 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:25, 25 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ze złamaną ręką kiepsko się sypia ... szkoda, że nie zagląda do nas na forum
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 17:25, 25 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:09, 25 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: |
- Twój brat to wyjątkowo dystyngowany mężczyzna, prawdziwy dżentelmen |
Raczej pantoflarz z elementami histeryka.
Cytat: | Jestem szaleńczo zakochana w swoim narzeczonym – przyznała z bijącym sercem. |
W Adamie można być tylko tak zakochaną Mary podoba mi się coraz bardziej. Pasuje do Adama. Mada mam nadzieję, że nie szykujesz dla tych dwojga jakiejś przykrej niespodzianki. Nie wiem, ale zaczęłam się bać, czy faktycznie dojdzie do ich ślubu
Cytat: | Cóż… – brat Mary spojrzał na Adama ze śladem sympatii w swoich poważnych oczach. – Skoro jest w tobie zakochana…
- Tak powiedziała? – zainteresował się Cartwright.
- To brzmiało jakoś tak: „Jestem szaleńczo zakochana w swoim narzeczonym” – Jonathan powtórzył słowa siostry, z ukontentowaniem rejestrując szeroki uśmiech na twarzy przystojnego bruneta. |
Wyobrażam sobie zadowolenie, wręcz dumę rozpierającą naszego ulubieńca. Zresztą, który facet po takich słowach nie chodziłby dumny jak paw?
Mada fragment bardzo ciekawy i dobrze napisany. Niby uspokoiłaś akcję, ale czuję, że trzymasz w zanadrzu sporych rozmiarów niespodziankę Chyba zaczynam się bać
Mam nadzieję, że nie będziesz trzymać nas zbyt długo w niepewności. Mam tylko na koniec nieśmiałe pytanie: K I E D Y
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:13, 25 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Też się obawiam bo niby kilka dni do ślubu....a cztery fragmenty (nie żebym Ci wyliczała ale co Ty kombinujesz???
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:30, 25 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Ewelina napisał: | Kiedy kontynuacja? |
mnie już nie interesuje dokładny czas (ale jutro nie zawadzi Mada) |
To ma być sugestia czy przyzwolenie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:33, 25 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
sugestia jakby Ci wpadło do głowy zrobić sobie wolne w weekend
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:16, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
* * * * *
Następnego dnia po pamiętnym incydencie na ulicy Ethan Greenwood opuścił miasto. Hoss widział, jak prawnik wsiadał do dyliżansu jadącego do San Francisco. Zauważył, że mężczyzna ociągał się, rozglądał, jakby kogoś wypatrywał czy też miał nadzieję, że ktoś przyjdzie go pożegnać. Widać było, że jest przybity i nieszczęśliwy. Hoss podzielił się tą wiadomością z Adamem, którego ucieszyła wieść, że Greenwood dobrowolnie postanowił się usunąć i zniknąć z ich życia. Od Bena z kolei dowiedział się, że również Laura ma zamiar wyjechać z Virginia City. Była już u miejscowego prawnika i zostawiła wszelkie pełnomocnictwa względem sprzedaży rancza. Ponoć jutro wyjeżdża do Sacramento, gdzie chce otworzyć sklep z damską konfekcją. Ta wiadomość również należała do tych pomyślnych. Nigdy już nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Wstydził się tego, że była jego narzeczoną. Nigdy nie przypuszczał, że jest zdolna do takich czynów, których dopuściła się w ciągu ostatniego miesiąca. A wydawać by się mogło, że jest tylko głupia. Nigdy – podstępna, nieobliczalna, perfidna. Bardzo się pomylił w ocenie tej kobiety, intuicja też gdzieś usnęła i nie szepnęła słów ostrzeżenia. Zastanawiał się, jak mógłby jej odpłacić za te niecne intrygi, ale Mary przekonała go, aby trzymał się od tej wariatki z daleka. Nigdy nie wiadomo, co strzeli jej do głowy i w jaki sposób będzie starała się im jeszcze zaszkodzić. Dlatego wiadomość o jej wyjeździe przyjął z ulgą. Żal mu było tylko Peggy. Chętnie by się nią zaopiekował, ale wiedział, że Laura nigdy się na to nie zgodzi.
Adam zajęty tego typu myślami zajechał przed domek Charlotte. Mary już na niego czekała. Miała na sobie piękną, muślinową sukienkę w kolorze świetlistego bursztynu. Z aprobatą spojrzała na jego białą koszulę, szare spodnie i takąż marynarkę. Jej narzeczony prezentował się bez zarzutu. Byli zaproszeni na obiad, który chcieli z nimi zjeść Jonathan i Isobel. Gdy dojeżdżali do hotelu, minął ich dyliżans. W oknie mignęła piękna twarz kobiety w wieku balzakowskim.
- To niemożliwe – Mary spojrzała z niedowierzaniem na Adama.
- Co takiego? – zainteresował się, bo jego narzeczona wyglądała, jakby zobaczyła ducha.
- Ciotka Elizabeth – powiedziała zdumiona do granic możliwości. – Ale co ona tu robi? Chyba musiało mi się przewidzieć.
- Sprawdźmy – zaproponował Adam i rzucił się do wysadzania jej z powozu. Jego prawa ręka zawędrowała powyżej talii, a lewa zatrzymała na jej biodrze.
- Zachowuj się – upomniała go szeptem, rozglądając się na boki.
Adam zrobił minę człowieka sądzonego za niewinność, ale po chwili nie wytrzymał i łobuzerski uśmiech rozjaśnił jego oblicze. Nic nie mógł poradzić na to, że jego ręce tak jakoś same wybierały strategiczne miejsca na jej ciele.
Tymczasem z dyliżansu wysiadła dama w kosztownej, jagodowej sukni i fantazyjnym kapeluszu.
- Nie wierzę – powitała ją Mary. – Ciociu, co ty tutaj robisz?
- Witaj, skarbie – Elizabeth cmoknęła ją w policzek. – Bierzesz ślub, a tego wydarzenia za nic w świecie nie przegapię.
- Jonathan nic mi nie mówił – powiedziała wciąż zaskoczona.
- Bo nic nie wiedział – przyznała kobieta, rozglądając się i zatrzymując swój wzrok na Adamie. – Jakiś mężczyzna się nam przygląda.
- To mój narzeczony, Adam Cartwright – Mary przedstawiła go zachwyconej ciotce.
- Cieszę się, że mogę panią poznać – Adam z kurtuazją ujął jej dłoń, po czym zajął się licznymi bagażami.
- Oczom nie wierzę – ciotka zniżyła głos do szeptu i wzięła Mary pod rękę. – To na tym pustkowiu zdarzają się takie męskie okazy? Takiego samca nawet w Waszyngtonie nie uświadczysz.
- Ciociu! – Mary przewróciła oczyma z rozbawieniem.
- Mówię szczerą prawdę – Elizabeth ścisnęła porozumiewawczo jej ramię. - On wygląda jak ucieleśnienie marzeń każdej kobiety.
W recepcji hotelu natknęli się na Isobel i Jonathana, który na widok Elizabeth zrobił tak zaskoczoną minę, że Mary miała ochotę go uszczypnąć.
- Elizabeth, jesteś nieobliczalna – przyznał, podchodząc bliżej.
- Marudzisz, jak zwykle – ciotka zbyła go machnięciem ręki. – Jestem potwornie głodna. Mam nadzieję, że zamówiłeś przyzwoity obiad.
Po chwili okazało się, że w hotelu nie ma ani jednego wolnego pokoju. Jonathan bał się, że będzie musiał dzielić swój apartament z fertyczną krewną, gdy włączył się Adam i zaproponował gościnę w Ponderosie. Brat Mary odetchnął z ulgą, a Elizabeth ucieszyła, że pozna bliżej rodzinę pana młodego. Przy obiedzie Isobel uważnie obserwowała Adama, który dosyć nieswojo czuł się pod obstrzałem jej spojrzeń. Prawie w ogóle się nie odzywała, ale za to ze skupieniem słuchała każdej wypowiedzi Cartwrighta. W pewnym momencie nachyliła się do ucha Mary i coś jej szepnęła. Dziewczyna uśmiechnęła się i lekko pokraśniała z zadowolenia. Adam usiłował się później dowiedzieć, o co chodziło, ale narzeczona odpowiedziała, że to babskie sprawy, więc nie naciskał. Nie wiedział, że Isobel dokonała wówczas oceny jego osoby, mówiąc: „On jest po prostu boski”, z czym Mary oczywiście się zgadzała, ale nie miała zamiaru przewracać Adamowi w głowie komplementami pochodzącymi z ust innych, atrakcyjnych kobiet.
Po udanym obiedzie Adam odwiózł Mary do domu i pocałował. Chciał, żeby to był taki niewinny całus, ale jak zwykle skończyło się inaczej, niż planował.
- Oszaleliście! – zbeształa ich Charlotte, wychodząc na zewnątrz. – Ten wasz pożegnalny pocałunek wygląda jak preludium do nocy poślubnej. Do widzenia – powiedziała do Adama i zabrała Mary do środka.
- Dobrze, że nie stanęliście na środku drogi, aby każdy mógł was zobaczyć – Adam usłyszał jeszcze oburzony głos pani Watson dobiegający zza drzwi. Uśmiechnął się, bynajmniej nieskruszony i wrócił do hotelu po Elizabeth. W drodze do Ponderosny kobieta wyciągnęła z niego informacje na temat wykształcenia, zainteresowań, pracy na ranczu i rodziny. To ostatnie było przydatne, bo przynajmniej wiedziała, czego może się spodziewać. Ona tak, ale nie Ben, który w chwili przyjazdu bryczki akurat wyszedł przed dom. Zobaczywszy Elizabeth, wrósł w ziemię i oniemiał z zachwytu. Ta kobieta była połączeniem urody jego pierwszej i trzeciej żony, zabójczą mieszanką. Patrzył, patrzył i słowa nie mógł wydusić. Adam z zainteresowaniem obserwował ojca. Jeszcze nigdy nie widział Bena w stanie totalnego skołowacenia.
- Pani pozwoli, że przedstawię mojego ojca – mężczyzna jak zwykle świecił obyciem i kulturą zachowania.
- Jestem… - wykrztusił Ben i utknął. Z przerażeniem skonstatował, że zapomniał, jak się nazywa.
- Ben Cartwright – pomógł mu syn, ledwie panując nad mimiką twarzy.
- Bardzo mi miło pana poznać. Nazywam się Elizabeth Summer. Mary to moja siostrzenica – wyjaśniła, podając dłoń, której po chwili w żaden sposób nie mogła odzyskać, bo Ben zapomniał ją puścić, wpatrując się w kobietę jak w tęczę. – Adam zaproponował mi pokój gościnny w Ponderosie, bo w hotelu nie ma ani jednego wolnego – dama usprawiedliwiała się, dając jednocześnie Benowi czas na dojście do siebie.
- Tato, oddaj pani rękę i wejdźmy do środka – zaproponował w końcu Adam, widząc, że Pa chwilowo zapadł w letarg.
Ben w końcu wypuścił rękę Elizabeth. Kobieta skierowała się do wejścia. Tuż za nią szedł Adam, niosąc dwie, pokaźnych rozmiarów walizki. Obejrzał się na ojca i zgromił go wzrokiem. To poskutkowało. Ben się odblokował i ruszył za panią Summer. Wróciła mu jasność myślenia i umiejętność konwersacji. Przez kolejną godzinę zabawiał tak skutecznie Elizabeth błyskotliwą pogawędką, że nie zauważył przybycia Joe i Hossa, którzy kilkakrotnie usiłowali zwrócić na siebie uwagę rozmawiających. W końcu zrezygnowani machnęli ręką i poszli poszukać Adama. Znaleźli go na górze, porządkował pokój, który pojutrze miał dzielić ze swoją żoną.
- Kim jest ta piękna kobieta, z którą rozmawia Pa? – zainteresował się Hoss.
- Elizabeth Summer, ciocia mojej Mary – odpowiedział machinalnie Adam, układając książki.
- Pa zachowuje się, jakby całkowicie stracił dla niej głowę – stwierdził Joe, po czym usiadł na krześle, a jego nogi wylądowały na skraju biurka.
- Wiem – Adam uśmiechnął się złośliwie, a następnie bezceremonialnie zepchnął stopy brata na podłogę. – Gdzie mi tu z tymi butami? Ja tu sprzątam – zauważył lekko zniecierpliwiony.
- Po co się tak męczysz? – zapytał zdziwiony Joe. - Za kilka dni Mary ci posprząta.
- Aleś ty głupi, Joe – Adam spojrzał na niego z politowaniem. – Może jeszcze na jej powitanie powinienem usłać cały pokój swoimi koszulami, to mi je przy okazji wypierze?
- Pewnie, kobietom lepiej wychodzą takie rzeczy niż mężczyznom – powiedział, wiercąc się na krześle w poszukiwaniu wygodnej pozycji.
- Ale co będzie z naszym Pa? – zapytał przejęty Hoss, wracając do interesującej go kwestii.
- A co ma być? – Adam wzruszył ramionami. – Najwyżej się ożeni po raz kolejny.
- Zwariowałeś? – obruszył się Joe. – Macocha w tym domu?
- Joe, ile ty masz lat? – brat spojrzał na niego z litościwym współczuciem.
- Ojcu szczęścia będziesz bronił? – poparł go oburzony Hoss.
- Dobrze, już nic nie mówię – Joe podniósł ręce w obronnym geście.
- I dobrze – Adam zaprzątnięty myślami o ślubie i Mary nie za bardzo skupiał się na braciach.
- Chodźmy, Hoss. Zejdziemy na dół i coś zjemy – zaproponował Joe. – Pałam chęcią poznania kobiety, która rzuciła czar na głowę naszej rodziny.
Adam został sam. Skrzyżował ręce na piersi i zapatrzył na szerokie, stylowe łóżko. Wyobraźnia podsunęła mu takie obrazy, że po chwili czym prędzej rzucił się do przerwanego sprzątania, wspomagając się głośną recytacją sonetów Szekspira. Od wczoraj musiał zaniechać rąbania drewna, bo w siekierze obluzował się stalowy obuch i trzeba go było najpierw naprawić. Do ślubu zostało niewiele, więc miał nadzieję, że godnie przetrwa ten trudny czas narzeczeństwa.
* * * * *
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 1 temat
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:23, 26 Kwi 2014 Temat postu: Bez przyszłości |
|
|
Czyżby Ben też miał się ożenić ?
Podoba mi się to rozwiązanie ,bo z taty Cartwrighta jeszcze całkiem przystojny i atrakcyjny pan.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:39, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
No tak ... siekiera już do niczego ... zużyła się w czasie intensywnego rąbania drewna ... biedny Adam ... pewnie sobie "odbije" później to oczekiwanie Przeczuwam, że Laura jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa i pojawi się w "odpowiednim" momencie Fajna ta ciotka ... i Bena z zachwytu "zamurowało" Ciekawe, co dalej?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 13:40, 26 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:41, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Mada, dzięki za tak piękną niespodziankę. Fragment bez zarzutu lekki, radosny, pełen oczekiwania na ślub i ... noc poślubną oj, będzie się działo myślę, że ciocia Mary "usidli" Bena
Cytat: | Skrzyżował ręce na piersi i zapatrzył na szerokie, stylowe łóżko. Wyobraźnia podsunęła mu takie obrazy, że po chwili czym prędzej rzucił się do przerwanego sprzątania, wspomagając się głośną recytacją sonetów Szekspira. Od wczoraj musiał zaniechać rąbania drewna, bo w siekierze obluzował się stalowy obuch i trzeba go było najpierw naprawić. Do ślubu zostało niewiele, więc miał nadzieję, że godnie przetrwa ten trudny czas narzeczeństwa. |
Ten podkreślony fragment wywołał u mnie napad śmiechu, co dziwnie zostało przyjęte przez domowników, ale, że mam dziś szczególny dzień i więcej mi wolno, to tylko patrzą na mnie z politowaniem
Cytat: | Sprawdźmy – zaproponował Adam i rzucił się do wysadzania jej z powozu. Jego prawa ręka zawędrowała powyżej talii, a lewa zatrzymała na jej biodrze.
- Zachowuj się – upomniała go szeptem, rozglądając się na boki.
Adam zrobił minę człowieka sądzonego za niewinność, ale po chwili nie wytrzymał i łobuzerski uśmiech rozjaśnił jego oblicze. Nic nie mógł poradzić na to, że jego ręce tak jakoś same wybierały strategiczne miejsca na jej ciele. |
To się nazywa ZESPÓŁ WĘDRUJĄCYCH RĄK
Mada, a kiedy ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:40, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Podoba mi się ciotka Elizabeth. Konkretna, z werwą bez uprzedzeń. Zanim wydała opinię zebrała solidny materiał obserwacyjny. Opinia pozytywna, jak na starszą panią, bardzo śmiały rzekłabym.
Isobel też zaakceptowała Adasia, zresztą niech mnie piorun strzeli, jeśli jakaś kobieta śmiałaby inaczej ocenić naszego dżentelmena.
Obawiam się, jak i koleżanki, że Laura lub Ethan lub oboje naraz nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Fragment pełen oczekiwania przed godziną zero.
Bena normalnie strzeliła strzała Amora no, no...
Powtórzę, bardzo podoba mi się pani Watson i to jej gderanie
czekam na c.d.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 19:53, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Cudny fragment Bardzo optymistyczny, zabawny; prawie się śmiałam na głos Adam cytuje sonety Szekspira dla ochłodzenia emocji? Lepsza by była mniej natchniona lektura, jakiś poradnik...
Zgadzam się z Agą, chyba szykujesz nam wstrząsającą godzinę zero
Czekam na dalszy ciąg
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:05, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina napisał: | Przeczuwam, że Laura jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa i pojawi się w "odpowiednim" momencie |
W pewnym sensie masz rację.
Aga napisał: | Opinia pozytywna, jak na starszą panią |
Starszą panią?
ADA napisał: | Mada, a kiedy ciąg dalszy  |
* * * * * *
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:27, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Dla mnie ciotki zawsze są starsze takie ciotki -klotki tak ją sobie wyobrażam i tak pasuje z opisu wybacz ale taka zostanie w mojej głowie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:39, 26 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Nie zawsze ... Ja rodząc się automatycznie zostałam ciotką ludzi mających około 20 lat. Czasem tak bywa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|