Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Na dobre i na złe
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:43, 30 Paź 2014    Temat postu:

Ciężki postrzał w brzuch, duży upływ krwi i on może chodzić? Adam jak widać zawsze dobrze się trzyma. Chyba zaiskrzyło między nim a Mirandą ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:49, 30 Paź 2014    Temat postu:

Mirada to chyba dobra kandydatka na dziewczynę dla Adama

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:51, 30 Paź 2014    Temat postu:

Adam miał szczęście, że znalazł go pan White. Miranda równie uparta jak Adam. Trafił swój na swego

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 6:50, 31 Paź 2014    Temat postu:

Adam musi dotrzeć do miasta, Mirinda chce mu pomóc, a co na to tatko Mirindy? Chyba nie puści ich samych. Był lekarzem i wie jak bardzo ranny jest Adam. Ciekawe dlaczego Artur był lekarzem? Zrezygnował z posady? Ucieka przed czymś? Postanowił zostać farmerem?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:40, 08 Cze 2015    Temat postu: Na dobre i na złe

-Gdyby nie twój upór Adam -rzekła Miranda tego dnia spacerując z Adamem po Ponderosie -niewinny człowiek ,został by skazany na śmierć.
-Nie udało by mi się tam dojechać ,gdyby nie ty i twój ojciec -odparł uśmiechając się lekko. To również dzięki wam drań trafił za kratki, a sprawiedliwość zwyciężyła.
-Nie ma o czym mówić -odparła Miranda.
-Mógłbym się o coś spytać ?
-Pytaj ,najwyżej nie odpowiem.
-Dlaczego twój ojciec przestał być lekarzem ?
-Po śmierci mamy się załamał i zaczął pić -rzekła Miranda innym głosem ,powoli i niechętnie. Przez to picie popełnił błąd ,w wyniku ,którego zmarł pacjent. Tak nim to wstrząsnęło ,że przestał pić ale nie mogliśmy już zostać w naszym mieście ,bo wytykano go palcami.
-Rozumiem -odparł Adam patrząc na dziewczynę z czułością i współczuciem. Musiało być ci ciężko.
-Niczyje życie nie jest łatwe -odparła Miranda. Jeszcze jakieś pytania ?
-Nie jesteś z nikim związana ani zaręczona ?
-Nie a powinnam ?
Uśmiechnął się ,przyciągnął ją do siebie i pocałował tak mocno ,że aż zabrakło jej tchu.

Will zdziwił się ,gdy mały chłopiec przyniósł mu kartkę. Poznał pismo Konstancji ,która nalegała by do niej przyjechał ,mimo dość późnej pory wieczornej.
Ojciec Konstancji wyjechał na kilka tygodni w interesach do San Francisco.
Will pojechał do narzeczonej i ledwo wszedł do domu ,został uderzony w głowę.

Gdy odzyskał przytomność zobaczył pochylonego nad sobą łysego grubasa ,o małych przebiegłych oczkach.
-Poznajesz mnie -spytał grubas nieprzyjemnym tonem.
-Owszem -potwierdził Will. Jak mógłbym zapomnieć Vincenta Palmira ? Myślałem ,że siedzisz w wiezieniu w Meksyku.
-Uciekłem -Vincent uśmiechnął się. Teraz musisz nas ,mnie i chłopców doprowadzić do miejsca ,gdzie ukryłeś pieniądze ,inaczej osobiście rozwalę łeb tej ślicznotce.
-Nie waż się jej tknąć -rzekł Will cichym ale groźnym tonem. Jeśli coś jej zrobisz to.
Vincent roześmiał się nieprzyjemnie.
-Zakochany głupiec -rzekł złośliwym tonem. Myślisz tylko o niej ,gubiąc istotę rzeczy. Można mieć wiele kobiet ,zamiast koncertować się tylko na jednej. Chłopcy wprowadźcie ją.
Konstancji próbowała się wyrwać od szarpiących ją mężczyzn ,ale nadaremnie.
-Zostawcie ją -rzekł Vincent. Pojedzie z nami bo Will już się zgodził ,pokazać mi to miejsce. A narzeczona ,którą w każdej chwili mogą sprzątnąć jest gwarancją ,że nie wykręci mi po drodze żadnego numeru ,jak to ma zwyczaju.
A w ogóle czy twoja czcigodna rodzina i piękna panienka wie ,że napadałeś ze mną banki w Meksyku ? I że zabiłeś niewinne dziecko.
-Willy o czym on mówi -Konstancja spojrzała na Willa ,tak jakby widziała go po raz pierwszy w życiu. To prawda co on mówi ?
-Tak -rzekł patrząc jej prosto w oczy. Gdy człowiek nie ma za co żyć ,chwyta się wszystkiego. A chłopiec zginął przypadkowo od mojej kuli i nigdy sobie tego nie wybaczę.
-Możesz zostawić nas na chwile samych -Will spojrzał na Vincenta.
-Dobra ,chłopcy ,wyjdziemy na piec minut .Tylko nie próbuj żadnych sztuczek.

-Posłuchaj -rzekł Will zwracając do Konstancji ,musimy tam z nim pojechać. Znam go i wiem ,że nie żartuję. Gotów jest naprawdę cię zabić ,bo nie ma żadnych ludzkich uczuć. Ale coś wymyślę ,byś mogła po drodze uciec.
Rozumiem ,co teraz o mnie myślisz. Skończony łajdak ,morderca dziecka.
-To był wypadek ,nie możesz się o to obwiniać -rzekła Konstancja. Kocham cię.


Piątka ludzi na koniach ruszyła w kierunku Zachodu.
-Ładna jesteś -uśmiechnął się obleśnie chudy wymoczek Gary ,który jechał obok Konstancji. Nie widziałam jeszcze ładniejszej dziewczyny.
-Dziękuje -odparła uprzejmie Konstancja. Dlaczego się zadajesz z Vincentem i tym drugim ? Nie chcesz prowadzić uczciwego życia ?
-Uczciwe życie -Gary zarechotał. To pozbawienie się kobiet i wszelkich wygód ,by zadowolić Pana ,jak mawiał mój ojciec.
-Twój ojciec jest pastorem -dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Był -odparł Gary innym głosem .Jego pierwszego zabiłem.
-Zabiłeś własnego ojca ?-młoda kobieta zbladła z przerażenia
-Codziennie mnie lał i nazywał nikim ,po to by mnie wychować na chwałę Pana -w głosie Garego pojawiła się nienawiść. Gdy skończyłem szesnaście lat ,byłem już dość silny ,by to zrobić.

-Zatrzymajmy się na noc w tej chacie -zaproponował Will ,zwracając się do Vincenta. Konie muszą odpocząć i my także.
-Chcesz mnie zwieść -Vincent uśmiechnął się ironicznie. W nocy ty i ta lalunia będziecie chcieli uciec. Nie ma mowy ,jedziemy dalej aż dojedziemy do miejsca ,w którym ukryłeś pieniądze.
-Obawiam się że Will ma rację -odezwał się milczący do tej pory ,ponury ,szczupły rudy Don Smith. Spójrz tam.
Z zachodu wyjawiała się biała chmura.
-Indianie -rzekł Vincent. Możemy spokojnie jechać dalej ,nie zaatakują nas w nocy.
-Apacze nie atakują w nocy ,to są Komancze -odpowiedział Will z pozornym spokojem.
-Dobra -rzekł Vincent . Wy tam zostańcie a ja pojadę się rozejrzeć. Gdyby nie wrócił Don ,to zabij go i dziewczynę.

Vincent pojechał i nie wracał, a nastroje w chacie ,były coraz gorsze.
-Wiejemy stąd -rzekł Gary zwracając się do do Dona .Komancze w każdej chwili ,mogą przyjść i nas zabić a Vincent nas tu zostawił na pastwę losu.
-Vincent wróci -odparł Don z niezachwianą pewnością. Po za tym ja chce wiedzieć ,gdzie Will ukrył te pieniądze.
-Rób jak chcesz -odparł Gary wzruszając ramionami . Ja jadę.
Ledwo to powiedział gdy zobaczył Indianina ,a w stronę jego głowy poleciał tomahawk.
Po chwila zaś Dona dosięgła wielka strzała.
Will wziął rewolwer i strzelił widząc kolejnego Indianina. Konstancja ,przerażona ,siedziała skulona na podłodze ,przez całą noc aż w końcu strzały ucichły.
-Już po wszystkim kochanie -rzekł Will ,z nastaniem brzasku poranka. Odjechali ,Vincent nie wrócił ,wracamy do domu.
-Nie tak prędko -Vincent stanął w drzwiach. Myślałeś ,że się mnie tak łatwo pozbędziesz ? Nie ma tak dobrze. Chyba ,że mnie zabijesz tu na miejscu teraz.
-Wiesz ,że tego nie zrobię -odparł Will po chwili ,patrząc mu prosto w oczy.
-Jesteś ,człowiekiem ,dla którego tak nieistotne sprawy jak honor mają znaczenie -Vincent zaczął się śmiać. Nie możesz dać sobie z tym rady ,że zabiłeś tamtego szczeniaka. Wiesz co w tym śmiesznego ? Że twoja kula nie miała żadnego znaczenia ,on już nie żył ,gdy wychodziłeś z banku.
-To ty go zabiłeś prawda ? Wmówiłeś mi to, że ja go zabiłem ,by móc mną manipulować -odgadł Will a jego twarz zmieniła nagle wyraz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 9:51, 08 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:53, 08 Cze 2015    Temat postu:

Przeszłość Willa się odezwała.
Ich sytuacja nie wygląda zbyt dobrze, ale pewnie coś wymyśli, żeby uciec.
Ciekawe czy ktoś ich szuka?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:38, 08 Cze 2015    Temat postu:

Jakim cudem Vincent ocalał? Konstancja i Will mają jak widać pecha, a jednocześnie nieco szczęścia, bo przeżyli atak Indian ...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 12:54, 12 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:35, 12 Cze 2015    Temat postu: Na dobre i na złe

-I gdzie jest to miejsce -spytał Vincent ,gdy zsiedli z konia.
-Tutaj -odparł Will .Zakopałem je niedaleko tej skały.
Vincent roześmiał .
Po chwili jednak mina mu zrzedła. Will oprócz pieniędzy zakopał też stary rewolwer ,który teraz wykopał i mierzył w jego stronę.
-Sprytne -rzekł Vincent innym głosem. Teraz mnie zabijesz ?
-Może -odpowiedział Will Cartwright spokojnym ,lekkim tonem jakby rozmawiał o pogodzie.
-Rewolwer ponad leżał rok w ziemi ,nie wiadomo czy wypali -odparł Vincent.
-Grasz na czas ?
-Ty byś zrobił to samo na moim miejscu prawda -Vincent spojrzał mu prosto w oczy.
-Owszem -zgodził się Will ,chowając broń do kabury.
-Lubisz mnie bardziej niż ja ciebie -zauważył Vincent ,uśmiechając się swym paskudnym uśmieszkiem. Masz dwa rewolwery ,a żadnym nie chcesz mnie zabić.
-Pozwolisz Konstancji odjechać -spytał Will. Ta sprawa jej nie dotyczy. To wyłącznie nasze porachunki.
-Dobrze -zgodził się Vincent. Niech jedzie. Nie jest mi już do niczego potrzebna .

-Will -rzekła Konstancja ,gdy pomagał jej wsiąść na konia -naprawdę chcesz tu zostać ?
-Musze -rzekł tonem ,jakiego nigdy wcześnie u niego nie słyszała. To kwestia honoru.
-Honor -odparła ze złością młoda kobieta -to doskonała wymówka ,gdy mężczyźni zachowują się jak chłopcy. Dobrze wiesz ,że on cię zabije.
-Najmilsza ,nie unoś się.
-Wcale się nie unoszę -odparła z jeszcze większą złością. Zresztą rób jak chcesz.

Odjechała a gdy była już za zakrętem ,usłyszała strzały.
Później zobaczyła ,że Will jedzie w jej stronę na swym ,czarnym koniu.
-Zabiłeś go -spytała drżącym głosem ,gdy w końcu dojechał w jej stronę.
-On pierwszy sięgnął po broń -wyjaśnił Cartwright. Nie miałem wyjścia. Zawiozę cię do domu ,a potem ,pojadę do szeryfa by oddać te pieniądze.
-Nie chcesz ich zatrzymać przy sobie ?
-To było by nieuczciwe -odparł stanowczym tonem. A po za tym po co mi jakieś pieniądze ,jeśli mam ciebie.


Kilka tygodni później

-Nie musiałeś wkładać na dzisiejszą kolację garnituru -powiedziała Konstancja ,uśmiechając się do Willa. Przecież już się oświadczyłeś ,a ja się zgodziłam .
-Ciągle nie mogę w to uwierzyć -rzekł patrząc na nią z ciepłym uśmiechem. Że mi zaufałaś i przestałaś traktować jak bandytę.
-Nigdy cię nie traktowałam jak bandytę -odparła z lekkim oburzeniem. Tylko nie byłam pewna ,czy mogę ci uwierzyć. A jeden słodki uśmiech wszystko zmienił i całkiem straciłam dla ciebie głowę. Tylko czasem się boję ,że znikniesz jak niedokończony sen .
-Nie zniknę -zapewnił ją . Przyciągnął ją do siebie i zatonęli w długim pocałunku.
Gdy ich pocałunki stały się zbyt namiętne ,odsunął ją od siebie.
-Chyba powinien iść -rzekł próbując powściągnąć własne uczucia. Twojego ojca nie ma ,a jeśli zostanę dłużej ,twoja reputacja zostanie porwana w strzępy .
-Chce ,żebyś został -odparła Konstancja ,patrząc mu głęboko w oczy.
-Co ty mówisz -spojrzał na nią zakłopotany. Nie powinnyśmy .
-Jesteśmy już prawie małżeństwem -odpowiedziała spokojnie. I ja pragnę tego tak samo jak ty.
Zastanawiał się przez chwilę ,po czym pocałował ją delikatnie. Po czym jego ręce ,zaczęły rozpinać guziki jej sukienki.
Czuła ,że jego dłonie drżą i wielbiła to drżenie.
Pod sukienką miała trzy koronkowe halki z różami i groszkami.
Rozebrali się powoli i zaniósł ją do sypialni na górę ,gdzie położył na wielkim ,miękkim łóżku z baldachimem.
Tak jak myślała był czuły ,delikatny ,cierpliwy i cudowny ,gdy pokazywał jej miłość fizyczną między kobietą a mężczyzną.
W końcu zmęczeni miłością ,oboje zasnęli.
Obudził się rano i patrzył na nią z zachwytem ,bo była piękna ,naga i pachniała lawendą. Była dla niego niczym dar niebosa ,łaska i podarunek od Boga.
Nie wiedział ,że wkrótce ją na zawsze straci, a szczęście ulotni się niczym bańka mydlana.


Bo nic na tym świecie ,nawet miłość nie może trwać wiecznie.
Koniec.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 8:38, 12 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:30, 12 Cze 2015    Temat postu:

Will to sprytny gracz.
Fajnie, ze uwolnili sie od tego Vicenta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:38, 12 Cze 2015    Temat postu:

Cytat:
-I gdzie jest to miejsce -spytał Vincent ,gdy zsiedli z konia.
-Tutaj -odparł Will .Zakopałem je niedaleko tej skały.

Bardzo zagadkowy epizod ... Shocked
Na szczęście Vincent juz nikomu nie zagraża. Will i Konstancja są szczęśliwi. Przynajmniej na razie ... bo nie wiadomo, co przyniesie im przyszłość. Zobaczymy, a raczej przeczytamy ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 12:40, 12 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 19:10, 12 Cze 2015    Temat postu:

Cytat:
Nie wiedział ,że wkrótce ją na zawsze straci, a szczęście ulotni się niczym bańka mydlana.


Bo nic na tym świecie ,nawet miłość nie może trwać wiecznie.

Pesymistyczne te ostatnie zdania...
a twierdziłaś, ze uznajesz tylko szczęśliwe zakończenia?


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 19:16, 12 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:12, 12 Cze 2015    Temat postu: Na dobre i na złe

Wszystko się zmienia i czasem trzeba też przeskoczyć własny schemat.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:14, 18 Cze 2015    Temat postu:

Historia może żyć też własnym życiem i daleko odbiegać od schematu, równie dobrze może też ewoluować z każdym dniem i zmienić się za każdym razem o 360 stopni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin