 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:05, 03 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że kręcę nosem...przeczytać to co innego tak czarno na białym...z namaszczeniem, delektując się każdym słowem unosząc brew w niemym zdumieniu lub marszcząc w szczerym zdziwieniu... ale skoro mam sobie wyobrazić... to wyobrażę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:09, 04 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
* * * * *
Elizabeth była niewyspana i zmęczona, mimo to musiała iść do pracy. Nocne czuwanie przy Danie nie zwalniało jej z obowiązków. Weszła do klasy, starając się ukryć ziewanie. Wszystkie krzesełka były zajęte, co oznaczało, że dzieci stawiły się w komplecie. Powinno ją to ucieszyć, ale wcale tak się nie stało. Gdzieś w środku tkwił w niej żal do rodziców uczniów, że tak szybko ją osądzili, potępili, skazali na ostracyzm. Wiedziała, że dzieci nie są niczemu winne, więc nie zamierzała okazywać im swej niechęci. Uczniowie wstali i przywitali się ze swą nauczycielką. Uśmiechnęła się i przeszła wzdłuż ławek. Gdy dotarła do biurka, ze środkowego rzędu wyszła córeczka pani Monroe i wręczyła jej bukiecik kwiatów.
- To od mojej mamy – powiedziała dziewczynka.
Elizabeth przyjęła kwiaty, mimowolnie spoglądając na swą zabandażowaną rękę. Pomyślała, że wtedy, w poczekalni u doktora Martina, pani Monroe potraktowała ją paskudnie, ale teraz z pewnością czuje się nieswojo. Westchnęła i rozpoczęła lekcję.
Po skończonych zajęciach postanowiła uporządkować książki na biurku. Niektóre z nich chciała zabrać do domu, aby lepiej przygotować się do zajęć, inne zamierzała schować. Zamykała właśnie szufladę na klucz, gdy do środka weszła pani White. Rumieniec na jej policzkach dobitnie świadczył o tym, jak bardzo jest przejęta i zdenerwowana. Zatrzymała się w połowie sali, spoglądając na zaskoczoną Elizabeth.
- Chcę panią przeprosić – wykrztusiła nieswoim głosem. – Za to, co rozpowiadałam o pani i panu Stevensonie. Wiem, że to nieprawda – mówiła szybko, jakby ze strachem, że nauczycielka każe jej się wynosić. – Nie wiem, co mnie podkusiło. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś to pani wynagrodzić.
Odwróciła się na pięcie i niemal wybiegła na zewnątrz. Elizabeth stała oszołomiona. Nie spodziewała się przeprosin ze strony pani White. Nie wiedziała, że pan White urządził swej żonie istne piekło w domu i zagroził sankcjami, jeśli nie przeprosi panny Curtis. Kobieta nie miała innego wyjścia. Za bardzo jej zależało na mężu. Mimo że od ich ślubu minęło już 20 lat, nadal go kochała i przeżywała istne męki, gdy zaczął traktować ją jak powietrze. Cisza, jaka nastąpiła po awanturze, była gorsza niż jego krzyki. Dziś będzie mogła mu powiedzieć, że była z przeprosinami u nauczycielki. Miała nadzieję, że tym go udobrucha.
* * * * *
Kilka dni później
Śniadanie w Ponderosie upływało w miłej atmosferze. Ben z ukontentowaniem patrzył na członków swojej rodziny zgromadzonych przy stole. Wciąż bolał nad tym, że w ich gronie jest tylko jedna kobieta, ale dobry humor Adama oraz niewinne uwagi Joe czy Hossa na temat siostry Dana Stevensona pozwalały przypuszczać, że skład ich rodziny za jakiś czas się powiększy. Ben nie mógł doczekać się chwili, kiedy jego najstarszy syn wprowadzi w ich gościnne progi swoją przyszłą żonę. Kiedyś sobie przyrzekł, że nie będzie ingerował w życie osobiste Adama i choć było mu ciężko, zamierzał słowa dotrzymać. Nie naciskał, nie wypytywał. Czekał. Wiedział, że kiedyś jego cierpliwość zostanie nagrodzona i jego syn znowu będzie szczęśliwy tak, jak na to zasługiwał. Hoss tryskał dobrym humorem, co z pewnością było zasługą zarumienionej Lucy. W ogóle tym dwojgu dobrze się układało i Ben zawsze patrzył na tę rodzinę bez lęku i obawy o ich przyszłość. Toby trochę marudził przy jedzeniu zupy mlecznej, ale rodzice okazali się w tej kwestii nieubłagani. Billy jadł posłusznie. Gdy skończył, spojrzał na Adama i zadał jedno ze swych niezrównanych pytań:
- Tato, a dlaczego niebo jest niebieskie?
Hoss zatrzymał rękę z widelcem w połowie drogi. Cieszył się, że to nie jego syn o to zapytał. Nie wiedziałby, jak odpowiedzieć. Był ciekaw, jak starszy brat sobie poradzi. Adam odłożył sztućce.
- Kolor nieba zależy od rozproszenia promieni słonecznych, a także kropelek wody, kryształków lodu oraz pyłów zawieszonych w powietrzu.
Billy spojrzał na tatę z podziwem. Adam uśmiechnął się, zrobił do niego oczko i sięgnął po widelec.
- A dlaczego kwiaty pachną? – nie dał za wygraną malec.
- Każdy płatek zawiera takie maleńkie szufladki, w których znajduje się olejek zapachowy – wyjaśniał cierpliwie Adam. – W zależności od temperatury kwiatki pachną mniej lub bardziej. Zapach kwiatów potrzebny jest pszczołom i motylom, aby mogły zebrać nektar.
Billy wpatrywał się w ojca jak w tęczę.
- Coś jeszcze chcesz wiedzieć? – zapytał Adam, nie tracąc dobrego humoru.
- Tato, ale ty jesteś mądry – powiedział z zachwytem Billy. – Najmądrzejszy na świecie.
- Phi – wyrwało się z ust Josepha, który tym wykrzyknikiem usiłował okazać lekceważący stosunek dla wiedzy i elokwencji starszego brata.
Ben zmarszczył brwi i skupił uwagę na swym beniaminku.
- Joe, mój synu – zaczął podniośle. – Jak się miewa Victoria?
- Jaka Victoria? – zapytał zaskoczony.
- Victoria Glenister – przypomniał ojciec, wznosząc oczy ku niebu.
- Nie wiem – przyznał się Joe, rejestrując po drodze złośliwy uśmiech brata. – Nie widziałem jej od … jakiegoś czasu.
- Ale … przecież sam nalegałeś, abym zaprosił ją i jej ojca na piknik – zauważył niezadowolony ojciec. – Mówiłeś, że od tego zależy twoje szczęście.
- Taaak – rzucił przeciągle Adam. – On był szczęśliwy z tą panną całe popołudnie. Całe, aż do zachodu słońca – podkreślił.
Hoss zaśmiał się w kułak, Lucy mu zawtórowała. Ben walczył ze sobą, aby zachować powagę, ale w końcu i on się poddał. Billy i Toby nie bardzo wiedzieli, o co dorosłym chodzi, ale i oni przyłączyli się do zbiorowej wesołości. Joe siedział naburmuszony. Nie lubił, kiedy mu wytykano uczuciową powierzchowność.
- Śmiejcie się – powiedział obrażony. – Będzie wam głupio, jak w końcu się ożenię i ustatkuję.
- Ależ, synu – zaoponował Ben. – Czekam na tę chwilę z utęsknieniem. Łaknę tego momentu jak kania dżdżu.
Wszyscy spojrzeli na Josepha, który wyglądał na lekko przerażonego. Nie wiedział, czy bardziej boi się ustatkować czy zdecydować się na tę jedną jedyną. Mina beniaminka spowodowała kolejny wybuch wesołości. Hoss popłakał się ze śmiechu i przecierał pięścią oczy. Uszy Joe płonęły niczym pochodnie. Obawiał się odezwać, aby nie przedłużać zainteresowania swoją osobą. W końcu Ben się ulitował i zwrócił się z pytaniem do najstarszego syna:
- Jak się czuje Dan?
- Coraz lepiej – odpowiedział po przełknięciu kawy. – Powoli odzyskuje siły.
- To dobrze, że tak szybko dochodzi do siebie – przyznał ojciec.
- Ma troskliwą opiekę – zauważył z uśmiechem Adam. Nie uszło to uwadze Bena, który postanowił działać i choć trochę przyspieszyć bieg wypadków.
- Trzeba wysłać telegram do Clifforda Harrisona z informacją, że pierwsza dostawa drewna będzie gotowa za tydzień – Ben zwrócił się z poleceniem do Adama.
- Dobrze, zajmę się tym.
- I pobierz z banku pieniądze na wypłatę dla drwali – zadysponował ojciec. – Ja i Hoss pojedziemy nadzorować prace w lesie.
- Jak będę w mieście, wstąpię do Dana i przekażę mu życzenia szybkiego powrotu do zdrowia od całej naszej rodziny – powiedział Adam, odstawiając pustą filiżankę.
- Dobry pomysł – poparł go ojciec, maskując nadmierne zadowolenie.
- Tato, a mógłbym pojechać z tobą? – zapytał cichutko Billy.
- Cóż … - Adam udawał, że się zastanawia - Chyba mógłbyś – dokończył z uśmiechem.
Malec zsunął się z krzesła i pędem udał się na górę. Po chwili wrócił, trzymając w rękach kredki. Adam spojrzał na niego, unosząc brwi.
- Masz zamiar rysować w czasie drogi?
- Nie – pokręcił głową chłopiec. – Porysuję u Kimberly.
- Nie wiem, czy będzie na to czas – wyraził wątpliwość.
- Tato, przecież będę rysował, jak ty będziesz w banku – wyjaśnił Billy.
- Myślałem, że pójdziesz razem ze mną – stwierdził Adam, zachowując powagę.
- W banku jest nudno – stwierdził chłopiec. – Wolę Kimberly.
- Masz to po tatusiu. On też woli Kimberly – wtrącił Joe, ale po tym, jak Adam spiorunował go wzrokiem, podniósł przepraszająco ręce. – Ja nic nie mówiłem.
Po chwili wszyscy się rozeszli do swoich zajęć. Joseph konno, a Adam i Billy bryczką ruszyli w kierunku Virginia City.
* * * * *
Dan czuł się całkiem nieźle i pewnie już dawno usiłowałby wstać z łóżka, gdyby nie obecność uroczej Elizabeth, która dotrzymywała mu popołudniami towarzystwa. Dziś po lekcjach również miała się zjawić i przeczytać mu kolejny rozdział „Ostatniego Mohikanina” Jamesa Fenimore’a Coopera. Czerpał dużą przyjemność z obserwowania jej zarumienionych policzków i słuchania ciepłego głosu, którym potrafiła doskonale modulować. Zastanawiał się, jak by zareagowała, gdyby jej zaproponował piknik tylko we dwoje. Byliby wtedy sami i nareszcie miałby okazję, aby ujawnić swoje uczucia. Postanowił, że jak już wyzdrowieje, podejmie ryzyko i wystosuje odpowiednie zaproszenie.
Kończył śniadanie przyniesione przez Kimberly, gdy rozległo się pukanie do drzwi wejściowych. Po chwili usłyszał baryton Adama i dziecięcy głosik Billy’ego. Przyjaciel stanął w progu jego sypialni i ogarnął wzrokiem tacę z zastawą stołową.
- Po ilości pustych talerzy wnoszę, że dochodzisz do siebie – powiedział z delikatną kpiną.
- Tak, czuję się całkiem nieźle – przyznał rekonwalescent.
- Ojciec i pozostali przesyłają życzenia szybkiego powrotu do zdrowia – powiedział Adam.
- Podziękuj im ode mnie – poprosił. – Nie usiądziesz?
- Później – odparł Adam. – Teraz muszę iść na pocztę i do banku, ale … zostawiam Billy’ego.
- Co oznacza, że wrócisz …
Cartwright kiwnął głową na pożegnanie i już go nie było. Miał świadomość, że im szybciej załatwi sprawy w urzędach, tym więcej czasu będzie mógł spędzić w towarzystwie Kimberly.
Billy po przywitaniu się z Danem wrócił do kuchni. Kim tradycyjnie poczęstowała go biszkoptami i mlekiem. Chłopiec zabrał się za sporządzanie rysunku, cały czas opowiadając o tacie, który jest bardzo mądry i silny oraz zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Dziewczyna patrzyła na malca z uśmiechem i zachwytem. Najchętniej by się z nim nie rozstawała. Z uwagą śledziła powstawanie rysunku Billy’ego, na którym pojawiły się trzy osoby trzymające się za ręce.
- To tata – wyjaśnił chłopiec, wskazując na postać narysowaną zieloną kredką. – A to ja – wskazał na środek kartki.
- A to kto? – zapytała Kimberly, dotykając różowej osoby.
- No przecież to ty – zauważył zaskoczony chłopiec. – Nie poznajesz?
- Ta różowa kredka trochę mnie zmyliła – usprawiedliwiała się dziewczyna. – Miałeś jednak doskonały pomysł, rzeczywiście od jakiegoś czasu myślę o kupieniu różowej sukienki.
- Tata, ja i ty – powiedział, przechylając głowę, aby na nią popatrzeć.
- Śliczny rysunek – pochwaliła go Kimberly. – Chciałabym go zatrzymać na pamiątkę. Dasz mi go w prezencie?
- Pewnie – ucieszył się malec.
- To będzie taka nasza mała tajemnica – wyjaśniła, zaglądając mu w oczy. – Dobrze?
Chłopiec pokiwał głową, a Kimberly zabrała rysunek i zaniosła go do swojego pokoju. Wiedziała, że to, co narysował Billy, było niezwykle cenne. Akceptował jej obecność i dał temu wyraz, umieszczając ją na kartce w towarzystwie swoim i taty. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze i wróciła do kuchni.
* * * * *
Adam zabrał Billy’ego do swojej sypialni. W drodze powrotnej do Ponderosy nie mógł porozmawiać z synkiem o pobycie u Kimberly, bo razem z nimi zabrał się Roy, który chciał zobaczyć się z Benem. Adam był ciekawy, co Billy ma do powiedzenia.
- Synku, lubisz Kimberly, prawda? - zaczął niewinnie.
- Bardzo – przyznał Billy. – Podobają się jej moje rysunki.
- A co narysowałeś? – zaciekawił się Adam.
- Nie mogę powiedzieć.
- Dlaczego?
- Bo to tajemnica – wyznał szeptem chłopiec.
- Skoro to tajemnica, to rzeczywiście nie możesz mi powiedzieć – Adam ze zrozumieniem i powagą pokiwał głową. – Ale możesz chyba zrobić dla mnie taki sam rysunek jak dla Kimberly?
- A chciałbyś?
- Pewnie – powiedział z entuzjazmem.
Billy pobiegł po kredki. Adam wyciągnął arkusik papieru i położył go na biurku. Zanim Lucy zawołała ich na kolację, mężczyzna trzymał w swych rękach rysunek dziecka. Uśmiech zadowolenia rozjaśnił jego twarz.
- Podoba ci się? – chciał się upewnić chłopiec.
- To najpiękniejszy rysunek na świecie – stwierdził z zachwytem i ucałował synka w oba policzki.
* * * * *
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:13, 04 Lis 2014 Temat postu: Koniec i początek |
|
|
Bardzo ładny ,ciepły ,rodzinny kawałek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:25, 04 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
I dobrze tak Joe, że się z niego rodzinka śmieje. Może to przyniesie jakieś efekty i zmieni coś w życiu
Jak milutko.
Billy to uroczy chłopiec.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 20:48, 04 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Bardzo miły, ciepły i optymistyczny fragment, ostatnio pomyślałam, że Billy się musi nudzić w Ponderosie Skomentuje obszerniej później
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:29, 05 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Migrena czasami jest pożyteczna mam co czytać jutro
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 1:57, 05 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Mada
Cytat: | Gdy dotarła do biurka, ze środkowego rzędu wyszła córeczka pani Monroe i wręczyła jej bukiecik kwiatów.
- To od mojej mamy – powiedziała dziewczynka. |
Przykładni mieszkańcy VC jak tylko wyjaśniała się cała sprawa przysłali dzieci do szkoły. Szkoda, że nie pojawiała się oficjalna delegacja złożona z rodziców z przeprosinami. Z pani Monroe wyjątkowy tchórz. Wyręczyła się córką i uważa, że sprawa załatwiona
Cytat: | Zamykała właśnie szufladę na klucz, gdy do środka weszła pani White. Rumieniec na jej policzkach dobitnie świadczył o tym, jak bardzo jest przejęta i zdenerwowana. Zatrzymała się w połowie sali, spoglądając na zaskoczoną Elizabeth.
- Chcę panią przeprosić – wykrztusiła nieswoim głosem. – Za to, co rozpowiadałam o pani i panu Stevensonie. Wiem, że to nieprawda – mówiła szybko, jakby ze strachem, że nauczycielka każe jej się wynosić. – Nie wiem, co mnie podkusiło. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś to pani wynagrodzić. |
pani White to też niezły numerek, gdyby nie mąż pewnie do głowy nie przyszłoby jej przeproszenie nauczycielki
Cytat: | Tato, a dlaczego niebo jest niebieskie?
Hoss zatrzymał rękę z widelcem w połowie drogi. Cieszył się, że to nie jego syn o to zapytał. Nie wiedziałby, jak odpowiedzieć. Był ciekaw, jak starszy brat sobie poradzi. Adam odłożył sztućce.
- Kolor nieba zależy od rozproszenia promieni słonecznych, a także kropelek wody, kryształków lodu oraz pyłów zawieszonych w powietrzu.
Billy spojrzał na tatę z podziwem. Adam uśmiechnął się, zrobił do niego oczko i sięgnął po widelec. |
Urocze, śliczne, piękne. Cała rozmowa Adama i Billy'ego niezwykle urokliwa. Uśmiech nie schodził mi z ust. Hoss musiał wyglądać fantastycznie
Cytat: | Joe siedział naburmuszony. Nie lubił, kiedy mu wytykano uczuciową powierzchowność. |
No, proszę Perła Ponderosy obraziła się
Cytat: | - Tato, a mógłbym pojechać z tobą? – zapytał cichutko Billy.
- Cóż … - Adam udawał, że się zastanawia - Chyba mógłbyś – dokończył z uśmiechem.
Malec zsunął się z krzesła i pędem udał się na górę. Po chwili wrócił, trzymając w rękach kredki. Adam spojrzał na niego, unosząc brwi.
- Masz zamiar rysować w czasie drogi?
- Nie – pokręcił głową chłopiec. – Porysuję u Kimberly. |
Billy jest rozbrajający. Tata wzdycha do panny, a tymczasem jego synek załatwia sobie mamusię. Cóż, jak ojciec taki syn.
Cytat: | - Myślałem, że pójdziesz razem ze mną – stwierdził Adam, zachowując powagę.
- W banku jest nudno – stwierdził chłopiec. – Wolę Kimberly.
- Masz to po tatusiu. On też woli Kimberly – wtrącił Joe, ale po tym, jak Adam spiorunował go wzrokiem, podniósł przepraszająco ręce. – Ja nic nie mówiłem. |
Tu wyjątkowo zgodzę się z Małym Joe
Cytat: | Z uwagą śledziła powstawanie rysunku Billy’ego, na którym pojawiły się trzy osoby trzymające się za ręce.
- To tata – wyjaśnił chłopiec, wskazując na postać narysowaną zieloną kredką. – A to ja – wskazał na środek kartki.
- A to kto? – zapytała Kimberly, dotykając różowej osoby.
- No przecież to ty – zauważył zaskoczony chłopiec. – Nie poznajesz? |
No, właśnie nie poznała? Rysunek Billy'ego musiał wyglądać wspaniale. Kim zatrzymała go dla siebie. Ciekawe czy powie kiedyś o tym Adamowi
Cytat: | Zanim Lucy zawołała ich na kolację, mężczyzna trzymał w swych rękach rysunek dziecka. Uśmiech zadowolenia rozjaśnił jego twarz.
- Podoba ci się? – chciał się upewnić chłopiec.
- To najpiękniejszy rysunek na świecie – stwierdził z zachwytem i ucałował synka w oba policzki. |
Miło widzieć szczęśliwego Adama. Tu też ciekawa jestem, czy z kolei Adam pochwali się Kim rysunkiem
Odcinek niezwykle ciepły, rodzinny z uroczy dzieciaczkiem. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.
Mada kiedy będzie piknik?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:36, 05 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
ADA jak pamiętam piknik miał być we troje to i nasze emocje powinny ostygnąć.....względem pikniku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:59, 05 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
To fakt , ale może Billy gdzieś się ewakuuje to przecież tak miłe i mądre dziecko. Wreszcie chce mieć mamusię, czy nie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:19, 05 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Nocne czuwanie przy Danie nie zwalniało jej z obowiązków. Weszła do klasy, starając się ukryć ziewanie. Wszystkie krzesełka były zajęte, co oznaczało, że dzieci stawiły się w komplecie. |
No proszę! Jaka zmiana! Cała klasa się stawiła na lekcje
Cytat: | Gdzieś w środku tkwił w niej żal do rodziców uczniów, że tak szybko ją osądzili, potępili, skazali na ostracyzm. |
Jednak żal pozostał
Cytat: | Nie spodziewała się przeprosin ze strony pani White. Nie wiedziała, że pan White urządził swej żonie istne piekło w domu i zagroził sankcjami, jeśli nie przeprosi panny Curtis. Kobieta nie miała innego wyjścia. Za bardzo jej zależało na mężu. Mimo że od ich ślubu minęło już 20 lat, nadal go kochała i przeżywała istne męki, gdy zaczął traktować ją jak powietrze. |
A ja myślałam, że ruszylo ją sumienie, a to mąż Ciekawe jakimi sankcjami jej zagroził? Separacja od stołu? łoża? W każdym razie poskutkowało
Cytat: | Ben nie mógł doczekać się chwili, kiedy jego najstarszy syn wprowadzi w ich gościnne progi swoją przyszłą żonę. |
Ben bardzo marzył o dużej rodzinie, żonatych synach, wnukach ... różnie mu się to spełniało
Cytat: | - Kolor nieba zależy od rozproszenia promieni słonecznych, a także kropelek wody, kryształków lodu oraz pyłów zawieszonych w powietrzu.
Billy spojrzał na tatę z podziwem. |
Adam jak zwykle potrafi odpowiedzieć na każde pytanie
Cytat: | - Tato, ale ty jesteś mądry – powiedział z zachwytem Billy. – Najmądrzejszy na świecie. |
Synek wie kogo należy podziwiać
Cytat: | - Phi – wyrwało się z ust Josepha, który tym wykrzyknikiem usiłował okazać lekceważący stosunek dla wiedzy i elokwencji starszego brata. |
Joe jeszcze nie jest tego pewien
Cytat: | – Mówiłeś, że od tego zależy twoje szczęście.
- Taaak – rzucił przeciągle Adam. – On był szczęśliwy z tą panną całe popołudnie. Całe, aż do zachodu słońca – podkreślił. |
Ach! Te żarty ze zmienności uczuć Joe ... bardzo go ranią ... bardzo
Ale one tyle radości dostarczają całej rodzinie. Mają z czego się pośmiać przy posiłku
Cytat: | - Ma troskliwą opiekę – zauważył z uśmiechem Adam. Nie uszło to uwadze Bena, który postanowił działać i choć trochę przyspieszyć bieg wypadków. |
No proszę! Ben zauważył co się święci
Cytat: | - Trzeba wysłać telegram do Clifforda Harrisona z informacją, że pierwsza dostawa drewna będzie gotowa za tydzień – Ben zwrócił się z poleceniem do Adama. |
I przystąpił do działania
Cytat: | - Jak będę w mieście, wstąpię do Dana i przekażę mu życzenia szybkiego powrotu do zdrowia od całej naszej rodziny – powiedział Adam, odstawiając pustą filiżankę.
- Dobry pomysł – poparł go ojciec, maskując nadmierne zadowolenie. |
Bardzo sprytnie
Cytat: | - Nie – pokręcił głową chłopiec. – Porysuję u Kimberly.
- Nie wiem, czy będzie na to czas – wyraził wątpliwość.
- Tato, przecież będę rysował, jak ty będziesz w banku – wyjaśnił Billy.
- Myślałem, że pójdziesz razem ze mną – stwierdził Adam, zachowując powagę.
- W banku jest nudno – stwierdził chłopiec. – Wolę Kimberly. |
A Bily jeszcze sprytniejszy
Cytat: | Dan czuł się całkiem nieźle i pewnie już dawno usiłowałby wstać z łóżka, gdyby nie obecność uroczej Elizabeth, która dotrzymywała mu popołudniami towarzystwa. |
Czyżby dzielny szeryf wykorzystywał swoją .. słabość do korzystania z opieki chętnej do poświęceń niewiasty?
Cytat: | Zastanawiał się, jak by zareagowała, gdyby jej zaproponował piknik tylko we dwoje. Byliby wtedy sami i nareszcie miałby okazję, aby ujawnić swoje uczucia. Postanowił, że jak już wyzdrowieje, podejmie ryzyko i wystosuje odpowiednie zaproszenie. |
Taki chory a już o ... piknikowaniu myśli?
Cytat: | Z uwagą śledziła powstawanie rysunku Billy’ego, na którym pojawiły się trzy osoby trzymające się za ręce.
- To tata – wyjaśnił chłopiec, wskazując na postać narysowaną zieloną kredką. – A to ja – wskazał na środek kartki.
- A to kto? – zapytała Kimberly, dotykając różowej osoby.
- No przecież to ty – zauważył zaskoczony chłopiec. – Nie poznajesz? |
Chłopak chyba połowę roboty za tatusia wykona, a przynajmniej przygotuje tzw. grunt
Cytat: | - Śliczny rysunek – pochwaliła go Kimberly. – Chciałabym go zatrzymać na pamiątkę. Dasz mi go w prezencie? |
Jak widać propozycja została zaakceptowana, choć ... na razie Kim chce ją utrzymać w tajemnicy. Pewnie, żeby nie płoszyć nieśmiałego kandydata
Cytat: | Adam był ciekawy, co Billy ma do powiedzenia.
- Synku, lubisz Kimberly, prawda? - zaczął niewinnie.
- Bardzo – przyznał Billy. – Podobają się jej moje rysunki.
- A co narysowałeś? – zaciekawił się Adam.
- Nie mogę powiedzieć.
- Dlaczego?
- Bo to tajemnica – wyznał szeptem chłopiec. |
Teraz to go dopiero synek zaciekawił
Cytat: | -skoro to tajemnica, to rzeczywiście nie możesz mi powiedzieć – Adam ze zrozumieniem i powagą pokiwał głową. – Ale możesz chyba zrobić dla mnie taki sam rysunek jak dla Kimberly? |
A to spryciarz! Nie wypytywał synka, tylko sposobem "wyciągnął" z niego sekret
Dobre, optymistyczne opowiadanie, fajne międzyludzkie, opis rodzinki Hossa, pokpiwanie z Perły Ponderosy (może się wreszcie ustatkuje) no i perspektywy stojące przed Adamem. Może znów będzie miał żonę a Billy mamę?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 13:26, 05 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 18:40, 05 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Wszystkie krzesełka były zajęte, co oznaczało, że dzieci stawiły się w komplecie. Powinno ją to ucieszyć, ale wcale tak się nie stało. Gdzieś w środku tkwił w niej żal do rodziców uczniów, że tak szybko ją osądzili, potępili, skazali na ostracyzm. |
Rodzicom szybko przeszło…
Cytat: | Gdy dotarła do biurka, ze środkowego rzędu wyszła córeczka pani Monroe i wręczyła jej bukiecik kwiatów.
- To od mojej mamy – powiedziała dziewczynka. |
Chociaż wolą się w przeprosinach wysługiwać dziećmi…
Cytat: | Nie wiedziała, że pan White urządził swej żonie istne piekło w domu i zagroził sankcjami, jeśli nie przeprosi panny Curtis. Kobieta nie miała innego wyjścia. Za bardzo jej zależało na mężu. Mimo że od ich ślubu minęło już 20 lat, nadal go kochała i przeżywała istne męki, gdy zaczął traktować ją jak powietrze. Cisza, jaka nastąpiła po awanturze, była gorsza niż jego krzyki. Dziś będzie mogła mu powiedzieć, że była z przeprosinami u nauczycielki. Miała nadzieję, że tym go udobrucha. |
No, ciekawe… udobrucha swojego męża?
Cytat: | Wciąż bolał nad tym, że w ich gronie jest tylko jedna kobieta, ale dobry humor Adama oraz niewinne uwagi Joe czy Hossa na temat siostry Dana Stevensona pozwalały przypuszczać, że skład ich rodziny za jakiś czas się powiększy. |
O, jako domyślny
Ciekawe, czy jego cierpliwość zostanie wystawiona na próby?
Cytat: | Hoss tryskał dobrym humorem, co z pewnością było zasługą zarumienionej Lucy. W ogóle tym dwojgu dobrze się układało i Ben zawsze patrzył na tę rodzinę bez lęku i obawy o ich przyszłość. |
I bardzo się cieszę
Cytat: | Cieszył się, że to nie jego syn o to zapytał. Nie wiedziałby, jak odpowiedzieć. |
pytania dzieci mogą być kłopotliwe
Cytat: | Billy wpatrywał się w ojca jak w tęczę.
- Coś jeszcze chcesz wiedzieć? – zapytał Adam, nie tracąc dobrego humoru. |
No tak, ma dobry humor, bo potrafił odpowiedzieć na pytania i synek patrzy na niego jak na złotego idola
Cytat: | On był szczęśliwy z tą panną całe popołudnie. Całe, aż do zachodu słońca – podkreślił. |
No… długo…
Cytat: | Nie – pokręcił głową chłopiec. – Porysuję u Kimberly.
- Nie wiem, czy będzie na to czas – wyraził wątpliwość.
- Tato, przecież będę rysował, jak ty będziesz w banku – wyjaśnił Billy.
- Myślałem, że pójdziesz razem ze mną – stwierdził Adam, zachowując powagę.
- W banku jest nudno – stwierdził chłopiec. – Wolę Kimberly. |
Nieodrodny syn swojego Ojca… Adam na pewno też by wolał siedzieć u Kimberly…
Cytat: | Masz to po tatusiu. On też woli Kimberly – |
Cytat: | Dan czuł się całkiem nieźle i pewnie już dawno usiłowałby wstać z łóżka, gdyby nie obecność uroczej Elizabeth |
Przyjemne z pożytecznym
Cytat: | Po ilości pustych talerzy wnoszę, że dochodzisz do siebie – powiedział z delikatną kpiną. |
Kpina od rana, do śniadania… grozi niestrawnością
Cytat: | Co oznacza, że wrócisz … |
Nie, nie wróci…skąd taki pomysł…
Cytat: | Podoba ci się? – chciał się upewnić chłopiec.
- To najpiękniejszy rysunek na świecie – stwierdził z zachwytem i ucałował synka w oba policzki. |
Sprytne… Bardzo optymistyczne zakończenie
Mada, ciepły, rodzinny, rozczulający fragment Wszystko się pięknie układa, wszyscy się wzajemnie rozumieją Jak zawsze, pięknie napisany, poukładany i dopracowany odcinek
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:16, 05 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Wiedziała, że dzieci nie są niczemu winne, więc nie zamierzała okazywać im swej niechęci. Uczniowie wstali i przywitali się ze swą nauczycielką. Uśmiechnęła się i przeszła wzdłuż ławek. |
Elizabeth nie patrzy na dzieci przez pryzmat ich rodziców….to dobrze
Mada napisał: | Zamykała właśnie szufladę na klucz, gdy do środka weszła pani White. Rumieniec na jej policzkach dobitnie świadczył o tym, jak bardzo jest przejęta i zdenerwowana. Zatrzymała się w połowie sali, spoglądając na zaskoczoną Elizabeth.
- Chcę panią przeprosić – wykrztusiła nieswoim głosem. – Za to, co rozpowiadałam o pani i panu Stevensonie. Wiem, że to nieprawda – mówiła szybko, jakby ze strachem, że nauczycielka każe jej się wynosić. – Nie wiem, co mnie podkusiło. Mam nadzieję, że uda mi się jakoś to pani wynagrodzić. |
Mąż powinien był zastrzec, że przeprosiny mają być przyjęte na piśmie przez Elizabeth …tak żeby podręczyć żonę
Mada napisał: | Miała nadzieję, że tym go udobrucha. |
Ciekawe czy tylko tym
Mada napisał: |
- Tato, a dlaczego niebo jest niebieskie?
Hoss zatrzymał rękę z widelcem w połowie drogi. Cieszył się, że to nie jego syn o to zapytał. Nie wiedziałby, jak odpowiedzieć. Był ciekaw, jak starszy brat sobie poradzi. Adam odłożył sztućce.
- Kolor nieba zależy od rozproszenia promieni słonecznych, a także kropelek wody, kryształków lodu oraz pyłów zawieszonych w powietrzu.
Billy spojrzał na tatę z podziwem. Adam uśmiechnął się, zrobił do niego oczko i sięgnął po widelec.
- A dlaczego kwiaty pachną? – nie dał za wygraną malec.
- Każdy płatek zawiera takie maleńkie szufladki, w których znajduje się olejek zapachowy – wyjaśniał cierpliwie Adam. – W zależności od temperatury kwiatki pachną mniej lub bardziej. Zapach kwiatów potrzebny jest pszczołom i motylom, aby mogły zebrać nektar. |
Kurczę, ależ ten Adam mądry Swoją drogą każdy rodzic powinien tak odpowiadać….
Mada napisał: |
- Joe, mój synu – zaczął podniośle. – Jak się miewa Victoria?
- Jaka Victoria? – zapytał zaskoczony. |
I to by było na tyle
Mada napisał: |
- Śmiejcie się – powiedział obrażony. – Będzie wam głupio, jak w końcu się ożenię i ustatkuję. |
Prędzej piekło zamarznie, a świnki zaczną latać….
Mada napisał: |
- W banku jest nudno – stwierdził chłopiec. – Wolę Kimberly. |
Mały wie co dobre….Adam powinien rychło wziąć przykład
Mada napisał: |
- Masz to po tatusiu. On też woli Kimberly – wtrącił Joe, ale po tym, jak Adam spiorunował go wzrokiem, podniósł przepraszająco ręce. – Ja nic nie mówiłem. |
Brawo Joe A to się odgryzł no, no….
Mada napisał: |
- Ta różowa kredka trochę mnie zmyliła – usprawiedliwiała się dziewczyna. – Miałeś jednak doskonały pomysł, rzeczywiście od jakiegoś czasu myślę o kupieniu różowej sukienki. |
Tak, tak, Kimberly…To szalenie ważna kwestia….zakup różowej sukienki
Mada napisał: |
- A co narysowałeś? – zaciekawił się Adam.
- Nie mogę powiedzieć.
- Dlaczego?
- Bo to tajemnica – wyznał szeptem chłopiec.
- Skoro to tajemnica, to rzeczywiście nie możesz mi powiedzieć – Adam ze zrozumieniem i powagą pokiwał głową. – Ale możesz chyba zrobić dla mnie taki sam rysunek jak dla Kimberly? |
Dlaczego mnie to nie dziwi? Adam wie jak znokautować inteligenrnie dorosłego to i dziecko podejdzie….nawet takie mądre jak Billy.
Mada napisał: |
- To najpiękniejszy rysunek na świecie – stwierdził z zachwytem i ucałował synka w oba policzki. |
Ciekawe co na to Kim jak się dowie/jeśli się dowie.
Bardzo ciepły fragment, wiele spraw wyprostował, parę osób naprostował Super!
p.s. Czy będzie jeszcze jeszcze jakieś starcie KImberly kontra Hilary? (to nie jest pytanie retoryczne) kiedy piknik? w jakim składzie?
kiedy, kiedy, kiedy....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 7:12, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen rodzice jak i reszta obywateli chętnie wierzą we wszystko co się "niesie" na językach plotkarek i chętnie wybaczają...ot dla nich to sensacja, dla kogoś wszystko...
ADA napisał: | To fakt , ale może Billy gdzieś się ewakuuje to przecież tak miłe i mądre dziecko. Wreszcie chce mieć mamusię, czy nie? .gif) |
Myśl dobra pytanie czy Billy na to wpadnie i "się zawieruszy" Mada nie piśnie słowa ale może.....?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:34, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina napisał: | Chłopak chyba połowę roboty za tatusia wykona, a przynajmniej przygotuje tzw. grunt |
Obaj działają i skutecznie zmiękczają serce Kimberly.
ADA napisał: | … może Billy gdzieś się ewakuuje to przecież tak miłe i mądre dziecko. Wreszcie chce mieć mamusię, czy nie? .gif) |
Aga napisał: | Myśl dobra pytanie czy Billy na to wpadnie i "się zawieruszy" |
Jestem zasmucona wiadomością, iż chcecie wyeliminować Billy'ego z pikniku. To takie słodkie dziecko.
Aga napisał: | Czy będzie jeszcze jeszcze jakieś starcie Kimberly kontra Hilary?
kiedy piknik?
w jakim składzie? |
NIE
Na pewno nie w następnym odcinku.
2+1
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:23, 06 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Mada nie było Cię dwa dni to sobie z ADĄ gdybałyśmy, a co! ale spoko przyjmę każdy piknik z Billym włącznie możemy zawsze się potargować, może coś wytargujemy....
Cieszy mnie, że nie będzie pikniku w następnym odcinku bo to oznacza więcej fragmentów
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 23:25, 06 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|