 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:44, 10 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Tak zakręciłam, ze nie skończę tak szybko jak bym chciała Ale wy się może cieszycie  |
Bardzo się cieszę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Nie 11:11, 19 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:13, 10 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Nie podoba mi się to podkradanie kontraktów, coś brzydkiego się za tym kryje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:28, 11 Paź 2014 Temat postu: W krzywym zwierciadle |
|
|
Nie za bardzo zrozumiałam o co się pobili.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:20, 11 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Kto i z kim? Bo trudno mówić pobili się...Baran...tzn. McCoy dostał w dziób i omal nie zemdlał więc raczej nie oddał Candy'emu, trudno wywnioskować ile razy Candy "tłumaczył" młodemu szeryfowi luki w jego tezie Griff musiał "powstrzymać" Candy'ego bo mu bielmo na oczy wyszło....i to byłoby na tyle a wszystkiemu tradycyjnie winna India
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 8:24, 11 Paź 2014, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 11:45, 11 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | trudno wywnioskować ile razy Candy "tłumaczył" młodemu szeryfowi luki w jego tezie |
myślę, że nie więcej niż dwa. Później Griff wytłumaczył mu, że nie warto się przejmować...
Cytat: | i to byłoby na tyle |
Cytat: | a wszystkiemu tradycyjnie winna India |
o tak... Rzeki mogą wylać, mogą być śnieżyce Wiadomo kto będzie temu winny
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 12:28, 11 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 4:26, 16 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Nie mogłam spać, moja wena jednak spała Powstał więc ten oto krótki przerywnik, miłego czytania
**************
Naughty sięgnęła po niebieską kredkę i starannie zaczęła rysować skrzydełka ptaka. Jasnoszarym kolorem zaznaczyła mu brzuszek i sięgnęła po ołówek, żeby narysować mu nóżki.
- Piękne! – zachwycił się Maurice. – Spojrzyjcie na ptaki niebieskie, iż nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a wżdy Ojciec wasz niebieski żywi je* – zacytował z namaszczeniem.
- Ale one są potrzebne. Tata mówi, że gdyby nie ptaki, to byłoby strasznie dużo komarów a pasikoniki wy wyjadły wszystkie rośliny. – Naughty odpowiedziała spokojnie, zaznaczając ołówkiem poszczególne piórka.
- Ale przyznasz, że w tej turkusowej poświacie, błękicie piór, kryje się niezwykła lekkość bytu, nierealna wręcz, filuterna, figlarna… - westchnął mężczyzna, usiadł i wziął do ręki kolejny rysunek.
- Dziwnym się wydaję, że istota tak lekka, poetyczna, emanująca żywą radością istnienia jest symbolem kraju, w którym ciężka praca stanowi o przeżyciu. – zamyślił się.
Naughty patrzyła na niego zdziwiona.
- Z drugiej jednak strony, można traktować błękitnika** niejako jako odzwierciedlenie snów, marzeń nierealnych, odwiecznej ułudy utopii. – Maurice podsunął Pernellowi czystą kartkę papieru. - A jak na ironię, samiczka błękitnika jest szara, niepozorna, delikatnie i subtelnie ozdobiona jedynie szmaragdową koroną piór. Jak proza życia, z rzadka tylko okraszona radością.
- Jaki to jest szmaragdowy? – dopytała się Naughty.
- Szmaragdowy moja droga, to szlachetny odcień zielonego, wzbogacony o niebieskie refleksy. Kolor bogaty, jednocześnie zimny…
- A gdzie one mają koronę? Ptaszki nie mają korony. – zaprotestowała dziewczynka.
- Korona z piór, ozdoba zagwarantowana przez Naturę, szlachetna w swej prostocie, pozbawiona ostentacyjnej oczywistości.
Naughty położyła dłonie na stole, na dłoniach położyła podbródek.
- Kiedy wraca Tata? – zapytała. Tata zawsze wszystko tłumaczył prościej. I zawsze wiedział co narysowali.
- Powinien niedługo wrócić kryształowa panienko. W przeciągu najbliższych dwóch dni. – dwornie powiedział Maurice. – A teraz podnieś głowę, i umyj ręce bo pobrudzisz sobie sukienkę kredkami.
*****************
Marcus przyklęknął przy wąskim strumieniu. Woda srebrzystymi falami omywała białe kamienie, noc zatopiła w ciemności toń wody. Krzewy rosnące w pobliżu połyskiwały w jasnym świetle półksiężyca. Chmury różowo-żółtą, jakby jedwabną przesłoną, zakrywały ciemne niebo.
Zanurzył rękę i bandanę w wodzie. Woda była przyjemnie chłodna, jakby lekka, przedziwnie rzadka. Otarł z westchnieniem ulgi rozgrzaną twarz i palące go w tej chwili rozcięcia na głowie.
Po raz kolejny wyrzucał sobie, że w chwili niepewności uciekł z pokoju jak tchórz. W tej chwili był pewien, że nikt go o nic nie podejrzewał, nawet jeśli; był w stanie wymyślić usprawiedliwienie. Zręczną bajkę, cokolwiek.
Z niechęcią pomyślał o tych ranczerach, na których twarzach z trudem doszukiwał się przebłysków inteligencji. Uciekł przed takimi ludźmi; a mógł im przecież wmówić wszystko.
Usiadł ciężko przy brzegu strumyczka i napił się wody. Usta miał spękane, twarz rozpaloną gorączką. Świat dookoła niego lekko wirował. Ale teraz mógł już odpocząć, był pewien, że nikt go już nie znajdzie. Przez dwa dni padał deszcz i tylko ktoś znający się na czytaniu śladów byłby w stanie mu zagrozić.
A tak… kogo miał się obawiać? Adam Cartwrigt wyglądał, jakby z bał się pobrudzić swoje nieskazitelnie czarne ubranie… chociaż kłam temu zadawały przykurzone buty. Hoss sprawiał wrażenie jakby nie potrafił zliczyć do dziesięciu, Josepha można było łatwo zdekoncentrować. Nikogo więcej tam nie było. Griff to tylko wyrośnięte dziecko a Canaday wzbudzał politowanie swoim idiotycznym, wiecznym uśmiechem.
Marcus odetchnął ciężko i położył się na plecach. W głowie mu wirowało a gwiazdy migotały do niego ze wszystkich stron, błyskając zza wpółprzejrzystych chmur.
******************
Jon siedział przygnębiony, wpatrując się w swoje dłonie, poznaczone bliznami.
- Nie przejmuj się – pocieszył go Candy, tłumiąc usilnie śmiech.
- Jak mam się nie przejmować? – Jon spojrzał zrozpaczony. – Odmówiła mi. Poprosiłem ją o rękę i odmówiła mi.
Candy przegryzł wargi.
- Ale oświadczałeś się jej już chyba ze dwanaście razy… Za każdym razem odmawia… ale też jak przyjeżdżasz, to nie próbuje do ciebie strzelać.
- Moja śliczna Agnes…Moja rudowłosa, ognista, piękna… Moja owieczka…- jęknął Jon. – Ale nie oświadczę się jej więcej niż piętnaście razy… Jeżdżę tam już od trzech lat… I nic. Jak na razie.
- Spokojnie… nie rozpaczaj.
- Łatwo ci mówić. – jęknął. – Ty się nie musiałeś starać. Adam się nie musiał starać… Jak wy to zrobiliście?
Candy wybuchł śmiechem.
- Mieliśmy szczęście. – wykrztusił. – Naprawdę, mieliśmy szczęście. W każdym razie ja. – uściślił.
Jon westchnął, odgarnął włosy z czoła.
- Dobra, dosyć o kobietach. – stanowczo stwierdził. – Miałem się zapytać, co planujemy na następny tydzień. Wyręb skończony. Spęd dopiero za kilka tygodni. Co teraz?
- Teraz względny spokój. – Candy odchylił się wygodnie na krześle. – Będziemy musieli ujeździć kilka koni, z resztą czekamy aż wróci Adam i reszta ludzi.
Jon pokiwał głową.
- Przekażę pozostałym. W takim razie wezmę ze trzy osoby i naprawimy ogrodzenie w południowej części pastwisk. Reszta zostanie i pomoże w ujeżdżaniu koni.
Candy kiwnął głową na znak aprobaty.
- Ach, jeszcze jedno… - Jon wstał i w zamyśleniu poprawił kamizelkę. – Oak, Peek i Mirt prosili o pozwolenie na w urlop… przynajmniej tygodniowy.
- Na razie, wszystkim daje wolne na sobotę i niedzielę. Możecie jechać gdzie chcecie, tylko w poniedziałek macie być na miejscu. – Candy ziewnął i napił się kawy.
- A jak w piątek wieczorem? – niewinnie dopytał się Jon.
- Nie będę wam opowiadał bajek na dobranoc. – Candy uśmiechnął się szeroko.
* Ewangelia wg św. Mateusza
**Błękitnik górski (Sialia currucoides) − gatunek ptaka z rodziny drozdów (Turdidae).
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 6:28, 16 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 8:07, 16 Paź 2014 Temat postu: W krzywym zwierciadle |
|
|
Ciekawe co ten Markus znowu knuje ?
Dlaczego Agnes nie chce Johna ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:20, 16 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Naughty sięgnęła po niebieską kredkę i starannie zaczęła rysować skrzydełka ptaka. Jasnoszarym kolorem zaznaczyła mu brzuszek i sięgnęła po ołówek, żeby narysować mu nóżki.
- Piękne! – zachwycił się Maurice. – Spojrzyjcie na ptaki niebieskie, iż nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a wżdy Ojciec wasz niebieski żywi je* – zacytował z namaszczeniem. |
Maurice zatrudnił się w roli niańki? Sporo czasu spędza z dziećmi Adama. Wyjątkowo chętnie towarzyszy im podczas rysowania, może wówczas popisać się kunsztem swej wymowy. Nie przeszkadza mu nawet brak zrozumienia z ich strony.
senszen napisał: | - Kiedy wraca Tata? – zapytała. Tata zawsze wszystko tłumaczył prościej. I zawsze wiedział co narysowali. |
Dojdzie do tego, że dzieci będą bały się używać kredek w obecności mesmerysty. A tata! Wiadomo – niezastąpiony!
senszen napisał: | Otarł z westchnieniem ulgi rozgrzaną twarz i palące go w tej chwili rozcięcia na głowie. |
Mam nadzieję, że palą go żywym ogniem.
senszen napisał: | Z niechęcią pomyślał o tych ranczerach, na których twarzach z trudem doszukiwał się przebłysków inteligencji. Uciekł przed takimi ludźmi; a mógł im przecież wmówić wszystko. |
O tak, z pewnością by uwierzyli… Zwłaszcza Adam i Candy. Już to widzę. Cóż jednak chcieć od Marcusa – w czerep dostał, to i umysł mu szwankuje.
senszen napisał: | A tak… kogo miał się obawiać? Adam Cartwrigt wyglądał, jakby z bał się pobrudzić swoje nieskazitelnie czarne ubranie… chociaż kłam temu zadawały przykurzone buty. Hoss sprawiał wrażenie jakby nie potrafił zliczyć do dziesięciu, Josepha można było łatwo zdekoncentrować. Nikogo więcej tam nie było. Griff to tylko wyrośnięte dziecko a Canaday wzbudzał politowanie swoim idiotycznym, wiecznym uśmiechem. |
Jakże słabo on zna tych ludzi, choć spostrzeżenia – nie powiem – ma całkiem ciekawe.
senszen napisał: | - Moja śliczna Agnes…Moja rudowłosa, ognista, piękna… Moja owieczka…- jęknął Jon. – Ale nie oświadczę się jej więcej niż piętnaście razy… Jeżdżę tam już od trzech lat… I nic. Jak na razie. |
Wyjątkowo zakochany i wytrwały mężczyzna. Życzę mu powodzenia.
Senszen, myślę, że to wyrzuty sumienia nie pozwoliły Ci spać. Odbiorcy czekali na kolejny odcinek, który do północy się nie pojawił ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 17:05, 16 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Mada Cytat: | Maurice zatrudnił się w roli niańki? |
w sumie to tak. Nie umiałam go sobie wyobrazić w innej roli
Cytat: | Cóż jednak chcieć od Marcusa – w czerep dostał, to i umysł mu szwankuje. |
i ma gorączkę, która też zaburza proces logicznego myślenia.
Cytat: | Senszen, myślę, że to wyrzuty sumienia nie pozwoliły Ci spać. |
O tak Albo wysyłałyście do mnie fluidy pełne rozczarowanie
Zorino
Cytat: | Ciekawe co ten Markus znowu knuje ? |
niewiele, chce się po prostu wywinąć.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:59, 16 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen bardzo się ucieszyłam, że wkleiłaś kolejny fragment tzn. z jednej strony przykro mi, że nie możesz spać, ale z drugiej to dobrze bo przynajmniej napisałaś fajny odcinek.
Senszen napisał: | - Z drugiej jednak strony, można traktować błękitnika** niejako jako odzwierciedlenie snów, marzeń nierealnych, odwiecznej ułudy utopii. – Maurice podsunął Pernellowi czystą kartkę papieru. - A jak na ironię, samiczka błękitnika jest szara, niepozorna, delikatnie i subtelnie ozdobiona jedynie szmaragdową koroną piór. Jak proza życia, z rzadka tylko okraszona radością. |
Kocham tego faceta
Senszen napisał: | Naughty położyła dłonie na stole, na dłoniach położyła podbródek.
- Kiedy wraca Tata? – zapytała. Tata zawsze wszystko tłumaczył prościej. I zawsze wiedział co narysowali. |
Biedna mała. Wcale się nie dziwię, że tak czeka na powrót taty
Senszen napisał: | A tak… kogo miał się obawiać? Adam Cartwrigt wyglądał, jakby z bał się pobrudzić swoje nieskazitelnie czarne ubranie… chociaż kłam temu zadawały przykurzone buty. Hoss sprawiał wrażenie jakby nie potrafił zliczyć do dziesięciu, Josepha można było łatwo zdekoncentrować. Nikogo więcej tam nie było. Griff to tylko wyrośnięte dziecko a Canaday wzbudzał politowanie swoim idiotycznym, wiecznym uśmiechem. |
Marcus jest okropny i pewny siebie, a do tego obraża Adama i spółkę. Mam nadzieję, że dopadnie go karząca ręka sprawiedliwości
Senszen napisał: | - Moja śliczna Agnes…Moja rudowłosa, ognista, piękna… Moja owieczka…- jęknął Jon. – Ale nie oświadczę się jej więcej niż piętnaście razy… Jeżdżę tam już od trzech lat… I nic. Jak na razie. |
Biedny Jon
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|