|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 18:54, 14 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Może ojciec dziewczyny też okaże się dobry... Kto wie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:07, 14 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Ciekawe, za co został skazany? Miła ta Paulette. Ma charakter. Co dalej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:13, 14 Lip 2013 Temat postu: Druga szansa |
|
|
-Skąd wiedziałeś ,że tu mieszkamy Margaret spojrzała na męża z nieukrywaną złością i żalem. Przecież wyprowadziłam się z Tombston dwadzieścia lat temu.
-Od pastora Crefena ,prosiłem by podał mi wasz adres.
-Czego ty właściwie chcesz ?
-Odzyskać moją rodzinę powiedział Jack Morris. Tylko wy mi zostaliście.
-Przestałeś być moim mężem a jej ojcem w dniu gdy obrabowałeś bank i zabiłeś tamtego kasjera.
-Nie chciałem go zabić.
Margaret prychnęła pogardliwie.
-Od dwudziestu lat grasz wdowę a jednak z nikim się nie związałaś. Nie mogłabyś mi dać drugiej szansy.
-Ludzie się nie zmieniają a już na pewno nie tacy jak ty orzekła Margaret.
Jack zbładł i osunął się na ziemię.
-Serce orzekł doktor Dean. Musimy leżeć ,co najmniej kilka tygodni.
Chcąc nie chcąc Margaret wzięła go do domu.
Jej dom był mały ,czysty i schludny ale nie można go było nazwać przytulnym.
Ułożyła go w kuchni ,na sienniku.
Leżąc tak Jack miał sporo czasu na przemyślenia.
Zastanawiał czy uda mu się znaleść pracę i zacząć uczciwe życie.
Myślał o tych listach ,które pisał do córki a, których nigdy nie wysłał.
Żal było tych straconych lat ,kiedy nie widział jak poszła do szkoły ,dorastała ,stawała się kobietą.
Ale nie można cofnąc czasu ,ani zawrócić rzeki kijem.
Paulete otworzyła drzwi.
W progu stało dwóch niezanych jej mężczyzn o podejrzanym wyglądzie.
Jeden był niski i gruby ,drugi , ,postawny z lekko wyłupiastym jednym okiem i szmarą na policzku.
-Dzień dobry powiedział ten z wyłupiastym okiem uśmiechając się obleśnie na jej widok. Nazywam się Patt Bunn ,a to Luck Spenser. Jesteśmy przyjaciółmi ,twojego ojca i przyszliśmy złożyć mu wizytę.
Paulette od razu zauważyła ,że można wszystko powiedzieć , ale nie to by ojciec ucieszył się na widok swych przyjaciół.
-Zostaw nas samych dobrze ?
Dziewczyna zniknęła za drzwiami.
-Ładna córeczka stwierdził Bunn. Nieźle się urządziłeś ale nie zapomniałeś chyba ,że jesteś coś nam winnien ?
-Nic wam nie jestem winnien.
-Krótko masz pamieć ,kto cię ratował gdy ten klawisz pod celą chciał cię zabić. My pomogliśmy tobie a teraz ty pomożesz nam. Zamierzamy napaść na Ponderosę. Twoja córka jest dziewczyną Joe Cartwrigta.
-Nie wezmę w tym udziału.
-Musisz to zrobić ,inaczej twoją córeczkę odezwał się Luck spotka jakaś krzywda. Szkoda było by takiej ślicznej dziewczyny.
-Nie odważycie się zawołał Jack.
Patt Bunn wybuchnął ochrypłym ,nieprzyjemnym ,śmiechem.
-A kto nam zabroni ?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 20:49, 14 Lip 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:18, 14 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Zapowiada się źle dla Paulette i dla Cartwrightów. Wredni ci koledzy tatusia. Ciekawe, co na to jej ojciec?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:22, 15 Lip 2013 Temat postu: Druga szansa |
|
|
Tego upalnego ,niedzielnego poranka ,gdzie żar sączył z nieba ,Paulette Moris szykowała się do wyjścia do kościoła.
Miała na sobię białą ,letnią sukienkę w pomarańczowe paski i subtelny ,słomkowy, kapelusik obszyty ,różową wstążką.
Trzymała w ręku Biblię.
-Nie wybierasz się z nami do kościoła ? spytała ojca a ten pokręcił przecząco głową.
Jack Morris ,ostrżyżony i ogolony był całkiem przystojnym mężczyzną ,mimo swojego niewysokiego wzrostu.
-Czy Joe prosił cię o rękę ?spytał nieoczekiwanie.
-Nie jestem jeszcze gotowa do małżeństwa odparła młoda kobieta po krótkiej chwili milczenia. Bardzo go lubię i świetnie się razem bawimy ale to wszystko.
W połowie drogi Pauletta uprzytomniła sobię ,że nie wzięła śpiewnika do odśpiewywania biblijnych hymnów.
Postanowiła wrócić po niego.
Wchodząc do domu usłyszała nagle męskie głosy i poznała tych dziwnych znajomych ojca ,Bunna i tego drugiego.
-To idealna okazja uderzyć teraz powiedział Bunn. Wszyscy są w kościele ,pójdzie nam jak po maślę.
-Dobra jeździe ,ja do was dołącze póżniej powiedział Jack.
Dziewczyna schowała się za stoikiem na parasole ,w półmroku sieni przeszli Bunn i Spenser nie widząc jej.
Jack ujrzał córkę ,która wyszła ze swej kryjówki ,jej oczy płonęły.
-Nie pozwolę ci to byś napadł na Ponderosę.
-Nie mam wyboru.
-Wybór zawsze jest ,tylko zło jest dużo łatwiejsze. Mama miała rację ,jesteś ,podłym człowiekiem i na nic nie zasługujesz.
-Nic nie wiesz o życiu smarkulo.
Splunęła na niego a ten popchnął ją tak mocno ,że upadła na podłogę.
Dziewczyna po chwili usłyszała tender ,końskich kopyt.
Podniosła się i biegiem ruszyła do kościoła.
Po drodze zgubiła kapelusz ale w tamtej chwili o to nie dbała.
Wpadła do kościoła ,zziajana z potarganymi włosami i ruszyła w stronę ławki Cartwrigtów.
-Musicie natychmiast wracać do Ponderosy. Usłyszałam ,że ktoś chce na was napaść.
-Dziecko drogie rzekł Ben na pewno dobrze się czujesz ?
-Tak mój ojciec i jego koledzy chcą was ograbić.
Ben spojrzał na swych synów ,czasem rozumieli się wszyscy bez słów.
Wszyscy czterej wstali ze swych miejsc ,udali się po swoje konie i pojechali do domu.
Dziewczyna usiadła i mimo odrazy jaką miała do okazywania swych uczuć w publicznych miejscach ,nie przestawała chlipać.
Nigdy nie potrafiła sobie przypomnieć na jaki temat było wygłaszane kazanie tamtej niedzieli.
Po nabożeństwie matka wzięła ją pod rękę i bez słów poszły obie do domu.
Kolejne godziny włokły się niemiłosiernie ,wielki stary zegar w przedpokoju odmierzał czas.
Wieczorem Joe zapukał do drzwi.
-Przywiozłeś jego zwłoki tak ?
-Nie. Twój ojciec pojechał do szeryfa i powiedział o tym planowanym napadzie i Roy był na miejscu zanim przyjechaliśmy.
-Nie rozumiem ,skoro nie brał udziału w tym napadzie to czemu nie wrócił do domu ?
-Przyjechał ze mną ale bał się wejść.
Dziewczyna wyszła z domu i wpadła wprost w ramiona ojca.
-Tato przepraszam.
-Za co córeczko ? Zasłużyłem na to byś na mnie splunęła.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 11:30, 15 Lip 2013, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 11:35, 15 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Jednak ojciec postąpił honorowo. Ciekawe, czy sam, czy pod wpływem córki. Ciekawe co na to Joe? Czy nie będzie mu przeszkadzało, że Paulette jest córką kryminalisty? Byłego, ale ... Co dalej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:01, 16 Lip 2013 Temat postu: Druga szansa |
|
|
Paulette cieszyła ,że rodzice się pogodzili i matka wybaczyła ojcu.
Ale wyjazd do Deadwood nie mieścił jej się w głowie.
Tam znaleziono podobno żyłę złotę i ojciec chciał by tam zaczęli wszyscy nowe życie.
Dziewczyna nie wyobrażała sobie rozstania z przyjaciółmi ,miejscami ,gdzie się wyrosła i spędziła całe swoje życie.
-Nie mogłabym zostać tutaj ?
-Jak to sama ? Margaret Morris podniosła oczy do góry. Młoda panienka aż do ślubu powinna mieszkać z rodziną.
-Muszę to wszystko przemyśleć ,nie można się tak decydować na łapu capu.
-Dobrze ,przemyśl zgodził Jack Morris.
Pauletta zamykała sklep.
Była w sukience z grantowego lnu z koronkowym kołmierzem.
Joe Cartwrigt przyjechał na swym koniu ,był jak zwykle w swojej zielonej kurtce.
-To prawda ,że wyjeżdzacie ?
-Tak odparła dziewczyna ze smutkiem w głosie. Joe bedę teskniła za tobą .
-Nawet nie wiesz jak ja bedę tęsknił powiedział przytulając ją mocno i całując.
-Tak bym chciała tu zostać rzekła dziewczyna po chwili. Ale na dziewczyny ,które mieszkają same ludzie strasznie plotkują. Gdyby był jakiś sposób bym mogła tu zostać ,tak by rodzice się nie martwili ,że jestem tu sama.
-Jest na to sposób odparł Joe Cartwrigt uśmiechając się promiennie. Wyjdź za mnie.
Tonęli w kolejnym pocałunku gdy usłyszeli za plecami chrząkniecie i zobaczyli ojca Paulette.
-Tato już wszystko jasne zawołała dziewczyna ze śmiechem. My się kochamy.
-Proszę pana o rękę Paulette powiedział Josef Cartwrigt.
Jack Morris długo milczał aż w końcu poklepał go po ramieniu.
-Masz moje błogosławieństwo synu powiedział dziwnie matowym głosem.
Suknia którą Paulette wymarzyła sobie na ślub była jak z bajki ,śnieżnobiała ,pełna falbanek ,koronek z długim trenem. W końcu udało jej się taką kupić.
-Joe podoba ci się ?
-Wyglądasz zjawiskowo.
-Narzeczony nie powinien oglądać sukni panny młodej przed ślubem mruknęła pod nosem matka Paulette. To przynosi pecha ,zwykle wtedy do ślubu nie dochodzi.
-To tylko stary przesąd rzekła dziewczyna z irytacją. Jeszcze tyle spraw trzeba załatwić.
Tina przyjrzała jej się uważnie. Przygotowania do ślubu są męczące i zwykle kosztują dużo nerwów ,ale szcześliwa narzeczona zachowuje się jednak trochę inaczej.
-Może pójdziemy na spacer ?zaproponowała.
Paulette skinęła głową.
-Joe jest wspaniały rzekła Tina ale nie powinnaś za niego wychodzić ,tylko dlatego ,że się boisz przeprowadzki do innego miasta.
Po drugiej stronie jeziora był Joe z Adamem.
Adam zobaczył ,że młodszy brat ogląda medalionik z podobizną Felicity.
-Paulette to bardzo ładna i miła dziewczyna zaczął.
-Kocham ją powiedział Joe.
-Kochasz ale nie jesteś w niej zakochany. I nie powinneś żenić się z nią,tylko dlatego by zapomnieć o Felicity.
-Joe muszę ci coś powiedzieć zaczęła Paulette.
-To ja chcę ci coś powiedzieć rzekł Joe.
-Nie ,to co ja powiem pierwsza. Nie mogę za ciebie wyjść.
-Czy jest ktoś inny ?
-Nie ale zrozumiałam ,że nie mogę po prostu nie mogę ,rozumiesz.
-Rozumiem.
-A co ty chciałeś mi powiedzieć ?
-To samo,co ty mnie.
Pauletta roześmiała się i pocałowała go w policzek.
Joe odprowadził dziewczynę na dyliżnas.
Była w czarnej sukience z bufiastymi rękawami.
-Bedę pisać co tydzień ,nie ,bedę pisać codziennie, najdroszy.
Wsiadła do czerwonego dyliżnasu a on długo machał jej ręką na pożegnanie ,dopóki powóz nie zniknął za zakrętem zakurzonej drogi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 9:07, 16 Lip 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 9:08, 16 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
I znów Joe się nie ożenił, ale chociaż rozstali się jak przyjaciele. Co dalej? Znajdzie jakąś ukochaną?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:36, 17 Lip 2013 Temat postu: Druga szansa |
|
|
Tina zauważyła pewnego dnia na twarzy córeczki dziwne wypieki.
Doktor Martin stwierdził szklarlatynę ,stan dziecka pogarszał się z dnia na dzień.
Billy obudził się i usłyszał płacz mamy ,rzadko płakała ale to nie był zwykły płacz. Przypominało mu to wycie zwierzęcia złapanego w sidła.
-Mamo co z Kate ?
-Ona ,ona odeszła powiedziała Tina. Umarła.
Mała ,biała,mogiłka z wyrtym imieniem dziecka ,dziewczynki która ,żyła niecałe pół roku.
-Powinaś coś zjeść.
-Nie jestem głodna.
-Padniesz wyzuta z sił powiedział Adam.
-Na co mam mieć siłę ?odparła Tina. By udawać ,że nic się nie stało. Moje dziecko umarło ,rozumiesz to.
-To było również moje dziecko.
Spojrzała na niego tak jakby widziała obcego sobie człowieka.
Była tak skoncetrowana na swoim bólu i ciepieniu, że nie pomyślała o tym ,że on odczuwa ten sam ból.
Kołyska którą wyrzeźbił ,stała teraz pusta ,zabroniła mu ją wynieść.
Wsiadł na konia i pojechał ,nawet nie wiedziała gdzie.
Tina udała się na cmetarz i zobaczyła tam Adama ,płaczącego ,pochylonego nad grobem ich córeczki.
Odwrócił się i zobaczył ją ,bez słowa przytuliła się do niego.
-Przepraszam rzekła po chwili. Myślałam tylko o sobie i o tym ,że mój świat się zawalił. Ale nie wszystko jeszcze skończone ,mam ciebie ,Billego.
-Dziadku nie idę do kościoła powiedział Billy do Bena.
Chłopiec usadowił się na jego kolanach.
-Jestem zły na pana Boga powiedział chłopiec. Dlaczego pozwolił Kate umrzeć ?
Ben myślał o tym ,kiedy umierały jego żony i kobiety które kochali jego synowi. Było dużo cierpienia w jego życiu ale Bóg pobłosławił go też licznymi błogłosawieństwami ,przede wszystkim dziećmi.
-Kate umarła bo była chora. Nie możesz o to winić Boga ,każdemu się to mogło przydarzyć.
-Dlaczego nie można go zobaczyć ? Łatwiej było mi uwierzyć ,że istnieje i jest dobry ,gdyby mógł go widzieć.
-Ale widzisz go przecież każdego dnia powiedział Ben. W płatkach śniegu ,wieczornych gwiazdach ,w uśmiechu twojej mamy. Bóg jest wszędzie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 13:19, 17 Lip 2013, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:26, 17 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Smutne. Zorina, skąd u Ciebie taki nastrój. Dobrze, że brat się nie zaraził. Zostało im jedno dziecko, ale szkoda córeczki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:47, 17 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
To się, niestety, często zdarzało Pozostaje próbować dalej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:03, 18 Lip 2013 Temat postu: Druga szansa |
|
|
Sabina Lester była śliczną ,wesołą dziewczyną ,o szarobłękitnych oczach koloru morza jak mawiał jej ojciec.
Lubiła się śmiać ,tańczyć i śpiewać a jej głos choć nie szkolony ,wyróżniał się wyjątkowo czystą i mocną barwą.
Jej włosy były ciemnobrozowę ,lekko kręcone.
Prawie zawsze ubierała się w pomarańczowe lub różowe sukienki ,bo jak mówiła te kolory przynoszą szczeście.
Jej ojciec Doug przez wiele lat był kapitanem statku ,obecnie przeszedł na emeryturę. Był dawnym znajomym Bena i postanowił tego lata zabrać córkę do Ponderosy.
Stosunki Sabiny z ojcem nie układały się jednak najlepiej ,miała cichy żal o to ,że nie było go wtedy matka zachorowała i zmarła.
Doug był ,wysoki ,postawny i przyciągał spojrzenia kobiet.
-Twój ojciec nie był zadowolony z tego ,że zabrałem cię na piknik stwierdził Joe.
-Żałujesz ,że go tu nie ma z nami ?
-Oczywiście ,że nie ale.
-Niestety o moim ojcu mam zawsze szare myśli powiedziała Sabina. Ale o innych osobach są kolorowe.
-Co ty gadasz ,myśli nie są kolorowe.
-Ależ są upierała się dziewczyna. Myśli o twoim ojcu są fioletowe ,o Adamie zielone ,o Hossie różowe ,o HopSingu tęczowe.
-A o mnie ?spytał Joe.
-W paski.
-Ja jestem w paski ?
-Nie ty ,tylko moje myśli o tobie. I te paski są piękne.
-Nabijasz się ze mnie tak ?
-Nie ,myślałam ,że każdy widzi kolory swych myśli odparła dziewczyna.
Joe ją objął i pocałował.
Wyrwała się z jego ramion i spojrzała na niego z filuternym uśmiechem.
-Pamiętasz gdy byliśmy dziećmi ,powiedziałeś ,że gdy będę starsza to się ,ze mną ożenisz.
Joe nie zdążył odpowiedzieć gdy usłyszeli grzmot.
Rozpoczęła się burza.
Szybko wzięli kosze pikniowe i włożyli do dwókółki.
Deszcz lał strumieniami a wiatr walił i rozwałał drzewa.
Sabina drzała z zimna i strachu.
Udało im się w końcu znaleść kryjówkę -starą ,opuszczoną szopę.
-Nie wrócili na noc Doug chodził po bawialni z kąta w kąt. Jak mogłem puścić moją córkę z kimś takiim ?
Znam takich typów jak on ,są w każdym porcie.
-Przesadzasz Bena zirytowały jego uwagi. Joe jest dzentelmenem i na pewno nie zrobił jej krzywdy.
W tej samej chwili usłyszeli tender końskich kopyt i zobaczyli ,że dwókółka zajechała pod dom.
Joe trzymał Sabinę w ramionach i postawił na ziemi.
Doug podszedł do niego i bez słowa dał mu w gębę.
-Masz się nie zbliżać do mojej córki.
-Tato nic nie rozumiesz dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem. Joe prosił mnię o rękę.
-Nie zgadzam się byś wyszła za niego stwierdził Doug.
Sabina szczotkowała włosy przed lustrem.
-Ma opinie kobiecarza i lekoducha kontynował ojciec. Nie byłabyś z nim szcześliwa.
-Kocham go i wyjdę za niego czy to ci się podoba czy nie odparła dziewczyna po chwili. Nie masz prawa decydować o moim życiu.
-Jestem twoim ojcem.
-Póżno sobie o tym przypomniałeś. Nigdy cię nie było w domu ,zawsze byłeś w rejsie.
-To była moja praca.
-Bardziej kochałeś morze niż mamę rzekła Sabina z zimną zacietością w głosie.
Uderzył ją w twarz ,dziewczyna wybiegła z pokoju mocno trzaskając drzwiami.
-Przepraszam Ben rzekł Doug. Niełatwo mieć córkę ,zazdroszczę ci bo ty masz trzech ,wspaniałych chłopców.
-Kobiety są inne ,bardziej delikatne ,wrażliwe. Ale wychowując nie można tylko nakazywać i zakazywać ,trzeba też okazać miłość.
-Chyba wie ,że ją kocham ,jest przecież moją córką odparł Doug ze wzburzeniem.
-Powiedziałeś jej to kiedyś ?
Doug pokręcił przeczącą głową. Wydawało mu się to oczywiste ,z natury też był surowy ,nie lubił czułostkowości.
Znalazł córkę siedzącą nad jeziorem ,wpatrzoną w tą zieloną taflę.
-Przepraszam ,że cię uderzyłem powiedział tonem jakiego córka nigdy u niego nie słyszała. Uważam ,że z tym ślubem powinaś się jednak jeszcze zastanowić.
-Ale ja.
-Zauroczenie to jeszcze nie miłość. Jesteś jeszcze bardzo młoda ,nie wiadomo co będziesz czuła za rok albo za dwa. A małżeństwo to decyzja na całe życie. Jeśli za dwa lata dalej będziecie pewni ,że chcecie się pobrać ,wtedy pobłosławię wasz związek.
Słowa te były rozsądne i przypadły dziewczynie do gustu.
-Dwa lata to szmat czasu stwierdziła Sabina. Wszystko się może zmienić ale nie moje uczucie do Joe.
-Kocham cię powiedział Doug Lester do córki ,przytulając ją mocno do siebie.
-Mamo prawda ,że Rex jest śliczny ?
Był to mały szczeniak ,owczarek rasy collie. Miał brozowę ,słodkie ślepia.
-Billy masz już kota ,kury i źrebaka odparła Tina. Nie możemy mieć psa.
-Ale on jest taki kochany ,mamo proszę.
-Musisz porozmawiać z tatą rzekła obronnym tonem.
-Billy wiesz ,że posiadanie psa to obowiązki zaczął Adam.
-Wiem odpowiedział chłopiec.
-Musisz się z nich wywiązywać.
-Bedę odparł chłopiec.
Wieczorem gdy Tina weszła do pokoju chłopca zobaczyła ,że leży razem ze swym pieskiem.
Oboję byli pogrążeni w słodkiej krainie snów, wiec postanowiła ich nie budzić ,ale nie zamierzała pozwolić by tak było zawsze.
Spanie z psem uważała za bardzo niehigieczne.
Synek wyczuł chyba jej obecnośc ,bo uśmiechnął się przez sen.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 12:14, 18 Lip 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:21, 18 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Zapowiada się ciekawie. Mam nadzieję, że nie wyeliminujesz kolejnej dziewczyny Joe. Chlopak cierpi a Ty mu stale dokładasz nieszczęść ... ja za nim nie przepadam, też dokładam, ale ... u mnie chyba mniej cierpi. No, może jego ego odnosi obrażenia, ale reszta ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:20, 19 Lip 2013 Temat postu: Druga szansa |
|
|
Hoss i Marty po ślubie wyjechali na kilka dni do San Francisko.
-Nie myślałam ,nigdy ,że Hoss się ożeni wcześniej niż ja stwierdził Joe gdy spacerował z Sabiną w świetle księżyca.
Dziewczyna była w białej atłasowej sukni a włosy miała spiętę w jakoś dziwną ,kunsztowną fryzurę.
Wydawała mu się jakaś inna ,nie tylko z powodu fryzury ale jakieś zmiany która zaszła głebięj.
Była poważniejsza ,mniej mówiła i jakby wydoroślała. Już nie widziała koloru każdej swej myśli ,zaczęła się też inaczej ubierać ,preferować biel ,beżę a nawet czarny kolor zamiast tych dziewczęcych ,różowych sukienek.
Od kilku miesięcy uczyła się śpiewu operowego u boku madame Tiso.
Nauczycielka bardzo ją chwaliła i przepowiadała dużą karierę.
Mówiła ,że zabierze ją do Paryża.
Madame Tiso ,bardzo imponowała Sabinie.
Była piękną kobietą ,którą otaczała aura jakieś tajemnicy ,cudowności ,wdzięku i świata sztuki.
-Straciłeś brata ale on zyskał żonę powiedziała dziewczyna roztargnionym tonem.
Całowali się stojąc pod drzewem a po chwili Sabina wyrwała się z jego ramion.
-Muszę ci coś powiedzieć rzekła. Madame Tiso chcę mnie zabrać do Paryża.
-A nasze plany ?
-To były twoje plany i marzenia Joe odparła dziewczyna.
-Ponderosa już ci się nie podoba ?
-To piękne ranczo ale dla kowboi i krów. Dla kobiety to pół miliona akrów samotności. Madame Tiso mówi.
-Nie masz już swojego zdania ,tylko powtarzasz jak papuga to co ona ci powie.
-Wiedziałam ,że tego nie zrozumiesz rzekła dziewczyna z wyrzutem. Nigdy nie widziałeś świata po za Ponderosą ,zadawala cię to co oferuje Wirginia City.
-A może nie chciałem go widzieć ?
-W tym problem Joe. Nie czytasz ,nie masz żadnych ambicji.
-Nie przeszkadzało ci to ,gdy prosiłem cię o rękę.
-A teraz mi przeszkadza.
Dziewczyna wbiegła do domu i udała się na górę ,zamykając się w swoim pokoju gościnnym.
Miała mętlik w głowie ,musiała pozbierać huragan sprzecznych myśli.
Te nowe perspektywy które otworzyła przed nią madame Tuso ,były bardzo kuszące.
Usłyszała pukanie do drzwi i poznała głos swojego ojca.
-Możemy porozmawiać ?
Skinęła głową.
-Pokłóciłaś się z Joe ?
-Jakoś to przeboleje ,w Nevadzie jest sporo dziewczyn odparła Sabina.
-Ale ty jesteś najładniejsza rzekł Doug Lester. Na pewno chcesz wyjechać do Paryża z tą kobietą ?
-Nie tylko ,chcę być taka jak ona.Osiągnęła tak wiele.
-Ale czy jest szcześliwa ? Nie ma męża ani dzieci.
Następnego dnia rano Sabina znalazła Joe nad jeziorem.
Całą noc biła się z myślami aż rano wstała z decyzją kobiety dojrzałej.
Było jej dziwnie lekko na duszy ,już wiedziała jaką drogą chce iść.
-Przepraszam ,za to co powiedziałam wczoraj. Nie pojadę do Paryża.
-Nie chcesz już być śpiewaczką operową ?
-Wielka sława to ,żart ,książe tynfa jest wart. Co by mi z tego przyszło gdybym nie miała przy sobię mężczyzny którego kocham ?
Joe objął ją i obsypał pocałunkami.
Była to jedna z tych magicznych chwil ,którę zostają w pamięci na całe życie.
Billy był z Rexsem na spacerze gdy pies nagle pobiegł w stronę drogi.
Był tam wywrócony powóz.
Kobieta i mężczyzna leżeli nieprzytomni i mimo szczekania psa nie zareagowali w żaden sposób.
-Piesek mała dziewczynka w czystej ,wykrochmalonej sukience podniosła się i zaczęła iść po omacku. Billy zorientował się po chwili ,że jest ona niewidoma.
-Mamo ,tato nie słyszycie,obudźcie się.
-To było małżeństwo Garnerów rzekł szeryf Ray Coffie. Dziewczynka z tego co wiem ,nie posiada ,żadnej rodziny. Od urodzenia jest niewidoma.
Michele wyróżniała się urodą ,wyglądała jak mały aniołek z niebieskimi oczami i złocistymi ,kręconymi włosami.
-Co się z nią stanie Adam ?spytała Tina.
-Trzeba będzie jej znaleść jakiś dom.
Tina podeszła do małej.
-Pomożesz mi przy pieczeniu ciasteczek ?
Gdy Adam i Billy weszli do kuchni ,wyglądała jak pobojowisko ,na podłodze były rozbite żótłka jajek a Tina i dziewczynka całe obsypane mąką.
Obie się jednak śmiały radośnie.
-Mama od dawna nie była taka wesoła zauważył Billy.
-Czy ona nie mogła by zostać z nami ?spytała Tina Adama tego samego dnia wieczorem.
-Chcesz ją wziąść tylko dlatego by zapomnieć o Kate ?
-Nie odparła kobieta po uczciwym namyślę. Czuje ,że jesteśmy jej potrzebni.
Usiadła mu na kolanach i pocałowała.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 13:50, 19 Lip 2013, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:43, 19 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
No to dla Joe dobrze się skończyło. Dziewczyna wybrała jego a nie karierę. zresztą nie wiadomo, czy by ją zrobiła. Ciekawe, co z tą niewidomą dziewczynką. Co dalej? Zorina...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|