|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 14:41, 25 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Zmień temat kolejnym fragmentem fanfika
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:06, 26 Sty 2013 Temat postu: Odnaleziona siostra |
|
|
Sklep który prowadził Mark Landon w Carson City nie był duży ale oprócz whisky można było tam dostać wszystko.
Kowboje przychodzili po tytoń ci bardziej obyci kupowali mydło i proszek do czyszczenia zebów.
Obok porcelanowych nocników stały ustawione sosnowe trumny i mahoniowe meble.
Były tam również strzelby ,siodła ,lejce. Kobiety kupowały nici ,husteczki do nosa ,róż i pomadę do włosów.
Przyciągała je szczególnie osoba modystki -pani Olivia Clark była siwowłosą damą o bystrym spojrzeniu zielonych kocich oczów która dumnie prezendowała na głowie swój staropanieński kok. Znała się jednak nie tylko na kapeluszach -umiała dochować każdego sekretu i cechowała ją prawdziwa kobieca mądrość.
W każdym razie dzwoneczek zawieszony nad zielonymi drzwiami rzadko kiedy milkł -na brak klijentów nie narzekano.
Tego jednak sobotniego popołudnia Doroty była w sklepie całkiem sama.
Pani Olivia nie przyszła bo od kilku dni leżała w łóżku mocno zaziębiona ,ojciec pojechał z jej młodszym rodzeństwem z wizytą do dalszej rodziny.
Na dworze rospętała się właśnie straszna ulewa -łało jak z cebra.
Gdy otworzyła drzwi i zobaczyła Nataniela nie umiała ukryć radosnego zaskoczenia.
Od kilku tygodni nie pojawiał się i choć nie chciała się do tego przyznać sama przed sobą bardzo za nim tęskniła.
-Coś taki przemoczony spytała niemądrze.
-Bo pada odparł.
Nastąpiła nerwowa ,niezręczna cisza -deszcz bębnił po szybach a w małym skepiku panował półmrok.
-Chciałeś coś kupić ?Doroty przerwała w końcu ciszę która aż dzwoniła w jej uszach.
-Nie. Przyjechałem bo chciałem ci powiedzieć że bardzo cię lubię i nie mam zamiaru się nad tobą litować.
Milczała wiec Nataniel skierował swoje kroki do wyjścia.
-Poczekaj zawołała nagle. Nie wygonie cię w taką pogodę. Usiądź porozmawiamy.
Nataniel wpatrywał się w Doroty i myślał o tym że jest to istota prosta jak ziemia ,dobra jak chleb i czysta jak woda źródłana.
W tej czarnej sukience z koronkowym kołmierzem i bufiastymi rękawami nie było jej do twarzy -bardzo ją postrzała.
Poczuła się niezręcznie pod wpływem spojrzenia jego ciemnych oczu które teraz zmieniły barwę na granatową.
-Pewnie sądzisz że jestem głupia zaczęła.Ale bałam się że.
Zamknął jej usta pocałunkiem.
-Myślę że jesteś śliczna i urocza powiedział po chwili.
Jego język wbił się w jej zeby ,poczuła na karku ciepło jego oddechu.
W tej chwili usłyszeli chrząkniecie i Doroty zobaczyła swojego ojca.
Stanęła cała w pąsach.
-Co ty tu robisz tato ?
-A co wy tutaj robicie ?Wytłumacz mi to kawalerze spojrzał ostro na Nataniela.
-Nie robiliśmy nic złego odpowiedział Nataniel.
Mark Landon zmarszczył surowo brwi.
-Nie chcesz chyba zepsuć reputacji mojej córki ?
-Oczywiście że nie. A skoro pan już tu jest to mój dziadek zaprasza pana i Doroty na wizytę do Ponderosy.
Tego słonecznego dnia Doroty patrzyła z dumą na Nataniela który umiał ujeźdzać zarówno szlachetne jak i bardzo dzikie konie.
Siedziała na werandzie w Ponderosie i nagle poczuła że kręci się jej w głowie. Chwilę póżniej zemdlała.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 12:56, 26 Sty 2013, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 12:18, 26 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Zorina, znów początek bardzo dobry. Doskonale opisałaś wnętrze sklepu. Realistycznie, tak jak widywałam takie sklepiki na filmach o Dzikim Zachodzie. Bardzo dobry opis. Potem dialogi, akcja, jak zwykle toczy się... dobre pomysły a nawet bardzo dobre. No i teraz martwię się, co z Doroty, zemdlała a to przy jej chorobie nie jest dobrym objawem. Fajne, Zorina, co dalej?
I dołóż jeszcze trochę opisów, dobrze Ci wychodzą i pasują do Twoich fanfików. Doskonale uzupełniają dialogi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 18:50, 26 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Czuję, że zaczyna Ci się to ćwiczenie podobać, Zorina Popatrz - tyle tekstu z jednej sceny. To nie jest łatwe, i bardzo rozwija. Byle tak dalej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:18, 27 Sty 2013 Temat postu: Odnaleziona siostra |
|
|
Zielone dumne sonsy na tłe pastelowego nieba otaczały Ponderosę.
Możliwe że te drzewa pamiętały jeszcze czasy gdy tą ziemię zamieszkiwało jedynie plemię Pajutów.
To był upalny dzień -od rana żar sączył się z nieba po którym płynęły błękitne chmurki. Nie było nawet odrobiny wiatru.
Nataniel lubił wiatr ,nie tylko letni wietrzyk przynoszący ochłodzenie upalnego dnia ale też porywisty zimny wicher.
Wiatr podobnie jak dziki koń kojarzył mu się z całkowitą i prawdziwą wolnością którą człowiekowi trudno okiełznać.
Doroty zemdlała -Susan kazała ją zanieśc do domu i położyć na wielkim łóżku z baldachimem.
Żona Adama trzymała w ręku czarną skórzaną torbę w której przechowywała lekarstwa i bandaże jak również swoje lekarskie słuchawki.
-I co z nią ?
- Jej ojciec zawiózł ją do domu.
-Wylecz ją prawda ?
Nataniel dopiero teraz zauważył że jego macocha ma twarz bladą i tragiczną -nigdy wcześniej jej takiej nie widział.
-Nie mogę jej pomóc.
-Nie możesz czy nie chcesz ?spojrzał na nią z pretensją a jego usta wykrzywiły się jak usta małego dziecka które powstrzymuje się od płaczu.
Wybiegł z domu i udał się nad jezioro.
Usłyszał nagle czyjeś kroki i zobaczył Hossa Cartwrigta.
Hoss był olbrzymem o twarzy ogrągłej jak jabłuszko ,miał jednak bardzo dobry charakter i z całej rodziny to z nim Nataniel dogadywał się najlepiej.
-Chcesz powiedzieć wujku że ci przykro ?
-Nie ale chyba wiem co czujesz.
Susan siedziała na starym fotelu na biegunach.
Miała na sobie perkalową suknię przez którą widać było jej krągłe piersi.
Jakiś czas temu zrezygnowała z noszenia gorsetu -dzięki temu jej płuca i przepona mogły wreszcie głeboko i swobodnie oddychać.
-Ty też uważasz że nie chce jej pomóc spytała widząc Adama.
-Wcale tego nie powiedziałem.
-Ale tak myślisz prawda ?wstała z fotela i zaczęła nerwowo chodzić po pokoju.
-Czemu życie jest takie trudne ?spytała po chwili.
-Nikt nie mówił że będzie łatwe.
-Prztul mnie dobrze ?
Spełnił jej prośbę bez najmniejszych zastrzeżeń.
Kiedyś był szczupły ,teraz bardziej postawny ale w jego ramionach zawsze znajdowała spokój i ukojenie.
Ze zdziwieniem dostrzegł że Susan ma już kilka siwych włosów -ciągle jednak była bardzo piękną kobietą.
Dom w którym mieszkała Doroty z ojcem i młodszym rodzeństwem był stary i drewniany.
W środku było schludnie i czysto ale nie można było tego miejsca nazwać przytulnym.
Gdy Nataniel do niej przyszedł Doroty oglądała właśnie rodzinne fotografie w ciężkim pluszowym albumie.
-Ostatnio odwiedzasz mnie cześciej niż kiedyś zauważyła dziewczyna. Dlaczego ?
-Zakochałem się w tobie odpowiedział Nataniel patrząc jej prosto w oczy.
-Sentymetalne bzdury prychnęła Doroty ale mimowolnie zarumieniła się pod wpływem jego spojrzenia.
Mark Landon był niski ,krępy ,łysy ,skończył czterdziestkę.
Nie wiedział jak przekazać Natanielowi coś co sam nie mógł jeszcze uwierzyć.
Wbrew sobie naprawdę polubił tego chłopaka.
Powoli zsiadł z konia.
Nataniel wyszedł z domu.Spojrzał na twarz Landona -był na niej wielki ból ,żałośc i rozpacz.
-Wiem co pan chce powiedzieć odezwał się chłopak. Ona odeszła do Krainy Milczenia.
-Zmarła wczoraj w nocy we śnie powiedział ojciec Doroty i głos mu się załamał.
-Niech pan nie płacze powiedział Nataniel. Ja się ciesze że już nie cierpi.
Była szcześliwa w ostatnich dniach.
-To prawda zgodził się Mark Landon. To dzięki tobie była szcześliwa.
Nataniel siedział pod sonsami gdy poczuł na swym karku muśniecie wiatru .
Nie zastanawiał się nawet chwili -wsiadł na Pioruna ,swojego ulubionego czarnego mustanka który był koniem ostrym i dzikim.
Tylko Nataniel umiał go ujarzmić.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 10:56, 28 Sty 2013, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:10, 28 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Szkoda Doroty, ale to trochę nawiązanie do Hossa, który zakochał się w dziewczynie bardzo chorej na serce...Susan nadal dobrze dogaduje się z Adamem, smutna opowieść, ale niezła... co dalej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 10:54, 28 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Nie taka smutna... Nataniel spojrzał na to od dobrej strony. Nie brzmi to jak: "odeszła i koniec", tylko "odeszła i jest, tyle że gdzie indziej". To też sztuka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:33, 28 Sty 2013 Temat postu: Odnaleziona siostra |
|
|
Miranda Ashley pochodziła z zamożnej bostońskiej rodziny ,odebrała gruntowne wykształcenie.
Od niedawno pracowała w szkole w Wirginia City.
Ojciec Mirandy Tony był kiedyś przyjacielem Bena i w ramach dawnej znajomości poprosił go listownie by jego córka zamieszkała w Ponderosie.
Dziewczyna przypadła Benowi do gustu -miała miłą uroczą twarz i spojrzenie pełne żywej inteligecji.
Jej bujne czarne włosy ,ciemne oczy i czarujący uśmiech przyciągały powszechną uwagę.
Była w niej zaraźliwą witalność i radość życia. Nic dziwnego że uczniowie za nią przepadali. Szkoła w Wirginia City była drewnianym ,pomalowanym na biało budynkiem.
Uczniowie siedzieli w ławkach które tworzyły kilka rzedów.
W kasie wisiała mapa USA a na mahoniowym biurku Mirandy znajdowała się biała kreda ,linika ,Biblia i kilka książek.
Miała również mały dzwoneczek którym obwieszczała początek i koniec lekcji jak również pauzę w czasie której dzieci mogły wyjśc na dwór i zjeść drugie śniadanie.
Jej garderoba obecnie ograniczała się głównie do beżowych i brązowych sukienek -były to stonowane kolory.
Odpruła wszystkie koronki o czym myślała z pewnym żalem.
Nie mogła jednak chodzić po Wirginia City ubrana w takie szmatki jak ta sukienka którą ojciec sprowadził dla niej specjalnie z Paryża.
Była to czerwona jedwabna suknia ,jasna jak ogień na kominku z falbankami i riuszkami.
Wiele osób się dziwiło że zdecydowała się zamieszkać tak daleko od swojej rodziny i przyjaciół -nie zamierzała się tłumaczyć że to od nich właśnie chciała uciec.
Pierwsza przychodziła do szkoły i ostatnia z niej wychodziła zamykając drzwi za swymi uczniami.
Tego dnia zdziwiła się widząc Naraniela.
Trzymał w ręku ogromny bukiet żonkili i wręczył jej te kwiaty z uroczystą miną.
-To dla ciebie powiedział krótko.
Kwiaty pasowały do jej stroju -tego dnia miała na sobie właśnie żótą muślinową sukienkę.
Nataniel preferował czerń -znowu miał na sobie koszulę i spodnie tego koloru. Była w nim naprawdę zakochana i trochę ją to przerażało.
Ujmował ją swoją odwagą i wrażliwością ale nie umiała go do końca rozgryść.
Był to upalny dzień na początku czerwca i poszli na spacer nad jezioro.
Spokojnie zrzucił koszulę i wskoczył do wody. Usiadła na trawie i patrzyła na niego.
-Nie chciałabyś popływać ?
-Nie umiem pływać przyznała z żalem.
-Nauczę cię.
-Raczej nie dzisiaj odparła sztywno.Musze sprawdzić klasówki i obiecałam że zagram w waraby z twoim dziadkiem.
-I znowu przegrasz by zrobić mu przyjemność ?
-Może roześmiała się.
Wyszedł z wody i zaczął wkładać koszulę.
Po chwili szli dalej.
-Nazywam się John Marschall ,jestem narzeczonym Mirandy.
Ben bardzo się zdziwił bo nie zauważył na palcu młodej kobiety zaręczynowego pierścionka ,nigdy też o nikim nie wspominała.
Dziewczyna widok tego młodego mężczyzny gwałownie zbładła.
John był wysokim blondynem o intensywnie niebieskich oczach.
Miał kwadratowy podbródek i mocną zarysowaną szczekę.
Przystojny owszem ale było w nim coś odpychającego -przypominał śliskiego węgorza.
Miał głos o ładnej barwie ale niemiłej tonacji. Ubrany był w ciemny garnitur i eleganckie tabaczkowe spodnie.
-Co ty tu robisz ?wyjąkała.
-Przyjechałem zabrać cię do domu odparł.
-Panie Cartwrigt może nas pan zostawić na chwilę samych ?
-Oczywiście rzekł Ben i udał się z Natanielem na górę.
Nataniel nawet na nią nie spojrzał co ją mocno dotknęło.
Kwiaty które trzymała w ręku rozspypały się po podłodze.
Usiadła w bawialni na starej kanapie.
-Nie zachowuj się dłużej jak dziecko powiedział John.
-To ty mnie tak nie traktuj. Nie rozumiesz że cię nie kocham i nie chce za ciebie wyjść.
-Dla kobiety miłośc zaczyna się dopiero po ślubie. Ale jesteś jeszcze za młoda by to zrozumieć.
-W takim razie jestem również za młoda na małżeństwo odparła Miranda patrząc na niego zimno.
-Nie ma dyskusji ,wracasz ze mną powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Podeszła do niego i spoliczkowała trzy razy.
W pierwszej chwili był oszołomiony a póżniej wpadł we wściekłośc i uderzył ją w twarz tak mocno że krzyknęła z bólu.
Nie potrafiła póżniej tego dokładnie otworzyć -czy w tej samej chwili czy póżniej drzwi bawialni otworzyły się i stanął w nich Nataniel i Ben.
Nataniel podszedł do Johna i walnął go w pysk ,ten zaczął go dusić.
Widząc to Ben wyjął pistolet i strzelił w powietrze co ich obu otrzeźwiło.
-Niech się pan wynosi z mojego domu bo inaczej pójdę do szeryfa i każe pana zaaresztować.
Nataniel spojrzał z podziwem na swojego leciwego przodka.
John zwrócił się w stronę Mirandy i wtedy dostrzegł jak patrzy na młodego Cartwrigta.
-Wolisz tego pastucha ode mnie ?
Miranda milczała ale zrozumiał że odpowiedź jest twierdząca.
Wsiadł na konia i odjechał w stronę zachodzącego słońca.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 17:02, 28 Sty 2013, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:04, 28 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
I to jest westernowe zakończenie . Ale co z Mirandą i Natanielem? A dalszy ciąg? Zorina, gonisz do ćwiczeń, a potem nie czytasz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:43, 29 Sty 2013 Temat postu: Odnaleziona siostra |
|
|
Nataniel i Miranda siedzieli na ganku i patrzyli w gwiazdy.
Gwiazdy oświetlały sad ,jezioro i całe terytorium Bena Cartwrigta swym nieziemskim blaskiem.
Dziewczyna była ubrana w białą muślinową sukienkę i miała na sobie czarny prześliczny kapelusik z białą koronką. Wyglądała w tym zjwiskowo.
Nataniel był wreszcie krótko ostrzyżony i bez tej swojej indiańskiej kurtki z frędzlami wydawał się Mirandzie jakiś obcy.
Ona lubiła jego długie włosy z których wyśmiewali się mieszkańcy Wirginia City.
Teraz miał na sobie białą ,plisowaną koszulę i czarne spodnie.
Jego broda dziwnym trafem znalazła się nagle blisko jej brody ale ona nie zareagowała w żaden sposób.
-Spadła gwiazda pomyślałeś jakieś życzenie ?
-A ty ?odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Pewnie i tak się ono nie spełni rzekła dziewczyna z zadumą. Chce ci powiedzieć coś o mnie i Johnie żebyś zrozumiał.
-Nie musisz mi się tłumaczyć.
-Wiem że nie muszę ale chce. Widzisz wszyscy uważali że powinam za niego wyjść bo ma pieniądze i nazwisko. Dlatego musiałam uciec.
-Rozumiem.
-Pozwól mi skończyć. Może jestem staroświecka ale nie wyobrażam sobie bym mogła wyjśc za mąż za człowieka którego nie kocham. Chociaż w dzisiejszym świecie ludzie tak szydzą z miłości.
Nataniel pochylił się w jej stronę i delikatnie pocałował.
-Choćmy się przejśc powiedział po chwili. Jestem pewien że Susan siedzi w oknie i nas obserwuje.
Trawa pod ich stopami pachniała rosą. Zatrzymali się pod jakimś drzewem.
Z kieszeni spodni wyjął pierścionek.
Miranda nie lubiła piersionków i ich nie nosiła ale ten był naprawdę piękny szafir otoczony diamencikami.
-Wyjdziesz za mnie ?
-Tak rzekła krótko.
Orli nos Susan jeszcze bardziej się wydłużył. Mimo srebnych włosów i zmarszczek ciągle urzekała swym promienym uśmiechem.
Miała oczy szcześliwej kobiety.
-Myślisz że coś z tego będzie ?spytała Adama.
-Kiedyś się musi ożenić. Nie może być całe życie chłopak szcześliwy.
Z rozbawieniem szturchnęła go w żebra.
-Pojadę do twoich rodziców i poproszę o zgodę na nasz ślub powiedział Nataniel.
Boston był ogromnym miastem pełnym powozów i ludzi na ulicach.
Miasto w którym ludzie nosili bardzo elegackie stroje ale obok tego bogactwa były dzielnice brudu i nędzy.
Młodemu Cartwrigtowi brakowało dzikiej przestrzeni ,ognistych rumaków ,smaku wolności jaką czuł siadając w siodłe.
Dom w którym mieszkali rodzice Mirandy był prawdziwą rezydecją -lśniące białe kolumny potrzymywały dach nad długim gankiem.
Wiedział że ojciec Mirandy jest współwłaścielem kopalni diamentów w Indiach ,matka pochodziła ze szanowanej arystokratycznej rodziny.
Matka Miranda była tegą ,przekwitłą kobietą z resztami dawnej urody.
Zastanawiał się czy Miranda też za pietnaście lat będzie tak wyglądać.
Z kolei zaś ojciec Mirandy był przystojnym ,szpakowatym mężczyzną wysokiego wzrostu o dzwięcznym głosie.
Po chwili Nataniel doszedł do wniosku ze Miranda jest bardziej podobna do ojca -po nim odzieczyła wzrost i uśmiech.
-Jest pan wnukiem Bena Cartwrigta ?
-Tak ale przyjechałem tu bo chciałem pana prosić o rękę pańskiej córki.
Zapewniam że zrobię wszystko by była szcześliwa.
-Nie znam cię młodzieńcze ale podobasz mi się i chyba mogę ci zaufać że zaopiekujesz się dobrze moją córką.
Matka Mirandy była bardziej sceptyczna.
-Kiedy zamierzacie się pobrać ?
-Jak najszybciej rzekła Miranda.
-Ale zorganizowanie wesela trochę potrwa. Trzeba kupić stroję i wysłać zaproszenia.
-Mam mnóstwo ubrań odparła młoda kobieta. A weselę będzie tylko dla rodziny i kilku najbliszych przyjaciół.
Nataniel objął Mirandę mocno ramieniem i spojrzał na nią z czułością.
Widząc to matka Mirandy poczuła się ostatecznie pokonana.
Było to ostatnie opowiadanie z tego cyklu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 9:48, 29 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 11:11, 29 Sty 2013 Temat postu: Re: Odnaleziona siostra |
|
|
Fajne, w końcu dłuższe i panienka bez niebieskiej sukienki
zorina13 napisał: | -Wyjdziesz za mnie ?
-Tak rzekła krótko.
Orli nos Susan jeszcze bardziej się wydłużył. Mimo srebnych włosów i zmarszczek ciągle urzekała swym promienym uśmiechem.
Miała oczy szcześliwej kobiety.
-Myślisz że coś z tego będzie ?spytała Adama.
-Kiedyś się musi ożenić. Nie może być całe życie chłopak szcześliwy.
Z rozbawieniem szturchnęła go w żebra.
-Pojadę do twoich rodziców i poproszę o zgodę na nasz ślub powiedział Nataniel. |
W pewnym momencie tu się ciut pogubiłam bez odnośników, kto gdzie - może przerwy (dodatkowe spacje) między tym, co mówią Nataniel i Miranda, i tym, co mówią Susan i Adam? Po imionach się domyśliłam, ale nawet zdanie "rodzice obserwowali ich z domu" byłoby dobrym wyjaśnieniem. Inaczej jeśli ktoś to szybko przeczyta, będzie musiał wracać.
Opisy coraz lepsze. Muszę pomyśleć nad odpowiednim ćwiczeniem na luty
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:22, 29 Sty 2013 Temat postu: |
|
|
Dobre zakończenie. Dziewczyna przeżyła, nie wyjechała, czeka ją wspólna przyszłość z Natanielem. Susan i Adam nadal się kochają i tak powinno być w serialu. Może wtedy Bonanza do dzisiaj by była emitowana, z następnymi pokoleniami, ale ... czy byłaby to ta Bonanza jaką lubimy? Nie wiadomo...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 15:23, 29 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:37, 24 Wrz 2013 Temat postu: |
|
|
Co mam napisać ponad to,co już napisałam w związku z innymi Twoimi fanficami.Ciepłe,pełne miłości i rodzinnej atmosfery opowiadanie, z tak lubianymi przeze mnie szczęśliwym zakończeniem.I spryciulko,przemyciłaś się do opowiadania,jako doradca Adama Pisz więcej takich opowiadań
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|