|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:15, 09 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
-Dlaczego nie ma z wami Joe? – zapytał Ben Cartwright zasiadających do stołu w domu de la Vegów Claya, Hossa i Willa.
Od półtorej godziny siedzieli już przy nim Alejandro, Diego, on oraz Adam. Nagle Hoss wyjął z kieszeni małą piszczałkę i cicho na niej zagrał, następne w drzwiach pojawiła się głowa Małego Joe, który podszedł do stołu, siadając po prawej jego stronie.
-Dzięki. – rzekł do niego.
-Co to niby miało być? – spytał Ben swoich synów – I co się stało z twoimi rękami? – zadał kolejne pytanie senior rodu widząc obandażowane obydwie dłonie swojego najmłodszego syna.
Dla Alejandra i Diego już wszystko stało się jasne. Może jednak jest cień nadziei, skoro ze strony Joe to więcej niż przyjaźń, pomyślał starszy z mężczyzn, z kolei Diego powiedział:
-Może trzeba było przynieść pierścionek, a nie koszyk…
-To nie tak, ja tylko… – odpowiedział drżącym głosem Joe cały czerwony na twarzy ze wstydu. – Ja nie… – sam nie wiedział co powiedzieć na swoje usprawiedliwienie – …przepraszam. – dodał pośpiesznie.
Pięć minut później na schodach pojawiła się Maria, więc Mały Joe automatycznie poderwał się ze swojego krzesła i ruszył w kierunku drzwi, ale dziewczyna widząc jego ręce natychmiast do niego podbiegła, delikatnie biorąc go za nie przyłożyła je do swojej twarzy, łzy spadały jej po policzkach.
-Zrobiłeś to dla mnie, a ja… – głos drżał dziewczynie, była cała roztrzęsiona, łzy nie przestawały jej spływać po policzkach, ostrożnie dotykała swoimi palcami pokaleczonych dłoni przyjaciela.
-Zasłużyłem sobie na to… – oświadczył – …gdybym miał tyle oleju w głowie co Adam…
Dziewczyna wtuliła się w przyjaciela, Mały Joe odpowiedział jej tym samym, starając się uważać na swoje ręce delikatnie ją objął. Podniósł głowę tak, że znajdowała się naprzeciwko twarzy dziewczyny, znajdowali się blisko siebie, jak stwierdził Joe za blisko… zbliżył swoją twarz do jej, żeby móc ją wreszcie pocałować, lecz nagle mu się odwidziało i dmuchnął delikatnie w twarz tworząc lekki wietrzyk muskający jej twarz.
-Już nigdy więcej tego nie zrobię, obiecuję. – zadeklarował Mały Joe po paru minutach, kierując się z Marią do stołu i siadając na krześle – Ja potrafię dotrzymać obietnicy, nie to co poniektórzy. – powiedział mężczyzna do przyjaciółki.
-A kto niby nie umie dotrzymać obietnicy? – zapytał panna de la Vega nie bardzo wiedząc o co chodzi.
-Adam. – odpowiedział jej Mały Joe.
-Ja zawsze dotrzymuję obietnic. – stwierdził najstarszy z braci Cartwrightów – Nigdy… - zaczął mężczyzna, ale Joe wszedł mu w słowo:
-To pozwól, że ci przypomnę za każdym razem, gdy mówisz cytuję „…kiedy się ma matkę – dziwkę.”… – Joe z wielkim trudem i wysiłkiem wypowiedział ostatnie słowo – …a później obiecujesz, że już nigdy więcej. Aż do następnego razu.
Adamowi kompletnie mowę odjęło. Do głowy by mu nie przyszło, że… nie sądził, nie przypuszczał… Wiedział ile kosztowało Joe, żeby wypowiedzieć znienawidzony przez niego zwrot. Clay otwierał usta żeby o coś zapytać, ale Hoss jakby czytając w jego myślach powiedział:
-Później.
Czy jest ktoś mi wstanie pomóc i powiedzieć, w którym odcinku występuje para Cayetena i Mały Joe. Z góry bardzo dziękuję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:25, 09 Mar 2014 Temat postu: Pocalunek z różą |
|
|
Cola to był El Toro Grande - Sezon 1 - odcinek 16.
W twoich fanfikach powtarza się ,żal jaki ma Joe słusznie do Adama ,za wyzywanie jego zmarłej matki.
Jest to bardziej wiarygodne psychologicznie niż to ,że pobili się raz a Joe od razu o czymś takim zapomniał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:32, 09 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Ja się raczej zastanawiam, dlaczego Adam tak określał Marie? Czy miał jakieś powody? Bo on raczej nie miał uprzedzeń i starał się obiektywnie oceniać ludzi. Niezależnie od ich koloru skóry, pochodzenia i zamożności.
Ale fanfik coraz bardziej bonanzowy się robi ... te spory między braćmi. No i rozterki Marii. Ja do tej pory nie wiem, którego z braci kocha, którego lubi, bo wygląda na to, że flirtuje z większym gronem ... a może mi się tylko tak wydaje?
Jeśli chodzi o Cayetanę i Joe, to ona przestała mu się podobać, kiedy dała do zrozumienia, że liczy na ślub.Joe był przerażony, Hoss rozbawiony, a narzeczony Cayetany zazdrosny ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 20:33, 09 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:38, 09 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Kola, bardzo podobają mi się Twoje romantyczne opisy. Coś czuję, że Adam pójdzie w odstawkę czekam na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:58, 09 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
...kogo chce Maria? Kocha Adama, a tuli się w ramionach Joe'go...czy Joe wie, że jest tylko dla niej przyjacielem? bo chyba chciał ją pocałować....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 2:39, 11 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Maria to narzeczona Adama, "przyjaciółka" Joe, choć nie wygląda, żeby na tym się skończyło, a jeszcze przecież jest Rob McGregor, sprawa tego ślubu i zabawa jego i Marii w Romea i Julię... poplątane to wszystko... Ale jest ciekawie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:07, 12 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
To były urodziny Marii. Było to niewielkie przyjęcie urodzinowe dla rodziny i przyjaciół, wśród których znajdowali się Jesika Simson wraz z narzeczonym. Nagle z ogrodu de la Vegów dało się słyszeć krzyk jakiejś dziewczyny. Wszystkie tańczące pary oderwały się od siebie. Muzyka przestała grać. Do domu od strony tarasu nagle weszło przez większość zgromadzonych nieznanych dwóch młodzieńców. Jeden z nich mocno trzymał Marię.
-Puszczaj ją. – warknął rozzłoszczony Rob, w kierunku jednego z mężczyzn.
Obaj byli cholernie przystojni, jak później stwierdziły wszystkie panny przebywające w pomieszczeniu.
-Najpierw się z nią zabawię, a później jak mi się spodoba, to może ją puszczę. – pierwszy z mężczyzn rozerwał sukienkę na piersiach panny de la Vega.
W tym samym momencie McGregor strzelił w kierunku napastnika.
-Nie żyje. – powiedział młodszy z bandziorów, sprawdzając jak mocno dostał jego starszy brat.
-Zaraz do niego dołączysz, jeżeli jej nie puścisz. – powiedział wściekły Rob McGregor.
-Ani mi się śni. – odpowiedział mu drugi skutecznie uniemożliwiając dziewczynie zrobienie jakiegokolwiek ruchu, w drugiej ręce trzymał zerwane majtki dziewczyny.
Gdy McGregor zauważył część garderoby w jego dłoni ponownie strzelił. Mężczyzna padł martwy na ziemię. Rob podszedł do Marii, swoją kurtką zasłonił jej nagie piersi, przytulił ją do siebie i pocałował ją w policzek.
-Tak mi przykro, że zepsuli ci urodziny. – powiedział z furią w oczach w kierunku martwych mężczyzn. – Zrobili ci coś złego? – zapytał z przejęciem i troską w głosie.
-Nie. – odpowiedziała mu Maria.
Cała ze strachu trzęsła się jak osika, na twarzy były ślady po łzach, a na prawym policzku był sporej wielkości siniak. McGregor delikatnie pogładził ją po policzku.
-Nikomu nie pozwolę, żeby zrobił ci coś złego!!! – oświadczył Rob, po czym się zwrócił do jej ojca i brata:
-Potrzebujecie jeszcze jakiegoś dowodu, że moje intencje są czyste i szczere. Właśnie zabiłem swoich kuzynów. – wyznał McGregor i zaniósł pierwsze z martwych ciał na swojego konia, a potem wrócił po następne.
-Tym dzieciakiem nawet nie zawracaj sobie głowy. – rzekł Rob do panny de la Vega, która nadal stała niedaleko tarasu – Lepiej byś pasowała do Adama.
-Którego? – spytała Maria – Diego ma trzech przyjaciół o tym imieniu. – poinformowała go dziewczyna.
-Ten, który koło niego stoi najbliżej. – odparł McGregor. Obok jej brata stał najstarszy brat Małego Joe – Ładna by była z was para. I bardziej do ciebie pasuje niż ten nieodpowiedzialny smarkacz i gówniarz. – Rob powędrował wzrokiem w drugą stronę, gdzie stał Mały Joe.
-Wcale nie musisz mnie swatać. – zwróciła się do niego dziewczyna lekko się rumieniąc na jego uwagę.
-Następny… – dało się słyszeć głos Alejandra de la Vegi, który przypomniał sobie wyznanie swojego syna sprzed trzech dni – Zmówiliście się obaj czy co… – zwrócił się do swojego pierworodnego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 0:59, 12 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajny, trzymający w napięciu fragment. Coś mi się wydaje, że nadal jest trzech potencjalnych kandydatów na męża i jedna niezdecydowana tak naprawdę (?) panna. Ciekawe którego wreszcie wybierze Maria. Czekam z niecierpliwością, co będzie dalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:50, 12 Mar 2014 Temat postu: Pocałunek z różą |
|
|
Mocny fragment.
Prawie wszyscy swatają Marię z Adamem co tym bardziej zabawne ,że oni od dawna są już zaręczeni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:08, 12 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Ja już sama nie wiem komu kibicuję niech zwycięży najlepszy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:34, 13 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
No właśnie, wszyscy faceci kręcą się koło Marii i nie dostrzegają, że ona ... jednak sama nie wie którego chce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 0:22, 15 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
-A nie mówiłem. – powiedział Clay do Małego Joe. – Do ciebie idealnie pasują określenia: „pies ogrodnika” – sam nie weźmie i drugiemu nie da oraz „gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta”, ale ono bardziej pasuje do Adama i niż do ciebie. – mówił Stafford do młodszego brata.
Wszyscy przebywający w pomieszczeniu ludzie wyraźnie usłyszeli wypowiedź Claya. Mały Joe czuł się jak w potrzasku. Sam już się w tym wszystkim pogubił, niby na każdym kroku powtarzał, że Maria jest jego przyjaciółką, ale była także dla niego jak siostra, po za tym kochał ją do nieprzytomności.
-Robisz się już nudny. – stwierdził Mały Joe starając się nie walnąć go w ten durny łeb.
Po tym co usłyszał z ust Roba McGregora miał ochotę komuś przyłożyć. Podszedł do Marii, wziął ją na ręce i zamierzał zanieść do jej pokoju.
-To naprawdę twoi kuzyni? – zapytała panna de la Vega McGregora, będąc na rękach Joe.
-Niestety, tak. Ich ojciec i mój ojciec byli braćmi. Tylko, że stryj Gregory od zawsze kiedy pamiętam pielęgnował w ich nienawiść do waszego rodu i za każdym razem im powtarzał, że „prawdziwy McGregor powinien nienawidzić de la Vegów i siłą brać każdą kobietę z tego rodu bez względu na to, czy to była córka, żona czy siostra, któregoś z de la Vegów”. A jak się ktoś porządny znalazł w naszej rodzinie był odseparowywany od reszty rodziny i nazywany zakałą rodu, tak jak np. mój ojciec. – wyznał Rob – Niepotrzebnie zapraszałem ich na swój ślub, gdyby coś ci się stało, NIGDY bym sobie tego nie darował. – oświadczył.
-Nie było innego sposobu, żeby ich powstrzymać, wcale nie musiałeś ich zabijać. – zwróciła się do niego dziewczyna.
-Raczej nie. Bez względu na wszystko, za wszelką cenę próbowali by cię… – reszty zdania już nie musiał kończyć. Doskonale zdawała sobie sprawę, że mogłoby dość do nieszczęścia. Widocznie tak musiało być, pomyślała Maria. – I tak nigdy jakoś specjalnie za nimi nie przepadałem. – wyjawił Rob. – Z mojej rodziny raczej nikogo nie będzie na naszym ślubie. – powiedział McGregor do Jesiki.
-Tylko ich zaprosiłeś na nasz ślub? – zapytała panna Simson.
-Byli moją jedyną ŻYJĄCĄ rodziną. – powiedział Rob do narzeczonej. – Do widzenia, malutka. – rzekł McGregor do Marii, po czym pocałował ją w nos.
-Chodź, odprowadzę cię do domu. – oznajmił McGregor Jesice, ale nim minęli drzwi tarasu objął ją w talii i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
-Tak bym chciała, żebyś do mnie powiedział, moja żona. – powiedziała dziewczyna drżącym od płaczu głosem.
-Dobrze wiesz, że to nie ode mnie zależy, musimy cierpliwie czekać. – stwierdził Rob.
-Wcale nie… – powiedział Diego. Zrobiło mu się najzwyczajniej w świecie go szkoda, a po tym, co powiedział na temat Marii i Adama, coś w nim pękło, i poczuł do niego nić sympatii. – …może się odbyć choćby jutro. – zarówno Rob McGregor, jak i Jesika Simson automatycznie się odwrócili.
Dziewczyna podbiegła do Diego zarzuciła mu ręce na szyję, jednocześnie zwalając go z nóg i pocałowała go w usta. Za sobą słyszała niezadowolone chrząkanie Roba, a potem jego wypowiedź:
-Skoro całujesz jego to może nie powinniśmy się pobierać.
-To ze szczęścia głupolu, dobrze wiesz, że kocham TYLKO ciebie. – odpowiedziała panna Simson wpadając w jego ramiona. – Poza tym to dobrze, że jesteś zazdrosny, bo wiem wtedy, że bardzo ci na mnie zależy. – stwierdziła Jesika znikając wraz z narzeczonym w ciemnościach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 0:35, 15 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Za krótki fragment. Joe jak widać też nie wie, czy czuje do Marii miłość, czy przyjaźń ... Ona też jakby niezdecydowana. Zobaczymy jak rozwinie się akcja.
Rob jakoś mało przejął się śmiercią kuzynów.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 0:35, 15 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 8:13, 15 Mar 2014 Temat postu: Pocalunek z różą |
|
|
A może jednak połączyć Diega z Jessiką ?
Bo Rob zdaje się ciągle kocha Marię?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 14:17, 15 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
To nawet niezły pomysł Rob wprawdzie zachowuje się tak, jakby pożegnał się już z marzeniami o Marii, i pokochał narzeczoną, ale do ślubu z Jessicą jeszcze jeden dzień... Uparcie trwam w przekonaniu, że Maria najbardziej do Roba pasuje.
Nie mamy wpływu na treść, więc poczekamy, co będzie, to będzie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|