|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:17, 19 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Fragment piękny i ... zaskakujący. Nie spodziewałam się tak od razu ślubu Adama. Poza tym okazuje się, że Candy i India od jakiegoś czasu są już małżeństwem. Szybko poszło. Dokonałaś sporego skoku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 9:20, 19 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
W sumie dobrze się stało, że wrócili do domu szczęśliwie , bez żadnych leśnych przygód.
Opis Adama tuż przed ślubem ... marzenie
Przez moment myślałam, że nasz ulubieniec zwieje sprzed ołtarza, ale wytrzymał ... jestem z niego dumna Zakłady bardzo zabawne, choć te 3 dolary ... mam nadzieję, ze inni stawiali dużo więcej
Fajnie, że Candy ożenił się z Indią ciekawe co jeszcze o nich usłyszymy ...
Mesmerysta szukający pracy ... świetne, tylko czy Adam powinien mu ufać, choć każdemu podobno powinno dać się drugą szansę.
Senszen potrafisz przedstawić nawet ciężką sytuację (np. zaginięcie Indii), jako taką z której zawsze znajdzie się wyjście, potem następuje łagodny powrót do normalności ... i to mi się bardzo podoba Kiedy ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 12:01, 19 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Obiecałam, że fragment z Adamem i Marie będzie, jak tylko odnajdzie się India
Zakłady panów z saloonu - no jak to zakłady panie mogły skupić się na omawianiu szczegółów ślubu i sukni, panowie mieli inną zabawę...
W kolejnym fragmencie powinni być wszyscy - i Candy, i pan mesmerysta, i India, Ben... postaram się napisać w weekend
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 12:30, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
**********
Zbliżający się listopad przyniósł nowe fale ochłodzenia. Rośliny zmarniały, poranki szarzały, wieczory robiły się dłuższe. Niestety, czasem brakowało osób, z którymi chciałoby się te wieczory spędzać.
Sheila wyjechała; odkładała swoją podróż kilkakrotnie, ale w końcu, zmuszona była wyjechać. Obiecała, że wróci na wiosnę – i właśnie te słowa miał w głowie Hoss, siedząc przy stoliku, zawalonym kulkami zmiętego papieru.
Próbował napisać do niej list, ale nie przychodziło mu do głowy nic wartego zapisania. Przecież nie będzie pisał w liście do dziewczyny o opiece nad krowami, o nowych jajkach, które znalazł. Kiedy byli razem, mogli rozmawiać – teraz te wszystkie tematy stały się strasznie pospolite.
Hoss odetchnął ciężko. Zmiął kolejną kartkę papieru, na której widniał spory kleks. Może w książkach Adama będzie coś ciekawego?
W godzinę później Hoss nie przybliżył się nawet o jedną linijkę tekstu do upragnionego celu. Nie był w stanie nawet dobrze zrozumieć, co czyta; co jeżeli napisze jej coś dziwnego i dziewczyna się obrazi?
- Hoss, czy brałeś mój egzemplarz Eneidy?
Hoss odwrócił się, w drzwiach stał Adam z dziwną, nieco mroczna mina.
- To to?- Z wahaniem podał mu książkę w zielonej oprawie.
- Tak, to to… - Adam wziął książkę z jego ręki i zaczął ją kartkować. – Zostawiłem w niej ostatnio rachunek… Do czego są ci potrzebne te wszystkie książki? – Zapytał, rozglądając się po zawalonym książkami blacie.
- Chciałem napisać list… do Sheili… - Hoss wyjąkał.
Adam podniósł brwi.
- O czym konkretnie chciałeś do niej napisać?
- Właśnie nie wiem. – Hoss wyznał. – Najchętniej bym jej napisał o wszystkim, co się dzieje; o tych dwóch cielaczkach, które są już całkowicie zdrowe, o … O tym , o czym z nią rozmawiałem. Na tym się znam, ale to jakoś nie wypada.
- A czemu nie możesz?- Adam się uśmiechnął do brata. – Na pewno będzie tym bardziej zainteresowana, niż traktatem o podbojach Juliusza Cezara.
- Myślisz?
- Myślę. – Adam się zaśmiał i poklepał brata po ramieniu. – Pisz ten list, pojutrze jest dyliżans pocztowy.
- A właśnie, Joe może mówił coś o swojej nowej sympatii? – Odwrócił się w drzwiach. – Ostatnio często znika.
Hoss tylko pokręcił głową, uporczywie wpatrując się w pustą kartkę.
- Cartwright!
- To chyba Canaday? Czego on chce? – Adam mruknął pod nosem i zszedł na dół.
Candy stał przy schodach, wyraźnie wzburzony.
Adam zmierzył go spojrzeniem – musiał przyznać, że po tym człowieku widać było wszystkie emocje. Albo nad nimi nie panował, albo był świetnym aktorem.
- Co on tu robi? – Wykrztusił z siebie Canaday.
- Kto? Maurice?- Zapytał spokojnie Adam.
- Nie wiem jak ma na imię, ten mesmerysta. Dałeś mu pracę? Po tym wszystkim?
- To jeszcze ja decyduję, kto ma tu pracować. – Chłodnym tonem odpowiedział. – I tak, dałem mu prace. Wyszedł z więzienia, szukał pracy. Masz coś do powiedzenia?
- Candy. – Wtrącił się Ben.
Odwrócili się oboje.
- Jeżeli on tu pracuję, to może ja nie muszę? – Warknął Candy. – Porwał ją, mógł zrobić wszystko – a wy, a wy… daliście mu pracę? Jakby nigdy nic się nie stało?
- Uspokój się. Pilnujemy go, jest na okresie próbnym. Nic się nikomu nie stanie, nic się nikomu nie stało... człowiek zasługuję na drugą szansę. Zrozumiał swój błąd
- Więc to tak? Nie mam nic do powiedzenia? Panie Cartwright, proszę mi wypłacić moje wynagrodzenie, odchodzę. Taka była umowa, w każdej chwili mogę ruszyć w drogę. – Candy spiorunował wzrokiem Bena.
- Masz żonę, musze ci o tym przypomnieć? Jak to sobie wyobrażasz? – Ben zapytał, wyprowadzony z równowagi. – Sądzisz, że będzie tym zachwycona? Możesz odejść, oczywiście, ale zachowaj się jak mężczyzna, który ma rodzinę!
Candy przegryzł wargi, zdjął kapelusz i przeczesał włosy. Wziął kilka głębokich oddechów.
- W porządku, przepraszam, zapominałem się panie Cartwright. To pan tu przyjmuje pracowników. Jak mogę podważać pańskie decyzję? – Powiedział, ze szerokim uśmiechem na twarzy. – To się już nie powtórzy, panowie wybaczą, ale mam długa drogę do domu…
Adam i Ben skrzywili się słysząc trzaśnięcie drzwiami.
- Jest niepoważny… - Mruknął Ben.
- Jeżeli chce odejść, czemu go zatrzymujesz? – Zapytał Adam.
- Bo jest wściekły i by tego żałował. Zresztą, ciężko znaleźć dobrego zarządcę w tych czasach. – Ben westchnął. – Jak sobie radzi nasz nowy pracownik?
- Świetnie, już go nawet polubili. Stara się… Jak na razie nie sprawia problemów. Pilnują go.
- Świetnie. – Mruknął Ben. – Mam nadzieje, że to my mamy rację.
***********
Maurice szybko odnalazł się w towarzystwie. . Po początkowym etapie niewinnych żartów, został zaakceptowany przez współpracowników; starał się wykonywać swoją prace, był koleżeński, ujmujący i, podobnie jak reszta pracowników, wręcz bezkrytycznie wielbił ziemię, po której stąpała pani Cartwright.
***********
Adam jechał powoli, luźno siedząc w siodle. Dla odmiany dzień, choć chłodny, był nawet słoneczny. Rozejrzał się – widok w tym miejscu rancza był rzeczywiście ładny, miejsce dość ustronne.
Candy i India siedzieli na schodach i pili kawę – raczej nie spodziewali się gości. Albo może, Candy nie życzył sobie gości, bo na jego twarzy pojawił się lekki grymas.
Adam pokręcił lekko głową, odliczył do dziesięciu i uchylił kapelusza przed Indią. Długo jej nie widział, musiał przyznać, ze małżeństwo jej służyło. Była uśmiechnięta, zarumieniona…
- Czy coś się stało Panie Cartwright? Nie spodziewałem się odwiedzin w niedzielę. – Candy popił kawy.
Ton głosu miał raczej mało przyjazny.
- Może kawy? – India zapytała, patrząc na Canaday’a. Wyglądała na zaskoczoną.
- Nie dziękuję. – Adam nawet nie zsiadł z konia. – Canaday, w okolicy zauważyliśmy parę kuguarów. Za blisko podchodzą do gospodarstw. Musimy coś z nimi zrobić.
Candy kiwnął głową.
- Kiedy?
- Wyjedziemy jutro, rozdzielimy się na dwie grupy. Powinniśmy szybko sobie poradzić.
- W porządku, do zobaczenia jutro w takim razie. – Lekko rzucił i wstał. – Panie Cartwright.
Adam zacisnął zęby.
- Indio, mam do ciebie prośbę. Marie skręciła ostatnio nogę, nie chciałbym jej zostawiać samej. Możesz z nią posiedzieć przez kilka dni, kiedy będziemy nieobecni?
- Oczywiście. Nie chcesz zostać? Na pewno?
- Na pewno. – Mruknął. – Jestem bardzo wdzięczny, do zobaczenia.
I odjechał.
- Candy, o czym ty mi nie mówisz? – Spojrzała na męża. Szczęki miał zaciśnięte i wyglądał na zdenerwowanego.
- Zatrudnili tego mesmeryste. Nie pozwolę, żeby się do ciebie zbliżył.– Mruknął. – Ale samej cię tutaj nie zostawię.
Patrzyła na niego przez chwilę, po czym przytuliła się do niego i otuliła swoją różową narzutka. Spojrzał na nią.
- Nie martw się. – Pocałowała go w policzek. – Nic się nie stanie, nie będę tam sama, nikt mi się ostatnio nie oświadczał… - Uśmiechnęła się na widok jego miny. – Poradzę sobie, choćbym miała krzyczeć na całą Ponderosę. Będziesz ostrożny na tym polowaniu, prawda?
Candy przewrócił oczami, przygarnął ją do siebie i pocałował.
- Nie martw się. Nic się nie stanie, nie będę tam sam. Poradzę sobie, choćbym miał krzyczeć na całą Nevadę.
- Nie żartuj sobie.
- Irytujące, prawda? – Uśmiechnął się szeroko. – Nie żartuje, w górach jest echo, głos się niesamowicie niesie.
***********
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 19:13, 20 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:42, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Ciekawe ... Candy jednak obawia się mesmerysty ... czyżby przeczucie? A może tylko przeczulenie ... czuje urazę, za to, co tamten zrobił jego żonie? Mnie ten "nawiedzony" raczej wydaje się mało groźny ... w każdym razie zbrodnicze czyny mu jakoś nie wychodzą ... ale licho nie śpi pewnie ... ciekawe ... zły, czy ciapowaty?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:50, 20 Cze 2014 Temat postu: Nieudane oświadczyny |
|
|
Candy jest dość porywczy ale rozumiem jego zdenerowanie i niepokój o żonę.
Czy coś mu się stanie na tym polowaniu ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:35, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Candy zachowuje się dosyć ....agresywnie. Nie panuje nad emocjami. Bezpośrednio po porwaniu Indii był jakiś łagodniejszy. Rozumiem jednak, że po ślubie tak się do niej przywiązał, że strzeże swojej własności jak cerber. To jego niezadowolenie na widok Adama chyba dowodzi mojej tezy. Nie lubi się dzielić Indią z innymi, nawet jeśli w grę wchodzi tylko wspólne spędzenie czasu przy kawie.
Biedny Hoss. Pisanie listu do ukochanej to ciężka praca. Nawet po "Eneidę" sięgnął. Dobrze, że Adam szukał książki i co nieco mu podpowiedział.
Mesmerysta pewnie narobi bigosu. Być może tym razem nie tylko India, ale i Marie padną ofiarą jego "niezwykłej" działalności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 16:48, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Mada
Candy bezpośrednio po porwaniu był spokojniejszy, bo był niewyspany Może w poważniejszych sytuacjach bardziej nad sobą panował? Albo jest tak jak mówisz, przywiązał się bardziej do żony
Ewelina
pan mesmerysta może być i zły i ciapowaty jednocześnie. Co gorsza, czasem może mu coś wyjść z planów, choćby i przypadkiem.
Zorino,
na pewno wszyscy panowie wrócą z polowania cali i mniej więcej zdrowi
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:40, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Żal mi Hossa, bo on czasami jest taki nieporadny jak dziecko we mgle, no, ale przecież ma starszego, mądrego brata
Candy zdziwił mnie swoją gwałtowną reakcją. Nie spodziewałam się, że może być, aż tak nie miły w stosunku do Adama. Tłumaczę to sobie jedynie jego troską o żonę.
Czekam z pewną obawą na to polowanie. Senszen co prawda obiecała, że wszyscy wrócą z polowania, jednakże to mniej więcej niepokoi mnie i to więcej niż mniej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:36, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Rośliny zmarniały, poranki szarzały, wieczory robiły się dłuższe. Niestety, czasem brakowało osób, z którymi chciałoby się te wieczory spędzać. |
Ciekawe i trafne spostrzeżenie. Czasami zwracasz uwagę na rzeczy na które w życiu nie spojrzałabym...
Hoss piszący...o przepraszam....próbujący napisać list rozbroił mnie...
senszen napisał: | W godzinę później Hoss nie przybliżył się nawet o jedną linijkę tekstu do upragnionego celu. |
...a to zdanie rozbawiło mnie setnie....
senszen napisał: | - To jeszcze ja decyduję, kto ma tu pracować. – Chłodnym tonem odpowiedział. |
Wyniosłość i chłód...czasami tak właśnie było ....rzadko, ale było...
senszen napisał: |
- Nie martw się. Nic się nie stanie, nie będę tam sam. |
Kiedy tak się mówi od razu kusi się los....Wrócą zdrowi mniej czy więcej?
*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 21:38, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
wrócą o własnych siłach
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:11, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
....wiesz siedząc na koniu bez odgryzionej ręki też można wrócić o własnych siłach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 22:20, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
chyba trudno zachować równowagę. Zresztą, technicznie, to są siły konia
W weekend będzie kolejny - ostatni albo przedostatni fragment
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:25, 20 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
łoj...w ten weekend czy następny? Bo wiesz...po drodze zawsze można coś dokoptować
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|