|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
AMG
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 13:04, 16 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Camila napisał: | tylko jakos troszke malo |
I w tym się całkowicie zgadzamy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:47, 17 Paź 2013 Temat postu: Bonanza -próby literackie |
|
|
Gdy Nataniel siedział i pił piwo w saloonie, Rommel usiadł przy jego stoliku .
-Zastanawiasz się pewnie chłopcze ,co się stało rzekł patrząc w twarz młodego Cartwrigtha . Firma ,która wypożyczała wam konie ,nagle bez podania przyczyn odmówiła współpracy. I słyszałem ,że więźniowie zaczęli się buntować ,wystarczyło im trochę poluzować dyscyplinę i takie są skutki. Teraz na pewno nie zdążycie na czas.
-Zdążymy odparł Nataniel i oczywiście ,domyśliłem się ,że z tą firmą przewozową ,to twoja sprawka. Tylko nie wiem co im takiego powiedziałeś.
Rommel uśmiechnął się ,był to ten jego cyniczny uśmieszek ,który tak Nata tak zawsze denerwował.
-Powiedziałem im o twoim pochodzeniu odparł. Są tylko ludźmi i twoja przeszłość mogła ich uprzedzić do ciebie.
-Jaka moja przeszłość ?zdziwił się Nataniel.
-Jako dziecko mieszkałeś wśród Indian i kto wie ,może to nie Adam Cartwright ,tylko jakiś Komancz jest twoim ojcem . Nikt biały nie ubiera się tak jak ty.
Oczy Nataniela zmieniły wyraz. To było coś więcej niż furia ,wściekłość czy zraniona duma. Rommel poczuł autentyczny strach ,gdy ręce tego młodego mężczyzny znalazły się się na jego szyi.
-Posłuchaj rzekł Nataniel zmienionym głosem ,który był szorstki i twardy jak stal. Gdyby mój ojciec był Komanczem,nie wstydził by się tego ,tylko byłby dumny ,tak jak jestem dumny z tego ,że to Adam Cartwright jest moim ojcem. Ale zapamiętaj sobie jedno -nigdy nikomu nie pozwolę obrażać pamięci mojej zmarłej matki. Zawsze dotrzymuje słowa i jeszcze raz staniesz mi na drodze to cię zabije. Rozumiesz ,żałosna gnido ,zabije cię ,bez żadnych skrupułów,czy wyrzutów sumienia .
Po chwili puścił Rommla.
Czarne oczy Nataniela miały tak niesamowity ,groźny wygląd ,że wszyscy w barze patrzyli na niego w napięciu.
On wypił swoje piwo ,po czym zapłacił barmanowi i spokojnie wyszedł.
Następnego dnia rano dwóch szeryfów zapukało do drzwi Ponderosy. Jeden z nich był to będący dawno na emeryturze Roy Coffe ,który był zaprzyjaźniony od wieków z Cartwrightami ,drugim był obecny szeryf Artur.
Artur prosił Roya o pomoc w tej delikatnej sprawie. Choć Roy pozornie był flegmatyczny i gamoniowaty ,zawsze dociekał prawdy i cieszył się wyjątkowym szacunkiem u mieszkańców Wirginia City i ponieważ pełnił te funkcję najdłużej jako szeryf ,uważany był za najlepszego stróża prawa w historii miasta.
Artur odezwał się pierwszy ,widząc zdziwienie na twarzach Cartwrigtów.
-Nat wczoraj w nocy zamordowano Erwina Rommla.
Przyjrzał się uważnie Natanielawi , ta nowina nie zrobiła na nim specjalnego wrażenia.
-Nie jesteś tym zdziwiony zauważył.
-Szczerze mówiąc on zasłużył sobie na to odparł Nat.
-Muszę cię aresztować rzekł Artur wyciągając kajdanki. Wszyscy w saloonie,słyszeli jak mu groziłeś.
-Ale go nie zabiłem powiedział młody Cartwright.
Ben spojrzał na Roya.
-Roy chyba nie wierzysz ,że mój wnuk.
-Nie ,nie wierze odparł Roy. Znam Nata od dziecka i wiem ,że żaden Cartwright nie zabił by z zimną krwią. Ale Artur musi trzymać się procedur ,a całe miasto jest wzburzone.
-Zamiast aresztować Nata ,lepiej byś się zajął szukaniem prawdziwego sprawcy rzekł Joe zwracając się do Artura.
Obudziła się w nim dawna porywczość i chciał uderzyć szeryfa.
Szykował ręce do ataku i wyglądał jak mały ,urodziwy bokser wagi ciężkiej.
Hoss go jednak powstrzymał .
-Nie martw się Nat odezwał się w końcu Adam. Wyjaśnimy tę sprawę ,nie będziesz długo siedział w areszcie. Nie pozwolimy na to.
Wyszedłeś z saloonu o dwunastej a Romella zabito o godzinie drugiej w nocy powiedział Artur. Co robiłeś w tych godzinach ?
Nat wpatrywał się w sufit więziennej celi ,jakby nie słyszał zadanego pytania.
-Co robiłeś w tych godzinach powtórzył Artur.
-Pojechałem do Carson City odparł Nataniel z wahaniem.
-Po co ?naciskał Artur.
-Nie mogę powiedzieć przyznał Nataniel. To by naraziło reputację młodej damy na złośliwe plotki i obmowy.
Artur westchnął ze zniecierpliwieniem.
-Jeśli nie podasz nazwiska tej młodej damy to będziesz tu siedział aż do procesu zaznaczył z naciskiem. Nie masz alibi i wszystko wskazuję na to ,że to jednak ty go zabiłeś.
-Więzienie to też rzecz dla ludzi odparł Nat z filozoficznym spokojem . Jestem niewinny i nie boje się procesu .
Kilka godzin później ktoś zapukał do drzwi aresztu .Do środka weszła ,śliczna ,młoda kobieta w różowej muślinowej sukni ,która miała na głowie duży słomkowy kapelusz ,obszyty wstążką ,tego samego koloru co sukienka.
Miała wygląd osoby która wie czego chce i niczego się nie boi. Doskonale zdawała sobie sprawę ,z tego ,że jest ładna a jej sukienka ,kapelusz a nawet złote pantofelki,podkreślające jej małe ,zgrabne kostki przykuwają powszechną uwagę .
Beryl Sanders zwykle zajęta była głównie sobą ,kupowaniem sukienek i nowych kapeluszy. A dla Nataniela ,zrobiła by wszystko ,nawet jeśli przez to miałaby ją spotkać jakieś przykrości.
-Dzień dobry panienko rzekł Artur na jej widok uśmiechając się ciepło. Przyszła panienka odwiedzić Nata ?
-Chciałam złożyć zeznanie rzekła dziewczyna patrząc zdecydowanie w oczy szeryfa. Wczoraj w nocy Nat ,mnie odwiedził ,wiec nie mógł w tym czasie zabić Rommel.
-A ojciec panienki o tym wie ?spytał szeryf przybierając groźną minę.
-Nie robiliśmy nic złego ,tylko rozmawialiśmy wtrącił Nat szybko . Ale nie chciałem o tym mówić bo nikt by w nie uwierzył a ludzie tak strasznie plotkują .
-Ja też nie wierzę w to ,że tylko rozmawialiście rzekł Artur łypiąc na Nataniela swym stalowym wzrokiem. Ale nie wtrącam się nigdy do cudzych spraw ,pewnie chcecie znowu porozmawiać na osobności. Pójdę się przewietrzyć.
Wyszedł a Beryl podeszła bliżej do krat za którymi był Nataniel.
-Postąpiłaś bardzo niemądrze rzekł surowo ,gdybym wiedział ,że zamierzasz tu przyjść ,zabronił bym ci.
-A ja bym nie posłuchała odparła Beryl obdarzając go swym najpiękniejszym uśmiechem. Pal licho co ludzie sobie pomyślą ,nie będziesz siedział za niewinność.
-Skąd w ogóle dowiedziałaś się ,że siedzę w areszcie spytał Nataniel po chwili milczenia.
-Przyjechałam do Ponderosy i Susan mi powiedziała o wszystkim odpowiedziała Beryl. Chciałam cię spytać o jeszcze jedną sprawę ,wczoraj byliśmy sami i wszystko mogło się zdarzyć ,a ty odjechałeś po chwili. Większość chłopaków ,wykorzystałaby taką sytuację.
-Owszem zgodził się Nataniel i nie mówię ,że nie myślałem o tym ale jestem dżentelmenem i bardzo mi na tobie zależy.
-Naprawdę ?twarz Beryl pojaśniała jak wschodzące słońce.
Kitty Marr spojrzała na swą twarz w lustrze.
Dwuznaczne uczucie zwycięstwa gdy patrzyła na zwłoki Rommla minęło ,teraz dręczyły ją wyrzuty sumienia i strach przed karą boską.
Załatwił jej pracę ,by gotowała na tej budowie -a jeśli chodzi o miłość ,korzystał z niej by zaspokoić swoje potrzeby higienicznie.
Nie chciał się z nią żenić i szybko zrozumiała ,że traktuję ją jak zwykłą szmatę. Uczucie jakim go darzyła zmieniła się w gorzką i gryzącą nienawiść.
Nie była już młoda ,zanim poznała Erwina ,zdążyła pochować trzech mężów.
Długo myślała co powinna uczynić aż w końcu wrodzona uczciwość w niej zwyciężyła.
-Ja zabiłam Ernesta Rommla powiedziała przychodząc do biura szeryfa.
-Dlaczego pani to zrobiła ?
-Bo był żałosną gnidą ,niewartą splunięcia odparła Kitty.
Artur długo na nią patrzył ,zastanawiając się nad jedną sprawą.
-Jak to było ?spytał.
-Przyszedł do domu zaczął mnie znowu bić ,szarpaliśmy się ,aż w końcu popchnęłam go ,upadł i już nie wstał.
-Moja rodzina znajdzie Kitty porządnego prawnika ,to było zabójstwo w samoobronie rzekł Nataniel ,gdy spacerował z Beryl ,kilka dni później.
Otwarcie linii kolejowej na trasie Wirginia-Carson -Gunsemoke było wielkim wydarzeniem.
Dzięki Cartwrightom i koniom z Ponderosy ,udało się całą sprawę doprowadzić do końca.
Beryl wyglądała ślicznie w nowej ,zielonej lnianej sukience przykrytej białą koronką z haftem.
Myślała o tym co Nat powiedział wtedy w areszcie. To były najpiękniejsze słowa jakie mogła usłyszeć ,zwłaszcza z jego ust.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 11:14, 17 Paź 2013, w całości zmieniany 9 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:18, 17 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
I szczęśliwie się wszystko rozwiązało. Ładne i bonanzowe ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:27, 17 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
To co najbardziej lubię...szczęśliwe zakończenie
Nieśmiałe pytanko do autorki...będzie dalszy ciąg historii losów Nata i Beryl ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:31, 17 Paź 2013 Temat postu: Bonanza -próby literackie |
|
|
Niewykluczone ,choć zastanawiam się czy nie zacząć pisać pisać ,czegoś innego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:36, 17 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Wszystkie Twoje opowiadania przyjmę i przeczytam z wielką radością ...i przyjemnością Niecierpliwie czekam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:30, 18 Paź 2013 Temat postu: Bonanza -próby literackie |
|
|
Ojciec Beryl kilka tygodni temu z atakiem serca trafił do szpitala.
Wszystkimi sprawami dotyczącymi prowadzenia banku miał się zająć jego zastępca pan Clevert. Cleverd miał również sprawować pieczę nad sprawami finansowymi dotyczącymi Beryl.
Tom Cleverd był młodym ,przystojnym mężczyzną ,jak przystało na bankiera zawsze miał eleganckie ubrania i doskonałe maniery . Ujmujący uśmiech i umiejętność skutecznej argumentacji sprawiały ,że był wymarzonym pracownikiem banku umiejącym do siebie przekonać najbardziej niezdecydowanych klientów.
Nie dało się nie zauważyć ,że Beryl mu wyraźnie wpadła w oko ,ale pomijając kwestie finansowe był dla niej całkowicie przezroczysty i nie wzbudzał w niej żadnych uczuć -ani sympatii ani niechęci.
To był deszczowy ,jesienny wieczór gdy Nat przyjechał na kolację ,która jadł z Beryl i nianią Beryl Luizą.
Luiza mimo ,że mieszkała na Dzikim Zachodzie blisko dwadzieścia lat ,ciągle uważała to miejsce za barbarzyńskie -urodzona i wychowana w Londynie była Brytyjką do szpiku kości.
Wysoka ,tęga , z siwymi włosami ,które zawsze układała w ten sam staropanieński koczek ,lubiła gderać i marudzić ale za Tima Sandersa i jego córkę oddała by życie.
Po kolacji Luiza udała się na drzemkę ale drzwi swojego pokoju jak zawsze zostawiła lekko uchylone by wiedzieć o czym młodzi będą rozmawiać.
Nat pomógł Beryl umyć i wytrzeć talerze a potem usiedli przy stole.
Przykryty był on kolorową narzutą i papierami ,które Tom kazał Beryl podpisać.
-Czy ty na pewno wiesz co podpisujesz ?spytał ostrożnie Nataniel ,patrząc na Beryl.
-Pełnomocnictwa na mocy ,których Tom będzie zarządzał moim majątkiem do czasu aż ojciec nie wyjdzie ze szpitala odparła młoda kobieta.
-Nie powinnaś mu ufać stwierdził Nataniel ,mam wrażenie ,że on tobą manipuluje.
-Dlaczego niby mam mu nie ufać ?spytała Beryl ze zdziwieniem. Skoro tata mu ufa ,to ja też ,długo już pracuje w banku i wszyscy go lubią.
-Beryl on wie ,że ty nie masz pojęcia o bankowości i podpiszesz wszystko co ci podsunie pod nos .
-Uważasz mnie za głupią ? zezłościła się Beryl. Może mało znam się na bankowości ale to nie znaczy ,że na każdym kroku będziesz mnie pouczał i traktował jak małe dziecko. Już mam jednego ojca ,nie potrzebuje drugiego.
-Jako moja żona zaczął Nataniel.
-Żona Beryl w pogardliwym geście wyciągnęła rękę i spojrzała na swoje palce. Nie widzę tu obrączki dodała uszczypliwie.
-Oj ,nie łap mnie za słówka ,wiesz co chciałem powiedzieć.
-Nie nie wiem rzekła młoda kobieta. Może lepiej ,żebyś już poszedł.
-Jak sobie życzysz stwierdził Nat. Wziął kapelusz i zamknął za sobą drzwi.
Minęło kilka dni.
Nat siedział wieczorem na ganku w Ponderosie i patrzył na gwiazdy. Gdy był dzieckiem ,dotknięcie gwiazdy wydawało mu się całkiem realne. Kochał niebo nocą ,zapach prerii , słońca ,kurzu i wichury z którą musiał się zmierzyć. Tak z jak ujeżdżaniem,dzikich mustangów .
Susan usiadła obok niego.
Czuła ,że ma on jakieś zmartwienie ale znając swojego pasierba ,wiedziała ,że przymuszanie go do zwierzeń da skutek odwrotny do zamierzonego i on się jeszcze bardziej zamknie w sobie.
-Pamiętasz gdy byłeś mały siedzieliśmy tutaj całymi godzinami zaczęła. Mówiłeś ,że wystarczy wstać i już się dotknie gwiazdy i byłeś zły ,gdy śmialiśmy się z ciebie.
-Pamiętam odparł Nataniel. Bennie zawsze był wpatrzony w ciebie jak w słońce ,Alice słuchała ,tylko taty a ja zawsze szedłem własną drogą.
-Pokłóciłeś się z Beryl odgadła Susan, a Nataniel skinął twierdzącą głową.
-Skąd wiesz ?zdziwił się Nat.
-Kobieca intuicja odpowiedziała Susan. Któtnie wbrew pozorom nie są takie złe .
-Nie ?
-Jeśli ludzie są kłócą to znaczy ,że jeszcze zależy im na sobie powiedziała macocha. Najgorzej gdy w związku pojawia się obojętność i milczenie .
-Wiec uważasz ,że kłótnie są takie dobre ?spytał Nataniel.
-Tego nie powiedziałam rzekła Susan. Powiedziałam tylko ,że lepiej się pokłócić niż udawać ,że wszystko jest w porządku. Pokłócić jest się łatwo ,tylko gorzej się pogodzić ,przeprosić i przyznać ,do błędu. Czasami bezmyślnie ranimy ,tych których najbardziej kochamy.
Beryl kupiła wielkie pudło z kapeluszami i poprosiła małego chłopca by za dziesięć dolarów ,przyniósł jej do domu.
Otworzyła drzwi ,wzięła pudło i nagle zobaczyła ,że chłopiec na posyłki jest dużo starszy i większy.
-Gdzie mój chłopiec na posyłki ?spytała.
-Stoi przed tobą odpowiedział Nat z uśmiechem. Dałem temu małemu ,dwadzieścia dolarów by oddał mi te pudła. Mogę wejść.
-Właściwie się śpiesze rzekła Beryl . Musze iść podpisać pewne papiery w banku.
-Zajmę ci tylko chwilę odparł Nataniel. Przepraszam za moje ostatnie zachowanie. Zachowałem się jak skończony idiota.
-Owszem zgodziła się Beryl . Nie wiedziałam tylko ,że dumny Cartwrigth umie się przyznać do błędu.
-Jak widzisz umie przyznał Nataniel ,uśmiechając się . A co do tego by sformalizować nasz związek ,to chyba pól roku wystarczy.
-Pół roku ? Beryl spojrzała na niego nic nie rozumiejąc.
-Pół roku na zorganizowanie ślubu .Ślub powinno się odbyć wiosną.
-Czyj ślub ?
-Nasz odparł Nataniel.
-Nasz powtórzyła Beryl ,jakby nie rozumiejąc znaczenia tych słów. A jeśli odmówię ? Bo wiesz ,tata myśli o tym by sprzedać bank i byśmy wyjechali do innego miasta.
-Nie wyjedziesz oświadczył Nataniel ,chwytając ją mocno za rękę. Nie puszczę cię.
-Wszystko w porządku z pokoju wyszła niania Luiza.
-Oczywiście odparł Nataniel ,omawiamy kwestię ślubu.
-Ja jeszcze nie powiedziałam ,że się zgadzam rzekła Beryl. Jesteś .
Zamknął jej usta pocałunkiem.
Serce biło jej tak mocno ,że myślała ,że wyskoczy z piersi.
Beryl była w białej bluzce ,gdzie miała zapiętą srebrną broszkę z motylem i czarnej ,żorżetowej spódnicy. Włosy miała spięte w siateczkę i wyglądała na te swoje dwadzieścia pięć lat.
Nat jak zawsze był w swojej skórzanej kurteczce z indiańskimi frędzlami ,a jego długie jak na mężczyznę włosy ,przykuwały uwagę. Był wysoki i szczupły ale miał szerokie ramiona ,w których młoda kobieta znalazła spokój i ukojenie.
Często nosił tomahawk,umiał też celnie strzelać z pistoletu i rzucać nożem . Miał niesamowite oczy ,czasami pojawiał się w nich zimny ,przeszywający lód ,którzy mroził wszystkich wokół ,a czasem zapałała się ciepła ,wesoła iskierka ,świadcząca o poczuciu humoru.
Nie można było przejść obok niego obojętnie i chyba zdawał sobie z tego sprawę ,bo miał w sobie dumę i godność ,nienabytą lecz wrodzoną.
Mówił zwykle mało ,powoli i staranie ,zacierając spółgłoski i mimo kilku lat spędzonych na studiach ciągle czuł się przede wszystkim człowiekiem Zachodu.
Beryl nie umiała tego określić ale czuła ,że tylko Nat zna ją prawdziwą ,bez masek ,jakie zakładała.
Nechętnie wyrwała się się z jego ramion.
-Dobrze ,wyjdę za ciebie się rzekła po chwili
-Ach młodzi ,młodzi mruknęła Luiza z pozorną dezaprobatą udając się do swojego pokoju.
Beryl wybuchnęła śmiechem i Nat jej zawtórował dla towarzystwa.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 13:52, 18 Paź 2013, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:06, 18 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Na szczęście wszystko zmierza w dobrym kierunku, choć ten pracownik banku trochę mnie niepokoi. Mam nadzieję, że w razie czego poradzą sobie z nim. Co dalej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:56, 18 Paź 2013 Temat postu: Bonanza -próby literackie |
|
|
Chciałem ci coś powiedzieć zaczął Tim Sanders patrząc z niepokojem na córkę. Wszystkie moje pieniądze ,nasze pieniądze zniknęły.
-Jak to możliwe tato ? Beryl spojrzała na ojca z niedowierzaniem. Przecież Tom pilnował wszystkiego.
-Tom Tim Sanders zaśmiał się a w jego śmiechu było więcej goryczy niż rozbawienie. Tom zniknął.
-Musimy iść do szeryfa i wszystko powiedzieć. On go znajdzie i wsadzi do więzienia.
-Nie będzie go nawet szukał ojciec sprowadził Beryl na ziemię. Dałaś mu wszystkie upoważnienia.
Beryl nie wierzyła własnym uszom. Było jej przykro ,że ojca spotkał taki zawód ,po za tym zawsze wychowana w dostatku bała się biedy i związanym z tym upokorzeń.
Nigdy niczego jej nie brakowało ,mimo ,że mama zmarła gdy Beryl była małą dziewczynką. Ojciec i niania Luiza zapewniali jej wszystko ,miała najładniejsze sukienki ,zabawki ,kucyka ,podróżowała po Europie ,skończyła najlepszą 'pensję '.
Czy to możliwe ,że jednego dnia niebo nad nami może pęknąć i życie zmieni się w koszmar.
-Jesteś bardzo smutna zauważył Nataniel gdy wracali ze spaceru. Czy coś się stało ?
-Miałaś rację co do Toma rzekła Beryl. Okazał się oszustem.
-Dlaczego twój ojciec nie pójdzie z tym szeryfa ?
-Ma się przyznać ,że zastępca ,któremu bezkrytycznie ufał go okradł. Po za tym oficjalnie nie popełnił ,żadnego przestępstwa ,miał wszystkie upoważnienia dodała Beryl.
-Nie martw się rzekł Nat ,wszystko będzie dobrze.
-Na tym polegają magiczne zaklęcia w baśniach powiedziała dziewczyna . One zawsze kończą się dobrze ,na opak ,inaczej niż w życiu . Nie wszystko będzie dobrze. Tata myśli ,że nie dostrzegam tego ,że jego stan się pogarsza . On umiera ,rozumiesz to ?
Łzy zaczęły spływać po ślicznych policzkach Beryl. Nie umiała już dłużej ich tłumić.
Nat wyjął chusteczkę i zaczął delikatnie wycierać jej łzy.
-Obiecałem ,że się tobą zaopiekuje powiedział po chwili. Wiesz ,że zawsze dotrzymuje słowa. Znajdę Toma i odzyskam pieniądze.
Tom Cleveverd siedział w saloonie,miasteczka Guin Hill. Saloon ten był typowym tego typu miejscem na Dzikim Zachodzie ,do którego wchodziło się przez obrotowe drzwi ,a bójki i tłuczenie mebli zdarzały się prawie codziennie .
Na pianinie wesołą melodię brzdąkał jakiś grajek ,tuż obok tańczyła i śpiewała dziewczyna ,ubrana tylko w cielisty trykot . Miała zróżowione policzki i czerwone usteczka ,które zginęła tak jakby prosiła o pocałunek. Wszystko te niewinne minki i puszczanie oczka do klienta ,było częścią jej zawodu ,gry na którą godziły się obie zainteresowane strony.
Tom wiedział już ,że zaprosi ją na kolację ,może kupi ładną sukienkę w zamian za chwilę cielesnych uciech. Tak naprawdę gardził kobietami ,które pracowały w saloonie ale nie przeszkadzało mu to korzystać z ich usług. Zamierzał dobrze wykorzystać pieniądze i niczego sobie nie odmawiać.
Tyle lat nudnej ,ciężkiej pracy za biurkiem,każdego by wykończyło . Trochę żałował jedynie ,że nie udało mu się zdobyć Beryl ale pieniądze osładzały mu tą gorzką pigułkę. Nawet bardzo.
W tej chwili do saloonu,wszedł młody długowłosy mężczyzna o czarnych oczach ,ubrany w indiańską kurtkę ze skóry .
Wszyscy zdębieli gdy wyciągnął tomahawk i rzucił w ścianę ,tuż na głową byłego zastępcy prezesa banku w Carson City .
-Oddawaj pieniądze zażądał tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-Jak mnie znalazłeś ?spytał Tom.
-Pamiętam jak mówiłeś ,że chcesz jechać do Gunsemoke odparł Nataniel. Oddawaj pieniądze.
Ktoś podszedł z tyłu do Nata i uderzył go mocno w głowę.
Gdy się ocknął ,zobaczył pochylony nad sobą nieprzyjazny tłum .
-Sytuacja się zmieniła chłopcze rzekł Tom ,wykrzywiając usta w sardonicznym uśmiechu. Jestem co prawda od niedawna w tym mieście ale mam tu już przyjaciół . Właściwie mógłbym cię zabić rzekł wyciągając rewolwer .
-Nie radzę Tom odwrócił się bo w drzwiach saloonu stał miejscowy szeryf ,Watt Bernsteinem. Watt miał bardzo duże usta ,przypominające duży ptasi dziób ale cieszył się opinią doskonałego strzelca ,który nigdy nie chybia . Obok stało czterech Cartwrigthów z długimi strzelbami.
-To moja rodzina rzekł Nat z dumą. Sytuacja się zmieniła. Jeśli nie oddasz pieniędzy ,któryś z nich cię trafi.
-Szeryfie zaczął Tom ,nie jestem złodziejem. Pan Sanders i jego córka dali mi wszystkie upoważnienia ,bym dysponował ich pieniędzmi.
-Ale chyba nie po to byś trwonił je na dziwki spytał Watt. Za to nie mogę cię aresztować ale dowiedziałem się ,że ktoś łudzący podobny do ciebie ,strzelił w plecy ,Johnowi Parkerowi. Musisz iść ze mną. A pieniędzy do grobu nie weźmiesz ,bo za morderstwo tutaj wieszamy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 20:11, 18 Paź 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:35, 18 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Bardzo westernowe. Dobre ... Dobrze, że Beryl może polegać na Natanielu ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:40, 18 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Westernowo,bonanzowo...Cartwrightowie,jak zawsze zwarci i gotowi,jeżeli w grę wchodzi pomoc członkowi rodziny.Świetnie,że Beryl ma oparcie w Natanielu...a Nat w swojej rodzinie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:38, 21 Paź 2013 Temat postu: Bonanza -próby literackie |
|
|
Na pogrzebie ojca Beryl nie uroniła ani jednej łzy. Sama była tym zdziwiona ,ale ból jaki ogarnął nie dał się opisać słowami. W czasie jego choroby płakała często ,choć nikt oprócz Nata i niani Luizy o tym nie wiedział. Teraz jednak coś choć bardzo chciała płakać ,to nie mogła ,coś się w niej zacięło.
Życzliwe ,starsze panie z sąsiedztwa,były urażone faktem ,że nie chce od nich żadnej pomocy a ponieważ nie nie uroniła ani jednej łzy na pogrzebie ani w czasie przygotowań do niego ,uznały ,że jest zimna i bez serca.
Gdyby spazmatycznie płakała lub rzuciła się na mogiłę ,wszyscy uznali by to za wzruszające, a ten jej spokój wydawał się im podejrzany.
-Mogłabyś zamieszkać u nas zaproponował Nataniel .
Beryl pokręciła przecząco głową.
-To jest mój dom i go nie zostawię powiedziała stanowczo. Damy sobie radę z nianią Luizą.
-Rozumiem co czujesz zaczął powoli ,delikatnie głaskając jej policzek.
-Naprawdę ?spytała a w jej głosie pojawiła się jakaś twarda ,ostra nuta. Masz dużą rodzinę a ja zawsze miałam tylko tatę. Wiem ,że twoja mama zmarła jak byłeś dzieckiem ale nie można tego porównać. I nie mów proszę ,że z czasem zapomnę i będzie mnie to mniej bolało. Mam dosyć frazesów ,że czas leczy rany.
-Nie ,nie zapomnisz odparł Nat. Miłość ,nigdy nie umiera.
Nie wiedział czy mu uwierzyła ,w tej chwili nie było to istotne.
-Posłuchaj rzekł może teraz nie masz ochoty rozmawiać ale gdy poczujesz taką potrzebę ,by porozmawiać to jestem.
-Wyjeżdżasz na spęd bydła przypomniała mu Beryl .
-Ale wrócę odparł Nat z cieniem uśmiechu na ustach . Kocham cię.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 12:39, 21 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:43, 21 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Trochę się pokłócili. Ale pewnie się pogodzą, chociaż ... w fanfikach bywa różnie ... szkoda Beryl ... została sama ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:54, 21 Paź 2013 Temat postu: |
|
|
Ma Nataniela...nie wierzę,że ich drogi mogą się rozejść.Dalej,proszę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:43, 21 Paź 2013 Temat postu: Bonanza -próby literackie |
|
|
Nianiu Luizo co ty robisz ?spytała Beryl ze zdziwieniem widząc jak starsza pani pakuje walizki.
-Moja kuzynka Maria zachorowała i muszę pojechać do San Francisco się nią zająć odparła starsza pani . Twoje rzeczy też już spakowałam .
-Ja nigdzie nie jadę odparła Beryl po chwili.
-Ależ to absurd oburzyła się Luiza. Nie możesz tu zostać sama ,co by ludzie na to powiedzieli ?
-Nic mnie to nie obchodzi powiedziała Beryl. Przemawiała tonem osoby dorosłej a nie małego dziecka ,była stanowcza i zdecydowana.
Nie mam już szesnastu lat i nie martw się ,nie zrobię ,żadnego głupstwa.
Luiza pokręciła głową ,nie mieściło to się w jej głowie. To co młodej kobiecie wypada a co nie ,było w jej głowie jasne poukładane ,jedno było czarne ,drugie białe ,pośredniej drogi nie było.
-Nat niedługo wróci odparła Beryl.
Była to ulewna noc ,trzaskały pioruny ,gdy Beryl usłyszała pukanie do drzwi.
Szybko nałożyła na siebie peniuar i zeszła na dół.
-Nat to ty powiedziała ,nie umiejąc ukryć radości. Choć ,ogrzejesz się przy kominku.
Był cały mokry i jeszcze szczękał zębami z zimna ,gdy podała mu kubek gorącej kawy.
-W mieście mówili ,że Luiza wyjechała rzekł Nataniel powoli ,przypatrując się uważnie dziewczynie. Dlaczego nie chciałaś z nią pojechać ?
-Bo to mój dom odparła dziewczyna spokojnie i nie będzie Luiza decydowała za mnie.
Nataniel wypił kawę i odstawił kubek. Dziewczyna ,przytuliła się mocno do niego.
-Proszę cię zostań powiedziała. Potrzebuje cię.
Położył ręcę na jej uszach i długo całował. Jej szlafroczek opadł ,była ubrana tylko w jedwabną ,koronkową bieliznę ,czyli trzy rozkoszne halki z groszkami i różami .
-Nie powinniśmy rzekł Nataniel.
-Dlaczego nie zdziwiła się Beryl ,przecież jesteśmy już prawie małżeństwem.
-Na pewno tego co chcesz ?spytał ostrożnie. Nie chce byś później żałowała.
Dziewczyna długo milczała zastanawiając nad tą kwestią.
Różne sprzeczne myśli i uczucia przelatywały jej przez głowę.
W końcu spojrzała mu głęboko w oczy.
-Masz rację ,nie powinniśmy rzekła po chwili. Nie wiem co mnie naszło. Gniewasz się na mnie ?
-Ależ skąd odparł Nataniel całując ją w czoło. O co miałabym się gniewać ?
Burza ustała ,wyszedł ,wsiadł na Pioruna i udał się w stronę Ponderosy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|