Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sosny...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Domi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:48, 09 Mar 2014    Temat postu:

NIC WIĘCEJ SIĘ NIE STANIE ADASIOWI!!! Będzie tak, jak jest Very Happy A sidła to będzie niezły kłopot... Rolling Eyes To jest już niespodzianka Twisted Evil
Jeśli mowa o minach, właśnie jestem trakcie sporządzania listy najfajniejszych Very Happy Muszę tylko się skupić i znaleźć sposób jak je opisać Wink
Możecie się poroztkliwiać nad Adasiem - po to był ten fragment Wink Ale nic mu nie będzie Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niki
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 14 Lut 2014
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:52, 09 Mar 2014    Temat postu:

Świetne, bardzo się cieszę, że pomimo trochę krótkiego fragmentu, wreszcie go dodałaś! Very Happy Ja nie wiem skąd w braciach tyle lęku o tą gotówkę, którą miał przywieść Joe? Rolling Eyes Laughing Czyżby mieli w tej kwestii jakieś doświadczenie? Very Happy Laughing Czekam na kolejne kawałki!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Niki dnia Nie 21:53, 09 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:58, 09 Mar 2014    Temat postu:

Domi sprężaj się i na Boga nie zdradzaj nam nic....Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotrek
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 13 Gru 2013
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:27, 10 Mar 2014    Temat postu:

Bardzo ciekawe Domi.
Podoba mi się Twój styl.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:31, 10 Mar 2014    Temat postu:

Dzięki Very Happy Very Happy Very Happy
A jeśli mowa o gotówce, to zerknij na końcówkę pierwszego fragmentu o Joe Rolling Eyes Tam jest mowa o całej sumie i zakupach... Rolling Eyes Bardzo poważna mowa... Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:40, 29 Mar 2014    Temat postu:

Nareszcie udało mi się sklecic dalszy ciąg. Jest to dokończenie części drugiej "Zbiorka" Very Happy Narazie tylko zaeiazanie akcji, ale cały czas będzie się rozwijac Wink Do stworzenia postaci Johna zainspirowały mnie indiańskie korzenie Pernella... i John też zagra ważną rolę w życiu Liz... Miłego czytania i napiszcze, jeśli będzie coś nie tak... Rolling Eyes

*************************************************************

Noc minęła w atmosferze napięcia i długich rozważań. Jednak na przekór temu poranek wstał chłodny i jasny. Elizabeth spała tylko dwie godziny, do świtu. Gdy przebudziła się, dostrzegając nad sobą biały sufit swego pokoju, powróciła do niej cała rozmowa taty z braćmi. Mimowolnie obserwując ich z góry schodów słyszała, co oni mówią. Wstała i podeszła do okna. Nie widziała przez nie wyraźnie podwórka, ale dostrzegła wujków siodłających konie. Poczuła, że martwi się o nich i o zwierzęta z Ponderosy. Otworzyła okno. Natychmiast uderzył ją przejmujący, ale orzeźwiający chłód, dzięki któremu pieczenie oczu po prawie nieprzespanej nocy ustało niemal zupełnie. Poznała po słońcu, że jest około szóstej rano. Wiedziała, że do południa wujkowie wrócą do rodzin z dobrą, lub złą wiadomością. Postanowiła też, że sama pojedzie na przejażdżkę. Może ona odnajdzie kolejne sidła. Odeszła od okna pozostawiając je otwarte i wydobyła z szafy swój ukochany strój do jazdy konnej – czarny kapelusz, czarną spódnicę i czarną bluzkę. Umyła twarz w misce i ubrała się cały czas nasłuchując, czy nie słyszy strzałów od strony lasu. Jednak docierał do niej tylko delikatny szum wiatru i śpiewy budzących się ptaków. Zeszła na dół uważając, by nie trafić na ojca. Zatrzymała się u dołu schodów. Słysząc szum wody i stukanie kubków w kuchni, odetchnęła z ulgą. Ostrożnie sięgnęła ręką w stronę szafki, gdzie stały strzelby. Patrząc uważnie na wejście do kuchni szybkim ruchem chwyciła trzecią strzelbę od prawej. Przejechała powoli palcem po srebrnej literze „C”, wybitej na broni. Spojrzała na kuchnię. Oddychając z ulgą ujęła strzelbę pewnie pod ramię i z wysiłkiem odciągnęła kurek. Jeszcze raz spojrzała na kuchnię. Szybkim krokiem ruszyła do drzwi. Odcinek do stajni przebiegła najszybciej, jak mogła. Jej ziemia była jej odpowiedzialnością. Także jej. Musiała ją chronić. Osiodłała swojego konia – klacz maści tarantowatej, siwą w drobne, kasztanowate kropeczki. Dostała ją w prezencie od ojca i czuła z nią sporą więź. Wiedziała, że musi odpocząć. Konia dosiada dopiero pod lasem, ale od tamtego miejsca pędziła galopem. Uwielbiała, kiedy światło przelewające się przez drzewa powoduje migotanie w jej oczach. Jednak jej wzrok szybko się od tego męczył. Dostrzegła z daleka niewyraźny blask, jakby słońce padało na lustro. Uśmiechnęła się. Zwolniła. Chwilę później wyjechała na jasną, słoneczną polanę, którą przecinał strumień. Kilka metrów dalej rozpoczynał się gęsty i ciemny las sosnowy.
- Prr, Carrie! – zawołała zatrzymując konia. Zeskoczyła z jego grzbietu i powoli podeszła do wody. Zanurzyła palce w krystalicznej, przejrzystej toni. Tyle razy przyjeżdżała tu zbierać myśli. Tata pokazał jej to miejsce, gdy miała siedem lat. Była wówczas zachwycona tym odkryciem, grali w piłkę za strumieniem do późna w nocy. To od tej pory ojciec stał się weselszy. Wspomnienia tamtego dnia nierzadko przynosiły jej ulgę. Teraz również poczuła się spokojna. Od tego miejsca zaczynała własne działania. W tej samej chwili usłyszała niespokojne parskanie i kopnięcie w ziemię. Wstała i podeszła do swojego konia. Chwyciła go za pysk i szepnęła łagodnie:
- Co się stało?
Klacz machnęła łbem w kierunku sosnowego lasu parskając nerwowo. Elizabeth podążyła wzrokiem za wzrokiem konia. Gdy dostrzegła to, co widział, zadrżała.
- Kto to jest…? – jęknęła ledwo słyszalnym głosem.
Na skraju sosnowego lasu stał chłopak, może siedemnastoletni, o wyraźnie śniadej skórze i głęboko czarnych włosach, ubrany w kurtkę koloru piaskowego, ozdobioną frędzelkami i mokasyny. Oskrobywał wielkim nożem koniec indiańskiego łuku, jednak tylko przez krótką chwilę. Elizabeth dostrzegła, że u jego stóp leży strzelba. Tymczasem chłopak schował nóż do skórzanej pochwy zawieszonej u pasa i sięgnął po strzałę. Elizabeth bardzo zaskoczył cel, do którego strzelał. Na pniu powalonego przez wichurę lata temu drzewa dostrzegła ustawione kawałki drewna wyglądające, jak pocięta, gruba gałąź. Chłopak łagodnie i płynnie obrócił się w kierunku celu. Wypuścił strzałę, która przecięła powietrze z nienaturalną szybkością i wbiła się w sam środek kawałka drewna na pniu. To samo stało się z pozostałymi czterema. Chłopak uśmiechnął się z wyższością, patrząc na cel, po czym odrzucił łuk i skierował się w stronę lasu. Elizabeth dostrzegła, że nachylił się i rozgarnął ściółkę. Wydobył spod niej linę, wyraźnie związaną w pętlę, obejrzał dokładnie i ponownie zasłonił igłami i ziemią.
- Czy to on poluje na naszej ziemi…? – szepnęła niepewnie Elizabeth.
Tymczasem chłopak zatrzymał się i dobrą chwilę patrzył w górę. Uśmiechnął się i podążył w stronę pnia. Wydobył zza niego kilka prostych gałęzi. Elizabeth wiedziała, że skoro chce zrobić więcej strzał, zostanie tutaj dłużej. Wiedziała też, że jeśli uniesie wzrok, zobaczy ją bez problemu. Najszybciej, jak mogła wsiadła na konia i pogalopowała w kierunku domu.

Była już ósma, jeśli patrzeć na słońce. Poranny chłód wciąż nie ustąpił. Elizabeth po powrocie cały czas pomagała matce w przygotowywaniu śniadania. Sama zjadła tylko porcję jajecznicy i natychmiast pobiegła umyć swój talerz i sztućce. Teraz wolnym, ciężkim krokiem weszła do stajni i usiadła na stołku, obok boksu swojego konia. Klacz odwróciła do niej głowę i zaczęła delikatnie skubać jej włosy. Elizabeth westchnęła ciężko i pogłaskała ją po pysku.
- No, i co ja mam zrobić, Carrie…? Nie wiem, czy powiedzieć ojcu o tym, co widziałam… Nie wiem też, czy może nie powinnam sama go zabić… On jest chyba bardzo dobrym strzelcem. Dlaczego Bóg stawia przede mną takie wyzwania…? – ukryła twarz w ramionach. – Co ja mam zrobić, Carrie…?
Klacz musnęła pyskiem jej rękę. Elizabeth uniosła głowę. Zobaczyła, że koń machnął łbem w kierunku drzwi do stajni. Popatrzyła na nie, potem na konia.
- Mam tam pojechać, Carrie…? – zapytała.

Chwilę później gnała już w kierunku potoku. Migotanie cieni między drzewami sprawiało, że prawie nie widziała drogi, ale nie straciła przez to orientacji. Gdy już dostrzegła blask słońca, padającego na wodę, usłyszała strzał. Zatrzymała konia i z przerażeniem czekała, czy nie słyszy odgłosu walki, lub upadającego ciała. Jednak długo nie rozlegał się nawet szmer. Popędziła konia. Rzadko przekraczała konno strumyk, ale tym razem nie miała wyjścia. Gdy wjechała na polanę zobaczyła, że ten chłopak wyplątuje z sideł martwego zająca. W ręku trzymał strzelbę, ale był jakoś dziwnie smutny. Nie odjechał przez dwie godziny. Elizabeth zatrzymała się pod lasem. Odwróciła się nieznacznie zsiadając z konia, jednak cały czas na niego patrzyła. Serce waliło jej ze strachu.
- Spokojnie, panienko. Szybko go zabiłem. Nic wielkiego się nie stało. Nie cierpiał – usłyszała. Chłopak stał do niej plecami. Delikatnie zeskoczyła na ziemię.
- Kto nie cierpiał? – zapytała.
Chłopak uklęknął obok sideł. Szarpnął je z całej siły, aż się zerwały.
- Zając – westchnął. – Jeżeli już mam niszczyć naturę, jak blade twarze, nie chcę, żeby znała mnie, jako okrutnego oprawcę.
- Nie jesteś Indianinem – Elizabeth patrzyła z obawą na każdy jego ruch.
- Mój ojciec był Szoszonem. Ale kobiety postanowił, że w drodze wyjątku przyjmą moją matkę do siebie. Rada plemienna nie miała nic do gadania – chłopak zaśmiał się sucho. – Po jej śmierci odszedłem do miasta. Szoszoni zwą mnie Czerwony Byk, a biali John Chipsey. Heh, nie rozumiem dlaczego ja panience to mówię... – chłopak zajął się rozwiązywaniem supła na linie.
- Ja też nie wiem – westchnęła Elizabeth. – Ale wiem, że zabierzesz te sidła i wyniesiesz się stąd. To jest moja ziemia.
- Twoja? – chłopak uniósł głowę. – To tereny Szoszonów…
- Masz przestarzałe informacje – Elizabeth sięgnęła do siodła po strzelbę. Ku jej zdziwieniu chłopak nawet się nie ruszył.
- Chcesz mnie zabić? – zapytał.
- Jeśli będę musiała. Bóg rozumie ludzi, którzy bronią tego, co im dał – Elizabeth spokojnie wycelowała w jego głowę, prosto w punkt pomiędzy oczami.
- Strzelisz do mnie... jak do kaczki?! – chłopak wytrzeszczył oczy.
- Wynoś się – warknęła Elizabeth. Nie rozumiała, jakie obawy dotąd ją nawiedzały. Przecież nie działo się nic złego…
- Nie radzę ci…- chłopak delikatnie dotknął ręką swojej strzelby.
Elizabeth westchnęła i na ułamek sekundy zsunęła cel z jego czoła, by trafić w kawałek drewna, wciąż stojący na pniu. Na ten odgłos chłopak odwrócił się. Zobaczył, że jeden z jego celów spada z pnia na ziemię.
- Nie jest ci za ciężko z tą strzelbą, panienko…? – zapytał niepewnie. – Bez obaw… - Elizabeth opuściła strzelbę. Chłopak wstał ostrożnie. – Mój ojciec uczył mnie posługiwać się bronią. On jest właścicielem tej ziemi.
- Twój ojciec? – chłopak nerwowo przygładził kurtkę.
- Adam Cartwright. Jest pełnoprawnym właścicielem jednej trzeciej naszej ziemi – Elizabeth na wszelki wypadek przycisnęła palcem spust. Jednak ten nieznajomy miał rację – ta broń była ciężka.
Tymczasem chłopak popatrzył na nią ze zszokowaną miną. Przez długi czas mierzył ją spojrzeniem.
- Ach! – prychnął z pewną dozą nieprzyjemnego uczucia. – To panienka pochodzi z tego wielkiego rodu Cartwrightów, czujących się właścicielami całej Nevady?
- Tylko tej części Nevady – westchnęła Elizabeth, odwracając głowę z pogardą. – A pan właśnie w tej części poluje.
- Ostry masz język, księżniczko Nevady – chłopak opuścił ramiona z rezygnacją. – Ale w porządku. Zaraz zabiorę sidła – zrezygnowanym krokiem skierował się w stronę lasu.
Elizabeth stała wciąż w tym samym miejscu i nie spuszczała z niego wzroku. Nie wiedziała czy mu wierzyć, czy nie. Ale wiedziała, że przynajmniej częściowo rozwiązała sprawę sideł – dała mu do zrozumienia, że nie poluje u siebie. I pierwszy raz obroniła sama swojej ziemi. Miała rację – Bóg pomaga tym, którzy chcą chronić tego, co im dał.
- Dobrze, panienko? – usłyszała z lasu.
- O tum przekonam się za kilka dni – westchnęła z rezygnacją. Tak bardzo na nią patrzył, że zaczęła czuć się głupio ubrana w ten czarny strój. A teraz była za to wściekła na siebie…

*************************************************************
To jest częśc druga Very Happy Trzecia będzie o synu Joe, mam na nią już nawet pomysł i jutro się biorę Wink Też inspirowana, ale nie zdradzę czym Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domi dnia Sob 21:40, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:53, 29 Mar 2014    Temat postu:

Domi, naprawdę bardzo dobry fragment. Z następnym nie zwlekaj tak długo. Mam nadzieję, że tych dwoje prędzej czy później połączysz Very Happy Dobra robota, czekam na więcej Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:56, 29 Mar 2014    Temat postu:

Połączę, ja mam sto procent, już... Very Happy Wink A kolejna częśc będzie najszybciej, jak się da Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:57, 29 Mar 2014    Temat postu:

Cieszę się i z niecierpliwością czekam Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Domi
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Hökendorf Pommern :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:01, 29 Mar 2014    Temat postu:

Spoko, wolno, bo cale przepisywanie trwa kilka dni, Word to dla mnie udręka... Rolling Eyes od początku w moim lomputerze litera "ć" nie daje się napisac... Rolling Eyes i tak teraz pojawia się już co kilka dni, więc muszę wyczuc ten moment... Rolling Eyes chyba sobie założę spis co ile dni, może jest jakaś reguła... Rolling Eyes Ale spoko będzie jak najszybciej Wink I ja się nie skarżę! Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domi dnia Sob 22:02, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:15, 29 Mar 2014    Temat postu: Sosny

Interesujący ten John i kogoś mi przypomina.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:47, 29 Mar 2014    Temat postu:

Ciekawe, jak rozwiną się te wątki ... czekam na dalszy ciąg ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:04, 29 Mar 2014    Temat postu:

Bardzo fajne opisy.... niemal czułam orzeźwienie kiedy Elizabeth otworzyła okno Rolling Eyes Interesujący ten John Very Happy czuję w powietrzu co najmniej przyjaźń... Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
yenefer
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 23 Mar 2014
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:07, 29 Mar 2014    Temat postu:

Cytat:
W moim opowiadaniu Alice nie zginęła

I słusznie, moim zdaniem jej śmierć była bezsensowna.
Cytat:
Hoss tak, jak planował ożenił się z Erin

Kolejny pozytywny akcent Smile
Cytat:
Jego żoną jest Laura

Twisted Evil Twisted Evil
Cytat:
Jasny blask słońca oświetlał ogromne tereny Ponderosy. W tym świetle wody jeziora Tahoe mieniły się ciepłymi barwami. Minęło wiele szczęśliwych lat, odkąd samotny młody człowiek z dwójką maleńkich dzieci osiedlił się na tej pokrytej lasami sosnowymi ziemi. Niewiele pozostało po jego marzeniu, tym, którym był prowadzony przez prerie Dzikiego Zachodu. Niemal całe przemieniło się w rzeczywistość. Jego trzy wielkie miłości patrzyły z nieba na to, co osiągnął. Każda z nich strzegła swego wspaniałego syna przed śmiercią, która niemal co dzień czekała na odważnych i praworządnych mężczyzn, mogących równać się z rewolwerowcami, w tym dzikim kraju. Po całym tym czasie niedostępny świat, własność innego ludu stał się domem. Własnym i tak cennym, że każdy z nich nie byłby sobą, gdyby go opuścił…

Musiałam wkleić cały fragment, po prostu musiałam... jest przepiękny i tak dokładnie oddaje uczucia Cartwrightów do Ponderosy Smile
Cytat:
Duże, szmaragdowe oczy dziecka patrzyły z mieszaniną smutku i bólu mimo, że na jej buzi malowało się szczęście. A choć oczy mężczyzny stanowiły mieszaninę brązu i zieleni także stale malował się w nich smutek.

Smutne, zwłaszcza uśmiech omijający oczy dziewczynki. Ponoć, kiedy uśmiech omija oczy, omija też serce... Tak mi się straszne Joe i jego córeczki zrobiło... Sad Sad
Cytat:
mimo, że twierdził, że nie lubił siostry z niepokojem zastanawiał się jak ona będzie wyglądać w tym wieku

Miejmy nadzieję, że śnieżnobiałe włosy nie będą jej udziałem, przynajmniej nie przed hmmm... pięćdziesiątką??
Cytat:
- Idź. Ja już go wypróbowałem po drodze

No tak, mężczyźni to takie duże dzieci Rolling Eyes
Cytat:
Może najpierw zjedz coś i się umyj?

Ile on ma lat? Prawie czterdzieści? Cóż, widać stosunek do wody i mydła mu się nie zmienił... Laughing
Cytat:
Dużo ryzykował… Ale mamy więcej pieniędzy.

kto nie ryzykuje, szampana nie pije.
Cytat:
Pojechał z całością do domu

A dojedzie chociaż... Rolling Eyes
Cytat:
Nad starym domem w Ponderosie nadal świeciło słońce. Mimo wielu lat nie został opuszczony. Przez jakiś czas był świadkiem dramatu kobiety i mężczyzny, którzy pobrali się bez miłości. Ona cale życie będąc dzieckiem nie rozumiała świata i łudziła się, nim pokochała innego. On doceniając wartość doświadczeń czuł, że nie ma wyjścia i nieświadomie parł ku przepaści. Gdy strącony w nią, wciąż silny i pełen klasy, zaczynał zapadać się w ciemność jedna iskra rozjaśniła te mroki. By dzisiaj światło świeciło tak jasno, jak kiedyś

Domi, jesteś mistrzynią budowania nastroju. W kilku zdaniach umieściłaś cały kalejdoskop emocji i uczuć, od smutku po radość, od zawodu po odzyskane zaufanie i chęć do życia. Jestem pod wielkim wrażeniem. Smile
Cytat:
Ale… co będzie, jeśli wujek nie przywiezie tych pieniędzy?
- Odbierzemy mu je siłą – mężczyzna skinął głową na ustawione na szafce strzelby.

I dlatego Joe zawsze wolał kombinować, kombinować i kombinować...
Cytat:
Tak bardzo chciał widzieć w córce cienie swojej matki.

To znacznie lepszy pomysł niż dostrzegać w dziewczynce cechy jej matki. Oby ich miała jak najmniej...
Cytat:
- Adamie! – syknęła kobieta. – Nigdy nie napisze do matki! Była takim dobrym i wdzięcznym dzieckiem. To miasto zepsuło ją do reszty.
Evil or Very Mad Nic nie poradzę, ale ta kobieta działa na mnie jak płachta na byka. Evil or Very Mad
Cytat:
Te same sosny patrzyły na młode osoby, nową siłę i nadzieję Ponderosy. Tak, jak zasadzone przez dziadka tej czwórki dzieci drzewa rosły co dzień ku niebu, tak szczęście tych istnień podobnych przywiązaniem do tych drzew czyniło ich coraz doroślejszymi i szykowało, by po latach wzięli w swoje ręce całą tę ziemię wywalczoną poświęceniem i nieraz bólem ich ojców. Dzień, kiedy oni zamieszkają w tym świecie, cennym, niby największy skarb, ze swoimi rodzinami nadejdzie po upływie wielu lat. Jednak sosny, jezioro i stary dom w Ponderosie pozostaną, by obserwować nowy ból i szczęście.

Czy ja już pisałam, że Twoje opisy są niesamowite, przepiękne i oddają tak wiele uczuć, że czytający przenosi się w opisywany przez Ciebie świat lekko i przyjemnie niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Smile Ukłony po prostu.
Cytat:
Nie jestem pewna, czy to nie jest głupie

Dalej od głupoty to już być nie może. Smile
Cytat:
, że mężczyźni są całkowicie od nas zależni…

Bo mózg mężczyzna działa na zasadzie konstrukcji cepa , czyli lekko, łatwo i przyjemnie, a jak się pojawiają jakieś trudności to wysiadka i potrzeba czegoś bardziej skomplikowanego w budowie, żeby sprawę ogarnąć, czyli kobiety Smile
Cytat:
A twój tata… - Laura odwróciła głowę zaciskając usta.

Ona chyba nie lubi Adama... ciekawe czemu, jego przecież nie da się nie lubić Rolling Eyes
Cytat:
- On nie przyjedzie dzięki temu, że będziesz tak chodził… - westchnął Adam. W kącikach jego ust pojawił się cień uśmiechu.
- Przepraszam – Hoss zatrzymał się obok niego, kładąc rękę na oparcie fotela i zerknął po raz kolejny na drogę. – Co go mogło zatrzymać…?
- 2500 dolarów –

No tak, Joe i pieniądze - niedobry duet oj nie... Laughing Laughing
Cytat:
- Nie napadną go w Ponderosie…

Z Joe to nigdy nic nie wiadomo. Jego to może nawet Godzilla ganiać teraz po Ponderosie, takie ma szczęście Laughing
Cytat:
Co tym razem, braciszku? Najazd Indian?

Godzilla???
Cytat:
Znalazłem sidła w lesie, blisko drogi

A ja głupia myślałam, że coś ciekawego mu się przytrafiło, a tu niespodzianka - proza życia Laughing
Cytat:
czarny kapelusz, czarną spódnicę i czarną bluzkę

To jedno zdanie wystarczy, żeby wiedzieć czyja to córka Very Happy
Cytat:
Zeszła na dół uważając, by nie trafić na ojca.

Czyli wybiera się na wycieczką w poszukiwaniu sideł z pełną świadomością, że tatę szlak jasny trafi, jak się dowie...
Cytat:
- Mam tam pojechać, Carrie…? – zapytała.

Coś mi się wydaje, że to głupi pomysł, nawet głupszy niż poprzedni...
Cytat:
Jeżeli już mam niszczyć naturę, jak blade twarze, nie chcę, żeby znała mnie, jako okrutnego oprawcę.

Popieram za podejście.
Cytat:
Szoszoni zwą mnie Czerwony Byk, a biali John Chipsey.

Jakie to dziwne, jeszcze nie znam dobrze tej postaci, a już ją lubię Smile
Cytat:
- Ja też nie wiem – westchnęła Elizabeth. – Ale wiem, że zabierzesz te sidła i wyniesiesz się stąd. To jest moja ziemia.

powiało Cartwrightem Laughing
Cytat:
– To panienka pochodzi z tego wielkiego rodu Cartwrightów, czujących się właścicielami całej Nevady?
- Tylko tej części Nevady – westchnęła Elizabeth, odwracając głowę z pogardą. – A pan właśnie w tej części poluje.
Laughing Cóż za interesujący sposób na zawarcie nowej znajomości..
Cytat:
- Ostry masz język, księżniczko Nevady

Jego ripostom też niczego nie brakuje

Domi, jestem pod wrażeniem, masz piękny styl. To, co piszesz czyta się lekko, przyjemnie i... z wielkim apetytem na kolejne części. Piękna, rodzinna historia i nawet Laura przestała mnie denerwować..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:17, 29 Mar 2014    Temat postu:

Yenefer chyba padnę... od długości Twoich postów dostaję zawrotów głowy Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Domi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 4 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin