę serca ,musi ją mieć też Zorro.
Chwycił jej twarz w swoją i pocałował.
-Kocham panią.To pani daje mi sile i odwagę do walki.
-Niech pan ucieka ,złapią pana.
-Do zobaczenia Eleno powiedział po czym wyskoczył przez balkon.
Elena krzyknęła ,pewna że sobie coś złamał ,ale podniósł się i wskoczył na swego rumaka i odjechał.
_________________
_.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:52, 20 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Antonio ledwie wrócił już ma pełne ręce roboty jako Zorro.
Ciekawe czy będzie coś między nim, a Eleną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:47, 20 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Czy Antonio ma coś wspólnego z Diego? Bo się trochę gubię ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucy
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bytom, Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:58, 20 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Ciekawe!
"Jestem zazdrosny o samego siebie." - to też może być niebezpieczne
Antonio?
W całości - j.w.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:04, 20 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
"Elena krzyknęła ,pewna że sobie coś złamał ,ale podniósł się i wskoczył na swego rumaka i odjechał"
Myślałam, że Zorro wskakiwał wprost na swego rumaka, ale może to moja wyobraźnia szaleje. Rozumiem, że Antonio to Diego de la Vega....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 6:47, 21 Kwi 2015 Temat postu: Stare bazgroły |
|
|
Tak ,Antonio to Diego.
Stare to opowiadanie ,pisałam w je 2009 roku i widzę różnicę ,teraz jest więcej ,opisów ,refleksji ,przemyśleń bohaterów.
A ta zazdrość o samego siebie jest bardzo charakterystyczna dla tej postaci ,podobnie jak to ,że ojciec jest nim rozczarowany ,powtarza się to właściwie w prawie każdym filmie czy serialu o Zorro.
Choć samą postać przerabia się na milion sposób to pozostaje niezmienne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucy
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 19 Gru 2014
Posty: 1405
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Bytom, Górny Śląsk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:37, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | "Elena krzyknęła ,pewna że sobie coś złamał ,ale podniósł się i wskoczył na swego rumaka i odjechał"
Myślałam, że Zorro wskakiwał wprost na swego rumaka, ale może to moja wyobraźnia szaleje. Rozumiem, że Antonio to Diego de la Vega.... |
W filmie chyba tak to wyglądało. Ale gdyby takie 80 kg żywej wagi stale z wysoka spadło na grzbiet konia, to chyba trzeba by zmieniać te konie jak na drodze do Morskiego Oka!
" zazdrość o samego siebie" brzmi chorobliwie. Ale Antonio-Diego nie był jednak zazdrosny o siebie, tylko o postać-legendę, żyjącą specyficznym, własnym życiem, z którą jego "legalne" wcielenie nie mogło konkurować pod względem atrakcyjności!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:42, 21 Kwi 2015 Temat postu: Stare bazgroły |
|
|
Zostałaś zaproszona na bal z okazji urodzin gubernatora Eleno ?
-Nie ,ale nawet jakby dostąpiła tego zaszczytu nie pojawiłaby się tam.
-A pojawiłabyś się na przyjęciu które organizuje mój ojciec z okazji powrotu swego syna do domu.
-Kiedy to będzie ?
-Jutro .Przyjdziesz ?
-Zobaczę jutro.
Wszyscy sąsiedzi zostali zaproszeni na to przyjęcie.
Powrót Antonia rozbudził nadzieje wielu matek i córek.
Syn Rafaela de la Vegi ,który po ojcu dziedziczył olbrzymi majątek i tytuł szlachecki a oprócz tego był wyjątkowo przystojny ,był z pewnością dobrą partią.
-Inez Santi ,jak zawsze piękna.
-Antonio jak zawsze uroczy.
-Wyszłaś za mąż ?
-Nie,tu w tym pueblo nie ma żadnych interesujących mężczyzn.Opowiesz mi o Hiszpanii,tak bym chciała tam pojechać a nie dusić się na tym przeklętym pustkowiu.
-Może kiedyś zabiorę cię do Hiszpanii i przedstawię na dworze wicekróla.
Taka kobieta jak ty nie powinna więdnąć na takiej pustyni.
-Zabierzesz mnie do Hiszpanii ? Tak bym chciała tam pojechać.Poznać bogatych mężczyzn i wyjść za mąż za jakiegoś oficera.
W tej właśnie chwili weszła Elena.Wyglądała olśniewająco w krwistoczerwonej sukni.
Antonio nie mógł oderwać od niej oczu.
-Dzień dobry Antonio.Witaj Inez.
-Dzień dobry Eleno powiedział Antonio wstając i całując jej rękę .Ton jego głosu i ciepło spojrzenia jakim ją obdarzył sprawił ,że poczuła mocne bicie serca.Inez również to zauważyła i zagryzła wargi ze złości.
-Pięknie wyglądasz Eleno powiedziała Inez uśmiechając się promiennie.To nowa suknia ?
-Tak.
-Moja praczka miała kiedyś podobną.Jak się czuje twój ojciec ?
-Czuje się zupełnie dobrze ,jak na kogoś kto siedzi niewinnie w więzieniu.
-Wszyscy co siedzą w wiezieniach uważają że są niewinni.Tylko że gdyby tak było ,po co budowali by tyle wiezień.
-Ojciec nie zrobił nic złego.Zresztą nie tylko ja tak uważam.
-A kto jeszcze ?
-Senior Zorro.
-Ten bandyta ?prychnęła Inez.
-Nie wiem o jakim bandycie mówisz.Senior Zorro jest najbardziej fascynującym mężczyzną jakiego kiedykolwiek spotkałam.
-A ty Antonio jak myślisz ?spytała Inez.
-Nudzą mnie już rozmowy o tym Zorro.
-Antonio pokażesz mi tańce z Barcelony ?spytała Inez.
-Jeśli nalegasz .Mogę panią prosić?Zatańczymy ?
Inez wstała i ku swemu zdumieniu zobaczyła że on to pytanie skierował do Eleny ,nie do niej.
- Chętnie odparła Elena.
Inez usiadła i zaczęła nerwowo wachlować się wachlarzem.
Taniec to jedyny sposób by mężczyzna mógł bezkarnie trzymać kobietę w ramionach myślał Antonio de la Vega.Ale jak sprawić by została w nich na zawsze.
Chciał całować Elenę ,dotykać ,szeptać słodkie głupstwa do ucha.
Gdyby ta chwila mogła trwać wiecznie myślała Elena.Zapomniała o całym świecie ,liczyła się tylko ta muzyka ,taniec i to że była w jego ramionach.
-Piękna z nich para ,prawda ?sierżant Manuel Gonzales przysiadł się obok Inez.Na moje oko ,niedługo ogłoszą zaręczyny.
-Pańskie oko jest bardzo słabe.Antonio może się ożenić z każdą dziewczyną w tym pueblo.
-To prawda zgodził się Gonzales.Chciałbym być choć w połowie tak przystojny i bogaty jak on.Wtedy rzeka złamanych serc ciągnęła by się stąd aż do San Antonio.
-Nawet nie marzyłam że taniec może być tak cudowny westchnęła Elena.
-Ale to jest męczące powiedział Antonio ,wyjął chusteczkę z kieszeni i zaczął wycierać swoje spocone czoło.
-Przykro mi że marnowałam pański czas senior de la Vega odparła Elena.
Elena weszła do swojego pokoju.
-Zorro ,co pan tu robi ?
Nic nie mówiąc chwycił ją w ramiona i pocałował tak mocno ,że zabrakło jej tchu.
Po czym spojrzał jej głęboko w oczy.
-Co łączy cie z Antonio de la Vegą ?Kochasz go ?
-Cóż to za pytanie.
-Bardzo proste.Kochasz go czy nie ?
Elena zastanowiła się.
-Są chwile gdy myślę że mogłabym go kochać.Gdy na mnie patrzy i gdy ze mną tańczy jest zupełnie inny.Ale czasem nim gardzę ,bo jest słaby ,tchórzliwy i skupiony głównie na sobie.
-Może oceniasz go zbyt surowo.
-Bardzo się zmienił od powrotu z Hiszpanii. Chciałabym by on był taki jak pan Zorro.
-Jak ja?
-To moje skryte marzenie by za tą maską krył się Antonio.Ale to niemożliwe.
-Żegnaj Eleno powiedział całując ją po raz ostatni i znikając w mroku nocy.
-Żegnaj El Zorro ,mój najdroższy szepnęła Elena.
Na targu gdy Elena robiła zakupy ,zaczepił ją jakiś mężczyzna.
-Bardzo panią przepraszam czy tu w tej okolicy mieszka Antonio de la Vega ?
-Tak.Hacjenda de la Vegów to ten wielki dom ,który widać z tej góry.
-Bardzo pani dziękuje.
-Przyjechał pan z Hiszpanii?
-Konkretnie z Katalonii.Jestem książę Sebastian Morendo.
Elena wybuchnęła śmiechem.
-Mężczyźni różne bajki opowiadali by zrobić na mnie wrażenie ,ale żaden jeszcze nie podawał się za księcia.
Na twarzy Sebastiana Morendo pojawiła się irytacja.
-Moje księstwo jest małe ,ale to nie powód by pani sobie ze mnie kpiła.
-Oczywiście książę,niech pan mi wybaczy.Skąd zna pan Antonia ?
-Byliśmy ,jak by to rzecz przyjaciółmi.Do widzenia.
Antonio siedział na ganku i popijał wino ,a Bernardo grał na gitarze gdy nagle zobaczyli że jakiś powóz podjechał pod dom.
Wysiadł z niego młody mężczyzna.
-Do licha mruknął Antonio. Sebastian Morendo,książę Królestwa Katalonii.
-Witaj Antonio.
-Co cie sprowadza do Kalifornii?
-Przybyłem odwiedzić starego przyjaciela.Spokojnie tu sobie żyjesz ,beztrosko.
-Nie narzekam odparł Antonio.Bernardo przynieś drugą butelkę wina szybko.
-Cóż tam się dzieje w twoim królestwie książę?
-Nie najlepiej.Hiszpania chce je włączyć do swojego kraju.Nasz skarbiec jest pusty.
-Ożeniłeś się ?
-Ojciec chce bym ożenił się z francuską księżniczką.Ale ona jest nudna.
-Ładna ?
-Niespecjalnie.Wiesz co Antonio ,gdy tu jechałem spotkałem dziewczynę tak bajecznie piękną ,że oddałabym całe swe królestwo by ją mieć.
-Co ty nie powiesz ?I spotkałeś ją tu w tym małym pueblo ?
-Gdybyś ją widział Antonio.Ma oczy jak szmaragdowe diamenty,cerę białą jak śnieg i usta które są stworzone do tego by je całować.
-Chyba już wiem o kim mówisz.To córka naszego sąsiada Elena Montero.
Dalej uprawiasz szermierkę Sebastianie?
-Między innymi dlatego przyjechałem do waszego małego pueblo.Napisał do mnie wasz gubernator.Prosił mnie bym zabił niejakiego Zorro.
Bernardo który w tym momencie niósł wino ,butelka wypadła z rąk.Wino rozlało się na wszystkie strony.Najwięcej wina znalazło się na koszuli i spodniach Sebastiana.
-Ty bęcwale wrzasnął książę Sebastian.Gdybyś był moim podanym ,kazał bym ci obciąć głowę.
-Nie denerwuj się.Wejść do domu ,moja służąca Maria wszystko ci wypierze.A ja ci dam moje ubranie.
Sebastian wszedł do domu mamrocząc przekleństwa.
Bernardo spojrzał pytająco na Antonia.
-Tak przyjechał tu by zabić Zorro.Ale czy gdyby nie wiedział że ja mieszkam w tej okolicy jechał by taki szmat drogi ?Nie Bernardo,on tu przyjechał by wyrównywać rachunki ze mną.Nigdy mi nie wybaczy tego że go pokonałem.
-Masz gościa ?
-Stary znajomy książę Sebastian Morendo.
-Antonio ty też mnie nabierasz ?Spotkałam go na targu i też kłamał na temat swojego pochodzenia.
-Nie kłamał.Jest księciem niezależnego księstwa Katalonii.
-Mówisz prawdę ?On jest księciem?
-Najprawdziwszy książę Eleno,a w dodatku arcymistrz szermierki.
-Jest tylko jeden szermierz na świecie którego nie mogłem pokonać.Antonio de la Vega.
-Antonio był mistrzem szermierki ?
-Tak znakomicie włada szpadą.Dziwne że pozbył się tych wszystkich medali i pucharów.
-Stare dzieje ,nie ma o czym mówić.Teraz wole spokojne życie ,dobre jedzenie ,wino i czas spędzony w towarzystwie przyjaciół.
Elena spojrzała na Antonia.Jakaś nowa myśl przyszła jej do głowy.
To niemożliwe ,czyżby Antonio był Zorro ?
Zorro pojawił się wtedy gdy Antonio wrócił.Jak mogła być tak głupia i nie skojarzyć wcześniej tych oczywistych faktów ?
-Czemu taka piękna dama siedzi smutna ?spytał Sebastian Morendo.
-Każdy ma swoje zmartwienia odparła Elena.
-Antonio każ swemu służącemu przynieść gitarę.
Wziął gitarę do ręki i patrząc w oczy Eleny zaczął śpiewać rzewną balladę.Śpiewał tak okropnie, że Elena musiała się roześmiać.
-Znowu się pani ze mnie śmieje.
-Wybacz książę ,dostane za to baty?
-Pani uśmiech jest jak promyk słońca.A słońca w moim księstwie bardzo ostatnio brakuje.
Antonio poczuł irytację patrząc jak Sebastian flirtuje z Eleną.Niestety nic nie mógł na to poradzić.
-Odprowadzę panią do domu.
-Niepotrzebne ,mieszkam niedaleko.
-Znowu chce mnie pani obrazić?
-W sumie nigdy żaden książę mnie nie odprowadzał.
-Bo żaden nie wiedział o pani istnieniu.
-Czy jest pani zaręczona z Antoniem ?spytał gdy wyszli.
-Właściwie nie ,jesteśmy tylko przyjaciółmi.Chce się pan do mnie zalecać?
-A mogę ?
W jego oczach czaiło się coś złego.Elena poczuła strach.
-Nie odparła krótko i zdecydowanie.Do widzenia książę.
-Zorro przyjął wasze wyzwanie ?
-Oczywiście gubernatorze.
-Gdzie macie się spotkać?
-Na skale u szczytu największej góry.
-Jest pan pewien że sobie z nim poradzi ?
-Tak jestem pewien.
-Sebastian Morendo ?
-El Zorro ?
-Chciał się pan ze mną spotkać?
-Tak.
-Musi pan wiedzieć że to co gubernator mówił na mój temat to kłamstwo.Nie jestem bandytą ,walczę z niesprawiedliwością.
-Nic mnie to nie obchodzi.Ja muszę tylko pana zabić.
-A jak ja zabije pana ?
-Zabezpieczyłem się i dlatego wziąłem pieniądze z góry.
Jednym prostym ruchem Zorro wytrącił mu szpadę z dłoni.
-Żegnaj przyjacielu powiedział.
-To jeszcze nie koniec Sebastian wyjął nóż i przycisnął mu do gardła.I zerwał maskę z twarzy.
-Antonio de la Vega ,wiedziałem że to ty.Zaczął się śmiać ,paskudnym złośliwym rechotem.
-Nie zabijesz mnie prawda ?Jesteś w końcu księciem.
-Nikt się nie dowie o tym moim małym grzechu.Czekałem na tą chwilę cztery długie lata.
Antonio wyrwał mu nóż i zaczęli się szamotać.
-I co ?
-Sebastian Morendo nie żyje gubernatorze.
-A Zorro ?
-Nie znaleźliśmy jego ciała ,ale sadzę że również nie żyje.
-Skąd ten wniosek ?Może po prostu uciekł ?
-Znaleźliśmy jego maskę i płaszcz.Były tam ślady krwi.
-Wiec zerwał mu maskę i dowiedział się kim jest ten bandyta.Czy zdradził jego nazwisko ?
-Gdy go znaleźliśmy już był martwy panie gubernatorze.
-A niech to.Nawet nie dowiemy się kim był Zorro.
-Ale też w niczym nam już nie przeszkodzi.
Elena siedziała w domu , czytała książkę i czuła się dziwnie niespokojna.
Od wczoraj nie widziała Antonia ,książę Sebastian również zniknął.
Nagle wpadł Bernardo i zaczął wymachiwać rękami.
-Bernardo spokojnie ,co się stało ?
Bernardo pociągnął ją za rękę.
-Gdzie mnie prowadzisz ?
Bernardo zaprowadził ją do starej jaskini.
W dzieciństwie Elena i Antonio bawili się tu nazywając to jaskinie Jaskinią Skarbów.
Antonio leżał tam cały zakrwawiony.Podbiegła do niego.Był nieprzytomny ,miał silną gorączkę.
-Bernardo przynieść mi z domu zioła.Szybko.I ręczniki i dzbanek z wodą.
Babcia Eleny była Indianką i nauczyła ją jak leczyć różne dolegliwości.
A jeśli on umrze ?Nie mogła wezwać lekarza ,to było by zbyt ryzykowne.
Dlaczego to się wydarzyło ?
Zorro miał być przecież niezniszczalny.
_________________
Antonio otworzył oczy.
Był w swoim pokoju ,a przy jego łóżku siedział Padre Felipe i Elena.
Chciał wstać ale wtedy złapał go silny ból i mimowolnie jęknął.
-Obudził się powiedziała Elena.
-Co się stało ?spytał Antonio.Dlaczego nie mogę wstać?
-Nie pamiętasz Antonio spytał Padre Felipe.Spadłeś z konia i przez dwa tygodnie leżałeś nieprzytomny.Dobrze że twój ojciec wyjechał w interesach i nie musiał się tak denerwować o ciebie jak ja.Eleno przynieś mu szklankę wody .
Elena wyszła zaś Padre Felipe spojrzał surowo na Antonia.
-Narobiłeś nam strachu.Elena to prawdziwy anioł ,uratowała ci życie za pomocą tych magicznych ziółek.Jeśli teraz się z nią nie ożenisz ,to cię przeklnę.
Antonio uśmiechnął się.
-A co w mieście ojcze Felipe ?
-Nie najlepiej.Czasem gdy patrze na to zło ,nie wiem czy nauka o miłości i wybaczaniu nie stała się przestarzała.
-Złapali Zorro ?
-Zorro nie żyje Antonio.
-Zorro nie żyje ?
-Gubernator to ogłosił ,ludzie na początku w to nie wierzyli .Ale gdy kilka dni temu Mendoza znowu biczował więźniów i to tak że dwóch zmarło pod wpływem tych tortur ,a Zorro się nie pojawił zrozumiano że to prawda.Nie ma już nikogo kto by ich bronił.
-Czy ojciec Eleny ?
-Żyje ale jest bardzo słaby.Za miesiąc ma się zacząć jego proces.Nie myśl o tym Antonio.Najważniejsze byś ty wrócił do zdrowia.
Elena weszła ze szklanką wody.
-Zostawiam was samych moje dzieci.Idę nawracać zgubione dusze.
-Eleno ja ,chce ci powiedzieć .
-Wiem.Nie musisz nic mówić,tłumaczyć się.To nieważne kim jesteś.Kocham cię.Zawsze cię kochałam Antonio.
Chwycił jej dłoń.
-Eleno ,najdroższa wyszeptał.
W tej właśnie chwili usłyszeli kroki na schodach.
Elena poderwała się ,a do pokoju weszła Inez i sierżant Gonzales.
-Padre Felipe powiedział że Antonio już się obudził.
-Tak odparła Elena patrząc zimnym wzrokiem na Inez.
-Jak się czujesz Antonio ?Tak się o ciebie bałam.
-Dobrze że jesteście tu przyjaciele.Przed chwilą Elena Montero zgodziła się zostać moją żoną.
-Gratuluje powiedziała Inez sztucznie słodkim głosem.Mogę zostać twoją druhną Eleną ?
-Możemy się wszyscy napić z tej okazji ?spytał Gonzales.
-Antonio nie może jeszcze pic niczego oprócz wody sierżancie.
-Ach tak westchnął Gonzales .No to my już chyba pójdziemy ,panienko Inez.
-Tak pójdziemy.
-Każda okazja jest dobra by sierżant mógł się za darmo napić roześmiał się Antonio.
-On to się nigdy nie zmieni.
-Padre Felipe powiedział kiedyś że gdyby myślał o zbawieniu tak często jak myśli o winie ,to już dawno byłby świętym.
-Bernardo ,gdzie jest maska i płaszcz Zorro ?Ma je gubernator ?
Bernardo pokiwał głową .
-A Sebastian ?Zabiłem go?Powiedz że nie.
W oczach Bernardo był głęboki smutek.
Antonio opadł na poduszki.Przytłoczył go wielki niewidzialny ciężar.
Sebastian był kiedyś jego przyjacielem ,najbliższym.Dopiero później stał rywalem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 8:18, 21 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:03, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Ciężko jest połapać się w prawie samych dialogach. Nie wiadomo kto do kogo mówi? Skąd się wziął wicekról Hiszpanii, Królestwo Katalonii? Chyba lepiej było wstawić jakieś fikcyjne nazwy ... Zorina, teraz dużo lepiej piszesz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:21, 21 Kwi 2015 Temat postu: Stare bazgroły |
|
|
Dziękuje.
Teraz jak je czytałam ,mnie też wydają się nieco dziwne ,jednak czas zrobił swoje i to ćwiczenie w pisaniu też.
Edmund Montero wzdrygnął się gdy usłyszał głos strażnika.
Czyżby znowu chcieli go wzywać na przesłuchanie ?
Ledwie doszedł do siebie po wczorajszym ,bo kapitan Gringo był dużo bardziej brutalny od Mendozy.
-Masz gości dziadku powiedział strażnik a do jego celi weszła Elena i Antonio de la Vega.
-Dawno cie nie widziałam Antonio.Słyszałem że chorowałeś ostatnio ?
-Tak odparł Antonio,ale już jest wszystko dobrze.
-Tato powiedziała Elena przyszliśmy tu razem by ci o czymś powiedzieć.
-Chciałem prosić pana o rękę Eleny.Kocham pańską córkę i obiecuje zrobić wszystko by dać jej szczęście.
-Bardzo się ciesze moje dzieci.Antonio mógłbyś mnie zostawić z Eleną na chwilę sam na sam ?
- Eleno Antonio to wspaniały chłopak.Jest szczery ,uczciwy i zakochany w tobie bez pamięci.Ale czy go naprawdę kochasz ,czy chcesz go poślubić tylko dlatego że nosi nazwisko de la Vega i jest bogaty.
-Tatku cóż to za pytanie.Kocham Antoniego z całego serca i poślubiłabym go nawet gdyby nazywał się Pindera i był biedny jak mysz kościelna.Ani jego nazwisko ,ani pieniądze nie mają dla mnie żadnego znaczenia.
-W takim razie życzę byście byli ze sobą tak samo szczęśliwi jak ja z twoją matką .Oby Bóg wam błogosławił.
-O czym myślisz Antonio ?spytała Elena gdy jechali powozem.
-Czemu się pytasz ?
-Bo od pół godziny nie odezwałeś się do mnie ani słowem ,wiec sadzę że coś cie gryzie.A ja chce znać myśli swojego narzeczonego.
-Zorro powinien wrócić.
-Jesteś jeszcze za słaby.Po za tym nie wiem czy chce byś się znowu tak narażał.Znowu możesz zostać ranny ,albo mogą cie zabić.
-Ktoś musi przeciwstawić się złu .
-Ale dlaczego to musisz być właśnie ty ?
-Możesz wyjść za mąż za Don Alfreda ,albo don Camillo.Oni nie będą prowadzić niebezpiecznego życia ,a ty będziesz miała zapewniony spokój.
-Antonio jak możesz tak mówić.
-Zrozum nie mogę spokojnie patrzeć jak gubernator i inne gnidy terroryzują całe miasto.Czują się bezkarni ,bo myślą że Zorro nie żyje.
-Nigdy się zmienisz ?
-Nigdy nie zmienią się moje uczucia do ciebie.
-Kto był w moim gabinecie ?
-Nikt tu nie wchodził gubernatorze.
-Mówią wam że był tu Zorro,groził że mnie zabije a was jak zwykle nie było.
-Coś się panu śniło.Zorro nie żyje.
-To również mi się śniło ?na ścianie widniał wielki znak Z a na dole napis "Twoje dni są policzone gubernatorze ".
-Zorro żyje ucieszył się Gonzales.To jest będziemy go szukać gubernatorze.
Teresa Montero obudziła się.Wydawało jej się ktoś walił w jej okno.
Wstała by zajrzeć do pokoju swej bratanicy Eleny.
To co zobaczyła przyprawiło ją o szok.
W sypialni Eleny był jakiś mężczyzna ,Elena całowała się z nim.
Co więcej był to bandyta w czarnej masce.
Teresa Montero zemdlała,tym razem naprawdę.
-Jak się ciesze że będę twoją druhną Lolita Montero kuzynka i najlepsza przyjaciółka Eleny przyszła z nią porozmawiać o ślubie.
Tak ci zazdroszczę ,Antonio jest taki cudowny.
-To prawda jest cudowny przyznała Elena rozmarzonym głosem.Cudowny pod każdym względem.
-Na pewno chcesz go poślubić Eleno ?spytała ciotka Teresa.
-Ciociu to oczywiste że tak.Wiesz jak bardzo go kocham.
Ciocia Teresa mruknęła coś pod nosem ,a Elena spojrzała na nią ze zdziwieniem.Ciocia od kilku dni zachowywała się jakoś dziwnie.
-Pójdę nazbierać kwiatów do kolacji.
-Nie podoba mi się ten cały ślub powiedziała Teresa do Lolity gdy zostały same.
-Dlaczego ciociu ?Przecież Elena i Antonio są dla siebie stworzeni.
-Elena kłamie .Nie kocha Antonia ,nie zasługuje na niego.
-Ciociu jak możesz tak mówić.
-Elena ma romans.
-Ciociu z kim niby Elena ma romans ?
-Z tym bandytą Zorro.Widziałam że był w jej sypialni .
-Ciociu to niemożliwe .
-Widziałam na własne oczy .Sama w to nie wierze że moja ukochana bratanica postępuje tak haniebnie.Wychodzi za Antonia tylko dlatego ,że jest bogaty.Nie kocha go.
-Nie można nie kochać Antonia.
Ciocia Teresa spojrzała na nią z czułością.
-Bo ty go kochasz moje dziecko.I gdyby był mądry to ciebie by wybrał ,nie Elenę.Pożałuje tego że wolał ładniejszą.
To dla ciebie Eleno. Ojciec dał mi to wczoraj.Ten sam pierścionek zaręczynowy podarował kiedyś mojej matce.
-Antonio jest przepiękny powiedziała Elena.
-Nasze zaręczyny to pierwsza rzecz która ucieszyła mojego ojca od dłuższego czasu.Od kiedy wróciłem z Barcelony cały czas sprawiam mu zawód powiedział Antonio ze smutkiem.
-Antonio na pewno tak nie jest .Ojciec na pewno cię kocha i jest z ciebie dumny ,tylko o tym nie mówi.
-Nie Eleno ja go znam .Wstydzi się syna niedołęgi.
-Dlaczego mu nie wyznasz sekretu Zorro ?
-Nie wiem czy by to pochwalił.Zorro mimo wszystko działa po za prawem ,a wiesz jaki mój staruszek jest zasadniczy.Dla niego złodziej jest zawsze złodziejem ,nawet jeśli ktoś kradnie dlatego że umiera z głodu.
-Tak zgodziła się Elena.Rafael de la Vega jest najbardziej odważnym ,prawym i uczciwym człowiekiem jakiego znam .Jesteś do niego bardzo podobny.
Antonio objął ją i pocałował w usta ,a wtedy usłyszeli kaszel Bernardo.
Mimo że byli oficjalnie zaręczeni ,nie wypadało okazywać sobie za dużo czułości ,zwłaszcza że prawie cały czas towarzyszył im ktoś trzeci.
Roześmieli się oboje.
-Juto zaczyna się proces mojego ojca.
-Nie powinnaś się obawiać.Nowy sędzia wygląda na uczciwego człowieka.
-Nie wiem.Jeśli gubernator jego również przekupi albo zastraszy.
-Wtedy Zorro zastraszy gubernatora.
Sędzia Varga siedział w gabinecie gubernatora i palił cygaro.
Gubernator bacznie mu się przyglądał .
-Wie pan już jaki ma wydać werdykt ?
-Sprawiedliwy.
-Ma pan skazać Edmunda Montero na śmierć.
-Za co gubernatorze ?Dowody jego winy są bardzo słabe.
-Dam panu pieniądze.
-Nie przekupi mnie pan.Jestem sędzią i służę sprawiedliwości anie urzędnikom.
-Tu się pan myli senior Varga.Każdego można kupić,tylko każdy ma inną cenę.Pańska urocza małżonka Anita Cabrio nie powinna się dowiedzieć o pańskich długach ,wieczorach spędzonych przy kartach i jednej chwili zapomnienia w ramionach ślicznej Inez Santi.Prawda ?
-Czego pan ode mnie oczekuje ?
-Dam panu pieniądze by mógł pan pokryć wszystkie swoje długi.Pięćdziesiąt tysięcy pesos.A pan wyda sprawiedliwy werdykt.
-Pięćdziesiąt tysięcy pesos ?
-Za mało ?W takim razie dam panu sto tysięcy.
Sędzia Varga obudził się w nocy zlany potem.
Zaraz jednak znowu się przeraził bo nad jego łóżkiem stał mężczyzna ze szpadą w ręku.
Przerażony Varga uzmysłowił sobie że nie ma przy sobie żadnej broni i ten człowiek bez trudu może go zabić.
-Nie przyszedłem pana zabić odezwał się nieznajomy.Chce tylko wiedzieć czemu wziął pan te sto tysięcy pesos.
-Nie wiem o czym pan mówi ,nie wziąłem żadnych pieniędzy.
-Jeśli będzie pan kłamał przestanę być miły.Sto tysięcy,tyle według pana sędziego kosztuje życie niewinnego człowieka.
-To czy Edmund Montero jest niewinny okaże się dopiero jutro po zakończeniu procesu.
-Obaj dobrze wiemy że jest niewinny.Dlaczego wziął pan te pieniądze ?
-Nie będę się tłumaczył bandycie.
-Jak pan chce .Ale niech pan wie że jeśli skaże pan Edmunda Montero na śmierć,to do końca życia będzie pana prześladowały dwie rzeczy.Jedną z nich jest pańskie sumiennie ,drugą mój znak.
Artur Varga zdębiał patrząc rano na swoją twarz w lustrze.
Na jego czole była wyryta litera Z.
Nie mógł tego tego zmazać żadnym sposobem.
Na ścianie w pokoju była litera Z ,zaś gdy przynieśli mu śniadanie na serwatce również była litera Z.
-Ogłaszam że Edmund Montero jest głos sędziego Varga drżał.
-Winny słyszał podpowiedź gubernatora.
Senior Varga spojrzał w górę gdzie zobaczył znowu znak Z.
-Ogłaszam że Edmund Montero jest niewinny.
-Co ?gubernator poderwał się ze swego miejsca.
-Jest niewinny.W przyszłym tygodniu ma opuścić wiezienie.
-Dałem ci sto tysięcy pesos ,a ty tak sobie pogrywasz ?
-Zwracam pańskie pieniądze.
-Jak zapłacisz za długi ?
-Znajdę jakiś sposób.Powiem wszystko żonie ,może mi wybaczy.Ale najważniejsze że mam czyste sumienie.Nie skazałem na śmierć niewinnego człowieka.
-Jesteś idiotą Varga,pożałujesz tego że ze mną zadarłeś.
-Żałuje tylko tego że wziąłem od pana pieniądze
_________________
Gubernator zaprosił do swojego gabinetu wszystkich mężczyzn z rodzin szlacheckich.Chciał oznajmić im coś ważnego.
-Przepraszam za spóźnienie powiedział Antonio de la Vega.Woda którą mój służący naszykował mi do kąpieli .była zbyt gorąca i czekałem aż się trochę ochłodzi.
-Słyszałeś go mruknął Este ban de la Cruz do Ricardo de Alami.Woda była zbyt ciepła.Biedna Elena.Co ona widzi w tym lalusiu ?
-Kazałem wam tu przyjść panowie ,bo chciałem wam powiedzieć kim jest Zorro.Otóż on jest ,jednym z was panowie.
Totalne zaskoczenie na wszystkich twarzach.
Miguel Sereno uśmiechnął się ze złośliwą satysfakcją.
-Żaden z panów mnie nie lubi ani nie darzy szacunkiem.I jest to uczucie odwzajemnione ,bo ja również was nie lubię i nie szanuje.
-To jeszcze nie znaczy że nastajemy na pańskie życie odezwał się don Camillo.Niech pan nie robi z nas bandytów.
-Tylko jeden z was jest bandytą i ja już wiem który.Oczywiście ty don Camillo jesteś po za podejrzeniem.
Kilka osób się roześmiało.Don Camillo był znany ze swego tchórzostwa i wygodnictwa.
-Żołnierze aresztujcie Ricardo de Alami.
-Co ?
-Ricardo de Alami jesteś Zorro.
-To absurd ,pan zwariował .
-Długo na tym myślałem.Ricardo jest najlepszym szermierzem w Kalifornii ,ukończył z wyróżnieniem szkolę wojskową w Mandrycie.Tylko ktoś taki mógł pokonać księcia Sebastiana Morendo.
-Nie znam nikogo takiego.Nie jestem Zorro.
-Bo ja jestem Zorro odezwał się Este ban de la Cruz .Niech mnie aresztują.
-Kłamie zawołał Conrad Pizarro.To ja jestem Zorro i ja dybie na pańskie życie gubernatorze.
-Oni się wszyscy podszywają za Zorro ,a pan chce by aresztowali niewinnego.Jest tylko jeden prawdziwy Zorro ,to ja odezwał się Emanuel de la Vega.
-Nieprawda zawołał Filip Cortess.Znam tożsamość prawdziwego Zorro ,jest nim mój przyjaciel Alfred de Munio.
-On wskazuje na mnie ,bo nie chce się przyznać że to on jest Zorro.To Filip Cortess jest Zorro i niech jego aresztują.
W czasie całej tej sceny Antonio de la Vega milczał i patrzył na całe to towarzystwo z ironicznym uśmiechem.
-Dosyć tego wrzasnął gubernator.Ricardo Alami jest Zorro i zostanie jutro stracony.
-A proces ?spytał don Alfredo.
-Nie potrzeba procesu ,winy tego człowieka są zbyt oczywiste.
-Jakie winy ?
-Morderstwo Sebastiana Morendo.Zorro go zabił.
-Rano Ricardo Alami zostanie stracony.
-Wiem o tym ojcze.
-I tak sobie spokojnie siedzisz i czytasz książkę ?
-A co mam robić?
-Nic cię to nie obchodzi ,nie wzrusza ?
-Nie odparł Antonio.Dlaczego ma mnie to wzruszać?
-Nie wychowałem syna na taką mimozę wybuchnął Rafael de la Vega .
Ojciec Ricardo może być dumny z syna ale ja ze swojego nie jestem dumny.
-Wolałbyś bym był takim bandytą jak Zorro ?
-Czasami bym wołał.Bo Zorro o coś walczy ,na czymś mu zależy.A ciebie interesują tylko książki.
-Ojcze.
-Wstydzę się tego że jesteś moim synem.Nawet Don Camillo jest bardziej odważny od ciebie.
-No cóż odparł Antonio,nie zawsze możemy spełniać marzenia naszych ojców .Jeśli będę miał syna ,bez względu na to jaki on będzie ,zawsze będę go kochał.Nawet jeśli sprawi mi zawód ,nigdy nie usłyszy ode mnie takich słów jakie ja usłyszałem od ciebie.
Gdyby Rafael de la Vega spojrzał w oczy syna ,zobaczył by tam wielki ból i smutek.Ale nie spojrzał ,tylko machnął ręką i wyszedł z pokoju.
-Zorro ty tutaj ?
-Ricardo nie jest Zorro i masz go kazać wypuścić natychmiast.A jeśli niech chcesz bym cię zabił ,to poddaj się do dymisji.
-Szanowni mieszkańcy Los Angel z przyczyn zdrowotnym będę musiał opuścić zajmowane stanowisko .Nowy gubernator przyjedzie w przyszłym miesiącu .
-Doskonale gubernatorze rzekł Zorro.Wszyscy są zadowoleni.
-Ale zanim odejdę ,chce wiedzieć kim jest człowiek który zmusił mnie do rezygnacji .Zdejmij maskę człowieku.
-Kogo spodziewa się pan ujrzeć ,diabła ?
Zerwał maskę.
Przez chwilę panowała cisza.Teresa Montero zemdlała.
-Mój syn Rafael de la Vega podbiegł do Antonia.Mój chłopiec ,Antonio.
-Gdy przyjechałem do domu i ojciec opowiedział mi jak zła jest sytuacja ,zrozumiałem że muszę coś zrobić.Ale nie mogłem walczyć otwarcie jako Antonio de la Vega ,wiec trzeba było znaleźć inny sposób.
Wtedy przypomniała mi się legenda o El Zorro.Nikt tu nie wiedział co robiłem wcześniej w Barcelonie ,dlatego też nikt mnie nie podejrzewał.
-A co teraz planujesz ?spytał Gonzales.
-Jeśli nowy gubernator okaże się również kanalią ,wtedy znowu założę maskę i jako Zorro będę walczył.
Ale teraz objął Elenę my pobierzemy się ,obrośniemy tłuszczem,dziećmi i będziemy patrzeć na winnice.
_________________
"
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 12:34, 21 Kwi 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 12:52, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Zorina ... teraz piszesz zdecydowanie lepiej. Wiadomo, kto, co i do kogo mów ... tutaj nieco się gubię. Zastanawiam się jak Zorro wyrył swój znak na czole sędziego? Jeśli szpadą, to sędzia będzie musiał zapuścić grzywkę ... więc elementy humorystyczne już wtedy umieszczałaś. Ale jak wspomniałam teksty składające się z samych dialogów są bardzo trudne. Wypowiedzi muszą być tak skonstruowane, żeby z nich wynikało, kim jest rozmówca i z kim rozmawia.
Zdecydowanie, teraz z opisami i charakterystyką postaci, z narracją jest dużo lepiej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 13:09, 21 Kwi 2015 Temat postu: Stare bazgroły |
|
|
To jest cecha charakterystyczna jeśli chodzi o Zorro ,prawie zawsze jest humor i te lekkie przymrużenie oka.
Za to go uwielbiam ,że ma taką lekkość ,nie jest nadętym super-herosem,ratującym wszechświat.
Nie mam na na razie pomysłów na nowe opowiadania ,wiec pomyślałam ,że fajnie wstawić stare -dla was są jak nowe ,nie czytaliście ich wcześniej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:56, 21 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Elena to domyślna dziewczyna. Powinna wiedzieć kim jest Zorro i wie.
Źli ponieśli karę i dobrze, bo z Zorro nie ma żartów i nikt nie ujdzie mu bez karnie.
Elena i Antoni będą fajną parą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:57, 22 Kwi 2015 Temat postu: Stare bazgroły |
|
|
Bal debiutantek w Londynie był jak co roku wielkim wydarzeniem dla londyńskiej śmietanki towarzyskiej.
Wielka sala ustrojona kwiatami ,girlandami pełna roześmianych młodych dziewczyn.
Wszystkie te twarze zdaniem Retta Butlera były banalne i podobne do siebie.
Cóż potańczę trochę z panną Herbert i to przekona jej ojca by wyłożył pieniądze na Sprawę .
Ci głupcy ginęli za swą wielką sprawę,ale to on uważany przez nich za zdrajcę ,załatwiał dla nich broń i pieniądze.
Zaśmiał się cynicznie w duchu.
Gdy był w Londynie,to życie na Południu wydawało mu się dalekie.
Wielkie plantacje ,niewolnicy ,palące słońce i najlepsza na świecie whisky były niczym egzotyczny sen.
Tylko o pewnej młodej ,ślicznej kobiecie nie potrafił zapomnieć.
Cały czas o niej marzył i jej pragnął.
Cholerna Scarlett .
Nieważne czy był w Paryżu ,Londynie ,Meksyku ,Wenecji ona ciągle go prześladowała.
Wśród gości zapanowało poruszenie.Ten kto przyszedł musiał być kimś bardzo bogatym.
-To pan Cariford -westchnęła z podnieceniem gruba lady Meredid opierając się na ramieniu męża.
-To ktoś ważny ?spytał Rett.
-Panie jest to człowiek bogatszy od wielu królów i cesarzy.Nikt nie podliczył ile jest diamentów w tych jego kopalniach.
-To córka ?
-Wychowanka.Sara Crewe.
Była to wysoka smukła dziewczyna o kruczoczarnych ,gęstych lokach.Nie widział jeszcze tak pięknych ,długich rzęs u żadnej dziewczyny.
Miała wielkie zielone oczy i przypominała mu Scarlett.
-Saro wykrzyknęła Ermunia podbiegając do przyjaciółki wyglądasz jak księżniczka.
Patrzyła na Sarę z podziwem i miłością.
Sara uśmiechnęła się.
-Dawne to czasy gdy wyobrażałam sobie że jestem księżniczką.
-Wszyscy panowie patrzą na ciebie z zachwytem i będą chcieli z tobą zatańczyć.Saro słuchasz mnie ?
Kim był mężczyzna stojący w rogu i patrzący na Sarę z tym niedbałym ,szelmowskim uśmiechem który przyprawił ją o bicie serca ?
Był szalenie atrakcyjny.
Wysoki ,dobrze zbudowany,miał regularne rysy i biła z niego niesamowita energia.
Ciemne dobrze ostrzyżone włosy i mały zabójczy wąsik.
Tak wyglądał mężczyzna z jej marzeń i dziewczęcych snów.
-Mogę panią prosić ?
-Uratował mnie pan od tych salonowych bawidamków panie Butler.
-Skąd pani wie że nie jestem jednym z nich ?
-Jest pan inny.
-Pani również jest inna.Inaczej sobie wyobrażałam diamentową księżniczkę.
-Jak ?
Rett spojrzał na Sarę i znowu porównał ją ze Scarlett.
Nie Scarlett była jednak inna ,Sara zaś ciągle była dzieckiem.
Uroczą ,inteligentną osóbką,a nie kobietą świadomą swojej urody.
Statek powoli dopływał do portu.
-Cieszy się pan z powrotu do domu ?spytał kapitan.
-Jasne mruknął Adam Roberts ,bardzo się ciesze.
Gdy dwa lata temu pojechał do Ameryki był pewien że uda mu mu się zdobyć majątek.
Ameryka sprzyja przecież ludziom.Otwiera szansę przed młodymi zdolnymi ,pracowitymi a za takiego się uważał.
Nie bał się ryzyka ani ciężkiej pracy.
Tymczasem to były dwa stracone lata ,kiedy nie tylko nie zdobył majątku ,ale też stracił ten niewielki kapitał który posiadał.
Pogoda tego dnia była wyjątkowa paskudna i deszczowa.
Przechodząca obok niska blondynka uśmiechnęła się do niego.
Odwzajemnił uśmiech i poszedł dalej ,dziewczyna zaś spojrzała na niego z podziwem.
Zameldował się w niewielkim portowym hoteliku.
Miał wreszcie czas odpocząć i przemyśleć pewne sprawy.
Chyba zmorzył go sen ,bo widział zielone wrzosowiska ,małą dziewczynkę w bieli i słodką ,najpiękniejszą na świecie dziewczynę z brązowymi ,kręconymi włosami.
-Ruth zawołał ale odpowiedziało mu echo.
To był tylko sen zdał sobie sprawę.
Po zjedzeniu kolacji postanowił trochę poczytać.
We wszystkich gazetach pisali o niejakiej Sarze Crewe ,dziedziczce diamentowej fortuny ,która ze względu na swój urok i szeroko prowadzono działalność charytatywną zyskała przydomek "królowej ludzkich serc ".
Znudziło go czytanie ,bo pomyślał ze złością że taka bogata ,rozpieszczona dziewczyna może udawać dobrodziejkę ,bo nigdy w życiu nie zaznała poważnych problemów.
Zszedł na dół do hotelowej restauracji.
Musze się zastanowić co zrobić ze swoim życiem zastanawiał się Adam.
Wrócę do Kornwalii ,ale co później?
Skąd zdobędę pieniądze na szpital dla Ruth,szkołę dla Niny i utrzymanie domu.
_________________
Lawinia Herbert ze złością przemierzała pokój.
Ogarniała ją furia ,a gdy Lawinie ogarniała furia lepiej było nie wchodzić w jej drogę.
Wszystko przez tą Sarę Crewe.
To Lawinia była królową ostatniego sezonu w Londynie ,to o jej zaręczynach z amerykańskim milionerem Donaldem Websterem pisali we wszystkich kronikach towarzyskich.
Nie mogło się to równać z kopalniami diamentów i działalnością charytatywną Sary.
Znów tak jak kiedyś w szkole panny Mincim ta "księżniczka 'zajęła miejsce Lawinii i usunęła ją w cień.
Dawna zazdrość powoli zmieniała w nienawiść.
Lawinia usiadła na fotelu a w jej oczach pojawił się niebezpieczny błysk.
Zrobię wszystko by ją zniszczyć i upokorzyć przed światem.
-Tatuś -mała dziewczynka podbiegła do Adama i rzuciła mu się na szyję.
-Nina.
-Wrócił pan usłyszał surowy ,suchy głos pani Reginy Miller.Była to tęga siwa kobieta w średnim wieku o złośliwej twarzy.
-Wróciłem.
-Nie udało się panu zdobyć majątku prawda .Inaczej by pan nie wracał .
Adam się nie odezwał a Regina Miler spojrzała na niego z pogardą.
-Czy Ruth ?
-Żyje.Chociaż nie wiem czy nie było by lepiej jakby umarła.
-Jak może pani tak mówić.
-Nie rozumiem pana.Nie ma pan wobec tej wariatki żadnych zobowiązań.
To nawet nie jest pana dziecko.
-Jeszcze jedno pani słowo a zapomnę że jestem dżentelmenem.
Trudno uwierzyć że w tym domu jeszcze kilka lat temu była muzyka ,śmiech i miłość.
Adam spojrzał na portret Ruth.Tak pięknie wyglądała w dniu ich ślubu.
Była śliczna ,delikatna i krucha.Może zbyt krucha ?
Wtedy gdy się pobierali naiwnie wierzyli że miłość jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody.
-Udała się przejażdżka?Tom Cariford spojrzał z czułością na Sarę.
-Pan Butler pozwolił mi wygrać.Przepraszam muszę iść się przebrać.
-Da się pan zaprosić na obiad pani Butler ?
-Z największą przyjemnością panie Carriford.Muszę panu powiedzieć że Sara jest urocza.
Ku zaskoczeniu Retta Sara okazała się właścicielką większości kopalni.
Jego zdumienie było tym większe że sprawy finansowe nie miały przed nią tajemnic.
Znakomicie orientowała się w polityce,dobrze jeździła konno a przy tym zawsze miała czas by odwiedzać wszystkie te szpitale i sierocińce.
-Jest pani wyjątkową kobietą panno Crew powiedział gdy po obiedzie poszli razem do bawialni.
Podszedł do niej i pocałował ją w rękę.
-Ciesze się że wreszcie zostaliśmy sami.
-Czyżby chciał mi pan coś zaproponować panie Butler ?
-Tak odparł Rett.
-Słucham więc.
-Chodzi o interes.
-Interes powtórzyła Sara. W jej głosie było słychać rozczarowanie.
Poczuła się jak idiotka.Przez chwilę miała nadzieję że Rett Butler chce jej się oświadczyć.
Widocznie za dużo naczytałam się książek.
Cóż jednak miały znaczyć te częste wizyty Retta w Londynie i w wiejskiej posiadłości Toma Clifforda?
Te spacery,komplementy.
-O jaki interes chodzi panie Butler ?
-Jest pani jak zwykle rzeczowa panno Crew .To mi się podoba.Idzie o to że pani diamenty mogą znaleźć w Ameryce ,a konkretnie w moich stronach.
-W pańskich stronach toczy się wojna .Myślałam że pan się w to nie angażuje.
-Widocznie jak każdy Południowiec jestem sentymentalnym głupcem.Gdyby Południe miało pieniądze mogło by wygrać tą wojnę.
-Nie odparła Sara grzecznym lecz stanowczym tonem .Nie wejdę z panem w żaden interes.
-Dlaczego ?
-Popieram prezydenta Lincolna.Niewolnictwo jest czymś złym .Biblia uczy nas że wszyscy jesteśmy równi.
-Znam wiele osób w Londynie i Waszyngtonie które mówią podobnie ,ale nie zawahają się wejść w interes na którym mogli by zarobić.
-Ja nie nalezę do takich osób panie Butler.
Rett przyjrzał jej się uważnie i uśmiechnął się lekko.
-Jest pani niezwykłą dziewczyną.Szanuje pani poglądy ,choć się z nimi nie zgadzam .Do widzenia panno Crewe.
-Do widzenia pannie Butler.
Po wyjściu Retta Sara długo siedziała w bawialni i patrzyła na ogień w kominku.
Jak mogłam się tak pomylić zastanawiała się.
Przystojny, miły ,uroczy pan który w posiadaniu niewolników nie widzi nic złego.
Siedziała tak zamyślona dłuższy czas ,gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi .
Otworzyła drzwi.
-Słucham ?spytała widząc młodego mężczyznę.
-Panna Sara Crewe ?
-Tak .Kim pan jest jest ?
-Adam Roberts. Podobno szuka pani sekretarza.
-Owszem .Chce pan u mnie pracować?
-Potrzebuje pieniędzy panno Crewe.
-A pańskie referencje ?
-Nie mam żadnych referencji.
-Jest pan dosyć bezczelny przychodząc do mojego domu i ubiegając się o posadę na którą jest wielu chętnych z dużymi kwalifikacjami.
-Raczej zdesperowany.Jak już powiedziałem potrzebuje pieniędzy.
-Podoba mi się pańska szczerość panie Adamie.
Minęło kilka tygodni.
Adam Roberts pilnie wykonywał swoje obowiązki.
Do jego pracy Sara nie miała zastrzeżeń ale samego Adama nie mogła polubić.
Wydawał jej się taki zimny ,wyniosły,ponury i małomówny.
Prawie zawsze ubierał się na czarno.
-Ma pan żonę ?spytała kiedyś .
-Czemu się pani o to pyta?
-Może pańska żona jest zła ,że zajmuje panu zbyt wiele czasu.
Mruknął coś pod nosem i spojrzał na Sarę z niechęcią.
-Opowie mi pani bajkę ?mała Karolina Barker wdrapała się Sarze na kolana.O księżniczce.
-Była raz sobie zaczęła Sara.
Adam nie miał zamiaru słuchać,ale zainteresowała go i wciągnęła historia "księżniczki w łachmanach ".
-Niesamowite.Prawie uwierzyłem że ta historia zdarzyła się naprawdę panno Crewe powiedział Sarze po wyjściu Karoliny.
-A gdybym powiedziała panu że zdarzyła się naprawdę uwierzył by pan ?
-Chyba nie.Zakończenie było zbyt piękne.
-Nie wierzy pan w szczęśliwe zakończenia ?
-Nie.Życie boleśnie mi udowodniło że ich nie ma.
-Zawsze trzeba mieć nadzieję.
-Nadzieje ?Nadzieja to matka głupców.Po za tym nic pani nie wie o prawdziwym życiu.Nigdy nie miała pani żadnych zmartwień.
-Tak pan myśli ?
Ton jej głosu zastanowił Adama.
W pamięci Sary stanęła nagle mała dziewczynka ,która jednego dnia straciła wszystko.
Ukochanego ojca ,pieniądze ,poczucie bezpieczeństwa.
Która ze szkolnej gwiazdy stała służącą ,popychadłem.
Wiele dni gdy wracała głodna ,przemoczona i zmarznięta do nędznego,obdartego pokoiku w którym nigdy nie palił się ogień.
Często miała wtedy ochotę wyć z rozpaczy ,ale tak naprawdę jej łzy nikogo na świecie nie obchodziły.
Później w jej życiu niczym w bajce wszystko się odmieniło na lepsze.
Jakim jednak prawem ten człowiek który nic o niej nie wiedział wydawał takie sądy ?
Dlaczego traktował ją tak protekcjonalnie ,zakładając od razu że nie miała i nie ma żadnych kłopotów.
-Przepraszam panno Crewe .Nie powinienem tak mówić.
-Nie powinien pan zgodziła się Sara.
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu.
Coś się wtedy wydarzyło ,choć żadne z nich nie zdało sobie z tego sprawy.
_________________
"
-Czy mogłabym się zobaczyć z panną Sarą ?
-W jakiej sprawie ?spytał sucho Adam.
-To prywatna sprawa młody człowieku odpowiedziała gruba ,starsza pani.
Sara wyszła ze swego gabinetu.
-Panna Amelia ?Co pani tu robi ?
-Maria chce się z tobą zobaczyć.
-Ze mną ?Po co chce mnie widzieć ,po tylu latach ?
-Możemy porozmawiać na osobności .
-Panie Adamie.
Roberts wyszedł bez słowa.
-Niech pani usiądzie.
Amelia usiadła.Po chwili zaczęła płakać.
-Co się stało ?
-Maria jest umierająca.
Maria Mincim leżała w łóżku.
Nie przypominała w niczym dawnej ,despotycznej i władczej dyrektorki szkoły.
Zamiast ciała była tylko skóra i kości.Mimo że był ciepły dzień cała dygotała z zimna.
-Czy Amelia przyprowadziła już Sarę ?spytała ochrypłym głosem.
-Nie odparła ze znudzeniem pielęgniarka.Pytała się o to pani już dwunasty raz .Panna Amelia wyszła rano i jeszcze nie wróciła .
Gdyby było już po wszystkim myślała pani Micin ,gdybym nie musiała znosić już tego bólu.Pragnęła śmierci.
Gorsza od bólu była tylko świadomość, że ta dziewczyna nie zechce przyjść.
Miała prawo odmówić.Nie musiała się litować nad starą złośliwą egoistką.
-Mario usłyszała głos Amelii ,jest tu Sara.
-Chciała się pani ze mną widzieć ,dlaczego ?
-Żeby umrzeć z czystym sumieniem .Powiedz że mi wybaczasz.
Sara milczała ,patrząc na tą biedną schorowaną staruszkę zastanawiała się, czy to ta sama osoba ,która jeszcze kilka lat temu upokarzała i poniżała ją na każdym kroku.
-Nie chcesz mi wybaczyć?Rozumiem.
-Ja już dawno pani wybaczyłam.
-Naprawdę ?
-Tak.To już zamknięty rozdział w moim życiu.
-Zawsze byłaś mądrą dziewczyną .Ja nigdy nie byłam ani mądra ,ani ładna ,ani lubiana.Nienawidziłam cię chyba od pierwszej chwili gdy tylko zjawiłaś się w mojej szkole.Wiedziałaś o tym ?
Twój ojciec tak bardzo cię kochał,byłam zazdrosna.Mój mnie nie znosił.
Wyśmiewał się ze mnie,na każdym kroku podkreślając że jestem głupia ,brzydka i nic nie potrafię.
Też chciałam być księżniczką ,ale gdy tata się o tym dowiedział zaczął ze mnie szydzić.
To nie usprawiedliwia tego że byłam taka podła dla ciebie.
Panna Mincim zmarła kilka dni później.
-Ciesze się że jej wybaczyłam mówiła Sara do Adama gdy wracali razem z pogrzebu.Kiedyś chciałam by cierpiała ale teraz wstydzę się ,że miałam takie myśli i przykro mi że jej nie ma.
-Panno Saro.
-Wiem co pan myśli.Że jestem.
-Że jest pani najbardziej szlachetną osobą jaką kiedykolwiek poznałem.
To pani jest tą księżniczką w łachmanach ?
-Byłam nią kiedyś.Uważa pan to za głupie.
-Nie ,marzenia nigdy nie są głupie.
Uśmiechnął się do Sary.Musiała przyznać że gdy się uśmiechał wyglądał interesująco.
-Dziękuje powiedziała całując go w policzek.
_________________
Kolejny i ostatni raz Sara spotkała Retta Butlera na corocznym polowaniu na lisa.
Uśmiechnął się na jej widok.
-Jaki ten świat mały panno Crewe .Znowu się spotykamy.
Poczuł się zmieszany pod wpływem jej spojrzenia.
Było to spojrzenie jasne ,czyste i pewne siebie tak samo jak stojąca przed nim dziewczyna.
Czy te zielone szklane oczy prześwietliły mu duszę na wylot ?
Przez chwilę miał wrażenie że jest mały ,nagi i brzydki a wszystkie plugawe myśli i sprawki jakich się dopuszczał w życiu ,ma wypisane na czole.
-Gdybym był młodszy i nie dzieliła nas polityka to sadzę że zakochałabym się w pani na zabój.
-Ale z pana kłamca zaśmiała się Sara.Przecież nie mógłby się pan zakochać ani we mnie ani w żadnej innej dziewczynie .
-Dlaczego ?
-Bo jest kobieta którą pan kochał lub ciągle kocha i nigdy o niej nie zapomni.
-Skąd pani to przyszło do głowy ?
-Umiem odróżnić prawdziwy diament od podróbki.Zainteresował się pan mną .bo jestem do niej podobna.
-Chyba jednak nie jest pani do niej podobna.Niebezpieczny z pani przeciwnik panno Crewe .Jak na kobietę jest pani za mądra.
-Miło to słyszeć zwłaszcza z pańskich ust panie Butler.
-Znowu Sara Crewe, jest gwiazdą imprezy syknęła ze złością Lawinia .I jak się wdzięczyła do tego Butlera ,mógłby by być jej ojcem.
-Sama się przed chwilą do niego wdzięczyłaś kochanie zauważył Donald.
-Byłam po prostu uprzejma.
-Panno Crewe jest również uprzejma.Dlaczego tak jej nie lubisz ?
-Wszyscy się nią tak zachwycają ,nawet ty.
-Ja się zachwycam głównie moją złotowłosą Lawinią .Ale panna Crewe jest bardzo miła.
-Akurat prychnęła Lawinia.
-Kochanie pójdę na chwilę do pana Kinga by z nim omówić pewną sprawę.
-Proszę odparła Lawinia .
Gdyby Donald Webster wiedział z jaką pogardą i wstrętem myślała o nim,jego ukochana przeżył by niemały szok.
Był tłusty ,łysy i miał krzywe zęby.W dodatku zdaniem Lawinii był głupi jak but i prostacki jak prawie wszyscy Amerykanie.
Nienawidziła go prawie tak samo jak nienawidziła Sary.
Był bogaty i mógł jej zapewnić luksusowe życie do którego przywykła.
To była jedyna zaleta jaką w nim dostrzegała.
Kilka miesięcy temu okazało się że ojciec zainwestował prawie cały majątek w pewne przedsięwzięcie ,które okazało się fiaskiem.
Rodzice byli wniebowzięci że trafiła jej się taka partia.
Ale były chwile ,gdy czuła że nie zniesie już dłużej tego udawania przykładnej i szczęśliwej narzeczonej .
Rozglądając się wokół spostrzegła nagle młodego mężczyznę ,którego nie widziała nigdy wcześniej.
Bardzo przystojny z surową męską urodą bez śladu zniewieściałości.
Oczywiście nie patrzył na nią i jak się domyśliła bez trudu tak jak większość mężczyzn przypatrywał się jej rywalce.
Słysząc śmiech Sary ,Adam pomyślał że to najpiękniejszy dźwięk na świecie.
Z każdym dniem Sara podobała mu się coraz bardziej i miał z tego powodu wyrzuty sumienia.
Lekarze nie dawali już mu nadziei że Ruth kiedykolwiek wyzdrowieje.
Teraz nie tylko jej stan psychiczny ale i fizyczny pogarszał się z każdym dniem.
Mógł przenieść Ruth do najlepszej prywatnej kliniki ,ale z goryczą uświadomił sobie że to i tak jej nie pomoże.
Jak miał przygotować Ninę na to że jej matka umiera ?
Wszystko to było takie skomplikowane.
Rodzina Spencerów uważała że nie nadaje się na ojca i z chęcią by wzięła Ninę do siebie.
_________________
_________________
""Mam swoją własną wirtualną Ponderosę'
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 8:01, 22 Kwi 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:12, 22 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Sara zrobiła wrażenie na balu.
Lawinia pewnie będzie próbować coś zrobić, by dopiec Sarze. Wychodzi z niej drobna intrygantka.
Adam to porządny człowiek mimo swego wyjazdu. Bardzo kocha żonę i jej córeczkę. Ciekawe jak dalej się potoczą ich losy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|