Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Księżniczka Sara
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:44, 15 Sty 2023    Temat postu:

Ania zachwycała się czasami, w których żyli królowie i królowe, ale chyba zapomniała jak skończyła Maria Antonina i jej mąż. Dobrze, że Sara pięknie opisała ostatnie chwile królowej i dzięki temu Diana mogła "zabłysnąć" na lekcji historii.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:25, 22 Sty 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

-Marylu czy wiesz, że młode dziewczyny w Avonela nie noszą gorsetów -spytała zbulwersowana pani Linde.
-Tak -odparła spokojnie Maryla. Doktor Marigold powiedziała, że to lepsze dla ich zdrowia niż bladość i talia osy. I poza tym nie chcą już żadnych więzów, żadnych klatek.
-Skoro doktor Marigold tak mówi -Małgorzata zawahała się.
-Czy nie uważasz jednak Marylo, że te zmiany następują za szybko ?
-Rożnie z tym bywa -rzekła Maryla po chwili namysłu. Osobiście się cieszę, że teraz młode kobiety mają większy wybór. Ania pójdzie na studia i spełni wszystkie swoje marzenia.
-Bardzo ją kochasz prawda -spytała Małgorzata, przyglądając się bacznie swojej przyjaciółce.
-Tak to prawda -rzekła Maryla. Bardzo ją kocham, choć nie ja ją urodziłam. Jest naszym domowym słoneczkiem, ale nie zamierzam jej o tym mówić, wystarczy, że Mateusz ją psuję.
-Cała ty -rzekła Małgorzata Linde. Nigdy nie mówisz miłych rzeczy. A moim zdaniem powinnaś Ani to powiedzieć i ją pochwalić jak bardzo wydoroślała. Zachowuję się teraz jak prawdziwa mała dama. Ta Sara, którą dzieci nazywają księżniczką ma na nią dobry wpływ.
-I ty to mówisz Małgorzato Linde -spytała zdumiona Maryla. Przecież niedawno twierdziłaś, że Ania nie powinna się bawić z dziewczynką, która mieszkała w Indiach i której ojciec ma w domach rzeźby indyjskich bogów, że ją to zdemoralizuję. Bo te dalekie zamorskie kraje to nie to samo co nasza wyspa księcia Edwarda.
-Ja niby tak mówiłam -Małgorzata Linde skrzywiła się. Może i tak mówiłam
Widzisz miałaś rację, wszystko się zmienia. Nawet ja.
Maryla roześmiała się i Małgorzata roześmiała się także i zrobiło się między nimi z powrotem bardzo miło i swojsko.
Tymczasem Sara z dziećmi siedziała w sadzie przykrytym białym śniegiem.
Dla Ani, Diany, Gilberta dziewczynka, która mieszkała w Indiach, a potem w Londynie była cudem, zjawiskiem, osobą z innej planety. Podróż do Europy wydawała im się tak abstrakcyjna, jak podróż na Księżyc.
Sara była bardzo ładną dziewczynką, ale jej urok nie polegał wcale na urodzie. Znały małe dziewczynki dużo ładniejsze od niej. Cały urok Sary był w jej głosie. Powiedzieć, że był cichy i słodki to jakby nic nie powiedzieć.
Przypominał zaczarowane dzwoneczki lub barwę, barwę szczęścia. Jej głos był jak tęcza, która pojawia się po burzy. A przecież było w niej też coś zwyczajnie miłego i ciepłego.
Była pewna siebie, a zarazem skromna, przyjacielska, ale staranie wybierająca sobie przyjaciół. Umiejąca widzieć zaczarowane duszki padającego deszczu, a zarazem zapamiętująca wszystkie ważne fakty i daty historyczne.
Wysoka jak na swój wiek, ale poruszająca się jak świetlisty elf z uśmiechem psotnego małego skrzata, ale z poważnymi myślącymi oczami.
Tak poważnymi, że nie pasowały do tak młodej osoby. Jakby wszystkie niuanse, szczegóły umiała wychwycić bardziej niż inne starsze nawet dzieci. A zarazem wszystkie marzenia jak z baśni opowiedzieć tak pięknie by wydawały się słuchaczom doskonałą rzeczywistością. Realna, a zarazem magiczna dzięki głosowi i darowi opowiadania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 15:32, 22 Sty 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:46, 22 Sty 2023    Temat postu:

Dobrze, że młode dziewczęta nie chcą nosić gorsetów. To było bardzo niezdrowe i dla kręgosłupa i dla ich narządów wewnętrznych.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:13, 24 Sty 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

Józefina Barry, cioteczna babcia Diany przypominała wielki balon z wianuszkiem siwych włosów. Miała też haczykowaty nos i wąskie usta. Rzadko się uśmiechała i mimo że mieszkała w pięknym domu i miała dużo pieniędzy nie umiała się tym specjalnie cieszyć. Jak szczerze wyznała mamie Diany większość ludzi i rzeczy ją drażni i się śmiertelnie nudzi.
-Dziewczynki rzekła mama Diany zwracając się do Diany Ani i Sary spróbujcie jakoś moją ciocię rozweselić.
-Próbowaliśmy -rzekła Diana. Jak zwykle bawi ją paplanina Ani to dziś powiedziała, że to ją nudzi wysłuchiwanie opowieści o tym, że Ania ufarbowała włosy na zielono i dlatego je obcięła. A ja się jej śmiertelnie boję. Ma wzrok jak bazyliszek. Nie chce jej podpaść, bo wtedy nie da pieniędzy na moje lekcje muzyki, mimo że wie, jak marzę o tym, by grać na fortepianie.
-To może ty Saro spróbujesz -spytała mama Diany.
-Dobrze proszę pani -zgodziła się Sara uprzejmym tonem.
Sara weszła do pokoju gdzie siedziała ciocia Józefina.
-Dzień dobry -rzekła Sara swoim czystym dźwięcznym głosikiem.
-Dla kogo dobry dla tego dobry -odburknęła Józefina Barry. Kazali ci tu przyjść moje dziecko i mnie rozbawiać prawda ? Daremny trud. Idź już sobie i daj mi spokój. Mnie nic już kompletnie nie interesuje.
Zapadła cisza.
-Jeszcze nie wyszłaś -rzekła z irytacją po chwili Józefina. Co tak stoisz i się gapisz na mnie jak na ciele na obraz.
-Myślałam o tym, jak pani podobna do królowej Wiktorii -odparła dziewczynka.
-Niby znasz królową Wiktorie -Józefina roześmiała się kpiąco. To nieładnie tak kłamać moje dziecko.
-Mówię prawdę -odparła spokojnie Sara. Poznałam królową Wiktorię, gdy wizytowała szpital i kazała ludziom w szpitalu mi pomóc w szukaniu tatusia. I go znalazłam, choć wszyscy mówili, że on nie żyje.
-Doprawdy -rzekła Józefina z ironią. Niezła bajeczka. Jednak ja się na nią nie nabiorę.
-Może się pani spytać o to mojego tatusia i on potwierdzi, że to wszystko prawda -odparła Sara.
-A jak się nazywa twój ojciec moje drogie dziecko ?
-Ralp Crewe proszę pani.
-Zaraz chcesz mi powiedzieć, że ten Ralp Crewe kapitan armii brytyjskiej, który znalazł w Indiach kopalnie diamentów to twój ojciec ? Czytałam o nim w gazecie. Gdyby to była prawda, byłabyś bogatsza od wielu europejskich księżniczek.
-Tak mówią -odparła Sara. Dla mnie najważniejsze jest to, że tatuś się znalazł. Niezbyt przyjemnie być biednym, ale ważniejsze od pieniędzy jest mieć kogoś bliskiego. A to, że tatuś żyje i wrócił do mnie jest chyba ważniejsze od pieniędzy jak pani myśl?
-Tak moje dziecko -rzekła Józefina Barry patrząc ze zdumieniem na dziewczynkę. Jak masz na imię moje dziecko ?
-Sara. Sara Crewe.
-Dobrze Saro zawołaj mamę Diany i zostaw nas na osobności. Chce z nią pomówić.
-Dobrze proszę pani.
Józefina zamknęła się w pokoju z mamą Diany.
-O co chodzi ciociu -spytała mama Diany.
-Kim jest ta dziewczynka, która opowiada o sobie i swoim życiu niestworzone historie -spytała ciocia Józefina. Ty pozwalasz jej się bawić z Dianą ?
-Oczywiście -odparła matka Diany. To Sara Crewe. Przyjechała tu z ojcem na wakacje, ale zostali trochę dłużej, bo Sara zaprzyjaźniła się z miejscowymi dziećmi. Jej ojciec jest bajecznie bogaty i nieziemsko przystojny. Gdybym nie była szczęśliwą mężatką, ale jestem szczęśliwą mężatką.
-I ta Sara bawi się z twoją Dianą tak -przerwała jej ciotka Józefina.
-Tak ciociu. Sara pomaga też Dianie w nauce historii. Jest dużo lepsza od tego głupiego nauczyciela z miejscowej szkoły. Dzięki niej Diana zrobiła bardzo duże postępy.
-To wszystko jest niesamowicie ciekawe -rzekła ciocia Józefina z niezwykłym jak u niej ożywieniem. Chętnie poznam bliżej tą małą. I skoro Diana zna dziewczynkę z odpowiedniej sfery zasłużyła jak najbardziej na te lekcje muzyki. Opłacę to z przyjemnością.
-Dziękuje ciociu -rzekła mama Diany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:09, 24 Sty 2023    Temat postu:

Sara podbiła swoim rokiem kapryśną Józefinę Barry. Ciotka pod jej wpływem złagodniała i obiecała zapłacić za lekcje muzyki Diany. Uważa Sarę za bardzo odpowiednią koleżankę dla bratanicy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:46, 31 Sty 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

-Dzień dobry Ralp -rzekła Marigold. Przychodzisz do mnie jako pacjent ?
-Nie -odparł mężczyzna. Chciałem porozmawiać.
-Czy coś się stało -spytała kobieta, patrząc na niego uważnie. Ostatnio miałam wrażenie, że mnie unikasz.
-Jak się czuję Mateusz Cutberth ?
-Dochodzi do siebie -odparła kobieta. Wszyscy w miasteczku się bardzo przejęli jego zawałem. Chyba nie o tym chciałeś ze mną porozmawiać ?
-Nie -rzekł Ralp po chwili namysłu. Czasem dręczy mnie przeszłość. Nie chce byś mnie źle zrozumiała. Jesteś wspaniała, ale myślę ciągle o Eloidi.
-To naturalne -rzekła doktor Marigold. Bardzo ją kochałeś i jest matką twojego dziecka. Zawsze będzie dla ciebie ważna. Ja też często myślę o moim tacie. Zmarł nagle na udar.
-To dlatego zostałaś lekarzem ?
-Powodów było znacznie więcej -rzekła kobieta. Medycyna mnie już wcześniej fascynowała a po śmierci taty musiałam iść do przodu.
-Też był lekarzem -spytał Ralp.
-Zgadłeś -kobieta uśmiechnęła się ciepło w jego stronę. Chciał mieć bardzo syna, a urodziło mu się pięć córek. Ja byłam najmłodsza.
-A twoja mama ?
-Bardzo ją kocham, ale różnimy się mocno od siebie -rzekła Marigold. Chciała, żeby tak jak moje starsze siostry były damą, mieszkała w Montrealu i wyszła wcześnie za mąż.
-A ty się uparciuszka zrobiłaś wszystko inaczej -Ralp uśmiechnął się a w spojrzeniu, jakim obdarzył lekarkę była szczypta podziwu.
Przyjechałaś tu na do takiej dziury, zamiast prowadzić wygodne życie w mieście.
-Na początku było mi ciężko, ale teraz czuję, że tu jest moje miejsce na ziemi -odparła kobieta.
-Ale nie dziw się, że możesz odstraszać wielu mężczyzn -rzekł mężczyzna.
-Czemu tak myślisz -spytała zdumiona tymi słowami kobieta.
-Bo jesteś niezwykła jak na standardy Avonlea -zauważył mężczyzna.
Nie nosisz gorsetu, sama prowadzisz automobil i nie masz narzeczonego.
Chłopcy nazywają cię dziewiczą królową.
-Nie jestem królową -odparła Marigold ze śmiechem.
-Odpowiedziałaś tylko częściowo na to pytanie -zauważył Ralp patrząc na kobietę z coraz większym zainteresowaniem.
-Chyba powinieneś już iść -rzekła kobieta, zmieniając temat. Za chwilę ma przyjść pani Linde.
Ralp wyszedł z gabinetu Marigold i był już na ulicy, gdy nagle zaczepiła go jakaś gruba starsza pani.
-Czy pan jest ojcem tej dziewczynki, którą miejscowe dzieci nazywają księżniczką Sarą ?
-Tak proszę pani -odparł mężczyzna. A pani kim jest ?
-Józefina Barry -przedstawiła się kobieta. Czy to prawda, że poznał pan królową Wiktorie ?
-Owszem, widziałem ją przez chwilę w szpitalu -potwierdził Ralp.
-To naprawdę niezwykle -stwierdziła Józefina Barry. Pańska córeczka opowiadała mi o tym, ale ciężko mi było w to wszystko uwierzyć.
-A czemu panią tak to interesuje ?
-Jestem krewną Diany Barry, która jest koleżanką pańskiej córeczki. Ostatnio pańska córeczka starała się poprawić mi humor.
-Tak Sara to prawdziwe słoneczko -rzekł Ralp z czułą dumą. Jej matka też była takim promykiem słońca w moim życiu.
-Pańska żona nie żyje ?
-Zmarła kilka lat temu, gdy Sara była jeszcze malutka -odparł mężczyzna.
-Przykro mi -rzekła ciocia Józefina. Rozumiem co pan musiał wtedy czuć.
-Rozumie pani ?
-Wiem, że nie wyglądam, ale kiedyś też byłam młoda i zakochana -rzekła Józefina. Mój narzeczony był marynarzem i zginął na morzu. Później nie chciałam się się już nigdy z nikim wiązać. Rodzina mi mówi, że za bardzo zgorzkniałam i straciłam 50 lat na życie samymi wspomnieniami.
Może mają rację. Zazdroszczę panu, że ma w domu dziecko i nie czuję się samotny.
-Dzieci to połowa szczęścia.
-Połowa ?
-Dzieci to nie wszystko -odparł mężczyzna w zamyśleniu.
-Jest pan jest jeszcze młody i może się jeszcze po raz drugi ożenić -rzekła ciocia Józefina.
-Czy to nie byłaby zdrada Eloidi ?
-A ona by chciałaby by pan był szczęśliwy -spytała ciocia Józefina.
Niech pan nie popełniam moich błędów. Jestem starą babą i w sumie nie powinnam się wtrącać w sprawy obcych ludzi, ale bardzo polubiłam pańską córeczkę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 14:27, 31 Sty 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:43, 31 Sty 2023    Temat postu:

Ralp'owi podoba się doktor Marigold, ale wciąż pamięta swoją żonę Elodie. Chyba jeszcze nie jest gotowy na nowy związek. Zastanawia się, czy to byłaby zdrada. Na szczęście Józefina Barry rozwiewa jego wątpliwości.
Jak właściwie na imię ma pan Crewe? Na początku opowiadania występuje jako Ralf, a teraz jako Ralp...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:00, 02 Lut 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

-Znam ciekawą historyjkę o pani Małgorzacie Linde i jej mężu Tomaszu -rzekła Ania, zwracając się do swoich przyjaciół. Brzmi niewiarygodnie. Maryla mi wczoraj o tym opowiadała.
-A co w niej takiego ciekawego -spytała zdumiona Sara.
-Pani Linde wymyśliła, że ich ślub będzie w środę a Tomasz pomylił datę i przyszedł w czwartek. Była tak wściekła, że powiedziała, że mu nie daruje.
-Ale w końcu się przecież pobrali -zauważył Gilbert.
-Przez trzynaście lat nie mogła mu darować tej zniewagi -rzekła Ania. Pomyśl, że tyle czasu trzeba byłoby w końcu mu wybaczyła.
-Akurat -prychnął Jerry. Po prostu dopiero wtedy się zorientowała, że nikt inny jej nie chce.
-Czy ty zawsze musisz psuć mi każdą romantyczną wizję -rzekła Ania, patrząc na chłopca z pretensją. Jesteś taki pospolity.
-A ty przemądrzała -odciął się Jerry. Anna przemądrzała, powiedziała co wiedziała.
Ania pokazała chłopakowi język. Ona i Jerry lubili sobie dogryzać od czasu do czasu.
-Już przestańcie się kłócić -rzekła Sara pojednawczym tonem. Powiedz Aniu czy to prawda, że pani Linde ma gości ?
-Tak -rzekła Ania. Jej syn Andrzej ma się żenić z jakoś bogatą Angielką i powiedziała, że przyjdzie z nią na Zielone Wzgórze, by nam wszystkim ją przedstawić. Mateusz nie jest z tego powodu zadowolony, nie lubi wizyt obcych ludzi w naszym domu.
-Ciekawe czy znasz tę Angielkę panienko Saro ?
-Jerry miałeś mnie już nie nazywać panienką -zauważyła Sara.
-Przepraszam, znowu zapomniałem -rzekł Jerry.
Kilka godzin później na Zielonym Wzgórzu pojawiła się Małgorzata Linde w towarzystwie wysokiej szczupłej blondynki, która była ubrana w różową jedwabną sukienkę a na jej zgrabne szyi wisiał naszyjnik z prawdziwych pereł.
Dziewczyna ta była nawet ładna, miała niebieskie oczy z długimi rzęsami, mały zgrabny nosek, poruszała się powoli i z gracją. Jednak w jej spojrzeniu i uśmiechu było coś dziwnie nieprzyjemnego. Miała uśmiech jadowitego węża.
-To narzeczona mojego Andrzejka -rzekła dumna pani Linde. Lawinia Herbert.
Lawinia rozejrzała się wokoło po skromnym wnętrzu Zielonego Wzgórza a w jej spojrzeniu była kpina i lodowata pogarda.
-A to moja Ania -rzekła Maryla. To Jerry, który pracuję u nas jako parobek, to Gilbert, który mieszka w okolicy, a to Sara Crewe.
-My się już znamy -rzekła Sara z trudem rozpoznając swój głos.
-Tak -rzekła Lawinia. Poznaliśmy się w szkole w Londynie. Sara mała księżniczka. Dziwne, że się z wami bawi dzieci, w szkole zawsze zadzierała nosa i uważała się za nie wiadomo kogo, tylko dlatego, że jej ojciec znalazł w Indiach kopalnię diamentów. Może kupiła sobie waszą przyjaźń ?
Ania, Gilbert i Jerry patrzyli na Sarę, która wyglądała tak jakby miała zaraz spoliczkować Lawinię. Przy wszystkich swoich zaletach Sara nie była aniołem i nie każdą osobę darzyła sympatią.
W jej pamięci jak żywo stanęły wszystkie dawne lata, ciemne barwy, gdy Lawinia i jej koleżanki znajdowały przyjemność w dokuczaniu jej, wtedy gdy była małą pomywaczką i wszyscy uważali ją za nędzarkę.
Sara jednak opanowała się, bo przypomniała sobie, że prawdziwa księżniczka nigdy nie traci kontroli nas sobą.
-Nie musiałam kupować sobie niczyjej przyjaźni -odparła Sara. Myślę, że Ania
, Jerry i Gilbert lubią mnie za to, jaka jestem, a nie dlatego, że mój tatuś ma kopalnie diamentów. Ja też ich lubię za wszystkie ich zalety i wady.
Lawinia nie wiedziała, co odpowiedzieć. To zawsze ją denerwowało w Sarze, że nigdy nie mogłam jej złamać. Wszystkie dziewczynki w szkole mogła tyranizować lub zmusić do podziwiania jej. Z wyjątkiem małej księżniczki.
Minęło kilka tygodni. Z okazji zaręczyn Andrzejka i Lawinii pani Linde postanowiła urządzić bal maskowy, na które zaprosiła całe miasto.
-Za kogo się przebierzesz Mateuszu -spytała podekscytowana tym wydarzeniem Ania.
-Chyba bym, chciał być Robin Hoodem, odparł Mateusz, uśmiechając się swym ciepłym, łagodnym uśmiechem.
-Ja będę Marią Antoniną -oświadczyła Małgorzata Linde.
-Jeśli ty będziesz Marią Antoniną to czy ja mógłbym być katem -spytał Tomasz, mąż pani Małgorzaty.
-Nie bądź niemądry -rzekła pani Linde, patrząc surowo na męża. Jerry maluje plot, idź mu pomóż. Gorzej z tobą niż z małym dzieckiem, wszystko trzeba ci mówić co masz robić.
Tomasz Linde westchnął ciężko, po czym jak zwykle spełnił polecenie żony.
-Mogę się pana o coś spytać ?
-O co chodzi Jerry ?
-Czy to prawda, że przez trzynaście lat zabiegał pan o względy Małgorzaty ?
-Nie pamiętam tego -wyznał zdumiony Tomasz Linde. Pamiętam za to, że przed ślubem była inna taka słodka, kochana, nazywała mnie swoim misiem a zaraz po ślubie oświadczyła ja tu teraz rządzę. A mogłem zostać kawalerem jak Mateusz, byłbym szczęśliwym wolnym człowiekiem. Zazdroszczę mu.
Nigdy się nie żeń chłopcze ostrzegam cię.
-A podoba się panu Lawinia narzeczona Andrzejka ?
Tomasz zamyślił się nad tym pytaniem i długo milczał.
-Nie, nie podoba mi się ta dziewczyna -rzekł w końcu. Jest taka jakaś sztuczna i wydaje mi się fałszywa, ale gdy próbowałam o tym powiedzieć Małgorzacie, to ta jak zwykła mnie nie słuchała. Andrzej też nigdy nie liczył się z moim zdaniem, zawsze robił to, co mu pasuje.
Goście powoli się zbierali, a każda kolejna osoba zaskakiwała ciekawym kostiumem.
-Patrz tatusiu -rzekła Sara pani doktor Marigold przebrała się za Kleopatrę.
-Wygląda oszałamiająco -odparł ojciec Sary. Jeśli Kleopatra wyglądała tak jak ona, nic dziwnego, że Cezar i Marek Antoniusz stracili rozum.
-Ty nie masz żadnego kostiumu -zauważyła Lawinia, patrząc z pogardą na Jerry.
I czemu jesteś taki pomazany farbą ?
-Bo malowałem plot -odparł Jerry. Nie zdążyłem się przebrać.
-Może i lepiej -rzekła Lawinia. Nawet przebrany za królewicza dalej byłbyś sobą, czyli nikim, zwykłym parobkiem.
-Mam przyjaciół, którzy mnie lubią -odparł chłopak.
-Myślisz, że Sara diamentowa księżniczka cię niby lubi -Lawinia roześmiała się głośno szyderczym śmiechem. Wysoko mierzysz, a powinieneś znać swoje miejsce w szeregu. Słyszałam, że twój ojciec to był zwykły pijak i dzieciorób, który porzucił twoją matkę.
Lawinia Herbert odwróciła się i zobaczyła Sarę. Na twarzy Sary był dziwny wyraz twarzy.
-Nie masz prawa tak mówić Lawinio -rzekła Sara.
-Przecież ja mówię tylko prawdę -odparła Lawinia.
-Sprawianie innym bólu nazywasz mówieniem prawdy -odparła Sara. Jerry jest moim przyjacielem i nie pozwolę go nikomu obrażać w mojej obecności. Zastanów się nas sobą. Jak byś się czuła, gdyby ktoś tak powiedział o twoim ojcu ?
Lawinia nic nie odpowiedziała. Jerry tymczasem wybiegł z przyjęcia. Rozpętała się straszna ulewa, a Sara nie mogła nigdzie znaleźć chłopca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 12:27, 02 Lut 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:18, 02 Lut 2023    Temat postu:

Jak widać pani Małgorzata Linde ma charakterek. Biedny mąż. Pojawia się kolejna osoba - Lawinia Herbert, znana Sarze z pensji. Kiedyś bardzo uprzykrzała życie dziewczynce i teraz też próbuje to zrobić. Ciekawe skąd tyle wie o rodzicach Jerry'ego? Przecież niedawno tu przyjechała. Ktoś jednak musiał jej o nich opowiedzieć. Niestety niepochlebne rzeczy.
Zorina, czy Ty czytasz komentarze do swoich opowiadań?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 22:39, 02 Lut 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:21, 02 Lut 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

Owszem. A o co ci chodzi ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:53, 02 Lut 2023    Temat postu:

Pytałam o imię ojca Sary ... Ralf, czy Ralp? Bo w opowiadaniu występują dwie wersje ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:54, 02 Lut 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

Ralp Crewe.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:57, 02 Lut 2023    Temat postu:

To rzadko spotykana wersja ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:08, 02 Lut 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

Przepraszam, literówka.
Ralph Crewe


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:04, 05 Lut 2023    Temat postu: Księżniczka Sara

-Wyglądasz uroczo Aniu w stroju królowej Ginewry -rzekł Gilbert patrząc na dziewczynkę z zachwytem.
-A ty jesteś najprzystojniejszym królem Arturem -odparła Ania, uśmiechając się ciepło do Gilberta. Pojedźmy z ojcem Sary poszukać Sarę i tego naszego łobuza. Martwię się o nich.
-Wredna jest ta Lawinia -ocenił Gilbert. Dokuczanie ludziom sprawia jej jak widzę dużo radości.
-Ciekawe kto jej opowiedział o jego rodzinie -zastanawiał się Gil.
-Ja -rzekła Małgorzata Linda, która usłyszała ostatni fragment ich rozmowy.
Opowiadałam Lawinii o mieszkańcach naszego miasteczka, ale nie przyszło mi do głowy, że ona zacznie mu dokuczać z powodu jego rodziców. Stara głupia baba ze mnie. To wszystko moja wina.
-Proszę się o to nie obwiniać pani Linde -stwierdziła Ania. Pojedzmy teraz wszyscy ich poszukać.
Sara tymczasem znalazła chłopca w lesie.
-Jest zimo, pada deszcz nie powinieneś siedzieć tu sam -rzekła Sara.
-Wszystko mi jedno -odparł chłopiec.
-Nie przejmuj się tym, co Lawinia powiedziała -rzekła Sara. Zawsze była wredna i ja jej nigdy nie lubiłam.
-Nie chodzi o to, co mówiła o moim ojcu, bo to wszystka prawda -odparł Jerry z pewną nutą goryczy w głosie. Tylko że zawsze będę gorszy w stosunku do was.
-Co masz na myśli ?
-Gilbert będzie lekarzem, Ania pójdzie na studia, Diana zostanie w przyszłości wspaniałą żoną i matką, ty będziesz podróżować po świecie.
A ja ? Zawsze w oczach ludzi będę nikim.
-To nieprawda Jerry -rzekła Sara, patrząc uważnie na niego. Gdy nauczysz się czytać pójdziesz do szkoły i za parę lat będziesz też mógł iść na studia. Może zajmie ci to więcej czasu niż innym, ale dasz radę, bo jesteś inteligenty.
-Naprawdę tak myślisz ?
-Tak -rzekła Sara. Nie pozwól nigdy by ludzi ci wmówili, że jesteś kimś gorszym. Będą cię tak traktować, dopóki im na to pozwolisz. Ja cię lubię, bardzo cię lubię, bo jesteś wyjątkowy taki jaki jesteś.
-Ty jesteś taka mądra, a ja taki zwyczajny.
-Jesteś dobrą osobą, czuję to -rzekła dziewczynka.
Usłyszeli nagle krzyki i wołania.
Dzieci jesteście tutaj ?
-Tak tatusiu -zawołała Sara.
W tym samym czasie Andrzej Linde rozmawiał z Lawinią. Andrzej był grubym, wysokim chłopakiem o twarzy okrągłej i dużej jak kawałek żółtego sera. Poruszał się dość niezgrabnie, był powolny w ruchach i zdawał sobie sprawę z tego, że jest średnio atrakcyjny.
Na Lawinię do tej pory patrzył jak na anioła i kruchą laleczkę z porcelany jednocześnie. W jego oczach była bosko piękna z tymi swoimi złocistymi włosami, niebieskimi oczami cherubina i usteczkami słodkimi jak malinki, które aż się prosiłyby całować jej właścicielkę. Zawsze doskonale dobrane ubrania podkreślały jej smukłą i giętką talię osy.
Tymczasem incydent na balu sprawił, że ujrzał, że na tym wizerunku ideału, za jaki miał swoją narzeczoną szokujące rysy i bardzo mu się to nie spodobało.
-Nie uważasz, że przesadziłaś przypominając chłopakowi to wszystko -spytał Andrzej.
-Nie to on przesadził -odparła Lawinia zimnym tonem. Nie powinien być taki przewrażliwiony na swym puncie. Służba powinna znać swoje miejsce. Tak mówi moja mama.
-Zraniłaś jego uczucia -zauważył Andrzej.
-To takie pospólstwo ma jakieś uczucia -spytała Lawinia z drwiną w głosie.
-Każdy ma jakieś uczucia -rzekł chłopak.
-Przejmujesz się uczuciami jakiegoś dzieciaka a moimi nie -rzekła Lawinia. Okłamałeś mnie.
-Kiedy niby cię nie okłamałem -spytał zdumiony Andrzej.
-Mówiłeś, że jak tu przyjadę razem z tobą, będziemy królem i królową.
-Tak królem i królową naszej rodzinnej farmy -odparł chłopak spokojnie.
Sama jesteś sobie winna, że nie słuchałaś mnie uważnie.
-Ja winna -oburzyła się Lawinia. Myślałam, że twoi rodzice są tu kimś ważnym, a okazuję się, że twoja matka to tylko stara wiejska kumoszka.
-Mama ma swoje wady, ale nie masz prawa tak o niej mówić -rzekł Andrzej.
-Masz rację -rzekła Lawinia po chwili milczenia. Przepraszam, nie powinnam krytykować twojej mamy. W końcu będzie wkrótce moją teściową. No już nie gniewaj się na mnie mój pieseczku Andrzejku. Pocałuj mnie.
-Powinnaś też przeprosić tego chłopaka, którego obraziłaś na balu -zauważył młody mężczyzna.
-Przepraszać parobka -Lawinia wybuchnęła głośnym szyderczym śmiechem. Nie rozśmieszaj mnie pieseczku.
Minęło kilka dni. Doktor Marigold wyszła na spacer i zdziwiona zobaczyła duże zamieszanie.
-Co tu się dzieje Gilbercie -spytała widząc swojego ulubieńca na ulicy. Dokąd wszyscy pędzą ?
-Przyjechał objazdowy teatr z aktorami, którzy dają przestawienie -wyjaśnił chłopiec. Wszyscy chcą to zobaczyć na żywo.
-Rozumiem -rzekła lekarka. To ja też pójdę zobaczyć przestawienie. -Zapomniałem ci podziękować za to, że wtedy bardzo mi pomogłeś na tym balu, wtedy gdy Mateusz miał zawał. Będziesz w przyszłości świetnym lekarzem.
-Naprawdę pani doktor tak myśli -chłopiec aż się rozpromienił z radości. Ja w sumie nic takiego nie zrobiłem, wykonywałem tylko pani polecenia.
-Masz to coś, co nazywam lekarskim darem -rzekła Marigold. Wierzę w ciebie.
-Bardzo pani doktor dziękuje -rzekł zadowolony Gilbert.
Na prowizorycznie wybudowanej scenie stał aktor. Wysoki, chudy jak tyczka, mówiący z wyraźnym brytyjskim akcentem.
-Hubert -zawołała nagle głośno Sara aż wszyscy się obejrzeli.
-Księżniczka Sara -rzekł mężczyzna, schodząc ze sceny i podchodząc do małej dziewczynki. I pan kapitan. Co wy tu robicie ?
-Już jesteśmy tu jakiś czas -wyjaśnił ojciec Sary. A pan panie Hubercie Mincim został pan aktorem i splamił dobre imię rodziny ?
Hubert wybuchnął głośnym śmiechem.
-Tak mówiła Maria, że to wstyd być aktorem, zupełnie jakby chciał się parać prostytucją -rzekł po chwili. To moja siostra, ale zerwaliśmy całkiem kontakty, nie wiem nawet, czy żyje.
-A ja miałam nieszczęście niedawno ją spotkać -rzekł ojciec Sary. Zmieniła nazwisko i kierowała miejscowym sierocińcem, znęcając się nad dziećmi, które przebywały w tym ośrodku. Szeryf ją aresztował i obecnie siedzi w wiezieniu.
Spojrzał na twarz Huberta i dostrzegł, że mężczyzna jest szczerze zdumiony i wstrząśnięty tymi rewelacjami.
-Nie miałem o tym pojęcia -odparł Hubert. Królowa Wiktoria kazała jej odebrać szkołę, gdy dowiedziała się o tym, że Sara była tam traktowana jak niewolnica.
Maria groziła nam wtedy, że wszyscy ją popamiętają. Nie widziałam jej od tamtego czasu.
-Czy szkoła została zamknięta ?
-Nie panie kapitanie. Teraz szkołę prowadzi Rose wraz z mężem. Adaptowali Rózię. Klauzula sumienia nakazała im dać dziewczynce dom i z biegiem czasu ją szczerze pokochali. Zdziwią się i ucieszą, gdy im powiem, że spotkałam Sarę i jej ojca. A czy ty Saro zaśpiewasz piosenkę razem ze mną ?
-Mogę tatusiu -spytała Sara, patrząc uważnie na ojca.
-Oczywiście -zgodził się mężczyzna.
Mała Księżniczko oczy masz jak odbicie gwiazd.
Moja Księżniczko skarby gwiazd w oczach swoich masz.
Mała Księżniczko Ty i ja

1. Żyła tam, gdzie jej ojciec król,
w zamku na szczycie wielkich gór.
Serce jej należało do
chłopca, który kochał ją.
On był przystojny, dzielny tak
Kwiaty przynosił jej co dnia.
Słał pocałunków dobry czar...
I śpiewał tak dla niej...

Ref: Mała Księżniczko oczy masz jak odbicie gwiazd.
Moja Księżniczko znajdę Cię, więc nie zapomnij mnie.
Mała Księżniczko skarby gwiazd w oczach swoich masz.
Moja Księżniczko Ty i ja

2. Chciała być zawsze tylko z nim
ojciec król na to krzywo patrzył
Rękę jej przyrzekł za trzy dni
dać temu, kto jest najbogatszy.
Spotkali się ostatni raz.
Ref: Mała Księżniczko oczy masz jak odbicie gwiazd.
Moja Księżniczko znajdę Cię, więc nie zapomnij mnie.
Mała Księżniczko skarby gwiazd w oczach swoich masz.
Moja Księżniczko Ty i ja
Nic nie rozdzieli nas

Na skrzydlatym rumaku przyjechał pewnego dnia.
Uciekli wysoko nad świat i świecą wśród gwiazd.

Mała Księżniczko oczy masz jak odbicie gwiazd.
Moja Księżniczko znajdę Cię, więc nie zapomnij mnie.
Mała Księżniczko skarby gwiazd w oczach swoich masz.
Moja Księżniczko Ty i ja
Nic nie rozdzieli nas
Wspólny występ Sary i Huberta tak się spodobał zgromadzonej publiczności, że bisowali aż piętnaście razy. Sara nie miała żadnej tremy i śpiewała z wyjątkową lekkością i wdziękiem motyla ubrana w różową muślinową sukienkę.
-Pora już wracać do hotelu -rzekł ojciec Sary.
-Mogę się jeszcze pobawić z Anią na Zielonym Wzgórzu ?
-Nie jesteś zmęczona skarbie -spytał zdumiony.
-Nie tatusiu.
-No dobrze -zgodził się mężczyzna.
-A ty Marigold pójdziesz ze mną na spacer ?
-Dobrze -zgodziła się kobieta.
-Masz wspaniałą córkę -zauważyła lekarka.
-Niedługo dorośnie i będzie kobietą -zauważył mężczyzna.
Ludzie zachwycali się urodą taty Sary jego klasycznym profilem, zmysłowymi ustami i pięknymi niebieskimi oczami. Jego oczy wyglądają tak jakby przed chwilą wzięły prysznic.
Odprowadził ją aż pod drzwi jej lekarskiego gabinetu. Nagle przyciągnął ją do siebie, położył swoje ręce na jej uszach i delikatnie pocałował jej wargi.
Kobieta wydawała się zaskoczona, ale oddała pocałunek.
- Ralph ja -rzekła w końcu odsuwając się od niego.
-Wzięło mnie, oszalałem na twoim punkcie -wyznał mężczyzna, patrząc jej prosto w oczy. Jednak nie wiem co ty do mnie czujesz.
-Ja też cię kocham -odparła kobieta po chwili milczenia, która jemu wydawała się straszną wieczną niepewnością.
-Zostaniesz ze mną na zawsze ? Wyjdziesz za mnie ?
-Nie tak prędko -odparła Marigold uśmiechając się do niego figlarnym uśmiechem małej dziewczynki. Zwolnij trochę tempo. Musimy się jeszcze lepiej poznać, zanim podejmiemy taką decyzję.
-Dobrze niech tak będzie -zgodził się mężczyzna.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 16:07, 05 Lut 2023, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin