Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Potańcówka w Ponderosie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Eweliny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:47, 23 Sie 2012    Temat postu:

Widzę, że ktoś się za mną wstawił. Very Happy
Tak to już jest w tych fanfikach, Josefina nie chciała skakać na Adama, a u mnie musiała, ja też do tego kopania po tyłku wyrywna nie jestem, do takiej "tłumnej" napaści na dwie niewiasty, też nie. Chyba nas tam za dużo było na nie dwie.Laughing
Ale w fanfiku rzeczywiście jakoś wytrzymam i mogę przymknąć oko . Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamila7997
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:56, 24 Sie 2012    Temat postu:

O ja! Jestem w opowiadaniu *rechot*.

Bardzo, bardzo dziękuje. Piękne opowiadanie. Tak, tak. Ja bym mogła nawet konika w ogródku trzymać!
No i oczywiście zachowanie pozostałych pań - ewenement. Te wasze opowiadania to odkrycie roku, poważnie! Nawet rozmawiałam tajnie z naszą administratorką i stwierdziła, że lepiej wam wychodzą scenariusze, niż scenarzystom Bonanzy! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:21, 24 Sie 2012    Temat postu:

Staramy sie, chociaz trudno napisać coś gorszego niz scenarzyści Bonanzy, popelniali wyjatkowo dużo błędów, mylili imiona, fakty, nie trzymali sie chronologii itd...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:01, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Część VI


Potańcówka w Ponderosie


Ben miał przygotowana niespodziankę. Właściwie, to on ją przygotował dość dawno temu, ale musiał cierpliwie czekać na przesyłkę z samego Nowego Jorku.
–jestem najbogatszym ranczerem w okolicy, stać mnie na wiele, a mój ogród, jest raczej nędzny… ot, parę drzew owocowych, trochę krzewów, trochę kwiatów i jedna ławeczka…
-Adama pewnie zwali z nóg z zachwytu, jak to zobaczy…
Pojechał do miasta wraz z Hossem po odbiór przesyłki…
Hoss był dzisiaj jakiś zamyślony, nawet nie zapytał, co jest w tej paczce?, właściwie pace… solidnie zapakowanej, zabezpieczonej przed uderzeniami…
Powrót… Wyładowanie pakunku, wielkiego, ciężkiego zwabiło resztę rodziny. Bracia zgromadzili się wokół dużej, pionowo stojącej paki…
-Pa, co to jest? Zapytał Adam
-no właśnie, zgodnie zawtórowali mu Hoss i Joe
-niespodzianka! Nikt nie ma czegoś takiego w ogrodzie, aż po San Francisco…
Opadły ostatnie deski chroniące cenny ładunek, odgarnięto siano i pakuły chroniące przed zarysowaniem, oczom Cartwrightów ukazała się naturalnych rozmiarów rzeźba – posąg pięknego młodzieńca z lekko uniesiona ręką.
-tę rzeźbę ustawię w naszym ogrodzie, będzie stanowić jego ozdobę… i nikt w okolicy nie ma takiej, posadzi się tylko więcej kwiatów…
-hm! Pa, ale… to chyba będą wysoko rosnące kwiaty, Adam, którego „zatkało” na widok kopii antycznego posągu, odzyskiwał głos
-pa, ten pan jest goły, Hossowi ledwo przeszły przez gardło te słowa…
-ależ on ukazuje, antyczne piękno nagiego ciała…
-pa, tam jest więcej… szczegółów…
-nie ma, jest listek, zaśmiał się Ben… z min synów wywnioskował, że jednak cos tu nie pasuje… odwrócił się i uważniej spojrzał na strategiczne miejsce Apolla…
-co jest, wrzasnął – wybierałem z katalogu tego z listkiem
-pa, on… nie ma listka, wyszeptał zawstydzony Hoss
Adam wstrząśnięty patrzył na to „dzieło” sztuki. Jak wytłumaczyć pa, że to jest w złym guście, że to jest tandetna kopia niby antycznej rzeźby, kicz, najgorszy z najgorszych!
Zerknął na etykietę na opakowaniu,
-pa, to pomyłka, ta paczka nie jest chyba dla ciebie, zawołał
-jak to nie dla mnie? Przecież zamawiałem rzeźbę tego… jak mu tam Apolla
-pa, tu w jednym miejscu jest – adresat B. Cartrit
-to ja, pomylili literki w nazwisku, to się zdarza…
-nie, pa, tu na drugiej nalepce jest –pani Brigitte Cartrit, Palace - Chez Brigitte
-no tak, oni tam mają taki antyczny wystrój… Ben urwał, zdawszy sobie sprawę, że mówi o przybytku, w którym stateczny ojciec rodziny bywać nie powinien
-pa, skąd wiesz, jaki tam jest wystrój, spłoszony Joe zakrył sobie usta dłonią, gdyż ironiczna mina Adama nasunęła mu skojarzenie, jakiego rodzaju to był przybytek! I skąd pa wie o nim? Czyżby?... Pa bywał w nim?! Oooo
-skąd?, aaa… słyszałem… już nie pamiętam od kogo… Ben był wyraźnie niezadowolony z przebiegu rozmowy, pytania Joe, zdziwiona mina Hossa, uśmieszek Adama zaczynały go denerwować, no i gdzie zachwyt zakupem, chociaż, … do ogrodu chadzają kobiety, trzeba coś z tym zrobić, koniecznie…
-Adam!
-tak, pa
-Adam, przymocujesz jakiś liść na… no wiesz, gdzie…
-jaki liść, pa?
-dębu, wyrwał się Joe, skarcony wzrokiem przez Bena…
-pa, ja pytam, z czego ma być ten liść? I z jakiej rośliny?
-taki, żeby pasował do tej rzeźby i zakrywał, no wiesz, co…
-wiem, pa..

Przed południem rzeźba już stała w ogrodzie. Cioteczka Lil, która przyjechała, żeby przekazać Cartwrightom najnowsze wieści o Laurze powracającej do zdrowia była pierwszą osobą, która ją zobaczyła, poza rodziną oczywiście…
-Ben, jaka piękna! Teraz twój ogród przypomina sam Wersal, unosiła się w zachwytach lejąc miód na serce Bena…
-wybrałem osobiście z katalogu
-musiała kosztować majątek,
-owszem, trochę kosztowała, ale co będę żałował, mogę sobie na to pozwolić, żeby pomieszkać jak człowiek, na starość odrobina luksusu, to nic złego…
-ach! Ben, mieszkasz jak cesarz…
-ogródek nie jest wielki, ale chcę, by był ładny…
Adama przysłuchującego się tej rozmowie trafiał szlag. Jego zdaniem rzeźba była brzydka, kiczowata i.. pasowała do ogrodu i do tego miejsca jak przysłowiowa pięść do nosa.
Ale pa tak się cieszy, jest taki dumny, jak mu powiedzieć, że to jest paskudne, że oznacza kompletny brak dobrego gustu? Trudno, jakoś to przeżyją, w dodatku cały ranek męczył się przyczepieniem tego cholernego listka, a tam Will pewnie uwodzi Zorinę… zazgrzytał ze złością zębami…

Kolejny dzień w Ponderosie. Ben w swoim gabinecie przyjmował jakichś kupców na bydło a gośćmi zajmowali się synowie… Hoss, zadowolony z gości doceniających jego zainteresowania starał się możliwie jak najlepiej umilić im czas. Przybyla też Abigail wraz z Hankiem, ich byłym zarządcą i młodszą siostrą Hanka Ingrid. Była to miła, spokojna dziewczyna o regularnych rysach twarzy. Nie była pięknością, ale sprawiała bardzo sympatyczne wrażenie i przepięknie się uśmiechała… Na nieszczęście, jak powiadał Hank, była większa od większości mężczyzn w miasteczku w którym mieszkała, więc nie narzekała na nadmiar kandydatów do swojej ręki. Ci którzy ją próbowali adorować, sięgali jej mniej więcej do ramienia… Była nie tylko wysoka, ale i dość silnie zbudowana, przytłaczała więc swoim wyglądem, nieco szczupłą (przed ciążą) Abigail. Panie goszczące w Ponderosie od razu polubiły i Abigail i Hanka i jego siostrę… Ich po prostu nie dało się nie lubić… Abigail zachowała skłonność do romantycznych uniesień, w swoim Hanku widziała same zalety, jakie posiadali książkowi bohaterowie miłosnych historii, Hank odwzajemniał jej uczucia i gotów był cały świat rzucić pod stopy, gdyby tego zażądała. Ingrid z wzajemnością lubiła swoją bratową i trochę zazdrościła, że Abigail spotkała swojego rycerza z bajki… Abigail śmiała się i uparcie twierdziła, że i na Ingrid czeka jej szczęście, co prawda nie wiadomo gdzie i kiedy je spotka, ale na pewno, na 100 % gdzieś jest mężczyzna dla niej przeznaczony… Tezę tę popierały również panie goszczące w Ponderosie… Ingrid zasługuje na kogoś specjalnego, tylko dla niej, zakochanego bez pamięci, silnego, dużego mężczyznę o złotym sercu…
-no właśnie, gdzieś takiego widziałam szepnęła Rika
-tak, to jest to! Poparła ją Zorina… panie rozumiały się bez słów… to Hoss był wymarzonym wybrańcem Ingrid, Hoss i nikt inny… Tylko jak połączyć tych dwoje nieśmiałych ludzi? Zbyt natrętne swatanie może przynieść efekt odwrotny…
-będziemy improwizować, rzuciła hasło Ewelina, - w zależności od rozwoju akcji…
-jakiej akcji, AMG lubiła wiedzieć dokładnie, co może się zdarzyć
-tutaj jest dziki zachód, tutaj wszystko może się zdarzyć, złowieszczo wyszeptała Ania
-to dlaczego z dnia na dzień jesteś coraz bardziej zachwycona tą dziczą? Złośliwie spytała Rika…
-nie jest aż tak dziko, zarumieniona Ania zaczęła wychwalać uroki dzikiego zachodu, który właściwie nie jest aż tak dziki…
-raczej powiedz, że jesteś potrzebna jako lekarz pewnemu młodzieńcowi, który stale sobie coś uszkadza i trzeba go opatrywać
-jako medyk, nie mogę zostawić chorego bez opieki!
-spokojnie możesz podrzucić go doktorowi Martinowi
-może na wycieraczkę, żeby dogorywał tam w męczarniach… zanosiło się na kłótnię…
Na szczęście wkroczył Hoss, który zaproponował paniom spacer po ogrodzie w jego, Hossa towarzystwie. Tata jest bardzo zajęty, Adam kłóci się z Willem, Joe zajmuje się bydłem i on Hoss będzie pełnił obowiązki gospodarza domu i postara się, wypełnić je jak najlepiej potrafi…
Z dumą pokazał paniom najnowszą atrakcję Ponderosy. Kobiety patrzyły wstrząśnięte na to arcydzieło i starały się wywołać na swoje twarze wyraz zachwytu, wszak miało być wytwornie…
-to gorsze od krasnali, jęknęła Rika
-o zmroku może wyglądać lepiej , szepnęła Ewelina
-Ewelina nie lubi listków, zachichotała AMG, a tu ma taki duży… chyba łopian…
-bo on ma to i owo zakrywać, panowie są skromni…
-co tu do rzeczy ma skromność panów, to nie oni stoją na podeście i świecą gołym… no wiecie, czym świecą…
Do ogrodu, do spacerującej grupy doszedł Hank w towarzystwie Abigail i Ingrid. Kiedy zobaczył rzeźbę zdobiącą teren, bardzo nerwowo zareagował, polecił zamknąć oczy Abi i wyciągnął ją za rękę z ogrodu, tłumacząc swoje obawy strachem przed tzw. „zapatrzeniem” się ciężarnej żony. Ingrid została sama z paniami.
- Hoss, jaka rozrywkę nam dziś zaproponujesz? Hoss był w kłopocie. Najbardziej lubił rzut podkową, ale wytwornym damom chyba nie wypada czegoś takiego proponować, o to będzie niezłe!
-ustawię tarczę tam na tej jabłoni i będziemy strzelać
-a która najcelniej trafi dostanie jabłuszko, mruknęła Rika,
-cicho, uciszyły ją pozostałe damy,
-świetny pomysł Hoss, lubimy strzelać
-która pierwsza?
- Ja, ja, my sobie tu postrzelamy a Ingrid? Będzie się nudzić,
-chyba, że Hoss opowie jej o tych młodych koźlątkach…
-tak, tak, koźlątka są cudne… młodzież już je oglądała i była nimi zachwycona, Jamie, chcąc również okazać gościnność pognał, żeby pokazać urocze kozie potomstwo szerszemu gronu.
Pierwsza strzelała Zorina, trafiła 8, następna Rika, lepiej, bo 9, potem Josefina, 10
-niech ktoś strzeli lepiej,
-spróbuję, nieraz lepiej strzelałam, AMG podjęła wyzwanie… Padł strzał, który nałożył się na krzyk AMG i jakiś trzask… okazało się, że jedno z uroczych koźlątek, z którymi Jamie już dotarł, tryknęło AMG łepkiem w siedzenie - akurat w momencie oddawania celnego jej zdaniem strzału. Oczywiście uderzenie koźlego łebka zmieniło kąt i kierunek w jakim AMG trzymała strzelbę i kula nie trafiła bezbłędnie w tarczę, lecz w głowę posągu stojącego nieopodal. Odstrzelona głowa Apolla spadła na ziemię, lecz złośliwe bóstwo zamiast zlecieć niczym jabłko w opadłe liście, walnęło w głowę Hossa z zapałem omawiającego coś z Ingrid… glowa była spora i ciężka, więc Hoss stracił przytomność i padł na ziemię…
Kobiety rzuciły się do jego ratowania a Jamie popędził za niesfornym koziołkiem…
-nie tak, trzeba rozpiąć koszulę
-mnie uczyli, żeby ściskać nos
-udusi się
-spokojnie, wiem, co robie
-Ingrid, teraz twoja kolej, widziałaś, jak to robić a my rytmicznie uciskamy klatkę,
-coś długo nie odzyskuje przytomności
-mnie się wydawało, że się na moment ocknął
-jasne, jak twoje astry na kapeluszu zobaczył, to znów zemdlał
-może go tym piórkiem bażanta w nos połaskoczesz, to kichnie?
-co ci się znów nie podoba w moim piórku,
-lepiej powiedz, jak je wyciągnęłaś od Hop Singa?
-moje piórko, moja sprawa… pilnuj swojej kępy kaczeńców…
Hoss spokojnie sobie leżał i myślał, że w życiu tyle pięknych kobiet nie całowało go w usta. Czuł się bardzo zawstydzony, ale… to było bardzo przyjemne i chyba nic złego, że jeszcze sobie poleży z zamkniętymi oczami. Jak one to nazywały? A, sztuczne oddychanie, muszę spytać Adama, zanotował sobie w pamięci i znieruchomiał…
Siedzący w gabinecie Ben usłyszał wracającą z ogrodu grupę. Nie był to wszakże radosny szczebiot zachwyconych kobiet, raczej monotonne postękiwanie burłaków ciągnących statki po tej rzece, no jak jej tam, a po Wołdze…
-ej! Hop! Raz, dwa, ej! Hop! Raz, dwa …Ben wraz z Adamem rzucili się do okna, to, co zobaczyli, spowodowało, ze pognali na podwórze. Grupa kobiet ciągnąca na jakiejś starej derce błogo uśmiechniętego Hossa mocno ich zaniepokoiła.
-próbujemy go ocucić i nic, …płakała Ewelina
-ale co się stało?
- Hoss zorganizował zawody strzeleckie (Adam z politowaniem pokiwał głową)
-i AMG odstrzeliła mu łeb
-co!!! zaryczał Ben
-przecież Hoss nie ma rany postrzałowej, trzeźwo zauważył Adam…
-AMG trafiła w łeb Apolla, łeb zleciał i trafił w Hossa, wyszlochała Ewelina… Adam z wdzięcznością spojrzał na AMG, Hoss ma twardy łeb, dlaczego nie odzyskuje przytomności? Może to jednak coś poważnego, zaniepokoił się o brata…
-trzeba go ocucić
-ale jak?
-jak to jak? Robimy mu sztuczne oddychanie i uciskamy klatkę piersiową, tak jak trzeba…
-jak to robicie?... po pokazie, Adam i Ben uspokoili się. Oni by też pozwalali się reanimować i reanimować… ale, … nie można tak wykorzystywać gości…
-no dobrze, niech panie sobie odpoczną a ja z Adamem zrobimy Hossowi to… sztuczne oddychanie – Adam, ty pierwszy. Nastąpiło cudowne ozdrowienie. Hoss podniósł się i rześko poderwał do góry…
-nic mi nie jest, pa
-widzę, ale posąg ,… w glosie Bena było tyle rozpaczy, że Adam poczuł wyrzuty sumienia.
-pa, ta głowa jest odstrzelona, nie rozpadła się na kawałki, da się skleić
-Adam!
-tak, pa
-spróbuj!
-dobrze, pa, mruknął Adam z rezygnacją i poszedł po raz drugi poprawiać dzieło artysty i AMG. Rice przyszło do głowy, żeby wspomnieć, że w muzeach stoją niekompletne posągi, bez ręki, nogi lub nawet głowy, ale spojrzawszy na zbolałą minę Bena, zaniechała tego zamiaru…

W Wirginia City wrzało. Sensacje zdarzały się tu rzadko, więc ostatni zakup Cartwrighta wywołał sporo plotek. Rozprawiano o pięknej antycznej rzeźbie, niewyobrażalnej wartości, którą Ben ustawił w swoim ogrodzie. Wielkopański gest ranczera był w rozmaity sposób komentowany – jednym było to obojętne, taki posąg, inni zazdrościli, niektórzy twierdzili, że Cartwrightom po przewracało się w głowach… oliwy do ognia dolała jeszcze ciotka Lil, oceniając wartość rzeźby i napomykając, ze Ben jej się zwierzał, jako osobie zaprzyjaźnionej z rodziną, że ma zamiar jeszcze sprowadzić fontannę, taką jak w Rzymie!
Pogłoski te docierały niestety również do niepowołanych uszu… W saloonie, gdzie omawiano wielkopańskie wydatki Bena siedział Arizona Bill, jeden z bandy Czarnego Kida. Spokojnie sączył swoją whisky ale uważnie słuchał plotek rozgłaszanych przez rozmaitych „dobrze poinformowanych”. Dwa stoliki dalej siedział Pedro, bardziej znany jako el Lupo, przywódca bandy złożonej z Komanczeros i Meksykanów. Również słuchał plotek o bogactwach Ponderosy. On ze swymi ludźmi gdy tylko nadarzy się okazja, natychmiast zajmie się tymi skarbami. Z łatwością znajdzie kupca na taką kosztowną rzecz.

W Ponderosie panował spokój. Po obiedzie przyjechali jak co dzień don Luis i Rene. Z wiadomych dla reszty pań przyczyn Kasiax i Josefina zareagowały radośnie na widok tak miłych gości. Pociągnęły ich nawet ze sobą do ogrodu, by pokazać ostatni nabytek pana domu. Po chwili rozległy się głosy
-Belleza escultura
-Magnifique, belle… Ben słuchał tego z wielkim zadowoleniem …Tak, umie sprawić wrażenie na gościach… Wyraźnie są zachwyceni …Poprosił wszystkich na kolację, gdy wszyscy zasiedli przy stole, dał znak, że chce przemawiać
-o! nie! Jęknął w duchu Hoss, teraz się powinno jeść, a nie mówić… i spojrzał tęsknie na smakołyki zgromadzone na stole…
-moi drodzy goście i wy, moi ukochani synowie… tu przemówienie Bena zostało brutalnie przerwane przez wtargnięcie do domu kilkunastu zbirów. Ben rozpoznał w nich poszukiwanych od lat listami gończymi członków bandy Czarnego Kida. Cóż, przy kolacji ani on, ani jego chłopcy nie mieli broni, nie mieli szans w walce z liczniejszymi, groźnymi i uzbrojonymi bandytami …Mężczyźni siedzący przy stole, na wezwanie podnieśli ręce do góry, wiedząc, że wszelki opór jest z góry skazany na niepowodzenie… żeby tylko nie zrobili krzywdy kobietom. To są delikatne, wytworne damy… i młode panienki…
Bandyci ustawili Cartwrightow, Rene , Luisa i Hanka pod jedną ze ścian… jeden z bandziorów, Arizona Bill trzymał ich na muszce swojego rewolweru… Reszta obróciła się w stronę siedzących nieruchomo pań…
-ale lalunie!
-zabawimy się?!
-jasne, takich damulek jeszcze nie miałem w… Czarny Kid nie przewidział, że I Ewelina i Rika dostają szału, gdy słyszą słowo „damulki” Rika przypomniała sobie nielubianego asystenta, który z cynicznym uśmieszkiem tłumaczył grupie, … że niech pani wie, że cyrkiel służy między innymi do rysowania kółek… dowcipniś jeden… Rika zawsze marzyła o wbiciu mu tego cyrkla w ten tłusty, obleśny zadek… O! Taki cyrkiel leżał na stoliku obok, zapomniany przez Jamiego…, uśmiechnęła się do bandziora… ten postąpił krok w jej kierunku, ona dwa kroczki w lewo, o! już ma cyrkiel w rączkach… z inżynierską dokładnością wbiła go w nieco wypięty, (wszak musiał się schylić do niej) zadek Czarnego Kida
-Auuu! Rozległo się jego wycie, Wyczyn Riki zdopingował pozostałe panie
-Kasia, chochlą go
-Ewelina, tym widelcem!
-Ania, kopa mu i przerzutka…
W salonie panował duży ruch, niektóre panie z dużą wprawą przerzucały rosłych bandziorów niczym snopki w polu. To chyba jakiś chiński boks, wyszeptał Ben z szacunkiem.
Adam z nieukrywaną dumą patrzył, jak Zorina rozbija na głowie jednego z łobuzów butelkę wina, tego, którego nie lubił a drugiego kopie poniżej kolana a gdy ten z bólu zgiął się, przykłada mu z góry wielkim, zabytkowym dziadkiem do orzechów …Josefina wykrzykując Carramba i ladrona znów goniła z widelcem do mięsa kolejnego bandytę, który jakoś nie miał ochoty stawić jej czoła… młodzież , czyli Kamila i Lena zajmowały się wiązaniem pokonanych przez starsze koleżanki bandziorów, używając do tego celu serwetek i zapasowych obrusów… Zbaraniały ze zdziwienia Arizona, bez oporów pozwolił Adamowi odebrać sobie rewolwer. Adam przekazał go Benowi, po czym zemdlał… Właściwie potyczka była skończona, należało jedynie solidniej związać bandytów i odstawić ich do szeryfa… no i sprawdzić, co z Adamem,
-chyba należy go ratować, chrząknął Ben
-ja mogę, pa ,zaofiarował się Hoss
-nie, nie, tu mamy fachowca, my jej pomożemy… koło zemdlonego Adama zebrał się niewielki tłumek pań, kolejno intensywnie go reanimujących…
-o, już oddycha,
-nie, znów zasłabł
-trzeba rozpiąć koszulę
-dochodzi do siebie, uciskaj, równo…
-Ufff! Już dobrze… ale co to mogło być?
-to chyba przez to uderzenie w głowę
-jakie uderzenie? Kiedy? A! no tak, faktycznie, ten łobuz uderzył cię kolbą, …
-właściwie zawadził, odparł prawdomównie Adam
-ale poczułem
-ciekawe co? ironicznie spytał zazdrosny Joe – jakby mnie tak cucono, to też bym czuł i to niejedno…
-to trzeba było zemdleć, mruknął Adam i spod rzęs spojrzał na Zorinę, która spłonęła rumieńcem.
No to proszę do stołu, bandyci porządnie związani, w stodole, możemy spokojnie spożywać dary Boże,… niestety, Ben miał pecha tego wieczoru. Z chwilą , kiedy powtórnie, ku rozpaczy Hossa zabierał się do wygłoszenia przemówienia, do salonu wpadła zgraja Komanczów, wraz z kilkoma Meksykanami. Panowie, znów byli zmuszeni podnieść ręce w górę. Don Luis, który stawiał opór został uderzony w głowę i osunął się na ziemię, to samo spotkało Rene i Hossa. Tego ostatniego ktoś zaszedł od tyłu i podstępnie pozbawił świadomości.
--jeszcze nie, Zorina syknęła do Josefiny szykującej akcję odwetową…
-trzeba poczekać na odpowiedni moment…
-jak nam chłopaków pozabijają?
-dlaczego ten Komancz tak się przygląda Joe? Dotyka jego włosów? Czyżby?... Widok zakrzywionego noża wyjętego przez Indianina upewnił Anię, co do zamiarów napastnika
-nie dam ani jednego włoska Joe - wrzasnęła i walnęła Komancza wazą do ponczu, kiedy zachwiał się lekko ogłuszony, złapała go za rękę i przerzuciła przez ramię rozbijając przy okazji krzesło. Była bardzo zdenerwowana i mocno uderzyła tym czerwonoskórym.
-a ten jest mój! Wrzasnęła AMG łapiąc Komancza z pióropuszem na głowie.
-zamawiam piórka na kapelusz, krzyknęła, walnęła butem w jego stopę a potem przyłożyła pięścią w nos i poprawiła masywnym dziadkiem do orzechów, uczynnie podanym przez Kamilę.
-Josefina rozwścieczona atakiem na don Luisa zatopiła swój szpikulec w dwóch napastnikach, co prawda nie zabiła ich, ale pozbawiła skutecznie woli walki… Pozostałe panie również doskonale sobie radziły, Ewelina, posiłkując się masywną lampą naftową rozbiła głowę kolejnemu Komanczowi, niestety bez pióropusza… Josefina ścigała dwóch Meksykan , którzy przyłączyli się do napastników, wrzeszcząc, ze hańbią naród, przynoszą wstyd krajowi, ze pluje na cień ich matek… Kasia zamotała obrus wokół głowy El Lupo i tak oślepionego bandytę waliła zabytkowym miedzianym półmiskiem po głowie. Przy trzecim ciosie – padł… Panowie szeptem wymieniali uwagi, Joe błagał Adama, żeby przyłożył mu, bo wtedy to jego będą panie pielęgnować po walce…
-raczej Hossa, tym razem to on oberwał i jeszcze jest nieprzytomny… urwał, widząc szybko zamykające się oczka Hossa…
-chociaż Hossa, to już ja będę cucił, złowrogo stwierdził Adam…

Uff! Już po kolejnej potyczce… salon przedstawia opłakany widok, rozbita waza ( radość Adama była wielka, bo jej nie cierpiał), podarte obrusy, rozbite lampy, wazony, szklanki, te ulubione taty, czerwono białe, zamieniły się w szklany pył, Zniszczenia zbytnio nie zmartwiły Bena, cóż stać go i na to, ważne, że bandyci pokonani… żeby tylko się nie rozeszło, że to kobiety, to źle wpłynie na wizerunek jego chłopców… Do Bena podeszła Zorina z Riką
-panie Cartwright, zaczęły
-tak słucham
-mamy wielką prośbę… żeby nasz udział pozostał tajemnicą, nie chcemy się chwalić, że umiemy walczyć, no, że sobie dajemy radę, to źle wpłynie na nasz wizerunek…
-rozumiem i … popieram, tak, to dobre wyjście, ale… ci bandyci będą zeznawać, że to szanowne panie ich pobiły…
-a któż wierzy bandytom, poza tym ich albo powieszą, albo pójdą siedzieć. W obu przypadkach będą siedzieć a raczej wisieć cicho…
-rozumiem, wisielec nic nie powie, a ci w więzieniu nie będą skorzy, żeby się chwalić, że słabe kobiety ich pobiły, staliby się pośmiewiskiem całego więzienia… bardzo sprytne… oczywiście… Ben był bardzo zadowolony, wszystko układało się po jego myśli …salon się sprzątnie, kupi nowe szkło, nowy dzień zapowiada się wspaniale… i do ogrodu może wstawić drugą ławeczkę, bo robi się tam tłoczno! Uśmiechnął się, widząc zmierzającego do ogrodu Hossa opowiadającego coś z ożywieniem Ingrid. Przed nimi w stronę tego uroczego posągu przemknął Adam z Zoriną… a gdzie Joe? Pewnie ta lekarka go opatruje… przy takiej opiece jego syn jest zupełnie bezpieczny… i nie pozwoliła go oskalpować… Joe tak dba o włosy! I Jamie dobrze się czuje w towarzystwie tych dziewcząt, jeździ z Kamilą na tych nowych konikach palomino. Nikt takich nie ma w okolicy! A z Leną przegląda etnograficzne zbiory Adama. Kiedy on tyle wiadomości o Pajutach zapamiętał? Marzenia Bena przerwał krzyk AMG
-Josefina! Josefina? Gdzie ona jest?
-nie ma jej
-jak to nie ma, Kasia ostatnio z nią była
-Kasi też nie ma!
-jak to? Kasi też, i don Luisa i Rene… oni je porwali! Na pewno!
-jak porwali, to i oddadzą, one czasem były nieznośne
-przy tych facetach to raczej się starały być urocze…
-no to mamy problem… jak wrócimy do Europy bez nich?
-jeszcze nie wracamy-no właśnie, mnie się tu podoba, pacjentów sporo, konkurencja żadna, no prawie żadna …nie wiem, czy nie zostanę
-ja też się zastanawiam, takie piękne widoki, Adam uroczy… zostałabym, chociaż na trochę… Ewelina i Rika popatrzyły na AMG
-a co? tobie tez się tu podoba?
-w życiu takich piórek do kapelusza nie spotkałam, tyle przygód i dokopać jest komu… no i podszlifowałabym swój angielski ten w wersji amerykańskiej… wiecie, są takie subtelne różnice…
-mnie się też podoba i odpocznę od garów
-ja od biura
-no to jeszcze zostajemy?
-jasne, nie ma to jak w Ponderosie i na Josefinę i Kasię poczekać trzeba mrugnęła Rika
-oczywiście, li i jedynie. Panie zgodnie roześmiały się. W Ponderosie zapanowała błoga cisza i szczęście a Ben przeglądał katalogi w poszukiwaniu antycznej fontanny


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 16:21, 08 Lis 2012, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Josefina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 06 Lip 2012
Posty: 1081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:17, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Huurra! Jest następna część. No to teraz wylogowuję się, żeby w spokoju przeczytać! Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rika
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 20 Sty 2012
Posty: 4854
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:27, 04 Wrz 2012    Temat postu:

No tak, grzeczne lalunie się zabawiły Laughing Laughing Laughing . Ewelina nie dajesz nam szans na nudę.
I Ben kupujący gołego Apolla. AMG powinna niżej trafić, to by załatwiło sprawę. Jako fontannę co wybierze? Synom pewnie by się co innego spodobało, nie ważne, że w złym guście.
Jeśli o mnie chodzi to mogę w tej Ponderosie siedzieć do oporu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:32, 04 Wrz 2012    Temat postu: Potańcówka w Ponderosie

Jak zwykle było ciekawe i zabawnie.
Ingrid pasuje do Hossa ,Adam znowu mdleje i jest coraz bardziej o mnie zazdrosny.
Biedna Kasia została porwana a dziewczyny jakoś słabo się tym przejęły bo porywaczom Josefiny należy bardziej współczuć.
Ewelina to wstrędne z twojej strony że sugerujesz że kryształowy Ben Cartwrigt bywa w takich miejscach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Josefina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 06 Lip 2012
Posty: 1081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:13, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Podobało mi się. Jak w filmach Hitchcocka, zaczęłaś od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rosło Wink .
Przeżyję nawet to, że wtłukłyśmy Komanczom. A ja uwielbiam Komanczów. Od drugiej klasy szkoły podstawowej byłam zakochana w wodzach Komanczów i Dakotów.
Szkoda tylko, że nie napisałaś, co dalej z nieprzytomnym Don Luisem. Mam nadzieję, że żadna z was nie odważyła się go cucić w mojej obecności Twisted Evil .
I dlaczego biegam ciągle z tymi widelcami? Ćwiczyłam kopanie i rzucanie facetów, to może na coś by mi się przydało! Wink Laughing Laughing Laughing

Ostatnia uwaga: jeśli Don Luis mnie porwał, to nie czekajcie na mnie w Ponderosie, bo nie ma wyjścia i musi się ze mną ożenić Wink . Możemy was ewentualnie odwiedzić, jeśli Cartwrightowie zaproszą nas na obiad.
Bardzo jestem ciekawa, jak będzie wyglądała nowa fontanna Cartwrightów. Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:47, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Zorina! To była epoka wiktoriańska i w takich eleganckich przybytkach bywali wyłącznie krysztalowi faceci... ci z niższych sfer, lub czarne charaktery nie byli tam wpuszczani...
Josefina, to były wyrzutki plemienia Komanczów, zakała wręcz i z czystym sumieniem mogłaś im wtłuc, bez naruszenia swoich indiańskich sympatii...
W tym odcinku prezentację kopanych sztuk walki zostawiłam Ani... to jeszcze nie koniec i będziesz mogła jeszcze się wykazać przerzucając i kopiąc dowolnych facetów ... don Luis sam się ocucił zawstydzony, że dał się pobić bandytom, scen walki nie widzial i widzi w Tobie niewinną, slodką, spokojną owieczkę, jak każdy zakochany...
Rika, jakby AMG trafiła niżej, to Hoss byłby ogłuszony nie łbem posągu, a tzw męskim atrybutem, który powinien przesłaniać duży listek... i jak to napisać "Hoss dostał czł.....m w łeb"? i Adam miałby to przyklejać? jak to napisać, żeby zachować przyzwoitość? jakoś zbyt frywolnie brzmi... a tu zagląda wszak młodzież... Rika, przeczytaj jeszcze raz ten fragment i wstaw w miejsce wyrazu łeb slowo określające... no, domyślasz się, co i zobaczysz, że to jest zbyt frywolne... zdecydowanie SmileSmileSmile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 20:02, 04 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Josefina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 06 Lip 2012
Posty: 1081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:59, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Don Luis z odcinka "Woman of fire" nie chciał spokojnej i słodkiej Margarity. Spodobała mu się dopiero, jak pokazała pazurki. Jeśli ten "mój" Don Luis lubi grzeczne i słodkie niewinniątka, to może być zwiedziony. Wink . Owszem potrafię być milutka i słodziutka jak cukiereczek, ale po co oszukiwać faceta, który naprawdę mi się podoba?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:11, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Don Luis widział Josefinę w czasie pierwszego napadu jak gromi dwóch bandziorow... głupi nie jest, z pewnością orientuje sie, że potrafi przyłożyć jak trzeba i gdzie trzeba... jak każdy facet ma nadzieję, że jest tym jedynym ,wybranym, dla ktorego będzie jak owieczka, miła i łagodna,a dla innych będzie bestią i o to mu chodzi... gdzie tu oszustwo?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:14, 04 Wrz 2012    Temat postu: Potańcówka w Ponderosie

A co się stało z Laurą i Willem ?
Nie było ich w dzisiejszym odcinku oprócz krótkiej wzmianki że Adam jest zazdrosny że Will uwodzi Zorinę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Josefina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 06 Lip 2012
Posty: 1081
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:17, 04 Wrz 2012    Temat postu:

No dobra. Będę dla niego milutka i słodziutka. Ale co do tego jedynego, to jest problem. Co z Manuelem???

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:19, 04 Wrz 2012    Temat postu:

Laura kurowała się po ostatniej Ponderosowej imprezie , Will pokłócil sie z zazdrosnym Adamem i obrażony wyskoczył do Wirginia City do saloonu, a Klementyna pojechała odwiedzić przyjaciółkę, bo miałam kłopoty, jak ją i tego kaczorka dopasować do Apolla bez listka a potem z listkiem...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:19, 04 Wrz 2012    Temat postu: Potańcówka w Ponderosie

Josefina powinaś się w końcu określić.
Gdybym była złośliwa przypomniałabym ci że wypominasz koleżankom że nie mogą się zdecydować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Eweliny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 9 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin