|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 1:18, 26 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | - Powinieneś się już położyć. – stwierdziła łagodnie, podchodząc do niego. Spojrzał na nią i wziął ją za rękę.
- Idź spać – pocałował ją w dłoń. – Zaraz przyjdę. |
Nie ma to jak troskliwa, czuła żona ...
Cytat: | - Wszystko będzie dobrze. - odpowiedziała stanowczo. – Jak twierdzi Maurice, we wszechświecie jest równowaga fluidów. Więc teraz już musi być dobrze. |
Skoro sam Maurice tak twierdzi ... o tych fluidach, to tak musi być
To jest argument!
Cytat: | Powiewał delikatny wiatr, w powietrzu unosił się delikatny zapach żywicy i deszczu, wilgotnej ziemi. |
Subtelny, plastyczny opis ...
Cytat: | - Pomyślałam, że może się uspokoję. – dodała cicho, zawstydzona, chowając twarz w koszulę na jego ramieniu.
- A pomogło? – zapytał zduszonym głosem.
- Chyba trochę tak. – zaskoczona przyznała. |
Doskonały sposób na stres ...
Cytat: | - Musiał cię bardzo mocno uderzyć. – przeczesała mu włosy dłonią.
- Warto było. – krótko stwierdził i uśmiechnął się z lekkim wysiłkiem. |
Z pewnością mu oddał Z "procentem"
Cytat: | Doktor Harper siedział z głową opartą na rękach i wpatrywał się w swoje zapiski. Chciał na spokojnie rozważyć przypadek pani Canday, żeby nie popełnić błędu w pracy po raz kolejny. |
Doktor jednak nie jest pewien swojej diagnozy ... ma problem ...
Cytat: | Krwinki czerwone w rozmazie nie były dysmorficzne, hipochromiczne…Nic nie wskazywało na stan zapalny. Spojrzał w notatki. W osadzie moczu nie zauważył ani nabłonków okrągłych, ani wyługowanych erytrocytów… próba Piotrowskiego wyszła ujemna, podobnie jak próba Fehlinga czyli białka i cukrów brak… |
Fachowe terminy medyczne ... niektórych wyrazów nie znałam ... bardzo trudne ...
Cytat: | - Sam już nie wiem. Nie jestem w stanie… postawić diagnozy. – zdziwiony powiedział i odchylił się na krześle. – Wygląda na to, że wszystko jest w porządku…A przecież nikogo nie mdli bez przyczyny. |
Lubię samokrytycznych lekarzy. Zastanawia się, analizuje ... rozmyśla o pacjencie ... na pewno dojdzie do prawidłowych wniosków ... po pewnym czasie. Człowiek to jednak skomplikowana istota ...
Cytat: | Co może być kobiecie, u której badania nie wykazują żadnej choroby, a która skarży się na mdłości i osłabienie? |
Zwykle podejrzewa się ciążę. Dzisiaj też
Cytat: | - Moja siostra przed ślubem nic nie jadła, twierdziła, że ją mdli i nie może jeść. Przez prawie tydzień. |
Czyli zwykły stres?
Cytat: | - Nie, ja nie twierdzę, że jest to niemądre. Jest to dziwne. W sumie, jeżeli nie je… to by była osłabiona… - zamyślił się głęboko. To wydawało się być aż zbyt proste. |
A jednak stres ... nerwy ... reakcja obronna organizmu?
Cytat: | Adam wlał gorącą wodę do porcelanowej miski i rozprowadził na policzkach i żuchwie mydlaną pianę. Nieśpiesznie przesuwał ostrzem brzytwy po skórze, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. |
Piękny i sugestywny opis ...Też bym się wpatrywała ...
Cytat: | Sięgnął po omacku po ręcznik, wiszący na haczyku po prawej stronie. Wytarł twarz, odłożył ręcznik obok miski i oparł się rękoma o blat stołu. Spojrzał sobie głęboko w oczy. |
Prozaiczne czynności a ile w nich finezji
Też bym spojrzała ...
Cytat: | Adam ubrał się powoli, założył pas z bronią, przewiązał sznureczek na udzie, założył kapelusz. |
Zaden fascynujący szczegół nie został pominięty ... ku radości fanek
Bardzo ciekawe opowiadanie. Piękne opisy, relacje miedzy Indią a Candy'm. Medytowanie doktora ... jego rozmowa z pielęgniarką ... szczegóły i terminy medyczne też dobrze przemyślane, realne.
Dobrze się czyta i zawiera sporo treści ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 1:22, 26 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 1:32, 26 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina, dziękuję za komentarz
Cytat: | szczegóły i terminy medyczne też dobrze przemyślane, realne. |
Poczytałam na temat, skoro to myśli lekarz, to raczej operuje fachowymi terminami... starałam się wszystko sprawdzić. Ale niewiele znalazłam na temat badań w XIX wieku...Inaczej ten fragment by był bardziej szczegółowy
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 1:33, 26 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 15:37, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
*******************
Adam zbliżył się do krat. Marcus siedział na pryczy, w pozycji niedbałej, z niewinnym uśmiechem na twarzy. Od podbródka do ucha ciągnął się duży krwiak, głębokie rozcięcie na głowie było niezdrowo zaczerwienione.
Adam obrzucił do przenikliwym spojrzeniem – i nieznacznie się uśmiechnął.
- Jak widzę, nie poddałeś się dobrowolnie… - zauważył, przegryzając lekko kącik ust. Zlustrował dokładnie jego głowę; nierówno obcięte włosy, tuż przy skórze.
Marcus milczał przez chwilę z kamiennym spokojem na twarzy.
- Pan Nigthingale już złożył zeznania, nie musi odpowiadać na pytania każdego, który przyjdzie się na niego pogapić. – Głośno obwieścił McCoy, niecierpliwie kręcąc kółkiem z kluczami. – Nie powinno tu pana być, panie Cartwright.
Adam zmierzył go wzrokiem i nie powiedział nic.
- Panie Nightingale, w pańskim interesie lepiej będzie, jeżeli będzie pan współpracował… - ostrzegł milczącego mężczyznę.
Marcus nie odrywał od niego oczu, jego twarz drgnęła… Po policzkach popłynęły skąpe łzy.
- Nie wiem, czego oczekujecie… trzymacie u siebie moją niewinną żonę… - wyszeptał. – Chciałem wtedy tylko jej pomóc… a tak mi się odwdzięczyliście. Przecież to nawet nie ma sensu. – podniósł ręce, ukazując posiniałe nadgarstki i otarł policzki. – Jesteście nienormalni…
Adam zamrugał zaskoczony.
- Może wytłumaczę, panie Cartwright. Bo pan chyba nie ma dzisiaj najlepszego dnia na myślenie. – uprzejmie zaoferował się McCoy. – Pan Nightingale twierdzi, że w kilka dni po tym, jak zaczął pracę na waszym ranczu, był napastowany przez panią Canaday, kiedy zaś odrzucił jej względy, ta zemściła się…
- McCoy – jęknął Adam. – Myśl czasem. To nie ma sensu. Zresztą, ile można rzucać oszczerstw na jedna kobietę? - zapytał retorycznie.
McCoy zaczerpnął powietrza i poczerwieniał.
- Z tą kobietą jest coś… To zła kobieta jest! – krzyknął oburzony.
Adam spojrzał na brudny sufit, z którego płatami obłaziło wapno. Policzył do dziesięciu... i z wdzięcznością pomyślał o tym, że India swego czasu nie przyjęła jego oświadczyn.
- McCoy, bądź łaskaw zatrzymać pana tutaj do procesu. I nic więcej. – spojrzał na niego najbardziej przekonującym wzrokiem, na jaki był w stanie się zdobyć.
McCoy szybko zyskał wejrzenie zahipnotyzowanego królika, patrzącego w oczy żmii. Kiwnął głową.
Adam założył kapelusz, westchnął ciężko i wyszedł.
McCoy otrząsnął się przetarł dłonią twarz.
- Przyniosę ci nieco świeżej wody. – łagodnie powiedział do więźnia.
Po chwili wrócił, niosąc metalowy dzbanek, trzymając go w jednej ręce, drugą otworzył kraty, by postawić go na drewnianym stołku służącym za stolik. Zobaczył cień przecinający smugę światła wpadającą przez okno…
**********************
Adam wyprostował się w siodle, jadący obok niego szeryf Coffee poprawił kapelusz na głowie zmęczonym gestem.
- I znowu w pracy. – westchnął, zsiadając ciężko z konia. – Naprawdę Adamie, muszę się zdecydować na emeryturę.
- Czy jesteś pewien, że twój następca jest gotów przejąć twoje obowiązki? – zapytał kpiąco.
Weszli do budynku. Przy biurku nikogo nie było. Ciężkie drzwi do cel były zamknięte.
- Czyżby chłopak gdzieś pojechał? – mruknął Roy. – A mówiłem mu, że ma nie podejmować żadnych decyzji…
- Mam nadzieję, że nie pojechał aresztować Indii… Obawiam się, że by nie wrócił o własnych siłach. – zauważył Adam.
Roy zatrzymał się, wzrok mu się wyostrzył, twarz nabrała wyrazu skupienia.
- Nie ma jednej strzelby a klucze leżą na biurku. – zauważył.
Adam rozejrzał się. Klucze do poszczególnych cel jak i te, zamykające drzwi do przedsionka, leżały na biurku. Poczuł niepokój, szybkim, kocim ruchem złapał klucze.
W celi Marcusa nie było. Na pryczy leżał związany Coy, nieprzytomny. Coffee podszedł do niego i delikatnie sprawdził puls.
- Żyje… ale mocno dostał. Czym on go uderzył?
- A czy to ważne? – Adam rozejrzał się po niewielkim pomieszczeniu. – Wziął jego konia… - powiedział bezwiednie, niepokój ścisnął mu gardło.
- Pójdę po lekarza. Ty jedź, może jeszcze go dogonisz… Chyba się domyślasz, kogo będzie chciał dopaść…
Adam skinął głową.
********************
Marie szczotkowała swoje włosy, siedząc na krześle przed toaletką. W lustrze odbijało się nie tylko jej odbicie, ale i odbicie Naughty, siedzącej na niższym nieco stołeczku, obok matki. Dziewczynka też czesała włosy.
Aintonette miała w sypialni rodziców swój własny stołeczek, na którym nikt inny nie siadał. Miała swoją własną, ozdobną szczotkę do włosów, inkrustowaną białą i niebieska emalią. Miała też i swoje własne puzderko na drobne skarby; jedwabne i aksamitne wstążki do włosów, kolorowe guziki czy śliczny pierścionek z paciorków.
Marie odłożyła szczotkę i szybko zaczęła zaplatać koronę z warkocza. Naughty spojrzała na nią z podziwem.
- Nauczysz mnie, jak to się robi? – poprosiła.- Trudne to?
Marie przerwała czynność w połowie, rozpuściła włosy i szybko je przeczesała. Zaśmiała się.
- Nie jest to takie…
Gwałtownie otworzyły się drzwi, Marie urwała w pół słowa i przerażona objęła córkę ramionami.
***********************
Candy wziął July na rękę i wyciągnął dłoń do Indi. Ta wysiadła z bryczki i uśmiechnęła się do niego czule.
- Wspominałam już, że pięknie wyglądasz z dzieckiem na rękach? – zażartowała lekkim tonem.
Pocałował ją mocno.
- Tylko własne mi pasują, nie wiem dlaczego. – uśmiechnął się do niej łobuzersko.
- Jest jakoś cicho, nie uważasz? – India rozejrzała się po podwórzu. Kury niespokojnie zbiły się w pierzastą kulę.
Candy zmarszczył brwi i obrócił się. Drzwi do stodoły były otwarte, u wejścia stały dwa konie, nieuwiązane.
- Hop-Sing pojechał dzisiaj do rodziny, Joe i Hoss są u siebie, podobnie jak Adam… Przynajmniej powinni. - India wzięła Cookie w ramiona i przytuliła ją mocno. Candy skorzystał z tego, że ma wolne ręce i sięgnął po broń.
- Zostań tutaj. Schowaj się za bryczką. – nakazał ostro żonie. Spojrzał na nią. – Rzadko ci rozkazuję, doceń to czasami – zażartował.
India jednym gestem kiwnęła jak i pokręciła głową.
- Nie idź… - poprosiła cicho.
- Jestem ostrożny… - pogłaskał śpiącą Cookie po policzku i skierował się w stronę stajni.
*************************
Annie była w Ponderosie, za domem, zbierając jabłka. Uzbierała już pół koszyka. Nie śpieszyła się, wybierając jedynie te najładniejsze, nieregularne, z mieszanymi plamami kolorów. Przez liście jabłonki, lekko uszkodzone przez szkodniki, wiatr czy deszcz, przesączało się słońce.
Annie wypatrzyła właśnie jedno, szczególnie ładne jabłko; na zielonkawo-żółtej skórce mieniły się jasnozielone, drobne plamki. Od dołu, jabłko to nieśmiało się rumieniło, jasny rumieniec znacząc karminowymi piegami. Annie sięgnęła po nie ręką. Rosło dosyć wysoko, stanęła więc na palcach i sięgnęła raz jeszcze. Opuszki palców musnęły chropawy listek.
Nagle czyjaś ręka zasłoniła jej usta. Upuściła koszyk i podniosłą obie ręce, próbując się oswobodzić.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 16:08, 27 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:40, 27 Paź 2014 Temat postu: W krzywym zwierciadle |
|
|
Ciekawe kto Annie porwał ,zamierza porwać ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:33, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Marcus nawiał to niedobrze. Pewnie coś planuje.
W porwanie Annie też chyba jest zamieszany
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:55, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen
Cytat: | Marcus siedział na pryczy, w pozycji niedbałej, z niewinnym uśmiechem na twarzy. Od podbródka do ucha ciągnął się duży krwiak, głębokie rozcięcie na głowie było niezdrowo zaczerwienione.
Adam obrzucił do przenikliwym spojrzeniem – i nieznacznie się uśmiechnął. |
Może nie powinnam, ale cieszę się z wyglądu Marcusa. Adam chyba też.
Cytat: | - Może wytłumaczę, panie Cartwright. Bo pan chyba nie ma dzisiaj najlepszego dnia na myślenie. – uprzejmie zaoferował się McCoy. – Pan Nightingale twierdzi, że w kilka dni po tym, jak zaczął pracę na waszym ranczu, był napastowany przez panią Canaday, kiedy zaś odrzucił jej względy, ta zemściła się…
- McCoy – jęknął Adam. – Myśl czasem. |
A to podła kreatura tzn. Marcus jeszcze mu mało. przyczepił się do Indii jak rzep psiego ogona, psychopata jeden. I do tego ten durnowaty McCoy Adam ma do niego anielską cierpliwość.
Cytat: | W celi Marcusa nie było. Na pryczy leżał związany Coy, nieprzytomny. Coffee podszedł do niego i delikatnie sprawdził puls.
- Żyje… ale mocno dostał. Czym on go uderzył? |
Jakoś mi McCoy'a nie żal. Sam się o to prosił. . Niestety zrobiło się niebezpiecznie. Marcus uciekł. I teraz nie wiem kogo zaatakuje żonę, czy Indię
Cytat: | Marie szczotkowała swoje włosy, siedząc na krześle przed toaletką. W lustrze odbijało się nie tylko jej odbicie, ale i odbicie Naughty, siedzącej na niższym nieco stołeczku, obok matki. Dziewczynka też czesała włosy.
(...)
Gwałtownie otworzyły się drzwi, Marie urwała w pół słowa i przerażona objęła córkę ramionami. |
Cała scena z Marie i jej córeczką bardzo urocza, ale zakończona mocnym akcentem. Tego nie spodziewałam się. To chyba był Marcus. Obawiam się, że mógł siłą wymusić na Marie informację, gdzie jest jego żona.
Cytat: | Annie była w Ponderosie, za domem, zbierając jabłka. (...) Nagle czyjaś ręka zasłoniła jej usta. Upuściła koszyk i podniosłą obie ręce, próbując się oswobodzić. |
No i proszę już się dowiedział, gdzie jest żona.
Cała nadzieja w Candy'm. Mam nadzieję, że Adam zdąży na czas. Bardzo ciekawy odcinek z nieoczekiwanym zwrotem akcji. Dreszcz mi przeszedł po plecach, na myśl, co mogło spotkać Marie, zwłaszcza, że była z nią córeczka. Senszen proszę, nie daj nam długo czekać na ciąg dalszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:45, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: |
- Jak widzę, nie poddałeś się dobrowolnie… - zauważył, przegryzając lekko kącik ust. Zlustrował dokładnie jego głowę; nierówno obcięte włosy, tuż przy skórze. |
Cały Adam, sarkazm ma we krwi
senszen napisał: | - Może wytłumaczę, panie Cartwright. Bo pan chyba nie ma dzisiaj najlepszego dnia na myślenie. – uprzejmie zaoferował się McCoy. |
....że co? Powtórz McCoy, bo chyba źle usłyszałam Mada ma rację toż to baran!
senszen napisał: |
– Pan Nightingale twierdzi, że w kilka dni po tym, jak zaczął pracę na waszym ranczu, był napastowany przez panią Canaday, kiedy zaś odrzucił jej względy, ta zemściła się… |
Mada ma rację ...baran do potęgi "entej"
senszen napisał: |
- Przyniosę ci nieco świeżej wody. – łagodnie powiedział do więźnia. |
I jeszcze może schab po królewsku....baran
senszen napisał: | Po chwili wrócił, niosąc metalowy dzbanek, trzymając go w jednej ręce, drugą otworzył kraty, by postawić go na drewnianym stołku służącym za stolik. |
Mam wrażenie, że sięzacięłam w charakterystyce McCoy'a....ale to baran! Pewnie jeszcze skłonił się głęboko i odwrócił plecami....
senszen napisał: |
Gwałtownie otworzyły się drzwi, Marie urwała w pół słowa i przerażona objęła córkę ramionami. |
A tu się zestresowałam....zakładam, że to Markus, a wyglądem i pokiereszowaną twarzą pewnie straszył na kilometr
senszen napisał: |
Annie była w Ponderosie, za domem, zbierając jabłka. Uzbierała już pół koszyka. Nie śpieszyła się, wybierając jedynie te najładniejsze, nieregularne, z mieszanymi plamami kolorów. Przez liście jabłonki, lekko uszkodzone przez szkodniki, wiatr czy deszcz, przesączało się słońce.
Annie wypatrzyła właśnie jedno, szczególnie ładne jabłko; na zielonkawo-żółtej skórce mieniły się jasnozielone, drobne plamki. Od dołu, jabłko to nieśmiało się rumieniło, jasny rumieniec znacząc karminowymi piegami. Annie sięgnęła po nie ręką. Rosło dosyć wysoko, stanęła więc na palcach i sięgnęła raz jeszcze. Opuszki palców musnęły chropawy listek. |
Piękny opis podstawowej przekąski w Ponderosie. Czułam jakbym tam stała i widziała najdrobniejszy szczegół....chyba się wybiorę do zieleniaka i przyjrzę naszym jabłkom
senszen napisał: |
Nagle czyjaś ręka zasłoniła jej usta. Upuściła koszyk i podniosłą obie ręce, próbując się oswobodzić. |
No....to wszystko jasne. Czekam na ciąg dalszy.... niecierpliwie dość
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 18:48, 27 Paź 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 19:05, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Aga Cytat: | Czułam jakbym tam stała i widziała najdrobniejszy szczegół....chyba się wybiorę do zieleniaka i przyjrzę naszym jabłkom |
daj znać, jakie znajdziesz
widać do niego pasuje
ADA
Cytat: | przyczepił się do Indii jak rzep psiego ogona, psychopata jeden |
być może w kolejnym fragmencie wytłumaczy się, dlaczego przyczepił się akurat do niej.
ADA, Aga, dziękuję za miłe komentarze i dodam coś od siebie: ostatnie trzy fragmenty dzieją się praktycznie jednocześnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:17, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Znaczy się...ostatnie fragmenty z ostatniego fragmentu? czyli to trochę zmienia postać rzeczy....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 19:20, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Znaczy się...ostatnie fragmenty z ostatniego fragmentu? czyli to trochę zmienia postać rzeczy.... |
tylko trochę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:11, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Adam musiał być bardzo zadowolony z wyglądu Marcusa ... pozwolił sobie nawet na niewinny żarcik. Sarkastyczny nieco. McCoy istotnie nie jest zbyt bysry. Do barana mu niedaleko ... bez obrazy dla zwierzaka ... India mając za męża Candy'ego uwodziłaby Marcusa? bylaby ślepa i głucha ... chyba.
Akcja nabrała dynamiki. Tyle wydarzeń jednocześnie ... to wygląda na napad na ranczo ... albo pozory mylą. Annie nie musi być porwana. Być może ktoś chce jej uniemożliwić krzyk ostrzegający domowników przed intruzami ... albo i ktoś chce ją porwać ... są różne mozliwości. No i tyle się porobiło, ze nie mogę się doczekać rozwiązania tej sytuacji ... chyba zażyję Cardiol i grzecznie poczekam ... W każdym razie ciekawe, bardzo ciekawe ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 20:12, 27 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:12, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Marcus siedział na pryczy, w pozycji niedbałej, z niewinnym uśmiechem na twarzy. Od podbródka do ucha ciągnął się duży krwiak, głębokie rozcięcie na głowie było niezdrowo zaczerwienione. |
Ręczna robota Candy’ego bardzo mi się podoba.
senszen napisał: | Zlustrował dokładnie jego głowę; nierówno obcięte włosy, tuż przy skórze. |
Widok nędzy i rozpaczy. W tym przypadku – piękny widok.
senszen napisał: | Po policzkach popłynęły skąpe łzy.
- Nie wiem, czego oczekujecie… trzymacie u siebie moją niewinną żonę… - wyszeptał. – Chciałem wtedy tylko jej pomóc… a tak mi się odwdzięczyliście. Przecież to nawet nie ma sensu. – podniósł ręce, ukazując posiniałe nadgarstki i otarł policzki. – Jesteście nienormalni… |
Biedaczek, skrzywdzony przez wrednych, mściwych Cartwrightów i ich popleczników. Marcus powinien zapisać się do jakiejś trupy teatralnej. Marnuje swój talent na prowincji.
senszen napisał: | - Może wytłumaczę, panie Cartwright. Bo pan chyba nie ma dzisiaj najlepszego dnia na myślenie. – uprzejmie zaoferował się McCoy. |
Ależ zniewaga! Mam nadzieję, że Adam nie puści McCoy’owi tego płazem.
senszen napisał: | …był napastowany przez panią Canaday, kiedy zaś odrzucił jej względy, ta zemściła się… |
Osłabłam... McCoy jest naprawdę tak głupi, że w to uwierzył? Od jakiegoś czasu wiedziałam, że to kompletny kretyn i baran do kwadratu, ale dochodzę do wniosku, że i tak byłam dla niego zbyt łaskawa.
senszen napisał: | - McCoy, bądź łaskaw zatrzymać pana tutaj do procesu. I nic więcej. – spojrzał na niego najbardziej przekonującym wzrokiem, na jaki był w stanie się zdobyć.
McCoy szybko zyskał wejrzenie zahipnotyzowanego królika, patrzącego w oczy żmii. Kiwnął głową. |
senszen napisał: | - Przyniosę ci nieco świeżej wody. – łagodnie powiedział do więźnia. |
Co on taki usłużny? Jakieś to podejrzane. Chyba, że to kolejny objaw jego głupoty.
senszen napisał: | W celi Marcusa nie było. Na pryczy leżał związany Coy, nieprzytomny. Coffee podszedł do niego i delikatnie sprawdził puls.
- Żyje… ale mocno dostał. |
Istnieje szansa, że od tego uderzenia poprzestawiają mu się klepki w głowie. Może rozum mu wróci, jeśli kiedyś takowy posiadał.
senszen napisał: | Gwałtownie otworzyły się drzwi, Marie urwała w pół słowa i przerażona objęła córkę ramionami. |
Jeżeli to Marcus…, to chyba nawet się cieszę (Wierzę, że nic im się nie stanie). Mam nadzieję, że Adam nie będzie tak wyrozumiały jak Candy.
Senszen, ale podkręciłaś atmosferę! Tajemnicze wydarzenia w trzech miejscach jednocześnie. Czekam na rozwiązanie zagadek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 20:22, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Mada
Cytat: | Jeżeli to Marcus…, to chyba nawet się cieszę (Wierzę, że nic im się nie stanie). Mam nadzieję, że Adam nie będzie tak wyrozumiały jak Candy. |
po raz kolejny się zapytam... Mado, co masz na myśli??
Cytat: | Może rozum mu wróci, jeśli kiedyś takowy posiadał. |
jak go nie było, to i nie wróci.
Cytat: | Jakieś to podejrzane. |
nie, to po prostu młody chłopak, którego łatwo było zmanipulować
Ewelina
Cytat: | chyba zażyję Cardiol i grzecznie poczeka |
aż tak
Cytat: | India mając za męża Candy'ego uwodziłaby Marcusa? byłaby ślepa i głucha ... chyba. |
nie chyba a na pewno...
dziękuję za komentarze, następny odcinek się powoli klaruje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:55, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Mada Cytat: | Jeżeli to Marcus…, to chyba nawet się cieszę (Wierzę, że nic im się nie stanie). Mam nadzieję, że Adam nie będzie tak wyrozumiały jak Candy. |
po raz kolejny się zapytam... Mado, co masz na myśli?? |
Tak sobie myślę, że ... Adam mocniej by sprał Marcusa. Poszkodowany więcej miałby sińców, krwiaków. Może jakieś otwarte złamanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:00, 27 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Mada .... eee....przeziębienie minęło? Widzę w Tobie nieprawdopodobną witalność
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|