 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 6:49, 07 Lip 2014 Temat postu: Prawdziwy przyjaciel |
|
|
A może ta kobieta kłamie i to nie jest dziecko Brada ?
Myślałam ,że Adam się odezwię i powie 'nie możecię się pobrać ,bo kocham cię Allison 'czy coś w tym stylu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 6:55, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Brad ją jednak znał ... coś jednak chyba miał na sumieniu, bo zbladł ... jakby znał z widzenia, to by się tylko zdziwił, nie przestraszył
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 7:13, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Odette nie może kłamać....chociaż to wydaje się za proste? Hm.... w sumie Alison nie powinna mieć wyrzutów sumienia gdyby to było dziecko Brada, ale wtedy co dalej?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:35, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
ADA, nie przyszło mi do głowy, że Adam mógłby zemdleć. To też byłby powód, aby przerwać ceremonię ślubu.
Aga, Ewelina - uparłyście się na tę zmianę opatrunku tak jak kiedyś na basen w "Przybyszu". Problem w tym, że mam już cały następny fragment i teraz będę musiała pomyśleć, gdzie wcisnąć tę wyczekiwaną scenę tak, aby nic nie zgrzytało i łączyło się z kolejną sceną, która musi być, bo jest kluczowa dla dalszego rozwoju akcji. W każdym razie - zrobię, co się da, choć nie wiem, czy w pełni zaspokoję apetyty. Na pewno się postaram.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:42, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Mada! Ja też nieśmiało dołączam się do prośby Agi i Eweliny i proszę o uwzględnienie sceny zmiany opatrunku
Fajnie byłoby połączyć omdlenie ze zmianą opatrunku Sorry, tak tylko się rozmarzyłam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:43, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Omdlenia nie przewiduję. Nie będę robić z Adama mięczaka. Wybacz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 15:45, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Rozumiem. Ok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:39, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Mada zgadzam się, nie róbmy z Adama mięczaka... wciskaj, przerabiaj...chcemy opatrunku, chcemy....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:17, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
* * * * *
Adam zajechał przed dom doktora Martina. Zastanawiał się, co ma powiedzieć Alison. Czuł się dosyć niezręcznie w tej sytuacji. Jeszcze kwadrans temu chciał przerwać ślub, a teraz miał namówić kobietę, którą kocha, aby zechciała porozmawiać ze swym narzeczonym. To wszystko wyglądało jak jakiś kiepski żart. Był zły na siebie, że tak łatwo dał się Bradowi wmanewrować w to pośrednictwo. Powinien był odmówić.
Drzwi otworzył mu doktor. Chmura nad jego czołem nie zwiastowała niczego dobrego. Bez słowa wpuścił go do środka, usuwając się z przejścia. Adam wszedł i zdjął kapelusz.
- Co za skandal – Paul dał upust swemu niezadowoleniu. – Alison nie zasłużyła na takie przykrości. Ten Ganderton …
- Mogę z nią porozmawiać? – zapytał Adam.
- Zamknęła się w swoim pokoju. Nie chce nikogo widzieć i z nikim rozmawiać. Tak powiedziała – wyjaśnił zmartwiony doktor.
Adam pokiwał głową ze zrozumieniem. Nie miał zamiaru naciskać czy przekonywać. Nie w tym wypadku. Czuł się fatalnie w roli pośrednika. Tym bardziej, że Brad nigdy mu nie wspomniał o znajomości z Odette. Zaczął się zastanawiać, dlaczego najlepszy przyjaciel ukrył przed nim tak istotny fragment swego życiorysu. Krótko pożegnał się z Paulem Martinem i ruszył na poszukiwania Brada. Nie zastał go już w kościele, więc pojechał do jego domu. Drzwi były zamknięte. Postanowił poczekać. Trochę to trwało. W końcu Ganderton się zjawił. Był wściekły, ledwo nad sobą panował.
- Rozmawiałeś z Alison? – zapytał na wstępie.
- Nie widziałem się z nią – powiedział prawdę Adam. – Nikogo nie przyjmuje.
- Ch….. – zaczął ciskać się Brad. – A byłem pewien, że coś wskórasz.
- Co to za historia z tą Odette? – chciał wiedzieć Cartwright.
- Wejdźmy do środka – zaproponował Ganderton.
Usiedli przy stole w kuchni. Brad przyniósł szklanki i wyjął z szafki butelkę brandy. Rozlał szybko alkohol i pociągnął spory łyk, nie czekając na Adama, który jakoś nie kwapił się do picia. Interesowało go to, co ma do powiedzenia jego przyjaciel.
- Pamiętasz, jak dwa lata temu przez jakiś czas włóczyłem się po Kolorado? – a ponieważ Adam kiwnął głowa, Brad postanowił przejść dalej. – W Denver poznałem Odette. Spotykaliśmy się przez jakiś czas i świetnie się bawiliśmy. Po kilku tygodniach ruszyłem dalej. Dojechałem do Yumy, gdzie …
- Poczekaj – zatrzymał go Adam. – O Yumie mi już kiedyś opowiadałeś, natomiast o swoim pobycie w Denver i o Odette nigdy.
Brad zerwał się od stołu i szybko podszedł do okna. Odwrócił się na pięcie, rzucił spojrzenie w kierunku Adama, westchnął i z ociąganiem wrócił na swoje miejsce.
- No, dobrze – znowu pociągnął spory łyk brandy, po czym przyjrzał się z uwagą resztkom alkoholu na dnie szklanki. – Nie mówiłem ci o tym, bo … nie jestem dumny z tego, co zrobiłem.
Spojrzał na Adama, czekając na pytania z jego strony, ale ten wyczekująco milczał. Z jego oblicza nic nie można było wyczytać, więc Brad nie miał wyboru, musiał kontynuować.
- Prawda jest taka, że po kilku tygodniach spędzonych z Odette wyjechałem bez słowa pożegnania. Sam nie wiem dlaczego. Może się wystraszyłem zobowiązań. Może poczułem, że potrzebuję nowych wrażeń.
- Więc ten chłopczyk, … Billy – skojarzył sobie po chwili Adam - … jest twoim synem.
- Wątpię – szybko zaprzeczył. – Odette nie była niewiniątkiem, gdy się poznaliśmy. Miała wielu kochanków przede mną, a z pewnością i po mnie.
- Mówiła, że dziecko jest do ciebie podobne – przypomniał Adam.
- Wszystkie dzieci są do siebie podobne – zaoponował rozdrażniony.
- A jeśli to rzeczywiście twój syn? – naciskał. – Przecież nie możesz tego wykluczyć.
Brad zamyślił się i opróżnił szklankę. Odstawił ją na stół i zaczął bezmyślnie okręcać. Przez dłuższy czas się nie odzywał. Adam też milczał. Nie chciał go popędzać. Wiedział, że jego przyjaciel jest inteligentny i sam powinien podjąć decyzję, bez zbędnych podpowiedzi.
- Masz rację, wykluczyć tego nie mogę – przyznał w końcu. – Z drugiej strony, nigdy nie będę miał całkowitej pewności, że Billy jest moim synem.
- Co zrobisz?
- Byłem u Odette przed chwilą, dałem jej pieniądze. Jutro wyjeżdża … Będę jej pomagał finansowo, ale na pewno się z nią nie ożenię. To nie wchodzi w grę – podkreślił swe słowa, uderzając dłonią w stół. – Kocham Alison i zrobię wszystko, żeby odzyskać jej zaufanie.
- A jeśli cię nie zechce po tym wszystkim? – zapytał Adam, przechylając głowę.
- Palnę sobie w łeb – odpowiedział bez zastanowienia.
- Oszalałeś!
- Pewnie tak – przyznał Brad, znowu zrywając się z krzesła. – Prawda jednak jest taka, że bez Alison moje życie nie ma sensu. Ona albo żadna inna.
- Nie myślisz trzeźwo – zauważył Adam. – Musisz się uspokoić i wtedy zrozumiesz …
- Wybacz … – przerwał mu Brad - …ale to ty nie wiesz, o czym mówisz. Zawsze jesteś taki opanowany, zrównoważony. Nie pozwalasz sobie na odrobinę szaleństwa. Gdybyś zakochał się tak jak ja, wszystko byś zrozumiał. Nie wiesz, ile ona dla mnie znaczy.
- Wiem – Adam czuł, że jeszcze chwila, a przestanie nad sobą panować.
- Nic nie wiesz! Ciebie nie rusza żadna kobieta! Jesteś zimny i nieczuły jak głaz! – Brad skierował ku Adamowi skumulowaną przez ostatnie godziny złość.
Adam zerwał się z krzesła, przewracając je z łoskotem.
- Dosyć mam twego egoizmu i arogancji – rzucił ostrym tonem, po czym wyszedł, trzaskając drzwiami.
Brad był tak zaskoczony zachowaniem Adama, że przez dłuższą chwilę stał jak skamieniały. Nie przypominał sobie sytuacji, w której jego przyjaciel zachował się wobec niego tak obcesowo.
* * * * *
Adam wracał do domu rozmyślnie wolno. Chciał mieć czas na przemyślenia. Znali się z Bradem od wielu lat i zawsze mogli na sobie polegać. Nigdy nie wystąpili przeciwko sobie, nigdy też się ze sobą nie pokłócili. Ten dzień zmienił wszystko. W kościele zrozumiał, że szlachetne i honorowe postępowanie złamie mu życie. Wcześniej chciał być lojalny wobec Brada, usunął się, poświęcił w imię przyjaźni. Dalsze ustępstwa były jednak ponad jego siły. Nie chciał już dłużej udawać. Pragnął powiedzieć Alison, co do niej czuje. Nie wiedział, jak zareaguje dziewczyna, ale rozumiał, że musi zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę. Był świadomy, że tym samym zniszczy wieloletnią przyjaźń z Bradem. Cena była wysoka. Nie miał jednak wyboru. Już nie.
* * * * *
Następnego dnia Adam w towarzystwie Hossa wybrał się do Virginia City. W drodze do miasta minęli się z doktorem Martinem, który jechał do Roberta Granta. Z jego nogą było coraz lepiej, ale lekarz chciał mieć pewność, że pacjentowi nic już nie zagraża. Adam pomyślał, że los mu sprzyja. Alison będzie sama w gabinecie. Być może uda mu się z nią porozmawiać.
Gdy zatrzymali się przed domkiem doktora, Adam poczuł, że ściska go w dołku. Nie lubił mówić o swoich uczuciach, a będzie musiał uzewnętrznić się przed Alison i zdać się na jej wybór. Nie był pewien, co odpowie dziewczyna. W najgorszym wypadku go wyśmieje lub wyrzuci za drzwi. Weszli obaj z Hossem do poczekalni. W gabinecie był jakiś pacjent. Zza drzwi docierał szmer głosów. Hoss usiadł na krześle, a Adam przechadzał się wzdłuż ściany. Ponieważ przestrzeń była dosyć mała, szybko docierał z jednego punktu do drugiego. Oczekiwanie zaczęło go denerwować i powiększać niepokój. W końcu drzwi się otworzyły i na zewnątrz wytoczył się pan Jenkins z zabandażowanym czołem. Adam wparował do środka, zamykając za sobą drzwi. Alison, która odstawiała do szafki jakąś buteleczkę, odwróciła się zaskoczona, a widząc go, momentalnie zmieniła wyraz twarzy. Nie wydawała się być zachwycona jego obecnością.
- Jeśli przyszedłeś, żeby rozmawiać o Bradzie i mnie przekonywać…
- Nie mam zamiaru mówić o Bradzie – przerwał jej szybko i podszedł bliżej. – Chcę …, żebyś obejrzała moje ramię – wymyślił na poczekaniu.
- Wciąż cię boli? – zaniepokoiła się nie na żarty, tym bardziej, że od zranienia minęły już dwa tygodnie.
- Trochę – przyznał niechętnie, po czym szybko pozbył się koszuli.
Alison stanęła z boku, przyglądając się zatroskana czerwonej prędze. Obawiała się, że znowu podda się fascynacji i podziwianiu jego muskulatury, dlatego zaczęła w myślach liczyć do dziesięciu. Nic to jednak nie dało, czuła jego zapach i to sprawiało, że zaczynało brakować jej powietrza. Przejechała opuszkami palców po bliźnie, zastanawiając się, co powinna zastosować.
- Alison … - zaczął Adam dziwnie zachrypniętym tonem.
- Rana goi się dobrze – powiedziała, nie zwracając uwagi na jego intonację. – Na opuchliznę i zaczerwienienie powinna pomóc maść z arniki.
Bała się na niego spojrzeć. Miała wrażenie, że jeśli to zrobi, rozpryśnie się na tysiąc kawałków. Szybko podeszła do oszklonego mebelka w poszukiwaniu właściwego słoiczka. Jej wyczulone zmysły zarejestrowały, że Adam zsunął się z łóżka i stanął niebezpiecznie blisko. Odwróciła się wolno. Czuła się osaczona i przytłoczona. Tuż za plecami miała szafkę z medykamentami, a dwa kroki przed sobą wspaniałego mężczyznę, który przyprawiał ją o szybsze bicie serca. Adam zrobił krok i znalazł się na wyciągnięcie ramion. Dokładnie widziała jego piwne oczy, wpatrujące się w nią z dziwnym wyrazem. Na jego ustach pojawił się półuśmiech.
- Alison – powiedział miękko, ogarniając wzrokiem pukle jej jasnych włosów, błyszczące, zielone oczy i lekko uchylone usta. – Muszę ci o czymś powiedzieć.
- Tak? – zapytała niepewnie, obawiając się, że jeśli nadal będzie tak na nią patrzył, to za chwilę straci jasność myślenia. Wiele ją kosztowało, aby spoglądać mu tylko w oczy.
- Gdyby wczoraj w kościele nie pojawiła się Odette i nie przerwała waszego ślubu, to ja bym to zrobił – wyznał, poprawiając pukiel jej włosów.
- Jak to? – tylko tyle zdołała wykrztusić, porażona tym czułym gestem.
- Naprawdę się nie domyślasz? – zapytał, przeglądając się w jej niesamowitych oczach. – Mam wyrazić się jaśniej?
Alison kiwnęła głową. Adam potraktował to jak przyzwolenie. Zamknął ją w swoich ramionach i pocałował, wkładając w ten pocałunek cały swój kunszt i determinację. Dziewczyna oparła swe dłonie na jego nagim torsie, czując pod palcami przyjemne ciepło. Nie usłyszeli cichego skrzypnięcia drzwi. Dopiero szczęk odbezpieczanej broni dotarł do uszu Adama, który odwrócił się, odruchowo zasłaniając Alison. To, co się wydarzyło później, trwało zaledwie kilka sekund. W progu gabinetu stał Brad, mierząc do nich z rewolweru. Zanim zdążył wystrzelić, Hoss rzucił się na niego, podbijając jego rękę do góry. Huk wystrzału zagłuszył przekleństwo rzucone przez Gandertona. Kula utkwiła w ścianie tuż nad szafką, a broń wylądowała na podłodze. Hoss potrafił wykorzystać swoją siłę. Brad tkwił w jego stalowym uścisku i wierzgał na wszystkie strony.
- Zabiję cię, draniu! – rzucił wściekle, próbując się wyrwać i dostać w swe ręce Adama. – To w ten sposób mi pomagasz?! Uwodzisz moją narzeczoną?!
- Kocham Alison – wyznał Adam z całym spokojem, na jaki go było w tej chwili stać.
Bradowi na chwilę odjęło mowę. Okrągłe oczy Hossa też świadczyły o tym, że słowa Adama wprawiły go w osłupienie. Na szczęście nie zwolnił uścisku i Ganderton wciąż nie stanowił zagrożenia. Jego oczy zwęziły się, a twarz wykrzywiła.
- I kto tu jest egoistą?! – ryknął Brad. – Chcesz mi ją odebrać?!
- Przestańcie się zachowywać tak, jakby mnie tu w ogóle nie było – zażądała Alison, patrząc zdenerwowana to na jednego, to na drugiego.
- W tym momencie nie chodzi o ciebie, tylko o nas – spojrzał z pretensją na Adama, który szybko przyznał:
- Wiem, że to zniszczy naszą przyjaźń.
- Naszej przyjaźni już nie ma! – krzyknął Ganderton. – Gdyby nie twój brat, leżałbyś tu w kałuży krwi, ... ale może dobrze się stało … - przyznał z wahaniem, spojrzał spode łba na Adama i uśmiechnął triumfująco. – Żądam satysfakcji.
- Kiedy i gdzie? – zapytał lekko pobladły Adam.
- Jutro w południe przy drzewie Jozuego, przy którym w dzieciństwie ćwiczyliśmy strzelanie do puszek.
- Będę – obiecał Adam.
- Możesz mnie już puścić, Hoss – powiedział uspokajająco Brad. – Dziś twojemu braciszkowi nic się nie stanie, ale jutro będzie trupem – podniósł z ziemi broń i wyszedł, rzucając ostatnie spojrzenie w kierunku rywala.
Gdy drzwi wejściowe zatrzasnęły się za Bradem, Hoss nie wytrzymał:
- On cię zabije – powiedział wystraszony.
- Może – przyznał ze spokojem Adam, sięgając po koszulę.
- Z Bradem nie masz żadnych szans, wiesz o tym - stwierdził zdenerwowany brat.
- Hoss, zaczekaj na mnie przed domem – poprosił szybko Adam, dając mu sygnał oczyma, aby spełnił jego prośbę bez gadania.
Zapiął guziki i dopiero wtedy spojrzał na Alison. Przyglądała się mu z niedowierzaniem, jej policzki pokrywał delikatny rumieniec.
- Przepraszam, że naraziłem cię na te nieprzyjemności – powiedział ze skruchą. – Powinienem był …
- Kochasz mnie? – przerwała mu, chcąc się upewnić, że to, co usłyszała, jest prawdą.
- Tak.
Alison podeszła i objęła go za szyję.
- Ja też cię kocham – wyszeptała, przytulając się do jego piersi. – I nie chcę, żebyś zginął.
- Nic mi się nie stanie – uspokoił ją, uszczęśliwiony jej wyznaniem.
Uniósł jej brodę i przejechał kciukiem po jej miękkich ustach, które kusząco się rozchyliły. Uśmiechnął się zadowolony. Reagowała tak, jak tego pragnął i jak sobie wyobrażał. Nie chciał jej dłużej torturować, tym bardziej, że sam odczuwał przemożne pragnienie. Zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem, żałując, że Hoss czeka na niego przed domem, a doktor Martin może wrócić w każdej chwili. Oderwał sie od niej z westchnieniem i krótką obietnicą:
- Wrócę.
Wyszedł, nie pamiętając o tym, że powinien posmarować bliznę maścią. Alison również nie skojarzyła sobie, że znalazła się przy szafce, aby wyjąć wyciąg z arniki. Myśli obojga były zajęte w tej chwili zupełnie czymś innym.
* * * * *
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Wto 9:38, 08 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:50, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | ... Adam poczuł, że ściska go w dołku. Nie lubił mówić o swoich uczuciach, a będzie musiał uzewnętrznić się przed Alison i zdać się na jej wybór. |
wybacz, ale rozbawiło mnie to. Adam ma naprawdę poważny zgryz
Mada napisał: |
Adam wparował do środka, zamykając za sobą drzwi..... |
Cały poniższy fragment czytałam z gęsią skórką Udało Ci się "wcisnąć" opatrywanie rany, co prawda było tego tyle co kotek napłakał...ale mam nadzieję, że przed nami jeszcze jakieś namiętne, porażające sceny wyrażania uczuć dotykiem
Mada napisał: |
- Gdyby wczoraj w kościele nie pojawiła się Odette i nie przerwała waszego ślubu, to ja bym to zrobił – wyznał, poprawiając pukiel jej włosów. |
O! I tu mi się Adam spodobał....
Mada napisał: | - Wrócę.
Wyszedł, nie pamiętając o tym, że powinien posmarować bliznę maścią. Alison również nie skojarzyła sobie, że znalazła się przy szafce, aby wyjąć wyciąg z arniki. Myśli obojga były zajęte w tej chwili zupełnie czymś innym. |
Zabrzmiało ponuro.... Mam nadzieję, że .....
Ogólnie wszystko fajnie się działo, namiętnie (przynajmniej wiedzą że razem nadają na tych samych falach ) , zwroty akcji, podobał mi się Hoss trzymający wierzgającego Brada
p.s. Dużo fragmentów planujesz? (Bo coś za szybko akcja się rozwija ...)
*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:50, 07 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
...ogólnie Adam wreszcie wziął sie w garść i zaczyna kontrolować sytuację....niepokoi fakt, że Brad lepiej strzela.... bardzo niepokoi...ale musiał sie wkurzyć kiedy wszedł do gabinetu a w Adasia ramionach ...gołych do tego Alison
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 15:28, 08 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:16, 08 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Kolejny świetnie poprowadzony, trzymający w napięciu fragment.
Mada napisał: | Był zły na siebie, że tak łatwo dał się Bradowi wmanewrować w to pośrednictwo. Powinien był odmówić. |
Wreszcie Adam zaczął myśleć o sobie
Mada napisał: | ...Brad skierował ku Adamowi skumulowaną przez ostatnie godziny złość.
Adam zerwał się z krzesła, przewracając je z łoskotem.
- Dosyć mam twego egoizmu i arogancji – rzucił ostrym tonem, po czym wyszedł, trzaskając drzwiami.
Brad był tak zaskoczony zachowaniem Adama, że przez dłuższą chwilę stał jak skamieniały. Nie przypominał sobie sytuacji, w której jego przyjaciel zachował się wobec niego tak obcesowo.
|
Brad nagle taki zaskoczony! Każdy na miejscu Adama, tak właśnie by zareagował. Przyjaźń oczywiście zobowiązuje, ale tam gdzie wkracza miłość nie może być mowy o przyjaźni. Adam to już wiedział. Brad przekona się za chwilę
Dobrze, że Adam wybrał się do VC z Hossem, który najprawdopodobniej uratował mu życie. Spodobało mi się, jak delikatnie włączyłaś do opowiadania scenę "z opatrunkiem". Trochę mnie zaskoczyło, że Adam tak szybko przeszedł do działania, ale to dobrze. Alison musiała być faktycznie zaskoczona bliskością ( i to jaką ) Adama. Było tak pięknie, a potem akcja sięgnęła zenitu wraz z pojawieniem się rozwścieczonego Brada. Hoss jak zwykle niezastąpiony.
Ten pojedynek mocno mnie niepokoi, zwłaszcza, że Brad jest doskonałym strzelcem i jest niesamowicie zdeterminowany. Nie chcę myśleć co planujesz i pytać nie będę. Niech to pozostanie tajemnicą. Poczekam sobie cierpliwie.
Cały ten fragment przeczytałam z dużym przejęciem i powtórzę po raz kolejny dobrze skonstruowana, wciągająca akcja.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:14, 08 Lip 2014 Temat postu: Prawdziwy przyjaciel |
|
|
Trochę się skomplikowało ale przynajmniej wyznali sobię swoje uczucia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 10:49, 08 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Adam wparował do środka, zamykając za sobą drzwi |
Jakiż on dynamiczny Wpada prawie jak burza i ... starannie zamyka za sobą drzwi. No ale to było głęboko przemyślane. Strategiczne wręcz
Mada napisał: | Tuż za plecami miała szafkę z medykamentami, a dwa kroki przed sobą wspaniałego mężczyznę, który przyprawiał ją o szybsze bicie serca. |
Tu przypomina mi się stare ludowe powiedzenie: "Między młotem i kowadłem ..."
Biedna dziewczyna ... za plecami szafka z lekami a przed nią Adam. Cóż za dylemat - o co? a raczej o kogo się oprzeć
Opatrunku i tak nie zrobiła, ale nic to ... najważniejsze, że nareszcie wyjaśnili sobie uczucia targające ich jestestwami ...
Pojedynek? Nie wiem, Brad powinien najpierw uporządkować sprawy związane z synkiem i tą kobietą, wyjaśnić to, a nie pojedynkować się ... Nie wiem, jaki będzie wynik spotkania ... mam nadzieję, że Mada nie przeniesie Adama na chmurkę Może będzie ranny i Alison będzie musiała często mu zmieniać opatrunki? Chętnie przeczytamy Tylko ... kto ją będzie reanimował po tych zmianach , może nie będzie pojedynku?
To wie tylko Mada. Poczekamy (niecierpliwie), zobaczymy.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 15:44, 08 Lip 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 11:02, 08 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
No nareszcie wyznali sobie uczucia.
A ten pojedynek to niebezpieczny pomysł jednak, ale może się nikomu nic nie stanie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|