Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zagadka
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:37, 06 Maj 2014    Temat postu: Zagadka

-W tym domu jest złodziej!!! – krzyczał Mały Joe od progu, większość rodziny właśnie jadła obiad.
-Zginęło ci coś cennego? – zapytał Ben Cartwright.
-Jeśli pieniądze można nazwać cenną rzeczą to tak!! – odpowiedział mu wyprowadzony z równowagi najmłodszy syn.
-Dlaczego tak się pieklisz o najwyżej 100 dolarów? – zapytał go Will, który dokładnie tak jak cała rodzina wiedział, jaki Mały Joe ma stosunek do pieniędzy, a raczej jego nieustanny brak.
-Gdyby to było 100 dolarów to nie robił bym takiej awantury, tych pieniędzy było znacznie więcej, zdecydowanie więcej, miałem do nich specjalne plany, a teraz z moich planów wyszły nici, bo nie ma ani centa, jest tylko pusta kasetka, w miejscu gdzie zawsze była schowana!!! – Joe wydzierał się na kuzyna.
Wszyscy byli zaskoczeni jego wyznaniem, Mały Joe zrezygnowany oparł ręce o blat stołu.
-Masz jakieś podejrzenia do tego kto mógł to zrobić? – zapytał go ojciec, gdy już doszedł do siebie.
-Mnóstwo, nie wyłączając także własnego brata. – spojrzał wymownie na Claya.
-No wiesz jak możesz. – oburzył się Stafford na jakże jawną niesprawiedliwość.
-A kto dwa dni temu grzebał w moich rzeczach. – Mały Joe doskonale pamiętał jak go na tym nakrył.
-To nie tak… – zaczął się tłumaczyć Stafford. – Ja tylko…
-Jak chciałeś pożyczyć wystarczyło zapytać, a nie brać bez pytania, nie dość, że szuler to jeszcze złodziej!!! – stwierdził najmłodszy Cartwright będąc przekonanym, że to właśnie on przywłaszczył sobie nie swoją własność.
-Kiedy je widziałeś po raz ostatni? – zapytał swojego najmłodszego syna Ben.
-Wczoraj o 14:00. – poinformował Mały Joe.
-Teraz jest 15:00… – Will spojrzał na zegar stojący przy ścianie – …czyli potencjalny złodziej musiał je ukraść w ciągu ostatniej doby.
-Ja ich nigdzie nie brałem, ani nie przekładałem, więc ktoś najzwyczajniej w świecie je zabrał, jak się dowiem czyja to robota to…!!! – złość Joe przybierała coraz bardziej na sile, rąbnął pięścią w stół.
-A gdzie były schowane? – spytał ponownie Ben, nie mogąc uwierzyć, że na jego ranczu jest złodziej.
Po chwili udali się w miejsce, gdzie Mały Joe był przekonany, że nikt tutaj nie znajdzie kasetki z taką dużą sumą pieniędzy. Ben, Hoss, Will i Clay zobaczyli przewróconą beczkę, z której część zboża się wysypała na ziemię, a zaraz obok stała kasetka, ale oczywiście bez jej zawartości.
-Może ci myszy zjadły. – odparł Stafford starając się stłumić atak śmiechu, widząc kryjówkę młodszego brata, ale temu nie było raczej do śmiechu, więc rąbnął Clay w twarz, ten tego nie przewidział i stracił równowagę, wpadając na drugą beczkę, mało brakowało, a ta również by się przewróciła, ale Will w ostatniej chwili ją złapał.
Po pół godziny została zebrana większość pracowników pracująca przy domu.
-Czy widział ktoś ostatnio przebywającego lub wychodzącego stamtąd… – Ben wskazał na pomieszczenie, w którym były beczki ze zbożem – …w ciągu ostatnich 24 godzin kogokolwiek? – zwrócił się do swoich pracowników.
-Wczoraj o tej porze był tam Harvey… – odpowiedział Dawid Quide.
-Dzisiaj skoro świt był tam Larry… – dodał Perry Morgan.
-Oczywiście, ani jednego, ani drugiego tutaj teraz nie ma. – stwierdził Will.
-Są w mieście. – poinformował Tobias Berry, po chwili 6-letni wnuczek pana Berry’ego – Bill podniósł rączkę do góry.
-Tak Billy… – zwrócił się do niego Hoss.
-W nocy kiedy wychodziłem na siku widziałem jak stamtąd wychodzi twój starszy brat. –wyrzucił szybko z siebie chłopczyk w kierunku średniego syna Bena.
-Jego oczywiście też nie ma, jak dorwę tego złodzieja to mu falki wypruję. – gniew Joe już sięgnął zenitu.
-Spokojnie Joe, porozmawiam z Harveyem i Larrym, jak tylko wrócą z miasta. – powiedział spokojnie Ben patrząc na syna. – Odzyskasz swoją zgubę. – dodał.





Wielkie oraz ogromne podziękowania dla Agi Very Happy Very Happy Very Happy , której opowiadanie "Jak Adam Cartwright spłukał się do ostatniego dolara” natchnęło mnie do napisania tego króciutkiego opowiadania, które będzie mieć miej niż 10 części.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:41, 06 Maj 2014    Temat postu: Zagadka

Jestem w szoku ,że Joe nazwał swojego ukochanego brata złodziejem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:06, 06 Maj 2014    Temat postu:

Hoss musiał być bardzo zdesperowany, skoro bez pozwolenia "pożyczył" sobie oszczędności Joe. Ciekawe jak to wyjaśni, jeśli to faktycznie on Question Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:37, 07 Maj 2014    Temat postu:

To niepodobne do braci, żeby wziąć czyjeś pieniądze bez zapytania o pozwolenie ... dla nich to byłaby kradzież ... takie wrażenie odniosłam po obejrzeniu serialu ... ale w fanfiku wszystko jest możliwe ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:46, 07 Maj 2014    Temat postu:

-A ten co taki markotny? – zapytał Adam siadając na fotelu i przez okno widząc, jak jego najmłodszy brat siedzi niewyraźny na ganku.
Więc wszyscy zaczęli opowiadać co się stało.
-I nie zaciekawiło was to skąd on ma tyle pieniędzy i na co chce je przeznaczyć? – zapytał ponownie Adam.
-Pytaliśmy… – zaczął Will – …ale odpowiedział, że „A czy to ma jakiekolwiek znaczenie skoro i tak nic z tego nie wyjdzie, przecież nie ma ani centa”.
Nagle usłyszeli odgłos zbliżających się koni. Ben wstał z krzesła i poszedł porozmawiać ze swoimi pracownikami. Po chwili senior rodu minął się w drzwiach z Cleyem, który również z nimi wrócił do domu.
-Harvey i Larry ich nie mają, nie wydali w saloonie u Toda, więcej niż zwykle. – poinformował Stafford siadając przy stole, gdzie byli Will, Hoss oraz Adam.
-Skoro oni ich nie mają to znaczy, że Joe ma rację i ty je wziąłeś? – stwierdził Will.
-Co? – zapytał zaskoczony Adam – Joe oskarża Claya?
-To przez ciebie… – zwrócił się Clay do Adama. – …nakrył mnie jak szperam w jego rzeczach. – wyznał.
-Prosiłem cię, żebyś się dowiedział, co Joe chciałby dostać w prezencie na urodziny, a nie żebyś przewalał jego pokój do góry nogami. – syknął najstarszy z braci Cartwright.
Mały Joe wszedł do domu i usiadł koło kominka, nadal za dobrze nie wyglądał.
-Skoro tak ci na tym zależy, to może weź pieniądze od ojca. – zaproponował Will patrząc się na plecy najmłodszego kuzyna, który patrzył w ogień.
-Jak to Hoss kiedyś powiedział „Tata prędzej zleje ci skórę niż wyda tyle pieniędzy”. – powiedział Mały Joe przypominając sobie słowa starszego brata.
-Ja coś takiego powiedziałem, kiedy? – spytał oburzony średni syn Bena.
-Jak chodziliśmy do szkoły, nie pamiętam dokładnie, w której to było klasie. – odpowiedział mu młodszy brat. – Idę spać… – stwierdził w końcu najmłodszy Cartwright. – …i tak już tych pieniędzy nie odzyskam. Wielka szkoda, miałem już całą kwotę, marzenie pozostanie tylko marzeniem. Nie znam nikogo kto był się nie połakomił na taką sumę pieniędzy. – mówił wlokąc się po schodach do swojego pokoju.
Gdy Mały Joe już na dobre zniknął z pola widzenia Cleya ten się odezwał do Hossa:
-Jakbyś sobie przypomniał, co to za marzenie, to moglibyśmy je spełnić na jego urodziny.
-To jest fajny pomysł tylko nie wiemy, jaka suma pieniędzy wchodzi w grę, żeby spełnić to marzenie. – odparł Adam.
-Własnemu bratu będziesz żałował. Jestem gotowy wydać wszystkie swoje pieniądze jakie zgromadziłem na czarną godzinę, żeby sprawić mu przyjemność. Jesteś zwykły samolub i dusigrosz. Jak zobaczysz w jego oczach to nieopisane szczęście, które nie sposób wyrazić słowami, nie będziesz żałował ani jednego wydanego centa. – zwrócił się Clay do Adama, a potem do jego młodszego brata:
-Hoss przypomnij sobie, co to było?
-Nie wiem, to było tak dawno, o wielu rzeczach mówił. – odpowiedział mu średni syn Bena.
-A może ty je wziąłeś? – spytał Will Adama – Przecież wnuczek pana Berry’ego mówił, że widział jak stamtąd wychodziłeś? – przypomniał sobie bratanek Bena, Adam odpowiedział szybko i kategorycznie
-Nie.
W nocy pierworodny Bena Cartwrighta przewracał się tylko z boku na bok nie mogąc zasnąć. Trzy rzeczy chodziły mu po głowie: jakie to też może być marzenie Małego Joe; słowa, które powiedział do niego Clay oraz najważniejsza, że rozwiązał poważny problem finansowy nie swoimi pieniędzmi, bo myślał, że gdy przypadkiem przewrócił tą niewydarzoną beczkę i wypadła z niej kasetka, w której było parę tysięcy dolarów są niczyje. Co z tego, że spłukał się do ostatniego dolara i nie miał niczego na koncie? Nic nie usprawiedliwiało takiego zachowania. Co prawda skąd mógł wiedzieć, że są własnością jego najmłodszego brata, ale… bądź co bądź nie powinien ich ruszać. Sam nie wiedział, co nim w tamtym momencie kierowało, że zrobił to co zrobił… I jak ma mu teraz wyznać prawdę… Chyba przyjdzie mu żyć z wyrzutami sumienia do końca, bo przecież jak Joe pozna te niemiłe fakty znienawidzi go do końca życia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:35, 07 Maj 2014    Temat postu: Zagadka

Wiec to Adam wziął pieniądze Joe ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:36, 07 Maj 2014    Temat postu:

No, to się wszystko pogmatwało Confused Liczyłam, że to jednak nie Adam. Co on takiego ma na sumieniu, że nie zawahał się sięgnąć po te pieniądze. Musiał być niezwykle zdesperowany, bo w innym przypadku byłoby to niemożliwe.
Wierzę, że powie Małemu Joe prawdę. Adam jest odważny i nawet jeżeli popełnił tak nieprawdopodobną rzecz to się przyzna. Tak uważam. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:43, 08 Maj 2014    Temat postu:

Kola napisał:
... oraz najważniejsza, że rozwiązał poważny problem finansowy nie swoimi pieniędzmi, bo myślał, że gdy przypadkiem przewrócił tą niewydarzoną beczkę i wypadła z niej kasetka, w której było parę tysięcy dolarów są niczyje. Co z tego, że spłukał się do ostatniego dolara i nie miał niczego na koncie?

Nadal upieram się przy twierdzeniu, że Adam nie mógł pomyśleć, że pieniądze z kasetki troskliwie ukryte w beczce ze zbożem do nikogo nie należą ... skoro ktoś ukrył, to widocznie był do nich przywiązany i były mu potrzebne ... Sądzę, że zgodnie z serialowym wizerunkiem poszukałby ich właściciela. Na pewno nie ratowałby nimi swoich finansów. Zresztą Adam o te swoje finanse bardzo dbał i pieniędzy mu nie brakowało, bo ... oszczędnie i ostrożnie nimi zarządzał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 9:45, 08 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:04, 08 Maj 2014    Temat postu:

Rano Adam jako ostatni dosiadł się do stołu, gdzie już wszyscy w najlepsze jedli śniadanie. W końcu po kilku minutach ciszy, postanowił wreszcie się odezwać.
-Znalazłem twoją zgubę. – powiedział do najmłodszego brata, wyjął z kieszeni spodni pieniądze i postawił je przed nim.
Tego, że on je zabrał nie był w stanie z siebie wydusić. Przez gardło by mu nie przeszło, że zachował się jak ostatnia świnia, nie byłby w stanie spojrzeć mu w oczy i prosić o wybaczenie, bo nie wiele by to dało, doskonale wiedział jaki Joe jest pamiętliwy oraz, że przy każdej nadarzającej się okazji by mu to wypominał. Joe rozszerzyły się z radości oczy, które błyszczały mu niesamowitym blaskiem.
-Dziękuję. – wydukał Mały Joe. – Żeby temu kto je zabrał ręka uschła. – stwierdził chowając je do kieszeni kurtki.
-Powiesz teraz jakie jest twoje marzenie? – zapytał Clay.
-Tajemnica. – odpowiedział mu młodszy brat.
-Chyba nie myślisz trzymać takiej gotówki przy sobie, jeszcze ją zgubisz albo ci ktoś ukradnie. – rzekł Ben Cartwright.
-To tylko na chwilę. – odparł Mały Joe. – Po moich urodzinach myślę zrealizować moje marzenie, więc na te trzy dni mogę je przechować w sejfie? – zapytał ojca.
-Oczywiście. – rzekł mu senior rodu.
-Będę musiał wyjechać na jakiś czas. – powiedział Mały Joe, po śniadaniu chowając pieniądze na dolą półkę w sejfie ojca.
-Na długo? – zapytał go ojciec.
-Raczej tak. – odpowiedział Mały Joe.
-W końcu to twoje marzenie, nie będę cię namawiał, żebyś z niego rezygnował, ani żebyś nie jechał, bo wiem, że bardzo ci na tym zależy, ale… – oświadczył Ben Cartwright.
-Nie martw się tato wrócę cały i zdrowy. – oznajmił najmłodszy jego syn.
Cztery dni później, gdy przyszło już do wyjazdu Joe i wszyscy już się z nim pożegnali, za rogiem było widać znikający dyliżans, Clay powiedział:
-Może by tak za nim pojechać i dowiedzieć się co chce przed nami ukryć. Will, Hoss oraz Adam ożywili się na jego propozycję.
-Wybijacie sobie ten pomysł z głowy. Skoro Joe chce zachować to w tajemnicy to musimy to uszanować, jak będzie chciał to sam nam powie w swoim czasie. – zakomunikował senior rodu.
Mijał jeden rok, drugi, trzeci, a od Joe nie było żadnej wiadomości. Jednak po kolejnych dwóch latach, najmłodszy członek rodziny Cartwright wreszcie wrócił.
-Gościa prowadzę. – powiedział Will od drzwi.
-Pewnie pan McClein. – odpowiedział Ben Cartwright podnosząc się z krzesła.
-Czy ja wyglądam jak pan McClein… – dało się słyszeć głos Małego Joe.
Wszyscy odwrócili głowy w kierunku drzwi, gdzie stał najmłodszy członek ich rodziny, a potem ruszyli w jego kierunku. Jeden przez drugiego zaczęli go ściskać i do siebie przytulać, nawet Adam, który nigdy nie okazywał uczuć.
-Już myśleliśmy, że nie wrócisz. – stwierdził Clay wypuszczając młodszego brata z objęć i siadając z powrotem na krześle.
-Ile można stu… spełniać swoje marzenia. – szybko poprawił się Joe, mało brakowało, aby się wydało co robił przez 5 ostatnich lat, a chciał jak najdłużej utrzymać ten sekret w tajemnicy. Był bardzo z siebie zadowolony, poszło mu nawet lepiej niż zamierzał.
-Można w tym domu dostać coś do jedzenia, czy Hop Sing ma dzisiaj wychodne? – zapytał żartobliwie Mały Joe, któremu już od jakiegoś czasu kiszki marsza grały.
-Gdyby Hop Sing wiedział, że Mały Joe dzisiaj przyjeżdża wyprawiłby ucztę, a tak jest tylko kaczka z jabłkami. – dało się słyszeć głos kucharza.
-Może być. – odparł Joe – Jestem tak głodny, że zjadłbym konia z kopytami. Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni.
-Zawsze mówiłeś „słonia z kopytami”. – poprawił brata Adam.
-Tobie nigdy nie zdarzyło się pomylić? – zapytał, po czym zabrał się za jedzenie, podstawionej mu przed sekundą przez Hop Singa kaczki. – Dlaczego tak na mnie dziwnie patrzycie? – zapytał, gdy już przełknął kęs posiłku.
-Zmieniłeś się. – odparł Stafford.
-Dobrze się czujesz Clay, to cały czas ja twój młodszy brat popadający ciągle w tarapaty i uganiający się za dziewczynami. – stwierdził Mały Joe.
-On ma rację. – zwrócił się Ben do swojej najmłodszej latorośli – Naprawdę się zmieniłeś.
-Niby w czym. – rzekł Joe.
-Choćby w tym jak jesz, teraz robisz to w bardziej dystyngowany sposób. – poinformował senior rodu. Nagle Adam coś zauważył, na co inni jakoś nie zwrócili uwagi.
-I od kiedy to ty posługujesz się prawą ręką… – podniósł głos – …przecież jesteś leworęczny.
Mały Joe szybko odstawił sztućce, jeszcze szybciej zabrał swój bagaż, bąknął, że jest bardzo zmęczony i nim ktokolwiek coś powiedział błyskawicznie zniknął w swoim pokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:11, 08 Maj 2014    Temat postu: Zagadka

Gdzie był Joe przez pieć lat ?
I czy to na pewno Joe ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:14, 08 Maj 2014    Temat postu:

Joe nie było w domu przez 5 lat i oni go nie szukali, nie majac od niego żadnej wieści? Niemożliwe i niepodobne do Cartwrightów. Adam wyjechał, ale przysyłal listy ... wiedzieli, gdzie przebywa ... i co porabia ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:19, 08 Maj 2014    Temat postu:

A to niespodzianka. Czyżby Joe zapałał miłością do nauki, o ile jak to zauważyła Zorina, jest to faktycznie Joe. I dlaczego zniknął na tak długo? Przecież Pa i bracia na pewno odchodzili od zmysłów ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:31, 09 Maj 2014    Temat postu:

-To mój siostrzeniec Nick Ryan. – przedstawił doktor Martin swojemu przyjacielowi Benowi Cartwrightowi oraz jego najstarszemu synowi i bratankowi. – Trzy tygodnie temu skończył studia medyczne i przyjechał do mnie na praktyki. – dodał.
Nagle za plecami Adama kilka metrów dalej Nick zobaczył bardzo znajomą mu osobę, więc zaczął krzyczeć:
-Joe, Joe, Joe!!!
Młodzieniec ruszył w tamtą stronę, ale po drodze wpadł na jakiegoś olbrzyma.
-Przepraszam. – powiedział nieznajomemu.
Gdy Ryan już dobiegł na miejsce, jego przyjaciel jakby się rozpłynął w powietrzu. Zaczął się rozglądać na wszystkie strony.
-Nick? – zapytał Paul Martin.
-Później wujku, najpierw muszę znaleźć mojego znajomego. – oznajmił młodzieniec. – Gdzie on polazł, przecież nie wyparował? – spytał sam siebie – Możesz uciekać ile chcesz i tak cię znajdę. – stwierdził.
-To miasto nie jest duże, na pewno go znajdziesz… – odparł mu stryjek – …a jak się ten twój znajomy nazywa? – zapytał.
-Joseph Cartwright. – odpowiedział Nick.
Wszystkim odebrało mowę, gdy się okazało, że siostrzeniec doktora zna Małego Joe.
-Skąd znasz mojego najmłodszego syna? – zapytał Ben Cartwright.
Nick Ryan przez chwilę się zawahał, czy powiedzieć prawdę, a potem mimo wszystko odparł:
-Łączy nas pewien sekret.
-Jaki? – zapytał Clay trzymając w dłoniach dość ciężką skrzynkę z jej zawartością.
-Nie będę zdradzał tajemnicy najlepszego przyjaciela, jak będzie chciał to sam ci o tym powie. – oznajmił Nick patrząc na Stafforda.
-Co się tak wszyscy tłoczą pod moim gabinetem? – zapytał doktor Martin trzy dni później starając się dopchać przez ten tłum do drzwi.
-Była w mieście strzelanina… – zaczął Rick zastępca szeryfa – …trzech ludzi zginęło, dwóch uciekło, a Tod, Mike i Tim są w ciężkim stanie… – mówił dalej.
-Matko boska, tam jest nasz syn… – pani burmistrzowa rozpoczęła lamentować.
Doktor Martin nacisnął klamkę drzwi.
-Są zamknięte od wewnątrz… – stwierdził Rick – …w środku są wszyscy ranni, twój siostrzeniec oraz Mały Joe… – kontynuował ciemnowłosy mężczyzna.
-A co tam robi Mały Joe? – zapytał Ben, obok niego stała reszta jego rodziny.
-Nie wiem, kiedy już zostali tam wniesieni Tod, Mike i Tim, Nick wciągnął Małego Joe za rękę, zabarykadował drzwi i tyle ich widzieliśmy. – poinformował zastępca szeryfa.
-Ja cię kiedyś zamorduję!! – dało się słyszeć krzyk Joe z wnętrza budynku – Jak się mój sekret wyda, to tak cię urządzę, że mnie popamiętasz do końca życia!! – obwieścił.
-To po co ci to było!! – teraz był to Nick – Mogłeś w spokoju siedzieć na tyłku w domu i nawet nigdy byśmy się nie poznali!! – dodał.
-To przez Adama. Zawsze mnie to fascynowało, a potem stało się marzeniem, które być może się nie spełni, bo jest dosyć kosztowne, a ojciec na to by się nigdy nie zgodził!! – wyznał.
-Ten twój brat musiał ci nieźle dopiec i zajść za skórę, skoro zdecydowałeś się na taki desperacki krok!! – oświadczył Ryan.
-Gdybyś mieszkał z nim pod jednym tyle czasu co ja to byś wiedział o co mi chodzi!! – stwierdził Mały Joe.
Nagle dało się słyszeć ich głosy bezpośrednio za drzwiami.
-Muszę się napić jak na jeden dzień mam już dość. – powiedział Mały Joe.
-Zanim otworzysz drzwi może najpierw się wytrzyj masz krew na twarzy. – oznajmił Nick. –Powiedziałem wytrzyj, nie rozmazuj wyglądasz teraz jak zombie. – roześmiał się.
Doktor Martin przyłożył oko do dziurki od klucza, zobaczył jak Nick podchodzi do przyjaciela i wyciera jego kitlem lekarskim krew z twarzy najmłodszego Cartwrighta. Robił to z taką troską, jakby Joe był jego rodzonym bratem, a nie najlepszym przyjacielem. Pomyślał, że dla jego siostrzeńca to dobrze, bo po śmierci jego świętej pamięci siostry, a matki Nicka czuł się bardzo samotny i opuszczony, a jego ojciec był w stosunku do niego bardzo surowy i wymagający, i nie potrafił znaleźć z synem wspólnego języka. Tak swoją drogą co też za sekret może go łączyć z Małym Joe, głowił się doktor Martin, po resztą nie było w mieście chyba nikogo kto nie zadawał by sobie tego pytania. Mężczyzna w średnim wieku był tak zamyślony, że nie zauważył kiedy się drzwi otworzyły i uderzyły go w głowę, czyniąc tym samym na jego czole olbrzymi guz, który rozcierał jak siedział na ziemi pod spotami Bena, który pomagał mu wstać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:34, 09 Maj 2014    Temat postu: Zagadka

Zaniepokoiło mnie to co łączy tych dwóch.
Co to może być za sekret ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:33, 10 Maj 2014    Temat postu:

Co, takiego ukrywa Joe? I dlaczego wini za to "coś" Adama? Ten Nick jakoś mnie niepokoi Confused ale zobaczymy, co będzie dalej ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin