Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Barwy szcześcia
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:32, 23 Lip 2016    Temat postu: Barwy szcześcia

Scarlett 13 udała się na spacer. 
Po przyjeździe do Ponderosy ,miała nadzieję na wiele atrakcji ,ale szara rzeczywistość szybko weryfikuję wyobrażenia. 
Poczuła się tego dnia całkowicie zlekceważona przez koleżanki ,Camille sprzeczała się z Adamem , Domie wpatrywała się z zachwytem w Joe ,zaś Karina oglądała z Hossem nowo narodzone źrebaczki. 
Po chwili jednak zły humor dziewczyny minął ,gdy dotarła nad zaczarowane jezioro. Ten piękny widok zapierał dech w piersiach i kazał zapominać o całym bożym świecie. 
Nie wiedziała ,że ktoś po drugiej stronie ją obserwuję z uśmiechem. 
Dziewczyna wpatrywała się w błękitną taflę wody ,gdy nagle potknęła się o jakiś kamyk i wpadła wprost do jeziora. 
-Czy mógłby pani w czymś pomóc -usłyszała nagle miły ,męski głos. 
Scarlett spojrzała w górę i zobaczyła najprzystojniejszego mężczyznę ,jakiego można sobie wyobrazić. 
Był wysoki ,szczupły w pasie a szeroki w ramionach. Jego twarz była subtelna i pyszna. Jego rysy ,piękny delikatny nos i wysoko osadzone kości policzkowe miały w sobie coś prawie arystokratycznego. 
Nad czerwonymi zmysłowymi ,niczym świeże truskawki ,delikatnie wykrojonymi wargami ,był mały czarny wąsik. 
Urzekający uśmiech w kącikach jego warg był poezją ,muzyką ,harmonią. 
Ciepły ,głęboki baryton działał niczym afrodyzjak. 
W piwnych jego oczach ,był łobuzerski ,szelmowski błysk. 
Scarlett skinęła niepewnie głową,słysząc tą propozycję. 
Podał jej rękę i pomógł wstać. Przez chwilę wpatrywał się w błękitną tęczówkę jej oczu. 
-Proszę się nie przejmować -rzekł zwracając się do niej. Każdy się czasem potyka.
-Dziękuję panu -odparła dziewczyna lekko się uśmiechając. Jestem Scarlett Hamilton.
-Will Cartwright do pani usług -rzekł mężczyzna.
-Cartwright -powtórzyła dziewczyna. Pan jest bratankiem Bena tak ? Myślałam ,że jest pan w Meksyku.
-Byłem to to tu ,to tam -rzekł mężczyzna nie przestając się uśmiechać. Odprowadzę panią do domu .
Scarlett skinęła twierdząco głową.
Była wysoką dziewczyną ,delikatną i dobrze zbudowaną jednocześnie ,o jasnej twarzy i pełnych piersiach.
Budowa jej ciała była spokojna i harmonijna jak letni sen.
Kaskada długich ciemnych włosów ,spadała na spadziste ramiona ,oczy jej były niebieskie jak morze i można się było w nich utopić.
Twarzyczkę miała łagodną ,spokojną ,delikatną ,usta czerwone ,słodkie jak truskawki ,jakby złożone do pocałunku ,dobrze wyglądała w zielonej sukience.
Will wszystko zauważył i wszystko ocenił i pomyślał ,że dziewczyna przypomina wiosnę ,tą którą widział dawno temu w odległym ,szczęśliwym świecie dzieciństwa.

-Gdzie ty byłaś cały dzień -spytała Karina ,która weszła do pokoju koleżanki.
Zaczęliśmy się o ciebie martwić,że się gdzieś zgubiłaś.
-Nie nie zgubiłam się -odparła szybko Scarlett. Miałam tylko drobny wypadek ,a przy okazji poznałam piątego Cartwrighta.
Jest przemiły ,opowiadał o swych podróżach i przygodach ,a potem słuchał co mówiłam o swojej książce.
-Czyżby ten Will Cartwright wpadł ci w oko-spytała Karina z lekkim śladem uśmiechu na wargach.
-Można tak powiedzieć -odparła Scarlett ,a na jej twarzy pojawił się rumieniec.
Nie śmiej się.
-Myślałam ,że mężczyźni cię w ogóle nie interesują ,tylko książki -stwierdziła Karina.
-Tak ,ale bardzo miło nam się rozmawiało -odparła Scarlett z uśmiechem.
Jakbyśmy się znali od wielu lat.

Kilka dni później

Karina Ford była wysoką ,ładną blondynką o niebieskich oczach i sympatycznym wyrazie twarzy.
Oboje z Hossem od razu przypadli sobie do gustu ,bo oboje lubili zwierzęta i przyrodę.
Hoss marzył o tym by zaprosić Karinę na potańcówkę dla zakochanych ,ale brakowało mu odwagi.
Tego dnia szedł przez podwórze mamrocząc pod nosem ,jak by tu ją zaprosić.
-Karino ,czy mogłabyś ,czy nie zechciałabyś ?
-Z przyjemnością -Hoss odwrócił się i zobaczył ,że Karina stoi za nim. Byłeś tak zajęty ,zapraszaniem mnie ,że nie zauważyłeś ,że idę za tobą.
-Naprawdę chcesz ze mną iść -spytał zdumiony Hoss.
-Oczywiście -odparła Karina ,delikatnie dotykając ręką jego policzka.
Uśmiechnęła się i spojrzała w oczy Hossa ,oczy niebieskie i czyste jak niebo nad Wirginia City ,dwa dobre uczynki w świecie pełnym zła.
Emanował takim ciepłem i wewnętrzną pięknością ,że chciała z nim być i być bez końca.
Karina miała na sobie prostą ,żółtą sukienkę.
Scarlett ubrana w nową niebieską sukienkę ,wyszła na podwórze i uśmiechnęła się widząc Karinę z Hossem. Postanowiła się wycofać ,by im nie przeszkadzać ,ale ponieważ wzrok miała słaby i nieco krótki ,znowu wpadła na jakiegoś mężczyznę.
-Przepraszam -rzekła zawstydzona.
-Nie to ja przepraszam -odparł Will uśmiechając się w stronę dziewczyny.
-Pewnie uważasz mnie za skończoną niezdarę -rzekła Scarlett.
-Skądże -zaprzeczył. Właściwie to cię szukałem ,bo chciałem cię zaprosić na potańcówkę.
-Naprawdę -zdziwiła się Scarlett. Myślałam ,że zaprosisz Laurę ,Karina mówiła ,że ta wdowa Dayton ci się podobała.
-Nie -odparł Will po chwili namysłu. Tak tylko udawałem ,by Adam poczuł się o nią zazdrosny i jej się oświadczył. No cóż Adam jest strasznie uparty i przekorny.
-A jaki jest Will Cartwright -spytała Scarlett ,patrząc prosto w przepastne oczy Willa.
-Przekonasz się dziś wieczorem -odparł uśmiechając się do dziewczyny. Jeśli się zgodzisz iść ze mną na zabawę.
-Z przyjemnością z tobą pójdę -rzekła dziewczyna a na jej policzku pojawił się lekki rumieniec. Tylko czy Laura nie będzie zła ,że zaprosiłeś mnie a nie ją ?
Will roześmiał się perlistym śmiechem.
-Ona jest przy tobie jak sroka przy gołębiu. Po za tym odkąd przedstawiłem ją Ricardo ,straciła zainteresowanie mną i Adamem też.
-Kto to jest Ricardo -spytała zdumiona Scarlett.
-Mój dawny znajomy -odparł Will. Chociaż wolę się do tego nie przyznawać ,bo przez jego dowcipy ,mogą mnie też wygonić z Wirginia City.
Laura mówi ,że go nie znosi ,ale kto się czubi ,ten się lubi.

Laura Dayton wysoka blondynka o urodzie porcelanowej lali i ustach różowej meduzy ,ubrana w różową sukienkę podobną do koloru jej ust ,usłyszała pukanie do drzwi.
W drzwiach stał stał Ricardo Alamos ,wysoki ,barczysty mężczyzna o uwodzicielskim uśmiechu.
-Co pan tu znowu robi -spytała Laura swym piskliwym głosem.
-Chciałem zaprosić panią na potańcówkę -odparł Ricardo.
-Jestem wdową i muszę dbać o swą opinie -odparła Laura. Po za tym nie wybaczałam panu ,tego ,że przez pana wpadłam do błota.
-To czemu pani się ustawiła w miejscu, gdzie szykowałem zamach na Willa -odparł Ricardo. Ileż razy mam panią przepraszać ,to był przypadek.
-Przypadek -oburzyła się Laura . Przez pana stałam się pośmiewiskiem całego Wirginia City.
-Królowa moja ,nie bądź taka drętwa -odparł Ricardo.
-Mnie nie śmieszą pana kiepskie żarty -rzekła Laura prostując się z godnością.
-Jaka szkoda -Ricardo zrobił skruszoną minę. Trochę śmiechu by się pani przydało.
-Jest pan bezczelny-orzekła Laura.
-Niech mi pani wybaczy ostatni raz. Obiecuję koniec z głupimi dowcipami.
Tylko niech się pani zgodzi iść ze mną na zabawę.
-No dobrze -zgodziła się Laura ,uśmiechając się promiennie do Ricardo ,choć nie zdawała sobie z tego sprawy ,że obdarzyła go miłym uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 12:04, 23 Lip 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:04, 23 Lip 2016    Temat postu:

Laura ma nowego adoratora. Chyba dobrze, bo nie będzie rozbijać tworzących się związków.
Ricardo chyba nie dotrzyma obietnicy danej Laurze, ale to się okaże.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:26, 24 Lip 2016    Temat postu:

Scarlett miała dużo szczęścia, że wpadła do jeziora w miejscu, gdzie było płytko. Siedząc w wodzie mogła spokojnie ocenić urok swego wybawcy. Laura jak zwykle wyrachowana. Chyba z Ricardo będą stanowili idealną parę. Dobraną i wspólnie planującą intrygi i kiepskie dowcipy. Karina z Hossem ... to bardzo sympatyczna i doskonale dobrana para. Wiele ich łączy. Ciekawa jestem jak potoczą się ich losy?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 11:27, 24 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:33, 29 Lip 2016    Temat postu: Barwy szcześcia

Hoss zabrał Karinę na spacer.
Był ciepły ,lipcowy wieczór.
Hoss chrząkał niepewnie nie wiedząc jak zacząć ,co powiedzieć ,coś go zacinało i blokowało ,choć Karina patrzyła na niego z sympatią.
-Czy mógłbym cię pocałować -spytał wreszcie.
-Pewnie -odparła Karina z typową dla siebie prostotą. Już dawno temu mogłeś.
-Naprawdę -zdziwił się Hoss.
Stanęli pod starą sosną i Hoss pocałunkiem lekkim jak muśniecie wiatru ,dotknął wargami jej policzka.
Karina spojrzała w jego oczy ,dobre niebieskie oczy ,tak samo czyste i proste jak jego dusza.
Była ubrana w fioletową sukienkę.
-Kocham cię Hoss -rzekła z głębi duszy.
-Mnie ? Jestem taki gruby i brzydki -rzekł Hoss.
-To nieprawda -zaprzeczyła stanowczo Karina. Jesteś jednym z najwspanialszych ,najprzystojniejszych mężczyzn pod słońcem. Nie znam nikogo tak dobrego jak ty.
Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu ,po czym dziewczyna położyła mu ręce na uszach i słodko pocałowała w usta ,zabierając mu tym samym serce na zawsze.

Scarlett ubrana w nową ,różową sukienkę i czarny kapelusik wyszła na wieczorny spacer i zobaczyła Hossa i Karinę całujących się pod sosną.
Postanowiła im nie przeszkadzać i udać się nad jezioro ,tam jednak zastała całującą się Domie z Joe.
Po drugiej stronie jeziora Adam spacerował z Camille ,ale też wyglądali na bardzo pogrążonych w rozmowie.
Scarlett pomyślała więc ,że się uda do domu ,bo jako jedyna nie uległa chyba epidemii miłosnego szaleństwa i szukania barw szczęścia.
Naglę zobaczyła ,że jakiś mężczyzna idzie w jej stronę i wbrew samej sobie poczuła ,że jej serce mocniej bije ,nadchodzi jakimś strachem ,omdleniem i dziwną radością.
Mężczyzna ten był wysoki ,przystojny ,miał piękną twarz ,miękką jak brzoskwinia.
Jego wargi były delikatne,zmysłowe niczym wargi kobiety ,nad nimi był charakterystyczny ,zabójczy wąsik.
Włosy jego były ciemne i faliste ,jego piwne pyszne oczy były niesamowicie piękne ,a uśmiech którym ją obdarzył roztopił by lodowiec. Był ubrany w brązową kurtkę i spodnie.
-Witaj -rzekł zwracając się do Scarlett. Piękny dzisiaj wieczór prawda ?
-Tak ,istotnie piękny -zgodziła się dziewczyna.
Przez chwilę panowało milczenie.
-Will -rzekła Scarlett niepewnie -nie obrazisz się na mnie ,gdy się o coś spytam.
-Na ciebie nie mógłbym się gniewać -zapewnił.
-Ricardo mówił ,że miałeś tysiąc kobiet i tysiąc przygód ,to prawda ? Nie chce nikogo oceniać na punkcie plotek ,ale się zastanawiam czy wy naprawdę jesteście przyjaciółmi ,skoro on tak o tobie gada. I czy ja też jestem dla ciebie kolejną przygodą ?
-Poznawszy Ricardo nieco lepiej zrozumiesz ,że do tego co mówi ,należy podchodzić z dużą rezerwą -odparł Will.
Chociaż nie chce przed tobą niczego udawać , fakt ,nie byłem święty.
Ale na tobie naprawdę mi zależy ,chociaż znamy się krótko.
Lubię z tobą być ,rozmawiać. Wierzysz mi ?
-Myślę ,że mówisz szczerze -rzekła dziewczyna po chwili namysłu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 7:14, 30 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:37, 29 Lip 2016    Temat postu:

Z Ricardo to niezbyt dobry przyjaciel, bo tak raczej prawdziwy przyjaciel nie postępuje. Jemu samemu chyba Scarlett wpadła w oko, że opowiada o przeszłości Willa bez jego wiedzy. Trochę to przykre. Najważniejsze, że te informacje nie popsuły znajomości Willa i Scarlett, a oni wszystko sobie wyjaśnili.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:40, 29 Lip 2016    Temat postu:

Gdzie nie spojrzeć same pary...z tego połowa się całuje, druga połowa rozmawia. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:27, 05 Lis 2016    Temat postu: Barwy szcześcia

Laura otworzyła drzwi.
-Może mnie pani wpuścić -spytał Ricardo robiąc błagalną minę.
-Niech pan mi zejdzie z oczu -warknęła Laura. Znowu zrobił pan ze mnie pośmiewisko ,rzucając tortem w moją twarz.
-To był przypadek ,że pani dostała totem -rzekł Ricardo. Miałem go rzucić w twarz tego sędziego ,który skazał mnie na 10 dni robót społecznych za moje poprzednie wygłupy. Nie wiedziałem ,że pani będzie przechodzić ,przysięgam. Niech mnie pani wpuści ,chciałem z panią porozmawiać.

Laura wpuściła go do domu a po chwili zdumiona ,zobaczyła ,że Ricardo upadł przed nią na kolana.
-Ależ nie musi pan klęczeć-rzekła zwracając się do niego.
-Muszę -odparł Ricardo. Wiem ,że ma pani o mnie jak najgorsze zdanie ,ale myślę ,że można wszystko naprawić.
Bo kocham panią i chce się z panią ożenić.
-To kolejny z pańskich prostackich żartów ?
-Tym razem mówię całkiem poważnie -odparł Ricardo. Nigdy nie byłem tak poważny jak w tej chwili.
Lauro ,to jest droga pani Dayton nie wiem ,skąd we mnie tyle śmiałości by proponować pani małżeństwo.
Właściwie to wiem ,to miłość dodaję mi odwagę.
-Niech pan wstanie i przestanie się wygłupiać -rzekła Laura surowym głosem.

Ricardo wstał i przez chwilę patrzył na nią w milczeniu.
-Jest pani tak ładna gdy mnie karci -rzekł w końcu ,uśmiechając się w charakterystyczny ,łobuzerski sposób.
Naprawdę chce się z panią ożenić.
-Proszę już wyjść i skończyć z tymi żartami -odparła Laura. Nie są one wcale śmieszne.
-To nie żart ,że się zakochałem -stwierdził Ricardo. Bedę śpiewał serenady pod oknem i w końcu będzie musiała pani się zgodzić i wyjść za mnie ,by sąsiedzi nie gadali.
-Czy nie wyraziłam się jasno ,że mam dość już pańskich wygłupów ?
Jest pan najgorzej ,wychowanym ,najbardziej bezczelnym mężczyzną jakiego spotkałam. I proszę ..
Nie skończyła zdania ,gdy mężczyzna przyciągnął ją do siebie i zamknął usta pocałunkiem.

-Wiem ,że to banalne -rzekł po chwili gdy już puścił ,ale to chyba jedyny sposób ,by kobieta przestała gadać.
Jesteś zła na mnie ?
-Powinnam być zła ,ale nie jestem -odparła zaskoczona Laura.
-Wiec zgadzasz się na ślub ?
-Tego nie powiedziałam -rzekła kobieta. Muszę się jeszcze zastanowić.
A teraz idź już ,bo ciocia może wrócić w każdej chwili i zadawać pytania.

Po wyjściu Ricardo ,Laura usiadła na fotelu ,próbując zebrać myśli.
Po raz pierwszy od lat poczuła się radośnie i lekko ,jak młoda dziewczyna ,bez żadnych obciążeń ,a nie wdowa z małą córeczką.







Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 19:33, 05 Lis 2016, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:47, 06 Lis 2016    Temat postu:

No ładnie. To się Ricardo popisał, ale ważne, że udało mu sie przekonać Laurę.
Tylko czy jego słowa są naprawdę poważne czy po prostu jest podły do szpiku kości, że bawi się jej uczuciami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:28, 09 Lis 2016    Temat postu: Barwy szcześcia



Wszystko co najlepsze Odpowiedz z cytatem Zmień/Usuń ten post Usuń ten post Zobacz IP autora
Scarlett uśmiechnęła się ,widząc Willa.
Przypominał jej zawsze młodego pogańskiego księcia ,przez przypadek ,przebranego w kowbojskie ciuchy.
Był wąski w pasie, a szeroki w ramionach ,nogi miał długie i muskularne.
Cienki delikatny nos ,zmysłowe czerwone usta ,mały czarny wąsik nad zbyt delikatną górną wargą ,wszystko to składało się na całość tej idealnej ,twarzy.
Jego urzekający uśmiech ,otwierał przed nią jakieś baśniowe wrota do tajemniczej ,nieodgadnionej krainy.
Bo choć tak piękny ,nie stwarzał żadnego dystansu ,czuła ,że jest zwyczajny ,bliski i ciepły ,tak jakby go znała ,przez całe życie.
Ta niebieska kurtka i spodnie jakoś dziwnie kłóciła się z jego wymuskaną twarzą i cienką figurą.
Młoda kobieta w dzieciństwie wysoka ,teraz odznaczała się wdziękiem i smukłością młodej brzozy.
Długie ciemne włosy spadały na jej ramiona a ,zielona sukienka doskonałe podkreślała figurę.
Oczy miała niebieskie jak niezapominajki.
Razem wyglądali jak zroszone kwiaty w ogrodzie.
-Witaj -rzekł zwracając się do niej. Chciałem cię zabrać na spacer i porozmawiać o czymś ważnym.
-Dobrze -zgodziła się dziewczyna.
Udali się na jezioro ,którego widok ,zapierał dech w piersiach.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać -spytała Scarlett ,po dłużej chwili milczenia.
-Pani Flis mówiła ,że ty i Adam.
-Pani Fils -Scarlett spojrzała na Willa ze zdziwieniem. Od kiedy, to przejmujesz się gadaniem jakieś starej plotkary ?
-Przez chwilę poczułem się zazdrosny -wyznał mężczyzna.
-Zazdrosny o mnie ?
Mężczyzna przyciągnął ją do siebie i spojrzał głęboko w oczy.
-Chyba się zakochałem -rzekł patrząc na nią z czułością.
-Myślałam ,że chcesz jechać do Chin. Tam mieszka tyle pięknych kobiet.
-To wspaniały kraj ,a ja nigdy tam nie byłem -przyznał Will. Ale nie interesuję mnie już żadne kobiety ,po za tobą.
-Naprawdę ?
-Tak -rzekł łagodnie dotykając ręką jej policzka. Myślę ,że moje miejsce jest tutaj ,przy tobie.
-Willy ja .
-Wiem ,że nie mogę ci nic dać poza paroma pięknymi snami -rzekł mężczyzna. Twój ojciec nie będzie mną zachwycony.
-Willy nie musisz mi nic dawać ,wystarczy to ,że jesteś -odparła młoda kobieta. Bałam się ,że znikniesz ,ulecisz jak piórko na wietrze ,że jestem dla ciebie za spokojna i nudna ,wiec nie chciałam się przyznawać sama przed sobą ,jaki jesteś dla mnie ważny.
-Nigdy bym cię nie nazwał nudną -rzekł Will z przekonaniem. Jesteś jedyna i wyjątkowa ,bo nikogo nigdy nie udajesz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 12:30, 09 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:48, 09 Lis 2016    Temat postu:

Will jest coraz odważniejszy w kontaktach ze Scarlett, ale znając go to nie przekroczy pewnej granicy.
Fajnie, że im się układa


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:58, 16 Lis 2016    Temat postu: Barwy szcześcia

Czy coś się stało Scarlett -spytała Karina ,siadając na łóżku koleżanki,która czesała się przed snem. Wydajesz się jakaś smutna i zamyślona.
Chyba się nie pokłóciłaś z Willem ?
-Nie ,skąd w ogóle ten pomysł -odparła zdumiona Scarlett.
-Bo widzę ,że coś się między wami zmieniło -rzekła Karina.
-Powiedział ,że zakochał się we mnie.
-A ty czujesz coś do niego ?
-Zależy mi na nim -rzekła Scarlett. Przy nim czuję się ,że mogę być sobą ,nie muszą być wiecznie wzorową uczennicą ,dobrą córką i siostrą. Nie kocha mnie za dobre sprawowanie i widzi we mnie te ukryte talenty ,których inni nie dostrzegają.
-Wiec w czym problem ?
-Will miał takie ciekawe ,pełne przygód życie -stwierdziła Scarlett. Może kiedyś znudzi się mną i zapragnie pojechać do Boliwii.
-Nie sądzę -odparła Karina z przekonaniem. Jesteś śliczną ,mądrą dziewczyną ,z którą można porozmawiać na każdy temat.
Problem jest w tym ,że sama w siebie mało wierzysz.
-Może -rzekła Scarlett.

Następnego dnia Scarlett udała się na spacer.
Doszła do jeziora ,którego widok zapierał dech w piersiach.
Była w swojej ulubionej zielonej sukience ,a na głowie miała mały ,czarny kapelusik.
Odwróciła się słysząc czyjeś kroki i zobaczyła przystojnego mężczyznę w brązowej kurtce i spodniach ,którego uśmiech był poezją.
-Witaj -rzekł Will Cartwright ,zwracając się do Scarlett. Pamiętasz tu się poznaliśmy ,jak wpadłaś do jeziora.
-Dobrze ,że trafiłam do miejsca ,gdzie było płytko ,inaczej było by ze mną źle -odparła dziewczyna.
-Szukałem cię i pomyślałem ,że cię tutaj znajdę -rzekł Will. Wczoraj przez przypadek usłyszałem fragment twojej rozmowy z Kariną. Ona ma sporo racji.
Za mało w siebie wierzysz.
Ale zrobię wszystko by cię przekonać ,że jesteś najwspanialsza na świecie i ,że możesz mi w pełni zaufać.
-Naprawdę zrobisz wszystko -na twarzy dziewczyny mignął cień uśmiechu.
-Owszem -rzekł mężczyzna.
Podszedł do niej ,wziął jej dłoń w swoją i złożył tam pełen uszanowania pocałunek.
-Kiedy tu przyjechałem do Ponderosy ,czułem się obco ,jak gość ,który trafia na przyjęcie ,na które nie był w ogóle zapraszany -rzekł mężczyzna.
-A co czujesz teraz ?
-Że może szczęście ,jest blisko ,na wyciągniecie ręki i nie zawsze trzeba szukać ósmego koloru tęczy ,za siedmioma górami ,rzekami i lasami.
Rozumiesz co chce powiedzieć ?
-Chyba tak -odparła Scarlett ,obdarzając go swoim najpiękniejszym uśmiechem.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 17:50, 16 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:15, 16 Lis 2016    Temat postu:

Karina wie jak dotrzeć do swojej przyjaciółki i powiedzieć to, co obie wiedzą.
Fajnie, że stara się wspierać Scarlett w tym, żeby nie straciła szansy na miłość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:59, 19 Lis 2016    Temat postu: Barwy szcześcia

Scarlett udała się z Willem na spacer.
Przez te kilka tygodni ,które spędziła w Ponderosie dowiedziała się sporo o Willu ,ale ciągle nie była pewna jaki jest naprawdę.
Był chodzącą zagadką ,zamkniętymi drzwiami do tajemniczego ogrodu ,do którego nikt nie miał klucza ani zamka.
Wyczuwała w nim atmosferę jakiegoś smutku ,zagubienia ,maskę autsajdera ,tam gdzie inni widzieli tylko zwykłego poszukiwacza przygód i niebieskiego ptaka.
-Mogę się o ciebie coś spytać ?
-Pytaj ,najwyżej nie odpowiem -odparł mężczyzna.
-Czemu nigdy nie kontaktowałeś się z rodziną ?
-To długa historia -rzekł mężczyzna. Zawsze radziłem sobie sam. Po śmierci ojca nie chciałem innej rodziny.
- W wieku 6 lat postanowiłeś sam sobie radzić ?
-Wujek Aron chciał mnie adaptować ,ale jego żona Noemi się na to nie zgodziła.
Chciała mieć własne dzieci ,a nie zajmować się cudzym bachorem.
Potem się dowiedziałem ,że ojciec był zaręczony z Noemi ,ale porzucił ją dla mojej matki i nigdy jej tego nie wybaczyła.
Rodzina mamy mnie wzięła ,a po dwóch latach oddali mnie do sierocińca ,jakbym był zbędnym meblem.
Potem byłem jeszcze w kilku innych rodzinach zastępczych. Nigdy nikomu o tym nie mówiłem.
-Tak mi przykro Willy -rzekła Scarlett ze szczerym współczuciem. Miałeś takie smutne dzieciństwo.
-Życie jest trudne ,ale nikt nie powiedział ,że będzie łatwe -odparł mężczyzna.
Wiem ,że twoja siostra Katie jest chora od urodzenia.
Też nie jest ci łatwo.
-Ale chyba nie tak trudno jak tobie ,bo zawsze miałam bliskich przy sobie -stwierdziła dziewczyna po chwili namysłu.
Zresztą Katie jest taka pogodna ,że ma umysł dziecka i wielu spraw nie rozumie .
-Mówisz o niej tak ciepło -zauważył Will. Chętnie ją poznam. Musi być tak samo wspaniała jak ty.
-I nie będzie ci to przeszkadzać ,że jest inna ?
-Wszyscy jesteśmy inni. Dlaczego by mi miało to przeszkadzać ?
Przyciągnął dziewczynę do siebie ,spojrzał głęboko w oczy ,po czym położył jej ręce na uszach i słodko pocałował jej wargi.
Dziewczyna poczuła w głowie dziwny szum.
W końcu ją puścił.
-Gdy tylko cię zobaczyłem ,to pomyślałem ,że to musi być przeznaczenie -rzekł zwracając się do dziewczyny.
Byłaś taka urocza i rozmarzona ,gdy patrzyłeś na jezioro ,jakbyś widziała tam nowe ,nieznane ,nieziemskie , tajemnice.
Już się nie będziesz bała ,że wyjadę i, że traktuję cię naprawdę poważnie.
-Nie -rzekła Scarlett uśmiechając się w jego stronę. Jednym pocałunkiem ,całkiem przekonałeś mnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 20:17, 19 Lis 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:36, 19 Lis 2016    Temat postu:

Wszystko zmierza do szczęśliwego końca.
Mam nadzieję, że ta sielanka będzie trwać wiecznie w ich przypadku


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:44, 20 Lis 2016    Temat postu: Barwy szcześcia

Scarlett usłyszała pukanie do drzwi swojego pokoju i się zdziwiła widząc Hossa Cartwrighta.
-Możemy porozmawiać na osobności -spytał a dziewczyna ,skinęła twierdząco głową.
Przez chwilę panowało niezręczne milczenie.
Scarlett spojrzała na Hossa i pomyślała ,że jest przystojny na swój niepowtarzalny sposób.
Był wielki jak tur ,silny jak niedźwiedź ,jego ramiona były herkulesowe.
Oczy miał niebieskie i czyste jak niebo nad Wirginia City ,a twarz dużą i okrągłą jak śliczne ,rumiane jabłuszko.
Wyglądał na osobę tak dobrą jak chleb ,prostą jak ziemia i taki był w istocie.
Było w nim coś z dziecka ,niezdolnego do kłamstwa ani podłości ,ale umiejącego kochać ,wiernie ,prawdziwie i całym sercem.
Wszystkie zwierzęta i małe dzieci lgnęły do Hossa ,wyczuwając instynktownie ,że pod posturą olbrzyma kryję się szczerozłote serce i prawa dusza.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać -spytała Scarlett ,przerywając w końcu ciszę.
-Chodzi o Karinę -wyznał Hoss. Chciałem się jej oświadczyć.
-To znakomity pomysł -ucieszyła się Scarlett.
-A jeśli ona mnie nie zechce ?
-Hoss ktoś mi niedawno powiedział ,że ludzie wierzą w nas tak samo jak my w siebie wierzymy -rzekła Scarlett. Weź ją na spacer w świetle księżyca.
To zawsze działa.
-Jesteś pewna ?
-Tak jestem pewna ,że Karina cię kocha i chce zostać twoją żoną -stwierdziła młoda kobieta.

Hoss zabrał Karinę na spacer w świetle księżyca.
Karina wyglądała uroczo w białej ,dopasowanej sukience.
-Scarlett mówiła ,że chciałeś mi powiedzieć coś ważnego -rzekła Karina. O co chodzi ,czy coś się stało ?
-Tak to znaczy nie. Ja ..
Spojrzał na nią i nagle zapomniał o swojej nieśmiałości.
Przyciągnął ją mocno do siebie i spojrzał głęboko w oczy.
-Wyjdziesz za mnie ?
-Czemu nie -odparła Karina z lekkim uśmiechem na ustach.
Mężczyzna pocałował ją w usta ,a ona oddała pocałunek bez żadnych wątpliwości.
Nagle usłyszeli chrząkniecie za plecami ,odsunęli się od siebie i zobaczyli Joe.
-No ,no -rzekł Joe z uśmiechem. Nikomu nie powiem ,na jakim uczynku was złapałem. Co komu do tego.
-My nie mamy nic do ukrycia -odparła Karina . Hoss właśnie mi oświadczył ,a ja się zgodziłam.
-To wspaniałe -ucieszył się Joe. Gratulację dla was obojga. To już pójdę .
Joe poszedł do domu ,a Karina się roześmiała.
-Mam nadzieję ,że nikt już nam nie będzie przeszkadzał -rzekła zwracając się do Hossa. Pocałuj mnie jeszcze raz.
Hoss spełnił jej prośbę ,a po chwili zapomnieli o całym bożym świecie.
Po raz pierwszy w życiu Hoss uwierzył ,że i do niego uśmiechnęło się szczęście .



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 10:45, 20 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin