Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pocałunek z różą
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niki
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 14 Lut 2014
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:58, 26 Mar 2014    Temat postu:

Trochę się pośmiałam Very Happy Najmłodszy zawsze ma przegwizdane Very Happy Ale Joe da sobie rade, wierzę w niego Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:14, 29 Mar 2014    Temat postu:

-Co się dzieje? – zapytali Adam i Mały Joe, kiedy zauważyli jak Roy rozwiesza jeden z plakatów, a potem młodszy z braci zaczął czytać jego zawartość:
„Andrew Medoc – najlepszy szermierz znany od Waszyngtonu aż po Florydę wyzywa Zorro na pojedynek, który ma się odbyć w tę niedzielę w samo południe na rynku”
-O rany to będzie się działo. – stwierdził Joe.
Adamowi aż żołądek podjechał do gardła …najlepszy szermierz… jeśli Maria przyjmie wyzwanie to… Niedobrze… Na pewno przyjdzie całe miasto, a jeśli ów mężczyzna zdemaskuje jego narzeczoną na oczach całego miasta, to wszyscy poznają tożsamość Zorro… Nie może do tego dopuścić… Nikt nie może poznać jej sekretu… Koniecznie musi coś wymyślić. Nagle z saloonu wyszedł pewien mężczyzna i zwrócił się do Teda Luka:
-Ale nudy, nie macie tutaj innych rozrywek, oprócz kart i panienek. – mężczyzna westchnął i jeszcze dodał: – Szkoda, że nikt w tym mieście nie umie posługiwać się szpadą przydałaby mi się mała rozgrzewka przed niedzielnym pojedynkiem. – wyznał Medoc.
Małemu Joe na to wyznanie aż pojawiły się błyski w oczach, ale Adam był tak zamyślony na temat Marii, że nawet tego nie zauważył, bo gdyby to dostrzegł wiedziałby, że to oznacza kłopoty.
Jakiś czas później przed domem de la Vegów byli prawie wszyscy członkowie rodziny Cartwrightów oraz rodzina de la Vega. Piątka mężczyzn właśnie zbierała się do drogi do Ponderosy, kiedy Ben powiedział:
-Widział ktoś Joe?
Nagle dało się słyszeć odgłosy uderzania szpady o szpadę, więc wszyscy ruszyli w danym kierunku, żeby zlokalizować źródło owego hałasu. Kiedy tam podeszli zauważyli, że zebrał się już mały tłumek przyglądający się walczącym mężczyznom, w jednym z nich został rozpoznany Joseph Cartwright.
-Joe, czy ty umiesz czytać!!! – krzyknął na brata Clay. Odnotowując w pamięci, że na każdej ścianie w mieście jest rozwieszony plakat z informacją, że to jest …NAJLEPSZY SZERMIERZ…
-Weź nie przesadzaj, przecież nic złego się nie dzieje. – rzekł Mały Joe.
Po kilkunastu minutach pojedynek został zakończony. Medoc podszedł do młodzieńca, uściskał mu rękę, po czym się do niego zwrócił:
-Jesteś bardzo dobry, młody człowieku. Bardzo ci dziękuję, że ten pojedynek.
-Jakbym był taki dobry, jak mówisz to Zorro nie rozbroiłby mnie w kilka minut. – stwierdził Mały Joe przypominając sobie urodziny pani McGregor, no wtedy była jeszcze Simson, ale nadal nie mógł zapomnieć tego upokorzenia.
-Było mi bardzo miło ciebie poznać. Mam nadzieję, że jeszcze będziemy mieli okazję ze sobą powalczyć… – stwierdził Andrew. – …a ten krzykacz to co za jeden? – zapytał przybysz Joe.
-Mój brat. – odpowiedział mu młodszy mężczyzna.
-Ej, ty… – rzucił w kierunku Stafforda Medoc – …jestem honorowym dżentelmenem i nie zrobiłbym twojemu bratu nic złego. – oświadczył i udał się do hotelu.
-Co to niby miało być? – zapytał Ben swoją najmłodszą latorośl.
-A nie było widać. – odpowiedział mu Mały Joe, a potem zwrócił się do Claya – Nie rób z igły widły, to bardzo porządny człowiek, a nie taki jak ten cały Gonzales.
-Tak trzeba przyznać, że ma klasę. – Joe aż podskoczył do góry, gdy usłyszał za sobą głos Roba McGregora, który znajdował się wśród tego tłumu gapiów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kola dnia Sob 0:15, 29 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:31, 29 Mar 2014    Temat postu: Pocałunek z różą

Dobrze ,że ten szermież nie zrobił krzywdy Joe.
Ciekawe kiedy pojawi się Zorro i zapragnęłam by Will ,najgorszy szermież poknał jednego z najlepszych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:26, 29 Mar 2014    Temat postu:

Czyli Maria jest zagrożona? Niemożliwe ... chyba ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niki
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 14 Lut 2014
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:47, 30 Mar 2014    Temat postu:

Joe musiał być cały w skowronkach, że mógł znowu sobie trochę powalczyć Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:39, 01 Kwi 2014    Temat postu:

Wszyscy mieszkańcy Virginia City wyszli z kościoła, no prawie wszyscy oprócz jednej parafianki, która była przykuta do łóżka, ponieważ miała złamaną nogę i rękę, z powodu jakże niemiłego wypadku, który się zdarzył dwa dni temu. Otóż Hoss Cartwright niechcący wypuścił z rąk dość ciężką skrzynkę, która wylądowała na pannie de la Vega, gdyż to właśnie ona była ową parafianką ze złamaną nogą i ręką. Tylko starszy brat Hossa wiedział, że ten wypadek wcale nie był niechcący, celowo popchnął wtedy młodszego brata, który nawet tego nie zauważył, żeby wpadł na Marię. Doskonale wiedział jakie będą tego konsekwencje, chciał po prostu uniemożliwić swojej narzeczonej udział w pojedynku z panem Medocem. Wszyscy z niecierpliwością czekali już na rynku, gdzie miał się odbyć ów pojedynek. Andrew był już gotowy, pozostało tylko czekać na Zorro.
-Może nie przyjdzie? – powiedział Clay Stafford.
-Ma jeszcze pięć minut. – oznajmił Rob McGregor patrząc na zegarek na ręce.
-Gdybym był na jego miejscu… – zaczął Clay, ale młodszy brat mu przerwał:
-…to byś stchórzył i nie przyszedł, w ten sposób oddałbyś pojedynek walkowerem. – stwierdził Mały Joe.
-Lepiej stchórzyć niż dać się zdemaskować. – odpowiedział, nie chcąc przyznawać mu racji.
-Od razu zakładasz, że zostanie zdemaskowany, a skąd masz pewność, że nie wygra. – odparł Rob McGregor.
-Bo prędzej by narobił w portki, niż odważnie stanął do walki. – dało się słyszeć od strony muru.
Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Na murze siedział zamaskowany mężczyzna, a potem z niego zwinnie zeskoczył.
-To nie było miłe. – stwierdził Rob McGregor.
-Ale szczere. – powiedział Zorro – Nikt nie będzie nazywał mnie tchórzem. – oświadczył.
Po chwili pojedynek się rozpoczął. Wszystko przebiegało tak jak trzeba dopóki Zorro się o coś nie potknął, wylądował na brzuchu, jeszcze dobrze nie zdążył się podnieść, gdy ktoś z obecnych w tym obszarze ludzi ruszył nogą, tworząc tuman kurzu, który wraz z piachem dostał się do jego oczu. Zamaskowany mężczyzna niezdolny już do walki błyskawicznie zasłonił ręką oczy i pobiegł tylko w sobie znanym kierunku.
-Zrobiłeś to specjalnie. – dało się słyszeć wyrzut w głosie Małego Joe.
-Wcale nie… – odpowiedział mu starszy mężczyzna. – …a nawet gdyby to…
Nie zdołał jednak dokończyć, bo trzy pary pięści mocno walnęły go w twarz, jedna z nich należała do jego młodszego brata, druga do Roba McGregora, a trzecia do niezadowolonego Medoca, któremu tak gwałtownie i niespodziewanie został przerwany pojedynek.
-Pojedynek się odbędzie osobiście napiszę inną datę na każdym plakacie jaki został rozwieszony w mieście. – oświadczył Andrew Medoc kierując się w stronę saloonu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:44, 01 Kwi 2014    Temat postu: Pocałunekz różą

Ciekawe co dalej ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:01, 01 Kwi 2014    Temat postu:

Mam kłopoty z komentowaniem tak krótkich fragmentów. To tylko maleńki fragment opowieści ... można jedynie, tak jak Zorina napisać, że czekam na dalszy ciąg ... co będzie dalej ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:21, 04 Kwi 2014    Temat postu:

Mały Joe właśnie jechał skrótem w kierunku domu, kiedy pod jednym z drzew zobaczył jakiś czarny i niezidentyfikowany kształt. Zaintrygowany zsiadł z konia i podszedł do tego czegoś. Kiedy podszedł bliżej o mało nie zemdlał i nie krzyknął z wrażenia, gdyż przed sobą miał Zorro. Ostrożnie do niego podszedł, delikatnie położył rękę na jego ramieniu i powiedział:
-Nie bój się nie zrobię ci krzywdy chcę ci tylko pomóc.
Joe wziął starszego mężczyznę pod ramię i zaprowadził do miejsca, w którym bardzo lubił sam przebywać. Pomału usadowił go na czymś miękkim. Zorro mimo tego, że miał maskę przez cały czas zakrywał oczy drugą ręką. Po chwili usłyszał odgłos darcia materiału i kroki w kierunku, z którego zdaje się słyszał delikatny szum wody.
-Zaraz będzie lepiej tylko zabierz rękę. – zwrócił się do niego Mały Joe.
Po sekundzie Zorro poczuł na swoich oczach przyjemny zimny okład.
-W tej jaskini nikt cię nie znajdzie możesz tu zostać ile chcesz zanim nie dojdziesz do siebie. – oświadczył Mały Joe – Bardzo cię przepraszam za mojego brata. Clay jest taki… – szukał odpowiedniego słowa żeby go obsmarować.
Menda jedna, jak dojdę do siebie to tak go urządzę, że mnie popamięta do końca życia, pomyślał Adam pod przebraniem.
-Bardzo lubię tutaj przebywać. – wyznał Joe. – Nikt tu oprócz mnie nie przychodzi, więc nie będziesz mieć tutaj nieproszonych gości. – dodał.
Mały Joe ponownie zwilżył materiał wodą i z powrotem nałożył mu go na oczy.
-Jakbyś się położył byłoby ci zdecydowanie wygodniej. Jest tu równie dobrze, a nawet lepiej niż w łóżku. – stwierdził.
Mężczyzna pomału położył się na plecach. Jednocześnie jedną ręką starał się zidentyfikować to coś co miał pod sobą było to bardzo miękkie i bardzo suche.
Wokół panował mrok. Niebo usłane było gwiazdami, a nad nimi górował księżyc w pełni. Wszyscy mieszkańcy Ponderosy już spali, no prawie wszyscy oprócz najmłodszego jej członka, który najciszej jak tylko się dało właśnie wychodził oknem ze swojego pokoju. Szybko udał się do stajni i wyprowadził swojego konia, którego nawet nie siodłał. Dopiero gdy odszedł z nim jak najdalej od domu, żeby nie narobić niepotrzebnego hałasu wsiadł na niego i puścił się pędem w kierunku swojego celu. Zorro słysząc kroki został wyrwany ze słodkiego snu zerwał się jak oparzony do pozycji siedzącej, okład, który miał na oczach spadł mu na kolana.
-Spokojnie to tylko ja. – odpowiedział Mały Joe, gdy zauważył jego niespokojny ruch. – Mam tu coś dla ciebie… – powiedział zbliżając się z torbą na ramieniu – …na pewno musisz być bardzo głodny mam tu udka kurczaka, cieplutkie bułeczki i jeszcze jagodzianki. Mam jeszcze pojemnik z ciepłą kawą, lepiej tu nie palić ogniska, bo jeszcze mógłby ktoś cię tutaj znaleźć, butelkę wina…
Zorro sięgnął po udko kurczaka.
-Masz widelec nie będziesz przecież jadł jak świnia. – Joe podał mężczyźnie sztućce – Może ci… eee… pomóc… – zaproponował niepewnie – …no wiesz twoje oczy. – dodał przepraszająco.
-W porządku. Rozumiem. Tylko najpierw mi odpowiedź dlaczego te udka są bez kości? – odezwał się starszy mężczyzna.
-Podrzuciłem je mojemu starszemu bratu – Hossowi. Straszny z niego łakomczuch. Kiedy nasz kucharz – Hop Sing zorientował się, że zniknęło tuzin udek, bułek i jagodzianek zrobił straszną awanturę, a kiedy zauważył owe kości wystające z kieszeni kamizelki mojego brata to awantura była jeszcze większa. Powiedział, że tego co zostało starczy najwyżej tylko dla trzech osób, więc ojciec powiedział mojemu bratu, żeby od razu szedł spać, bo nic więcej nie dostanie, a Hoss na to, że jest głodny, to wtedy mój drugi brat – Clay powiedział tyle zjadłeś i nadal jesteś głodny i Hoss zaczął zaprzeczać, że nawet nie wziął okruszka, wtedy mój kuzyn – Will powiedział macie szczęście, że Adam jest w San Francisco, bo by powiedział, co myśli na ten temat, to znowu Clay stwierdził, że trzeba będzie zrobić losowanie, kto je kolację, a kto nie, wtedy zwróciłem się do Hossa chodźmy lepiej spać przy śniadaniu sobie odbijesz. To poszliśmy na górę i rozeszliśmy się do swoich pokoi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Neth P
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:00, 04 Kwi 2014    Temat postu:

Adam żeby ochronić dobre imię i tajemnicę Marii, łamie jej rękę i nogę- ciekawe podejście do sprawy Shocked
Joe wyniósł kolację dla Zorro pozbawiając rodzinę jedzenia- i nawet się nie domyśla, że to jego brat.

Kola napisał:
Clay stwierdził, że trzeba będzie zrobić losowanie, kto je kolację, a kto nie

Uwielbiam go! Zawsze wpada na praktyczne pomysły Very HappyVery HappyVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:02, 04 Kwi 2014    Temat postu:

Trochę się pogubiłam ... Joe był przy Zorro, którym był Adam, i jednocześnie wychodzi z domu przez okno ... i nie poznał brata po głosie? Przecież rozmawiali ze sobą w jaskini ... Nie wiem, ile lat ma Joe w fanfiku, ale jeśli nazywa Clay'a i Adama starszymi mężczyznami wychodzi, że juz starsi są ... w średnim wieku co najmniej ... a przecież Adam romansuje z Marią ...
Nieźle załatwił Hossa podrzucając mu kostki od kurczaka ... nikt nie uwierzył, że Hoss ich nie zjadł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:33, 04 Kwi 2014    Temat postu: Pocalunek z różą

Jak napisałaś starszy mężczyzna ,to w pierwszej chwili pomyślałam ,że to Ben się przebrał za Zorro.
A to ,że nie poznał po głosię -to cała naiwność postaci Zorro ,nikt go nigdy nie poznaje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:06, 04 Kwi 2014    Temat postu:

Przecież Zorro po to ma maskę, żeby go nikt nie poznał ... i to jest urocze ... nie poznaje go nawet własny ojciec i przyjaciele ... ale to był serial dla młodzieży i takie "niedopatrzenia" były dopuszczalne ... nawet dodawały uroku opowieści ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:12, 04 Kwi 2014    Temat postu: Pocalunek z różą

Owszem to prawda -cały urok tkwi w tej naiwności.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:02, 07 Kwi 2014    Temat postu:

Gdy Adam pod przebraniem usłyszał całą opowieść zaczął się śmiać szczerze i radośnie do tego stopnia, że aż mu łzy pociekły po policzkach. Jeszcze nigdy nic go tak nie rozbawiło, jak to co dziś wykombinował jego najmłodszy braciszek, a co najlepsze nie tylko on miał z tego niezły ubaw, ale także i Mały Joe, który ze śmiechu zwijał się obok. Gdy już starszy od Joe mężczyzna się uspokoił w końcu powiedział:
-W takim razie może teraz w spokoju zjesz.
-Nie, nie. To jest dla ciebie. Dopiero jutro gdzieś tak mniej więcej o tej porze przyniosę, ci coś do jedzenia, więc nie musisz się ze mną dzielić, ja rano zjem śniadanie, a ty nie będziesz mi tu umierał z głodu. – oświadczył Joseph Cartwright.
-Wiesz, wtedy kiedy cię uratowałem od tej szubienicy, mówiłem szczerze… – powiedział Adam przypominając sobie co Maria wtedy krzyczała w kierunku Małego Joe, „Mimo wszystko i tak cię lubię, głupolu.” – …nawet bardzo cię lubię, głu… – może lepiej nie kończyć zdania stwierdził w myślach.
Joe aż się ręka z widelcem, na którym był kawałek mięsa zatrzęsła przed ustami Zorro. Z jego ust wyrwało się mimowolne „och”, które doleciało do uszu drugiego mężczyzny. Całe szczęście, że nic nie widzi, bo chyba policzki mam w kolorze malin, pomyślał Mały Joe.
-Przepraszam za to na urodzinach Jesiki, bardzo cię podziwiam i chciałem być taki jak ty, dlatego się… uuu… przebrałem. – wyznał Joe, któremu nie tylko zrobiło się tak nagle gorąco, ale i cała jego twarz pokryła się purpurą. – Chciałbym tak dobrze jak ty władać szpadą, wtedy raz dwa mnie rozbroiłeś, a ten Gonzales rach ciach i było po sprawie. Nie nauczyłbyś mnie? – szybko zapytał. – Przepraszam. – dopiero po chwili zrozumiał swój nietakt, przecież Zorro nic nie widzi – Głupoty gadam. Mój najstarszy brat – Adam mówi, że jestem w gorącej wodzie kąpany i że dwa razy powinnam się zastanowić zanim palnę jakąś głupotę, ale mimo wszystko najbardziej go lubię ze wszystkich moich braci. On jest… – zastanawiał się jak najlepiej określić Adama. – …jak kot. – dodał po kilkunastu minutach myślenia.
-Kot. Dlaczego kot? – zapytał zaintrygowany Adam pod przebraniem, który się zastanawiał dlaczego Mały Joe porównał go do tego właśnie zwierzęcia, a nie innego.
-Indywidualista, który zawsze chadza swoimi drogami. – odpowiedział bez wahania Mały Joe.
Odpowiedź młodszego brata sprawiła, że policzki Adama nabrały odcienia ognitej czerwieni, który nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
-Gorzej ci? – zapytał Joe. – Lekarz by ci się przydał, ale przecież nie możesz. – dodał.
-Po mijając fakt, że nic nie widzę, to bardzo dobrze się czuję. – wyznał Zorro.
-Nie jestem przekonany, masz takie czerwone policzki, jakbyś miał gorączkę. – stwierdził Mały Joe. – Muszę już iść. – oznajmił widząc, że słońce już wschodzi. – Tutaj masz torbę z resztą bułek i jagodzianki… – pokierował ręką mężczyzny, żeby wiedział, gdzie co położył – …tutaj masz wino… kawy niestety już nie ma… – powiedział przechylając pojemnik, z którego wypłynęła maleńka kropelka płynu – …ale przyniosę ci świeżą. Leż sobie tutaj i odpoczywaj. Do zobaczenia. – rzekł, kiedy kładł mu okład na oczy i zniknął w wyjściu do jaskini. Gnał na złamanie karku w kierunku domu, żeby zdążyć położyć się w łóżku, zanim ktokolwiek się obudzi i odkryje, że nie było go w domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 14 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin