Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pióro strusia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 37, 38, 39 ... 46, 47, 48  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:47, 05 Wrz 2015    Temat postu:

senszen napisał:
- Ty… Ty… - wykrztusił z siebie wściekły McIrt. – Miałeś kobietę jedynie nastraszyć, nastraszyć, rozumiesz? Potłuc kwiatki, pokrzyczeć… a nie dziecko porywać! O czym żeś ty myślał?

Tacy…nie myślą. Laughing
senszen napisał:

- Drzazgi jak drzazgi, wszystkie są takie same.

Żebyś się mnie zdziwił pacanie.
senszen napisał:

- Trzeba teraz rzucić jakieś podejrzenia na lekarza. Że niby próbuje i on coś tutaj ugrać… - Ian wpatrzył się zamyślonym wzrokiem w tlącą się ledwie, zakopconą lampę. – I chyba mam pomysł.

Kręcę z politowaniem głową.
senszen napisał:

- Masz zdumiewająco dobry humor – zauważył z uśmiechem Griff. – Nie jesteś już zdenerwowana tym, że ktoś zniszczył ci kwiatki?

To tylko kwiatki…
senszen napisał:
- Jestem zdenerwowana… ale jak na razie wszyscy jesteśmy zdrowi, nikt do nikogo nie strzela…

Właśnie to miałam na mysli. I na tym poprzestańmy….wszyscy zdrowi i cali.
senszen napisał:
- Kobiety są dziwne – stwierdził wesoło. – Ty udajesz, ze nie jesteś zdenerwowana chociaż masz powody. Genevieve denerwuje się o byle co, choć nie dzieje się jej żadna krzywda… Pani Willowa Cartwright… - Griff przerwał i zacisnął zęby.

Wywód zakończony niezbyt dobrym przykładem. Laughing
senszen napisał:

- Żebym to ja sam wiedział… - Griff poklepał łagodnie swojego wierzchowca. – Co jest Bienn? Nie chcesz pić wody?
Koń zarżał i zadreptał niespokojnie w miejscu.
- Wszystkie konie są niespokojne – zauważyła India, podchodząc do drugiego konia i głaszcząc go uspokajająco po boku.
- Mówisz?

Słuchać koników, to mądre zwierzęta.
senszen napisał:

Odeszła, ostrożnie trzymając buteleczkę. Kiedy weszła na schody i zgarnęła ręką spódnicę, odruchowo pochyliła głowę. Raz jeszcze poczuła ten lepki, słodkawy zapach i zakręciło się jej mocno w głowie. Zaczerpnęła powietrza i oparła się ciężko o drewnianą balustradę.

Dobrze, że India, albo Griff nie wpadli do korytka wąchając specyfik.
Senszen świetny pomysł z zatrutą wodą. Bardzo mi się podoba choć pomysł wyszedł… od barana. I odpowiadając na Twoją uwagę o tworzeniu niezbyt czarnych charakterów…Senszen musisz się pogodzić, ku mojemu zadowoleniu, że wychodzą Ci durnie, nieudacznicy życiowi. Takie czarne charaktery z przymrużeniem oka. Może to dlatego, że malujesz i jakoś inaczej postrzegasz zło? Ale Marice-wstępnie czarny charakter, baran, oszust, -okazał się cudownym człowiekiem jak wiemy, czyli wniosek jeden. Masz taki a nie inny dar i ….co to ja chciałam powiedzieć…
senszen napisał:

- Naprawdę pan, panie doktorze, coś jest w stanie stwierdzić tym sposobem? – zapytał Adam rozglądając się po kilkunastu szkiełkach. Na każdym z nich, na środku, umieszczono kawałeczek drewna.
- Niewiele, tutaj potrzeba jednak specjalisty… - Harper zmarszczył brwi. – Ale kilka prób, które przeprowadziłem pozwalają mi na stwierdzenie, że to nie są drzazgi sosnowe.

Adam podniósł lekko brew, zainteresowany.

Ale czy Harper domyśla się co to jest? Albo chociaż Adam! No ruszże się Adam i pochyl nad szkiełkami.
senszen napisał:

- Zmieniając temat… - Joe postawił przed lekarzem brązową buteleczkę. – Co to jest?
- Butelka zapewne. – lekarzowi drgnęły lekko usta.

Mały Joe czekałam raczej na dalszy ciąg rozmowy. Evil or Very Mad I co tak obcesowo? Confused
senszen napisał:

- Chyba z tym wąchaniem to nie jest najlepszy pomysł – zauważył zaniepokojony Joe. – Strasznie się po tym kręci w głowie.
- I powinno. To chloroform. – lekarz spokojnie zakorkował z powrotem butelkę i odstawił. (…) - Chloroform, używany jest do wprowadzenia pacjenta w stan narkotycznego, bezpiecznego… bezbolesnego snu.

Krótko i na temat. Very Happy Z kolei pomocniczy rysunek „O skutkach testowania chloroformu” znaleziony przez ADĘ wprowadził mnie w stan rozbawienia. Laughing
senszen napisał:
-Czy pamięta pan nazwiska?
- Nie. – szczerze odpowiedział Harper.

Szeryf zmiął w ustach przekleństwo.

- Ale moja asystentka spisuje wszystkich, którzy wchodzą do mojego gabinetu. – uzupełnił rozbawiony lekarz. – Zaraz przyniosę jej dziennik.

O proszę. Mam nadzieję, że asystentka zanotowała nazwiska, a nie akurat wyskoczyła po bułki do pobliskiej piekarni.
senszen napisał:
- Mąż… to też cos przyjemnego… - szepnęła mu słodko. – Można się do niego przytulić w chłodne wieczory… można porozmawiać, kiedy dzień niemiłosiernie się dłuży… Można się oprzeć, kiedy zakręci się w głowie…
Candy otworzył oczy i ostrożnie przekręcił głowę. India patrzyła na niego niewinnym wzrokiem, jednocześnie przesuwając wciąż palcami po jego barku i ramieniu.

Ciekawa definicja męża. Very Happy
senszen napisał:

- W porządku. – Candy usiadł, wyplątując się z jej ramion. – W porządku. Jeżeli aż tak bardzo ci to przeszkadza… - zdjął kamizelę, odłożył ją na krzesło. Podniósł kapelusz, starannie ułożył na małej, czarnej kupce. Właśnie ostentacyjnie stawiał buty, idealnie obok siebie, kiedy India zaczęła się śmiać.

Candy zamiast skupiać się na idealnym ułożeniu butów może by tak zajął się rozrzucaniem pościeli z…żoną.
senszen napisał:
India zaczęła się na powrót śmiać, wtulając się w jego ramiona. W końcu, zasnęła. Candy leżał jeszcze długo, zupełnie rozbudzony, wsłuchując się w jej spokojny oddech, patrząc na jasną twarz rysującą się w ciemnościach delikatną linią.

Senszen piękne oba fragmenty. A sceny z Candym i Indią wychodzą Ci po prostu obłędnie. Czekam z niecierpliwością na dalszy fragment. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 11:48, 05 Wrz 2015    Temat postu:

Cytat:
Dobrze, że India, albo Griff nie wpadli do korytka wąchając specyfik.

Oj tam, jedna mała buteleczka na całe koryto wody - koń poczuje, człowiek raczej nie Very Happy Na tym polegało piękno tego złowieszczego planu Kiedyś 0,5% roztworu chloroformu używało się do leczenia wymiotów.
Cytat:
Senszen musisz się pogodzić, ku mojemu zadowoleniu, że wychodzą Ci durnie, nieudacznicy życiowi.

jak muszę się pogodzić... to się jakoś pogodzę (westchnięcie)

Aga, bardzo dziękuję za serdeczny, długi i ciekawy komentarz Very Happy Myślę nad kolejnym fragmentem... w końcu musi się pojawić Maurice i Maurice Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:51, 05 Wrz 2015    Temat postu:

Jak tak piszesz, że "musi" się pokazać Maurice to mi się jakoś słabo zrobiło. Surprised Senszen ale nastrój mamy dobry? Nikogo nie posyłamy do piachu? Surprised

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 13:02, 05 Wrz 2015    Temat postu:

nastrój dobry Very Happy Wszyscy zdrowi Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:05, 05 Wrz 2015    Temat postu:

Zadałam jeszcze jedno pytanko Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 13:05, 05 Wrz 2015    Temat postu:

no, odpowiedziałam Very Happy Na razie wszyscy są zdrowi Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:14, 05 Wrz 2015    Temat postu:

Ale napisałaś "na razie" to znaczy, że Rolling Eyes coś Rolling Eyes się zadzieje? Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 13:33, 05 Wrz 2015    Temat postu:

Coś się zadzieje choć przyznam, że sama nie jestem jeszcze pewna co. Jestem jeszcze w trakcie wymyślania. Ja w zasadzie planuje z fragmentu na fragment więc moje plany są bardzo płynne


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 13:36, 05 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 1:37, 07 Wrz 2015    Temat postu:

Tu był fragment. Wkleiłam go za szybko i po długim namyśle uznałam, ze jednak wymaga on poprawienia Smile

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 14:59, 07 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:19, 07 Wrz 2015    Temat postu:

Senszen ale zmyłka. Właśnie usiadłam sobie z filiżanką kawy, żeby zajrzeć na forum ... a odcinek znikł

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 20:53, 07 Wrz 2015    Temat postu:

Przepraszam Embarassed ale... postaram się go poprawić, żeby był bardziej zjadliwy dla czytelnika
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:17, 07 Wrz 2015    Temat postu:

Poczekam ... cierpliwie poczekam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 0:13, 08 Wrz 2015    Temat postu:

Fragment uległ pewnej delikatnej zmianie... ale chyba wam się to spodoba Very Happy
Miłego czytania Smile


***

Doktor Harper siedział w swoim gabinecie i bawił się ołówkiem. Słońce powoli zachodziło, w pokoju panował półmrok. Na stole, za nim, leżały dziesiątki małych szkiełek i dwie otwarte książki.

Jak do tej pory, optymistycznie zaraportował, ze drzazgi nie są sosnowe – ale przyznawał, ze pewności w tym względzie nie ma. Próbował różnych testów, nieco przypadkowych. Traktował odłamki drewna pozyskane z tartaku różnymi kwasami i zasadami, w różnym stężeniu. Próbował opisać ich strukturę, kolor. Zapach.
To właśnie zapach nie dawał mu spokoju.
Jak do tej pory miał wrażenie, że drzazgi zachowują się inaczej niż wszystkie inne drewna. Czy w takim razie mógł powiedzieć, ze nie jest to drewno jesionowe, sosnowe czy jodłowe?

A może się mylił?

Westchnął raz jeszcze, zamknął oczy i zwinął się na leżance.
Znów pomyślał o swojej byłej narzeczonej. O tym, jak odurzony namiętnością całował jej dłonie, jej delikatne, pachnące nadgarstki. Jak kiedyś , rozbawiona, zostawiła mu swoją rękawiczkę.
Usiadł gwałtownie. Z bijącym sercem zszedł z leżanki i podszedł do szafki. W małym pudełku, leżała tam biała rękawiczka zdobiona czarnym haftem. Wziął ją do ręki i powąchał – kiedy zamknął oczy poczuł bijącą od rękawiczki woń. Woń cedrowego pudełka, w którym ją przechowywał.

Naughty pewnego dnia, kiedy już wracała do zdrowia pokazywała mu gitarę ojca. Jak tłumaczyła, gitary cedrowe posiadają zazwyczaj ciemniejsze brzmienie, mniej na nich słychać niedoskonałości dźwięku, jej właściwości brzmieniowe nie ulegają zmianie.
Miał gitarę w ręku. Pachniała intensywnie, bo Naughty i Pernell natarli ja olejkiem cedrowym.

Harper patrzył roziskrzonym wzrokiem to na rękawiczkę, to na pudełko. W końcu, rzucił pudełko na ziemię, rozbijając je. Rękawiczkę niedbale odrzucił do szuflady. Zebrał kilka długich drzazg z pudełka i odwrócił się do swojego stołu roboczego.


***

Na nieboskłonie rozciągały się różowe obłoki, perłowym blaskiem podkreślające blady błękit nieba. Mimo wczesnej pory powoli narastał upał, ale na razie czuć było jeszcze orzeźwiającą wilgoć deszczu padającego w nocy.
Adam Cartwright zsiadł lekko z konia i przeciągnął ręką po aksamitnej sierści zwierzęcia. Łzawe, orzechowe oczy patrzyły na niego spokojnie i ze zrozumieniem. Tak jakby jego wierzchowiec znał go… jak łysego konia.

Adam uśmiechnął się lekko, nieznacznie unosząc brwi. W oczach rozbłysły mu iskry. Mężczyzna poprawił kapelusz i schylił się, by zawiązać raz jeszcze cienki rzemyk podtrzymujący kaburę.

Wyprostował się, poprawił mankiety koszuli – i wszedł do budynku, w którym urzędował tymczasowo Charles Forger. W budynku panował spokój, większość drzwi była zamknięta. Adam z niesmakiem spojrzał na szare kłaczki kurzu tańczące radośnie po drewnianej, wytartej podłodze.

- Pan Adam Cartwright – usłyszał za sobą radosny, rześki głos. – Nie spodziewałem się pana w tych… skromnych i nieco zakurzonych progach – dokończył Forger spoglądając uważnie na podłogę pod stopami Adama.
- Witam… jak sądzę nie ma pan wielu petentów tutaj? – Adam kiwnął lekko głową.
- Nie jestem przekonany, czy gdyby więcej osób tutaj przychodziło to porządek by był większy – zaryzykował stwierdzenie Forger obserwując uważnie gościa.
- Może i nie… ale bałagan by był inny – zauważył spokojnie Adam, patrząc Forgerowi prosto w oczy.
- Nie śmiem polemizować z tym stwierdzeniem. Jak pańska córeczka? Mam nadzieję, ze…
- Jest zdrowa – przerwał mu Adam.

Forger zmieszał się lekko i zamilkł na moment.

- Czy mogę w takim razie, do tej rozmowy, którą ma pan zamiar ze mną przeprowadzić… zaproponować kawę? Zapraszam do mojego gabinetu – Forger uchylił drzwi za sobą i poprosił Adama do środka
- Kawy nie odmówię… choć mam nadzieję, ze jest przygotowywana w nieco lepszych warunkach – Adam usiadł ostrożnie na krześle.

Forger spojrzał na gościa i uśmiechnął się szeroko.

- Woda jest czysta, zapewniam… zresztą na temat pomp miejskich i czystości wody wie pan więcej niż ja… cukier jest kupiony wczoraj w sklepie Gordonów, podobnie jak kawa… prawdziwa, nie ta z żołędzi… Co jeszcze? – zastanowił się rozbawiony Forger, patrząc na siedzącego z bardzo niewinną miną Adama. – Ach tak… mam jeszcze śmietankę… myślę, że pani Quintal przypilnowała, by do tej pory nie wpadły do niej pająki… a pani Blaze raczej nie zatruła mi placka z jeżynami. Czy o czymś zapomniałem?

Adam, dalej z tajemniczym uśmiechem na twarzy, pokręcił głową.

- Panie Cartwright… - Forger skrzywił się – nie udawajmy…. Nie jesteśmy przyjaciółmi. Czemu zawdzięczam pańska wizytę i to zainteresowanie czystością kubków… Są czyste, zapewniam… zresztą nie uwierzę, że jako ranczer, współwłaściciel największego rancza w Nevadzie zawsze pan pije z nieskazitelnie czystej porcelany.
- Nie musi pan w to wierzyć – uprzejmie przytaknął Adam.
- Chyba na spędach pijał pan z czegoś innego niż porcelana, prawda? – Forger zapytał niepewnie. Adam tylko uśmiechnął się tajemniczo.
- Więc… Dlaczego ma przyjemność rozmowy z panem, panie Cartwright? – Forger zadał pytanie raz jeszcze. Zmrużył oczy i wbił wzrok w czarną postać swobodnie siedzącą na obłażącym od farby krześle.
- Nie powodzi się panu najlepiej – skonstatował spokojnie Adam, rozglądając się po gabinecie. – Rzadko tutaj kto przychodzi… Żadnych klientów, ranczerów chcących sprzedać ziemię?
- Jeden z moich potencjalnych klientów siedzi na tym krześle. – Forger usiadł po drugiej stronie biurka i splótł przed sobą ręce.
- A pozostali? – Adam płynnym ruchem obrócił się i usiadł w takiej samej pozycji jak Forger.
- Pańscy bracia, jak do tej pory… nie zawitali tutaj. Nie mam za bardzo kogo podejmować kawą ale z brudnych naczyń pić nie lubię.

Adamowi drgnęły usta.

- Ledwie… trzech klientów? Kiepskie to podstawy dla przedsiębiorstwa, panie Forger.
- Jestem jedynie przedstawicielem, nie do mnie należy kwestionowanie decyzji.
- Czyżby? – Adam uniósł powątpiewająco brew. – A metody, jakimi pan próbuje nakłonić nas do wzięcia udziału w tym… interesie… również nie są od pana zależne?

Forger odchylił się i spojrzał spokojnie na Adama.

- Jakie metody?

Adam uśmiechnął się kpiąco.

- Chyba pan wie co robi, prawda?
- Ja wiem, Panie Cartwright… i proszę się rozejrzeć… spojrzeć na zdjęcia mojej rodziny na biurku…

Adam podniósł brwi zaskoczony. Na obdrapanym biurku stal jedynie kałamarz i suszka. Leżały dwa pióra i kilka luźnych kartek.

- Nie mam żony panie Cartwright. Nie mam dzieci. Nie ma braci czy sióstr. Jestem sam. – Forger wstał i postawił dzbanek z wodą na piecu. – I mam pieniądze. Dla mnie jednego… wystarczy, nie muszę się posuwać do czegoś… - przerwał na moment, szukając odpowiedniego słowa.
- Co pan wiesz o porwaniu mojej córki? – Adam wstał i oparł rękę o rękojeść kolta.
- Nic. – Forger stanął naprzeciw Adama i rozłożył ręce. – Gdybym coś wiedział… gdybym był winny… czy stałbym tutaj bez broni?
- A czajnik? – Adam spytał grobowo.

Forger prychnął i odstawił ledwo ciepły czajnik na blat biurka, bliżej Adama.

- Czajnika już nie mam. Broni przy sobie też nie mam. Nic nie wiem o porwaniu pańskiej córki.
- Dlaczego chcesz pan wykupić moja ziemię? – Adam spytał prosto z mostu.
Forger westchnął i wyciągnął klucz z kieszeni. Podszedł do biurka i wyciągnął z szuflady mapę. Rozłożył ja na blacie.
- Nie chodzi nawet o srebro… ale o żelazo. – wyjaśnił niechętnie. Podejrzewamy, że na terenie Ponderosy mogą być złoża tego surowca.

Adam pochylił się na mapą, jednocześnie stawiając czajnik na podłodze.

- Nie mieliście pewności, czy żelazo rzeczywiście jest… stąd te wybuchy. – powiedział powoli, omiatając wzrokiem mapę.
- Ja miałem jedynie odkupić ziemię, sprawdzaniem podejrzeń mieli się zająć inni ludzie… i dopiero wtedy, kiedy ziemia znajdzie się w rękach… innych niż wasze. – zakończył kulawo. – Żadnych wybuchów… nie...
- To może jednak ktoś inny… pośpieszył się z ekspertyzą? – niewinnie zapytał Adam, tłumiąc złość. – Narażając nas na straty… I narażając nasze zdrowie?

Forger milczał. Zbladł mocno, zacisnął usta, oczy mu płonęły.

- Proszę mi powiedzieć… - przemówił spokojnym jednak głosem. – Gdzie były te wybuchy. I jakie straty państwo ponieśliście.
- I co pan zrobi z tą wiedzą? – Adam uśmiechał się kpiąco, opierając się łokciami o stół.

Forger uśmiechnął się szeroko, lekko upiornie. Był już spokojny, choć pozornie.

- Ja wiem kto mi wydawał rozkazy i wiem, jakie to rozkazy były.

Adam wyprostował się i spojrzał zdziwiony.

- Jestem wojskowym, panie Cartwright. – Forger wyprostował się dumnie. – Byłym co prawda… ale wojskowym. I nie lubię być pionkiem w nieznanej mi, nieudolnej grze.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 0:16, 08 Wrz 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:21, 08 Wrz 2015    Temat postu:

senszen napisał:
Jak do tej pory, optymistycznie zaraportował, ze drzazgi nie są sosnowe – ale przyznawał, ze pewności w tym względzie nie ma. Próbował różnych testów, nieco przypadkowych. Traktował odłamki drewna pozyskane z tartaku różnymi kwasami i zasadami, w różnym stężeniu. Próbował opisać ich strukturę, kolor. Zapach.
To właśnie zapach nie dawał mu spokoju.
Jak do tej pory miał wrażenie, że drzazgi zachowują się inaczej niż wszystkie inne drewna.

Doktor Harper należy do ludzi, którzy łatwo się nie poddają. Very Happy

senszen napisał:
Znów pomyślał o swojej byłej narzeczonej. O tym, jak odurzony namiętnością całował jej dłonie, jej delikatne, pachnące nadgarstki. Jak kiedyś , rozbawiona, zostawiła mu swoją rękawiczkę.
Usiadł gwałtownie. Z bijącym sercem zszedł z leżanki i podszedł do szafki. W małym pudełku, leżała tam biała rękawiczka zdobiona czarnym haftem. Wziął ją do ręki i powąchał – kiedy zamknął oczy poczuł bijącą od rękawiczki woń. Woń cedrowego pudełka, w którym ją przechowywał.

A tu doktor Harper na tropie, niczym pies gończy. Wink

senszen napisał:
W końcu, rzucił pudełko na ziemię, rozbijając je. Rękawiczkę niedbale odrzucił do szuflady.

Czy to znaczy, że pogrzebał przeszłość? Chyba tylko chwilowo … Wspomnienia dotyczące byłej narzeczonej jakoś mnie niepokoją, wydają się takie świeże … Sad

senszen napisał:
Adam z niesmakiem spojrzał na szare kłaczki kurzu tańczące radośnie po drewnianej, wytartej podłodze.

Też bym tak spojrzała. Rolling Eyes Zamieść podłogę to chyba każdy potrafi?

senszen napisał:
– Nie spodziewałem się pana w tych… skromnych i nieco zakurzonych progach – dokończył Forger spoglądając uważnie na podłogę pod stopami Adama.

Nie ma się z czego cieszyć, Adam Cartwright to wymagający osobnik, stawia na profesjonalizm, a brudu po prostu nie znosi. Cool

senszen napisał:
- Kawy nie odmówię… choć mam nadzieję, ze jest przygotowywana w nieco lepszych warunkach – Adam usiadł ostrożnie na krześle.

A sarkazm będzie dodatkiem do tej kawy. Smile

senszen napisał:
zresztą nie uwierzę, że jako ranczer, współwłaściciel największego rancza w Nevadzie zawsze pan pije z nieskazitelnie czystej porcelany.
- Nie musi pan w to wierzyć – uprzejmie przytaknął Adam.
- Chyba na spędach pijał pan z czegoś innego niż porcelana, prawda? – Forger zapytał niepewnie. Adam tylko uśmiechnął się tajemniczo.

Rzekłabym, że Forger utknął i nie bardzo wie, jak wybrnąć z sytuacji, dlatego (za przeproszeniem) „ględzi jak potłuczony” o kubkach i porcelanie. Laughing

senszen napisał:
- Jeden z moich potencjalnych klientów siedzi na tym krześle. – Forger usiadł po drugiej stronie biurka i splótł przed sobą ręce.
- A pozostali? – Adam płynnym ruchem obrócił się i usiadł w takiej samej pozycji jak Forger.

Adam usiłuje zdenerwować Forgera swoim zachowaniem. Surprised

senszen napisał:
Forger stanął naprzeciw Adama i rozłożył ręce. – Gdybym coś wiedział… gdybym był winny… czy stałbym tutaj bez broni?
- A czajnik? – Adam spytał grobowo.
Forger prychnął i odstawił ledwo ciepły czajnik na blat biurka, bliżej Adama.
- Czajnika już nie mam. Broni przy sobie też nie mam. Nic nie wiem o porwaniu pańskiej córki.

Ta rozmowa przybiera naprawdę zaskakujący obrót. Shocked

senszen napisał:
- Ja wiem kto mi wydawał rozkazy i wiem, jakie to rozkazy były.
Adam wyprostował się i spojrzał zdziwiony.
- Jestem wojskowym, panie Cartwright. – Forger wyprostował się dumnie. – Byłym co prawda… ale wojskowym. I nie lubię być pionkiem w nieznanej mi, nieudolnej grze.

A to ci dopiero nowiny. Robi się ciekawie …

Senszen
, akcja się rozwija powoli, ale w tym właśnie tkwi urok tego opowiadania.
Nie czytałam usuniętego fragmentu, ale ten jest ciekawy, na końcu intrygujący.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Wto 18:23, 08 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 18:51, 08 Wrz 2015    Temat postu:

Mada, bardzo dziękuje za komentarz i miłe słowa Smile
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 37, 38, 39 ... 46, 47, 48  Następny
Strona 38 z 48

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin