Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Samotny jeździec ... c.d.
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Eweliny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:53, 11 Lut 2014    Temat postu: Samotny jeździec ... c.d.

Samotny jeździec

Rozdział 1

Z saloonu w Santa Cruz wytoczyło się dwóch podpitych kowbojów. Właściwie, to jeden był bardzo pijany, drugi nieco mniej. Ten potężniejszy nie mógł utrzymać się na nogach, drugi, wysoki, chudy dzielnie starał się go utrzymać w pozycji pionowej, ale nie odnosił dużych sukcesów. Większy był rozżalony na cały świat, pokrzykiwał i toczył wokół wzrokiem, jakby miał ochotę komuś przyłożyć.
Na szczęście nie miał komu. Ulica była pusta. Prawie pusta, bo od jakiegoś czasu przyglądał im się starszy mężczyzna. Wyszedł z biura szeryfa, przystanął i ujrzał znajomą dwójkę
-Whit! – zawołał – co się dzieje?
-O! Witam panie Brigade! – odkrzyknął Whit – Sam ma problemy, upił się w saloonie, chciał rozrabiać. Ledwo go stamtąd wyciągnąłem – poskarżył się kowboj.
-Sam ma problemy? Znów na bakier z prawem? – zapytał Brigade
-nie, panie Brigade. Nic z tych rzeczy. Osobiste – odpowiedział Whit
-to co? Trzeba go otrzeźwić ? - zaproponował przechodzień. Wspólnymi siłami zaprowadzili, a raczej zaciągnęli Sama do koryta z wodą. Kilka razy zanurzyli. Zaczął odzyskiwać świadomość. Powtórna seria zanurzeń przyniosła lepsze rezultaty. Można było się z nim porozumieć, a przynajmniej docierała do niego treść stawianych pytań.
-Sam! Co się stało? – pytał Ben Brigade
-nic – spokojnie odpowiedział Sam – tylko świat mi się zawalił – dodał i otrząsnął się ze ściekającej z niego wody.
-jak to świat? Miałeś piękne plany. Wiedziałeś co chcesz robić, miałeś kobietę … wywód Bena został przerwany krzykiem Boone’a
-no właśnie! Miałem! Miałem kobietę. Piękną. Tak pięknej nigdy nie widziałem. Kochałem ją! Nigdy nie spojrzałbym na inną. Wszystko bym dla niej zrobił! Wszystko oddał, żeby ją mieć … A ona …
-no właśnie. Co ona? – zapytał Brigade, który zaczął domyślać się, co tak zmartwiło Boone’a
-a ona … słuchała … uśmiechała się do mnie … a ja patrzyłem w te … no … oczy i mówiłem … jechaliśmy do Santa Cruz z Billym. Marzyłem, ze kiedy go oddam szeryfowi, ja i Whip dostaniemy tę Am …. Coś tam ... i będziemy mogli zacząć nowe życie – żalił się Boone – opowiadałem jej o naszym ranczo, jacy będziemy na nim szczęśliwi – roztkliwił się Sam – jak z Whitem będziemy robili ogrodzenie, wpuścimy bydło, wyremontujemy chatę … posadzimy drzewa wokół domu … owocowe, jabłonie i wiśnie – chlipnął – ona słuchała, a ja mówiłem i patrzyłem na te … duże oczy … i marzyłem …
-i – nieco niegrzecznie przerwał mu Brigade
- i kiedy przyjechaliśmy do Vera Cruz, załatwiłem sprawę z Billym Johnem, i miałem gadać z pastorem. No, nie żeby od razu, bo niedawno jej mąż zginął, ale za jakiś miesiąc … po co czekać rok. I tak … no wiesz, w czasie drogi … myślałem, że mnie lubi …
-a ona? – Brigade pragnął przyspieszyć tok opowiadania Boone’a
-a ona w Vera Cruz po tygodniu zakręciła się koło właściciela sklepu i … ma wyjść za niego za mąż – wyrzucił z siebie Sam.
-no to ci smutno – podsumował Ben
-smutno?! Świat mi się zawalił – wrzasnął Sam – ja … nie wiem co mam zrobić! Chyba dam komuś po pysku … ale jakoś nie mam ochoty … po co? – Boone był załamany
-może mam dla ciebie radę – zawiesił głos Ben
-a co mi po radzie? Zostawiła mnie jak psa dla takiego … a ja ją tak …
-słuchaj Boone, lamentujesz jak stara baba. Na smutek najlepsza praca. Mam dla ciebie robotę. Ale nie wiem, czy się nadasz. Niebezpieczna …
-nic mi nie jest straszne – bojowo wrzasnął Sam – nawet jak mnie zastrzelą … kto po mnie zapłacze? – zapytał retorycznie – Whit? Tak Whit zapłacze po mnie. Whit! Przyjacielu … tylko ty mi zostałeś
-Sam. Ja też jestem twoim przyjacielem – mruknął Brigade – potrzebuję odważnego człowieka i godnego zaufania. Mogę liczyć na ciebie? No i na Whita oczywiście - zapytał
-Ben, uważasz mnie za przyjaciela? Za człowieka godnego zaufania? – Boone dochodził do siebie – możesz liczyć na nas. Zgadzam się. Co to za zadanie? – zapytał
-idziemy. Czasu jest mało. Na miejscu wyjaśnimy – Brigade jak zwykle był małomówny. Ruszyli. Po kilkunastu minutach dotarli do placyku przed kościołem. Stały tam trzy zakonnice i pięć dziewcząt w strojach uczennic klasztornej szkoły.
-witam, matko Anunciato. To są ci ludzie o których matce wspominałem – wskazał na oniemiałych Sama i Whita
-ci? Zdziwiła się zakonnica – wyglądają …
-to pozory matko. Ci ludzie doskonale radzą sobie w górach i na prerii, pokonają bandytów i wiedzą jak nie drażnić Indian.
-ale …nasze panienki …
-matko Anunciato, gwarantuję, że ci panowie zachowają się jak na dżentelmenów przystało, są odpowiedzialni i można na nich polegać. Może matka spokojnie powierzyć im swoje podopieczne.
Zbaraniały Boone ogarnął wzrokiem grupę – zakonnice, pięć młodych panienek ze spuszczonymi oczami, z okrągłymi okularkami w drucianej oprawce na zadartych noskach, skromnych, z włosami ściągniętymi w ciasno zaplecione warkoczyki, spojrzał na uśmiechniętego Brigade’a (pierwszy raz widział uśmiech na jego twarzy!) i kiedy usłyszał, że do tego jest to grupa bardzo pilnych uczennic i panienek z najlepszych domów z Sonory - Boone nie wiedział, czy ma się śmiać, czy płakać. On się do tego nie nadawał. Nigdy w życiu nie rozmawiał z damą. Nigdy nie rozmawiał z panienką z dobrego domu. Nigdy nie rozmawiał z prymuską, kobietą, która zapewne czytała książki. Whit też nie rozmawiał.
-Brigade – wycedził przez zęby – Brigade, ty … Brigade, ja wolę Apaczów, walczących Apaczów, albo grizzly … jęknął, spoglądając z obawą na stadko powierzone odpowiedzialnej, jego Boone’a opiece.
Whit stał obok, ale wyraz jego twarzy wskazywał, że podobne myśli przebiegają i przez jego głowę.
Jakie myśli kłębiły się w głowach dziewcząt, które czekała trudna podróż? Lepiej, żeby matka Anunciata ich nie odgadła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 0:19, 27 Mar 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:01, 11 Lut 2014    Temat postu:

świetne Exclamation czekam na ciąg dalszy. I chyba wiem, co sobie panienki myślą Laughing
postacie oddałaś bardzo wiarygodnie

" a ja patrzyłem w te … no … oczy i mówiłem"
od razu przypomina mi się scena z Samotnego..." "w oczy.." kto oglądał wie Laughing super klimat...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:02, 11 Lut 2014    Temat postu:

Dzięki Very Happy I po co było...? Bardzo ładne i interesujące... Widząc Boone'a z twarzą Adasia jakoś tak się swojsko poczułam... kontynuuj... te panienki to niezły cyrk Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:02, 11 Lut 2014    Temat postu:

Potem więcej się dzieje Very Happy Kiedy już wędrują ...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 12:51, 26 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:03, 11 Lut 2014    Temat postu:

To dawaj... Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:04, 11 Lut 2014    Temat postu:

Bardzo fajne i czekam co będzie dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:06, 11 Lut 2014    Temat postu:

tak...dawaj, dawaj, ja też czytając niemal "oglądałam" Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 22:25, 11 Lut 2014    Temat postu:

Bardzo ciekawie się zapowiada Smile Czekam na więcej Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:26, 11 Lut 2014    Temat postu:

Rozdział 2

Sam Boone stał naprzeciwko gromadki dziewcząt intensywnie się w niego wpatrujących. On również patrzył na nie z przerażeniem. Pięć drobnych figurek dziewczęcych ubranych w przepisowe mundurki, przypominały Boone’owi pięć niewielkich, lecz groźnych i wygłodniałych myszek szykujących się do zjedzenia kawałka smakowitego sera. Zerknął na Brigade’a wzrokiem żebrząc o litość. Nie znalazł jej. Matka Anuncjata również przyglądała się Boone’owi i Whitowi ze zmarszczonymi brwiami. Zapatrzona grupa podskoczyła nerwowo na dźwięk jej głosu
-mniemam, że mam do czynienia z dżentelmenami – retorycznie zapytała. Sam i Whit rozejrzeli się wokół, potem spojrzeli na siebie – w całym ich życiu, nikt, nigdy nie wziął ich za dżentelmenów!
-panienki są córkami elity miasta Sonory, niedawno przybyły wraz z rodzicami z Bostonu i zostały oddane nam pod opiekę – zawiesiła głos – tu w naszej szkole stały się prawdziwymi damami, zdobyły wiedzę niezbędną w życiu eleganckiej kobiecie, a także utrwaliły niezłomne zasady moralne, jakie będą pielęgnować w rodzinach, jakie niewątpliwie będą posiadały. Rodzice są zaniepokojeni sytuacją w Meksyku i przysłali listy z prośbą o przywiezienie. W klasztorze kilka sióstr zachorowało. Wymagają naszej opieki. Nie możemy jechać z naszymi podopiecznymi. Poprosiłam pana Brigade’a, którego cenię i szanuję … o polecenie mi ludzi godnych zaufania do eskortowania panien – spojrzała pytająco na Sama i Whita. Kowbojów zamurowało. Nawet wymowny zwykle Sam zapomniał języka w gębie. Eleganckie damy, zasady moralne … dla nich to egzotyka. Na twarzy Whita widać było intensywną pracę mózgu … on chyba połowy słów z tego przemówienia nie zrozumiał. Ja ćwierci – z ironią pomyślał Boone. Cóż, bierzemy byka za rogi … to jest zapewnimy eskortę aż do Sonory. Ale to z tydzień będzie ta podróż trwała – pomyślał i wcale mu to nie dodało otuchy
-czy szanowne panienki potrafią jeździć konno? – zapytał starając się okazać maksimum uprzejmości … bądź co bądź miał z damami do czynienia. Starał się. Usłyszał stłumiony chichot. Cholera – wygłupiłem się – pomyślał.
-tak, proszę pana. Umiemy jeździć konno – grzecznie odpowiedziały – chórkiem! Boone podejrzliwie zerknął, ale w oczkach ukrytych za okrągłymi szkiełkami trudno było zobaczyć jakikolwiek ślad drwiny. Mimo to pomyślał, że dziewczęta mają niezły ubaw – pewnie żartują sobie ze mnie i z Whita, a co będzie w drodze? – powtórnie jęknął w duchu i błagalnie zerknął na Brigade’a. Cóż, w oczach twardziela dojrzał iskierki głęboko skrywanego śmiechu. Tak. Tutaj nie znajdzie litości. Boone sam chciał podjąć się tego zadania … gdyby wiedział o co chodzi … wolałby się powiesić. Teraz za późno. Dał słowo – pomyślał melancholijnie – cóż jeszcze gorszego może mnie spotkać? Carrie mnie rzuciła, marzenia o ślubie się rozwiały … zostało tylko zaniedbane ranczo i … to stadko do przeprowadzenia.
-to jest bardzo niebezpieczna podróż – zabrał głos Brigade. Na niedoświadczonych podróżnych czyhają różne niebezpieczeństwa – od jadowitych pająków, węży, wilków po bandytów, oraz Indian. Dlatego będą towarzyszyć paniom ci dwaj doświadczeni kowboje, doskonale znający teren, potrafiący walczyć i dogadać się z Indianami. W oczkach myszek błysnęły iskierki. Boone nie był pewien, czy podziwu, czy ironii. Nie wiedział co myśleć o tych … no właśnie … jak toto określić? Kobieta? Dama? Uczennica? Z Carrie nie było problemu. Od razu było widać, że jest kobietą! Piękną kobietą … o wielkich, wymownych ... oczach - westchnął ... Cóż … było, minęło.
-to wyruszamy – zarządził Boone – rozumiem, że siostra przygotowała jedzenie na drogę … -zawiesił głos. Matka Anunciata skinęła głową i dodała – dla panów oczywiście również przygotowałyśmy stosowną ilość prowiantu. Boone usłyszał szept Whita
-Sam, co one dla nas naszykowały? Co to jest prowiant? – w jego głosie można było wyczuć lekką panikę.
-żarcie - uświadomił go Boone – no to proszę … panie o … i tu zabrakło mu konceptu … Brigade litościwie przyszedł mu z pomocą
-panienki, proszę się szybciutko przebrać w podróżne stroje i stawić z bagażami … powiedzmy za 20 minut …
-mam nadzieję, że będziecie gotowe do drogi i nie zawstydzicie nas przed panem Brigade’m i … panami oświadczyła matka Anunciata. Dziewczęta dotrzymały słowa i w oznaczonym czasie, przed szeryfem, zakonnicami i kowbojami stanął rządek myszek w podróżnych strojach, objuczonych niezbędnymi bagażami.. Zielonkawych strojach tym razem.
-teraz wyglądają jak skrzyżowanie myszy z żabą – pomyślał bez należytego damom szacunku Boone.
-ruszamy! – zakrzyknął – w drogę – dodał, na wszelki wypadek. Żeby tylko nikt znajomy mnie nie zobaczył w tym towarzystwie – pomyślał. Ale wstyd!
--Hej! Boone! – usłyszał okrzyk. Po drugiej stronie ulicy stało dwóch znajomych kopaczy złota – Boone! Szkółkę niedzielną otworzyłeś? Czy pensję dla panienek? – zarechotali. Boone zrobił wściekłą minę, dziewczęta zadarły wysoko noski i z góry spojrzały na rechocących gburów. Zmierzyły ich wzrokiem od stóp do głów, aż tamci zamilkli zdziwieni.
Ufff! Nareszcie poza miastem. Byle dalej, tam gdzie nie ma ludzi. Obejrzał się. Myszki wytrwale galopowały na swoich wierzchowcach. – no, no – pokręcił głową – nie narzekają, nie marudzą, że chce im się jeść, że chcą się napić, że kurz, że ciepło … kto by pomyślał, ze damulki są takie ciche. Ale to przecież początek – zreflektował się … potem może będzie gorzej. Zaczną jojczeć, że im zimno, że wieje, że jedzenie kiepskie … no tak jedzenie.
-teraz zatrzymamy się – poinformował karną grupkę Sam
-na posiłek? - chórkiem zapytały myszki
-że co? – zdziwił się Whit
-szamać będziemy – wyjaśnił mu Boone
-aaaa – ucieszył się Whit. Postój. Myszki zsiadły z koni – O! Rozluźniły im popręgi i spętały nogi, żeby wierzchowce mogły sobie poskubać trawę i jednocześnie nie uciec. Jedna myszka (Bonne jeszcze nie potrafił ich rozróżnić) wyciągnęła koc, druga z innej sakwy wyciągnęła jakieś naczynia, trzecia zajęła się rozpalaniem ogniska? No tak, oni powinni dostarczyć gałęzi … na szczęście jest trochę suchych patyków niedaleko. Whit zakrzątnął się i przyniósł dziewczętom. Boone spod oka patrzył na to wszystko coraz bardziej zdziwiony. Myszki cały czas poruszały się, a ich ruchy były szybkie, zdecydowane i przemyślane. No, no, co za organizacja pracy – pomyślał Boone. Ognisko paliło się jasnym płomieniem. Whit otaczał je troskliwie kamieniami, żeby ogień nie rozprzestrzenił się dalej. Nad ogniskiem grzał się metalowy czajnik, czuć było zapach kawy. Boone przełknął ślinkę. A cóż to do chol … jest?! – zdziwił się – kolejna myszka na kocu rozłożyła naczynia! Talerze, talerzyki, filiżanki, serwetki i … łyżki, łyżeczki, widelce?! Co to? Przyjęcie u królowej Wiktorii?
-panie Boone, panie Whit – prosimy bardzo – usłyszał zgodny mysi chórek. Wokół pięknie nakrytego kocyka siedział wianuszek myszek. Proste plecki, ręce na kolanach, kolana zakryte serwetkami. Boone’owi i Whitowi opadły szczęki. Po raz kolejny. Jedzenie wyglądalo bardzo apetycznie, ślinka im napłynęła do ust na jego widok, ale … jak tu usiąść, położyć serwetkę … i do cholery jak trzymać te … no i które brać, bo sporo ich …
-prosimy, prosimy – myszki zgodnie zapraszamy przerażonych ludzi Zachodu. Boone mruknął
-wezmę coś i stanę na warcie. Ktoś musi cały czas mieć oko na okolicę. Chwycił apetyczną kanapkę, jakiś kawałek mięsa i umknął w pobliże koni, udając, że pilnie i czujnie rozgląda się wokoło. Czuł się jak prosię, bo zostawił Whita samego z tymi … tu Boone stłamsił wyraz cisnący mu się na usta, bo to jednak kobiety … no i damy, jak ta zakonnica stwierdziła. Zjadł kanapkę i mięso. Dobre – pochwalił w myślach. Szkoda, że nie wziął więcej. Ciekawe jak tam Whit daje sobie radę ? Chyba dostaje niezłą szkołę – uśmiechnął się. Przycupnął w pobliżu koni, za kamieniem, żeby nie patrzeć na te … podopieczne. Powoli zapadał w sen, z którego wyrwał go ryk Whita. Poderwał się – co one mu zrobiły? – z przerażeniem pomyślał i popędził na odsiecz przyjacielowi. Po dwóch, trzech susach przystanął i ze zdziwieniem popatrzył na Whita skaczącego wokół ogniska, wymachującego rękami i wydającego dziwne porykiwania. Niskie, gardłowe. Myszki siedziały nieruchomo wpatrzone w miotającego się i porykującego mężczyznę.
-co się dzieje? – kolejny raz zadał sobie w myślach pytanie. Podszedł do nich i chrząknął znacząco.
-o! Sam! Właśnie pokazywałem paniom, jak zabiliśmy tego grizzly – wyjaśnił Whit oniemiałemu ze zdumienia Boone’owi
-jak zabiliśmy … Whit, czy doszczętnie zgłupiałeś … urwał, nie chcąc strofować kumpla przy kobietach
-Sam, panie są bardzo ciekawe, jak tu się żyje, na zachodzie, to im opowiadam – wyjaśnił Whit
-prosimy panie Boone, niech pan usiądzie z nami i też coś opowie … może o tych Indianach, których z panem Whitem we dwóch pokonaliście, kilkunastu ich było – prosiły zachwycone myszki
-kilkunastu? Indian? ... A! TYCH Indian ... – zdziwił się Boone, ale usiadł. A co mu tam. Bab się będzie obawiał? Zerknął na kocyk. Jedzenie jeszcze zostało. Apetyczne. Jakiś placek z dodatkami. A co tam! On Boone nie boi się bab. Zuchwale sięgnął po jeden kawałek. Spory kawałek. Jedna z myszek uczynnie podsunęła talerzyk. Boone’ zamurowało. Po co mu talerzyk, jak może to w łapie trzymać … powariowały?
-Sam, to się je z talerzyka, takim widelcem, tym z trzema ząbkami – uczynnie wyjaśnił mu Whit. Widelcem! Z trzema ząbkami! A to … salonowiec jeden! Istny hrabia! Lord się znalazł! Zostawił go na 20 minut i już go te … myszki przerobiły. Łypnął wściekle spod oka i … wziął posłusznie widelec … z trzema ząbkami i zaczął powoli dziabać placek. Apetyt nieco mu zmalał. Popatrywał na Whita, na myszki, na ognisko i zastanawiał się nad dalszą podróżą, co jeszcze ich spotka … I co one zrobią z Whitem po tygodniu wędrówki, jeśli już po dwudziestu minutach Whit skacze koło nich jak … pajac – dodał z pasją.
-panie Boone, nie wiedziałam, że tu jest tak pięknie – stwierdziła jedna z myszek. Sam rozejrzał się
– faktycznie ładnie tutaj, zielono, trochę skał, rzeczka, ziemia czerwonawa, bo ma w sobie dużo … jakiejś glinki, niebo błękitne … owszem, ładnie – przyznał - ale dalej na zachód też są ładne widoki, kiedy przejedziemy Sierra, będą po drodze i kotliny, i trochę pustyni … popatrzycie sobie panie – obiecał. Myszki po skończonym posiłku zabrały się do sprzątania. Sam w duszy podziwiał ich organizację, składne, szybkie ruchy. O i już nie ma śladu po zastawie, jedzeniu i serwetkach. Słońce coraz bardziej grzało. Było coraz cieplej. Myszkom też chyba było gorąco. Popatrzyły na siebie, coś poszeptały i … zaczęły zdejmować kurteczki, zdjęły okularki, rozplotły warkoczyki, potrząsnęły głowami, żeby włosy trochę się „roztrzepały” i … Boone’a zamurowało. Stało przed nim 5 ślicznych, młodych dziewcząt. Wcale niepodobnych do myszek. Ładniejszych niż Carrie! Kobietę, którą do tej pory uważał za najpiękniejszą , no może nie na świecie, ale w kilku stanach pewnie i owszem. Spojrzał na Whita i zastanowił się, czy i on, Boone tez ma taką głupia minę? Nie wiedział w którą stronę patrzeć! Pięć ślicznych panienek! Jak on je dowiezie do tej Sonory. Tu prawie nie ma kobiet. Jeśli ktoś je zobaczy, to pół stanu się zleci! Nagle usłyszał pisk.
-wąż! Wąż – krzyczały przerażone. Przed nimi, na skałkach wił się meksykański wąż królewski. Bardzo niezadowolony, że zakłócono jego spokój. Podobny do koralowca, ale zupełnie niegroźny. Boone porozumiewawczo spojrzał na Whita i strzelił obok węża. Przerażony gad umknął w najbliższe zarosla. Dziewczęta z podziwem popatrzyły na kowboja.
- w czasie drogi musimy bardzo uważać na węże, jadowite pająki, wilki, kojoty, warany i jadowite jaszczurki …
-ale … panie Boone … obroni pan nas przed nimi – zapiszczały przerażone kobiety.
-hm! Po to tu jesteśmy z Whitem – odrzekł Boone i z zadowoleniem się uśmiechnął. Niech te … podopieczne wiedzą kto tu rządzi i kogo mają słuchać. Niestety, na wędrowców czyhało kolejne niebezpieczeństwo. Strzał Sama usłyszała grupka Komanczeros. Bandyci postanowili sprawdzić kto strzelał i po co. Dziewczęta powoli pakowały resztę rzeczy do sakw podróżnych. Sam i Whit przyglądali się dziewczętom – oczywiście po to, by dopilnować, żeby robiły to porządnie a bandycie niepostrzeżenie zbliżyli się do nich.
-zobacz, jakie ślicznotki – obleśnie zarechotał jeden z nich
-i tylko dwóch mężczyzn jest z nimi – zauważył kolejny
-to strzelamy do nich i potem bierzemy się za ślicznotki – zaproponował trzeci
-zgłupiałeś? Jeszcze którąś uszkodzimy. Najpierw zabawimy się z nimi, a potem sprzedamy do burdelu papy Mo … tylko trzeba zaskoczyć tych dwóch. Nas jest pięciu. Nie mają szans. Podczołgali się jeszcze kawałek i … Whit nawet nie poczuł uderzenia w głowę, a Sam został otoczony przez trzech napastników, powalony na ziemię przez potężnego osiłka i błyskawicznie związany.
-no laluchny, chodźcie … zabawimy się – obiecywał jeden z napastników. Kobiety najpierw skamieniały, potem uśmiechnęły się zagadkowo do zbliżających się zbirów. Związany Boone zgrzytał zębami – ładnie się nimi opiekowałem. Miałem je chronić, a teraz … przez głowę mu przechodziło, co czeka dziewczęta. Przecież te łotry skrzywdzą je wszystkie a potem sprzedadzą do jakiegoś burdelu. Jak on spojrzy w oczy Brigade’wi i matce Anuncjacie? Jeśli spojrzy, bo chyba jego i Whita zabiją na miejscu. Zerknął na Whita. Przyjaciel dochodził do siebie, ale nic nie mógł zrobić. Na wszelki wypadek też go związali. Pozostało im chyba niewiele życie. A do tego będzie świadkiem sceny gwałtu … owszem, denerwowały go, ale … ostatnio, to znaczy kiedy rozplotły te śmieszne warkoczyki mniej … znacznie mniej. Szkoda dziewcząt. Pocierał związanymi za plecami rękami o jakiś kamień, ale to wszystko tak długo trwało … a jeszcze nogi …
Bandyci byli coraz bliżej dziewcząt. Jeden wyciągnął łapę, żeby dotknąć jednej z nich, przyciągnąć ją może do siebie i … Boone nie wierzył własnym oczom. Usłyszał okrzyk dziewczyny i … zobaczył zbira leżącego na ziemi i trzymającego się za rękę. Chyba złamaną – stwierdził z satysfakcją Boone.
Druga z dziewcząt doskoczyła do kolejnego napastnika i kopnęła go w … Boone aż rzuciło, kiedy pomyślał, jak faceta musiało zaboleć. Przykucnął i cienko popiskiwał. Zaskoczeni pozostali bandyci nie zdążyli wydobyć broni, Zostali również skopani, przerzucani, okładani po głowach. Najlepiej trzymał się ten, który jego powalił, ale jedna z kobiet nie zdążyła jeszcze schować tego metalowego czajnika i walnęła go nim w głowę. Druga poprawiła kopniakiem w … bardzo czułe miejsce i osiłek dołączył do powalonych kolegów.
-Whit! Ale kompromitacja – jęknął Boone – to my powinniśmy tak ich załatwić, nie te kruszyny
-panie Boone, nic się panu nie stało? Może wody? Panie Whit? Wszystko w porządku – troskliwie dopytywały się o ich samopoczucie. Boone zastanawiał się, co lepsze … a raczej gorsze – udawać, że się tak oberwało, że człowiek ledwie dochodzi do siebie, czy dziarsko zapewniać, że nic im nie jest. I tak źle i tak niedobrze. Postanowił milczeć. Hm! Nawet przyjemnie, kiedy delikatne dłonie sprawdzają, czy nie ma guza na głowie, podają kubek z wodą, przecierają skronie, rozpinają koszulę …
-ooo- jęknął – już mi lepiej – gdzie panie nauczyły się tak walczyć? – nie wytrzymał z ciekawości i zapytał Sam
-jak to gdzie? – zdziwiły się panienki – w szkole klasztornej – wyjaśniły. Boonowi i Whitowi po raz kolejny szczęki opadły.
-w szkole klasztornej?! A ja myślałem, że tam raczej modlitwy, szycie, gotowanie … zawiesił głos Sam
-modlitwy też, szycie i gotowanie również – zapewniły podopieczne – ale siostra Desiderata pokazała nam, jak bronić się przed natarczywymi mężczyznami – pochwaliły przewidującą zakonnicę dziewczęta.
- ja cię kręcę, Sam, nie chciałbym być facetem, który je zaczepi – jęknął z podziwem Whit
-ja chyba zaczynam chcieć, ale … głupio byłoby dostać od takiej drobiny – pomyślał Sam a głośno powiedział – to i panie chyba sporo ćwiczyły … szybko poszło
-ja mam braci, to w domu też dodatkowo – szepnęła jedna z nich.
-my na kuzynach – przyznały się trzy dziewczęta
-a ja nie mam takiej wprawy, to tym czajnikiem trochę sobie pomogłam … ale też poskutkowało – pisnęła piąta, najmniejsza i najdrobniejsza. Boone przyjrzał się jej. Drobniutka, szczupła, miłą buzię i gęste, brązowe włosy. Stwierdził, ze wygląda na bardzo sympatyczną. Reszta dziewcząt również zyskała w jego oczach. No tak. To są pewnie damy, ale nie wywyższają się, są miłe i … ech … równie dobrze może marzyć o gwiazdce z nieba.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 0:26, 27 Mar 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Neth P
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:28, 11 Lut 2014    Temat postu:

Dawaj jeszcze Smile Za mało Confused Więcej, więcej Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:30, 11 Lut 2014    Temat postu:

Jeszcze nie skończyłam ... na razie mam szkic ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 22:33, 11 Lut 2014    Temat postu:

Szkoła klasztorna... Bardzo niespotykany miała program Rolling Eyes
Od początku mnie zastawiało - czemu wszystkie miały okulary? Kamuflaż?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:34, 11 Lut 2014    Temat postu:

Dużo czytały, to i wzrok im się trochę popsuł Very Happy No i siostra zalożyła, że powinny wygladać mało atrakcyjnie ... ze względów strategicznych ...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 12:58, 26 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:37, 11 Lut 2014    Temat postu: Samotny jeżdziec -ciąg dalszy

U Eweliny jak zawsze wszystko dopracowane.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:38, 11 Lut 2014    Temat postu:

"Druga z dziewcząt doskoczyła do kolejnego napastnika i kopnęła go w … Boone aż rzuciło, kiedy pomyślał, jak faceta musiało zaboleć."

mnie tez zarzuciło Laughing

genialne Exclamation i co tak długo zwlekałaś Question

ciekawe jak Ci biedni chłopcy obronią się przed tymi panienkami i ich zachciankami Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Eweliny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin