Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uwierz w miłość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:47, 14 Kwi 2015    Temat postu:

Masz rację Ewelina troszkę ostrzę klawiaturę, ale większość z postaci, które są i, które się pojawi przeżyje jakoś.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Camila dnia Wto 13:55, 14 Kwi 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:35, 14 Kwi 2015    Temat postu:

Wena niestety nie dała się przekonać do łagodniejszych rozwiązań i powstał dramat oraz smutek



**************


Megan chciała jak najszybciej pojechać do dziadków. Jej przyjazd miał być dla nich niespodzianką. Wymyśliła sobie, że to będzie konna przejażdżka. Tylko taki sposób dojazdu wchodził dla niej w grę. Postanowiła, że wybierze się tam razem z bratem Gregiem, by Adam się nie martwił, że coś jej się przydarzy w czasie jazdy. Ranczo Owensów znajdowało się kilkanaście mil na północ od miasteczka. Lubiła spędzać u nich czas. Cieszyła się na ten wypad i nie mogła się już go doczekać. Choć z drugiej strony trochę się smuciła, bo przez najbliższe trzy lub cztery dni nie zobaczy Adama. Musiała się też przyzwyczaić, że czasem będą daleko od siebie. No cóż nie mogła mieć go wiecznie na własność.
Mieli wyruszyć tuż po śniadaniu. Siedziała sama przy stoliku. Spoglądała na pierścionek zaręczynowy. Ten, który teraz miała na palcu dostała dwa dni temu. Rubinowe oczko otoczone było maleńkimi diamentami tworzącymi kształt serca. Uśmiechnęła się na wspomnienie tamtego spotkania. Najpierw zaskoczył ją pytaniem czy odda mu poprzedni pierścionek, a potem tym, że przyniósł inny. Nie musiał tego obić, bo wszystko, co, by dał podobałoby jej się. Doszli wtedy do tego, że zachowa tamten podarek. Wróciła też myślami do ich pierwszego pocałunku. Takiego prawdziwego. Przykro jej się zrobiło, że zostawił ją. Przypominał jej złodzieja, który ucieka z miejsca swej zbrodni. Chciała mu coś powiedzieć po tamtym, ale nie zdążyła go dogonić, ale po powrocie oznajmi, co sądzi o tej ucieczce.
Ktoś z rumorem odsunął krzesło. Niespiesznie podniosła głowę. Przed nią w czarnej kurtce i brązowej koszuli oraz spodniach stał jej brat. Był niewiele wyższy od niej. Jasną czuprynę ukrył pod kapeluszem.
Przysiadł na rogu krzesła. Uważnie się przyglądał siostrze. Dostrzegł, że coś ją bardzo męczy.
-Meg, nie chcesz jechać do dziadków. Wyglądasz jakoś niespecjalnie dzisiaj. Pokłóciłaś się z Adamem. Zrobił coś nie tak. Mam mu przyłożyć za to.- pochylając się lekko nad blatem zaczął ją podpytywać.
-Nie, też masz głupie pomysły. Ani się waż tego robić.- prychnęła- Po prostu będę za nim tęsknić.
-No tak, a prawdziwy powód twojego zachowania. Wiem, że rozmawialiście ze sobą wczoraj.
-Skąd wiesz? Chyba nie podsłuchiwałeś pod drzwiami. Jeśli tak to… To sama jadę do dziadków.
-Za kogo mnie masz. Byłem u ojca kiedy Adam do ciebie wchodził. Więc jak? Powiesz, co też cię trapi.
-Właściwie to powinnam się cieszyć, ale nie mogę, bo…- starała się nie patrzeć na Grega.
-Czy jest coś na rzeczy. Powinienem o czymś wiedzieć. To znaczy czy wy byliście…
-Nie.- szybko zaprzeczyła- To tylko był pocałunek.
-No nareszcie. Myślałem, że nigdy się nie będzie całować. Ale w czym problem, że to nie był taki całus o jaki ci chodziło czy, co?
-O to, że Adam po nim wyszedł. Powiedział, że przeprasza i poszedł. Tak jakby nic się nie stało.
-Ładne kwiatki. Może nie chciał, byś o nim coś głupiego pomyślała, albo, że próbuje cię wykorzystać i jak wrócimy zrehabilituje się tak jak należy.
-Nie pomyślałabym nigdy, że chciałby to uczynić. Pewien jesteś, że tak będzie?
-Kochacie się i to tyle w tym temacie. Koniec z wątpliwościami. Jedźmy, bo nigdy się nie wybierzemy.
Podróż obyła się bez żadnych nagłych kłopotów. Widząc z oddali zabudowania na ranczu zwolnili. Na podwórzu kręcili się ludzie. Jak zwykle o tej porze. Wjechali niezauważeni przez nikogo. Każdy był zajęty swoimi obowiązkami. Dopiero gdy z domu wyszła siwa starsza kobieta rozległ się okrzyk radości. Eliza Owens nie kryła swej przeogromnej radości widząc wnuki. Nie mogła się nadziwić, że czas tak szybko leci i tak szybko wyrośli. Przyjrzała się im z dużą uwagą. Widziała, że dziewczyna cała promienieje ze szczęścia jakie je przepełnia. Nie musiała pytać, by wiedzieć, że jej malutka Meg ma im jakąś ważną wiadomość do przekazania. Domyśliła się, iż to jest bardzo radosna informacja. Nie pomyliła się to było zaproszenie na ślub. Długo jej gratulowali tego kroku i życzyli radości w związku.
Te kilka dni bardzo szybko minęły. Meg z pewnym rozrzewnieniem żegnała się z dziadkami. Ten pobyt przypomniał jej szczęśliwe lata dzieciństwa i świąt, które tu spędzała. Teraz wracała do swojego życia, które układała sobie w Ponderosie. Miała nadzieję, że jeszcze dzisiaj spotka gdzieś w mieście Adama. A nawet jeśli go nie spotka od razu to spróbuje go poszukać. Kręciła się po pokoju. Wyjrzała przez okno. Dostrzegła go w tłumie. Zbiegła szybko na dół. Stojąc przed wejściem zawołała go. Pomachała ręką i podtrzymując przód swojej pudrowo różowej sukni chciała przebiec przez ulicę. Przy jej krawędzi zatrzymała się i spojrzała czy może wykonać ten manewr. Czekał po drugiej stronie. Wpadła wprost w jego ramiona. Okręcili się. Pocałowała go. Wprowadziła go tym w lekkie zaskoczenie.
-Demonstruję swoją radość.- szepnęła. Mocniej się przytuliła ukrywając twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Wiem kochanie moje.
Szli kawałek przed siebie. Rozmawiali o jej wyjeździe i o ich spotkaniu przed nim oraz o tym, co działo się po za tym. To o czym mówił jej brat potwierdziły słowa Adama. Zastanawiała się nad tym chwilę. Jej rozmyślania na ten temat przerwały donośne krzyki ludzi i wystrzały z broni. Z zakrętu wyłoniło się kilkunastu pijanych jeźdźców. Gnali. Za nimi unosił się tuman kurzu zasłaniający ich dzieło zniszczenia i siania niepotrzebnej śmierci. Adam pociągnął Meg szybko za sobą za najbliższy budynek. Dopiero teraz zobaczył jej bladą twarz. Zaczęła się osuwać na ziemię. Dłonią wyczuł wilgotną ciepłą plamę na plecach sukienki. Wiedział, co to może oznaczać, ale nie chciał dopuścić do siebie tej strasznej myśli. Wierzył, że to tylko niegroźna rana. Dziewczyna coraz trudniej łapała powietrze. Każdy nawet najmniejszy ruch sprawiał jej trudność, ale spróbowała podnieść dłoń. Zbliżyła ją do twarzy Adama i delikatnie przesunęła po jego policzku i ustach. Wziął jej małą dłoń w swoją. Przyłożył do swoich ust.
-Przepraszam, nie zdążyłam.
-Cii… Nie męcz się. Zabiorę cię do lekarza. Będzie dobrze.
-To nic. Nie trzeba.- przerwała na moment.
Nie czuła już niedawnego chłodu, który ją tak przenikał. Nie było nic oprócz ogarniającej lekkości. Uśmiechnęła się do niego. Zaczynała widzieć jasną drogę, na której początku się znajdowała. Końca jeszcze nie widziała. Był gdzieś niedaleko. Powiedziała tylko, że kocha. Jej istnienie zgasło na zawsze.
Trzymał w ramionach jej wątłe ciało. Nie wierzył w to, co się stało. Może gdyby szybciej zareagował? Ona dalej, by żyła. Nie zasługiwała na taki tragiczny los. Ktokolwiek inny, ale nie jego ukochana Meg. Rzeczywistość mówiła, że odeszła do lepszego świata. W tej chwili wszystko dla niego się skończyło. Świat się zawalił, a serce pękło rozsypując się na miliony drobnych kawałeczków. Nie było już nic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:45, 14 Kwi 2015    Temat postu: Uwierz w miłość

Łezka mi poleciała ,biedna Meg ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:52, 14 Kwi 2015    Temat postu:

No tak ... opisałaś doskonałą dziewczynę, pasującą do Adama, zakochaną z wzajemnoscią i ... w kolejnym odcinku przeniosłaś ją na chmurkę i co teraz ma zrobić biedny Adam? O ile przeżyje kolejny odcinek

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 20:52, 14 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:54, 14 Kwi 2015    Temat postu:

Adam przeżyje. Gdzieżbym śmiała przenosić go na chmurkę.
Poradzi sobie jakoś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:19, 14 Kwi 2015    Temat postu:

Taką dziewczynę przenosić na chmurkę?! Shocked Szkoda i Megan, i Adama. No, chyba że się okaże, iż bohaterka miała siostrę bliźniaczkę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:25, 14 Kwi 2015    Temat postu:

A to jest całkiem ciekawa myśl. Będę musiała ją rozważyć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:38, 14 Kwi 2015    Temat postu:

Camila napisał:
Cieszyła się na ten wypad i nie mogła się już go doczekać. Choć z drugiej strony trochę się smuciła, bo przez najbliższe trzy lub cztery dni nie zobaczy Adama.

Wcale nie dziwię się smutkowi Meg. Dni bez Adama dniami straconymi
Camila napisał:
-Meg, nie chcesz jechać do dziadków. Wyglądasz jakoś niespecjalnie dzisiaj. Pokłóciłaś się z Adamem. Zrobił coś nie tak. Mam mu przyłożyć za to.- pochylając się lekko nad blatem zaczął ją podpytywać.

Brat, jak to brat rwie się do bicia tzn. do obrony siostry
Camila napisał:
Trzymał w ramionach jej wątłe ciało. Nie wierzył w to, co się stało. Może gdyby szybciej zareagował? Ona dalej, by żyła.

O nie! Ja się nie zgadzam. Tarmoszenie, tarmoszeniem, ale wysyłanie Meg na chmurkę i to na początku opowiadania. Camilo dlaczego?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:06, 14 Kwi 2015    Temat postu:

Właśnie. Dopiero drugi odcinek i już chmurka ... to co będzie dalej? Obrona Alamo?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:22, 15 Kwi 2015    Temat postu:

No tego się nie spodziewałam Shocked W jednej chwili na naszych oczach rozkwita miłość i nagle koniec na samym początku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:23, 15 Kwi 2015    Temat postu:

Obrony Alamo nie bedzie.
No dobrze. O Meg napiszę w tym opowiadaniu we wspomnieniach Adama, ale pomyślę nad innym opowiadaniem z jej udziałem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:58, 16 Kwi 2015    Temat postu:

Prawie całe miasteczko zgromadziło się na pogrzebie Megan. Wszyscy żałowali, że tak skończył najazd na miasteczko. Ludzi było tak wielu, że nie mieścili się w obrębie małego cmentarza miejskiego.
Po twarzy ojca Meg spływały strumienie łez. Ciągle nie wierzył, że to dzieje się naprawdę, a nie jest złym snem. Nie ocierał już twarzy. Do tej pory żył tylko dla niej i syna. Po śmierci jego żony dzieci go trzymały przy życiu. To dla nich starał się, chronił i opiekował się. Robił, co mógł, żeby miały, choć w części prawdziwy dom, w którym panuje miłość i gdzie zawsze będą mogły wrócić. Pracował, by im zapewnić godne warunki. Chciał także, by były szczęśliwsze bardziej niż on sam. Wierzył jednak, że jego córeczka zaznała, choć odrobiny szczęścia z Adamem. Nie była sama gdy odchodziła stąd.
Nie miał na nic siły. Nic nie miało sensu dla niego. Nawet jej pogrzebu nie dał rady sam zorganizować. Gdyby nie przytomny umysł syna i duża pomoc Bena nic, by się im nie udało zrobić. Stał wsparty na ranieniu Grega. Nie radził sobie z niczym, a szczególnie z tym, by zrozumieć dlaczego to on stoi nad grobem swojego dziecka, a nie na odwrót. To było najgorsze z możliwych doświadczenie dla rodzica.
Po przeciwnej stronie mogiły znajdował się Adam. W prawej ręce trzymał jej ulubione kwiaty. Białe lilie. Było tak samo niewinne, czyste i piękne tak jak Meg. Pan Owens widząc je nie potrafił się już kontrolować. Łzy się jeszcze bardziej wzmogły. Mimo to podniósł wyżej swe duże niebieskie oczy. Próbował cokolwiek wyczytać z twarzy niedoszłego zięcia. Nie było widać na niej żadnych emocji żalu, wściekłości czy też czegokolwiek innego. Nie było na niej niczego. Wydawał mu się zupełnie obcym człowiekiem, który nic nie czuje ani też nic go nie obchodzi. Zostało tylko fizyczne podobieństwo. Tamten Adam, który był szczęśliwy i uśmiechnięty zniknął pozostał poważny i małomówny człowiek.
Ludzie powoli się rozchodzili do domów. Nad grobem zostali tylko Owensowie i Cartwrightowie. Ben gdzieś w tłumie dostrzegł sylwetkę zmierzającego do nich szeryfa. On razem z synami podeszli bliżej. Ich śladem podążyli Greg z ojcem i dziadkami. Stróż prawa opowiedział, że udało im się dopaść tych ludzi winni nie tylko śmierci Meg, ale także i jakiegoś przyjezdnego. Powiedział też, że za dwa dni będzie proces tych, którzy ich zabili. Adam nawet nie zauważył, że został sam, a oni rozmawiają o tamtym. Przyklęknął koło mogiły pokrytej kwiatami. Swoje położył tuż przy drewnianym krzyżu.


Pięć lat później.


Adam siedział sam przy kominku. Chcąc wykorzystać to, że rodzina pojechała do miasta usiłował czytać jakąś książkę. Wspomnienia o Meg powróciły. Cisnął książką w róg pokoju. Przed oczami pojawił się moment kiedy konała w jego ramionach. Oczy mu zawilgotniały. Ktoś energicznie dobijał się do ich drzwi. Przymknął powieki. Potarł je próbując opanować napływające łzy. Stukanie powtórzyło się. Zniecierpliwiony nim poszedł otworzyć. Na ganku domu stała tyłem do drzwi około czterdziestoletnia kobieta. Jej zielona suknia dobrze podkreślała kształty. Rude włosy miała upięte w kok i odsłaniały długą szyję. Powoli się odwróciła. Na jej twarzy zagościł serdeczny uśmiech.
-Witaj Adamie.
-Pani Fix, miło panią widzieć- zaprosił ją gestem dłoni do środka.
Kobieta skorzystała z zaproszenia. Miała pewną niecierpiącą zwłoki sprawę. Usiadła na rogu kanapy.
-Czy zastałam twojego ojca w domu?
-Musieliście się minąć z nim w mieście. Jeśli pani chce zaczekać na niego to bardzo proszę, ale nie mam bladego pojęcia kiedy wróci z powrotem.
Ona doskonale wiedziała, że Ben jest w mieście. Widziała go tam. Bardziej to chciała zająć swoim pomysłem Adama. Było jej szkoda, że tak się odizolował od wszystkich w mieście i prawie w ogóle nie wychodzi z domu. Miała nadzieję, że jej drobny podstęp zadziała i coś się zmieni. Później może wspomni Benowi do czego namówiła Adama. Nie będzie miał jej za złe, bo to nic zdrożnego.
-Wiesz właściwie to nie będę czekać. Wpadnę później do was. Chyba mogę?
Nie odpowiedział, ale potrzebowała odpowiedzi, że może zawsze przyjść do nich. Wstała i podeszła do drzwi. Zatrzymała się z dłonią na klamce. Drugą powoli potarła brodę. Ważyła w myślach czy to jest odpowiedni moment na to. Zdecydowała się jednak. Odwróciła się i zajęła ponownie miejsce.
-Czy coś się stało? Zmieniła pani zdanie.- zainteresował się ponownie.
-I tak, i nie. Tobie też mogę to powiedzieć i chyba lepiej mi podpowiesz, co mam zrobić z tym.
-W takim razie zamieniam się w słuch.
-Tak sobie pomyślałam, że ten mój zakład krawiecki, który pomogliście mi stworzyć, całkiem nieźle prosperuje i mam odłożone pieniądze, ale chciałbym coś z nimi zrobić.
-Myśli pani o jakieś bezpiecznej inwestycji jak rozumiem.
-Dokładnie. Wyjąłeś mi to słowo z ust. Przyszłam, bo zawsze byliście mi życzliwi, więc pomoglibyście.
-Sprawdzę czy jest coś odpowiedniego dla pani i przekaże swoje pomysły za kilka dni.
-A nie spiesz się. Zaczekam jakiś czas. Będę się zbierać już. Do zobaczenia Adamie.
Jak szybko się pojawiła tak szybko zniknęła. W drodze spotkała Bena. Na biegu opowiedziała o tym, co robiła u nich i o, co prosiła. Cartwright również postanowił dołączyć swoje trzy grosze. Od kilku dni Ben namawiał Adama, by pojechał do San Francisco. Słyszał tylko nie. Przez ostatnie lata odpuszczał mu i sam jeździł załatwiać wszystko. Tym jednak razem postanowił sobie, że namówi go do wyjazdu. Miał jakieś przeczucie, że ten wyjazd coś zmieni. Może Adam nie będzie się dalej obwiniać o śmierć Meg. Przecież wiadomo było, że nie było tam żadnej jego winy. Nic więcej nie mógł zrobić dla niej. Adamowi było coraz ciężej odmawiać ojcu. Może rzeczywiście miał rację, by wyjść z domu. Całe życie nie będzie przecież siedział w swojej kryjówce. A po za tym zajął się tymi inwestycjami dla pani Fix.
Leżał na łóżku. Usiłował się zdrzemnąć. Oczy kleiły mu się ze zmęczenia, ale upragniony sen nie przychodził do niego. Wstał i leniwym krokiem podszedł do okna. Otworzył je na oścież. Do środka wpadł powiew chłodnego nocnego powietrza. Noc była wyjątkowo zimna jak na lato. Stał dalej tak niewzruszony. Na ugiętej w łokciu lewej ręce oparł się o framugę. Patrzył przed siebie. W ciemność. Nie zamykając okna wrócił do łóżka. Nadszedł wreszcie ożywczy sen. Pojawiła się w nim jego Meg. Wyglądała jak anioł w tej jasnej poświacie. Uśmiechała się promiennie tak jak pamiętał. Pierwszy też raz śniła mu się. Prosiła, by pozwolił jej odejść i nie rozpamiętywał tak tego wszystkiego, bo to nie przynosi nic dobrego ani dla niego, ani też dla nikogo innego. Mówiła, że rozpaczając rani swoich najbliższych i nie powinien się izolować od nich i od przyjaciół. Musi nauczyć się żyć na nowo.
Obudził się wcześniej niż zwykle. Rozejrzał po pokoju oświetlonym promieniami słonecznymi. Nie wiedział czy to prawda czy nie, ale to pomogło mu podjąć decyzję. Wybierze się do San Francisco.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:07, 16 Kwi 2015    Temat postu: Uwierz w miłość

Ładny fragment.
Może ten podstęp się uda i Adam się otworzy na ludzi ?
Żałoba nie może stać się wiezieniem na całe życie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:49, 16 Kwi 2015    Temat postu:

Camila napisał:
Próbował cokolwiek wyczytać z twarzy niedoszłego zięcia. Nie było widać na niej żadnych emocji żalu, wściekłości czy też czegokolwiek innego. Nie było na niej niczego. Wydawał mu się zupełnie obcym człowiekiem, który nic nie czuje ani też nic go nie obchodzi. Zostało tylko fizyczne podobieństwo. Tamten Adam, który był szczęśliwy i uśmiechnięty zniknął, pozostał poważny i małomówny człowiek.

Bardzo poruszający fragment. Crying or Very sad Naprawdę zrobiło mi się żal Adama. Sprawia wrażenie człowieka, który utracił sens swego życia.

Pani Fix wydaje się szlachetną i współczującą osobą. W każdym razie miała dobry pomysł ze zwróceniem się do Adama o pomoc w kwestii inwestycji.
Sen spowodował, że Adam pragnie coś zmienić w swoim życiu. Być może w San Francisco pozna kogoś wyjątkowego. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:53, 16 Kwi 2015    Temat postu:

Biedny Adam. Bardzo długo rozpacza po Meg. Na szczęście ma przyjaciół ... pani Fix miała świetny pomysł. Może w San Francisco Adama spotka coś miłego?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 10, 11, 12  Następny
Strona 2 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin