|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:53, 30 Sty 2014 Temat postu: Córki Johnsona |
|
|
* * * CÓRKI JOHNSONA * * *
- Mamy nowych sąsiadów – Ben poinformował synów przy kolacji, a uczynił to takim tonem, że zastygli, wpatrując się w niego uważnie.
- Jest w nich coś szczególnego? – zapytał Adam, unosząc nieznacznie brwi.
Ben zrobił taką minę, jakby ktoś na siłę wtłoczył mu do gardła kilogram cytryn. Po czym odchrząknął, ciężko westchnął, spojrzał po kolei na każdego i dopiero wtedy udzielił odpowiedzi:
- Nazywają się Johnson.
- I? – Joe czekał na pozostałe informacje, rozkładając ręce w pytającym geście.
- Poznałem dziś rano pana Johnsona – Ben znowu się skrzywił.
- Coś ci się w nim nie podoba, Pa? – dopytywał Hoss z ustami pełnymi zielonego groszku.
- Jest zamożny, potwornie zarozumiały i nadęty – wyrzucił z siebie Ben jednym tchem.
- Ma jakieś córki? – zapytał Joe.
Adam stłumił śmiech, patrząc na Bena, który niczym chmura gradowa spoglądał na Joe. Gdyby wzrok mógł zabijać, Joseph niechybnie leżałby teraz bez przytomności.
- Ma trzech synów i trzy córki – wyjaśnił Ben.
- Pa, to dlatego jesteś zły, że mają nad nami liczebną przewagę? – zapytał naiwnie Hoss.
Bena momentalnie zgotowała ta nierozważna uwaga. Rzucił serwetkę na stół, wstał gwałtownie i nie oglądając się za siebie, poszedł na górę. Przy stole skonsternowani bracia patrzyli po sobie, nic nie rozumiejąc. W końcu głos zabrał Adam:
- Ten Johnson musi być potwornie wkurzającym facetem, skoro Pa po spotkaniu z nim nie może dojść do siebie.
- Mam nadzieję, że córki nie odziedziczyły po nim usposobienia – westchnął z rozmarzeniem Joe.
- Może są brzydkie i głupie – ostudził jego zapał Adam. – Nie zapędzaj się tak w swoich marzeniach.
- Przynajmniej jedna musi być ładna – stwierdził Hoss, przełykając ostatni kęs.
- I ta będzie dla mnie – zastrzegł Joe.
Adam pokręcił głową, wzniósł oczy ku niebu i westchnął zrezygnowany.
………………………………………………….
Minęły dwa tygodnie, odkąd Johnsonowie zamieszkali po sąsiedzku, a nikt do tej pory nie widział panien Johnson. Joe dokonywał cudów, aby je wypatrzyć. Jeździł po kilka razy dziennie obok ich domu, zaopatrzył się w wojskową lornetkę, nawet zakradł któregoś wieczoru na ich ranczo. Wszystko na nic. Mieli szczelne zasłony. Pierwszej niedzieli po ich przyjeździe, Joe miał nadzieję na obejrzenie młodych dam podczas mszy, ale w kościele zjawili się tylko: pan Johnson, jego dwaj dorośli synowie i najmłodsza latorośl – sześcioletni Billy Johnson. Po mszy Joe przystanął przy drzwiach, aby poprawić swoją idealną fryzurkę i usłyszał, jak pastor pytał pana Johnsona o powód nieobecności jego córek na mszy. Mężczyzna odpowiedział, że jego córki pozostaną w domu do czasu, aż wybierze im odpowiednich mężów. Nie będą narażone na zgorszenie, zaczepki mężczyzn i plotki kobiet. Pastor wyglądał na zdumionego, usiłował nawet coś powiedzieć, ale Johnson dumnie uniósł głowę i poszedł w kierunku bryczki, przy której czekali już jego synowie.
Po obiedzie Joe postanowił odwiedzić grób matki. Wracał z nosem spuszczonym na kwintę, a minkę miał taką, że chciało się biedactwo przytulić. W pewnej chwili zobaczył, że między drzewami mignęło mu coś jasnego. Wstrzymał konia, zsiadł i zaczął się cicho skradać w kierunku niewielkiej polany. Zatrzymał się jak rażony gromem. Kilka metrów przed nim, nie wiedząc o jego istnieniu, stała śliczna, młoda dziewczyna w jasnej sukience, bez kapelusza, z długimi, czarnymi włosami, poczesanymi przez wiatr. W ręku trzymała ułamaną gałąź i wywijała nią jak szpadą, atakując niewidzialnego przeciwnika. Rozbawiona okręciła się wokół własnej osi i … dostrzegła Joe. Nie wyglądała wcale na wystraszoną czy zażenowaną. Patrzyła na niego z wyczekiwaniem, a w jej oczach można było dostrzec zainteresowanie.
- Długo jeszcze będziesz tak stał i się gapił? – pierwsza przerwała ciszę. – Skoro już mnie podglądasz, to może byś się raczył przedstawić.
- Nazywam się Joseph Cartwright, ale wszyscy mówią na mnie Joe – młodzieniec był zły na siebie, bo poczuł, że się czerwieni.
- Claire Johnson – przedstawiła się krótko.
Joe momentalnie wrócił dobry humor. Nareszcie udało mu się zobaczyć, a nawet poznać jedną z tajemniczych sąsiadek. Na dodatek była ładna, zadziorna i interesowała się szermierką – tak jak on! Natychmiast ją o tym poinformował, oferując pomoc w nauce, chwycił druga gałąź i stanął w wyjściowej pozycji. Zaatakowała go bez wahania, mrużąc oczy jak kotka. Joe musiał przyznać, że jest całkiem niezła, ale on miał i tak nad nią przewagę. Tak pokierował atakiem, że Claire stała przyparta do drzewa. Joe pochylił się, aby ją pocałować, ale dziewczyna się wywinęła i cmoknął pomarszczoną korę.
- Co to niby miało być? – zapytała rozzłoszczona. – Znasz mnie pięć minut i już uważasz, że masz prawo mnie pocałować?
Zrobiło mu się głupio i poczuł, że znowu się czerwieni. Patrzyła na niego przez chwilę, ważąc swoje myśli, po czym lekko się uśmiechnęła.
- Muszę już iść – powiedziała. – Ojciec się wścieknie, gdy odkryje, że mnie nie ma. Muszę wrócić, zanim obudzi się z poobiedniej drzemki.
- Odprowadzę cię – zaoferował się Joe.
- Lepiej nie – pokręciła głową ze smutkiem. – Gdyby mnie z tobą zobaczył, nie miałabym chwili spokoju. Codziennie raczyłby mnie kazaniami o kobietach upadłych.
- Przecież my nic złego nie robiliśmy – zaoponował i znowu się zaczerwienił, przypominając sobie swoje nieudolne zabiegi.
- On i tak będzie wiedział swoje. Żadne tłumaczenia do niego nie docierają. Poza tym, według niego, tylko mężczyźni mają prawa, a kobiety powinny siedzieć cicho i się nie odzywać niepytane.
Pożegnali się na skraju lasu i rozeszli w przeciwne strony. Joe wcześniej wymusił na Claire obietnicę, że spotkają się za tydzień w tym samym miejscu na polanie. Przepełniała go radość, bo dziewczyna bardzo mu się spodobała, a tajemnica dodawała tylko pikanterii temu niezwykłemu spotkaniu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Czw 19:57, 30 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 19:57, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Mężczyzna odpowiedział, że jego córki pozostaną w domu do czasu, aż wybierze im odpowiednich mężów. Nie będą narażone na zgorszenie, zaczepki mężczyzn i plotki kobiet. |
Straszne.
Jak na kobietę trzymaną w odosobnieniu i z dala od obcych, Claire jest wyjątkowo otwartą osobą Pozostałe dwie siostry mają też odpowiednie charaktery?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:11, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Despota z tego tatusia niesamowity ... i uparty, jesli trzy córki sobie z nim nie poradziły. Joe już z jedną rozmawiał. Ciekawe, jakie są pozostałe panny?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:16, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Trzy córki? Dla każdego po jednej Ciekawa jestem tej dla Hossa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:19, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
"Joe dokonywał cudów, aby je wypatrzyć. Jeździł po kilka razy dziennie obok ich domu, zaopatrzył się w wojskową lornetkę, nawet zakradł któregoś wieczoru na ich ranczo."
to musiało być piękne.
"Wracał z nosem spuszczonym na kwintę, a minkę miał taką, że chciało się biedactwo przytulić. "
ja nawet wiem kto by chciał niechybnie przytulić
"ale dziewczyna się wywinęła i cmoknął pomarszczoną korę. "
rozbawił mnie ten fragment.... biedactwo tyle podchodów i tylko korę zaliczył ale chyba nie wspomni o tym braciom
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:33, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: |
"Wracał z nosem spuszczonym na kwintę, a minkę miał taką, że chciało się biedactwo przytulić. "
ja nawet wiem kto by chciał niechybnie przytulić |
A ktoś nie wie? Domi tyle razy używała słów: "minka", "biedactwo", "przytulić", że musiałam to wykorzystać.
W następnym fragmencie pojawi się kolejna panna Johnson.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:36, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Claire też mi przypomina Domi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:41, 30 Sty 2014 Temat postu: Córki Johnsona |
|
|
Jak zwykle u Mady napisane bardzo dobrze ,jakby była zawodową pisarką.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:46, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina napisał: | Despota z tego tatusia niesamowity ... i uparty, |
To okropne mieć takiego ojca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:48, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
może Joe podszkoli Claire w szermierce i ta sterroryzuje tatusia...niech posiedzi z miesiąc w domu to zobaczy jak to jest
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 22:50, 30 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:49, 30 Sty 2014 Temat postu: Re: Córki Johnsona |
|
|
zorina13 napisał: | Jak zwykle u Mady napisane bardzo dobrze ,jakby była zawodową pisarką. |
Zorino, po prostu rosnę po Twoim komplemencie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:50, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Mada jest szczegółowa, dokładna i drobiazgowa i rozstrząsająca detale ....jesteś analitykiem finansowym ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:00, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Mada jest szczegółowa, dokładna i drobiazgowa |
Jakbym słyszała swego szefa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 23:06, 30 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
ja Wrocław ... nie szef..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:42, 31 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Dorothy Johnson po raz pierwszy miała okazję zobaczyć Wirginia City. Nie byłoby to jej dane, gdyby nie choroba ojca i braci, którzy od dwóch dni cierpieli na biegunkę i w żaden sposób nie mogli zrobić zakupów. Pan Johnson zbolałym głosem udzielił średniej córce swego pozwolenia, aby pojechała bryczką po sprawunki. Dorothy była pulchną blondyneczką z uroczymi dołeczkami na policzkach, energiczną i wesołą niczym szczygieł. Właśnie wychodziła ze sklepu, gdy nagle się potknęła i zaryła głową w czyjś miękki brzuch. Byłaby wyłożyła się jak długa, gdyby czyjeś silne ręce jej nie podtrzymały. Podniosła głowę i zobaczyła najpiękniejsze niebieskie oczy, jakie widziała. Należały do wysokiego, dobrze odkarmionego mężczyzny, w śmiesznym, jasnym kapeluszu, który patrzył na nią ze szczerym uśmiechem. Właśnie chciała podnieść swój kapelusz, który spadł jej z głowy. Mężczyzna wpadł na ten sam pomysł i oboje zderzyli się czołami z takim impetem, że Dorothy wylądowała na pupie, odsłaniając przy tym trzewiczek, skrawek halki i kawałek pończoszki. Mężczyzna zaczerwienił się jak burak, ale nie odrywał oczu od fascynującego widoku. Po chwili jednak się opamiętał, zrobił zawstydzoną minę i pomógł jej wstać, uchylając kapelusza.
- Hoss Cartwright, do usług – powiedział, wpatrując się w dziewczynę niczym w tęczę.
- Dorothy Johnson – dygnęła jak pensjonarka i zaprezentowała swoje słodkie dołeczki, które ostatecznie rozbroiły Hossa.
Pozbierał rozrzucone pakunki i zaoferował swoją pomoc. Nigdy dotąd żadna dziewczyna nie zrobiła na nim takiego wrażenia. Poczuł się śmieszny w swojej wyblakłej koszuli i dawno niepranych spodniach. Pomyślał o Adamie, który codziennie zmieniał koszulę na czystą, o Joe, który nie wyszedł z domu, jeśli się wcześniej hojnie nie spryskał perfumami. A on? Nie dbał o siebie, ale to się zmieni, przyrzekł sobie w duchu. Będzie przygotowany na następne spotkanie. Dziewczyna nieświadoma jego myśli odbierała pakunki, wkładając je do bryczki. Hoss postanowił jej towarzyszyć konno. Podczas drogi sporo rozmawiali. Dowiedział się, że Dorothy bardzo lubi zwierzęta. Chciałaby mieć psa, ale ojciec się na to nie zgadza. Uważa, że wszelkie przywiązanie do istot żywych jest podejrzane i grzeszne, zabiera czas i odciąga od spraw, którymi powinny się zająć kobiety bogobojne i pracowite. Hoss dowiedział się również, że dziewczyna uwielbia piec ciasta i ciasteczka. Miał tak rozanieloną minę, że Dorothy obiecała upiec mu szarlotkę w tajemnicy przed ojcem i przesłać do Ponderosy przez małego Billy’ego.
Hoss wpadł do domu, wyciął hołubca, okręcił niczym baletnica i zatrzymał zbity z tropu spojrzeniami trzech par oczu, które wpatrywały się w niego niczym w metrowego rydza.
- Spóźniłeś się na obiad – przerwał ciszę Ben.
- Hop Sing zrobił twoje ulubione spaghetti i grozi, że wyjedzie do Chin, jeśli wystygnie – powiedział z wyrzutem Adam, któremu już burczało w brzuchu.
Tylko Joe się nie odzywał. Zastanawiał się, co mogło spowodować taki przypływ dobrego humoru u jego brata. Ostatnio, gdy sam był tak szczęśliwy, miało to związek z dziewczyną… Właśnie…
- Hoss, kogo spotkałeś w mieście? – zapytał Joe, czując się jak detektyw z Agencji Pinkertona.
Brat otworzył usta ze zdziwienia i momentalnie oblał purpurą. Miał ochotę udusić Joe za to wścibstwo, ale zarówno Ben jak i Adam wpatrywali się w niego z zaciekawieniem. Musiał coś powiedzieć, a że nie umiał kłamać, wyznał prawdę:
- Dorothy Johnson.
- No i …? – dopytywał Joe, żywo gestykulując.
- Co? – zapytał Hoss, żeby zyskać na czasie.
- Ładna? – Joe uniósł znacząco brew, a Hoss pomyślał, że jeszcze dziś mu przyleje, ale tak, żeby Pa nie widział i nie słyszał.
- Ładna i miła – powiedział spokojnie Hoss. – To wyjątkowa dziewczyna. Obiecała, że upiecze dla mnie szarlotkę – zakończył, tocząc dumnym wzrokiem dokoła.
Benowi niebezpiecznie zadrgał mięsień na twarzy. Miał ogromną ochotę wybuchnąć śmiechem, ale nie wiedział, jak Hoss to przyjmie po takim… miłosnym wyznaniu, więc czym prędzej ewakuował się do kuchni, tłumacząc się niecierpiącą zwłoki rozmową z Hop Singiem.
Bracia zostali sami. Joe nie omieszkał pochwalić się, że poznał Claire Johnson.
- Została jeszcze jedna – powiedział, patrząc na Adama. – Dla ciebie.
- Nie jestem zainteresowany – odparł Adam, bez emocji popijając kawę.
- Nawet jej nie widziałeś – zaperzył się Joe. – Może jest zachwycająca!
- To mało prawdopodobne – zauważył Adam. – Johnson nie może mieć trzech pięknych córek. Ta trzecia pewnie jest nieciekawą, szarą myszką.
- Naprawdę nie chcesz jej poznać, przekonać się, jak wygląda? - drążył rozczarowany Joe.
Adam zastanowił się chwilę, a później pokręcił głową.
- Myślę, że prędzej czy później ją poznam – wzruszył obojętnie ramionami – ale nie przewiduję ekscytujących doznań.
- Ale… - zaczął Joe.
- Daj spokój – zastopował go Adam. – I skończmy tę głupią rozmowę. Wolę poczytać książkę.
Hoss w tym czasie poszedł szukać miski, w której mógłby wyprać koszulę i spodnie. Postawił też porządnie się wykąpać, chociaż był dopiero środek tygodnia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|