 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:01, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
* * * * *
Pół roku później
Robert wracał z polowania w doskonałym humorze. Od kilku miesięcy wszystko układało się w jego życiu i małżeństwie tak, jak powinno. A tak niewiele brakowało, żeby zwątpił w to, że oboje z żoną mogą być szczęśliwi. Powrócił myślami do swego wyjazdu sprzed siedmiu miesięcy. Był pewien, że Marisol poślubiła go bardziej z rozsądku niż z miłości. Zakładał jednak, że z czasem uczucie wykiełkuje i rozkwitnie. Dni mijały, przeobrażając się w tygodnie, a on wciąż czuł, że stoi na straconej pozycji. Miał wrażenie, że żona go jedynie toleruje, jest z nim z konieczności i przyzwyczajenia. Świadomość, że nie potrafi jej uszczęśliwić, podkopała jego wiarę we własne możliwości. Wyjechał wtedy rozżalony, przybity i zniechęcony. Potrzebował czasu, żeby przemyśleć na spokojnie możliwości uratowania swego małżeństwa. Pierwszego dnia pobytu poza domem bardziej się nad sobą użalał, niż szukał rozwiązań. Później doszedł do wniosku, że musi doprowadzić do szczerej rozmowy, podczas której każde z nich powie o swoich oczekiwaniach wobec drugiej osoby. Wiedział, że to dosyć ryzykowny pomysł, a na dodatek nie bardzo miał pojęcie, jak skłonić do zwierzeń Marisol, która na co dzień była zamknięta w sobie i w przeciwieństwie do innych kobiet nie mówiła zbyt wiele. Do głowy przychodziły mu coraz nowe rozwiązania. Porządna kłótnia, rozstanie, rozwód. Miotał się, nie mając ochoty wracać do domu bez remedium na ich problemy. Kochał żonę i pragnął jej szczęścia. W końcu doszedł do wniosku, że jedynym rozwiązaniem tej sytuacji będzie opuszczenie rancza. Wyjedzie wraz z Marisol do jakiegoś dużego miasta. Zaczną tam nowe życie. Nie bardzo odpowiadała mu perspektywa opuszczenia ziemi, na której mieszkał od wielu lat, ale nie chciał stracić kobiety, która zawładnęła jego sercem. Jednak po bezsennej nocy zaczął się wahać. Pomysł wyjazdu coraz mniej mu się podobał. I wtedy pojawił się Adam. Znalazł go w tej dziczy siedzącego przy ognisku. Dał mu nadzieję, której już nie miał, a której uczepił się niczym tonący brzytwy. Wrócił, aby usłyszeć najpiękniejsze słowa miłości. Marisol wyznała, co do niego czuje jeszcze w Ponderosie, nie zważając na obecność Adama i Alison. Od tamtej pory nie miała już oporów przed wyrażaniem swych uczuć. Po szczerej rozmowie doszli do wniosku, że zostaną na ranczu, ale każdego roku będą też podróżować, zwiedzać świat. W swej beztroskiej wizji nie wzięli jednak pod uwagę skutków szalonej nocy tuż po powrocie Granta. Owe skutki miały się pojawić za dwa miesiące w postaci potomka, który zapowiadał się na osóbkę energiczną i dawał temu wyraz jeszcze przed porodem. Przyszli rodzice postanowili przełożyć swe plany o kilka lat.
Marisol dobrze znosiła ciążę. Gdy Robert wszedł do domu, myła właśnie naczynia. Pocałowała go zadowolona, że już wrócił, znacząc jego szarą koszulę odciskami swych mokrych rąk. Śmiała się, że niedługo mąż będzie miał trudności z objęciem jej, nie mówić o noszeniu na rękach. Aby udowodnić, że nie ma racji, uniósł ją i okręcił.
- Wątpisz w moją tężyznę fizyczną? – zapytał z udaną pretensją.
- Wątpię w moją samokontrolę – przyznała. – Ostatnio jem bez opamiętania.
- W takim razie kupię nową taczkę i będę cię nią wszędzie woził – obiecał.
- Jesteś okropny – stwierdziła, szeroko się uśmiechając. – Kpisz sobie z kobiety przy nadziei.
- Kocham cię, kobieto – powiedział uroczyście. – Z taczką czy bez – dodał po chwili, puszczając oko.
Przytuliła się do niego szczęśliwa, że ma tak wspaniałego męża. Nagle jej uwagę przykuła scenka rodzajowa za oknem.
- Widziałeś? – zapytała, odrywając się od niego i ostrożnie uchylając firankę.
Grant stanął za jej plecami, podążając wzrokiem za dziwaczną parą. Przy płocie siedział Chester z uniesionym do góry pyskiem. Towarzyszył mu czarny kot, który również czegoś wypatrywał.
- To Borys? – chciała się upewnić Marisol.
- Tak – potwierdził Robert. – Ciekawe, na co oni patrzą.
W tej chwili z drzewa sfrunął ogromny ptak, załopotał skrzydłami i odleciał. Kot i pies podnieśli się i truchcikiem pobiegli za nim. Marisol i Grant wyszli przed dom, przystanęli przy płocie. Zwierzęta były już daleko. Podążały obok siebie w całkowitej zgodzie. Wyglądały na zaprzyjaźnione.
- Niesamowita para – stwierdziła po pewnym czasie Marisol.
- Chyba dobrze się czują w swoim towarzystwie – skwitował zdziwiony Robert. – A przecież Chester nie lubi kotów.
- Widocznie ten jest … wyjątkowy – powiedziała, uśmiechając się tajemniczo.
Grant odwzajemnił uśmiech i przytulił żonę do swego boku. Był szczęśliwy. Po prostu.
* * * * *
Adam i Alison od pół roku świetnie spisywali się w roli rodziców. Synek Jonathan i córeczka Susannah rośli jak na drożdżach, absorbując wszystkich członków rodziny. Najbardziej przejęty swą rolą był Ben. Nie mógł zawieść jako dziadek, więc ubóstwiał swe wnuki i poświęcał im mnóstwo swego cennego czasu. Bawił się z nimi, nosił na rękach, wciąż coś do nich mówił. Adam, odrobinę zirytowany tym, że czasem musi konkurować z własnym ojcem o prawo do zajmowania się dziećmi, zaczął coś przebąkiwać o budowie nowego domu dla swojej rodziny. Ben, gdy to usłyszał, spojrzał na niego takim wzrokiem, że syn nie miał serca rozmawiać z nim o tym pomyśle przez najbliższy miesiąc. Postanowił się jeszcze wstrzymać, ale projekt od dawna spoczywał w jego biurku. Hoss również przepadał za maluchami. Zawsze, gdy trzymał któreś z nich na kolanach, jego błękitne oczy jaśniały szczęściem. Nawet wtedy, gdy musiał zmieniać spodnie, bo nagle bratanek czy bratanica oznaczyli je mokrą plamą. Joe trochę narzekał na to, że w nocy budzi go płacz dzieci, ale w rzeczywistości on także przepadał za małymi szkrabami. Nie rwał się tylko do trzymania ich na rękach, bo wciąż się obawiał się, że coś któremuś uszkodzi. Alison śmiała się z jego obaw, ale Joe nie dał się przekonać.
Teraz również siedział odrobinę z boku i obserwował, jak Hoss podrzuca małego Jona. Chłopiec śmiał się takim głosem, że wszyscy obok bawili się nie gorzej od niego. Adam schodził właśnie z góry, zapinając koszulę. Musiał się przebrać po tym, jak mała Suzy upaćkała mu ubranie kaszką. Alison podała mu córeczkę, która wyciągnęła do niego rączki z ufnością. Zadowolona usadowiła się w objęciach taty, ciągnąc za kołnierzyk jego nowej, pachnącej świeżością koszuli. Alison poszła do kuchni, przygotować coś do picia. Dochodziły do niej odgłosy zabawy. Uśmiechając się, cichutko nuciła jakąś piosenkę, gdy nagle usłyszała krzyk i podniesione głosy. Rzuciła się do drzwi i wbiegła do salonu. Jej synek Jon był siny i wyraźnie się dusił. Śmiertelnie blady Adam usiłował pomóc dziecku. Joe stał jak sparaliżowany, a Hoss miał łzy w oczach. Alison skoczyła, potrąciła Josepha, bezceremonialnie odepchnęła ręce Adama i chwyciła małego Jonathana za nóżki, podnosząc go i odwracając go do góry nogami. Joe krzyknął wystraszony. Hoss jęknął, a Adam głęboko wciągnął powietrze. Alison widziała kiedyś podobną sytuację w szpitalu. Zapamiętała, że doktor Letterman pomógł duszącemu się maluchowi energicznie nim potrząsając. Zrobiła to samo. Coś z cichym brzękiem upadło na ziemię. Dziecko zaczęło płakać. Alison odetchnęła z ulgą, chwytając synka w ramiona. Adam niczym automat schylił się i podniósł z podłogi biały, okrągły przedmiot.
- Guzik – stwierdził martwym głosem.
Hoss przesunął dłonią po swojej koszuli. Jednego brakowało. Górnego, do którego dziecko miało najlepszy dostęp i który urwało podczas zabawy, a następnie włożyło sobie do buzi.
- O mało go nie zabiłeś przez swoją głupotę! – rzucił Adam przez zaciśnięte zęby.
- Ja … nie widziałem – usprawiedliwiał się zmartwiony Hoss.
- Właśnie, nie widziałeś! – potwierdził wciąż zdenerwowany. – Dziecko to nie zabawka!
- Adamie … - blada Alison spojrzała na niego wymownie i trzymając w ramionach płaczącego synka, zaczęła pokonywać schody. Adam z Suzy ruszył za nią. Gdy znaleźli się w sypialni, dziewczynka zawtórowała swemu bratu. Trochę trwało, zanim rodzice uspokoili dzieci i utulili je do snu. Nie obeszło się bez ciepłego mleka, ulubionych zabawek i kojącego głosu mamy. Kiedy sytuacja została opanowana, Adam i Alison cichutko opuścili pokój, zostawiając otwarte drzwi. Zeszli na dół, nie zastając tam ani Hossa, ani Josepha.
- Nie powinieneś tak mówić do brata - powiedziała Alison, siadając na sofie.
- Jonathan o mało się nie udusił – przypomniał jej zimno Adam, sadowiąc się u jej boku.
- Dzieci wkładają do ust różne rzeczy – stwierdziła spokojnie. – Równie dobrze to mógł być guzik twojej koszuli.
Alison miała rację i Adam doskonale o tym wiedział. Zarówno Jon jak i Suzy wciąż szarpali jego koszule, aż nazbyt często interesując się guzikami, które na szczęście okazały się dobrze przyszyte. Jego żona dbała o mężowską garderobę i tylko jej zawdzięczał, że do tej pory uniknął sytuacji, która stała się udziałem Hossa. Niemniej jednak był zły na brata, że nie okazał się czujny, nie zauważył, co Jon bierze do buzi i niemal doprowadził do tragedii.
- Hoss jest wspaniałym wujkiem – stwierdziła po chwili Alison. – Dzieci go uwielbiają.
- Wiem – przyznał z westchnieniem Adam.
- Porozmawiaj z nim – poprosiła żona, kładąc dłoń na jego kolanie. – Hoss na pewno bardzo przeżywa to, co od ciebie usłyszał.
Adam pokiwał nieznacznie głową, ale wcale nie kwapił się do wyjścia.
- Jak się domyśliłaś? – nie sprecyzował, o co mu chodzi, ale Alison doskonale wiedziała, o co pyta.
- Moje pielęgniarskie doświadczenie wciąż się przydaje – stwierdziła z ulgą. – Dziecko jednej z pacjentek zaczęło się dusić. Doktor Latterman mu pomógł. Widziałam to na własne oczy.
Adam szybko ją objął i przytulił.
- Jak to dobrze, że wiedziałaś, co robić – wyszeptał w jej włosy. – Nie chcę nawet myśleć …
- Nie myśl – powiedziała krótko, zamykając oczy i wdychając jego zapach. – Zapomnijmy o tym.
- Mmm – wymruczał, gładząc jej plecy. – Postaram się, ale najpierw…
- … porozmawiasz z Hossem – dokończyła.
- Tak – potwierdził. – Muszę go poszukać.
Znalazł go w stajni. Hoss czyścił swego konia. Zobaczywszy Adama, zamarł ze zgrzebłem w ręku. Jego mina mówiła wiele. Był przybity wyrzutami sumienia.
- Przepraszam – powiedział, spuszczając głowę. – Jestem durniem, naraziłem życie Jona. Już nie dotknę twoich dzieci. Będę się trzymał od nich z daleka.
- To ja chciałbym cię przeprosić – wyznał Adam, stając naprzeciwko brata. – Byłem zdenerwowany. To był wypadek, po prostu. Musisz tylko bardziej uważać.
- To znaczy, że …? – na twarzy Hossa pojawił się nieśmiały uśmiech.
- Dzieci za tobą przepadają.
- Czyli mogę się z nimi bawić? – upewnił się.
- Oczywiście, tylko zachowaj czujność – przestrzegł Adam.
Uszczęśliwiony Hoss rzucił się na brata, gniotąc go w niedźwiedzim uścisku wdzięczności. Adam nareszcie się uśmiechnął.
Późnym wieczorem Alison pochyliła się nad łóżeczkiem śpiących dzieci. Suzy trochę marudziła, ale w końcu i ona zamknęła swe piwne oczka i zapadła w sen. Z rozczuleniem pogładziła główki swych pociech, a następnie poprawiła mięciutkie kołderki. Adam cicho stanął u jej boku, obejmując ją ramieniem.
- Owoc naszej miłości – powiedziała z uśmiechem.
- Wielkiej i szalonej – przyznał, zamykając ją w objęciach.
- Jak myślisz, kim będą nasze dzieci w przyszłości? – zapytała, poprawiając ułożenie swych rąk na jego szyi.
- Kim tylko zechcą – stwierdził zauroczony blaskiem jej niesamowitych oczu. – Przed nimi całe życie.
Pocałował ją, czując rozkoszne ciepło jej kuszącego ciała. Kiedyś marzył, aby budzić się każdego dnia u jej boku. Marzenia stały się rzeczywistością. Nie chciał już niczego więcej. Miał wszystko.
* * * * *
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:09, 18 Sie 2014 Temat postu: Prawdziwy przyjaciel |
|
|
Piękne ,pełne ciepła i miłości ,rodzinne ,choć była dramatyczna sytuacja z guzikiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 17:13, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Fragment bardzo optymistyczny, przepełniony szczęściem obu par
Cytat: | Śmiała się, że niedługo mąż będzie miał trudności z objęciem jej, nie mówić o noszeniu na rękach. Aby udowodnić, że nie ma racji, uniósł ją i okręcił. |
w poprzednim fragmencie Adam tez nosił małżonkę na rekach. Kobieta w ciąży... Nie wiem jakiej one były postury, ale silni panowie są, silni
Cytat: | Grant stanął za jej plecami, podążając wzrokiem za dziwaczną parą. Przy płocie siedział Chester z uniesionym do góry pyskiem. Towarzyszył mu czarny kot, który również czegoś wypatrywał. |
o moja ulubiona para zwierzaków Ciekawe, co wypatrzyły?
Cytat: | Nawet wtedy, gdy musiał zmieniać spodnie, bo nagle bratanek czy bratanica oznaczyli je mokrą plamą. Joe trochę narzekał na to, że w nocy budzi go płacz dzieci, ale w rzeczywistości on także przepadał za małymi szkrabami. Nie rwał się tylko do trzymania ich na rękach, bo wciąż się obawiał się, że coś któremuś uszkodzi. Alison śmiała się z jego obaw, ale Joe nie dał się przekonać.
Teraz również siedział odrobinę z boku i obserwował, jak Hoss podrzuca małego Jona. Chłopiec śmiał się takim głosem, że wszyscy obok bawili się nie gorzej od niego. Adam schodził właśnie z góry, zapinając koszulę. Musiał się przebrać po tym, jak mała Suzy upaćkała mu ubranie kaszką |
uroki posiadania dzieci
Cytat: | - Przepraszam – powiedział, spuszczając głowę. – Jestem durniem, naraziłem życie Jona. Już nie dotknę twoich dzieci. Będę się trzymał od nich z daleka.
- To ja chciałbym cię przeprosić – wyznał Adam, stając naprzeciwko brata. – Byłem zdenerwowany. To był wypadek, po prostu. Musisz tylko bardziej uważać.
- To znaczy, że …? – na twarzy Hossa pojawił się nieśmiały uśmiech.
- Dzieci za tobą przepadają.
- Czyli mogę się z nimi bawić? – upewnił się.
- Oczywiście, tylko zachowaj czujność – przestrzegł Adam. |
biedny Hoss, zgnębiony przez wyrzuty sumienia Dobrze, że Adam go przeprosił... I, że dziecku nic się nie stało...
Mada, fragment optymistyczny ( w większości )świetnie napisany i bardzo ciekawy Czekam na dalsze
p.s Czy to był ten wytargowany?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:24, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Mada, fragment optymistyczny ( w większości )świetnie napisany i bardzo ciekawy Czekam na dalsze
p.s Czy to był ten wytargowany? |
Zgadłaś. Został epilog.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:33, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Fragment bardzo ciepły, rodzinny, choć z elementem dramatycznym. Bardzo fajnie wyszedł Ci ten wytargowany odcinek. Cieszy mnie szczęście Roberta i Marisol. Przez moment myślałam, że im się nie uda i przyznam się, że Marisol nie bardzo mi się podobała.
Mada napisał: | W swej beztroskiej wizji nie wzięli jednak pod uwagę skutków szalonej nocy tuż po powrocie Granta. Owe skutki miały się pojawić za dwa miesiące w postaci potomka, który zapowiadał się na osóbkę energiczną i dawał temu wyraz jeszcze przed porodem. |
Dzieciaczek w drodze. Małżonkom wszystko układa się jak należy. Choć nie wiem dlaczego, ale coś mnie niepokoi w tym sielankowym obrazie.
Mada napisał: | Kot i pies podnieśli się i truchcikiem pobiegli za nim. Marisol i Grant wyszli przed dom, przystanęli przy płocie. Zwierzęta były już daleko. Podążały obok siebie w całkowitej zgodzie. Wyglądały na zaprzyjaźnione. |
To też moje ulubione zwierzaki. Śliczny obrazek i jaka zgodność
Mada napisał: | Adam, odrobinę zirytowany tym, że czasem musi konkurować z własnym ojcem o prawo do zajmowania się dziećmi, zaczął coś przebąkiwać o budowie nowego domu dla swojej rodziny. |
Adam chyba bardziej jest zazdrosny niż zirytowany.
Mada napisał: | Uśmiechając się, cichutko nuciła jakąś piosenkę, gdy nagle usłyszała krzyk i podniesione głosy. Rzuciła się do drzwi i wbiegła do salonu. Jej synek Jon był siny i wyraźnie się dusił. Śmiertelnie blady Adam usiłował pomóc dziecku. Joe stał jak sparaliżowany, a Hoss miał łzy w oczach. |
Rodzinna idylla i nagle powiało grozą. Dobrze, że Alison wiedziała, co robić i wszystko dobrze się skończyło
Bardzo było mi szkoda Hossa. Dobrze, że Adam, gdy opadły emocje przeprosił brata i szczerze z nim porozmawiał.
Czekam na ciąg dalszy i naprawdę żal mi, że to będzie ostatni odcinek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:47, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Miły rodzinny, ciepły fragment, choć nie pozbawiony dramatyzmu. Gdyby nie refleks Alison mogłoby dojść do tragedii i wtedy wyrzuty sumienia zagryzłyby Hossa
Cóż, takie są dzieci. Najpierw biorą znalezisko do łapki, zerkają a potem ... do buzi ... Zwierzaczki też fajne. Zadomowiły się u Grantów. Martwi mnie ten wielki ptak .. czyżby zwiastował jakieś kłopoty?
Wiadomo, że Ben jako dziadek osiągnie pełnię szczęścia. Dlaczego nie uwzględniły tego te tu ... ci scenarzyści serialu ?
Szkoda, że historia niedługo się kończy ... jak zapowiada autorka ... a może nie? Jeszcze coś dołoży?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:06, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: | Dzieciaczek w drodze. Małżonkom wszystko układa się jak należy. Choć nie wiem dlaczego, ale coś mnie niepokoi w tym sielankowym obrazie. |
Uspokoję Cię, nic nie zakłóci ich sielanki.
Ewelina napisał: | Martwi mnie ten wielki ptak .. czyżby zwiastował jakieś kłopoty? |
Nawet jeśli tak było, to Chester i Borys poszli jego śladem...
Ewelina napisał: | Szkoda, że historia niedługo się kończy ... jak zapowiada autorka ... a może nie? Jeszcze coś dołoży?  |
Niestety, skończyły mi się już pomysły. Poza tym jestem zmuszona zająć się pewną pilną robotą, więc nie będę miała czasu na pisanie opowiadań.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:57, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Postaram się wytrzymać do rana....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:02, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Niestety, skończyły mi się już pomysły. Poza tym jestem zmuszona zająć się pewną pilną robotą, więc nie będę miała czasu na pisanie opowiadań. |
Mada zasmuciłaś mnie i to bardzo Mam nadzieję, że chociaż będziesz intensywnie myśleć o naszym ulubieńcu i planować jego kolejne przygody u boku pięknych i mądrych kobiet.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 22:14, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Mnie tez to smuci ADA zakończyła swoje opowiadanie, Ewelina dawno juz nic nie wstawiała... I co na to Aga? zmuszona będzie na nudzenie się w tramwaju lub też na dokładne przypatrywanie się współtowarzyszom... Cała nadzieja w opowiadaniach Zoriny i Camilli.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:18, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
A w nosie poczytam "Metro"
Pierwsze zdanie nastrajalo mnie w kierunku obciachania nogi...ale nie
Mada napisał: | Wrócił, aby usłyszeć najpiękniejsze słowa miłości. Marisol wyznała, co do niego czuje jeszcze w Ponderosie, nie zważając na obecność Adama i Alison. |
Rozumiem, że to tak żeby nie mieć wątpliwości co wyznania miłosnego Marisol
Cały fragment z przemyśleniami Roberta taki jak oczekiwałam pełen rozterek, niepewnych uczuć, wątpliwej przyszłości. merci
Mada napisał: |
- Wątpisz w moją tężyznę fizyczną? – zapytał z udaną pretensją.
- Wątpię w moją samokontrolę – przyznała. – Ostatnio jem bez opamiętania. |
Dobrze, że Robert jest silny....co on mówił o tej taczce?
Mada napisał: | Śmiertelnie blady Adam usiłował pomóc dziecku. Joe stał jak sparaliżowany, a Hoss miał łzy w oczach. Alison skoczyła, potrąciła Josepha, bezceremonialnie odepchnęła ręce Adama i chwyciła małego Jonathana za nóżki, podnosząc go i odwracając go do góry nogami. Joe krzyknął wystraszony. Hoss jęknął, a Adam głęboko wciągnął powietrze. |
Scena dynamiczna i straszna zarazem. Alison jak zwykle ma głowę na karku. Jej doświadczenie bezcenne. Nie chcę myśleć jak bardzo dotknęłaby ich strata a Hossa zeżarło poczucie winy.
Mada napisał: | ...- Owoc naszej miłości – powiedziała z uśmiechem.
- Wielkiej i szalonej – przyznał, zamykając ją w objęciach.
- Jak myślisz, kim będą nasze dzieci w przyszłości? – zapytała, poprawiając ułożenie swych rąk na jego szyi.
- Kim tylko zechcą – stwierdził zauroczony blaskiem jej niesamowitych oczu. – Przed nimi całe życie.
Pocałował ją, czując rozkoszne ciepło jej kuszącego ciała. Kiedyś marzył, aby budzić się każdego dnia u jej boku. Marzenia stały się rzeczywistością. Nie chciał już niczego więcej. Miał wszystko. |
Mądrzy rodzice. Takich ze świecą szukać.
Mada fragment poza akcją z guzikiem tak ciepły i rodzinny, że normalnie nie wiem czego spodziewać się po epilogu??? ......Bo raczej nie kartofla między oczy.... (mam się targować czy dzień dobroci dla maruderów się skończył?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 22:47, 18 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:52, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen napisał: | Ewelina dawno juz nic nie wstawiała... I co na to Aga? zmuszona będzie na nudzenie się w tramwaju lub też na dokładne przypatrywanie się współtowarzyszom... Cała nadzieja w opowiadaniach Zoriny i Camilli. |
Senszen, a Ty kiedy coś wkleisz. Aga, pewnie wykorzysta przypatrywanie się współpasażerom w swoich opowiadaniach, a tak przy okazji Aga kiedy będą koniki?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 23:25, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Mówisz, masz ADA.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 23:55, 18 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Mada napisał: | ...- Owoc naszej miłości – powiedziała z uśmiechem.
- Wielkiej i szalonej – przyznał, zamykając ją w objęciach.
- Jak myślisz, kim będą nasze dzieci w przyszłości? – zapytała, poprawiając ułożenie swych rąk na jego szyi.
- Kim tylko zechcą – stwierdził zauroczony blaskiem jej niesamowitych oczu. – Przed nimi całe życie.
Pocałował ją, czując rozkoszne ciepło jej kuszącego ciała. Kiedyś marzył, aby budzić się każdego dnia u jej boku. Marzenia stały się rzeczywistością. Nie chciał już niczego więcej. Miał wszystko. | |
Bardzo uroczy i śliczny fragment aż się popłakałam .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:34, 19 Sie 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Postaram się wytrzymać do rana.... |
Miałam napisać, że ćwiczysz cierpliwość, ale … jak to mówisz … po ptokach.
ADA napisał: | Mam nadzieję, że chociaż będziesz intensywnie myśleć o naszym ulubieńcu i planować jego kolejne przygody u boku pięknych i mądrych kobiet.  |
Myśleć i planować będę, ale na tym się na razie skończy. Najpierw muszę ogarnąć inne sprawy.
Aga napisał: | ... nie wiem czego spodziewać się po epilogu??? ......Bo raczej nie kartofla między oczy.... |
Kartofle serwuję tylko na obiad. A epilog … Cóż, będzie pewnie jutro, więc sama ocenisz i skonfrontujesz ze swymi oczekiwaniami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|