|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:48, 19 Cze 2022 Temat postu: Księżniczka Sara |
|
|
Maryla wracała z kościoła do domu, gdy usłyszała, że ktoś ją woła. Odwróciła się i zobaczyła Jana Blythe. Ojciec Gilberta mimo włosów przyprószonych już lekką siwizną, ciągle był bardzo przystojnym mężczyzną.
-Witaj Marylo -rzekł ciepłym melodyjnym głosem. Pomyślałem, że nasze dzieci się pogodziły i my też powinniśmy zacząć ze sobą rozmawiać.
-Masz rację -odparła Maryla i na jej poważnej, surowej zawsze twarzy pojawił się leciutki ślad uśmiechu.
-Nie podziękowałem ci za to, że przyszłaś na pogrzeb mojej żony -rzekł Jan Blythe. Nie miałem wtedy do tego głowy.
-Rozumiem -odparła kobieta. Zawsze bardzo szanowałam Marth, prawdziwa była z niej dama.
-Była chyba dla mnie zbyt dobra -rzekł Jan Blythe po chwili milczenia. Musiała wiedzieć, że troska i przywiązanie, jakim ją darzę to tylko cień prawdziwej miłości. Nigdy jednak nie dawała nic po sobie poznać ,ani nie skarżyła się ,że źle czuję.
-Żałujesz, że się z nią ożeniłeś ?
-Nie -odparł mężczyzna, patrząc prosto w oczy Maryli. Z tego związku mam wspaniałego syna, najwspanialsze osiągniecie w moim życiu.
-Gilbert to dobry i pracowity chłopak.
-Jest bardzo mądry -rzekł Jan. Czyta książki, o których ja w jego wieku nie miałem pojęcia, wygrał szkolny konkurs ortograficzny. Chyba cię nudzę Marylu. Dumni ze swych dzieci ojcowie są śmieszni.
-Wcale mnie to nie nudzi -skłamała Maryla.
W tym samym czasie Ania, Diana, Gilbert i Sara rozmawiali o swych planach na przyszłość.
-Będę podróżować po świecie -rzekła Sara.
-Ja sama nie wiem -odparła Ania. Tydzień temu chciałam być pisarką, a dziś coraz bardziej podoba mi się aktorstwo i występowanie na scenie.
-Ja chce wyjść za mąż i mieć dużo dzieci -rzekła Diana.
-A ty Gilbert -spytała Sara.
-Chce zostać lekarzem -rzekł chłopak. Tylko to się pewnie nigdy nie spełni.
-Dlaczego -spytała Ania.
-Tata chce bym przejął po nim farmę -odparł Gil. Nie mogę go tu zostawić samego, po śmierci mamy, ma tylko mnie.
-Przecież możesz mu opowiedzieć o swoich marzeniach -rzekła Sara.
-Nie zrozumie tego -stwierdził Gilbert. Tradycja Blythe jest taka, że najstarszy syn zajmuję się farmą, tak zawsze było w naszej rodzinie.
-Można zmienić tradycję -odparła Ania. Trzeba wprowadzać zawsze stopniowe zmiany tak mówi pastorowa.
-Pani Linde za to mówi, że zmiany czasem idą za daleko -rzekła Diana. I że lepiej było kiedyś za starych dobrych czasów.
-Patrzcie -rzekł Gilbert tata Sary i doktor Marigold rozmawiają przy samochodzie i nawet nas nie zauważyli.
-Dorośli są czasem bardzo dziwni -rzekła Ania.
-Chyba zaczęła kiełkować w powietrzu nowa historyjka -stwierdziła Sara, uśmiechając się tajemniczo.
-Naprawdę chce się pani przenieść do innego miasta -spytał Ralf Crewe.
-Dostałam taką propozycję i się zastanawiam nad jej przyjęciem -odparła Marigold. W dużym mieście praktyka lekarska jest łatwiejsza. I wiem, że pani Linde niezbyt mnie lubi i inne panie tutaj.
-Za to dzieci panią uwielbiają -rzekł Ralf. A poza tym czy możemy o tym porozmawiać przy obiedzie ?
-Zapraszam mnie pan na obiad ?
-Przyjmie pani zaproszenie ?
-Chętnie -odparła Marigold.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:40, 20 Cze 2022 Temat postu: |
|
|
Mają interesujące plany na przyszłość. Chyba Ralf Crewe polubił doktor Marigold.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:11, 31 Gru 2022 Temat postu: Księżniczka Sara |
|
|
-Czy powiedziałeś tacie, że chcesz być lekarzem -spytała Ania Gilberta.
-Owszem -odparł Gilbert.
-I co powiedział ?
-Bądź sobie kim tylko chcesz, byleś był tylko dobrym człowiekiem. Tata jest naprawdę super -rzekł radosny Gilbert.
-Czy nie uważasz, że on i Maryla mają się ku sobie -spytała Ania.
-Pani Linde mówiła, że zanim ożenił się z mamą, byli parą, ale potem się pokłócili -odparł Gilbert. Może zeswatamy ich ze sobą ?
-To bardzo dobry pomysł -rzekła podekscytowana Ania. Gdy się pobiorą, my będziemy rodzeństwem. Tylko jak ich przekonać by się pobrali ?
-To nie może być takie trudne -stwierdził Gilbert. Są już na tyle starzy, że powinni nabrać rozumu. Tak mówi pani Lindę.
-Spytam się Sary jakby ona to widziała -rzekła Ania. Przeczytała tyle książek, że na pewno wie, jak skłonić dwoje upartych starych ludzi do ślubu.
Sara w ogóle jest fantastyczna prawda ?
-Jest bardzo miła, ale ciebie lubię bardziej -rzekł Gilbert.
Ania przez chwilę milczała, po czym pocałunkiem lekkim jak muśniecie wiatru dotknęła wargami jego policzka. Zdziwiła się, że aż się zarumienił.
-Patrz pan Tomasz Linde chyba czegoś zapomniał -zauważyła Ania. Już piąty raz wraca się do domu.
-Tata mówi, że jakby to jego żoną była Małgorzata by nie wrócił nigdy -odparł Gilbert.
W tym samym czasie pastor szykował się na zorganizowanie kiermaszu. Usłyszał pukanie do drzwi i zobaczył Małgorzatę Linde.
Wysoka, postawna ta matrona z biustem sterczącym groźnie niczym dziób statku, szefowa kościelnego koła Kobiet nigdy nie wahała się głośno dzielić swoją opinią bez względu na to, czy się komuś podobało, czy nie.
Pastor wiedział, że to w gruncie rzeczy poczciwa niewiasta, ale bywała uciążliwa i nie przepadał za jej towarzystwem.
-Przyszłam pomóc pastorowi w kiermaszu -rzekła pani Lindę.
-To miłe z pani strony, ale nie mam czasu na rozmowy -odparł pastor. Przypomniało mi się, że mam pogrzeb.
-Jaki pogrzeb -rzekła żona pastora. Dziś nie ma żadnego pogrzebu.
-A niech to -mruknął pastor pod nosem. Że nikt nie może umrzeć, wtedy kiedy trzeba.
-Słucham -spytała Małgorzata.
-Przepraszam panią -rzekł głośno mężczyzna. Coś mi się pomyliło. Mam sporo pracy przy kiermaszu.
-Pastor wydaje się zdenerwowany -rzekła pani Linde, zwracając się do żony pastora. Ja zawsze czyszczę srebra, gdy się czymś denerwuje.
-To ciekawe -rzekła żona pastora przybierając uprzejmy uśmiech.
Pastor zobaczył przed kościołem męża Małgorzaty i przyszedł się z nim przywitać.
-Panie Tomaszu mogę zadać osobiste pytanie ?
-Owszem -rzekł Tomasz Linde.
-Ile już lat jest pan po ślubie ?
-32 -rzekł Tomasz.
-I jak pan to wytrzymuje ?
-Jest jak w wojsku -rzekł mężczyzna. Robię to, co Małgorzata każę i mam posiłki na czas.
-Ale z wojska zwalniają po 20 latach -rzekł pastor, patrząc ze szczerym współczuciem na męża Małgorzaty.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 13:50, 01 Sty 2023, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:40, 02 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Nie wiem, czy to dobry pomysł, żeby Ania i Gilbert zostali rodzeństwem, nawet takim "przyszywanym. Chyba nie mogliby się wtedy pobrać ... Biedny pan Linde. Jego żona jest postrachem okolicy ... i jego również. Znikąd ratunku ... musi swoje przeżyć. Gorzej niż w wojsku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:33, 06 Sty 2023 Temat postu: Księżniczka Sara |
|
|
-Nawet nie wyobrażasz sobie Saro co to znaczy być naprawdę głodną -rzekła Ania.
-Wyobrażam -odparła spokojnie Sara. Często byłam głodna w szkole panny Mincim, wtedy gdy mieszkałam na strychu, gdzie były szczury. Trudno było wtedy nawet w wyobraźni być księżniczką w łachmanach.
-Gdy byłam w sierocińcu też często byłam głodna i wyobrażałam sobie, że jestem Kordelią, córką zaginionego króla i mam piękne kasztanowe włosy -rzekła Ania. Wiem, że nie jestem księżniczką, jestem tylko Anią z Zielonego Wzgórza. Mam rude włosy i piegi. Lepiej być jednak Anią z Zielonego Wzgórza niż Anią znikąd.
Sara uśmiechnęła się do niej uśmiechem przypominającym promyk słońca w deszczowy dzień.
Była bardzo ładną dziewczynką, wysoką, szczupłą ciemnowłosą o przepięknych zielonych oczach z niewiarygodnie długimi rzęsami jak u porcelanowej laleczki.
Najcudowniejszy był jednak jej głos i sposób opowiadania baśni. Umiała tym głosem wyczarować każdą emocję w słuchaczu jakby była mądrą starą czarodziejką przez przypadek tylko uwiezioną w ciele dziecka.
Gilbert nazywał Sarę bajarką lub Baśniową Dziewczynką. Znała tych baśni całe mnóstwo i nawet ci, którzy zazdrościli jej tego daru opowiadania nie byli w stanie oprzeć się urokowi jej słodkiego cichego głosu.
-Opowiedz mi Saro czy ta zagubiona księżniczka odzyskała wzrok i wyszła z Krainy Ciemności -spytała Ania. Bo na tym skończyłaś opowieść.
-Na razie księżniczka trafiła do innej niezwykłej krainy -rzekła Sara. Do krainy zaczarowanych dźwięków i przedmiotów. Każdy dźwięk ma swoją barwę, a każdy przedmiot własną osobowość. Tak jak ludzie w prawdziwym życiu, mają swoje wady i zalety. Na razie nie są zadowoleni z jej obecności tutaj. Jest oba i może zdradzić tajemnicę, a nikt niepożądany nie może poznać prawdy o tajemnicy zaczarowanych dźwięków.
- I co będzie dalej -spytała podekscytowana Ania.
-Opowiem ci jutro -rzekła Sara. Kolejna cześć będzie też bardzo ciekawa.
-Dobrze -zgodziła się Ania. Powiedz mi teraz jak można przekonać Marylę by wyszła za ojca Gilberta.
-A może spytaj się ją czy w ogóle tego chce -odparła Sara.
-Na pewno nie chce -rzekł Jery parobek pracujący na Zielonym Wzgórzu. Maryla to zatwardziała stara pana.
Jery był wysokim, chudym chłopakiem o nieco łobuzerskim wygładzie.
-Nie znasz się -rzekła Ania.
-Mogę odprowadzić panienkę Sarę do hotelu -spytał Jerry ignorując uwagę Ani.
-Dobrze -zgodziła się Sara.
-Panienka tak ładnie mówi i zna tyle historii -rzekł Jerry. Gdzie się można tego nauczyć ?
-Z książek.
-Ja nie umiem czytać panienko -odparł Jerry.
-Jak to -rzekła zdumiona Sara. Nie chodzisz do szkoły ?
-Nie panienko. Gdy tatuś nas zostawił, mama nie dawała sobie rady z tym wszystkim i ktoś musi pracować. A reszta dzieci jest za mała, by jej pomóc.
-Ile masz rodzeństwa -spytała dziewczynka z ciekawością.
-Sześcioro -rzekł Jerry z dumą.
-Duża rodzina -rzekła Sara. Ja cię nauczę czytać Jerry.
-Ale nie trzeba wcale panienko.
-Jerry mam do ciebie jedną prośbę. Nie mów do mnie panienko. Mów mi Saro.
-Dobrze panienko, to znaczy dobrze Saro.
Sara roześmiała się i Jerry roześmiał się także.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 23:09, 06 Sty 2023, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:31, 06 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam na tym drugim forum.
Ania i Sara są bardzo podobne do siebie - obie miały trudne życie, ciężkie przejścia, poznały nędzę, głód, samotność. Dobrze, że się zaprzyjaźniły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:42, 07 Sty 2023 Temat postu: Księżniczka Sara |
|
|
Małgorzata Linde przyszła odwiedzić Marylę. Trudno było znaleźć dwie kobiety tak różne od siebie zarówno pod względem wyglądu, jak i sposobu bycia.
Maryla była chuda, wysoka i ponura, Małgorzata gruba, pełna energii i rozgadana. Mimo to uważały się za przyjaciółki.
-Usiądź Małgorzato -rzekła Maryla. Ładny dziś dzień prawda ?
Małgorzata usiadła i spojrzała uważnie na Marylę.
-Nie przyszłam tu rozmawiać o pogodzie -rzekła patrząc prosto w oczy Maryli.
-Chce znać prawdę. Czy ty wychodzisz za Jana Blythe ? Wszyscy o tym mówią.
-Jacy wszyscy -spytała spokojnie Maryla. Kto mówi ?
-Czy to ważne -odparła Małgorzata. Chce wiedzieć, a ty jesteś taka paskudna, że mi nic nie chcesz powiedzieć.
Maryla ku zaskoczeniu Małgorzaty zaczęła się śmiać.
-Przepraszam -rzekła Maryla. Te twoje pretensje zabrzmiały zabawnie. Nie, nie wychodzę za Jana.
-Nie rozmawialiście o ślubie ?
-Rozmawialiśmy, ale doszliśmy wspólnie do wniosku, że nie będziemy robić w swoim życiu takiej rewolucji. Sobie i naszym dzieciom. Oboje mamy swoje lata, nawyki, wady, które mogą drażnić drugą osobę. Wystarczy nam przyjaźń i spędzanie czasem wspólnie czasu.
-Nie wiem, czy dobrze robisz -rzekła Małgorzata. Ania za kilka lat dorośnie, wyjedzie do szkoły albo wyjdzie za mąż. Będziecie z Mateuszem siedzieć w domu i oboje dziwaczeć ot co.
-Małgorzato będę się tym martwić, wtedy gdy ten dzień nadejdzie -odparła Maryla spokojnym tonem. Teraz rozmowa o tym, co będzie za parę lat nie ma sensu.
-Jesteś najbardziej upartą kobietą pod słońcem Marylo -rzekła Małgorzata. Ludzie nazywają cię zatwardziałą starą panną.
-I co z tego -rzekła spokojnie Maryla. Wole być starą panną niż być nieszczęśliwą w małżeństwie jak wiele naszych znajomych. Lubie swoje życie takie, jakie jest.
-Skoro tak wolisz -odparła Małgorzata. Ja na twoim miejscu.
-Ale nie jesteś na moim miejscu -rzekła Maryla. Doceniam twoją troskę o mnie, ale naprawdę martwisz się zupełnie niepotrzebnie.
Chcesz trochę ciasta Małgorzato ?
-Chętnie -zgodziła się Małgorzata. Miałam dziś zaprosić pastora na obiad, ale wyobraź sobie, że pani Powell zmarła.
-Jak można umrzeć w weekend -rzekła Małgorzata Linde tonem, który sugerował, że jest obrażona, że ktoś śmiał umrzeć bez jej zgody.
-Pani Powell miała już swoje lata -zauważyła Maryla.
-Będę musiała wracać do domu -rzekła Małgorzata po zjedzeniu trzech kawałków ciasta ze śliwkami. Tomasz za długo nie może siedzieć sam w domu.
Mężczyźni bez nas kobiet są jak dzieci we mgle.
Małgorzata pożegnała się i wyszła, a Maryla usiadła na fotelu i poczuła ulgę, że sąsiadka już poszła.
Usłyszała czyjeś kroki i zobaczyła, że to Mateusz wyszedł z pokoju.
-Poszła już -spytał konspiracyjnym szeptem.
-Tak Mateuszu -odparła Maryla.
-Co za ulga -rzekł Mateusz. Każdy ma ciężkie życie, ale Tomasz powinien dostać medal za to, że z nią wytrzymuje. Jak to dobrze, że nigdy się z nią nie ożeniłem. Pomyśleć tylko być mężem Małgorzaty.
To wielkie szczęście, że mnie to ominęło.
-To prawda -zgodziła się Maryla. Lepiej być starym kawalerem niż mężem Małgorzaty. To dobra kobieta, ale lepiej dawkować sobie jej obecność w małych dawkach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:47, 07 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Maryla i Małgorzata są przyjaciółkami, ale dostrzegają swoje wady. Bardzo się różnią. Małgorzata jest bardzo wścibska, musi wszystko o wszystkich wiedzieć. Maryla raczej unika plotek, tak jak Mateusz, któremu chyba kiedyś Małgorzata się podobała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:57, 09 Sty 2023 Temat postu: Księżniczka Sara |
|
|
-I jak pani doktor -spytał Mateusz.
Doktor Marigold piękna jak Jutrzenka zbadała Mateusza i przez chwilę milczała jakby zastanawiając się nad czymś.
-Dobrze, że przyszedł pan na wizytę -rzekła w końcu. Myślę, że trzeba panu więcej odpoczynku i mniej zamartwiania się.
-To nie takie proste pani doktor -odparł Mateusz. Jerry to duża pomoc na farmie, ale jest jeszcze dzieckiem i niektóre rzeczy muszę robić sam. Dorośli mężczyźni chcą, by płacić im pensję i żądają wygórowanych stawek.
-Popytam czy ktoś w okolicy nie zechciałby jednak wam pomóc -odparła Marigold.
Spojrzała uważnie na Mateuszu. Na pierwszy rzut oka Mateusz był chudym, wysokim, śmiesznie przygarbionym mężczyzną o twarzy pokrytej zmarszczkami i rękach zniszczonych ciężką pracą. Był jakiś niezgrabny w ruchach i nieporadny. Jako introwertyk był osobą zdystansowaną wobec nowo poznanych ludzi i niełatwo nawiązywał przyjaźnie.
Wiele osób nazywało go odludkiem i dziwakiem, bo lubił siedzieć w domu i rzadko i niechętnie go opuszczał.
Jednak gdy ktoś umiał patrzeć głębiej tak jak doktor Marigold umiał dostrzec w tym śmiesznym i na pozór niepozornym Mateuszu niezwykłą aurę, dobroci i życzliwości. Bo gdy Mateusz już kogoś polubił, był najwierniejszym i najbardziej oddanym przyjacielem na świecie.
W tym samym czasie Sara rozmawiała z Jerrym. Chłopiec patrzył z zachwytem na jej białą muślinową sukienkę w zielone kwiatuszki, która bardzo pasowała do zielonych oczów Sary.
-I jak się skończyła ta historia księżniczki, która trafiła do świata zaczarowanych przedmiotów -spytał.
-Księżniczka i zaczarowane przedmioty podjęły współpracę i pokonały Księcia Ciemności -rzekła Sara. Bo książę Ciemności najbardziej bał się głośnego dźwięku radosnej muzyki. Księżniczka odzyskała wzrok i wspólnie z zaczarowanymi przedmiotami zaczęła panować w Krainie Cudownego Jutra zaprowadzając tam prawo i sprawiedliwość.
-Bardzo ciekawa ta historia -odparł Jerry. Opowiedz mi teraz coś o Indiach. Czy tam mieszkają Indianie ?
-Nie, mieszkańców Indii nazywamy Hindusami -rzekła Sara. Jest tam bardzo gorąco i parno. Hindusi mają śniadą cerę, ale są bardzo życzliwi i uprzejmi.
Moja piastunka była Hinduską i opowiadała mi mnóstwo historii, gdy byłam jeszcze mała.
-Chciałabym kiedyś tam pojechać i zobaczyć to wszystko na własne oczy -rzekł Jerry z pewną nutką zazdrości w głosie. Podróżowałaś, byłaś w tylu miejscach na świecie, a mnie nigdy nie będzie na to stać.
-Jerry, gdy nauczysz się czytać, będziesz mógł podróżować i poznawać nowe miejsca -rzekła Sara. Każda nowa książka, którą przeczytasz, będzie kolejną fascynującą podróżą. Tatuś kiedyś powiedział, że książki to najpiękniejsza zabawa, jaką ludzkość sobie wymyśliła.
-Czy to prawda, że twój tata umarł, a potem ożył -spytał Jerry.
Sara roześmiała się perlistym śmiechem.
-To nie do końca tak było -rzekła po chwili innym tonem. Był na wojnie, myśleli, że umarł, a on był tylko ranny, stracił pamięć i powoli musiał ją odzyskiwać. A ja wierzyłam, że on nie umarł, że żyje i wróci pewnego dnia po mnie i znowu będą małą księżniczką mojego taty. Tylko ta nadzieja pozwala mi żyć.
-A ja nie chce by mój ojciec wracał -rzekł Jerry.
-Dlaczego -spytała zdumiona Sara.
-Bo tylko pił, palił i uganiał się za babami -odparł chłopiec, a w jego głosie, gdy mówił o ojcu czuć było nienawiść. Mama ciągle płakała przez niego.
Nie mowny o tym. Pobawmy się lepiej w berka.
Mateusz wyszedł od doktor Marigold i uśmiechnął się widząc, że Sara i Jerry bawią się w berka, śmiejąc się przy tym radosnym beztroskim śmiechem szczęśliwych dzieci.
-Urocze dzieci -rzekła doktor Marigold, która stanęła obok Mateusza. Sara jest niezwykłą dziewczynką.
-Jej ojciec również jest bliski pani -odparł Mateusz.
-Co pan ma myśli -spytała zdumiona lekarka.
-Jestem stary, ale nie ślepy -rzekł Mateusz. Widziałem jak on na panią doktor patrzy.
-Dobrze, że to pan widział, a nie Małgorzata Linde -rzekła Marigold. Nie wstydzę się niczego, ale nie chciałabym by się mnie wypytywała o moje prywatne sprawy.
-Rozumiem -odparł Mateusz.
Mateusz wrócił do domu i zawołał Anię, ale ku jego zdziwieniu nie przybiegła.
Po chwili jednak usłyszał coś jakby czyjś płacz.
Poszedł na górę i zapukał do pokoju Ani.
-Kto tam ?
-To ja Mateusz. Mogę wejść ?
-Dobrze, tylko obiecaj, że się nie będziesz ze mnie śmiał.
-Obiecuje -rzekł Mateusz.
Ania, która leżała na łózko wstała i teraz mężczyzna zobaczył, że coś dziwnego stało się z jej włosami.
-Aniu czemu twoje włosy stały się zielone ?
-Och Mateuszu to naprawdę straszne -rzekła Ania, siadając na łóżku. Jestem w otchłani rozpaczy. Czy byłeś kiedyś w otchłani rozpaczy ?
-Chyba nie -odparł mężczyzna.
-To nawet nie umiesz sobie wyobrazić, jakie to jest okropne -stwierdziła Ania.
Kupiłam farbę od wędrownego sprzedawcy niemieckiego Żyda. Obiecywał, że jak użyje tej farby moje włosy staną się kruczoczarne. Tak bym chciała mieć włosy takie, jak Sara. Jest śliczna i chciałabym, bym być taka jak ona. A tymczasem wyglądam gorzej niż wcześniej.
-Nie martw się Aniu -rzekł Mateusz. Maryla zaraz przyjdzie i znajdzie jakiś sposób by twoje włosy wróciły do normy.
-Sprawiam wam tylko zawód prawda ?
-Skąd -odparł Mateusz. Nigdy bym nie zamienił mojej małej rudowłosej dziewczynki na nikogo innego.
-Naprawdę Mateuszu -spytała Ania, która zapomniała na chwilę o swojej rozpaczy i rozpromieniła się tak jakby zobaczyła słońce po burzy.
-Naprawdę -odparł Mateusz. Zanim się pojawiłaś na Zielonym Wzgórzu życie nasze było szare, a dzięki tobie poznałem wszystkie barwy tęczy.
-Och Mateuszu zawsze wiedziałam, że jesteś prawdziwą bratnią duszą -rzekła dziewczynka, przytulając się do niego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 17:15, 09 Sty 2023, w całości zmieniany 8 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:26, 10 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Ciekawa rozmowa Sary z Jerry'm. Przekonuje chłopca do czytania książek. Mateusz powinien bardziej zadbać o siebie. Ania nierozważnie kupiła farbę do włosów i teraz ma problem. Zamiast kruczoczarnego koloru, jej włosy uzyskały barwę zieloną. Mateusz jednak nie śmieje się z niej i pociesza dziewczynkę.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 10:14, 10 Sty 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:02, 10 Sty 2023 Temat postu: Księżniczka Sara |
|
|
-Trudno Aniu -rzekła Maryla następnego dnia. Musimy ściąć ci włosy, bo na razie nic nie pomaga. Nie mogę zmyć tej farby.
-Nie przeżyje tego -odparła Ania, przybierając swój ulubiony tragiczny ton. Wszyscy się będą ze mnie śmiali.
- Przestań dramatyzować -odparła Maryla.
-Wyglądasz jak strach na wróble -rzekł Jerry oceniając nową fryzurę Ani, po tym, jak Maryla obcięła jej włosy na krótko.
-Słyszysz Marylo. Skoro Jerry tak mówi, to inni też będą tak mówić. Ja tego nie przeżyje. O nie, Diana, Gilbert i Sara idą tutaj. Powiedz Marylo, że umarłam albo pojechałam do Timbuktu gdziekolwiek to jest.
-Gdzie jest Ania -spytała Sara. Czekamy już na nią od pół godziny.
-Chowa się w swoim pokoju byście nie widzieli jak okropnie teraz wygląda -rzekł Jerry. Ufarbowała sobie włosy na zielono i trzeba było jej włosy obciąć na krótko. Wygląda jak duży zaniedbany chłopak.
-Pójdziemy ją pocieszyć -rzekła Diana. Albo ja pójdę sama.
Zapukała do pokoju Ani.
-Kto tam -spytała Ania.
-To ja Diana. Chciałam cię zobaczyć.
-Nigdy się nie pokaże publicznie -odparła Ania.
-Dobrze -rzekła Diana spokojnie. Szkoda, że cię ominie koncert w szkole, ale skoro tak wolisz.
Diana poczekała chwilę, a potem drzwi same się otworzyły i Ania stanęła w drzwiach.
-Jak ty ładnie wyglądasz Aniu -rzekła lojalna jak zawsze Diana.
-Jak ty ładnie kłamiesz -odparła Ania, uśmiechając się do swojej najlepszej przyjaciółki.
-Czemu farbowałaś włosy -spytała Sara, która podeszła do nich.
-Bo chciałam wyglądać tak jak ty -wyznała Ania.
-Ależ zupełnie niepotrzebnie -rzekła Sara. Jesteś niepowtarzalna taka, jaka jesteś i nie musisz mnie naśladować. Zresztą chciałam specjalnie dla ciebie ułożyć bajkę o księżniczce o rudych włosach.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 13:13, 10 Sty 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:29, 10 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Cóż, Ania ponosi konsekwencje swojej nierozwagi. Dobrze, że przyjaciółki ją wspierają i pocieszają.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 9:06, 13 Sty 2023 Temat postu: Księżniczka Sara |
|
|
-Wolałem cię w dłuższych włosach -rzekł Gilbert zwracając się do Ani.
-Ale dodał po chwili w tych też wyglądasz ślicznie.
-To miłe, że chcesz mnie podnieść na duchu -odparła Ania, uśmiechając się blado.
-Iście na dwór się pobawić, dzieciństwem cieszyć -rzekła Maryla
-Czy mogę zadać ci jedno pytanie Marylo ?
-O co chodzi Gilbercie ?
-Czy wyjdziesz za mąż za mojego ojca ?
-Nie -odparła Maryla. Iście się już pobawić, a nie wymyślajcie bzdur dobrze ?
Zimą na Wyspie Księcia Edwarda było tak spokojnie. Cisza aż kluła w uszach, przyroda śpi. Trudno uwierzyć, że za kilkanaście tygodni zapanuje tu rwetes nie do opisania. Niebo zaroi się tysiącami ptaków wracających z odległych ciepłych zimowisk. Stali i nowi mieszkańcy zaczną budować gniazda.
Na niebie jednak pojawiają się ptaki. Zataczają w parach kręgi, niebezpiecznie z naszego punktu widzenia zbliżają się do siebie. Niesamowity widok. Jeśli pojawi się konkurent, może dojść do walki o samice.
-Pięknie tu jest -rzekła Sara.
-Czy opowiesz nam jakoś bajkę Baśniowa Dziewczynko księżniczko Saro -spytał Gilbert.
-Dobrze -rzekła Sara.
-Córki króla Arendelle, księżniczki ELSA i Anna od małego wychowywały się razem. Wszystko zmieniło się za sprawą nieszczęśliwego wypadku. Obdarzona mocą panowania nad mrozem i śniegiem ELSA w trakcie zabaw z siostrą o mało nie spowodowała jej śmierci. Dziewczynkę udało się uratować dzięki magii mieszkających w pobliżu trolli, ale dla jej bezpieczeństwa wymazane zostały wszystkie wspomnienia związane z niebezpieczną mocą siostry. Od tej pory siostry oddaliły się od siebie, a Elza została zamknięta w odosobnieniu, by nauczyć się panować nad posiadaną mocą. Mijają lata. Rodzice sióstr nie wracają z jednej z morskich wypraw, na którą wyruszyli, a w królestwie Arendelle nadchodzi moment koronacji Elsy na królową. Na ten dzień, w którym do zamkniętego do tej pory przed postronnymi Arendelle przybędą piękni kawalerowie z okolicznych królestw, czeka stęskniona miłości Anna. Rezolutna i zwariowana dziewczyna przypadkowo poznaje księcia Hansa, w którym z miejsca się zakochuje. Nim nadchodzi wieczór młodzi postanawiają się pobrać. Na tę niespodziewaną wieść ze złością reaguje Elsa, której moc znów daje znać o sobie, a spontanicznie rzucone zaklęcie powoduje, że Aren delle zostaje skute wiecznym lodem. Wzięta przez przerażonych rodaków za wiedźmę ELSA postanawia uciec w odległe góry i tam zbudować swój zimowy zamek. Tropem siostry rusza Anna, która chciałaby, aby ELSA odwróciła moc swojego zaklęcia. W wyprawie towarzyszy jej poznany po drodze handlarz lodu Christofie oraz jego nieodłączny przyjaciel renifer Sven. Pomocą służyć im będzie również bałwan Olaf.
-Czy ta postrzelona księżniczka to nie była Anna Shirley -spytał dowcipnie Gilbert.
-Nie sądzę -rzekła Sara. Chyba powinnam już iść, tatuś na mnie czeka.
-Odprowadzę cię -rzekł Jerry. Chciałem cię spytać, ale nie to nieważne.
-O co chodzi Jerry -spytała Sara, uśmiechając się do niego słodkim uśmiechem.
Jerry chciał zaprosić Sarę na zabawę, ale słowa nagle uwięzły mu w gardle.
Wrócił na Zielone Wzgórze i zobaczył Mateusza.
-Mateuszu czy chciałeś kiedyś zaprosić dziewczynkę na zabawę ?
-Tak -odparł Mateusz. Byłem wtedy mniej więcej w twoim wieku.
-I co zaprosiłeś ją -spytał zaciekawiony Jerry.
-Nie -odparł Mateusz.
-Dlaczego ?
-Bo musiałabym się wtedy odezwać -rzekł Mateusz. Zabrakło mi odwagi i ona poszła na zabawę z kimś innym.
Tymczasem ojciec Sary zabrał doktor Marigold na spacer w świetle księżyca.
-Sara się zaprzyjaźniła z miejscowymi dziećmi -zauważyła Marigold.
-Cieszy mnie to -rzekł Ralf Crewe. Wcześniej miała mało przyjaciół i siedziała cały czas w książkach.
-Martwiłam się tym czy nie za bardzo siedzi w książkach i izoluje się tym samym od swoich rówieśników.
-Bardzo pan kocha swoją córkę -rzekła doktor Marigold.
-Mam tylko ją -oparł Ralph. Eloidi moja żona zmarła przy porodzie naszego drugiego dziecka. Dziecko chłopiec żył zaledwie cztery dni.
-Bardzo mi przykro -odparła doktor Marigold ze współczuciem. To straszna tragedia. Elodi niezwykle imię jak na Angielkę.
-Była Francuzką -rzekł mężczyzna.
-Rozumiem -odparła kobieta.
Zapadła cisza. Marigold przypatrywała się mężczyźnie, który miał w sobie jakoś fajną dojrzałą męskość, ale nie był typem maczo.
-Ale nie o tym chciałem z panią rozmawiać -rzekł po chwili mężczyzna zupełnie innym tonem. Czy uczyni mi pani zaszczyt pani doktor Marigold i pójdzie ze mną na zabawę ?
-Z przyjemnością -odparła doktor Marigold z uśmiechem.
-Saro czy chciałabyś, czy mogłabyś iść ze mną na zabawę -mówił Jerry do siebie powtarzając ciągle ten sam tekst.
-Chętnie z tobą pójdę -rzekła Sara.
Jerry odwrócił i zdumiony zobaczył dziewczynkę.
-Nawet nie zauważyłeś, że idę za tobą, tak byłeś zajęty zapraszaniem mnie -dziewczynka uśmiechnęła się do niego uśmiechem przypominającym promień słońca.
Jerry nigdy nie widział piękniejszego uśmiechu, choć oczy Sary były jak zawsze poważne i myślące. Gdyby umiał czytać i znał poetyckie metafory powiedziałaby, że są zielone jak wzgórza Irlandii.
Wyglądała przeuroczo w białej muślinowej sukience. Podobało mu się to jej myślące poważne spojrzenie, bo inne dziewczynki, które znał wydawały mu się płoche i podobne do kur.
Odpowiedział uśmiechem na jej uśmiech nie umiejąc znaleźć odpowiednich słów, by wyrazić swoją radość. Przypomniał sobie jak Maryla powiedziała kiedyś, że Sara widzi i rozumie więcej niż inne dzieci w jej wieku.
-Sara chyba pójdzie na zabawę z Jerrym -rzekła Diana, obserwując ich z daleka z pewną jakby nutką zazdrości. Ja pewnie jak zwykle będę tylko tańczyć z moją małą siostrzyczką.
-Ja nie zamierzam iść -oświadczyła Ania. Józia jak tylko mnie zobaczy zacznie komentować mój wygląd. I Janka Andreas i Ruby do niej dołączą. Moja dusza nie przeżyje tego publicznego upokorzenia.
-A jak cię Gilbert ładnie poprosi o to byś z nim poszła na zabawę -spytała Diana znaczącym tonem.
-Porozmawiamy, wtedy gdy to zrobi -oświadczyła dumnie Ania. Patrz ojciec Gilberta przyszedł z wizytą do Maryli. Podsłuchamy pod oknem, o czym rozmawiają.
-Chyba nie powinno się podsłuchiwać prywatnych rozmów -rzekła Diana. Mama mówi, że to nieładnie.
-Nie jesteś ciekawa, o czym rozmawiają ?
-Jestem -przyznała Diana.
Jan Blythe mimo zmarszczek, lekkiej nadwagi i siwych włosów ciągle był przystojnym mężczyzną o błękitnych oczach jak niebo nad Avonela i nieco łobuzerskim uśmiechu małego psotnego chłopca.
Ubrał się w swój najlepszy niedzielny garnitur i wypastował buty.
-Marylko ja chciałem cię prosić o coś -rzekł niepewnym tonem. Ostatnio cię o to prosiłem trzydzieści pięć lat temu, ale wtedy odmówiłaś.
-O co chodzi u licha -spytała zdumiona Maryla.
-Pójdziesz ze mną na zabawę ? Dla mnie ciągle jesteś tą samą uroczą szesnastoletnią dziewczyną, jaką byłaś wtedy.
-Nie tylko jesteś stary, ale też i ślepy -odparła Maryla w typowym dla siebie zgryźliwym stylu, ale wypowiadając te słowa mimowolnie uśmiechnęła się do Jana.
Gdy się uśmiechnęła jej poważna, chuda, wręcz koścista twarz zrobiła się prawie ładna.
-Czyli się zgadasz -spytał Jan, patrząc na nią z dziwną czułością.
-Tak -odparła Maryla.
Po czym wyjrzała przez okno i zobaczyła Anię i Dianę.
-A wy co moje panny podsłuchujecie ? Powiem zaraz o tym twojej matce Diano Barry.
-Marylo to ja ją do tego namówiłam -wyznała Ania.
-No tak, mogłam się do tego domyślić. Nie pójdziesz za karę na zabawę.
-I tak nie chciałam tam iść -rzekła panna Shirley.
-Szkoda -rzekł Jan Blythe. Bo Gilbert chciał cię zaprosić.
-Naprawdę -ucieszyła się Ania. To pozwól mi tam iść Marylo. Mogę zmywać w ramach kary cały tydzień naczynia, tylko bym mogła iść z Gilbertem.
-Dobrze -rzekła Maryla. Tylko ci później o tym zmywaniu przypomnę bądź pewna. Może to cię oduczy podsłuchiwania.
Na wieczornej zabawie pojawili się prawie wszyscy mieszkańcy i przyjezdni w mieście.
Diana tańczyła ze swoją młodszą siostrzyczką, Ania z Gilbertem, a Sara z Jerrym, Maryla z Janem. A doktor Marigold z ojcem Sary a w tańcu nie mogli oderwać od siebie wzroku. Wysoki szczupły w mundurze kapitana armii brytyjskiej Ralf Crewe o twarzy subtelnej i pysznej z małym ciemnym wąsikiem nad zmysłowymi subtelnie wykrojonymi wargami zwracał na siebie powszechną uwagę.
Muzyka przestała grać i nagle rozległ się krzyk.
-Co się stało pani Linde ?
-Mateusz upadł i nie wstaje -rzekła wstrząśnięta kobieta.
-Gilbercie przynieść mi szybko moją walizkę z lekami -rzekła doktor Marigold. Proszę się rozejść, muszę go zbadać.
Spokój i opanowanie lekarki na wszystkich zrobiły wielkie wrażenie.
Minęło kilka dni. Wszyscy mieszkańcy miasteczka byli poruszeni tym, że Mateusz miał atak serca i tłumnie odwiedzali Zielone Wzgórze pytając o jego samopoczucie lub oferując pomoc Maryli i Ani. Sam Mateusz, gdy zaczął dochodzić do siebie, był zdziwiony i nieco skrepowany tym, bo nigdy nie chciał kłopotać innych swoją osobą.
Doktor Marigold była w swoim gabinecie, gdy usłyszała pukanie. Otworzyła i zobaczyła panią Linde.
-Mogę wejść -spytała Małgorzata.
-Proszę -rzekła lekarka. Proszę usiąść.
Małgorzata Linde usiadła na krześle.
-Co pani dolega ?
-Czuję się dobrze dzięki Bogu -odparła Małgorzata. Ja przyszłam panią przeprosić pani doktor. Mam swoje wady, ale wszyscy wiedzą, że umiem przyznać się do błędu. Myślałam, że kobieta nie powinna być lekarzem, bo nigdy wcześniej nie znałam żadnej kobiety lekarza. To dzięki pani Mateusz żyje. I jeśli ktoś teraz spróbuję w mojej obecności krytykować panią doktor, to pierwsza takiej osobie dam do zrozumienia by przestała gadać głupoty.
-Dziękuje pani Linde -odparła Marigold.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 17:47, 13 Sty 2023, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:19, 13 Sty 2023 Temat postu: |
|
|
Ania powoli przyzwyczaja się do nowej fryzury. Gilbert ją wspiera mówiąc, że w krótkich włosach ślicznie wygląda. Jerry chyba zakochał się w Sarze. Ojciec Sary bardzo lubi doktor Marigold. Pasją do siebie. Maryla z Janem chyba również odświeżą starą przyjaźń ... a może coś więcej? A agresywna pani Linde zmienia zdanie na temat kobiet lekarzy i przeprasza doktor Marigold, kiedy ta uratowała Mateusza. Biedak miał atak serca i tylko dzięki fachowej pomocy tej lekarki przeżył.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:49, 15 Sty 2023 Temat postu: Księżniczka Sara |
|
|
Diana Barry wyszła ze szkoły w bardzo złym nastroju.
Nauczyciel kazał jej na następny dzień przygotować się na temat Mari Antoniny królowej Francji. Diana nie lubiła historii i jej nie rozumiała i czuła, że nie da rady.
Poszła poradzić się przyjaciół co mam zrobić.
-Musisz nauczyć się po prostu tych dat i wydarzeń na pamięć -rzekł rozsądny jak zwykle Gilbert.
-Wyobraź sobie, jakie to były wspaniałe czasy królów i królowych -stwierdziła rozmarzona Ania.
-Czy ta Maria Antonina mieszka gdzieś tutaj w okolicy -spytał Jerry.
Diana spojrzała na nich z rozpaczą, czując, że za chwilę zacznie krzyczeć.
I wtedy pomoc przyszła z nieoczekiwanej strony.
-Ja ci mogę opowiedzieć o Mari Antonie -rzekła milcząca do tej pory Sara swoim słodkim cichym głosem. Gdy było mi ciężko często o niej myślałam, jak z godnością znosiła upokorzenia.
Sara zaczęła opowiadać i wszyscy się zasłuchali a historyczne wydarzenia stanęły im jak żywo przed oczami, tak wielka była siła i magia jej głosu.
-Koła opryskanego błotem dwukołowego wózka skrzypiały, gdy wolno posuwał się wśród tłumu wypełniającego wąskie ulice Paryża. Obdarci Paryżanie, którzy przypięli sobie trójkolorowe kokardy rewolucji francuskiej, symbolizujące wolność, równość i braterstwo wykrzykiwali obelgi pod adresem siedzącej na wózku osoby i rzucali w nią zgniłymi warzywami.
Była to wymizerowana kobieta o związanych z tyłu rękach i krótko przyciętych siwych włosach, przykrytych prostym białym czepkiem. Gdy wózek podjechał pod szafot, na którym stała gilotyna, narzędzie rewolucji francuskiej, z tysięcy gardeł wyrwał się krzyk nienawiści. Ostrze gilotyny opadło i odcięło głowę skazanej na śmierć kobiecie.
Następnego dnia zadowolony z siebie jak zwykle pan Perkins wywołał Dianę do odpowiedzi.
-Nauczyłaś się czegoś moje złotko ? Chociaż w twoim przypadku edukacja jest zbędna, jesteś na tyle śliczna, że za parę lat jak dorośniesz bez trudu znajdziesz męża -rzekł mężczyzna, patrząc na ładniutką pulchniutką Dianę.
-Że na żaden temat z tobą nie porozmawia, to inna kwestia, ale w sumie żona nie powinna za dużo wiedzieć i mówić. Bo jak kobieta zacznie gadać to nigdy nie przestanie. Co wiesz na temat Marii Antoniny ?
-Była królową Francji -rzekła Diana.
-I co dalej ?
Diana przez chwilę milczała czując pustkę i badawcze spojrzenia wszystkich dzieci w klasie i nauczyciela.
I nagle przypomniała sobie opowieść Sary i zaczęła mówić. Maria Antonina już nie była odległą postacią z nudnego podręcznika, stała się dla Diany kimś realnym, kogo los szczerze nas obchodzi.
Pan Perkins słuchał zdziwiony, a gdy Diana skończyła mówić przez chwilę milczał.
-Bardzo ładnie -rzekł w końcu z trudem poznając własny głos. Jednak cię nie doceniałem. Postawię ci piątkę.
-Dziękuje panie profesorze -odparła Diana Barry.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|