![Forum www.bonanza.pl Strona Główna](default) |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:22, 02 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Kola napisał: | -Jeśli wrócisz do łóżka… – zaczął ciemnowłosy mężczyzna – …to pojadę do miasta i kupię ci sukienkę, jaka ma być: niebieska, zielona, żółta, z koronkami, z falbanami, z bufiastymi rękawami… – recytował Stafford. |
Jak widać Clay stał się specjalista od damskich strojów. Stara się chlopak
Kola napisał: | -Ze mną możesz porozmawiać. – Clay nie ustępował.
-O dzieciach, gotowaniu i sukienkach, również. – były to typowo babskie sprawy, więc Clay był na straconej pozycji.
-Tak. |
Jak widać nie tylko na ciuszkach się zna. A wszystko po to, aby postawić na swoim. Podobny do Joe.
Dużo humoru, zabawne i bonanzowe. No i najważniejsze, że Laura została przykładnie ukarana.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
yenefer
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 23 Mar 2014
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:42, 02 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Kola napisał: | więc gdy tylko zobaczył gazetę przyniesioną przez Bena natychmiast schował ją w bezpiecznym miejscu, żeby nie dostała się w niepowołane ręce. |
Strasznie mnie ciekawi co to za miejsce
Kola napisał: | -Chciałam sobie kupić sukienkę, żeby móc w niedzielę na mszy ładnie wyglądać, bo oprócz tej, którą mam na sobie nie mam innych. – poinformowała Claya Kleo. |
Czuć ściemę na kilometr Już jakiś czas mieszka w Ponderosie i ma tylko jedną sukienkę, coś mi się nie wydaje. W końcu czega jak czego, ale wiedzy o damskich ubraniach to Joe nie brakuje.
Kola napisał: | -Jeśli wrócisz do łóżka… – zaczął ciemnowłosy mężczyzna – …to pojadę do miasta i kupię ci sukienkę, jaka ma być: niebieska, zielona, żółta, z koronkami, z falbanami, z bufiastymi rękawami… – recytował Stafford. |
Widać, że tajemna wiedza o damskich ubraniach jest rodzinna
Kola napisał: | -Po za tym chciałabym z kimś porozmawiać. – powiedziała zaskoczona.
-Ze mną możesz porozmawiać. – Clay nie ustępował. |
Twarda sztuka z tego Clay'a
Kola napisał: | -Jest jeszcze bardziej uparta niż Adam i Mały Joe razem wzięci. – stwierdził znikając w drzwiach. |
A to się da?
Kola napisał: | Po chwili przez drzwi przeszedł Clay z dziewczyną przewieszoną mu przez ramię, po mimo jej stanowczych próśb i szantażu, zaniósł ją do łóżka, a pokój zamknął na klucz. |
Cóż, jednak postępowanie z kobietami przenosi się nie tylko przez dziedziczenie, przez przebywanie pod jednym dachem też... Cel uświęca środki
Kola napisał: | wyciągnął spod koszuli gazetę |
Bezpieczne miejsce, heh?
Laura została ukarana, Lil chyba też... jakoś nie czuję zadowolenia z tego powodu, nie wiem czemu, nie lubię baby a mi jej szkoda, Laury nie Lil, ta chyba mało oberwała, a przecież ona zawsze była mózgiem operacji. I szkoda mi Peggy, która skończy w sierocińcu. A może Adam o niej pomyślał?
I Joe dostał kanapę za niewinność i za brata, Super Jakoś mnie zawsze cieszy, jak Joe dostaje w skórę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:06, 04 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
-Co zrobiłeś mojej żonie? – zapytał Mały Joe Claya dzierżąc w dłoni poduszkę.
-Nic. – odpowiedział mu starszy brat.
-Clay, weź mnie nie denerwuj. Jestem zmęczony, głodny i chciałbym położyć się w łóżku. – Joe położył szczególny nacisk na dwa ostatnie słowa.
-Więc w czym problem? – zapytał go Stafford.
-Przez to twoje „nic” muszę spać na kanapie. – Mały Joe cisnął poduszkę w róg mebla. Will zaczął chichotać w najlepsze.
-Jak ci się nie chciało wziąć ją w talii albo w pasie to zaraz ci się oberwie. – stwierdził Will, gdy już mu przeszło. – Wszystko widziałem, więc jak ty mu tego nie powiesz, to ja to zrobię. – dodał.
-Nie zrobiłem tego specjalnie… Zdenerwowany byłem… Ręka mi się omsknęła… - powiedział patrząc się na Willa podczas, gdy powinien patrzeć się na młodszego brata.
-Może ty mi powiesz, bo jakoś jest mało rozmowny. – zwrócił się Mały Joe do kuzyna.
-Trzymał ręce tam, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. – wyrzucił z siebie bratanek Bena Cartwrighta.
Joe walnął Claya tak mocno, że tego aż zamroczyło i zaświeciły mu się gwiazdki przed oczami, a potem jeszcze dwa razy poprawił.
-Wystarczyłoby raz. – powiedział Clay wycierając krew z twarzy, gdy po tym jak razem z fotelem wylądował na podłodze – Uuu ła. – wypadło z jego ust, gdy próbował się podnieść, ale zakręciło mu się w głowie, więc z powrotem usiadł. – Jak widać to u was rodzinnie. – stwierdził przypominając sobie, jak go Adam urządził, gdy zamierzał stąd wyjechać. – Jeżeli sprawi ci to przyjemność to możesz spać w moim łóżku, a ja pójdę spać do stajni… – oświadczył Stafford i wyszedł z domu.
-Gdzie jest Clay? – zapytał Mały Joe rano przy śniadaniu, gdy zauważył puste krzesło starszego brata.
-Powiedział, że musi sobie przemyśleć kilka spraw i gdzieś pojechał. – wyznał Will, który nie miał zamiaru mówić mu o tym co powiedział jemu w nocy brat jego kuzyna. – Nie martw się jak się przeprosi z rozumiem to wróci. – dodał.
-Mam nadzieję… – powiedział Joe – …ostatnim razem, jak wrócił powiedział, że go bandyci napadli.
-A kiedy to było, bo jakoś sobie nic takiego nie przypominam? – spytał Will.
-Ciebie wtedy jeszcze tutaj nie było, to było zaraz po tym, jak mnie ci górnicy pobili, a Clay mi powiedział kilka ostrych słów. – poinformował kuzyna Mały Joe.
-Żadni bandyci… – szepnął Adam do ucha Willowi tak żeby nikt inny go nie usłyszał – …ja go tak urządziłem, bo chciał stąd wyjechać i nigdy już nie wrócić.
-To dokładnie tak samo jak dzisiaj w nocy… – odpowiedział mu kuzyn również szeptając mu na ucho – …teraz leży związany i zakneblowany w tej skrzynki, która leży koło szopy. Jak sobie tam posiedzi przez kilka dni to może nabierze rozumu. – stwierdził.
W tym samym czasie Joe i Kleo już się pogodzili, i teraz gruchali sobie jak dwa gołąbki. Kiedy Adam tak na nią patrzył cieszył się tym, że jest taka spokojna i szczęśliwa. Miał nadzieję, że już nikt nigdy tego nie zburzy. Musiał się z tym pogodzić, że już nigdy nie będą razem. Nie było to łatwe. W południe jednak przydarzyło się coś niespodziewanego, czego się Kleo kompletnie nie spodziewała ze strony swojego synka, gdy tylko mały zniknął jej w oczu, żeby móc się bawić z wujkiem Hossem w chowanego natychmiast ruszyła na poszukiwania ojca swojego dziecka. Znalazła go zarazem ze swoim mężem i teściem w stajni.
-Możesz wybić naszemu synowi ten głupi pomysł z głowy. – zwróciła się do Adama.
-A na co wpadł nasz mały geniusz? – zapytał Mały Joe.
-Wiesz czego sobie zażyczył na prezent na urodziny. – rzekła do niego żona.
-Pociąg parowy? – spytał złośliwie Joe.
-Nie. Przyszedł do mnie i oświadczył, że chce dwie siostrzyczki i braciszka. – wyznała Kleo.
-Co? – zapytali wszyscy zaskoczeni, a potem Adam zaczął się śmiać.
-Uważasz, że to śmieszne. – powiedziała oburzona.
-Przepraszam, ale nie wiem skąd mu się wziął taki pomysł do głowy. Zamiast poprosić o jakiś zwykły prezent typowy dla małego dziecka to… – zwrócił się do niej. Nagle w drzwiach stajni pojawił się Hoss i wyciągnął młodszego brata na zewnątrz.
-Ty już do reszty zwariowałeś, żeby wysługiwać się małym dzieckiem?
-Możesz wyrazić się jaśniej, a nie każ mi zgadywać. – powiedział Mały Joe. Hoss nachylił się do ucha Joe i poinformował go w czym rzecz.
-Co jest w tym złego, że kocham swoją żonę i chcę mieć dużą rodzinę. – wyznał mu młodszy brat.
-Ale żeby takie rzeczy obiecywać dziecku. – spojrzał na niego z niedowierzaniem średni syn Bena Cartwrighta.
-Ja mam zamiar wywiązać się z obietnicy… – stwierdził Mały Joe – …w ciągu trzech ma to jak w banku. – dodał.
-Ale on myśli, że dostanie wszystko na raz. – oznajmił Hoss celując w jego pierś paluchem.
-To już problem Adama. – odparł Mały Joe z łobuzerskim błyskiem w oku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 5 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:15, 04 Kwi 2014 Temat postu: Tajemnice miłości |
|
|
Ciepło i rodzinnie.
Mam nadzieję ,że Adam znajdzie swoją drugą połówkę ,kobietę ,ładną ,inteligetną i kochającą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:22, 04 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Rodzinny odcinek ... Joe jak zwykle pełen zapału ... pragnie mieć dużą rodzinę, kilkoro dzieci
Kola napisał: | -Ale on myśli, że dostanie wszystko na raz. – oznajmił Hoss celując w jego pierś paluchem.
-To już problem Adama. – odparł Mały Joe z łobuzerskim błyskiem w oku. |
ale dlaczego włącza do tego starszego brata?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:31, 07 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Była chyba druga w nocy. Kleo nagle usłyszała krzyki swojego synka, więc zerwała się na równe nogi i pobiegła do jego pokoju. Mały Joe poszedł do reszty rodziny, która również nie spała przecierając oczy. Po chwili przyszła dziewczyna trzymając grubą książkę w dłoni i wymachując nią wszystkim przed oczami.
-Co za baran mu to czytał przed snem? – powiedziała wściekła Kleo. – Mały ma teraz koszmary i zmoczył łóżko. – dodała nie przestając wymachiwać „Baśniami braci Grimm”. – To są baśnie dla starszych dzieci, kto to widział czytać coś takiego pięciolatkowi. – stwierdziła.
-Jak byłem mały bardzo lubiłem słuchać tych baśni… – zaczął niepewnie Clay – …a jak zobaczyłem książkę leżącą przy łóżku to nie mogłem się powstrzymać żeby nie przeczytać ich małemu. – wyznał szybko Stafford.
-I dlatego musiał to być „Czerwony kapturek”, teraz Adaś się boi, bo myśli, że przyjdzie wilk i go zje. – poinformowała Kleo. Mały Joe od pięciu minut w najlepsze chichotał.
-To nie jest śmieszne po co w ogóle je przynosiłeś. – zwrócił się do niego ojciec.
-Bo nie wiedziałem jakie mały lubi, dlatego przyniosłem wszystkie trzy książki, ale jak powiedział, że najbardziej lubi Andersena, to zupełnie wyleciało mi z głowy żeby je stąd zabrać… – oświadczył Mały Joe – …a śmiać mi się chce dlatego, bo do głowy by mi nie przyszło, że Clay też lubił „Baśnie braci Grimm” i akurat przeczytał małemu moją ulubioną baśń. – dodał.
-To była też moja ulubiona… – wyznał Stafford – …dlatego mu ją przeczytałem. – potem zwrócił się do swojej bratowej – Przepraszam. Już nigdy więcej mu tego czytać nie będę.
-Idź spać ja z nim zostanę. – powiedział Adam widząc jak Kleo ziewa.
-Co za człowiek… zero odpowiedzialności… jak można nie pomyśleć o konsekwencjach swoich decyzji. – rzekła Kleo znikając wraz z mężem w ich sypialni. Po chwili jednak dało się słyszeć dość głośny głos Joe:
-Przestań… Jestem zmęczony… Chcę spać.
-Dobra… Tylko jak ty będziesz chciał to powiem ci dokładnie to samo… – oznajmiła mu żona.
-Ktoś tu bawi się w dzidziusia. – powiedział Will przy śniadaniu zanosząc się od śmiechu widząc mokre spodnie Adama.
-Śmiechu warte. Akurat siedział mi na kolanach kiedy usłyszeliśmy jakiś hałas, po śniadaniu sprawdzę czy to było okno czy coś innego. – zwrócił się do kuzyna.
-Tak… Na pewno… Mały… – rzekł złośliwie Will, a potem tym samym tonem dodał: 25 lat temu jak pani Carmody czytała nam „Czerwonego Kapturka” to nie ja, nie Sally, nie Tom, tylko ty zsikałeś się w majtki, a potem myślałeś, że Sally albo Tom zrobili ci w nocy psikusa i im się oberwało „za niewinność”, podczas kiedy prawdziwy sprawca w najlepsze śmiał się do łez. Reszta rodziny starała się stłumić chichoty.
-To tatuś też miał taką niemiłą przygodę? – zapytał mały Adaś.
-Niestety… – wyznał Adam cały czas patrząc się w swój talerz – …ale gdybym wtedy wiedział, że to robota Willa to tak bym go kopnął, że wylądowałby na księżycu. – wyznał najstarszy z braci Cartwrightów niezbyt mile wspominając to wydarzenie.
Gdzieś popołudniu Ben, Kleo, Mały Joe oraz Adam z małym Adasiem bardzo miło spędzali czas na podwórku, kiedy nagle wbiegli na nie zziajani, zdyszani i strasznie przestraszani Will oraz Clay.
-Nie mieliście być przypadkiem na wschodnim pastwisku. – powiedział zaskoczony senior rodu.
-Wilk!!!!! – krzyczeli obaj.
-Taki ogromny… – Will przyłożył sobie rękę do piersi, żeby pokazać jakiej wielkości było to zwierzę.
-Nie… – oznajmił Clay – …taki ogromny – Stafford przyłożył rękę do swojej szyi.
-A od czego macie broń? – zapytał ich Mały Joe.
-Moja była akurat przy koniu, kiedy zauważyłem tego giganta. – wyznał mu starszy brat.
-A ja zanim zdążyłem strzelić to to bydle rzuciło się na mnie jakby chciało mnie zjeść żywcem. – oświadczył bratanek Bena Cartwrighta trzymając się za bok jakby miał kolkę.
-Jakoś nie widzę żeby cię zjadł. – odparł Mały Joe.
-Bo w ostatniej chwili chwyciłem go za rękę i pociągnąłem w swoim kierunku, a potem zaczął nas gonić, więc biegliśmy tyle ile fabryka dała. – stwierdził Clay nie mogąc złapać tchu. Nagle dało się słyszeć jakiś hałas.
-To ten potwór. – rzekli mężczyźni zbliżając się w stronę drzewa.
W tej samej chwili zza zakrętu wyszła dziewczyna piękna jak z obrazka: miała kruczoczarne włosy, figurę, której mogłaby jej pozazdrościć niejedna biała kobieta i niespotykaną karnację, gdyż jej mama była Indianką, a ojciec białym człowiekiem. I jak niektórzy mówili czarodziejską moc. Dziewczyna podeszła do zgromadzonych niedaleko ludzi.
-Tamara. – dało się słyszeć z kilku gardeł. Adam wyciągnął z kieszeni w jej kierunku woreczek pełen złotych monet, ale dziewczyna powiedziała:
-Nie trzeba. Jeszcze nigdy tak dobrze się nie bawiłam jak dzisiaj, a jak na niego skoczyłam z otwartym pyskiem… – tutaj wskazała na Willa – …to narobił w gacie.
-I oto mi właśnie chodziło. – powiedział bezczelnie pierworodny Bena Cartwrighta – Skoro nie chcesz tego… – wskazał na woreczek na swojej dłoni – …to może chcesz coś innego.
-Właściwie to… – zaczęła pomału dziewczyna, a potem podeszła do Adama, po chwili zatopili się w namiętnym pocałunku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 5 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:44, 07 Kwi 2014 Temat postu: Tajemnice miłości |
|
|
Bardzo zagadkowa ta Tamara.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:33, 09 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
-Przepraszam. – zwrócił się Adam do Claya, gdy już Tamara sobie poszła – Miało się dostać tylko jemu… – tu wskazał na Willa – …nie tobie.
-Żartujesz sobie. – powiedział szczerzący się od ucha od ucha Stafford – To było 100 razy lepsze niż wszystkie pomysły Joe razem wzięte. – wyznał cieszący się jak małe dziecko Stafford.
-Uważasz, że to zabawne… – stwierdził oburzony Will na jakże jawną niesprawiedliwość. – to było… – jego twarz robiła się purpurowa ze złości.
-Mamusiu, co tak bardzo brzydko pachnie? – zapytał się mały Adaś.
-Nie wiem… – odpowiedziała Kleo – …i nie chcę wiedzieć. – rzekła dziewczyna patrząc się na Willa, od którego ewidentnie bił ten zapach. – Chcesz pobawić się w berka?
-Jasne. – odpowiedział malec.
Po chwili przyłączyli się do nich Ben, Adam oraz Clay.
-Weź się trochę ogarnij. – poinformował kuzyna Mały Joe, po chwili ruszył za resztą towarzystwa – Nigdy bym nie przypuszczał, że Adam jest zdolny do takich rzeczy. – wyznał zanosząc się śmiechem aż do łez.
-Co to za hałasy? – zapytali Hoss i Clay podchodząc do większości rodziny. Była trzecia nad ranem.
-Joe i Kleo kłocią się. – poinformował Ben.
-Że też sobie wybrali porę na kłótnię. – stwierdził Clay przeciągle ziewając.
Nagle dało się słyszeć ich podniesione głosy:
-Jak ja miałam ochotę to tobie się nie chciało. – wrzasnęła na swojego męża Kleo.
-Ale… – Mały Joe chciał zaprotestować.
-Idź się przytulić do Clya!! – krzyknęła dziewczyna zatrzaskując mu przed nosem drzwi.
Stafford, który właśnie pił wodę o mało co się nie zakrztusił słysząc wypowiedź swojej bratowej. Po chwili na schodach pojawił się Joe z rozwalonym nosem, nim minęła minuta Adam przytargał wszystkie środki opatrunkowe.
-O co wam poszło? – zapytał Stafford młodszego brata, kiedy Adam starał się zatamować krwotok z nosa najmłodszego brata.
-Zapewniam cię, że nie chcesz wiedzieć. – odpowiedział mu Mały Joe.
-Dasz sobie wejść na głowę. – zwrócił się do niego ponownie Clay. – I jeszcze pozwalasz się bić.
-Nikt mnie nie bije. – odparł Mały Joe.
-A co to niby jest? – zapytał jego starszy brat celując w jego złamany nos paluchem.
-Auuuu!! – wrzasnął Joe czując w bolącym miejscu palec Claya – Jakby ci ktoś zatrzasnął przed nosem drzwi to też byś tak wyglądał. – stwierdził najmłodszy syn Bena Cartwrighta.
-W niektórych sprawach czasem warto iść na kompromisy. – poinformował Adam patrząc porozumiewawczo na najmłodszego brata. – Chodź położysz się w moim łóżku, ja pójdę do małego. – rzekł Adam do Joe.
-Jesteś najlepszym baratem na świecie. – wyznał Mały Joe.
-Chyba przesadzasz. – odpowiedział Adam.
-Ani trochę. – odparł Mały Joe. – Od kiedy… – mężczyzna przez moment zawahał się – …wreszcie zachowujesz się jak brat, a nie… – znowu przerwał.
-Do łóżka raz!! – rozkazał Adam, który doskonale go zrozumiał, klepiąc młodszego brata po ramieniu.
-Tak jest, panie generale. – odpowiedział żartobliwie Mały Joe stojąc na baczność jak w wojsku i mu salutując.
Obaj parsknęli śmiechem. Wszyscy porozchodzili się do swoich pokoi. Nie minęło jednak pół godziny jak z pokoju Willa dało się słyszeć przeraźliwy krzyk.
-Co się dzieje?! – mówili wszyscy domownicy jeden przez drugiego, gdy wpadli do pokoju.
-Nic. To nie istotne. Wracajcie do łóżek. – odpowiedział Will starając się zachować spokój, choć to co mu się śniło nie dawało mu spokoju wiedział co symbolizują ptaki, które były w jego śnie i to raczej nie napawało optymizmem.
Rano, gdy wszyscy jedli śniadanie dało się słyszeć pukanie do drzwi. Hoss poszedł otworzyć, a po chwili wrócił z majorem Domigezem, gdy zobaczył Claya powiedział:
-Poruczniku, ojczyzna cię potrzebuje.
Will jęknął waląc głową o blat stołu. Jego koszmar właśnie zaczął się urzeczywistniać. Stafford długo się nie namyślał, skoro przyszedł po niego sam major, to znaczy, że szykuje się wojna.
-Chwilowo stacjonujemy w mieście i zbieramy ochotników. – poinformował major.
-Tak jest, panie majorze. – odpowiedział Clay i podszedł pod schody, by iść po swoje rzeczy, kiedy Mały Joe podbiegł do niego i oświadczył, że jedzie z nim.
-Nie!!! – krzyknął Will na wyznanie kuzyna gwałtownie podnosząc się z krzesła, które automatycznie upadło na podłogę. – Jak pojedziesz to już nie wrócisz i nigdy nie zobaczysz swojego syna!!! – patrząc na niego z przerażeniem w oczach.
-Nie jesteś jasnowidzem skąd możesz wiedzieć co się stanie. – stwierdził Clay Stafford.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 5 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:37, 09 Kwi 2014 Temat postu: Tajemnice miłości |
|
|
To Joe postradał rozum ,chce zostawić ,żonę i syna by pojechać z bratem na wojenkę ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:49, 09 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Joe i te jego świetne pomysły.
Mam nadzieję, że go ktoś ustawi do pionu żeby zmądrzał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:01, 10 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Joe chyba nie chce puszczać brata samego... nieodpowiedzialnie i głupio się zachowuje. Ja go jednak rozumiem- sama poszłabym z Clayem, chyba żeby Adam mnie przekonał Mam nadzieję, że coś wymyślą i żaden nie będzie musiał iść... na wojnie nigdy nic nie wiadomo!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:09, 11 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
-Chcesz żeby twoja żona została wdową. – oznajmił bratanek Bena Cartwrighta w kierunku swojego najmłodszego kuzyna.
-Wrócę cały i zdrowy. – poinformował Mały Joe.
-Nie. Cleo będzie stać nad grobem i płakać, trzymając w dłoniach niemowlę, a Adam będzie ją do siebie tulić. – wyznał Will przypominając sobie jeden z fragmentów swojego snu.
-To w nocy… – zaczął Clay – …śniły ci się kruki i wrony, a potem miałeś wizję. Mam rację. – oświadczył Stafford patrząc się na Willa.
-Tak. – odpowiedział mu tamten nie przestając mu patrzeć w oczy.
-Że co? – zapytał Mały Joe odwracając się tyłem do starszego brata.
-Kruki i wrony symbolizują śmierć i wojnę. – powiedział mu kuzyn.
Clay walnął mocno w głowę Joe z zamiarem jego ogłuszenia. Młodszy z mężczyzn padł na ziemię jak kłoda.
-Przepraszam. To dla twojego dobra. – stwierdził Stafford.
Po pięciu minutach jego i majora już nie było.
-Będzie mieć niezłego guza. – stwierdził Adam patrząc się na nieprzytomnego Joe leżącego na kanapie.
-Lepszy guz niż… – Will ugryzł się w język zanim skończył zdanie. – Gdyby Clay go nie walnął sam bym to zrobił. – rzekł.
-Żeby tylko Clayowi nic się nie stało. – powiedziała Cleo niewyraźnie.
-On „w tym czymś co nazwał wizją” był cały i zdrowy, a Mały Joe leżał w trumnie. – powiedział bratanek Bena Cartwrighta przypominając sobie inny fragment swojego snu.
-Co… co się stało? – zapytał Joe powoli odzyskując przytomność, trzymając się jedną ręką za głowę. – Po resztą nie ważne muszę jechać z Clayem. – powiedział wstając gwałtownie, stanowczo za gwałtownie, bo nie zauważył podstawionej nogi kuzyna i wparł prosto na Adama.
-Gdzie ty chcesz jechać w takim stanie ledwo się trzymasz na nogach. – stwierdził Adam podtrzymując młodszego brata łgając mu prosto w oczy – Doktor kazał żebyś leżał w łóżku, bo walnąłeś głową o schody. – następne kłamstwo również mu przyszło bez problemu.
-Ale… – zaczął Mały Joe.
-W takim stanie mu nie pomożesz, a raczej tylko możesz zaszkodzić. – dalej kontynuował Adam.
-Może masz rację. – odpowiedział starszemu bratu, ponownie chwytając się za bolącą głowę i osunął się w ramiona najstarszego brata.
-No już spokojnie. Położysz się w łóżku, za kilka dni ci przejdzie. – zwrócił się ponownie do Małego Joe, a potem zaprowadził go do jego pokoju na górze i wrócił z powrotem na dół.
Nim jednak najstarszy z braci zdążył się odezwać do reszty rodziny dało się słyszeć krzyk Joe, żeby mu przyniósł coś do picia. Po chwili Adam zaniósł mu kubek z herbatą i jakąś taką dziwną miną, gdy wrócił Will odparł:
-Tymczasowo problem rozwiązany, ale co będzie potem…
-Nie będzie żadnego potem… – odpowiedział kuzynowi Adam – …po tych ziółkach co mu zaserwowałem będzie myślał, że naprawdę jest chory. – wyznał.
-Nie sądziłem, że jeszcze zdołasz mnie czymś zadziwić. – stwierdził Ben Cartwright patrząc się na swojego pierworodnego. – Najpierw Tamara, teraz ziółka i jeszcze te kłamstwa grubymi nićmi szyte. – dopowiedział.
-Wolałbyś żeby pojechał z Cleyem? – zapytał ojca Adam.
-Nie, oczywiście, że nie, ale… – rzekł senior rodu.
-Może nie było to rozsądne żeby kłamać, ale zrobiłem to wyłącznie dla jego dobra. – oświadczył mu najstarszy syn.
-Co było jeszcze w tym śnie/wizji? – spytał Hoss.
-Czy to ważne przecież i tak się nie spełni. – oznajmił mu kuzyn.
-Po prostu mnie ciekawi co by się stało, gdyby Mały Joe jednak z nim pojechał. – przemówił średni syn Bena Cartwrighta.
Więc Will opowiadał aż doszedł do momentu, o którym już wcześniej wspomniał czyli, że Cleo będzie stać nad grobem i płakać, trzymając w dłoniach niemowlę, a Adam będzie ją do siebie tulić.
-I tyle? – wykrztusił Hoss.
-Nie, ale dalsza opowieść już jest bezcelowa, bo jest kompletnie bez sensu. – poinformował go Will.
-Pozwól, że sami to ocenimy. Mów. – rzekł do niego stryj.
-No więc… – kontynuował Will – …Adam i Cleo są małżeństwem i mają jeszcze dwóch synów oraz jedną córkę. – zakończył opowiadać swój durny sen/wizję bratanek Bena Cartwrighta.
-Fajnie. – Hoss ucieszył się tak, jak dziecko, któremu się daje cukierka – Czyli w sumie pięcioro: Adam junior, Joseph junior i jeszcze troje.
-Hoss!! – warknął na niego wściekły Adam i spojrzał na niego jakby chciałby go zamordować.
-Nie chciałbyś wrócić do Cleo. – odpowiedział mu najspokojniej w świecie młodszy brat.
-Ale nie za taką cenę. – odparł Adam patrząc się w oko.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 5 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:32, 11 Kwi 2014 Temat postu: Tajemnice miłości |
|
|
No i dobrze się stało.
Joe nie pojedzię.
A Adam ciągle kocha Cleo ,mimo pojawiania się Tamary ?
Trochę dziwne ,że Hoss się cieszy z tego ,że we śnie Willa Joe ginie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 11:34, 11 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:18, 11 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
To niezbyt bonanzowe rozwiązanie problemów Cleo, Joe i Adama, ale interesujące ... i radykalne raczej ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
yenefer
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 23 Mar 2014
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:45, 16 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | -Co zrobiłeś mojej żonie? – zapytał Mały Joe Claya dzierżąc w dłoni poduszkę.
-Nic. – odpowiedział mu starszy brat.
-Clay, weź mnie nie denerwuj. Jestem zmęczony, głodny i chciałbym położyć się w łóżku. – Joe położył szczególny nacisk na dwa ostatnie słowa.
-Więc w czym problem? – zapytał go Stafford |
Uwielbiam Clay’a i jego dowcip
Cytat: | Joe walnął Claya tak mocno, że tego aż zamroczyło i zaświeciły mu się gwiazdki przed oczami, a potem jeszcze dwa razy poprawił. |
No to Clay miał darmową wycieczkę w kosmos
Cytat: | -Możesz wybić naszemu synowi ten głupi pomysł z głowy. – zwróciła się do Adama.
-A na co wpadł nasz mały geniusz? – zapytał Mały Joe.
-Wiesz czego sobie zażyczył na prezent na urodziny. – rzekła do niego żona.
-Pociąg parowy? – spytał złośliwie Joe.
-Nie. Przyszedł do mnie i oświadczył, że chce dwie siostrzyczki i braciszka. – wyznała Kleo. |
A czemu ona z tym do Adama przyszła???
Cytat: | -Ja mam zamiar wywiązać się z obietnicy… – stwierdził Mały Joe – …w ciągu trzech ma to jak w banku. – dodał.
-Ale on myśli, że dostanie wszystko na raz. – oznajmił Hoss celując w jego pierś paluchem.
-To już problem Adama. – odparł Mały Joe z łobuzerskim błyskiem w oku. |
A co Adam ma do tego??? Ja rozumiem, że rodzina ważna rzecz i wszystko zostaje w rodzinie, i podobne bzdury, no ale bez przesady Joe i jego pomysły, ni się śmiać ni płakać.
Cytat: | -Przestań… Jestem zmęczony… Chcę spać.
-Dobra… Tylko jak ty będziesz chciał to powiem ci dokładnie to samo… – oznajmiła mu żona. |
Padłam i się podnieść z podłogi nie mogę, a na dodatek swoją radosną reakcją obudziłam męża…
Cytat: | -Wilk!!!!! – krzyczeli obaj.
-Taki ogromny… – Will przyłożył sobie rękę do piersi, żeby pokazać jakiej wielkości było to zwierzę.
-Nie… – oznajmił Clay – …taki ogromny – Stafford przyłożył rękę do swojej szyi. |
Moja wyobraźnia podsunęła mi obraz dwóch dorosłych, postawnych mężczyzn opisujących wilka wielkości Yeti i znowu się głośno cieszę…
Cytat: | W tej samej chwili zza zakrętu wyszła dziewczyna piękna jak z obrazka |
Ani chybi podobna do wilka…
Cytat: | -I oto mi właśnie chodziło. – powiedział bezczelnie pierworodny Bena Cartwright |
Cały Adaś To powinno na jakiś czas przystopować szanowne kuzynostwo ze złośliwymi docinkami…
Cytat: | -Mamusiu, co tak bardzo brzydko pachnie? – zapytał się mały Adaś. |
Strach przed wilkiem, jak sądzę…
Cytat: | – Nigdy bym nie przypuszczał, że Adam jest zdolny do takich rzeczy. |
No co ty, Joe, brata nie znasz…
Cytat: | -A co to niby jest? – zapytał jego starszy brat celując w jego złamany nos paluchem.
-Auuuu!! – wrzasnął Joe czując w bolącym miejscu palec Claya – Jakby ci ktoś zatrzasnął przed nosem drzwi to też byś tak wyglądał. |
To się nazywa siła przekazu
Cytat: | z pokoju Willa dało się słyszeć przeraźliwy krzyk. |
Tym razem to już chyba nie Adam…
Cytat: | Will jęknął waląc głową o blat stołu. |
Ja także… bardzo proszę nie wywozić nigdzie Clay’a, on mi tak bardzo pasuje w tym opowiadaniu.
Cytat: | -Nie. Cleo będzie stać nad grobem i płakać, trzymając w dłoniach niemowlę, a Adam będzie ją do siebie tulić. – wyznał Will przypominając sobie jeden z fragmentów swojego snu. |
O mamusiu…
Cytat: | Clay walnął mocno w głowę Joe z zamiarem jego ogłuszenia. Młodszy z mężczyzn padł na ziemię jak kłoda. |
Że to ma niby powstrzymać Joe przed zaciągnięciem się… Oby…
Cytat: | -Będzie mieć niezłego guza. – stwierdził Adam patrząc się na nieprzytomnego Joe leżącego na kanapie. |
Cholera… a o Clay’a to już się nikt nie martwi W końcu też rodzina…
Cytat: | -Żeby tylko Clayowi nic się nie stało. – powiedziała Cleo niewyraźnie. |
Chociaż jedna…
Cytat: | -Tymczasowo problem rozwiązany, ale co będzie potem… |
Raz na jakiś czas dostanie w główkę…
Cytat: | -Nie będzie żadnego potem… – odpowiedział kuzynowi Adam – …po tych ziółkach co mu zaserwowałem będzie myślał, że naprawdę jest chory. – wyznał. |
Adaś, ty się trochę nie rozpędzasz z tym kręceniem, kłamstwami i innym krętactwem? Jeszcze ci to bokiem wyjdzie
Nadrobiłam, teraz czekam na kolejną część Kola, bardzo lubię Twojego Clay’a, toteż dbaj o niego na tej wojnie, niech chłopina wróci w jednym, żywym kawałku…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|