Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gwiazda przewodnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:51, 16 Cze 2014    Temat postu: Gwiazda przewodnia

Susan ostrożnie wyszła z pokoju gdzie leżał chory Nataniel i zamknęła za sobą drzwi. Spojrzała w oczy Adama.
Po tylu latach małżeństwa umiał ją prześwietlić na wylot ,nie musiała nic mówić.
Na swoją domową ,czarną sukienkę nałożyła biały fartuch a w ręku trzymała stetoskop,czyli lekarskie słuchawki .
Jej twarz była szara i matowa ze zmęczenia.
-Nie jest dobrze -odgadł i ukrył twarz w dłoniach .
-Adam czy myślisz ,że pozwolę umrzeć naszemu chłopcu -spytała ostro ,chcąc ukryć rozpacz jaką ją samo ogarnęła. Nie pozwolę rozumiesz.

Gorączka Nata jeszcze bardziej wzrosła ,choć to wydawało się to niemożliwe. Okrywało się go mokrymi prześcieradłami by zbić gorączkę.
Susan prosiła Adama by nie wchodził do tego pokoju ,bo też się zarazi ale jak zwykle postawił na swoim i teraz drzemał na krześle,obok łóżka gdzie leżał jego syn Chłopak otworzył nagle oczy ale patrzył na nią tak jakby wydawała mu się jakoś zjawą czy snem.
-Mamo widzę cię -powiedział ochrypłym głosem.
Serce kobiety zamarło ,bo zdała sobie sprawę ,że skoro on tak mówi ,to znaczy ,że idzie wprost do krainy cieni. Widziała ,że gdy ludzie mówią takie rzeczy ,to znaczy ,że koniec jest bliski .
W jej oczach stanęły łzy, ale nie zamierzała się poddać.
-Nat to ja Susan -rzekła prawię krzycząc.
Zamknął oczy a jego macocha skierowała swój wzrok ku górze ,błagając niemo Najwyższego Lekarza o dar łaski i przywrócenie go światu.
-Susan -kobieta usłyszała po chwili słaby głos i zobaczyła ,że otworzył znowu oczy i tym razem ją poznaje.
Adam ocknął się i zobaczył ,że jego żona płaczę. W pierwszej chwili pomyślał ,że w czasie jego krótkiej drzemki stało się to najgorsze ale po chwili pojął ,że to są jej łzy szczęścia.

Teraz gdy niebezpieczeństwo śmierci minęło ,chłopak powoli wracał do zdrowia. W czasie choroby bardzo schudł ,została z niego obecnie sama skóra i kości.
W otoczeniu kochającej rodziny i przyjaciół można było jednak o tym zapomnieć.
Pewnego dnia gdy leżał w łóżku i czytał książkę ,usłyszał pukanie do drzwi.
-Proszę wejść -zawołał.
Drzwi otworzyły się i zobaczył w nich Lindę ,ubraną w nową ,białą ,muślinową sukienkę ze srebrnymi guzikami .
Usiadła przy jego łóżku.
-Nat tak się bałam -rzekła patrząc na niego.
-Niepotrzebnie -rzekł z delikatną nutką ironii. Przecież takiego złego jak ja diabli nie biorą.
-Och nie żartuj tak -zganiła go. Tak się bałam ,że nie zdążę z tobą pożegnać ,tak jak nie zdążyłam pożegnać się z tatą.
-Przepraszam -odparł po chwili innym tonem ,patrząc na nią tak ,że zrobiło się jej gorąco.Gadam głupstwa a powinien ci powiedzieć ,że cieszę ,że tu jesteś.
Chciałem ci wytłumaczyć ,ja i Meg.
-Wierzę ci -rzekła Linda ,pochylając się nad nim i całując w usta.
Meg stanęła w otwartych drzwiach a serce jej szarpnęło na widok tej sceny .Odwróciła się na pięcię i pobiegła się wypłakać do swojego pokoju.
Susan zastała ją tam ,płaczącą na łóżku.
-Czemu płaczesz -spytała zdziwiona. Nataniel już się lepiej czuje.
-Właśnie widziałam -odparła Meg zanosząc się po chwili znowu płaczem . W czym ona jest lepsza ode mnie ,że nie potrafi mnie pokochać ?
-Posłuchaj -zaczęła Susan ,możesz mi teraz nie uwierzyć ,ale na pewno spotkasz kiedyś kogoś kto cię pokocha z wzajemnością. Jesteś jeszcze bardzo młoda i całe życie ,przed tobą. Nigdy nie wiadomo czy za rogiem nie czeka ,gdzieś nasze szczęście.
-Trele morelę -prychnęła Meg ,odwracając się twarzą do ściany.
Zgodziła się jednak iść na zakupy ,by kupić nowe sukienki ,kapelusze i bieliznę.
Wychodząc ze sklepu ,usłyszała ,że ktoś ją woła.
-Zgubiła pani szal -powiedział ,przystojny mężczyzna ,uśmiechając się do niej. Rozpoznała w nim tego prawnika ,o którym Nat mówił ,że to wymuskany goguś.
-Pani jest tą dziewczyną wychowaną wśród Indian -spytał.
-Tak -odparła Meg rozdrażnionym tonem. Jeśli chce pan wiedzieć to było mi bardzo dobrze u tych brudnych dzikusów ,jak ich nazywają ludzie tacy jak pan.
-Staram się nie kierować uprzedzeniami -odparł Gary ze stoickim spokojem.
Meg zrobiło się głupio ,że tak na niego napadła. Wzięła swój szal i postanowiła wrócić do Susan ,która już czekała na nią w bryczce.
-Dziękuje i do widzenia -mruknęła pod nosem.
-Do zobaczenia -rzekł mężczyzna uśmiechając się do niej całą twarzą. Nie tylko ustami ale i pięknymi ,niebieskimi oczami. Myślę ,że się jeszcze spotkamy.
-Nie sądzę -stwierdziła Margaret. Mojego dziadka zatrzymały ważne interesy ,ale lada dzień po mnie przyjedzie.
-Pani dziadek -spytał Gary.
-Emanuel Swift-odparła dziewczyna. Zauważyła ,że na dźwięk tego nazwiska ,na twarzy młodego prawnika pojawił się jakiś dziwny wyraz ,którego nie umiała określić.

Gary wrócił do swojego gabinetu i położył nogi na stole. Nazwisko dziadka tej intrygującej dziewczyny ,wywołało wiele gorzkich wspomnień.
Było tak rzadkie ,że nie mogło być mowy o pomyłce. Stary Swift dorobił się majątku i pozycji na krzywdzie innych.
Ojciec Garego zginął w kopalni,pracując w warunkach uragujących ludzkiej godności.
Mężczyzna dlatego też został prawnikiem ,by pomagać ludziom ,wykorzystywanym przez takie bezwzględne osoby. I choć starał się nie kierować uprzedzeniami ,obudziła się w nim dawna nienawiść ,gdy przypomniał sobie tego człowieka.
Skoro Swith przyjeżdżał do Wirginia City nadarzała się okazja by się z nim spotkać i wyrównać dawne rachunki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 15:53, 25 Cze 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:59, 16 Cze 2014    Temat postu:

Nat i Linda pogodzeni.
Ciekawe co wyniknie z tego spotkania


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:36, 16 Cze 2014    Temat postu:

Ciekawy ten dziadek Meg ... wychodzi, że ma paskudny charakter i sporo na sumieniu ... Dobrze, że Nat i Linda się pogodzili Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:55, 16 Cze 2014    Temat postu:

Fajny kawałek...zainteresował mnie wątek Gary kontra dziadek Meg....mam nadzieję, że będzie długo i emocjonująco.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:04, 16 Cze 2014    Temat postu:

Cieszę się, że Nat wyzdrowiał i mógł pogodzić się z Lindą. Mam nadzieję, że zainteresowanie Garego Meg nie osłabnie z powodu jej dziadka, który nie jest kryształową postacią. Zobaczymy co będzie dalej Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:58, 17 Cze 2014    Temat postu:

Nowy wątek (Gary - pan Swift) zapowiada się interesująco.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:10, 18 Cze 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Fajny kawałek...zainteresował mnie wątek Gary kontra dziadek Meg....mam nadzieję, że będzie długo i emocjonująco.



Dziadek Meg bardzo mi przypomina jednego z moich sąsiadów, wypisz wymaluj cały on, jakby Zorina właśnie jego opisywała.

Ja również mam nadzieję, że będzie bardzo długo i bardzo emocjonująco, i że akcja będzie się tu zmieniać jak w kalejdoskopie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:11, 24 Cze 2014    Temat postu: Gwiazda przewodnia

Przyjęcie w Ponderosię było niezwykle udane. Młodzi mężczyźni byli zachwyceni Meg ,jej wiedzą ,wdziękiem i ślicznym uśmiechem.
Nat obserwując ją ,był z niej dziwnie dumny ,tak jak ojciec jest dumny z dziecka ,lub twórca ze swego dzieła.
Zrobiła niewiarygodne postępy w ciągu ostatnich tygodni ,teraz w tej uroczej damię trudno było poznać dziewczynę ,która przyjechawszy tutaj nie umiała zawiązać sobie butów ani posługiwać się nożem i widelcem.
Była za to bardzo wdzięczna Cartwrigtowi ,że miał do niej w taką wyrozumiałość i matczyną wręcz cierpliwość.
Meg zastanawiała się długo nad swymi uczuciami ,w pierwszym okresie po wyzdrowieniu chłopaka była wściekła ,zraniona ,bolało ją to ,że narzucała mu się ale on i tak wolał Lindę. Jednak z każdym kolejnym dniem ból się zmniejszał aż pewnego dnia obudziła się i zrozumiała ,że nie była zakochana w nim ,tylko w miłości ,którą sobie wymyśliła. Teraz byli dobrymi przyjaciółmi.
-Uczyni mi pani ten zaszczyt i pójdzie ze mną na spacer -Meg usłyszała i zobaczyła Garego Harrisa. Zgodziła się .
W srebrnym świetle księżyca tańczyły zielone drzewa. Wiatr delikatnie muskał jej włosy a niebieskie oczy dziewczyny lśniły niczym gwiazdy .
Gary z trudem odwrócił wzrok od dekoltu ,granatowej sukienki ,których urzekał mleczną bladością .
On sam wyglądał niezwykle wytwornie w tym fraku i wydawał się idealną asystą ,dla księżniczki ,bo tak Meg wyglądała tego wieczoru.
Rozmawiali o wierszach ,które były jego wielką pasją ,szczególnie lubił czytać Puszkina. Dziewczyna słuchała go z uwagą i nie wydawał jej śmiesznym ani przemądrzałym z tym ,że poezja była jego skrytą namiętnością.
Byli już przed domem ,gdy naglę przysunął ją do siebie i delikatnie musnął wargami jej usta. Po chwili dziewczyna zobaczyła swojego dziadka ,który zmierzył młodego mężczyznę ,ostrym spojrzeniem.
Meg weszła do domu a mężczyźni stali i długo patrzyli na siebie.
Sfift był postawnym ,przystojnym ,starszym mężczyzną z głową pobieloną szronem ,głową dumnie osadzoną i przypominającą nieco głowę orła.
Mimo swojego wieku poruszał się szybko ,zdecydowanie i pewnie i tak samo mówił.
-Nie podoba mnie się ,że zawraca pan głowę mojej wnuczce -rzekł ostrym tonem zwracając się do młodego prawnika. Mam wrażenie ,że pańskie intencję nie są czyste.
-Moje intencję zawsze są czyste ,podobnie jak pańskie interesy -odparł Gary a w słowach i spojrzeniu zawarł całą pogardę jaką czuł do Swifta.

Kilka tygodni później Gary siedział w swoim gabinecie i przeglądał papiery. Codziennie widywał się z Meg ,zabierał ją na spacery ,pikniki ,przejażdżki i adorował tak manifestacyjnie by jak najbardziej zirytować tego starego dziada .
Usłyszał pukanie do drzwi i otworzył . Lekko się zdziwił widzącac Swifta ,ale tego nie okazał.
Pan Swifht usiadł na mahoniowym krześle i spojrzał badawczo na Garego.
-Niech pan przestanie urządzać komedię i powie o co chodzi -rzekł stary człowiek .
-Komedię -Gary powtórzył jak papuga słowa starszego mężczyzny.
-Chodzi o pieniądze prawda -rzekł Swift. Zapłacę panu ile pan chce ale proszę zostawić moją wnuczkę w spokoju.
-Wszystkim mierzy pan swoją miarą -Gary uśmiechnął się ironicznie. Pieniądze nie wrócą życia moim rodzicom.
-Pańskim rodzicom -w umyślę starego człowieka coś zaiskrzyło.
-Mój ojciec zginął w kopalni dwanaście lat temu,a matcę serce pękło z żalu -mężczyzna postanowił odkryć już swoje karty i mówić szczerzę co myśli. Trafiłem do dobrej rodziny ,która mnie wychowała i wykształciła ale ciągle się zastanawiam dlaczego ?
-To był nieszczęśliwy wypadek -mężczyzna zerwał się gwałtownie z krzesła. Naprawdę ,nie miałem na to ,żadnego wpływu.
-Trele morelę -odparł ze złością Gary. Nic pan nie zrobił ,żeby poprawić warunki pracy tych ludzi.
-Po wypadku w którym zginął twój ojciec dużo się w mojej kopalni zmieniło -rzekł dziadek Meg. Możesz przyjechać i zobaczyć na własne oczy.
-Nie wierzę w to -wybuchnął znowu młody mężczyzna. Ani w jedno słowo takiego załganego hipokryty.
-Rozumiem ,że masz do mnie żal -Sfift wyciągnął rekę w jego stronę.
-Nic pan nie rozumie -odparł Gary. Uwodziłem pańską wnuczkę by sprawić panu ból i by pan tak cierpiał ,jak ja cierpiałem.
Urwał ,gdy zobaczył ,że Meg stoi w drzwiach i słyszała całą tą rozmowę. Zapomniał ,że dzisiaj również byli umówieni.
Dziewczyna pobladła i wybiegła na ulicę.
-Meg poczekaj -Gary wybiegł za nią a ona biegła dalej,zalana łzami i nie zauważyła jadącego z naprzeciwka dyliżansu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 18:45, 25 Cze 2014, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:26, 24 Cze 2014    Temat postu:

Szkoda mi Meg.
Mam nadzieję, że ktoś ją zdąży uratować


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:46, 24 Cze 2014    Temat postu:

Szkoda Meg, ciekawe jakim człowiekiem jest Gary? Czy rzeczywiście zakochał się w Meg? Wydaje się bardzo sympatyczny.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 16:15, 25 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:37, 24 Cze 2014    Temat postu:

Szkoda mi Meg...do tej pory Gary wzbudzał moją sympatię i raczej dalej wzbudza....myślę, że jest rozgoryczony i wiele mówił w gniewie...czas pokaże...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:33, 24 Cze 2014    Temat postu:

Mnie również się wydaje, że Gary nie powiedział prawdy. Prawdopodobnie zależy mu na Meg, ale chciał dopiec jej dziadkowi i użył mocnego argumentu. Pech chciał, że usłyszała to dziewczyna. Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:44, 24 Cze 2014    Temat postu:

No to zobaczymy....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:19, 24 Cze 2014    Temat postu:

Biedna Meg. Nie myślałam, że Greg okaże się taki podły. Co będzie dalej, czy Greg uratuje Meg i tym samym zrehabilituje się w oczach dziewczyny?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:43, 25 Cze 2014    Temat postu: Gwiazda przewodnia

Meg cudem przeżyła ale miała wstrząs mózgu i złamany kręgosłup. Lekarze nie mieli wątpliwości ,że do końca życia będzie kaleką.
-Pewnie jesteś z tego zadowolony -zwrócił się Swift oskarżycielskim tonem zwracając się do Garego.
-Jak pan może tak mówić -odparł Gary ze szczerym oburzeniem i smutkiem . Chciałem by pan cierpiał ale nie by coś takiego spotkało Meg.

Gary wrócił do swojego domu ,usiadł na fotelu i ukrył twarz w dłoniach. Myślał o tym ,że pielęgnując w sobie dawne krzywdy nie mógł iść do przodu i zatruwał się wewnętrznym jadem.
I niszczył wszystko co było dobre ,a słodka zemsta okazała się trucizną. Czuł się odpowiedzialny za wypadek dziewczyny i wiedział ,że musi w jakiś sposób odpokutować swoje winy.
Przed oczami stanęła mu Margaret ,którą był zafascynowany ,zaintrygowany od kiedy zobaczył ją pierwszy. Była zupełnie inna od wszystkich młodych kobiet w Wirginia City ,bardzo podobnych do siebie pod względem myślenia i zachowania .
Nie chciał się przyznać sam przed sobą ,że mu na niej zależy ,bo wtedy nie mógł by zrealizować swojego planu.

-To jakaś twoja kolejna gra -spytał Swift , po wysłuchaniu Garego. Chcesz się ożenić z moją wnuczką ,która do końca życia będzie przykuta do tego fotela inwalidzkiego i nie da ci dziecka ?
-Tak -odparł Gary stanowczym tonem. Chce się z nią ożenić ,tylko w ten sposób mogę naprawić zło ,które wam wyrządziłem.
-W razie mojej śmierci -zastrzegł starszy mężczyzna ,ona odziedziczy cały majątek. Ty nie dostaniesz ani grosza.
-Dobrze -zgodził się młody prawnik. Mam swoją pracę i nie potrzebuje pańskich pieniędzy.
Swift przyglądał mu się uważnie i zastanawiał nad szczerością słów tego człowieka. Poczucie winy i zgryzotę Gary miał wypisaną na twarzy ale było tam coś jeszcze ,czego nie umiał określić słowami.

Meg leżała w łóżku ,przykryta białą pościelą i tępo gapiła się w sufit.
-Odejść -powiedziała widząc Garego ,który stanął w drzwiach jej pokoju.
-Meg posłuchaj.
-Ja wszystko już wiem -odparła z goryczą. Byłam dla ciebie tylko zabawką ,bo chciałeś się zemścić na moim dziadku.
Usiadł przy jej łóżku i delikatnie wziął jej dłoń w swoją.
-Jestem podłym łajdakiem -rzekł ,patrząc na nią. Nie zasługuję na twoje wybaczenie. Ale chciałabym to wszystko wyprostować.
-W jaki niby sposób -spytała z ciekawością dziewczyna.
-Chce się z tobą ożenić -wyznał. Meg była zdumiona tą propozycją i poważnym ,szczerym wyrazem jego oczu.
-Nie potrzebuje litości ,od nikogo a już zwłaszcza od ciebie -odparła ostro.
-Zastanów się jeszcze na tym -rzekł Gary ,po czym wyszedł z pokoju i zostawił ją samą.
Dziewczyna nie umiała już płakać ,czuła się tak jakby ktoś ją wyrzucił z własnego życia i pisał dla niej rolę ,z którą się nie godziła.
Propozycja Garego bardzo ją zaskoczyła. Nie wiedziała czy umie mu ponownie zaufać. Po za tym czy można budować małżeństwo na tak kruchym fundamencie jakim są wyrzuty sumienia ?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 15:57, 25 Cze 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 22 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin