 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:00, 12 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Z pewnością w zrozumieniu tegoż opowiadania pomaga znajomość naszych fanfików, do których autorka się odwołuje. Jeśli ktoś ich nie zna, to rzeczywiście można powiedzieć tylko jedno: KOSMOS.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Wto 16:01, 12 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 17:58, 12 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Kosmos, nie kosmos... taki typ opowiadania pozwala na umieszczanie kilku, w zasadzie zupełnie nie związanych ze sobą scen, jakby krótkich opowiadań. Jak definiuje to tytuł, w tym opowiadaniu logiki czy sensu brak... I tego się trzymajmy. Ale Mada ma rację
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 18:05, 12 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:47, 12 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
W opowiadaniu tego typu logicznym jest właśnie brak logiki. Na tym to polega. Tu jest to ... czego nie dopowiedziałyśmy, bo ... mąciłoby nam wizerunek idola, choć przychodziło na myśl oczywiście nie tylko to ... te migawki z różnych miejsc, tych bonanzowych i tych współczesnych łączą naszą fascynację z postaciami, wydarzeniami, klimatem Bonanzy ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 18:48, 12 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 16:01, 13 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Miłego czytania
Chociaż muszę powiedzieć, że wplatanie nas w opowiadanie, w którym już jesteśmy, jest pomysłem... trochę dziwnym...
************
- Mimo wszystko, należy jednak się zainteresować gdzie my w ogóle jesteśmy. – stanowczo stwierdziła Mada.
- Taak… - przyznała Aga. – Może też nas wyrzuci w ciekawe miejsce. Gdzie są fontanny, delikatna mgiełka osiadające na czarnej koszuli i ciemnych włosach, niczym rosa na atramentowych łanach zbóż… - westchnęła z rozmarzeniem.
- Chyba krzywda nam się nie stanie, jeżeli trochę się pokręcimy po naszej … lodowej pustyni? – Ewelina wstała energicznie. – Ja mogę iść z Agą, ADA i Mada pójdą w drugą stronę.
- A czemu nie możemy iść razem? – zainteresowała się Ada.
- Żeby przeszukać jednocześnie większy teren. Idziemy drogie panie. My na północ, wy na południe. – radośnie obwieściła Ewelina.
- A gdzie jest północ? – słodko spytała Mada.
- To my idziemy na wprost, Aga i Ewelina idą w tył… - ADA wybrnęła z kłopotliwego pytania.
- Mogłoby nie świecić tak jasno… - westchnęła Mada, patrząc dookoła.
Momentalnie światło nieco przygasło, otoczenie przybrało tony niebieskie i różowe.
- Całkiem ładnie. – Mada uśmiechnęła się z uznaniem. – To co, idziemy?
Aga i Ewelina odwróciły się i poszły w jednak nieokreślonym kierunku. Rozglądały się uważnie, niewiele jednak można było rozpoznać. Krajobraz był jednolity, łagodnie tylko migotał.
- Nic nie widać… - rozczarowała się Aga. – Nic, nawet odrobiny…
- Nie masz wrażenie, że tam mignęło coś zielonego? – Ewelina ożywiła się nieznacznie.
- Ech, to tylko tak miga… Ewelina! – przerażona złapała ją za rękaw.
- Co takiego?
- Przecież tu nie ma żadnych znaków, nic! Jak my się znajdziemy?
Ewelina spojrzała jej w oczu z przerażeniem.
I wtedy, dookoła nich wyrosły deski ścian, w powietrzu zapachniało nagrzanym metalem.
- To się nazywa wyczucie chwili. – sarkastycznie zauważyła Aga.
Rozejrzały się.
Stały pośrodku salonu; co dziwne jednak, salon ten miał jedynie trzy ściany. Od jednej strony makieta obwieszona została zapalonymi lampami, kamerami i statywami.
- Oj… - Aga rozejrzała się niepewnie. –Jesteśmy… na planie…
- Zdjęciowym… - dokończyła Ewelina i doskoczyła do półki z książkami.
- To już przekracza granice! – oburzyła się. – Wiesz, że wszystkie książki są puste w środku? To atrapy! – gniewnie rzuciła książkę na biurko.
- Ale jabłka prawdziwe. – Aga ugryzła okazały okaz. – Chociaż chyba je czymś nawoskowali. – stwierdziła z niezadowoleniem. – wytarła jabłko o rękaw.
- Smaczne? – uprzejmie zapytała Ewelina.
- Lobo. – enigmatycznie rzuciła Aga.
- CO… WY… ROBICIE? – oburzony głos męski rozbrzmiał na pustym planie. – Wysłałem was wszystkie na kurs kaskaderski, pieniądze marnuje… A panny CO? Jabłka sobie jedzą? Atrapy, to jest książki niszczą? Może jeszcze wytłuczecie resztki szklanek?
Mężczyzna, drobny, w okularach, wyglądał, jakby to był najgorszy dzień jego życia. Żyły na chudych rękach pulsowały, podobnie jak żyły na skroniach.
- Za dużo nas było – wyjaśniła szybko Aga. – Szkolenie odbywa się partiami.
- Skoro tak. – spojrzał na nią podejrzliwie. – Brakuje mi dwóch statystek. Idziecie do kostiumologa, zakładacie sukienki i idziecie na plan.
- Rozkaz. – Ewelina odpowiedziała posłusznie. Dortot spojrzał na nią zdziwiony i zaskoczony ta uległą postawą.
Ewelina uśmiechnęła się nieśmiało i skromnie opuściła powieki.
- Zamawiam różową kieckę. – szepnęła do Agi.
- A który odcinek kręcimy? – odszepnęła jej.
Po kwadransie znalazły się na planie.
- Ależ on pięknie znudzony…W takiej pozie podpartej, rozleniwionej… Istota jego majestatu i wewnętrznego… - mówiła na ucho Aga do Eweliny.
- I te oczy migdałowe, czarny pasek… Jak i brudne buty i nieuprasowana koszula. Ma bardzo brzydko zaprasowaną fałdę przy kołnierzyku. – trzeźwo oceniła Ewelina. – Ktoś powinien mu o te koszule lepiej dbać.
- Masz dobry wzrok. - zdziwiła się. - Zgłaszasz się na ochotnika? – Adze zabłysły oczy.
- Dużo tych koszul to nie ma… - Ewelina zaczęła się zastanawiać…
- Statystki milczeć! – huknął Dortot. – Scenę powtarzamy!
- Ależ proszę. – ucieszyła się Aga.
- Bez statystów! – Dortot wydała zarządzenie. – Tłumek nakręci się później! Statyści wychodzą!
- Och ty! – Ewelina zdenerwowała się.
I znów wszystko zniknęło, znacznie szybciej niż poprzednio.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 23:36, 13 Sie 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:05, 13 Sie 2014 Temat postu: Z cyklu: brak logiki. Opowiadania. |
|
|
Teraz dopiero zrobiło się ciekawię.
Wierzę ,że dziewczyny sobie poradzą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:10, 13 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | wplatanie nas w opowiadanie, w którym już jesteśmy, jest pomysłem... trochę dziwnym... |
… absurdalnym, odlotowym i nowatorskim. I tak powinno być.
senszen napisał: | Gdzie są fontanny, delikatna mgiełka osiadająca na czarnej koszuli i ciemnych włosach, niczym rosa na atramentowych łanach zbóż… |
TAK TAK TAK
senszen napisał: | - Mogłoby nie świecić tak jasno… - westchnęła Mada, patrząc dookoła.
Momentalnie światło nieco przygasło, otoczenie przybrało tony niebieskie i różowe. |
Chyba na zasadzie: mówisz – masz
senszen napisał: | wtedy, dookoła nich wyrosły deski ścian, w powietrzu zapachniało nagrzanym metalem. |
A już myślałam, że dziewczyny trafiły do kuźni i obejrzą półnagiego Adama.
senszen napisał: | Mężczyzna, drobny, w okularach, wyglądał, jakby to był najgorszy dzień jego życia. Żyły na chudych rękach pulsowały, podobnie jak żyły na skroniach. |
Trafny opis. Dortort jak żywy.
senszen napisał: | - CO… WY… ROBICIE? – oburzony głos męski rozbrzmiał na pustym planie. – Wysłałem was wszystkie na kurs kaskaderski, pieniądze marnuje… A panny CO? Jabłka sobie jedzą? Atrapy, to jest książki niszczą? Może jeszcze wytłuczecie resztki szklanek? |
O matko! To jeszcze jakieś szklanki zostały? Myślałam, że wybiłyśmy wszystkie w drobny mak.
Interesująca rozmowa o Adamowych koszulach. Uwaga Eweliny o brzydko zaprasowanej fałdce przy kołnierzyku – bezcenna...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:12, 13 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen pomysł świetny i wcale nie taki dziwny, jakby się wydawało. Nasze koleżanki miały niepowtarzalną okazję zobaczyć z bliska Adasia w znudzonej pozie i do tego wystąpiły w roli statystek. Co prawda tłumek miał być dokręcony później, ale to zawsze plan Bonanzy
Cytat: | Taak… - przyznała Aga. – Może też nas wyrzuci w ciekawe miejsce. Gdzie są fontanny, delikatna mgiełka osiadające na czarnej koszuli i ciemnych włosach, niczym rosa na atramentowych łanach zbóż… - westchnęła z rozmarzeniem. |
Przepraszam Aga, ale o taki romantyzm Cię nie podejrzewałam
Cytat: | - To my idziemy na wprost, Aga i Ewelina idą w tył… - ADA wybrnęła z kłopotliwego pytania. |
Widać, że topografię, terenoznawstwo itp. mam w małym palcu. Mada, jak zabłądzimy to nie będzie moja wina.
Cytat: | - Ależ on pięknie znudzony…W takiej pozie podpartej, rozleniwionej… Istota jego majestatu i wewnętrznego… - mówiła na ucho Aga do Eweliny.
- I te oczy migdałowe, czarny pasek… Jak i brudne buty i nieuprasowana koszula. Ma bardzo brzydko zaprasowaną fałdę przy kołnierzyku. – trzeźwo oceniła Ewelina. – Ktoś powinien mu o te koszule lepiej dbać. |
Spostrzeżenia koleżanek bezcenne
Senszen czekam z niecierpliwością i niejaką obawą zastanawiając się co Ci jeszcze przyjdzie do głowy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:25, 13 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: |
- Żeby przeszukać jednocześnie większy teren. |
Mam nadzieję na owocne poszukiwania
senszen napisał: | - Ależ on pięknie znudzony…W takiej pozie podpartej, rozleniwionej… Istota jego majestatu i wewnętrznego… - mówiła na ucho Aga do Eweliny.
- I te oczy migdałowe, czarny pasek… |
Opis zjawiskowy
senszen napisał: | Jak i brudne buty i nieuprasowana koszula. Ma bardzo brzydko zaprasowaną fałdę przy kołnierzyku. – trzeźwo oceniła Ewelina. – Ktoś powinien mu o te koszule lepiej dbać. |
Chyba mamy ochotniczkę...
Mada napisał: | senszen napisał: | - Mogłoby nie świecić tak jasno… - westchnęła Mada, patrząc dookoła.
Momentalnie światło nieco przygasło, otoczenie przybrało tony niebieskie i różowe. |
Chyba na zasadzie: mówisz – masz |
Mada mogłaś wypowiedzieć inne zyczenie
ADA napisał: | Przepraszam Aga, ale o taki romantyzm Cię nie podejrzewałam |
ADA przeszyłaś me serce na wskroś
senszen napisał: | A tak się zastanawiałam nad wyborem odcinka Chociaż w kuźni ciężko jest statystów wkomponować  |
Jakie trudno? Gwoździe prostować.....wodę nosić, zamiatać, segregować podkowy...
Fajny fragment, lekki w sam raz po ciężkim dniu
*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:31, 13 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Pragnę pomachać młotem, siekierą czy co Ci tam przyjdzie do głowy...zresztą czeka mnie to w sobotę ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:51, 13 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen napisał: | ...delikatna mgiełka osiadające na czarnej koszuli i ciemnych włosach, niczym rosa na atramentowych łanach zbóż… - westchnęła z rozmarzeniem. |
Aga się bardzo romantyczna zrobiła.
Książka pusta w środku! Toż to horror dla milośnika czytania, gorsze od nawoskowanych jabłek.
Celna uwaga o koszuli Robertsa.
Senszen napisał: | J nieuprasowana koszula. Ma bardzo brzydko zaprasowaną fałdę przy kołnierzyku. – trzeźwo oceniła Ewelina. – Ktoś powinien mu o te koszule lepiej dbać. |
O! to, to ...
W kuźni bywała robota dla kilku osób.
Ktoś musiał ruszać miechem, podawać narzędzia ... kowale mieli pomocników. My się jak najbardziej nadajemy ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 22:51, 13 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
***********
Tym razem jednak, wokół niech nie pojawiła się już znajoma, opalizująca przestrzeń. Dookoła wyrosły zabudowania, sosny, trawa i piasek o czerwonawym zabarwieniu.
- Ała… - Aga jęknęła, rozcierając głowę. W ręku trzymała sporej wielkości szyszkę, która spadła z najbliższego drewna.
- Aga, Ewelina, jesteście! – ucieszyła się na ich widok ADA. – Nie zgubiłyśmy się i…
- Co panienki tutaj robią? – rozbrzmiał obok zdziwiony głos.
Podniosły głowy. Patrzył na nie bardzo zaskoczony Hoss.
- Kowal miał mi podesłać dwóch pomocników do pracy przy koniach, bo mam za mało czasu. Ale wy nie jesteście pracownikami kuźni. – patrzył na nie zdezorientowany.
Spojrzały po sobie szybko.
- Ależ tak, to właśnie nas przysłał. – potwierdziła szybko Aga. – Jesteśmy wykwalifikowanym zespołem do opieki i pracy z końmi.
- Znacie się na koniach? – Hoss spojrzał na nie, unosząc wysoko brwi.
- Oczywiście. – ADA potwierdziła, bez mrugnięcia okiem. –Mogę to udowodnić podając garść informacji. Cały ciężar konia opiera się na kopycie. Musi rozkładać się dokładnie na całej jego podeszwie. . Trzeba dbać, żeby kopyto było szerokie i symetryczne, no i odpowiednio nawilżone. Konie powinny chodzić po wilgotnej trawie, aby zapewnić odpowiednie nawilżenie powierzchni kopyt. Kopyta zbyt suche będą pękać i kruszyć się, przyprawiając konia o znaczny dyskomfort… - recytowała gładko.
- Dodatkowo, wiemy również, że konie nie mają odruchu wymiotnego… - wtrąciła szybko Aga.
- A końskie zęby rosną stale, są również w sposób systematyczny ścierane. Należy odpowiednio kontrolować stan uzębienia konia i… - ADA przerwała aby zaczerpnąć powietrza.
- W porządku. – Hoss przerwał potok wypowiedzi. – Zapytam Adama...
Pokręcił głową i niepewnie, skierował się w stronę domu.
Dziewczyny weszły do stajni. Było tam ciepło, unosił się specyficzny zapach, w którym dominował aromat siana.
- Przyjemnie tutaj. – Mada rozejrzała się. – Sport… - zachwyciła się.
- Albo Adam lubi sobie poczytać w trakcie czyszczenia siodła, albo Sport rzeczywiście sobie czyta… - Ewelina wyciągnęła zza koryta tomik poezji.
- Po śladach kopytek… - wnioskowałabym, że to raczej lektura Sporta. – zauważyła, przeglądając pobieżnie tomik. – Niektóre fragmenty były chyba szczególnie wciągające… - zaśmiała się. – Brakuje kilku kartek. – wyjaśniła.
Zaczęły się śmiać. Za miotłą stojącą w rogu coś się poruszyło.
- Szczur. – syknęła Aga. – To na pewno szczur!
- Byle nie wąż. – zaniepokoiła się ADA. – Nie bardzo wiem co robić w przypadku ugryzienia, nie mam przecież anytoksyny uniwersalnej…
- Spokojnie, to Pasztecio. – Ewelina podeszła bliżej. Króliczek poruszył uszkami i pokicał w stronę otwartych drzwi.
- Nie uciekaj! – Ewelina ruszyła za swoim ulubieńcem i wbrew protestom swoich koleżanek, po chwili zniknęła.
Dogoniła go dosyć szybko, zaraz przed wejściem na ganek i wzięła ostrożnie na ręce. Głaskała go delikatnie po grafitowym futerku.
- Witaj opalizująca Pani. – usłyszała za sobą dworne powitanie.
Obróciła się i stanęła oko w oko z drobnym mężczyzną o badawczych, czarnych oczach.
- Srebrnymi żyłami płyną fluidy twojej osobowości… - jego wzrok padł na małe stworzonko siedzące na jej rękach. – Co ja mówię! Szlachetna istoto! Izydo! Sachmet! Bogini niezależnych istot!
Ewelina zdębiała.
- Ale to jest królik! – Jęknęła zdziwiona. Jednocześnie, jednym uchem uchwyciła wzrastający rwetes w pobliżu prawego skrzydła domu.
- Nieważne. – machnął ręką mężczyzna, patrząc na nią dalej z zachwytem w oczach.
I w tym momencie, na Ewelinę wpadł mężczyzna. Co więcej, mężczyzna ten był w rozpiętej koszuli i szybko objął ja mocnymi ramionami, chroniąc ją przed upadkiem.
- O. – powiedział, patrząc na twarz dziewczyny.
Ewelina spojrzała na niego i w jego oczach zobaczyła błysk rozpoznania. Adam.
- Maurice… Co się dzieje? – zapytał, puszczając jednocześnie Ewelinę.
- Nie wiem. – odpowiedział on krótko.
Krzyki były głośniejsze. Adam spojrzał na Hossa i wyciągnął broń z kabury. Skierowali się w stronę źródła odgłosów. Ewelina podążyła za nim, po niespełna dwóch minutach dołączyły do niej ADA, Mada i Aga, również wywabione ze stajni hałasem.
- Nie jestem czarownicą! – ciemnowłosa dziewczyna próbowała się wyrwać trzymającym ją mężczyznom.
- Proponuję test z wodą... – zaczęła mówić Ewelina, ale szybko urwała. Przyjrzała się dziewczynie dokładnie.
To była ta ciemnowłosa dziewczyna, którą widziała w sklepie zoologicznym.
Adam spojrzał na dziewczynę, spojrzał na Madę, ADĘ, Ewelinę i Agę i oczy mu się rozjaśniły. Uśmiechnął się.
- Co się dzieje? Oak, puszczaj dziewczynę. – do zgromadzenia dołączył Candy. Jego wzrok zogniskowała się szybko na grupce kobiet stojących lekko na uboczu. Chyba też je poznał, bo uśmiechnął się szeroko i mrugnął do Mady.
- Nie jestem czarownicą. – powtórzyła dziewczyna stanowczo, ale mocno już drżącym głosem. – Puszczaj mnie! – próbowała się wykręcić z jego rąk.
- Candy, to jest czarownica! Może być niebezpieczna! – zaprotestował Oak.
- Puść ją. – Adam zaśmiała się. – Nie jest niebezpieczna. Jest razem z tymi damami – wskazał na cztery kobiety. A one mają, jak poinformował mnie Hoss, pracować przez pewien czas w stajni… Prawda? – zwrócił się do nich. Twarz miał rozjaśnioną uśmiechem, w oczach migotały mu błyski.
- Prawda…
- Szczera prawda…
- Ona jest z nami. – potwierdziła Aga.
*********
Po dziesięciu minutach ludzie się rozeszli, pozostał tylko Adam i pięć kobiet.
- Miałyście mnie odwiedzić, o ile pamiętam, w najdłuższą noc w roku. – Stwierdził z delikatnym uśmiechem.
- Nie wyszło. – wyjaśniła drobna dziewczyna. – Za godzinę jest zachód słońca i my znikniemy.
Dziewczynom zrzedły miny.
- Co tak szybko? – ADA spojrzała rozczarowana.
- Nie rozumiem na jakiej zasadzie zachodzą te odwiedziny. – stwierdził jeszcze bardziej rozbawiony Adam.
- Trudno to wyjaśnić. – wykręciła się dziewczyna.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 23:40, 13 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:05, 13 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Ach! Pasztecio Zawsze się pojawia w odpowiednim momencie. Zwierzaczek wie, kiedy przykicać Dzięki niemu i mesmerystę ujrzałam i znalazłam sie w ... bardzo przyjemnym miejscu (niestety nie ma ikonki rozmarzenia)
Czy to wazne, na jakiej zasadzie zachodzą odwiedziny? Ważne, ze zachodzą
Wykład na temat znajomości obslugi? hodowli? koni wspaniały Hoss wydał się oszolomiony naszą wiedzą. Ciekawe, jaką pracę Adam nam zleci? Mam nadzieję, ze ... lekką i przy sianku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|