|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:26, 11 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Will postanowił odwieźć dziewczynę do domu. Z chęcią przystała na jego pomysł. Dowiedział się, że ma na imię Sophie i mieszka niedaleko Cartwightów. Z nikim od dawna Willowi tak dobrze się nie rozmawiało jak z nią. Szybko okazało się, że interesują ich podobne rzeczy. Przy niej też zapomniał całkiem, że miał odwiedzić rodzinę i zając się innymi sprawami. Czuł, że to będzie coś więcej z nią.
W tym czasie Kate zajęła się ponownie swoimi zajęciami. Krzątała się po domu, ale ciągle biła się z myślami. Minęło już sporo czasu od kiedy przyjechała i wiedziała o wypadku Adama. Zastanawiała się nad propozycją złożoną przez Bena, by zamieszkała u nich, ale także nad tym czy wreszcie też nie pomówić z Adamem. W jednej kwestii już znała odpowiedź. Korzystając z nieobecności pozostałych Cartwrightów postanowiła, że przeprowadzi z nim teraz tą rozmowę. Powoli przestępowała kolejne stopnie schodów próbując ułożyć sobie wszystko, co miała do powiedzenia. Coś trzymało koniec jej sukni. Zauważyła, że zahaczyła o wystający gwóźdź. Powoli odczepiła bladoróżowy materiał pokryty drobnymi białymi kwiatkami. Na szczęście go nie rozerwała. Poprawiła ułożenie fałdek na sukience oraz sięgający do połowy przedramienia przekrzywiony lewy rękaw zakończony delikatną luźno obszyty koronką. Cicho zastukała w lekko uchylone drzwi. Jak zwykle odpowiedziała jej cisza. Zajrzała do wewnątrz, bo po chwili znaleźć się wewnątrz. Adam nawet nie zareagował na jej pojawienie się. Siedział nadal zwrócony twarzą do okna. Próbowała nawiązać z nim jakąkolwiek rozmowę, ale to nie dało żadnych rezultatów. Wydawało jej się, że mówi sama do siebie, ale nie przestawała opowiadać, co się działo tego dnia. Mówiła o pojawieniu się Sophie i Willa oraz o porannym spotkaniu z szeryfem, który prosił, by przekazać, że mimo usilnych starań nic nie udało mu się ustalić w sprawie wypadku.
-Trudno. Tak też bywa.- wzruszając ramionami przerwał jej opowieść, ale nawet nie spojrzał na nią.
-Przyjmujesz to tak obojętnie jakby nie dotyczyło ciebie, jakby wcale nie obchodziło, co mogło się stać na tej drodze. Przecież ten ktoś mógłby cię zabić. On na pewno o tym wiedział płosząc twojego konia.
-A, co niby mam powiedzieć.- spojrzał na nią z jakąś dziwną niechęcią, że wtrąca się w jego życie.- To, co teraz jest to gorsze niż śmierć. Wtedy nikt nie musiałby ciągle ze mną siedzieć i pomagać w każdej rzeczy. Nie musielibyście się ze mną męczyć, mielibyście spokój i jednego kłopotu już byście nie mieli.
Z wrażenia musiała przysiąść na moment na skraju łóżka. Słowa Adama poruszyły ją do głębi. Były straszne dla niej i do tego bardzo bolesne. Zaczęła się obwiać, że może coś powiedzieć i pogłębić jego załamanie, ale powinna ciągnąć to dalej skoro mówił o tym, co w nim siedzi tak głęboko skrywane.
-Wiem, że jest ci trudno zaakceptować całą tą sytuację, ale takie myślenie też nie jest na miejscu. W twoich słowach znalazłam jedną drobną niedorzeczność, że coś jest przymusem dla nas. Może też nie powinnam się za wszystkich wypowiadać, ale nikt nigdy do niczego nas nie zmusza. Twoja rodzina cię kocha jaki byś nie był czy zdrowy czy chory. Im nawet te wszystkie przykrości nie sprawiają różnicy ani nie są ważne, bo wiedzą, że nie robisz tego specjalnie. I wątpię w to, by poczuli się lepiej bez ciebie. Nie pogodziliby się z brakiem ciebie wśród nich. A jeśli chodzi o mnie to jestem tutaj dlatego, bo chcę i jestem wdzięczna za tamto, co zrobiłeś dla mnie w San Francisco. Mam także nadzieję, że w ten sposób, pomagając będę mogła ci się jakoś odwdzięczyć za całe dobro jakie otrzymałam od ciebie.
-Rób, co chcesz. Moje życie i tak się definitywnie skończyło. Zakończmy ten temat, bo mnie już nudzi.
-Tak najlepiej dać sobie spokój. Mimo to, że nie chcesz ze mną rozmawiać powiem jeszcze coś i niby czemu miało się skończyć ci życie?- zadała pytanie, ale nie czekała na jego odpowiedź- To, żeby sobie odpuścić wcale nie pasuje do ciebie i nie można tak po porostu siedzieć i czekać niewiadomo na, co. Z resztą nie jesteś w takiej bardzo kiepskiej sytuacji. Masz ciągle sprawne ręce i powinieneś się cieszyć.
Przerwała na moment . Zamyśliła się nad swoją przeszłością i tym, co przeszła wtedy. Milczenie trwało przez dłuższy czas. Powoli zaczerpnęła powietrza do płuc i zaczęła ponownie swój wywód.
-Znałam parę lat temu kogoś kto w rodzinie miał podobną sytuację jak u was. Mówię podobna, bo babcia tej dziewczyny nie mogła nawet malutkim palcem u ręki poruszyć. Ta kobieta była jedyną bliską osobą, którą miała przy sobie. Ta młodziutka osóbka sama jedna sobie ze wszystkim radziła, przynajmniej usiłowała, żeby tak było. Starała się zapewnić jej jak najlepszą opiekę, choć ta starsza pani wielokrotnie prosiła, by oddała ją prztyku czy gdziekolwiek indziej i zajęła się swoim życiem. Tylko, że nie potrafiła tego uczynić, bo za bardzo kochała babcię. Powodem jej decyzji było też to, że nie chciała, by odeszła w samotności. W dniu kiedy miało zakończyć się jej życie błagała ze łzami w oczach swoją wnuczkę, by jej wybaczyła, że nie ona się opiekowała nią. Zrobiła to, choć nie było to potrzebne żadnej z nich. To ją bardzo zmieniło i odsunęła się od ludzi. Nie mogła się pogodzi, że nie ma nikogo bliskiego prócz dobrej sąsiadki, ale ona nie zastąpi najbliższej rodziny. Poznała wtedy też ten okropny smak samotności gdy zastanawiasz się dlaczego tak jest, chociaż nie zrobiłeś nic złego. Zastanawiasz się także po, co w ogóle istniejesz, bo przecież nie musisz i czy ktoś gdziekolwiek na ziemi ciebie do czegoś potrzebuje. Nie życzę ci tego, byś zasmakował jak to jest być sam niczym palec.
Sama nie wiedziała z jakiego powodu, ale nie umiała ujawnić, że cała opowieść była o niej. A może zwyczajnie chciała jakoś zmobilizować Adama do przemyśleń i działania. Nie była taka pewna czy w ogóle jej słuchał. Wiedziała, że na razie nic tu po niej. Powinna dać mu czas na decyzje. Naciskając nic, by się nie udało. Pożegnała się, ale znowuż bez odzewu. Skrycie wierzyła, że coś go wreszcie poruszy.
-Zaczekaj chwilę, proszę cię bardzo.- szybko wróciła do pokoju z korytarza, na którym już była.
Czekała z napięciem na to, co teraz nastąpi w tym pokoju. Zacisnęła dłonie na materiale sukienki.
-Mówiłaś o sobie, prawda?
-Tak Adamie.
-Teraz wiem czemu tak bardzo się starałaś i wierzyłaś, że nie będzie tak źle. Przepraszam cię, że tyle przykrych słów powiedziałem przy tobie. Głupio mi za to. Nie wiem jak mogę to naprawić.
-Ale ja wiem. Jak spróbujesz wziąć się za siebie to będą najlepsze przeprosiny jakie możesz wymyślić.
-Postaram się, ale nie wiem czy od razu mi się uda.
-To nic, ale będę przy tobie i nie pozwolę ci się wycofać z raz podjętego kroku.
-Nie śmiałem cię prosić po moich wybrykach słownych. Dziękuję za to. Jesteś wspaniałą przyjaciółką.
-Na tym chyba polega przyjaźń.- zacisnęła lekko swoją dłoń na jego ręce.
Podniosła się z miejsca i miała zamiar wyjść. Nie przestąpiła jednak jednego kroku. Złapał ją za rękę powstrzymując przed pozostawieniem go samym. Podziękował jej raz jeszcze za to, co robi dla niego. Przyłożył jej dłoń do ust i złożył delikatny pocałunek. Patrzył tak inaczej niż gdy się poznali. Poczuła się dziwnie zakłopotana jego spojrzeniem. Nie chciała tego analizować. Może to tylko jej wyobraźnia. Jedynie to wychodziło w grę i nic po za tym. Prędzej czy później zapomni o tym. Są tylko przyjaciółmi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Camila dnia Pon 20:28, 11 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:32, 11 Maj 2015 Temat postu: Uwierz w miłość |
|
|
Ciekawa rozmowa.
A Kate nadaremnie próbuje sobie wmówić ,że to tylko przyjaźń.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:20, 11 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
No to sobie trochę porozmawiali. Cóż, sytuacja podobna, ale zupełnie inna. Kate i jej babcia były same, miały tylko siebie. Adam ma ojca, braci i do tego pieniądze. Nie musi martwić się o mieszkanie i jedzenie. Ich problemy właściwie są zupełnie nne. Kate opiekowała się babcią ... to piękny czyn ... potem została sama. Adamem opiekuje sie rodzina. On ma szansę na wyzdrowienie. Może niewielką, ale ma ... nie bardzo rozumiem, o czym Kate przekonala Adama? Że nie jest staruszką? Jej było bardzo ciężko ... on nie potrafi pogodzić się ze swoją bezsilnością ... nie dostrzegam wspólnych płaszczyzn porozumienia ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:34, 12 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
To, co spotkało Adama, jest straszne. Biedak odsunął się od świata i zamknął w sobie. Wprawdzie wolałabym, żeby był silniejszy, ale mogę go zrozumieć. Nie jest mu lekko. Kate próbuje do niego dotrzeć. Chyba jej się udało, choć rzeczywiście historia jej i babci jest zupełnie inna niż losy Adama. Brakuje mi rozmów Adama z ojcem lub braćmi. Tyle czasu minęło od wypadku...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:27, 12 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Jeżeli Adam ma z tego wyjść to Kate jest , tak mi się wydaje, jedyną osobą, która może mu w tym pomóc. Jak widać rodziny nie słucha. Jest rozchwiany emocjonalnie. Wierzę, że trudno mu się pogodzić z sytuacją w jakiej się znalazł.
Cytat: | To, co teraz jest to gorsze niż śmierć. Wtedy nikt nie musiałby ciągle ze mną siedzieć i pomagać w każdej rzeczy. Nie musielibyście się ze mną męczyć, mielibyście spokój i jednego kłopotu już byście nie mieli. |
Te słowa Adama świadczą o tym, że zupełnie się pogubił. Użala się nad sobą, a to nie w jego stylu. Skoro nikt z rodziny nie potrafi do niego dotrzeć, a zakładam, że tak ojciec, jak i bracia cały czas wspierają go rozmawiając z nim, to może faktycznie uda się to Kate? Tylko, czy będzie chciał przyjąć jej pomoc tak naprawdę i bezwarunkowo, nie dopatrując się w niej mimo wszystko litości?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 19:33, 12 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
niby czasem łatwiej jest przyjąć pomoc od osoby obcej niż od rodziny - zwłaszcza jeżeli rodzina postrzega cie jako kogoś silnego... może Kate się uda? Na nią patrzy inaczej i jakoś łatwiej mu wyrazić wdzięczność...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:50, 14 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Adam po raz kolejny analizował rozmowę z Kate. Teraz wiedział jak wiele ma szczęścia mając przy sobie kochających go ludzi, na których zawsze mógłby liczyć. Jego zachowanie przez ostatnich kilka tygodni też nie było godne pochwały. Mógł się nie godzić ze swoim kalectwem, ale przecież nie wykluczało go tak do końca i nie powinien się ciągle nad sobą użalać. To nie była żadna metoda na dalsze życie. Musiał się wziąć za siebie, bo obiecał to Kate. Nie chciał zawieść jej zaufania. Nie tylko jej to obiecał, bo przysiągł to również sobie i nie podda się. Pozbiera się w tego dołka, w którym się znalazł. Nie podejrzewał się, że może w taki sposób zareagować. Zdawał sobie też sprawę z tego, że nie od razu ze wszystkim sobie poradzi, ale miał pomoc ze strony rodziny. W tej chwili musiał się na tym skupić i zacząć coś robić. Najważniejszym było, by porozmawiać z ojcem i braćmi. Trzeba było im wyjaśnić wszystko.
Czekał na nich od dłuższego czasu. Wiedział, że wrócą dosyć późno, ale mimo to musiał im wyjawić, co czuł. Miał absolutna pewność, że zrozumieją go. Kiedy tylko się pojawili nie bawiąc się w zbędne wstępy powiedział, że chciałby porozmawiać. Po jego dość długim monologu zapadła długa cisza. Przerwał ją ponownie Adam. Powiedział jeszcze, że nie wiedział dlaczego tak długo z tym zwlekał i, że nie dawno ktoś otworzył mu oczy opowiadając o sobie. Stwierdził, że to dało mu dużo do myślenia. Prosił, by nie traktowali go jakoś inaczej, a tak jak do momentu wypadku, bo chyba to jedyny sposób, by poradzić sobie z okolicznościami, które są.
-Cieszę się, że wreszcie porozmawialiśmy tak jak dawniej, Adamie, a nie, że ja lub chłopcy o czymś mówimy, a ty tylko tak, nie. Chyba niezbyt dobrze staraliśmy się, żeby przekonać cię do rozmowy.
- To raczej nie tak, tato. Dawaliście mi jasno do zrozumienia, że mogę pomówić z wami, ale nie potrafiłem się otworzyć. Łatwiej mi było rozmawiać z Kate, bo ona nie jest z nami spokrewniona.
-Właściwie to nawet dobrze się stało i znaczy, że kogoś w ogóle słuchasz. Po za tym Kate widziała tą zewnętrzną stronę jak to wygląda, a nie naszą.
-Nie do końca z tej perspektywy, ale o tym potem. Tyle chciałem powiedzieć, a jeszcze coś.
-Co takiego?
-Kate zostanie u nas na jakiś czas. Zgodziła się zamieszkać tutaj.
Jakiś czas po tej rozmowie sytuacja zaczęła się powoli normalizować. Adam mimo, że wkładał sporo wysiłku, ale niektóre rzeczy już sam wykonywał. Czasami jednak spotykały go niepowodzenie, ale nie rezygnował. Musiał być w jakimś stopniu samodzielny.
Adam siedział w salonie i przyglądał się książkom ustawionym na regale. Został sam w domu. Pa z Hossem i Joe pojechali naprawiać ogrodzenie na wschodnim pastwisku, a Kate wyszła do ogródka. Niestety te ciekawsze tytuły znajdowały się na wyższej półce. Próbował dosięgnąć jedną z nich. Za każdym razem grzbiet książki wyślizgiwał się z palców. Nie zważał nawet na to, że zaczął się nieznacznie zsuwać ze swojego fotela inwalidzkiego. Chęć jej posiadania była większa. Tracił stabilne jego oparcie i byłby wylądował na podłodze, ale w ostatniej chwili zdążył złapać się masywnego drewnianego regału. Kolana zaczęły się uginać i cały swój ciężar przerzucił na ręce. Palce zaczęły być wilgotne od potu i gruba deska póki wyślizgiwała mu się z nich. Nie miał w sobie na tyle siły, żeby gdziekolwiek się ruszyć. Czekał na to, by ktoś tu się zjawił. Jego prośba została wysłuchana, choć wolałby Hossa, ale to była Kate. Przeraził ją nieco widok Adama. Nie mogła jednak się zastanawiać. Wsunęła się pod jego ramię i podtrzymując go pomogła dojść do krzesła.
-Czuje się jak ludzik z drewna po dzisiejszej historii- okręcając w dłoniach szklankę z wodą zaczął Adam.
Nie myślał jednak o tym. Wracał myślami do bliskości Kate. Czuł ciepło jej ciała i zapach rumianku, którym pachniała. Podświadomie chciał, by była zawsze tak blisko niego. Chciał, żeby tu została na zawsze nie na chwilę. Została razem z nim. Kiedy jej nie było myślał o niej. Nie mógł się pozbyć jej z umysłu. Zawładnęła nim.
-Nic w tym dziwnego. Po takim czasie to w ogóle cud, że się utrzymałeś na nogach.
-W takim razie trzeba próbować dalej.
-Ale nie dzisiaj pracusiu.
Kate ciągle nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Przez chwilę wydawało jej się, że to tylko jej wyobraźnia podsuwa pewne obrazy, ale uświadomiła sobie, że tak było. Ten moment jednoznacznie stwierdzał, że doktor Martin się pomylił z diagnozą.
Kilka tygodni później.
Adam coraz lepiej chodził, ale jeszcze nie próbował dosiadać konia. Nie łączył tego ze swoim wypadkiem. Po prostu nie czuł się na tyle pewien, by jeździć. Tego dnia coś się zmieniło w jego postanowieniach. Wyjrzał przez okno. Poranek był piękny. Na niebie nie było ani jednej chmurki nawet takiej malutkiej zasłaniającej błękitne niebo. Nic nie zapowiadało, by jakieś się pojawiły. Powietrze nie było zbyt ciepłe, choć świeciło słońce. Lekko się przeciągnął i zapinając guziki koszuli zszedł na dół. Kate, z obawami o zdrowie Cartwrighta, zgodziła się na przejażdżkę po ranczu. Zbytnio nigdzie nie spieszyło im się. Zrobili krótką przerwę. Dziewczyna z zachwytem na twarzy podziwiała cały krajobraz. Adam zbierał się z powiedzeniem jej czegoś. Myślał nad tym dość długo. W ciągu ostatnich dni wiele się zmieniło w nim i decyzja o braku ożenku też. Dzisiaj dojrzał do uczynienia tego kroku. Był już nieodwołalny. Sprawdził czy ma przy sobie pudełeczko z pierścionkiem. Było.
Pierwszą okazję jednak stracił. Zawahał się kiedy mógł powiedzieć i odpuścił. Kate dostrzegła to i usiłowała się dowiedzieć dlaczego taki był. Usłyszała, że niedługo się dowie. Jechali dalej rozmawiając o czymś innym. Zerwał się porywisty wiatr. Niebo zakryły gęste szaro grafitowe chmury, z których padał rzęsisty chłodny deszcz. Przemoczeni dotarli do małej opuszczonej chatki. Z zewnątrz wyglądała nie za ciekawie i sprawiała wrażenie, że nie jest zbyt stabilna. Na szczęście to było tylko wrażenie. Tu mogli spokojnie przeczekać ulewę. Adam wszedł pierwszy na wszelki wypadek sprawdzając czy rzeczywiście nikogo nie ma. Na połamanym krześle znalazł nieco zakurzony szary koc. Oddał go trzęsącej się z zimna Kate. Sam zajął się rozpalaniem ognia. Przyklękając obok kominka łamał drobne kawałki drewna i dorzucił je do tlącego się na razie ognia. W niewielkiej izdebce rozjaśniło się od ciepłego płomienia. Teraz zauważył, że koło niego znajduje się Kate. Była roztrzęsiona i przestraszona. Na każdy grzmot kuliła się. Przytulił ją do siebie. Odsunął z twarzy wilgotne włosy. Po niej też spływały strużki wody. Otarł je delikatnie. Ich usta zwarły się krótkim pocałunku. Nie wypuszczając jej z objęć odsunął swoją twarz. Miała tak miękkie i wilgotne usta, które go kusiły. Chciał je całować i całować.
Patrzyła na niego z wielką ufnością. Oboje już wiedzieli, że tego pragną. Chcieli być ze sobą jeszcze bardziej. Jego usta niespiesznie wędrowały od jej ust do szyi. Rozpinał drobne guziki białej bluzki zsuwającej się z jej smukłych ramion. Jedynie bladoróżowa halka nie chciała ustąpić, ale jednym ruchem pozbył jej się. Jego dłonie czule pieściły jej wątłe ciało doprowadzając na skraj nie znanego jej szaleństwa. Nie miała zamiaru się przed nim wcale bronić. Chciała mu się poddać. Poznać prawdziwą miłość między kobietą, a mężczyzną.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Camila dnia Czw 20:51, 14 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:55, 14 Maj 2015 Temat postu: Uwierz w miłość |
|
|
Gorąca ta ostatnia scena ,bardzo gorąca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:31, 14 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
W poprzednim fragmencie Adam był zamkniętym na wszelką pomoc człowiekiem. Nikt nie mógł do niego dotrzeć. Kate próbowała go "ocucic" z marazmu. Na końcu w jego oczach a może jej wyobraźni zabłysło to "coś" co mogło być zalążkiem zmiany nastawienia Adama wobec siebie, otoczenia. Na szczęście w następnym fragmencie wrócił prawdziwy Adam-walczący o siebie, swoją niezależność, ale doceniający pomoc najbliższych. Nie wspomnę, że wylazł z niego prawdziwy mężczyzna....jak to przyroda potrafi przyspieszyć bieg wydarzeń....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:37, 14 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
To fakt była bardzo pomocna, ale nawet gdy nie ona. Dłużej przed sobą nie mogli by się bronić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:14, 14 Maj 2015 Temat postu: Re: Uwierz w miłość |
|
|
zorina13 napisał: | Gorąca ta ostatnia scena ,bardzo gorąca. |
Rzeczywiście. Ogarnęła ich namiętność i zapomnieli o otaczającym ich świecie. Moim zdaniem, Adam powinien był jednak przed przystąpieniem do konsumpcji czekoladek - oświadczyć się dziewczynie. Miał wszak przy sobie pierścionek. Za długo zwlekał i ... poszłoooo! Złożę to jednak na karb magii chwili, licząc, że Adam szybko naprawi błąd i wyprostuje ścieżki moralności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 10:50, 15 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Jak widać odpowiednio ukierunkowana perswazja czyni cuda Ja również uważam, że Adam prędko powróci na ścieżkę moralności cokolwiek to oznacza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:28, 15 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Ścieżki moralności były nieco kręte i zgubne, ale powoli wrócą na właściwe tory.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:55, 15 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
E tam zgubne Może nieco kręte, ale za to bardzo przyjemne Mowa o ścieżkach wiodących do moralności?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:57, 15 Maj 2015 Temat postu: |
|
|
Nareszcie Adam powrócił do życia. Daje sobie całkiem nieźle radę. Niewątpliwie Kate przyczyniła się do zdrowienia Adasia.
Wraz z odzyskaniem czucia w nogach odzyskał pełnię sił witalnych i wcina czekoladki, że aż miło
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|