 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:55, 13 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Melissie zrobiło się gorąco. Jak on to robił, że będąc w dziewiątym miesiącu ciąży, wciąż pragnęła jego bliskości? Jego dotyk sprawiał, że przyspieszało jej serce. |
Doktor martin nakazywał dużo wypoczynku, ale coś wątpię by Melka i Adam stosowali się do zaleceń lekarskich
Mada napisał: | - Co się stało? – powtórzyła Mela.
- Tylko się nie denerwuj … - zaczął Ben i szybko do niej podszedł.
- Czyli stało się coś złego – stwierdziła, zauważalnie blednąc.
- W kopalni był wypadek – szybko powiedział Ben, uważnie ją obserwując. – Zawaliła się konstrukcja wzmacniająca stropy.
- Adam? – zapytała, wstrzymując oddech.
- Został w środku – wyznał zgnębionym głosem Ben. – Na razie nic więcej nie wiemy. |
Dość poważnie się zaniepokoiłam....nie chciałabym przeczytać o narodzinach i śmierci w krótkim odstępie czasu
Mada napisał: | Świtało. Ben oparł się barkiem o framugę okna i zapatrzył na szczyty gór. Tak naprawdę nie podziwiał widoków, ale myślał o Adamie. Jego serce przepełniały sprzeczne uczucia – ból i radość. |
Ja też intensywnie myślę Mada... mam nadzieję, że nie zaserwujesz Adasiowi jakiegoś ostrego niedotlenienia mózgu? Trochę długo siedzi w tej kopalni
Gdzie bracia? Niech kto żyw leci na ratunek
*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:19, 13 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Mada, podniosłaś mi ciśnienie. Czytam sobie piękny, optymistyczny wręcz radosny fragment, pewna, że Adaś będzie przy narodzinach dzieciaczka, a tu proszę niespodzianka i to jaka
Odcinek pełen emocji, czekam na następną odsłonę z niepokojem, pełna obaw o los naszego ulubieńca.
I na koniec cytaty z Twojego opowiadania, które zrobiły na mnie największe wrażenie:
Cytat: | - Bredzisz, kotku – zauważyła przymilnie. – Ale i tak cię kocham.
- Ja też cię kocham, nawet wtedy, gdy masz upaćkaną buzię – starł z jej nosa kroplę dżemu i oblizał palec. – Pyszny … w połączeniu z tobą.
Melissie zrobiło się gorąco. |
Też zrobiłoby mi się gorąco.
Cytat: | Ben oparł się barkiem o framugę okna i zapatrzył na szczyty gór. Tak naprawdę nie podziwiał widoków, ale myślał o Adamie. Jego serce przepełniały sprzeczne uczucia – ból i radość. Godzinę temu Melissa powiła ślicznego chłopczyka. Gdy Ben ujrzał tę maleńką istotkę, pomyślał, że wygląda dokładnie tak samo jak kiedyś Adam. |
Szkoda mi Bena. Chyba dotarło do niego, że może stracić syna
Bardzo spodobało mi się Twoje odniesienie do "The Philip Diedesheimer Story". Zgrabnie połączyłaś wątek z odcinka ze swoim fanfikiem. Super
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:27, 13 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Jeszcze tylko powiem, że mam nadzieję, na powrót braci Melissy  |
Do końca zostały mi dwa - trzy fragmenty. Może jakoś ich upchnę.
Aga napisał: | ...mam nadzieję, że nie zaserwujesz Adasiowi jakiegoś ostrego niedotlenienia mózgu? Trochę długo siedzi w tej kopalni |
Będzie, co ma być. Ostatnio narzekałaś, że tarmoszenie było zaledwie w granicach normy. To mnie zdopingowało do działania.
ADA napisał: | Bardzo spodobało mi się Twoje odniesienie do "The Philip Diedesheimer Story". |
Lubię ten odcinek. Adam jest tam i utytłany, i zaangażowany w pracę, pełen pasji.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Sob 18:39, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:32, 13 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Mada powiem tyle...szczęka mi opadła jak to? Będzie co ma być? Wypluj te słowa Ja narzekałam, ja? przeszukam posty...naprawdę...idę szukać.....
...dobrze juz dobrze...znalazłam, coś tam jojczyłam Ewelina czy Cardiol jest na receptę?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pią 19:36, 13 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:34, 13 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Tutaj to dopiero Adasiowi się oberwało ... przysypało go ... nie wiadomo, jak bardzo ucierpiał, bo jeśli to się zwaliło, to na pewno to i owo może mieć połamane, do tego jest odwodniony i może podduszony ... a tu dziecko mu się pewnie rodzi na powierzchni ...
Cardiol nie jest na receptę, ale Aga, jeśli to Ty podsunęłaś ten pomysł, to
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:51, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
* * * * *
Następny dzień nie przyniósł żadnych zasadniczych zmian. Mimo postawienia dodatkowych stempli, pracujący wciąż nie mogli dostać się do zasypanych. Joe i Hoss byli ledwie żywi ze zmęczenia. Cały czas mieli wrażenie, że nie dali z siebie wszystkiego, że jeszcze mogą coś zrobić. Nie chcieli odpoczywać, bojąc się, że jeśli odejdą, przekreślą szanse Adama na przeżycie. Takie rozumowanie było irracjonalne, ale w ich sytuacji całkiem zrozumiałe. Gdy w pewnym momencie kolejny kawałek stropu się zawalił, wszyscy jęknęli ze zgrozą i zawodem. Szanse zasypanych malały. Joe wytarł wierzchem dłoni twarz, rozmazując brud na policzkach. Jego przyprószone pyłem włosy wyglądały, jakby utwardzono je cementem. Hoss ciężko oddychał, ale nie zamierzał się poddawać. Wiedzieli, że długo tak nie pociągną. Nieprzespana noc, ciężka praca wyczerpały ich siły. Postanowili, że będą na zmianę odpoczywać. Hoss został na dole, a Joe opuścił szyb. Dobrze, że na zewnątrz było już ciemno, bo światło dzienne z pewnością by go oślepiło. W blasku lamp zobaczył ojca, który w pierwszej chwili go nie rozpoznał.
- Joe? – zapytał dla pewności. – Co z Adamem?
- Wciąż się jeszcze do nich nie dokopaliśmy – przyznał załamany.
- Wyglądasz, jakbyś wrócił z piekła – zauważył posępnie Ben.
- Bo to prawda. Tam na dole jest strasznie. Ta kopalnia nic sobie nie robi z naszych wysiłków. Kpi sobie z nas – powiedział rozżalony.
- Musisz odpocząć, bo zaczynasz mówić od rzeczy – zauważył ojciec i skierował go do pobliskiego namiotu. Nie minęło pięć minut, a jego beniaminek spał w najlepsze, nie słysząc ludzi przechodzących tuż obok i wymieniających uwagi podniesionym tonem. Ben przypomniał sobie, że nawet mu nie powiedział, że został wujkiem.
Tymczasem Hoss pracował dalej. Po odwaleniu dużego skalnego odłamka zobaczył czyjąś zakrwawioną rękę. Krzyknął do pozostałych. Wszyscy rzucili się w tym kierunku, uprzątając gruz. Po chwili wyciągnęli ciało rosłego mężczyzny.
- To Edward Horton – powiedział jeden z ludzi stojących obok Hossa. – Pracował w tej kopalni od początku. Zawsze miał szczęście. Nigdy wcześniej nie uczestniczył w żadnym wypadku.
- Jego szczęście właśnie się skończyło – zauważył ktoś obok grobowym głosem.
Dwóch ludzi zajęło się ciałem pracownika Hollowaya, pozostali wrócili do pracy. Hoss czuł, jak pot spływa mu po karku. Mięśnie zaczynały się buntować, ale usiłował się przeciwstawić zmęczeniu i zniechęceniu. Odrzucił połamany stempel i natrafił na czarny kapelusz. Przyjrzał mu się uważniej i wstrzymał oddech. Był pewien, że należał do Adama. Podwoił wysiłki i po kilku minutach usłyszał głuche stukanie. Ktoś dawał im znaki. Wszyscy zamilkli, nastawiając uszy, a gdy się upewnili, że po drugiej stronie jest ktoś żywy, rzucili się z zapałem do pracy. Po godzinie odwalili ostatni kawałek tarasujący przejście. Hoss wsunął głowę, ale niczego nie zobaczył.
- Adam? – rzucił w przestrzeń, ale odpowiedziała mu cisza.
Nagle wyczuł czyjąś drżącą rękę.
- Pomóżcie! – krzyknął do pozostałych.
Po chwili ujrzeli Andrew Hollowaya, którego oczy były nieprzytomne z wycieńczenia i strachu. Nie był w stanie utrzymać się na nogach.
- Co z Adamem? – zapytał Hoss, chwytając go za klapy.
- Dostał w głowę kawałkiem belki – powiedział słabym głosem właściciel kopalni. - Od wczoraj jest nieprzytomny.
- Oddycha?
- Chyba … tak – mężczyzna nie był tego do końca pewny.
- Ja tam wejdę – zaoferował się blondyn o zdecydowanie mniejszych gabarytach niż Hoss.
Zastrzygł krótko przyciętym wąsikiem i zniknął w czarnej dziurze. Hoss widywał go często w saloonie. Wiedział, że pracuje na ranczu Tatumów. Nie spodziewał się po nim takiej chęci do niesienia pomocy. Doszedł do wniosku, że w trudnych sytuacjach wielu ludzi pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Po chwili usłyszał głos mężczyzny:
- Ciągnij!
Przełożył ręce i przeciągnął na swoją stronę bezwładne ciało Adama. Szybko przyłożył ucho do jego piersi, ale nic nie usłyszał.
- Cisza! – wrzasnął zdenerwowany i skupił się, wyczulony na najmniejszy szmer.
Zdawało mu się, że jego starszy brat wciąż oddycha, ale nie był tego do końca pewny.
* * * * *
Ben przechadzał się nerwowo, nie mogąc ustać w miejscu. Hoss z taką determinacją podpierał ścianę, jakby za chwilę dom w Ponderosie miał runąć. Joe kręcił się nerwowo, rzucając zaniepokojone spojrzenia w kierunku ojca i brata. Doktor Martin od kwadransa badał nieprzytomnego Adama i żaden dźwięk nie dochodził zza szczelnie zamkniętych drzwi. Tuż za przeciwległą ścianą znajdowała się Melissa karmiąca dziecko. W ciągu ostatnich dni niewiele spała i słaniała się ze zmęczenia i zdenerwowania. Gdy dowiedziała się, że Adam żyje, rozpłakała się, czując niewysłowioną ulgę. Jednak po chwili przygnębiony Hoss dodał, że jej mąż od wczoraj nie odzyskał przytomności - po tym, jak kawał stempla uderzył go w głowę. Poczuła się tak, jakby ktoś oblał ją kubłem lodowatej wody. Miała dreszcze. I tylko widok słodko śpiącego synka sprawiał, że wciąż jeszcze jako tako się trzymała. Najgorsze było to, że doktor Martin zabronił jej wstawać z łóżka. Musiała tu tkwić i czekać, aż ktoś się ulituje i przekaże jej jakiekolwiek wiadomości. Zamknęła oczy, próbując uspokoić oddech. Z jednej strony chciała, aby lekarz wyszedł z pokoju jak najszybciej, a z drugiej – obawiała się tej chwili. Bała się tego, co może usłyszeć. Gdy dobiegł ją przytłumiony głos Bena, zrozumiała, że lekarz zakończył badanie. Siedziała jak na szpilkach. Po chwili drzwi się uchyliły i do środka wszedł doktor Martin. Przysiadł na krześle.
- Nie będę ukrywał, że stan Adama mnie niepokoi – powiedział, patrząc w jej wystraszone oczy. – Ogólne osłabienie i odwodnienie organizmu jest czymś oczywistym po kilku dniach bez wody. Jednak to, że do tej pory nie odzyskał świadomości, nie rokuje najlepiej.
- Wciąż jest nieprzytomny? – zapytała drżącym głosem.
- Gdyby to było wstrząśnienie mózgu, utrata przytomności trwałaby krócej. Myślę … - doktor urwał, marszcząc ze zdenerwowania brwi.
- Co takiego? – wyszeptała Melissa, czując gęsią skórkę na policzkach.
- Obawiam się, że to śpiączka – przyznał, zdobywając się na szczerość.
- Co to oznacza dla Adama? - wstrzymała oddech, czekając na cios, ale w tej chwili zakwiliło dziecko i oboje spojrzeli w jego stronę.
- Śliczny i zdrowy chłopiec – musiał przyznać doktor Martin. – Kiedyś będzie pogromcą serc niewieścich – powiedział z uśmiechem, a po chwili dodał. – Proszę nie martwić się na zapas. Adam jest silny i na pewno ma odpowiednią motywację, aby się obudzić. Proszę być dobrej myśli.
Wyszedł, a Melissa wzięła synka w swoje ramiona, wdychając jego zapach. Przytuliła go do serca, modląc się, aby Adam miał szansę poczuć to samo, co ona. Nie wyobrażała sobie, że może być inaczej. Wiedziała jednak, że doktor Martin nie powiedział jej całej prawdy. Czuła to.
* * * * *
Ben siedział przy łóżku Adama, wpatrując się w nieruchomą twarz swego pierworodnego. Przypomniał sobie, że już kiedyś przeżył podobne chwile. Jego syn był wtedy ciężko chory i lekarz nie wiedział, czy przetrzyma noc. Wówczas wszystko skończyło się dobrze. Chciał wierzyć, że tym razem będzie tak samo. Niestety, doktor Martin ostrzegł, że Adam może się już nie obudzić. Być może obrażenia mózgu są zbyt poważne i chory nigdy nie odzyska przytomności. Ben nie chciał tego przyjąć do wiadomości. Nie tracił nadziei, że Bóg czuwa nad jego rodziną. Wiele razy wyratował ich z przeróżnych opresji. Tym razem nie może być inaczej. Przecież Adam został ojcem. Miałby nigdy nie zobaczyć swego syna? Nie obserwować, jak rośnie i się zmienia? To byłoby zbyt okrutne i niesprawiedliwe. Sam pochował trzy żony, które ubóstwiał. Czy to nie wystarczy? Miałby teraz stracić swego najstarszego syna? Nie chciał nawet o tym myśleć.
* * * * *
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:06, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Biedny ten Adam. Strasznie mu się oderwało. Fragment pełen napięcia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 20:08, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
wzruszający, bardzo poruszający fragment. Pokazałaś dużo emocji... Aż mi się ciężko czytało. Ale... Melissa jest silną kobietą, Adam jest silny...
Postacie w twoich opowiadaniach są zawsze bardzo żywe, prawdziwe, realne. Mam więc nadzieję, że wszystko się ułoży
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:08, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Ja chyba dzisiaj nabawię się wrzodów żołądka...
Mada napisał: | - To Edward Horton |
...eh, a tak liczyłam, że to Adam
Mada napisał: | Po chwili ujrzeli Andrew Hollowaya, którego oczy były nieprzytomne z wycieńczenia i strachu. |
Mada Ty sobie igrasz z moimi emocjami....zejdę na zawał.
Mada napisał: | - Nie będę ukrywał, że stan Adama mnie niepokoi – powiedział, patrząc w jej wystraszone oczy. – Ogólne osłabienie i odwodnienie organizmu jest czymś oczywistym po kilku dniach bez wody. Jednak to, że do tej pory nie odzyskał świadomości, nie rokuje najlepiej. |
Oczywiście raczej nie uśmiercisz Adama, ale czy go nie okaleczysz? Mada co w Ciebie wstąpiło? Szaleju się najadłaś?
Ogólnie bardzo wzruszająco przedstawiłaś jak Hoss i Joe pracowali w pocie czoła, ponad siły, bez wytchnienia, w desperacji. W takich sytuacjach zawsze myślisz, że możesz więcej, dłużej, szybciej....pięknie to opisałaś....i te podpierane ściany, napięcie, oczekiwanie Melki na informacje....
*
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 20:08, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 20:10, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Rzeczywiście, dzisiejszy zestaw treści... U ADY, u Mady, u mnie...Chyba coś wisi w powietrzu
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:13, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Mada co w Ciebie wstąpiło? Szaleju się najadłaś? |
** ** ** **
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:13, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Zażyłam podwójną porcję Cardiolu ... tyle emocji ... tarmoszenie, odwodnienia jeszcze żadna forumowiczka Adamowi nie przydzieliła ... podtopienie było ... widzę, że koleżanki zaczynają rywalizację, która w bardziej wyszukany sposób "dołoży" naszemu ulubieńcowi ... I żona z synkiem ... Ben podłamany ... bracia też smutni, chociaż przyznaję starali się przy ratowaniu ... kiedy dalszy ciąg ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:14, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
...deszcz wisi Senszen....deszcz i poprzestańmy na tym u diaska a tak "lajtowo" się zapowiadało...no, no,...coś mi drży w organizmie z tego napięcia....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 20:15, 14 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:17, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Mada nie o szalej jadowity mi szło...chciałam oddać szaleństwo autorki w tym słowie w dosłownym słowa tego znaczeniu....szaleństwo w tarmoszeniu i tylko to miałam na myśli....li tylko i jedynie (czy jakoś tak )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:17, 14 Cze 2014 Temat postu: Grom z jasnego nieba |
|
|
Adam w śpiączce ,z ciężkimi obrażeniami mózgu.
Straszne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|