 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:17, 21 Wrz 2014 Temat postu: Koniec i początek |
|
|
Kolejna rodzina awanturka w fanfiku.
Kim jest Lucy ,umknęło mi to ?
I czy Dan już wie ,że narzeczona smali cholewki do Adama ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:22, 21 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Joe już chyba naprawdę oszalał, ale cóż jego wybór.
Dobrze, że Trent się ogarnął i opowiedział co widział.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 19:51, 21 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Dziś niedziela, idę posłuchać kazania pastora Gambona |
Mam nadzieję, że dowiemy się czegoś więcej o nowym, charyzmatycznym pastorze
Cytat: | Odkąd nastały czasy pastora Gambona, ławki przestały świecić pustkami. Wierni napływali liczniej, a i datki były jakby wyższe i przekazywane z większą ochotą. |
Te kazania musiały być porywające
Cytat: | Był to mężczyzna po czterdziestce, wysoki i chudy. Miał surową twarz, szare oczy i niewielką szramę z lewej strony szczęki. Urodą nie grzeszył, ale było w nim coś interesującego. Otaczała go aura tajemniczości. |
Zaczyna się ciekawie
Cytat: | Z podwyższenia widział wiele. |
Oj tak Mada, ten opis zachowania mieszkańców, zwłaszcza kobiet… Na miejscu pastora naprawdę trudno zachować powagę i na dodatek wygłaszać interesujące, porywające i inspirujące kazania A zakładam, że takie właśnie były. Pastor chyba widział już wiele owieczek, bo nie wydaje się być zbulwersowany
Cytat: | Elizabeth Curtis myślami była w innym miejscu i czasie. |
Zakochana i nieszczęśliwa… A pewnie Adam nic o tym nie wie…
Cytat: | Powiedział, że był to mężczyzna średniego wzrostu. Nosił brązowy kapelusz i ciemny, długi płaszcz.
(…) - Charlie mówił też, że zabójca miał kosztowną broń – czym prędzej dopowiedział Hoss. – Najnowszy model colta z rękojeścią z masy perłowej. |
Wątek sensacyjny się rozwija
Cytat: | Ta informacja zamiast wzbudzić w aresztowanym ulgę, spowodowała, że zbladł jeszcze bardziej i zaczął się trząść jak w febrze.
- To ja zabiłem – powiedział zbielałymi ze strachu ustami. |
Biedny człowiek… biedna jego córeczka. Mam nadzieję, że nic im się nie stanie?
Cytat: | Ben i Joe dyskutowali, a raczej krzyczeli do siebie. Ojciec siłą głosu przewyższał swego beniaminka. Obaj wyglądali, jakby mieli za chwilę eksplodować. |
Ben nie miał spokojnej niedzieli. Ale Joe poważnie traktuje swoje uczucie… POWIEDZIAŁ OJCU!
Cytat: | - Adam! – ojciec obejrzał się z nadzieją w oczach. – No powiedz coś! |
No, bez przesady Ben…
Cytat: | - Hoss! – krzyknął Ben. |
tonący brzytwy się chwyta…
Cytat: | Ale najpierw zaproszę ją do nas na jutrzejszą kolację |
Mada, ja poproszę o dokładny opis Kryształy, snieżnobiałe obrusy, jedwab lśniący w blasku świec… słowa, mimika, gesty Będzie na pewno o czym czytać
Bardzo ciekawy odcinek, jak zwykle świetnie napisany Wszystko jest przemyślane, postacie ciekawe, charakterystyczne
Czekam na dalszy ciąg
Zorino, Lucy to żona Hossa
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:50, 21 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Przywiązał konia do ogrodzenia, które wymagało natychmiastowej naprawy. Dom z zewnątrz sprawiał wrażenie okropnie zaniedbanego. Hoss wiedział, że wewnątrz wcale nie jest lepiej. Już nieraz proponował Charliemu, że pomoże mu w naprawach, ale staruszek obrażał się za każdym razem, gdy tylko o tym wspominał. |
Hoss, jak zwykle martwi się o innych. Pewnie, gdyby nie zdecydowany sprzeciw Charliego Hoss dawno wziąłby się do remontu
Mada napisał: | Odkąd nastały czasy pastora Gambona, ławki przestały świecić pustkami. Wierni napływali liczniej, a i datki były jakby wyższe i przekazywane z większą ochotą. |
Pastor musi mieć niezwykłą osobowość skoro takie tłumy są w kościele. Chyba potrafi zjednywać sobie parafian
Mada napisał: | Brat pojawił się równocześnie z pastorem Gambonem, który jak zwykle wszedł energicznym krokiem. Był to mężczyzna po czterdziestce, wysoki i chudy. Miał surową twarz, szare oczy i niewielką szramę z lewej strony szczęki. Urodą nie grzeszył, ale było w nim coś interesującego. Otaczała go aura tajemniczości. |
Ciekawy opis. Pastor faktycznie jest nie tylko interesujący, ale i tajemniczy. Wydaje mi się, że jeszcze nieraz pojawi się w Twoim opowiadaniu
Mada napisał: | Największym jednak zaskoczeniem było dla niego to, że Ann White, siedząca obok swego narzeczonego, już dwa razy odwróciła głowę w kierunku Adama, udając, że poprawia kapelusz. Za trzecim razem Dan Stevenson powędrował za jej wzrokiem i spojrzał na nią w taki sposób, że dziewczyna spłonęła rumieńcem. Jeszcze kilka innych kobiet w różnym wieku skupiało swój wzrok na przystojnym wdowcu. |
Wcale nie dziwię się, że tyle pań interesuje się Adamem. Pewnie niejedna chętnie i troskliwie zajęłaby się młodym wdowcem Ann White coraz mniej mi się podoba. Szkoda dla niej Dana
Mada napisał: | Zazdrościła jej i tego uczucia, i takiego wspaniałego mężczyzny. Wstydziła się tej zazdrości, usiłowała z nią walczyć, ale na próżno. Wiele by dała, żeby się znaleźć na miejscu przyjaciółki. Wyobrażała sobie, jak to jest być żoną Adama Cartwrighta. Domyślała się, że musi to być nieziemskie uczucie, bo Coleen była niewyobrażalnie szczęśliwa. |
Trochę szkoda mi Elizabeth Curtis. Zdaje się, że jest zakochana w Adamie. Wspomina jego zmarłą żonę i sama przed sobą przyznaje się do uczucia zazdrości. Nie każdy to potrafi.
Mada napisał: | - Harry Glenister jest uczciwym człowiekiem – zapewnił szybko Adam. – Morderca nie posłużył się jakimiś kompromitującymi faktami, tego jestem pewien. Ale … - urwał z zastanowieniem.
- No mów! – nie wytrzymał Dan.
- Harry na córkę, którą uwielbia.
- I to może być jego słaby punkt – Stevenson zamyślił się. |
Adam w roli detektywa bardzo mi się podoba Wątek kryminalny opowiadania nabiera kolorów. Coraz bardziej intrygujące jest kto jest zabójcą?
Mada napisał: | Jeszcze nie weszli, a już dobiegły ich podniesione głosy. Ben i Joe dyskutowali, a raczej krzyczeli do siebie |
Miły powrót do domu. Nie ma co mówić. Perła Ponderosy postanowiła powiedzieć ojcu kim jest jego wybranka. Nie dziwię się, że Benowi puściły nerwy
Mada napisał: | Adam! – ojciec obejrzał się z nadzieją w oczach. – No powiedz coś!
- Joe zna moje zdanie w tej kwestii – zauważył spokojnie Adam. – Nie będę się powtarzał. |
Bezsilny Ben natychmiast zwraca się o pomoc do Adama, który i tak ma anielską cierpliwość do całej swojej rodzinki
Mada napisał: | - Poproszę ją o rękę, czy tego chcecie czy nie. Ale najpierw zaproszę ją do nas na jutrzejszą kolację – oświadczył dobitnie i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Tylko tego brakowało – powiedział niezadowolony Adam. |
Zdaje się, że będzie się działo. Aż strach pomyśleć co
Mada napisał: | Adam myślał o Harrym, ale było coś jeszcze, co nie dawało mu spokoju. Chodziło o Dana. Przypomniał sobie, że gdy wyszli z kościoła, przyjaciel jakoś dziwnie mu się przyglądał. Jego wzrok był czujny i badawczy. (...) Miał wrażenie, że czeka go jakaś niemiła niespodzianka. |
Czyżby to był początek końca przyjaźni obu panów?
Mada, odcinek bardzo mi się podobał i powtórzę za Senszen wszystko jest przemyślane i jak zwykle świetnie napisane. Pozostaje tylko czekać na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:23, 21 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
zorina13 napisał: | I czy Dan już wie ,że narzeczona smali cholewki do Adama ? |
Czegoś się domyśla. To spostrzegawczy i inteligentny mężczyzna.
ADA napisał: | Czyżby to był początek końca przyjaźni obu panów? |
Może nie od razu, ale dojdzie do konfrontacji. Jej wyniku jednak nie zdradzę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:01, 22 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Ta cisza nie wróżyła najlepiej. Hoss westchnął ciężko i energicznie zapukał. Otworzył usta ze zdziwienia, gdy w otwartych drzwiach ukazał się Charlie Trent – ogolony i wystrojony jak na jakiś festyn.
- Co się tak dziwisz? – zapytał staruszek, dumnie wypinając pierś. – Dziś niedziela, idę posłuchać kazania pastora Gambona. |
Ależ pastor ma wpływ na maluczkich tego świata.
Mada napisał: | Machinalnie wygładziła zmarszczkę na materiale ciemnozielonej spódnicy i spojrzała pytająco na Adama, który wyczuł jej wzrok i lekko wzruszył ramionami. |
Bratowej wzrok wyczuł, a tych wszystkich nie? Ależ Adam zobojętniał na wdzięki kobiece.
Mada napisał: | Dan Stevenson powędrował za jej wzrokiem i spojrzał na nią w taki sposób, że dziewczyna spłonęła rumieńcem. |
Mam nadzieję, że Dana i Adama nie poróżnią oskarżenia tego pierwszego.
Z obserwacji pastora wygląda, że Adamem interesowała się pokaźna ilość parafianek. Pytanie czy frekwencja w kościele kobiet miała związek z pastorem czy z nieziemsko, fascynującym, inteligentnym wdowcem z ..zasobnym portfelem przy okazji.
Mada napisał: | „Powariowały te baby” – pomyślał pastor, mając ochotę głośno się roześmiać. |
Co ty wiesz o zabijaniu…tzn. o mężczyznach? A dokładniej tym mężczyźnie….
Mada napisał: | Skończyła się wyjątkowo dramatycznie. Ponad rok temu Coleen zmarła przy porodzie, wydając na świat martwe dziecko. Córeczkę. [/i] |
No to sprawa wyjaśniona. Ciekawe czy dowiem się co działo się w głowie Adamowi po tej tragedii?
Mada napisał: |
Nagle do świadomości Elizabeth dotarło, że ludzie kierują się ku wyjściu. Ławki opustoszały. Nabożeństwo musiało się skończyć jakiś czas temu. Adama i jego rodziny już nie było. [i]Nie zauważyła, kiedy wyszli. Straciła szansę na bodaj zdawkową rozmowę. |
Jak się myśli o niebieskich migdałach…
Mada napisał: | .
- Co o tym sądzisz? – Adam skierował pytanie, badawczo patrząc na stróża prawa.
(…)- Harry Glenister jest uczciwym człowiekiem – zapewnił szybko Adam. – Morderca nie posłużył się jakimiś kompromitującymi faktami, tego jestem pewien. Ale … - urwał z zastanowieniem.
- No mów! – nie wytrzymał Dan.
- Harry na córkę, którą uwielbia. |
No nareszcie ruszyli do przodu! No to teraz z kopyta Adam. Już Adam coś wymyśli.
Mada napisał: |
- Poproszę ją o rękę, czy tego chcecie czy nie. Ale najpierw zaproszę ją do nas na jutrzejszą kolację – oświadczył dobitnie i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Tylko tego brakowało – powiedział niezadowolony Adam. |
A może to i dobrze? Może mały Joe dozna olśnienia kiedy poobserwuje sobie babeczkę, która możliwe a nawet wielce prawdopodobne nie obdarzy małego Joe nawet jednym spojrzeniem? I znowu Adam będzie winny….Zobaczymy co dalej.
Fajne, dzieje się równolegle kilka rzeczy jednocześnie...i dobrze to prowadzisz...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 17:02, 22 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:22, 22 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Przywiązał konia do ogrodzenia, które wymagało natychmiastowej naprawy. Dom z zewnątrz sprawiał wrażenie okropnie zaniedbanego. Hoss wiedział, że wewnątrz wcale nie jest lepiej. |
Bardzo malowniczy i realistyczny opis.
Mada napisał: | Otworzył usta ze zdziwienia, gdy w otwartych drzwiach ukazał się Charlie Trent – ogolony i wystrojony jak na jakiś festyn. |
A Hoss już myślał, że z przyjacielem nie da się porozmawiać, że jest ... "niekontaktowy" A tu taka niespodzianka!
Mada napisał: | Co się tak dziwisz? – zapytał staruszek, dumnie wypinając pierś. – Dziś niedziela, idę posłuchać kazania pastora Gambona. |
Pastor musi być złotoustym kaznodzieją, jeśli takie tłumy walą do kościoła!
Mada napisał: | Odkąd nastały czasy pastora Gambona, ławki przestały świecić pustkami. Wierni napływali liczniej, a i datki były jakby wyższe i przekazywane z większą ochotą. |
A jednak. Wierni walą drzwiami i oknami, a do tego sypią hojne datki na tacę.
Mada napisał: | Był to mężczyzna po czterdziestce, wysoki i chudy. Miał surową twarz, szare oczy i niewielką szramę z lewej strony szczęki. Urodą nie grzeszył, ale było w nim coś interesującego. Otaczała go aura tajemniczości. |
Wychodzi, że pastor wyglądał jak ... pastor. Potrafił jednak trafić do wiernych ... to bardzo cenna zaleta u duszpasterza.
Mada napisał: | Pastor Gambon podczas kazania uważnie obserwował wiernych zebranych w kościele. Z podwyższenia widział wiele. Między innymi to, że wdowa Nolan nie odrywała wzroku od Adama Cartwrighta, który zdawał się nic sobie z tego nie robić. Zauważył również, że panna Curtis rzucała w kierunku syna Bena spojrzenia, a czyniła to z zadziwiającą regularnością. Największym jednak zaskoczeniem było dla niego to, że Ann White, siedząca obok swego narzeczonego, już dwa razy odwróciła głowę w kierunku Adama, udając, że poprawia kapelusz. |
Duchowny jak widać ma na oku również przyziemne problemy swoich parafian. Z ambony wiele widzi. A sposstrzegawczy jest bardzo
Mada napisał: | Jeszcze kilka innych kobiet w różnym wieku skupiało swój wzrok na przystojnym wdowcu. |
Może zastanawiał się, czy żeńska część parafii przychodzi na jego kazania, czy po to, by popatrzeć sobie na przystojnego wdowca ... do wzięcia ...
Mada napisał: | Kilka panien, siedzących w różnych strategicznych miejscach, obserwowało każdy ruch zastępcy szeryfa, wpatrując się w niego z uwielbieniem, zainteresowaniem lub sympatią. „Powariowały te baby” – pomyślał pastor, mając ochotę głośno się roześmiać. |
Na szczęście Dan również cieszył się powodzeniem u pań Jest więc szansa, że zmieni obiekt swoich uczuć na ... bardziej stały
Mada napisał: | Adam i Coleen byli dla siebie stworzeni. Pobrali się po trzech tygodniach znajomości. Zazdrościła jej i tego uczucia, i takiego wspaniałego mężczyzny. Wstydziła się tej zazdrości, usiłowała z nią walczyć, ale na próżno. Wiele by dała, żeby się znaleźć na miejscu przyjaciółki. Wyobrażała sobie, jak to jest być żoną Adama Cartwrighta. Domyślała się, że musi to być nieziemskie uczucie, bo Coleen była niewyobrażalnie szczęśliwa. Gdy urodził się Billy, świeżo upieczeni rodzice nie posiadali się z radości. Sielanka trwała kilka lat. |
Adam wygrał los na loterii. Niestety tylko na kilka lat. Chociaż ... przez kilka lat był bardzo szczęśliwy ... i to dobre ...
Mada napisał: | Hoss rozmawiał z Trentem dziś z samego rana i dowiedział się czegoś nowego – poinformował Adam, wzbudzając tym samym zainteresowanie zastępcy szeryfa, który patrzył to na jednego, to na drugiego z wyczekiwaniem.
- Charlie widział mordercę – wypalił Hoss. |
Jak zwykle dzięki Cartwrightom śledztwo posunie się do przodu ...
Mada napisał: | że był to mężczyzna średniego wzrostu. Nosił brązowy kapelusz i ciemny, długi płaszcz.
- W taki upał? – zdziwił się Stevenson, przerywając Hossowi.
- Kamuflaż? – podsunął Adam. |
Co prawda opis jest nieco ... ogólny i pasuje do większości facetów w Wirginia City i okolicach, ale zawsze to coś! Oczywiście to Adam rozszyfrował, że strój to przebranie ...
Mada napisał: | Charlie mówił też, że zabójca miał kosztowną broń – czym prędzej dopowiedział Hoss. – Najnowszy model colta z rękojeścią z masy perłowej. |
O! Dokładny opis broni, bardzo charakterystycznej to jest to! Bardzo ważny nowy trop w śledztwie.
Mada napisał: | Widziałem u kogoś tego typu broń – Adam powiedział to wolno i z zastanowieniem. – W tej chwili za nic nie mogę sobie skojarzyć, kiedy to było. Ale … z pewnością sobie przypomnę. |
Adam jak zwykle na tropie ... juz zaczyna kojarzyć ... trybiki pracują ...
Mada napisał: | Harry Glenister wpatrywał się w jeden punkt zobojętniałym wzrokiem. Wydawało się, że pogodził się już z tym, iż odpowie za czyn, którego nie popełnił. |
Glenister już się załamał. Nie liczy na ratunek ...
Mada napisał: | Harry, wiemy, że to nie ty strzelałeś – Adam przerwał przedłużającą się ciszę.
Ta informacja zamiast wzbudzić w aresztowanym ulgę, spowodowała, że zbladł jeszcze bardziej i zaczął się trząść jak w febrze.
- To ja zabiłem – powiedział zbielałymi ze strachu ustami. |
Ciekawe dlaczego tak się przestraszył? Mam nadzieję, że to się wyjaśni w kolejnych odcinkach ...
Mada napisał: | Adam pokręcił głową na znak, aby tego nie robił. Opuścili pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi.
- Co o tym sądzisz? – Adam skierował pytanie, badawczo patrząc na stróża prawa.
- Jest ewidentnie przerażony, na granicy załamania – powiedział. – Z pewnością ktoś mu groził i zmusił do wzięcia winy na siebie. |
Adam już się domyśla, czego Glenister mógł się przestraszyć ...
Mada napisał: | Mnie zastanawia raczej to, czym go ten ktoś zaszantażował – głośno myślał Stevenson. |
Zastepca szeryfa też uwierzył w niewinność Glenistera i zaczął się zastanawiać, czym morderca mógł zastraszyć więźnia?
Mada napisał: | Harry na córkę, którą uwielbia.
- I to może być jego słaby punkt |
O! To, to! Chyba chodzi o córkę ... bo przecież uczciwy czlowiek nie ma czego sie obawiać ... chyba o bliskich ...
Mada napisał: | jak sprowokować zabójcę.
- Mam pewien pomysł – powiedział Adam, mrużąc oczy. – Posłuchajcie ….. |
Teraz to morderca dopiero ma przechlapane
Mada napisał: | Chodziło o Dana. Przypomniał sobie, że gdy wyszli z kościoła, przyjaciel jakoś dziwnie mu się przyglądał. Jego wzrok był czujny i badawczy. |
Zazdrość. Zwyczajna zazdrość ...
Mada napisał: | Jeszcze nie weszli, a już dobiegły ich podniesione głosy. Ben i Joe dyskutowali, a raczej krzyczeli do siebie. Ojciec siłą głosu przewyższał swego beniaminka. Obaj wyglądali, jakby mieli za chwilę eksplodować. Adam szybko pobiegł na górę sprawdzić, czy kłótnia nie wystraszyła dzieci. |
Musiało być głośno Adam chyba zdziwił się, że Pa krzyczy na swego beniaminka
Mada napisał: | Chcesz poślubić taką kobietę?!
- Co to znaczy „taką”? – Joe najeżył się jeszcze bardziej.
Ben głośno wciągnął powietrze i po chwili je wypuścił. Jego mina dobitnie świadczyła o tym, co myśli o Josephine Nolan, ale powstrzymał się przed wyliczeniem jej bezpruderyjnych wyczynów. |
Obaj uparci ... ciekawe jak się to wszystko skończy ... zwłaszcza, że wdowa Nolan ma ochotę ... nie na tego Cartwrighta
Mada napisał: | Adam! – ojciec obejrzał się z nadzieją w oczach. – No powiedz coś!
- Joe zna moje zdanie w tej kwestii – zauważył spokojnie Adam. – Nie będę się powtarzał. |
A co ma do tego Adam?! Ma się ożenić z wdową Nolan, żeby uspokoić tatusia?
Mada napisał: | Hoss! – krzyknął Ben.
- Ja w ogóle nie mam pojęcia, o kim wy mówicie – przyznał się skonsternowany syn.
- O wdowie Nolan – poinformował go z godnością Joe.
- Aaa … - jęknął przeciągle Hoss i skrzywił się, jakby zjadł cytrynę. |
Hossa w zasadzie interesuje tylko jedzenie i ostatnio pewna dziewczyna, ale ... o ponętnej i rozrywkowej wdowie to i owo slyszał jednak
Mada napisał: | Poproszę ją o rękę, czy tego chcecie czy nie. Ale najpierw zaproszę ją do nas na jutrzejszą kolację – oświadczył dobitnie i wyszedł, trzaskając drzwiami. |
Oj! Będzie się działo! Nie przewiduję dużego apetytu u Cartwrightów ... i po kolacji pewnie będzie znów głośno
Fajne opowiadanie. Z wątkiem kryminalnym. Dobra akcja, ciągłość wydarzeń zachowana, realia dopracowane. Dobra robota
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 17:29, 22 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 18:11, 22 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina napisał: | Obaj uparci ... ciekawe jak się to wszystko skończy ... zwłaszcza, że wdowa Nolan ma ochotę ... nie na tego Cartwrighta |
Joe jeszcze o tym nie wie … Może się dowie, a może nie.
Aga napisał: | Bratowej wzrok wyczuł, a tych wszystkich nie? Ależ Adam zobojętniał na wdzięki kobiece. |
A kto powiedział, że nie wyczuł pozostałych? Tylko, gdyby Adam chciał zlokalizować każdą z przyglądających mu się kobiet, jego głowa musiałaby obracać się jak na sprężynach.
Mada napisał: | Ciekawe czy dowiem się co działo się w głowie Adamowi po tej tragedii? |
Nie będę tego opisywać. Tak sobie założyłam. Między innymi dlatego akcja tego opowiadania rozgrywa się kilkanaście miesięcy po tragedii.
Miło się czyta Wasze komentarze. Dają mi dużo do myślenia. I co tu kryć - sprawiają przyjemność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:33, 23 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
* * * * *
Josephine Nolan kokieteryjnym ruchem przechyliła głowę, przyglądając się Josephowi. Młody mężczyzna pod wpływem jej spojrzenia lekko się zaczerwienił. Od kwadransa usiłował podtrzymywać rozmowę, która co i rusz się rwała. Wszyscy siedzieli przy kominku, racząc się wyborną kawą. Kolację można było zaliczyć do udanych. Panowie przywdziali na tę okazję garnitury, od których odcinały się elegancko śnieżnobiałe koszule, uwieńczone obowiązkową krawatką. Lucy założyła najlepszą wrzosową sukienkę, którą Hoss kupił jej podczas ostatniej podróży do San Francisco. Zastawa lśniła, a obrus rozłożony na stole porażał bielą. Hop Sing stanął na wysokości zadania. Przygotowana przez niego duszona jagnięcina z rozmarynem rozpływała się w ustach, a ciasto cytrynowe pieściło podniebienia. Po kolacji wszyscy przeszli do salonu, w którym w obecnej chwili się znajdowali. Ben starał się nie okazywać niechęci niechcianemu gościowi. Nie pozwalało mu na to dobre wychowanie i obecność pozostałych członków rodziny. Nie bardzo jednak wiedział, o czym ma rozmawiać z wybranką najmłodszego syna. Zasób tematów wyczerpał podczas posiłku i teraz gorączkowo szukał w myślach czegoś interesującego. Hoss nigdy nie był wytrawnym mówcą, a Lucy wydawała się jakaś onieśmielona. Adam jak na złość poszedł na górę, sprawdzić, co z Billym. Chłopczyk przeziębił się na wczorajszym spacerze z ciocią. Obaj z Tobym biegali po łące do upadłego, zgrzali się i synek Adama zaczął gorączkować. Napojony wywarem z lipy z dodatkiem miodu szybko zapadł w sen, ale ojciec wolał dmuchać na zimne. Podszedł do łóżeczka śpiącego spokojnie dziecka. Ostrożnie położył dłoń na jego czole. Wydawało się, że gorączka spadła. Adam odetchnął z ulgą i usiadł na krześle. Przyglądał się Billy’emu ze ściśniętym sercem. Każda choroba dziecka przyprawiała go o silny niepokój. Za każdym razem bał się, że go straci. Kochał synka ponad wszystko – tak, jak jego matkę. Wciąż nie mógł się pogodzić ze śmiercią Coleen i ich córeczki. Choć od tragicznych wydarzeń minął już ponad rok, rana się nie zabliźniła. Krwawiła zwłaszcza w takich momentach jak ten… Billy zamruczał coś przez sen i przerwał jego niewesołe myśli. Przykrył go szczelnie kołderką i wyszedł z pokoju, w progu rzucając ostatnie, kontrolne spojrzenie. Musiał wrócić na dół. Choroba dziecka usprawiedliwiała jego chwilową nieobecność, ale wypadało się pożegnać z gościem. Tego wymagało dobre wychowanie, które wpoił im Ben. Trafił idealnie. Wdowa Nolan właśnie się podnosiła z sofy, dziękując za miło spędzony wieczór. Odprowadzili ją do powozu, którym Joe odwoził ją do domu. Gdy bryczka zniknęła im z oczu, weszli śpiesznie do środka.
- Nareszcie – westchnął z ulgą Ben. – Mamy to już za sobą.
- Nie przypadła ci do gustu wybranka beniaminka? – zapytał z sarkazmem Adam.
- Cóż, to bardzo piękna kobieta, ale jej lekkie prowadzenie się … - zamilkł skrępowany, gdyż w porę przypomniał sobie o Lucy.
Żona Hossa udawała, że poprawia coś przy rękawie sukienki. Po chwili powiedziała, że sprawdzi, czy dzieci się nie obudziły i weszła szybko na schody. Gdy zniknęła z pola widzenia, Ben wrócił do tematu.
- Trzeba jakoś wpłynąć na Joe – stwierdził.
- Na mnie nie patrz – zastrzegł Adam, zanim ojciec wystąpił z kolejną pedagogiczną propozycją.
- Chciałbym uchronić syna przed popełnieniem życiowego błędu – tłumaczył się Ben.
- Joe wydaje się zakochany – powiedział Hoss, bezradnie rozkładając ręce.
- Może mu przejdzie? – Ben jeszcze nie tracił nadziei.
- Jeśli będziemy zbytnio na niego naciskać, gotów ożenić się z wdową Nolan tylko po to, aby zrobić nam na złość – zauważył Adam. – Nie wiem jak wy, ale ja mam na dzisiaj dosyć. Idę spać.
- Ja też – poparł go Hoss.
- Ja jeszcze posiedzę – powiedział ojciec. – Przejrzę księgi.
Ben podszedł do biurka i zaczął bezmyślnie przekładać papiery. Adam obserwował go chwilę ze szczytu schodów. Domyślił się, że Pa chce zaczekać na Joe. Miał tylko nadzieję, że w nocy nie będą wszczynać kłótni.
* * * * *
Josephine właśnie zamknęła drzwi za najmłodszym synem Bena. Usiadła na kanapie, wygładzając miękki materiał spódnicy. Nie chciała jeszcze iść spać. Oddała się rozmyślaniom. Joe ją bawił. Lubiła jego młodzieńczy entuzjazm i niespożytą energię, ale w rzeczywistości spędzała z nim czas tylko dlatego, aby zbliżyć się do Adama. Wiedziała, co o niej mówią w mieście, dlatego założyła, że gdy zacznie spotykać się z Joe, Adam zapragnie z nią porozmawiać. Joe wciąż narzekał, że starszy brat wtrąca się w jego sprawy. Josephine liczyła, że złoży jej wizytę, zaniepokojony poczynaniami młodszego braciszka. Czekała na próżno. Adam nie zaszczycił jej swoją osobą. Wiele sobie obiecywała po kolacji w Ponderosie. Nałożyła najlepszą suknię i naszyjnik z brylantów. Sporo uwagi poświęciła swemu wyglądowi. Wiedziała, że prezentuje się wyjątkowo pięknie, ale Adam był nieczuły na jej wdzięki. Kamień, nie mężczyzna – pomyślała ze złością. – Bardziej był zainteresowany swym śpiącym synkiem niż atrakcyjną kobietą.
Josephine nie lubiła dzieci i nie miała zamiaru ich mieć. Uważała, że ciąża zepsuje jej idealną figurę. Nie czuła w sobie instynktu macierzyńskiego. Mały Billy był jedynym punktem, który jej w Adamie przeszkadzał. Myślała o nim jak o wdowcu, ale niekoniecznie z dzieckiem. Dziś przekonała się, że nie da się tego oddzielić i to zepsuło jej humor całkowicie. Ze złością chwyciła fajansowy flakonik i rzuciła nim o ścianę. Nigdy się jej nie podobał.
* * * * *
Następnego dnia lotem błyskawicy rozeszła się po mieście wiadomość, że Harry Glenister wyszedł na wolność. Nikt wprawdzie go nie widział, ale wszyscy tylko o tym mówili. Do biura szeryfa wpadł szalejący z oburzenia pan Jamison, który od drzwi wrzeszczał o bezprawiu i wyrównaniu rachunków.
- Proszę się uspokoić – stanowczym głosem zażądał Dan Stevenson.
- Zabójca mego syna wychodzi na wolność, a ja mam być spokojny?! – wrzasnął zacietrzewiony.
- Harry nie jest mordercą – Roy, który właśnie wszedł, stanął tuż za plecami Jamisona.
- Roy, dobrze, że jesteś - ucieszył się zbulwersowany mężczyzna. – Twój zastępca za dużo sobie pozwala! – dopiero po chwili dotarło do niego to, co powiedział szeryf. – Ty też jesteś przeciwko mnie?
- Pojawił się nowy świadek, który widział prawdziwego mordercę. I twierdzi, że nie jest nim Harry Glenister – poinformował go ze spokojem Roy.
- Kto taki? – zainteresował się Jamison.
- Charlie Trent – Dan wyręczył w odpowiedzi Roya.
- Ten pijaczyna? A co to za świadek? – w głosie Jamisona słychać było jawną pogardę.
- Od jakiegoś czasu jest rzeźwy – zauważył z jowialnym uśmiechem szeryf.
- Złożył już zeznania? – dopytywał się poszkodowany.
- Nie, ale złoży jeszcze dziś po południu. Teraz jest pora obiadu, więc zróbmy sobie przerwę i spotkajmy się tu za godzinę – zaproponował Dan.
Jamison wypadł z biura szeryfa jak kula armatnia. Coffee i Stevenson spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Roy uchylił drzwi prowadzące do celi i zerknął na Harry’ego Glenistera, który leżał na pryczy, nie mając o niczym pojęcia.
- Możemy zaczynać – powiedział konspiracyjnym tonem Dan. – Adam i Hoss z pewnością są już na miejscu.
- Mam nadzieję, że się uda – powiedział z zafrasowaną miną szeryf. – Jak ta sprawa się skończy, składam rezygnację… Już postanowiłem – dodał, widząc, że Stevenson chce coś powiedzieć.
- Rozumiem – Dan schylił z szacunkiem głowę.
– Zasługujesz na to stanowisko – Coffee klepnął go z uznaniem w ramię i odchrząknął. – Chodźmy już.
Dwaj stróże prawa skierowali się ku domowi Charliego Trenta. Wiedzieli, że wiadomość o nowym świadku rozniesie się równie szybko, jak poprzednia, którą rozpuścił w saloonie Hoss – niby przypadkiem. Zakładali, że prawdziwy morderca będzie chciał usunąć Trenta i zjawi się w jego domu. Staruszek miał być przynętą. Adam wpadł na pomysł złapania winowajcy na gorącym uczynku. Wspólnie z Royem, Danem i Hossem dopracowali szczegóły. Szeryf i jego zastępca mieli czekać na zewnątrz. Obaj bracia Cartwrightowie ukryli się w kuchni Charliego, czekając na zabójcę Michaela Jamisona. Zaczynali się już odrobinę nudzić, bo tkwili w tym małym, zagraconym pomieszczeniu od dwóch godzin. Adam myślał o synku, który czuł się już całkiem dobrze. Obiecał Billy'emu, że przywiezie mu z miasta rożek cukierków. Było oczywiste, że słowa dotrzyma. Hoss dzielnie wykańczał prowiant przygotowany zawczasu przez niezawodnego Hop Singa. Mimo zmęczenia starali się zachować czujność i tylko z rzadka wymieniali szeptem jakieś uwagi. Nagle Adam odwrócił się i spojrzał dziwnym wzrokiem na brata.
- O co chodzi? – niemal bezgłośnie zapytał Hoss.
- Już wiem, u kogo widziałem colta z rękojeścią z masy perłowej – powiedział zaskoczony. – Przypomniałem sobie.
- U kogo? – Hoss wytrzeszczył oczy z wyczekiwaniem.
W tym samym momencie usłyszeli skrzypnięcie drzwi i czyjeś ciche kroki. Ich uszu dobiegło szczęknięcie kurka, zwiastujące odbezpieczenie broni. Mężczyzna w brązowym kapeluszu i długim płaszczu celował do Charliego Trenta leżącego nieruchomo na łóżku. Adam i Hoss ostrożnie wyszli z kuchni. Napastnik strzelił w plecy świadka. Cartwrightowie skoczyli w kierunku mordercy, obalając go na ziemię. Adam wytrącił mu broń, a Hoss przygwoździł go do podłogi. Roy i Dan wpadli przez frontowe drzwi z rewolwerami gotowymi do strzału. Na ziemi leżał pan Jamison, z konsternacją patrząc na obecnych, których absolutnie nie spodziewał się w tym miejscu. Największym jednak zaskoczeniem było dla niego to, że tak naprawdę Charliego Trenta nie było w domu. Na łóżku spoczywała kukła w ubraniach i kapeluszu staruszka. Jamison wpadł w przemyślnie zastawione sidła.
- Jesteś aresztowany – poinformował go oficjalnym tonem Roy.
* * * * *
- Dlaczego Jamison zabił własnego syna? – Ben nie mógł uwierzyć w rewelacje przywiezione przez Adama i Hossa, którzy właśnie wrócili do Ponderosy.
- Michael groził mu, że wyjawi jego finansowe matactwa – wyjaśnił Adam. – Jamison okradał wpływowych wspólników z San Francisco.
- A syn nie chciał na to patrzeć – ojciec z powagą pokiwał głową.
- No …, niezupełnie – musiał przyznać Adam.
- To znaczy?
- Michaelowi zależało na pieniądzach, a nie na uczciwości. Miał karciane długi, które chciał spłacić sumą wytargowaną u ojca – powiedział zdegustowany Hoss.
- Okropna historia – stwierdził po chwili Ben. – Syn szantażuje ojca. Ojciec zabija własnego syna i rzuca oskarżenia na niewinnego człowieka.
- Najważniejsze, że Harry wyszedł na wolność – stwierdził z ulgą Adam. – Jamison groził, że zabije jego córkę, jeśli nie weźmie winy na siebie.
Ben z przerażeniem pokręcił głową.
- Nie mogę w to uwierzyć – wyznał w końcu. – Przecież rodzina Jamisonów mieszkała w Virginia City od lat. Kto mógł przypuszczać?
- Nikt – przyznał ze spokojem Adam. – Sprawiali wrażenie normalnych i uczciwych.
- Nie wiem, co się dzieje z ludźmi – Hoss wyraźnie posmutniał.
- Roy rezygnuje z funkcji szeryfa – przypomniał sobie nagle Adam i postanowił podzielić się tą wiadomością z ojcem.
- Trzeba pomyśleć o przyjęciu pożegnalnym – zauważył Ben.
- To całkiem niezły pomysł – przyznał Adam, patrząc na Hossa, który nareszcie się uśmiechnął.
* * * * *
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:01, 24 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Josephine Nolan kokieteryjnym ruchem przechyliła głowę, przyglądając się Josephowi. Młody mężczyzna pod wpływem jej spojrzenia lekko się zaczerwienił. Od kwadransa usiłował podtrzymywać rozmowę, która co i rusz się rwała. |
Trochę mi żal Perły Ponderosy. Musiał namęczyć się przy tym podtrzymywaniu rozmowy. Nie ma jak przyjęcie na którym wszyscy próbują robić dobrą minę do złej gry
Mada napisał: | Panowie przywdziali na tę okazję garnitury, od których odcinały się elegancko śnieżnobiałe koszule, uwieńczone obowiązkową krawatką. Lucy założyła najlepszą wrzosową sukienkę, którą Hoss kupił jej podczas ostatniej podróży do San Francisco. Zastawa lśniła, a obrus rozłożony na stole porażał bielą. Hop Sing stanął na wysokości zadania |
No i proszę gość niby niechciany, a wszyscy i wszystko na wysoki połysk
Mada napisał: | Ben starał się nie okazywać niechęci niechcianemu gościowi. Nie pozwalało mu na to dobre wychowanie i obecność pozostałych członków rodziny. Nie bardzo jednak wiedział, o czym ma rozmawiać z wybranką najmłodszego syna. Zasób tematów wyczerpał podczas posiłku i teraz gorączkowo szukał w myślach czegoś interesującego. |
Jakże by inaczej. Ben jest prawdziwym dżentelmenem, ale ile przez Joe musiał się nagimnastykować
Mada napisał: | Adam jak na złość poszedł na górę, sprawdzić, co z Billym. Chłopczyk przeziębił się na wczorajszym spacerze z ciocią. (...) Napojony wywarem z lipy z dodatkiem miodu szybko zapadł w sen, ale ojciec wolał dmuchać na zimne. Podszedł do łóżeczka śpiącego spokojnie dziecka. Ostrożnie położył dłoń na jego czole. Wydawało się, że gorączka spadła. Adam odetchnął z ulgą i usiadł na krześle. Przyglądał się Billy’emu ze ściśniętym sercem. Każda choroba dziecka przyprawiała go o silny niepokój. Za każdym razem bał się, że go straci. Kochał synka ponad wszystko – tak, jak jego matkę. Wciąż nie mógł się pogodzić ze śmiercią Coleen i ich córeczki. |
Wzruszył mnie ten fragment. Adam wciąż wspomina zmarłą żonę i drży o zdrowie syna. Nic w tym dziwnego, po traumie jaką przeszedł ma przecież tylko Billy'ego.
Mada napisał: | - Nareszcie – westchnął z ulgą Ben. – Mamy to już za sobą.
- Nie przypadła ci do gustu wybranka beniaminka? – zapytał z sarkazmem Adam. |
"Miły" gość opuścił wreszcie gościnne progi Ponderosy. Rodzina w siódmym niebie
Mada napisał: | - Trzeba jakoś wpłynąć na Joe – stwierdził.
- Na mnie nie patrz – zastrzegł Adam, zanim ojciec wystąpił z kolejną pedagogiczną propozycją. |
Brawo Adam. Nareszcie
Mada napisał: | . Na ziemi leżał pan Jamison, z konsternacją patrząc na obecnych, których absolutnie nie spodziewał się w tym miejscu. |
Nie spodziewałam się, że to ojciec ofiary okaże się zabójcą
Akcja przeprowadzona perfekcyjnie. Adam mógłby być idealnym szeryfem. Hoss niesamowity - każde miejsce jest dobre byle tylko można było coś zjeść
Mada napisał: | - Roy rezygnuje z funkcji szeryfa – przypomniał sobie nagle Adam i postanowił podzielić się tą wiadomością z ojcem.
- Trzeba pomyśleć o przyjęciu pożegnalnym – zauważył Ben.
- To całkiem niezły pomysł – przyznał Adam, patrząc na Hossa, który nareszcie się uśmiechnął. |
Jak zwykle Cartwrightowie myślą o wszystkim. Zresztą dla takiego przyjaciela jak Roy warto wyprawić przyjęcie pożegnalne.
Mada napisał: | Myślała o nim jak o wdowcu, ale niekoniecznie z dzieckiem. Dziś przekonała się, że nie da się tego oddzielić i to zepsuło jej humor całkowicie. Ze złością chwyciła fajansowy flakonik i rzuciła nim o ścianę. Nigdy się jej nie podobał.
|
Pięknie opisałaś Josephine, która bawi się Joe, a tak naprawdę jak modliszka spogląda na Adama. Nie lubi dzieci, oby nie zaświtał jej jakiś chory pomysł w stosunku do Billy'ego.
Mada cieszę się, że wkleiłaś kolejny odcinek opowiadania. Miałam bardzo miłą i ciekawą lekturę przed snem.
Jak zwykle wszystkie wątki poprowadzone perfekcyjnie z zaskakującym rozwiązaniem sprawy kryminalnej. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 6:54, 24 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:26, 24 Wrz 2014 Temat postu: Koniec i początek |
|
|
Zastanawiam ,co ta harpia uknuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:34, 24 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Chytry plan złapania mordercy.
Wdowa zagięła parol na Adama i posunie się do wszystkiego by go zdobyć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:51, 24 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Od kwadransa usiłował podtrzymywać rozmowę, która co i rusz się rwała. |
Czyli powinien ktoś rzucić haslo 'Hop Sing zbieraj talerze, goscie chcą do domu".
Mada napisał: | Panowie przywdziali na tę okazję garnitury, od których odcinały się elegancko śnieżnobiałe koszule, uwieńczone obowiązkową krawatką. Lucy założyła najlepszą wrzosową sukienkę, którą Hoss kupił jej podczas ostatniej podróży do San Francisco. Zastawa lśniła, a obrus rozłożony na stole porażał bielą. Hop Sing stanął na wysokości zadania. Przygotowana przez niego duszona jagnięcina z rozmarynem rozpływała się w ustach, a ciasto cytrynowe pieściło podniebienia. |
Po kiego czorta tak się szarpali dla niechcianego gościa?
Mada napisał: | Adam jak na złość poszedł na górę, sprawdzić, co z Billym. |
Czyżby Ben liczył, ze Adam będzie czynił honory domu? Znów się chce wyręczyć synem!
Mada napisał: | ale ojciec wolał dmuchać na zimne. Podszedł do łóżeczka śpiącego spokojnie dziecka. Ostrożnie położył dłoń na jego czole. Wydawało się, że gorączka spadła. Adam odetchnął z ulgą i usiadł na krześle. Przyglądał się Billy’emu ze ściśniętym sercem. Każda choroba dziecka przyprawiała go o silny niepokój. Za każdym razem bał się, że go straci. Kochał synka ponad wszystko |
Bardzo piękna relacja między ojcem a synem. Czułość, miłość, troskliwość.
Mada napisał: | Nareszcie – westchnął z ulgą Ben. – Mamy to już za sobą.
- Nie przypadła ci do gustu wybranka beniaminka? – zapytał z sarkazmem Adam. |
Goście z wozu, koniom lżej Ach! Ta ulga Bena po wyjściu ponętnej wdowy Do tego słynny sarkazm Adama.
Mada napisał: | Trzeba jakoś wpłynąć na Joe – stwierdził.
- Na mnie nie patrz – zastrzegł Adam, zanim ojciec wystąpił z kolejną pedagogiczną propozycją. |
I znów Ben liczy na Adama? A sam nie może porozmawiać z beniaminkiem?
Mada napisał: | Może mu przejdzie? – Ben jeszcze nie tracił nadziei. |
Ben, niepoprawny optymista jeśli chodzi o najmłodszego syna. Przejdzie mu ... na kolejną "udaną" wybrankę
Mada napisał: | Jeśli będziemy zbytnio na niego naciskać, gotów ożenić się z wdową Nolan tylko po to, aby zrobić nam na złość – zauważył Adam. |
Jak widać Adam lepiej zna możliwości i charakter perły Ponderosy
Mada napisał: | Joe ją bawił. Lubiła jego młodzieńczy entuzjazm i niespożytą energię, |
I już wiadomo, co ceniła w Joe Jak widać miał jednak jakiś ... hmmm! potencjał?
Mada napisał: | ... ale w rzeczywistości spędzała z nim czas tylko dlatego, aby zbliżyć się do Adama. |
Biedny Joe ... jednak jego ... hmmm! ... potencjał był tylko przykrywką dla innych celów
Mada napisał: | Wiedziała, że prezentuje się wyjątkowo pięknie, ale Adam był nieczuły na jej wdzięki. Kamień, nie mężczyzna – pomyślała ze złością. – Bardziej był zainteresowany swym śpiącym synkiem niż atrakcyjną kobietą. |
Tyle wysiłku i ... nic. Ale jakoś nie żal mi tej baby. Zwłaszcza, że ona nie lubi dzieci.
Mada napisał: | Dziś przekonała się, że nie da się tego oddzielić i to zepsuło jej humor całkowicie. Ze złością chwyciła fajansowy flakonik i rzuciła nim o ścianę. |
Jeśli na toaletce stał fajansowy, a nie kryształowy flakonik, to wdowa Nolan nie ma pieniędzy. Brylanty też pewnie były fałszywe ...
Mada napisał: | Pojawił się nowy świadek, który widział prawdziwego mordercę. I twierdzi, że nie jest nim Harry Glenister – poinformował go ze spokojem Roy.
- Kto taki? – zainteresował się Jamison. |
Pułapka zaczyna działać
Mada napisał: | Dwaj stróże prawa skierowali się ku domowi Charliego Trenta. Wiedzieli, że wiadomość o nowym świadku rozniesie się równie szybko, jak poprzednia, którą rozpuścił w saloonie Hoss – niby przypadkiem. Zakładali, że prawdziwy morderca będzie chciał usunąć Trenta i zjawi się w jego domu. Staruszek miał być przynętą. |
Sprytne. To na pewno był pomysł Adama "D
Mada napisał: | Obiecał Billy'emu, że przywiezie mu z miasta rożek cukierków. Było oczywiste, że słowa dotrzyma. |
Adam jak zwykle myśli o synku. W każdej sytuacji.
Mada napisał: | Hoss dzielnie wykańczał prowiant przygotowany zawczasu przez niezawodnego Hop Singa. |
Hoss jak zwykle myśli o jedzeniu choć czujność zachowuje
Mada napisał: | Na ziemi leżał pan Jamison, z konsternacją patrząc na obecnych, których absolutnie nie spodziewał się w tym miejscu. |
A to niespodzianka! Najważniejsze, że pułapka zadziałała. Morderca został złapany. Na gorącym uczynku!
Mada napisał: | Michaelowi zależało na pieniądzach, a nie na uczciwości. Miał karciane długi, które chciał spłacić sumą wytargowaną u ojca – powiedział zdegustowany Hoss. |
Ale rodzinka! Nie wiadomo, który gorszy - syn czy ojciec ... nie to, co u Cartwrightów.
Mada napisał: | Jamison groził, że zabije jego córkę, jeśli nie weźmie winy na siebie. |
Chyba ojciec, bo złodziej, morderca a do tego szantażysta ...
Mada napisał: | Trzeba pomyśleć o przyjęciu pożegnalnym – zauważył Ben.
- To całkiem niezły pomysł – przyznał Adam, patrząc na Hossa, który nareszcie się uśmiechnął. |
Cartwrightowie jak widać zawsze niezawodni. Pamietają o przyjacielu i chcą mu zrobić przyjemność
Fajne opowiadanie, z wątkiem kryminalnym dobrze poprowadzonym. Szczegóły też dobrze opracowane i ciekawe psychologicznie postacie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 16:01, 24 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:54, 24 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Josephine Nolan kokieteryjnym ruchem przechyliła głowę, przyglądając się Josephowi. Młody mężczyzna pod wpływem jej spojrzenia lekko się zaczerwienił. |
Wdówka robiła co mogła by kokietując Joe, prowokować Adama.
A tu pech. Adama myśli zajmował synek.
Mada napisał: | Zasób tematów wyczerpał podczas posiłku i teraz gorączkowo szukał w myślach czegoś interesującego. |
To były jakieś tematy, które interesowały wdówkę
Mada napisał: | Adam odetchnął z ulgą i usiadł na krześle. [i]Przyglądał się Billy’emu ze ściśniętym sercem. Każda choroba dziecka przyprawiała go o silny niepokój. Za każdym razem bał się, że go straci. Kochał synka ponad wszystko – tak, jak jego matkę. Wciąż nie mógł się pogodzić ze śmiercią Coleen i ich córeczki. Choć od tragicznych wydarzeń minął już ponad rok, rana się nie zabliźniła. Krwawiła zwłaszcza w takich momentach jak ten… |
I o to mnie chodziło... Jestem usatysfakcjonowana
Mada napisał: | Gdy bryczka zniknęła im z oczu, weszli śpiesznie do środka.
- Nareszcie – westchnął z ulgą Ben. – Mamy to już za sobą. |
Oczyma wyobraźni widzę jak Ben i Adam z ulgą luzują krawatki uff...koniec koszmarnej kolacji....bez urazy dla jagnięciny z rozmarynem ….Rozmowa Bena z Adamem wskazuje, że akcje wdówki lecą w dół
Mada napisał: | - Jeśli będziemy zbytnio na niego naciskać, gotów ożenić się z wdową Nolan tylko po to, aby zrobić nam na złość – zauważył Adam. |
Adam ma rację, coś w tym jest.
Mada napisał: | Wiele sobie obiecywała po kolacji w Ponderosie. Nałożyła najlepszą suknię i naszyjnik z brylantów. Sporo uwagi poświęciła swemu wyglądowi. Wiedziała, że prezentuje się wyjątkowo pięknie, ale Adam był nieczuły na jej wdzięki. Kamień, nie mężczyzna … |
Niedobry Adam, niedobry
Mada napisał: |
- Mam nadzieję, że się uda – powiedział z zafrasowaną miną szeryf. – Jak ta sprawa się skończy, składam rezygnację… Już postanowiłem – dodał, widząc, że Stevenson chce coś powiedzieć.
- Rozumiem – Dan schylił z szacunkiem głowę.
– Zasługujesz na to stanowisko – Coffee klepnął go z uznaniem w ramię i odchrząknął. – Chodźmy już. |
Męska rozmowa dwóch twardych mężczyzn
Mada napisał: |
- Jesteś aresztowany – poinformował go oficjalnym tonem Roy. |
Cały plan Adama był doskonały, przemyślany w najdrobniejszych szczegółach, a co najważniejsze skuteczny w 100%
Mada napisał: |
- Trzeba pomyśleć o przyjęciu pożegnalnym – zauważył Ben.
- To całkiem niezły pomysł – przyznał Adam, patrząc na Hossa, który nareszcie się uśmiechnął. |
Czekam na przyjęcie….czuję, że coś się wydarzy …a przynajmniej mam taką nadzieję.
p.s. Czy pani Nolan będzie coś kombinować? Bo z fragmentu wykluły mi się dwie opcje.
-pierwsza: wdówka w myśl przysłowia „przez żołądek do serca mężczyzny" będzie chciała zrobić dobre wrażenie punktując u Billy'ego…
-opcja dwa będzie chciała pozbyć się chłopca
Tak tylko sobie gdybam
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Śro 21:56, 24 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|