Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z cyklu: Brak logiki. Przypadek.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:28, 30 Cze 2015    Temat postu:

senszen napisał:
... herbata jaką piję to lipton, zwykła czarna.

To tak jak ja. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 22:29, 30 Cze 2015    Temat postu:

a nasze opowiadania, takie różne Laughing
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:31, 30 Cze 2015    Temat postu:

Ale to jedno upodobanie wspólne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:33, 30 Cze 2015    Temat postu:

Nie piję herbaty...ostatnio piłam chyba kilka lat temu... kilkanaście...nie pamiętam. Laughing ale cokolwiek pijemy ...racja Mada....upodobanie wspólne. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:15, 04 Lip 2015    Temat postu:

Cytat:
Stukając obcasami sandałów Mada przeszła powoli przez ulicę i stanęła przed drzwiami. Pochyliła głowę i otworzyła torebkę w poszukiwaniu klucza. Jej ręka natrafiła jednak jedynie na chłodną, trochę śliską podszewkę wyścielającą kieszeń.

Przykra niespodzianka po całym dniu
Cytat:
Drzwi, przed którymi stała – zniknęły. W twarz wiał jej ciepły, duszny wiatr. Dookoła stały tylko niskie zabudowania Virginia City. Rozejrzała się i natychmiast zobaczyła czarną, znajomą jej sylwetkę. Mężczyzna stał przy swoim koniu, czułym gestem przygładzając mu grzywę.

Zapowiada się ciekawie. Virginia City i TEN MĘŻCZYZNA, czegóż chcieć więcej
Cytat:
W drgającym upałem powietrzu widziała zadziwiająco dokładnie każdy szczegół – nieskazitelnie czarna koszula, rozpięte skromnie dwa górne guziki. Czarny kapelusz, lekko przyprószony kurzem z drogi. Książeczka oprawiona w zieloną skórę i pokryta złotą pajęczyną zdobień, którą mężczyzna wyjął właśnie z sakwojaża.

Jestem pod wrażeniem spostrzegawczości Mady. Moją uwagę przyciągnęły te dwa rozpięte skromnie guziki
Cytat:

- Panna Madeline, jak mniemam? – usłyszała za sobą uprzejme pytanie. – Pani pozwoli, wezmę bagaże…
Mada obróciła się zaskoczona – czyżby miała jakieś bagaże? I czyżby miała na imię Madleine?
Mężczyzna, z czarnym, wypomadowanym wąsikiem patrzył na nią bez uśmiechu, wyraźnie czekał.

Mady zaskoczenie nieporównywalne z niczym. Tylko ten wąsik, jakiś taki … dziwny
Cytat:
- Prywatnym?
- Pan Ben Cartwright chciał pani śpiewem uświetnić przyjęcie zaręczynowe swojego najstarszego syna…

Mada, czekam na Twój występ. Mam nadzieję Senszen, że opiszesz ten wyjątkowy występ
Cytat:
Powstrzymując lekki zawrót głowy, poczuła, jak budzi się w niej… przekora.
Śpiew na zaręczynach… na pewno.

To zabrzmiało … przekornie
Cytat:
- To zaczynamy – powiedziała do siebie i nabrała farby na pędzel. Po chwili na kremowym płótnie pojawiła się pomarańczowa kreska.

Oj, widzę to w ciemnych kolorach
Cytat:
ADA westchnęła ciężko, z niezadowoleniem. I poczuła przebijającą się przez zapach tempery woń ciastek czekoladowych.
Wyszła na korytarz i z przyjemnością zanurzyła się w unoszącym się silnym aromacie kakao i cukru.

- Panno Aido… - drogę zastąpił jej nagle Ben Cartwright. – Czy mogę prosić na dół?

ADA kiwnęła głową bez słowa.

Wcale nie dziwię się, że skorzystałam z zaproszenia Bena, szczególnie biorąc pod uwagę moje zdolności malarskie
Cytat:

- Jakkolwiek Eveliine ma niezwykle piękne pismo… chciałabym, by zaproszenia były nieco bardziej ozdobne… by mogły być pamiątką dla gości. – Wyjaśniała dalej Laura. – Pomyślałam wiec, że na każdym zaproszeniu mógłby się znaleźć niewielki rysunek… to przecież nie będzie kłopot dla tak znakomitej artystki, prawda?
- Tak? – słabo spytała ADA. Nie bardzo wiedziała co się dzieje, ale sytuacja zaczynała ją lekko przerastać.

Sytuacja niewątpliwie zaczęła mnie przerastać. Laura wymaga ode mnie czegoś ponad moje siły
Cytat:
- Myślałam początkowo, by do każdego zaproszenia dołączyć chusteczki z delikatnym haftem… Hafty Ines są takie piękne… - dalej świergotała Laura.
- Ines? – szepnęła ADA do Eweliny.
- Aga… - odszepnęła jej Ewelina. – Mada ma śpiewać. Słucham o tym od godziny.

Jak dobrze, że prawie cały zespół znalazł się w Ponderosie. Od razu lepiej się poczułam. Teraz ze spokojem można czekać na rozwój sytuacji

Cytat:
Adam zgadza się na wszystko, niezależnie od tego, czy rozmawiam o zaproszeniach, welonie…
(…) Adam nie ma czasu, by to ze mną przemyśleć…

Jakoś nie jestem tym zaskoczona. Biedny Adam musi być zupełnie zrezygnowany, ale mam nadzieję, że pomożemy mu podjąć jedynie słuszną decyzję

Senszen, wreszcie udało mi się skomentować Twój kolejny odcinek, jak zwykle niezwykle ciekawy, zabawny, dowcipny po prostu … „odlotowy”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 21:47, 12 Lip 2015    Temat postu:

ADA bardzo dziękuję za przemiły i ciekawy komentarz, cieszę się, że znalazłaś trochę czasu Very Happy

A najnowszy odcinek...oby się spodobał... oby się spodobał... Wink

***

Wiał lekki wiatr, nieco wilgotny, nieprzyjemnie przenikał jej kurtkę. Rozwiane włosy zaczepiały się o oprawki okularów i oblepiały policzki. Cicho skrzypiały huśtawki na pustym o tej porze dnia placu zabaw. Oparła się o konstrukcję huśtawki, wesoło pomalowanej na czerwono. Małe, plastikowe siedzenie wyglądało zachęcająco… usiadła i wyciągnęła daleko nogi, czubkami tenisówek rozsypując szary piasek. Kiedyś huśtawki były większe, miały metalowe pręty zamiast sznurów, drewniane, mocne siedzenia… Można było się na nich huśtać wysoko, a one podrywały się w powietrze gwałtownie jak Tornado gdy dosiadał go Zorro.

Westchnęła lekko i wprawiła huśtawkę w ruch. To już nie było to samo. Nie było tej zabawy, tego dreszczu ekscytacji. W pewnym momencie o szorstki sznur zaczepił się jej rękaw na ziemię, tajemniczym sposobem, spadł jej zegarek. Pochyliła się szybko by go podnieść, zauważając jednocześnie, że chyba zaczyna padać, bo na cyferblat spadał kropla wody.

- Panienko, szybciej, nie mamy całego dnia – warknął ktoś brutalnie nad jej głową. Zorina wyprostowała się zdumiona i spojrzała prosto w twarz nieznajomemu.
- Tak mnie boli, że chyba już nie wsiądę na konia… to kiedy będzie lekarz, kochanie? – impertynent spojrzał na nią raz jeszcze i dokładniej zmierzył ją wzrokiem.
- Chyba, że ty masz ochotę obejrzeć… - uśmiechnął się do niej dziwnie. – Wiesz co jest dobre na kurzajki?
- Jak pan śmie! – Zorina wyprostowała się dumnie. – Za kogo pan mnie ma?!
- Za pielęgniarkę – szorstko odpowiedział mężczyzna. – Nie to nie. To mi powiedz, kiedy wróci lekarz – cierpko dokończył i wyciągnął z kieszeni płaską manierkę.
- Proszę się nie przejmować… - do pokoju wszedł drugi mężczyzna. Jego twarz zdobił delikatny wąsik, szara koszula opinała się na szerokich ramionach. – Bill lubi sobie pożartować.

Zorina zamrugała gęsto i poprawiła okulary. Przed nią stał Will. Dzieliła ich odległość co najwyżej metra.

- To kiedy będzie lekarz, kotku? – zniecierpliwił się Bill. – Czytaj szybciej te chińskie znaczki, które nazywacie pismem…
- Naucz się czytać, Bill – Will uśmiechnął się do niego życzliwie.
- Po co? – zdziwił się kowboj. – A ty, kochanie, powiedz mi w końcu kiedy będzie ten lekarz!

Zorina pochyliła się nad otwartym zeszytem. Przeleciała wzrokiem niewyraźne pismo.

- Za… pół godziny –wyjąkała.
- Świetnie, to ja zaczekam – rozpromienił się Bill. – Will, zaczekasz ze mną?

***

Znużona wyszła z gabinetu lekarskiego. Przez cały dzień przewijały się obok niej różni ludzie… A zegar za nią tylko monotonnie tykał.

- Rzeczywiście, piękne pogoda. Lekki wiaterek, niebo przejrzyste, chmurki ładne…
- Chmurki mogą być nawet srebrne w purpurowe plamki – odpowiedział stanowczy głos. – My mamy ważniejsze sprawy do omówienia.
- Mada, nie bądź taka zasadnicza – zaśmiała się trzecia dziewczyna…
Zorina odwróciła się gwałtownie. Przy sklepie z kapeluszami stały cztery postacie, wyraźnie ze sobą zaprzyjaźnione. Podeszła bliżej.

- Musimy się zastanowić, co dalej z tym fantem zrobić… i poszukać innych dziewczyn – stanowczo postawiła się Mada. – choć pogoda rzeczywiście jest wspaniała – przyznała radośnie.
- A nocami, ten srebrny blask księżyca tak pięknie rzuca chybotliwe cienie… wiatr podrywa delikatne gałęzie, gwiazdy migotliwie odbijają się w jedwabistej toni jeziora…
- Aga, piękny opis. – Zainteresowała się Ewelina.
- A blask księżyca tak pięknie podkreśla jedwabista czerń tego nowego szlafroczka, który Adam dostał niedawno* – rozmarzyła się ADA.
- Szczęściara – jęknęła Aga. – Możesz go oglądać codziennie. Patrzeć codziennie rano na te nieuczesane włosy, cień zarostu na policzkach…
- Na śniadania schodzi ogolony i uczesany – trzeźwo zauważyła ADA.
- Ale jest. Nie możesz mu zaproponować, że namalujesz jego portret… czy coś?
- Na pewno – zgryźliwie zgodziła się ADA. – tylko co ja mu zaprezentuje?
- No… najpierw być musiała zrobić szkice… i przygotować się do malowania… - zająknęła się Aga.
- Adam sobie nie da wcisnąć nic takiego. On musi mieć wszystko czarne na białym. – Ewelina zastanowiła się głęboko.
- A co ja właściwie mam mu mówić? Przecież ja malować nie umiem! A on czeka na ten obraz! – zdenerwowała się lekko ADA. – Mam mu pokazać jakieś bohomazy i wmawiać, że to nowa szkoła?
- Fowizm**? – podsunęła Ewelina. ADA pokręciła głową.
- No i Laura… wciąż się tu kręci, opowiada o ślubie… - dodała zmartwiona Mada.
- Jest ślub… jest Laura… Ciekawa jestem, czy jest i Will? – Aga spojrzała po koleżankach.
- Przecież ona do Willa nie pasuje – odruchowo zaprotestowała Zorina.

Odwróciły się do niej żywo, uśmiechnęły.

- Brakuje jeszcze kilku osób. – Ewelina zaczęła się zastanawiać. – Czekamy dalej, czy wprowadzamy nasz plan w życie?
- Jaki plan? – spytała Zorina.
- Na początek… zawsze mnie interesowało jakim cudem Adam się zgubił jadąc na to przyjęcie… - Ewelina przeczesała dłonią włosy i uśmiechnęła się uroczo.


* szlafroczek jest czarny, z doskonałego materiału i świetnie skrojony Smile
**kierunek malarski początku XX wieku, charakteryzujący się używaniem żywych barw, często luźno związanych z rzeczywistością oraz dużą prostotą kształtów malowanych obiektów. Czołowym przedstawicielem jest Henri Matisse.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 22:29, 12 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:02, 12 Lip 2015    Temat postu:

Miła niespodzianka przed snem. Very Happy Mnie osobiście bardzo się spodobało. Zespół powiększa się i to dobrze, bo będziemy miały większą siłę w "walce" z Laurą. Jutro skomentuję szerzej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:04, 13 Lip 2015    Temat postu: Z cyklu o nas brak logiki

O rany przejrzałaś mnie.
Ostatnie co mogłabym robić to być pielęgniarką ,czy robić cokolwiek związanego ze służbą zdrowia i wysłuchiwać o cudzych chorobach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:48, 13 Lip 2015    Temat postu:

Cytat:
Wiał lekki wiatr, nieco wilgotny, nieprzyjemnie przenikał jej kurtkę. Rozwiane włosy zaczepiały się o oprawki okularów i oblepiały policzki. Cicho skrzypiały huśtawki na pustym o tej porze dnia placu zabaw. Oparła się o konstrukcję huśtawki, wesoło pomalowanej na czerwono. Małe, plastikowe siedzenie wyglądało zachęcająco… usiadła i wyciągnęła daleko nogi, czubkami tenisówek rozsypując szary piasek.

Jak zwykle poetycki, malarski opis prozaicznej rzeczywistości

Cytat:
- Tak mnie boli, że chyba już nie wsiądę na konia… to kiedy będzie lekarz, kochanie? – impertynent spojrzał na nią raz jeszcze i dokładniej zmierzył ją wzrokiem.

Faktycznie, impertynent. Dobrze, że nie wymienił dokładnie CO go boli tak bardzo, że nie wysiedzi na koniu

Cytat:
- Chyba, że ty masz ochotę obejrzeć… - uśmiechnął się do niej dziwnie. – Wiesz co jest dobre na kurzajki?

Tu zdecydowanie przesadził. Nawet jeśli ją wziął za pielęgniarkę

Cytat:
Zorina zamrugała gęsto i poprawiła okulary. Przed nią stał Will. Dzieliła ich odległość co najwyżej metra.

Zaiste. Miała powód do mrugania. Tylko jeden metr dzielił ją od Willa

Cytat:
Zorina odwróciła się gwałtownie. Przy sklepie z kapeluszami stały cztery postacie, wyraźnie ze sobą zaprzyjaźnione.

Czyżby kolejny genialny plan był przygotowywany?

Cytat:
- A nocami, ten srebrny blask księżyca tak pięknie rzuca chybotliwe cienie… wiatr podrywa delikatne gałęzie, gwiazdy migotliwie odbijają się w jedwabistej toni jeziora…
- Aga, piękny opis. – Zainteresowała się Ewelina.
- A blask księżyca tak pięknie podkreśla jedwabista czerń tego nowego szlafroczka, który Adam dostał niedawno* – rozmarzyła się ADA.

I wyjaśniło się, gdzie się koleżanki przeziębiły. Choć jest i korzyść – bogate przyrodnicze obserwacje, komunikaty pogodowe i wiadomość o nowym szlafroczku naszego idola

Cytat:
- Szczęściara – jęknęła Aga. – Możesz go oglądać codziennie. Patrzeć codziennie rano na te nieuczesane włosy, cień zarostu na policzkach…
- Na śniadania schodzi ogolony i uczesany – trzeźwo zauważyła ADA.

Faktycznie szczęściara, choć szczęście nieco niepełne … to jest ogolone i uczesane

Cytat:
- Adam sobie nie da wcisnąć nic takiego. On musi mieć wszystko czarne na białym. – Ewelina zastanowiła się głęboko.

No tak. Adam-koneser sztuki

Cytat:
- A co ja właściwie mam mu mówić? Przecież ja malować nie umiem! A on czeka na ten obraz! – zdenerwowała się lekko ADA. – Mam mu pokazać jakieś bohomazy i wmawiać, że to nowa szkoła?
- Fowizm**? – podsunęła Ewelina. ADA pokręciła głową.

Dlaczego nie? Fowizm to niezły pomysł. Możnaby jeszcze napomknąć o prymitywizmie … nawiązać do Nikifora … w przeciwnym wypadku, to tylko śpiew pozostał

Cytat:
- No i Laura… wciąż się tu kręci, opowiada o ślubie… - dodała zmartwiona Mada.

No tak, Laura stanowi problem. Problem nr 1! Do wyeliminowania. Cokolwiek to oznacza

Cytat:
- Jest ślub… jest Laura… Ciekawa jestem, czy jest i Will? – Aga spojrzała po koleżankach.
- Przecież ona do Willa nie pasuje – odruchowo zaprotestowała Zorina.
Odwróciły się do niej żywo, uśmiechnęły.

Pauje, nie pasuje … byleby ją wywiózł gdzieś daleko

Cytat:
- Jaki plan? – spytała Zorina.
- Na początek… zawsze mnie interesowało jakim cudem Adam się zgubił jadąc na to przyjęcie… - Ewelina przeczesała dłonią włosy i uśmiechnęła się uroczo.

No właśnie! Ta tajemnica nigdy nie została wyjaśniona. Tyle świata objechał, a jakoś zawsze na czas trafiał … a tutaj … na własne przyjęcie zaręczynowe się spóźnił. To trzeba wyjaśnić!

Urocze, malarskie, poetyckie, przyprawione humorem. Fajnie się czyta. No i pytanie – co dalej? Jak sobie poradzimy w zmienionych postaciach z Laurą w nowej rzeczywistości?



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 15:56, 13 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:07, 13 Lip 2015    Temat postu:

Przeczytałam.... zwariowane, ale widać trochę logiki nawet jeśli przypadkiem. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:41, 13 Lip 2015    Temat postu:

Cytat:
Wiał lekki wiatr, nieco wilgotny, nieprzyjemnie przenikał jej kurtkę. Rozwiane włosy zaczepiały się o oprawki okularów i oblepiały policzki. Cicho skrzypiały huśtawki na pustym o tej porze dnia placu zabaw.

Opis bardzo plastyczny, pachnący nieco deszczem i nieco wiatrem
Cytat:
Westchnęła lekko i wprawiła huśtawkę w ruch. To już nie było to samo. Nie było tej zabawy, tego dreszczu ekscytacji.

Z czasem wszystko się zmienia. To co przed laty stanowiło prawdziwą fascynację, dziś wywołuje zaledwie uśmiech, bo już brakuje … dreszczu ekscytacji
Cytat:
- Chyba, że ty masz ochotę obejrzeć… - uśmiechnął się do niej dziwnie. – Wiesz co jest dobre na kurzajki?
- Jak pan śmie! – Zorina wyprostowała się dumnie. – Za kogo pan mnie ma?!
- Za pielęgniarkę – szorstko odpowiedział mężczyzna. – Nie to nie. To mi powiedz, kiedy wróci lekarz – cierpko dokończył i wyciągnął z kieszeni płaską manierkę.

Szczęścia to nasza koleżanka raczej nie ma. Nie dość, że trafił jej się nieokrzesany kowboj to jeszcze do tego te kurzajki … nie wiadomo, co gorsze … chyba jednak kurzajki
Cytat:
Zorina zamrugała gęsto i poprawiła okulary. Przed nią stał Will. Dzieliła ich odległość co najwyżej metra.

Marzenia się jednak spełniają …
Cytat:
Znużona wyszła z gabinetu lekarskiego. Przez cały dzień przewijały się obok niej różni ludzie… A zegar za nią tylko monotonnie tykał.

To znaczy, że jednak Zorina dzielnie spisywała się w gabinecie lekarskim
Cytat:
- Chmurki mogą być nawet srebrne w purpurowe plamki – odpowiedział stanowczy głos. – My mamy ważniejsze sprawy do omówienia.
- Mada, nie bądź taka zasadnicza – zaśmiała się trzecia dziewczyna…

I Mada ustawiła nas do pionu …

Cytat:
- A blask księżyca tak pięknie podkreśla jedwabista czerń tego nowego szlafroczka, który Adam dostał niedawno* – rozmarzyła się ADA.
- Szczęściara – jęknęła Aga. – Możesz go oglądać codziennie. Patrzeć codziennie rano na te nieuczesane włosy, cień zarostu na policzkach…
- Na śniadania schodzi ogolony i uczesany – trzeźwo zauważyła ADA.

O, mateńko!!! Teraz to już nie zasnę … Adam w szlafroczku, do tego heban jego włosów uczesany … o innych przeuroczych elementach nie wspomnę

Cytat:
- Ale jest. Nie możesz mu zaproponować, że namalujesz jego portret… czy coś?
- Na pewno – zgryźliwie zgodziła się ADA. – tylko co ja mu zaprezentuje?

Otóż to właśnie! Co ja mu zaprezentuje … portret? … niemożliwe
Cytat:
- Adam sobie nie da wcisnąć nic takiego. On musi mieć wszystko czarne na białym. – Ewelina zastanowiła się głęboko.

To racja. Takie numery to nie z Adamem

Cytat:
- No i Laura… wciąż się tu kręci, opowiada o ślubie… - dodała zmartwiona Mada.
- Jest ślub… jest Laura… Ciekawa jestem, czy jest i Will? – Aga spojrzała po koleżankach.

Osobiście uważam, że to wspaniałe rozwiązanie.
Cytat:
- Na początek… zawsze mnie interesowało jakim cudem Adam się zgubił jadąc na to przyjęcie… - Ewelina przeczesała dłonią włosy i uśmiechnęła się uroczo.

Swoją drogą, to faktycznie ciekawe, gdzie Adaś się zawieruszył. Pewnie gdzieś okopał się i cichutko przeczekał sobie przyjęcie. Warto byłoby to sprawdzić

Senszen, odcinek bardzo mi się podobał. Jest niezwykle malowniczy, dowcipny i zwriowany. Ciekawe, co będzie dalej i czy zrealizujemy nasz plan?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:54, 15 Lip 2015    Temat postu:

senszen napisał:
Westchnęła lekko i wprawiła huśtawkę w ruch. To już nie było to samo. Nie było tej zabawy, tego dreszczu ekscytacji.

Od razu wiedziałam, że chodzi o Zorinę. Wink

senszen napisał:
- Proszę się nie przejmować… - do pokoju wszedł drugi mężczyzna. Jego twarz zdobił delikatny wąsik, szara koszula opinała się na szerokich ramionach. – Bill lubi sobie pożartować.

I pojawił się wybawca, obiekt westchnień i marzeń naszej administracji. Smile

senszen napisał:
- To kiedy będzie lekarz, kotku? – zniecierpliwił się Bill. – Czytaj szybciej te chińskie znaczki, które nazywacie pismem…
- Naucz się czytać, Bill – Will uśmiechnął się do niego życzliwie.
- Po co? – zdziwił się kowboj. – A ty, kochanie, powiedz mi w końcu kiedy będzie ten lekarz!

Bill to wyjątkowo irytujący typ człowieka. Confused

senszen napisał:
Przy sklepie z kapeluszami stały cztery postacie, wyraźnie ze sobą zaprzyjaźnione.

Jak miło. Razz

senszen napisał:
- A nocami, ten srebrny blask księżyca tak pięknie rzuca chybotliwe cienie… wiatr podrywa delikatne gałęzie, gwiazdy migotliwie odbijają się w jedwabistej toni jeziora…
- Aga, piękny opis. – Zainteresowała się Ewelina.
- A blask księżyca tak pięknie podkreśla jedwabista czerń tego nowego szlafroczka, który Adam dostał niedawno* – rozmarzyła się ADA.

Dziewczyny w romantycznych nastrojach … Cool

senszen napisał:
- Na śniadania schodzi ogolony i uczesany – trzeźwo zauważyła ADA.

I kompletnie ubrany – dodam od siebie. Rolling Eyes

senszen napisał:
- No i Laura… wciąż się tu kręci, opowiada o ślubie… - dodała zmartwiona Mada.
- Jest ślub… jest Laura… Ciekawa jestem, czy jest i Will? – Aga spojrzała po koleżankach.
- Przecież ona do Willa nie pasuje – odruchowo zaprotestowała Zorina.

A ona w ogóle do kogoś pasuje Question

senszen napisał:
- Na początek… zawsze mnie interesowało jakim cudem Adam się zgubił jadąc na to przyjęcie… - Ewelina przeczesała dłonią włosy i uśmiechnęła się uroczo.

Tak, to istotne zagadnienie, należy je wyjaśnić niezwłocznie. Można wziąć Adama na tortury lub zastosować inny sposób, choć na razie nie mam pomysłu jaki. Laughing

Senszen, intryguje mnie plan, który ponoć nasza grupa ma wprowadzić w życie. Mam nadzieję, że nasz zgrany zespół wyczaruje harmonijna melodię. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 16:31, 20 Lip 2015    Temat postu:

***

Aga podśpiewywała sobie wesoło, dookoła niej fruwały strzępki wysuszonego mchu, srebrzystego piasku i pojedyncze liście pożółkłych traw. Camilla i Zorina stały na niskich gałęziach drzew i rozpinały na drzewach zwoje białego muślinu. Ostre słońce przebijało się przez materiał, przeświecając radośnie koronkowy haft zdobiący materię.

- Czy myślicie, że ten haft nikogo nie zaniepokoi? – ADA przekrzywiła głowę i krytycznie przyjrzała tworzonemu dziełu.
- Haft? Skąd… na pewno będzie przyjemnym urozmaiceniem… może wyglądać nawet naturalnie… - Ewelina na chwilę oderwała się od swojego tajemniczego zajęcia. – Światło będzie przebijać raz mocniej, raz słabiej… ADA, ty na pewno zobaczysz ten artystyczny efekt.

ADA odwróciła się i spojrzała na Ewelinę z poirytowaniem.

- Ile razy miałam wam powtarzać, że nie potrafię malować! Ewelina… co ty właściwie robisz? Do czego ci ten młotek?

Ewelina słysząc w głosie koleżanki lekkie przerażenie parsknęła śmiechem.

- Jak wam się podoba? – z dumą zaprezentowała sękaty pal z przybitym drogowskazem.
- „DESTINY”… - Mada uśmiechnęła się lekko. – Ewelina, przecież to miasto nie istnieje… Adam będzie jechał, jechał…
- Kto wie, może się zmaterializuje? Tak jak inne nasze plany? – Ewelina dumnie zapatrzyła się w drewniany znak.
- Małe szanse… Za dużo tego wszystkiego ... Chyba, że same wybudujemy miasteczko… - niewinnie podpowiedziała Aga.
- I jeszcze zaludnimy? – Dziewczyny spojrzały po sobie z dziwnymi uśmiechami.
- Nasza dyskusja wpłynęła na dziwne meandry… - zauważyła spokojnie Mada.
- No i nie mamy możliwości, żeby zbudować miasteczko w kilka godzin. Aga już drugą godzinę zmienia przebieg drogi…
- Co, za wolno? – Aga oderwała się od łopaty. – No, szybciej się nie da… Ten piasek się kiepsko kopie.
- Aga, idzie ci świetnie. Potrzebujesz może pomocy? – ADA się zatroszczyła.
- Nie, nie trzeba – Aga radośnie wróciła do kopania. – Lubię takie zajęcia… kopanie, czasem machanie siekierką… czysta przyjemność.
- To jak… wszystko jest już przygotowane? Aga zmieniła bieg drogi… Teraz Camilla tylko kilka razy przejedzie się tutaj konno, żeby wszystko wyglądało naturalnie. Materiał jest rozpostarty, żeby zakryć prawdziwą drogę… Farby i pędzle mamy, możemy teraz namalować fałszywy krajobraz. – podsumowała Ewelina i rozejrzała się dookoła z dumą.
- Maluje Bella, prawda? – upewniła się ADA.
- Jak chcesz, możesz malować… -
- Nie, dziękuję – mruknęła ADA. – Myślisz, że to wystarczy?
- Adam pojedzie drogą… na pewno jest zamyślony…
- Myśli o zaręczynach i o wspaniałym występie Mady – niewinnie zauważyła Aga. – Będzie niepocieszony, jeżeli nie wysłucha Twojego śpiewu.
- Na pewno. – Mada poprawiła włosy i wymijająco spojrzała w lazurowe, przejrzyste niebo. – Tak samo jak niepocieszony będzie, że nie będzie miał swojego portretu. Swojego i Laury. – podkreśliła.

Zapadła nieprzyjemna cisza.

- No dobra… - Ewelina odezwała się stanowczo. –Mamy nadzieję, ze Adam nie dotrze na swoje przyjęcie zaręczynowe…
- Nie dotrze… A jeżeli Laura… nie zrezygnuje? – niepewnie zapytała Camilla.
- O tym będziemy myśleć później. Na razie… Adam musi się zagubić w drodze. Na dobry początek.
- A tak właściwie… Czy te zaproszenia zostały wysłane? – zainteresowała się ADA. – Bo ja nie zrobiłam w końcu tych rysunków…
- No… a ja byłam zajęta wymyślaniem planu. Nie zdążyłam wszystkich wypisać. – wymijająco powiedziała Ewelina poprawiając drewniany słup.
- A… ja nie zrobiłam tego kapelusza – przyznała się Aga.
- A mnie boli gardło, chyba się przeziębiłam… No co? – Mada rozejrzała się po zaskoczonych minach koleżanek.
- Nie, nic… Czyli widzę, że wszystkie plany…
- Nie wypaliły. – podsumowała Domi.
- Grunt, żeby nasz plan wypalił. – odparowała Ewelina i wbiła wzrok w barwny krajobraz malujący się na półprzejrzystym płótnie. Różnokolorowe, zielonożółte i niebieskie plamki tańczyły przed jej oczami, tworząc roztańczony, pełen światła obraz.

- Wyszło wam ładniej niż w rzeczywistości.

Bell i Domi uśmiechnęły się zadowolone, mrugnęły do siebie i wróciły do wykańczania dzieła.

- Ale jeśli możecie… nie malujcie jednak Landona w tych krzakach. – trzeźwo zauważyła Mada. – To może wzbudzić podejrzenia.
- Co? – Wszystkie dziewczyny obróciły się gwałtownie i wpatrzyły w malowaną właśnie plątaninę różowych gałęzi i zielonych liści.
- Ale… w tej historii jest tak mało naszego maleństwa – poskarżyła się Domi.
- Więc chciałyśmy się jakoś pocieszyć… I chciałyśmy sobie później zabrać ten obraz… I rozwiesić na ścianie – dodała Bell, energicznie machając pędzlem.
- Czyjej? – zdziwiła się Aga. – Przecież wspólnej nie macie?
- Malujemy na podwójnym płótnie, jak się rozłoży to będziemy miały dwie kopie.
- Naprawdę?
- A zresztą… - ciągnęła Domi… - Wy macie swoje pamiątki, odwiedzacie się a przecież… do mnie nikt nie przyjedzie… Więc chociaż będę miała obraz na ścianie przedstawiający Maleństwo… Wy macie te breloczki… i lusterka…
- Żadnego Landona za krzakiem – stanowczo zakazała Ewelina. – Domalujecie sobie później. Później możecie sobie domalować nawet leprokonusy. Teraz ma być tutaj tylko roślinność.
- A ptaszek? – dopytała się Domi.
- Ptaszek może być.
- A zajączek?
- Pasztecio? - zająknęła się Ewelina...Też… może być - Ewelina podejrzliwie spojrzała na dwie młode dziewczyny.
- A jagniątko?
- Jakie jagniątko? Skąd tutaj jagniątko? Może jeszcze pastereczka?
- To nawet dobry pomysł – zainteresowała się ADA. – Adam zobaczy ładna pastereczkę... z oddali, lekko niewyraźną… jak marzenie senne… I przejdzie mu zainteresowanie Laurą.
- Naprawdę… nasza rozmowa zbacza na dziwne tematy. – ostrzegła wszystkich Mada. – a nie mamy dużo czasu, bo musimy jeszcze same wrócić i przygotować się na przyjęcie.
Dziewczyny pokiwały głowami.

Godzinę później na rozstaju dróg nie było już nikogo. Drogę przecinały ślady świeżych kopyt, słońce przebijało się przez gęste, nadzwyczaj zielone liście, ozłacając idealnie wykrojone chmury… ozdobione koronkowymi brzegami.
Żółta droga wiodła już nie na wprost tylko na lewo. Na piasku tańczyły jasne cienie, gdzieniegdzie rozbrzmiewał melodyjny głos lelka. W powietrzu zaczął się unosić zapach piernika i lukru, palonego cukru i prażonych jabłek.

Na żółtej drodze pojawił się biały królik i wesoło zastrzygł uszami. Stanął słupka - i z szerokim uśmiechem na pyszczku obleczonym futerkiem czekał aż na horyzoncie pojawiła się postać czarnego jeźdźca.


I tym samym w bardzo luźny sposób nawiązując do swoich opowiadań z cyklu "na lewo, na prawo i na wprost", kończę opowiadanie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:30, 20 Lip 2015    Temat postu:

Cytat:
Ewelina na chwilę oderwała się od swojego tajemniczego zajęcia. – Światło będzie przebijać raz mocniej, raz słabiej… ADA, ty na pewno zobaczysz ten artystyczny efekt.

O! Tak! Haft zawsze daje artystyczny efekt

Cytat:
Do czego ci ten młotek?
Ewelina słysząc w głosie koleżanki lekkie przerażenie parsknęła śmiechem.
- Jak wam się podoba? – z dumą zaprezentowała sękaty pal z przybitym drogowskazem.
- „DESTINY”…

Młotek zawsze się przydaje … choćby do ustawienia drogowskazu

Cytat:
- Mada uśmiechnęła się lekko. – Ewelina, przecież to miasto nie istnieje… Adam będzie jechał, jechał…
- Kto wie, może się zmaterializuje? Tak jak inne nasze plany? – Ewelina dumnie zapatrzyła się w drewniany znak.

O to właśnie chodzi! Żeby jechał, jechał i … dojechał … niekoniecznie tam, gdzie ma jechać

Cytat:
Chyba, że same wybudujemy miasteczko… - niewinnie podpowiedziała Aga.
- I jeszcze zaludnimy? – Dziewczyny spojrzały po sobie z dziwnymi uśmiechami.

A czemu nie? Cóż to dla nas?

Cytat:
- Aga, idzie ci świetnie. Potrzebujesz może pomocy? – ADA się zatroszczyła.
- Nie, nie trzeba – Aga radośnie wróciła do kopania. – Lubię takie zajęcia… kopanie, czasem machanie siekierką… czysta przyjemność.

Koleżanka Aga istnym tytanem pracy jest

Cytat:
- No dobra… - Ewelina odezwała się stanowczo. –Mamy nadzieję, ze Adam nie dotrze na swoje przyjęcie zaręczynowe…
- Nie dotrze… A jeżeli Laura… nie zrezygnuje? – niepewnie zapytała Camilla.
- O tym będziemy myśleć później. Na razie… Adam musi się zagubić w drodze. Na dobry początek.

O! Tak! To jest idealnie przemyślany plan

Cytat:
- Grunt, żeby nasz plan wypalił. – odparowała Ewelina i wbiła wzrok w barwny krajobraz malujący się na półprzejrzystym płótnie. Różnokolorowe, zielonożółte i niebieskie plamki tańczyły przed jej oczami, tworząc roztańczony, pełen światła obraz.

Wszystko przygotowane jest wręcz perfekcyjnie

Cytat:
- Ale… w tej historii jest tak mało naszego maleństwa – poskarżyła się Domi.
- Więc chciałyśmy się jakoś pocieszyć… I chciałyśmy sobie później zabrać ten obraz… I rozwiesić na ścianie – dodała Bell, energicznie machając pędzlem.

A po co tam Landon? Mike to przecież zupełnie inna bajka

Cytat:
- Żadnego Landona za krzakiem – stanowczo zakazała Ewelina. – Domalujecie sobie później.

Zgadzam się. Żadnego Landona za krzakiem!

Cytat:
- Pasztecio? - zająknęła się Ewelina...Też… może być - Ewelina podejrzliwie spojrzała na dwie młode dziewczyny.

Pasztecio jest niezastąpiony. Razem z nami osaczy Adama

Cytat:
Drogę przecinały ślady świeżych kopyt, słońce przebijało się przez gęste, nadzwyczaj zielone liście, ozłacając idealnie wykrojone chmury… ozdobione koronkowymi brzegami.
Żółta droga wiodła już nie na wprost tylko na lewo. Na piasku tańczyły jasne cienie, gdzieniegdzie rozbrzmiewał melodyjny głos lelka. W powietrzu zaczął się unosić zapach piernika i lukru, palonego cukru i prażonych jabłek.
Na żółtej drodze pojawił się biały królik i wesoło zastrzygł uszami. Stanął słupka - i z szerokim uśmiechem na pyszczku obleczonym futerkiem czekał aż na horyzoncie pojawiła się postać czarnego jeźdźca.

O wszystkim pomyślałyśmy. Czarny jeździec nie ma szans z nami i Paszteciem w swoim białym wcieleniu

Fajne. Piękne opisy i błyskotliwe dialogi wiążące się z naszymi postami i fanfikami.. Bardzo zabawne, poetyczne i pomysłowe. Czyta się świetnie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 22:26, 20 Lip 2015    Temat postu:

Ewelina, bardzo dziękuję za ciekawy i entuzjastyczny komentarz Smile Cieszę się, ze opowiadanko się dobrze czytało... może kiedyś do tego pomysłu wrócę Wink
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin