|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:49, 01 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Aleś zaszalała....to znaczy pod względem ilości i tarmoszenia.Ojciec Anabeth okropny, Adam powinien sprać go na kwaśne jabłko co on sobie myślał? A Anabeth nie lepsza, widać że krew z krwi ....rodzinka nie ma co....mam nadzieję, że doktor Martin albo się myli, albo Teresa jest silna i wyjdzie z tego obronną ręką....scena w sypialni ....nawet dało się coś zobaczyć przez uchylone drzwi...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 16:49, 01 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:16, 01 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Minęły następne dni. Adam rzadko kiedy opuszczał pokój, w którym nadal nieprzytomna leżała Teresa, nie wiele mówiąc o tym jak ona się czuje. Przez cały ten czas razem z nim w mieście przebywał też Joe, który martwił się o niego, chociaż nie pokazywał mu się na oczy by Adam nie posądził go szpiegowanie czego w tej sytuacji nie był już zbyt pewien. Smętnie przemierzał miasto odpędzając z myśli pojawiające się co i rusz najczarniejsze scenariusze, kiedy usłyszał dźwięczny głos wołający za nim. Jak się okazało należał do Emily Brand. Była to około osiemnastoletnia jasnowłosa dziewczyna o pięknych soczyście zielonych oczach w kremowej sukience w drobne kwiatki.
-Joe, słyszałam o wszystkim tak mi przykro. Mogę jakoś pomóc.
-Nie, raczej nie, ale dziękuje ci za troskę. Idę.
Miał już ruszyć po raz kolejny przemierzając trasę koło saloonu, ale Emily go zastopowała zachodząc drogę wyciągając równocześnie szpic parasolki tak jakby chciała go dźgnąć nią i przez dalszą rozmowę jej nie opuściła.
-Joe, ty myślisz, że nie widzę co się z tobą dzieje. Martwię się o ciebie snujesz się całe dnie tutaj, nie byłeś u Adama, ale to nie jest sposób by mu pomóc. Adam powinien wiedzieć, że jesteś blisko w każdej chwili. Słyszałeś co powiedziałam.
Joe patrzył gdzieś obojętnie w dal. Emily mając już dość tego milczenia pociągnęła za sobą Joe. Nie puszczając go dotarli do gabinetu doktora gdzie panowało jakieś poruszenie. Stanęli jak wryci spoglądając co chwilę na siebie. Oboje stracili na odwadze i żadne nie chciało tam wejść. Czekali słysząc toczącą się wewnątrz rozmowę pomiędzy doktorem, a Adamem. Nie bardzo wiedzieli o co chodzi, ale Emily miała przeczucie, że to są dobre wieści. Szturchając go łokciem przywróciła do rzeczywistości.
-No co stoisz jak ten kołek w płocie. Szybko do środka.
Joe niepewnie poszedł rozglądając się na boki. W końcu zajrzał do środka pokoju. Na rogu łóżka pochylony siedział Adam. Trzymał jej dłoń delikatnie gładząc policzek Teresy. Dziewczyna pomimo dokuczającego bólu ledwie widocznie się uśmiechnęła do Adama. Joe już chciał się wycofać, ale potrącił coś i z hukiem upadło. Nie zdążył się nawet za tym obejrzeć, kiedy na nim utkwił wzrok starszego brata.
-Chciałeś coś- zmienionym głosem zastopował go Adam.
-Ja nie, tylko chciałem
-Joe chciał powiedzieć, że przyszedł sprawdzić co u was- wtrąciła Emily.
-No właśnie to.
-Aha, niech wam będzie spiskowcy, ale teraz to zmykać stąd.
Adam potarł oko udając, że coś do niego wpadło, a w rzeczywistości wytarł spadającą łzę szczęścia.
Teresa bardzo szybko wracała do zdrowia, ale doktor kategorycznie nakazał by dziewczyna została tu jak najdłużej, bo obawiał się, żeby nie otworzyła się rana. Teresa była pod opieką Emily, która zaoferowała się, że może u niej zostać. Obie kobiety świetnie się ze sobą dogadywały tak jakby znały się od dawna.
Adam szedł ze sklepu z kwiatami dla narzeczonej. Był w połowie wejścia do saloonu skąd dobiegł go pijacki bełkot. Pod nogami wylądował mu wypełniony do połowy piwem.
-Cieszysz się co Cartwright, ze moja córka jest w więzieniu- wyrzucił z siebie podpierając się na stoliku Morgan.
Adam popatrzył na ledwie trzymającego się na nogach mężczyznę, ale nie miał najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Miał już iść, ale
-Tchórz z ciebie, a ta to nadaje się do portowego burdelu.
Rzucił kwiaty na krzesło stojące obok i z całym impetem wpadł do środka. Drzwiczki omal nie wyleciały z zawiasów. Chwycił go za koszulę przyciągając ponad stolikiem. Morgan poczuł jak traci kontakt z ziemią. Złapał się za ręce Adama
-Jeszcze jedno słowo, to pożałujesz tego.- puścił go, a mężczyzna opadł na krzesło.
-Umiesz tylko gadać- nie zdążył nic więcej powiedzieć kiedy poczuł uderzenie. Upadł aż zadudniło, ale bardzo szybko zerwał się i pędząc głową pchnął Adama, który jednak zdążył się uchylić, więc nie upadł. Morgan zawrócił, dostał kolejny cios w szczękę. Przekoziołkował przez stół ładując połamał dwa krzesła. Adam jeszcze raz spojrzał na niego i poszedł do Teresy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:20, 01 Lip 2014 Temat postu: Książe i myszka |
|
|
Polubiłam bardzo Emilly ,będzie świetną dziewczyną dla Joe ,taka spokojna i rozsądna.
Dobrzę ,że ten cham dostał za swoje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:44, 01 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
No to Morgan oberwał. I słusznie. Dobrze, że Teresa zdrowieje. Pojawiła się chyba odpowiednia dziewczyna dla Joe ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:37, 02 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
[quote="Aga"]Aleś zaszalała....to znaczy pod względem ilości i tarmoszenia...
Co do tarmoszenia obudził się we mnie taki malutki potwór, więc będzie jeszcze tarmoszenie.
A ilość sama powstaje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 6:11, 03 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Bardzo optymistyczny fragment, oczywiście nie dla Anabeth i Morgana Emily bardzo zadziorna i pełna temperamentu...ona i Joe to może być mieszanka wybuchowa Widzę, że parasolka staję się idealną bronią kobiecą, na równi ze szpadą....Nie wiem za bardzo kto jeszcze może być tarmoszony wszak sprawiedliwość górą? Poczekamy, zobaczymy....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:54, 03 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Adam znajdował się już pod niewielkim domkiem takim jakich było wiele w mieście otoczonym białym płotkiem, na który opadały krzaki pnących róż należącym do Susan Brand. Stał poprawiając bukiet i wyrzucając połamane kwiatki. Emily widząc go w drzwiach udała lekko zbulwersowaną na jego kolejne samotne spotkanie z narzeczoną, ale nie miała nic przeciwko temu i nigdy by nie zakazała odwiedzin. Kiedy zniknął w pokoju Teresy Emily uśmiechnęła do siebie w myślach: Chciałabym się kiedyś tak zakochać., ale zaraz posmutniała, bo nawet po powrocie z San Francisco od swojego wuja, do którego wyjechała pięć lat temu wszyscy nadal uważali ją za tą samą chłopczycę i dobrego kumpla od zabaw z dawnych szkolnych lat, a nie młodą w dodatku bardzo ładną kobietę, na którą wyrosła. Jej rozmyślania w tej kwestii przerwało pukanie do drzwi, w których stał Joe zapraszając ją na spacer. Dziewczyna była zaskoczona jego propozycją, ale bez wahania się zgodziła. Razem z nimi chciał również iść jej młodszy dziesięcioletni brat Andy, który był bardzo podobny do siostry, ale ich matka się na to nie zgodziła sądząc, że spotkanie może się nieco przedłużyć i coś z niego wyjść, choć to na razie było niezobowiązującym spotkaniem przyjaciół będących jak ogień i woda. Czas spędzony w towarzystwie Joe bardzo miło jej upłynął. Tocząc ożywioną dyskusję zastał ich ciepły wieczór rozjaśniony blaskiem księżyca. Chłopak czym prędzej odprowadził Emily do domu. Przez chwilę jeszcze stali w milczeniu patrząc na siebie. Joe z największą galanterią ujął na pożegnanie jej dłoń delikatnie muskając ją ustami. Miał już pójść, ale zawrócił i zbliżył się ponownie do dziewczyny pocałował. Jednak ta wyswobodziła się z jego objęć i uderzyła parasolką w głowę
-Joseph, jak możesz. Jesteś podły.
Odwróciła się na pięcie i zatrzasnęła z całej siły drzwi tuż mu przed nosem. Pobiegła do pokoju ocierając oczy. Leżała płacząc ukrywając twarz w pościeli.
Joe nie przestawał stukać do drzwi, ale odpowiedziała mu cisza. Wrócił w kiepskim nastroju do domu. Siedział na ławie podpierając się na ręce. Adam nie odrywając się od lektury od czasu do czasu spoglądał na młodszego brata domyślając się, że coś go gryzie. Odkładając książkę na kolana zaczął rozmowę.
-Joe. Widzę, że coś cię trapi. Chcesz o tym porozmawiać?
-Nie, muszę sam się z tym uporać.- nie odwracając się odpowiedział.
-Chodzi o kobietę, która tym razem?- nie przestając dalej drążyć tematu zadał mu pytanie Adam.
-To moja sprawa i nie wtrącaj się.
Wstał i ruszył na piętro. Adam w ostatniej chwili go zatrzymał.
-Posłuchaj, chciałbym ci pomóc i pytam, a nie dlatego, żeby się naśmiewać z brata. Powiesz co się stało?
-Ale nie powiesz nikomu, bo to chodzi o Emily. Zachowałem się jak kretyn…
Opowiedział mu cały przebieg zdarzenia. Docierając do momentu z parasolką Adam zakrył się książką próbując ukryć pojawiający się uśmiech, ale na szczęście Joe go nie zauważył.
-Co niby mam zrobić, ona jak nic się obraziła.
Adam siedział skubiąc już krawędź książki zastanawiając się nad pytaniem.
-Musisz z nią porozmawiać i wyjaśnić dlaczego tak postąpiłeś.
-A jak mnie wyrzuci to co.
-Weź ze sobą kwiaty i klęcz przed nią jak tak ci zależy, bo zależy ci na niej. Tak czy nie? Staraj się o Emily, żeby wiedziała, że jest dla ciebie ważna, najważniejsza. Nie zachowuj się przy niej jak taki bawidamek tylko odpowiedzialny mężczyzna. Subtelnie adoruj i nie rób niczego na siłę, bo to nie jest taka głupia trzpiotka myśląca o zabawie i nowych kieckach, którą tym zainteresujesz i zapomni o całym świecie, bo dałeś jakiś tandetny prezent.
-Może masz rację. Trzeba spróbować, ale skąd to wiesz.
-Żyję trochę dłużej na tym świecie, a po za tym umiem obserwować i nie długo sam się żenię, więc wiem.
Joe poszedł za radą Adama. Przez pierwsze dni spotykał tylko Susan, która dobrze wiedziała, że Joe czasem przy ładnych kobietach głupieje i całuje bez opamiętania, ale zawsze go odsyłała z niczym twierdząc, że nie pozwoli mu więcej zbliżyć się do Emily, bo nie chce by ta cierpiała tak jak ona kiedyś.
Joe znudzony już koleją odmową postanowił, że znajdzie inny sposób by z nią pomówić. Obszedł cały domek myśląc co może zrobić kiedy dostrzegł mały daszek pod oknem jej pokoju. Niezdarnie wdrapywał się co jakiś czas z suwając się z rynny, która miała swą obecnością w tym miejscu pomóc mu zrealizować zamiar, ale udało mu się wejść. Przyklękając na nim cicho zastukał do zasłoniętego okna. Czekał nadal trzymając w ustach czerwoną różę. Pojawiła się w nim w końcu Emily w żółtej sukience skojarzyła mu się z najpiękniejszym jakim mogła być słonecznikiem. Przez cały jego monolog bawiła się kwiatkiem, ale nie odpowiedziała mu ani jednym słowem.
-Proszę cię powiedz coś.
-Zastanowię się czy możemy być jeszcze przyjaciółmi.
Joe nerwowo się kręcił pod oknem aż zebrał się by jej coś wyznać.
-Mily, ale ja cię kocham.
Tylko tyle zdążył powiedzieć kiedy daszek nie zaczął się załamywać pod jego ciężarem i Joe spadł.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:57, 03 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że Teresa dochodzi do zdrowia pod czułą opieką Adama. Pojawia się piękna Emily Brand, która bardzo pasuje do Małego Joe. Morgana nic nie tłumaczy, nawet rozpacz (?), wściekłość spowodowana aresztowaniem córki ...
Wyżej to notka do fragmentu z wczorajszego dnia,
W dzisiejszym odcinku bardzo spodobał mi się jak zwykle całujący dziewczyny Joe, róża w jego ustach i upadek. Musiało go boleć biedactwo
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Czw 20:44, 03 Lip 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:01, 03 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Camila napisał: | Przyklękając na nim cicho zastukał do zasłoniętego okna. Czekał nadal trzymając w ustach czerwoną różę. |
Świetna scena Joe z różą w zębach. Cudne!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:35, 03 Lip 2014 Temat postu: Książę i myszka |
|
|
Emilly ,bardzo pasuje do Joe ,mam nadzieję ,że im się uda.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:48, 03 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Najlepszy jest Joe z różą w zębach ... na szczęście wyjął ją, żeby wyznać Emily swoje uczucia, bo nie wiadomo, co stałoby się z kwiatem w czasie upadku
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 21:35, 03 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 21:18, 03 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Dalej nie wiadomo, co się stało z Joe po upadku. Biedny, musiało go to boleć.
A Emily nie rozstaje się z parasolką - sposób na obronę przed niechcianym towarzystwem?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:18, 04 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Emily przerażona tym co się stało zbiegła na dół do niego. Zobaczyła, że się nie rusza i ma zamknięte oczy, ale przykładając ucho do jego klatki usłyszała miarowe bicie serca. Joe przyniesiony przez Adama leżał już w pokoju Susan, który znajdował się najbliżej wejścia. Na krześle obok łóżka siedziała Mily i, choć doktor Martin zapewnił, że nic mu nie będzie, bo jedynie się mocno potłukł dziewczyna bardzo to przeżyła uświadamiając sobie, że czuje coś więcej do niego oprócz przyjaźni. Przez całą jej obecność Joe udawał, że śpi, ale za każdym razem kiedy mógł obserwował ją uśmiechając się, iż było warto.
Natomiast Adam domyślał się, że Joe sam spowodował swój wypadek zauważając nieznacznie przypiłowane popróchniałe deski. Jednak swoje odkrycie zachował tylko dla siebie nie chcąc go pogrążać przed Emily i jej mamą. Kiedy chłopak całkowicie wydobrzał w ramach przeprosin i podziękowania zaprosił ją do cyrku. Towarzyszyli im też Hoss i Adam z Teresą, ale ci ostatni zaraz przy wejściu zniknęli w tłumie. Hoss również długo z nimi nie pobył, bo Mily spotkała dawną koleżankę ze szkoły Margaret, która znana była, że od zawsze kochała zwierzaki oraz tego, iż zawsze była spokojna i nad swój wiek poważna, choć też lubiła się czasami wygłupiać. Była to ładna brązowowłosa dziewczyna, która z miejsca znalazła temat z Hossem. Wspierając się delikatnie na jego ramieniu poszli do klatki z lwem. Sami zaś poszli do człowieka przepowiadającego przyszłość. W trakcie przedstawienia mężczyzna wyjątkowo zaprosił kogoś z publiczności do przeprowadzenia sztuczki ze znikaniem. Znalazła się na zapleczu czekając na powrót na scenę. Jednak kiedy miało do tego dojść koło niej pojawiło się trzech opryszków wiecznie się kłócących o wszystko. Potykając się o własne nogi jakimś cudem udało im się związać i zaklebnować ją. Zakrywając ubraniami upchnęli w kufrze wynosząc z terenu cyrku. Joe zniecierpliwiony przedłużającym się jej niepojawianiem ruszył na poszukiwania. Po drodze spotkał Hossa całującego w policzek Meggi. Zaskoczeni pojawieniem się jego młodszego brata oboje poczerwienieli ze wstydu. Po wysłuchaniu tego co powiedział Joe we trójkę jej szukali, ale nic z tego nie wynikało, bo Mily nigdzie nie było. Obeszli kilkakrotnie cały teren i weszli do każdego namiotu. Jeszcze raz obeszli, z tym, że się rozdzielili i mieli spotkać przy wyjściu.
-Znaleźliście coś- dochodząc do nich zawołał Joe.
Hoss i Margaret tylko przecząco pokręcili głowami. Stali jako ostatni odwiedzający z niewesołymi minami patrząc na kręcącego się cały czas Joe. Tuz przy nich pojawiła się tancerka brzucha twierdząc, że tą śliczną blondynkę mogło uprowadzić takich trzech chuderlaków nie mających więcej niż dwadzieścia lat i wyglądających jak siedem nieszczęść. Idąc tym tropem ruszyli w prawdopodobnym kierunku ucieczki, ale było zbyt ciemno by cokolwiek dojrzeć i postanowili, że z samego rana poszukają dalej. Niedaleko miejsca, w którym to postanowili w niewielkich zaroślach znajdowała się mała jaskinia. Wewnątrz mimo później pory tliło się małe ognisko ogrzewające jej wnętrze. Na ścianie odbijały się cienie czterech postaci, z czego trzy toczyły ożywioną dyskusję, a ostatnia związana tylko się przysłuchiwała.
-Co teraz- wrzasnął pierwszy.
-No co, trzeba powiedzieć, że ją mamy.- stwierdził kolejny.
-A niby jak.
-To może ja wam powiem- cicho odezwała się Emily.
Mężczyźni zacichli nie wiedząc co powiedzieć na jej propozycję przysunęli się bliżej patrząc z niedowierzaniem.
-Jak wy sobie wyobrażaliście całą tą szopkę. Nawet nie zasłoniliście twarzy, żeby was nie mogła zidentyfikować- tu jeszcze bardziej się zdziwili nie rozumiejąc o co jej chodzi, zauważyła to bardzo szybko- to znaczy poznać
-Aha- chórkiem odpowiedzieli.
-Mów dalej- rozkazał herszt bandy opychając się dziką fasolą.
-Teraz musicie napisać list z żądaniem okupu i podrzucić go do Joe Cartwrighta.
Mężczyźni zaczęli czegoś intensywnie szukać w sakwach. Na płaskim kamieniu ułożyli kawałek wymiętej poplamionej kartki i połamany ołówek. Spojrzeli na swoje twarze kręcąc z rezygnacją głowami.
-Nie dam rady. Miałem dwóję z pisma.
-Ja też. Szefie, może ty.
-Chyba żartujecie.
Emily po raz kolejny zaproponowała swoją pomoc, bo w swoich porywaczach rozpoznała dawnych znajomych ze szkoły uważanych za jej zakały, ale nie zająknęła się tym ani jednym słowem. Siedziała uśmiechając się do siebie z zadowolenia, że to oni, a nie jacyś inni ja porwali i mogła spokojnie dopisać małą informację dla Joe gdzie jest.
Chłopak prawie całą noc kręcił się niespokojnie po domu budząc tym domowników. Adam przez niego zły siedział grzebiąc pogrzebaczem w kominku. Do drzwi ktoś bardzo głośno zastukał. Joe poderwał się jak oparzony. Nikogo nie było, ale na nich przybity nożem wisiał list. Prześledził go wzrokiem i pognał gdzieś. Na miejsce dotarł kiedy się rozwidniło. Rozglądając się wokół szukał wejścia do kryjówki przestępców. Znalazł. Ostrożnie zajrzał raz, a potem drugi przecierając oczy. Na ziemi leżeli związani jak balerony przestępcy. Emily najspokojniej w świecie siedziała podrzucając gałązki do ogniska i od czasu do czasu pocierając dłonie.
-Mily- w końcu się do niej odezwał Joe.
Dziewczyna w tuliła się w niego. Czuł jak drżała. Okrył ją swoją kurtką.
-Dłużej nie mogłeś.
-Jechałem jak wariat, ale tu…
-Tak, tak już ci uwierzę. Ruszaj się ile tu jeszcze będę siedzieć.
Joe z trudem powsadzał związanych na konie i niespiesznie ruszyli do domu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:37, 04 Lip 2014 Temat postu: Książę i myszka |
|
|
Widzę wykorzystanie odcinka cyrkowego.
Straszne gamonie z tych porywaczy ,wywowali uśmiech na mojej twarzy.
I Hoss chyba znalazł bratnią duszę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:07, 04 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Oj, nie mają łatwo nasi bohaterowie, o nie Camila z tym tarmoszeniem idzie po całej linii. - to do wcześniejszych notek.
A ostatnia notka:
1. Cudno-fantastyczna - jeśli chodzi o Hossa.
2. Bardzo, bardzo śmieszny kawałek z tymi porywaczami, zupełnie jak w odcinku "Walter i przestępcy".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|