|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:14, 23 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
E, nie. Adam nie z tych, co biją starszych od siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:23, 23 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Też tak pomyślałam, jaki by nie był Roger to jednak ze dwa razy starszy od Adama. No i niby chce jak najlepiej dla córki, jego zdaniem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:25, 23 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Roger mógłby być ojcem Adama.
Tak, ale trochę idzie nie tą drogą, by jej było dobrze, ale zrozumie to kiedy coś zobaczy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:36, 24 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Ester starała się najlepiej jak potrafiła przekonać męża do zmiany decyzji. Niestety to zadanie okazało się trudniejsze niż myślała. Próbowała prosić czasem nawet i grozić. Nic to nie dawało. Dni uciekały nieubłagalnie. Ze smutkiem patrzyła na przygnębioną córkę. Wyglądała jak cień samej siebie. Nie dziwiła się temu. Ona też, by się tak samo zachowywała. Meg pogrążała się w swoich szczęśliwych wspomnieniach. Nie słuchała, że się ułoży. Ani też tego, że będzie kiedyś razem z Hossem. Czuła, że wszystko, co dobre się skończyło i nic nie będzie jak dawniej. Nic już nie wróci do niej. Te kilka chwili ulotnego szczęścia zniknęło szybciej niż mogłaby przypuszczać. Wszystko pękło niczym ta mydlana bańka. Została jej tylko mała drewniana figurka, którą dostała od niego. To była jej jedyna pamiątka.
Pani Morris zajrzała po raz kolejny do pokoju córki. Odwrócona plecami do drzwi leżała na łóżku. Ester nie słyszała jej cichego płaczu. Chciała coś powiedzieć. Jakoś pocieszyć, ale nie wiedziała, co powiedzieć. Zrezygnowała z tego zamiaru. Zeszła z powrotem na dół. Chodziła po salonie tam i z powrotem. Nie zastanawiała się, który to już raz pokonuje tą samą trasę. Podarła cały papier, który miała do zawinięcia porcelany. Zatrzymała się na środku pokoju. Rozejrzała. Zaświtała jej w głowie pewna niezła myśl. Szybko wyszła nie zaważając na bałagan, który poczyniła w momencie swego marszu. Znalazła się na miejscu. Myślała, że zastanie Emily. Pech chciał, że ani jej, ani jej mamy nie było w domu. Tylko one mogły zjawić się w Ponderosie i przekazać jej pomysł Cartwrightom. Ich nie obecność nie sprawiła, że wróciła do siebie. Postanowiła, że poszuka. Nie mogła pozwolić, żeby się rozstali i byli całe życie nieszczęśliwi. Nigdzie jednak nie mogła znaleźć Mily. Szła patrząc na swoje stopy. Wpadła na kogoś. Zachwiała się. Nie zdążyła niczego się złapać. Mężczyzna pewnym chwytem uchronił ją przed upadkiem. Teraz też ostrożnie spojrzała w górę. To był Adam. Szeroko się uśmiechnęła na jego widok. Puścił ją. Nie zdążył się nawet z nią przywitać kiedy przeszła do sedna sprawy. Opowiedziała swój pomysł. Na lepszy i tak nie było czasu. Zgodził się bez wahania. Od niego w obecnej sytuacji wiele, bardzo wiele zależało.
Adam wrócił szybciej niż zwykle do domu. Było jakoś cicho i pusto wokół. Wiedział, że pewnie siedzą w domu. Wszedł do środka. Z twarzy nie schodził mu uśmiech. Ben poderwał się z miejsca przy kominku, ale zastopował go Adam. Stwierdził, że nie potrzebnie się unosi. Zapewnił też, że niedługo się rozwiąże sytuacja. Półgłosem spytał gdzie jest jego średni brat. Nie musiał tego robić. Był tam gdzie zawsze od kilku tygodni. Był u siebie.
-Hoss, potrzebuję twojej pomocy.- zaczął bez ogródek.
-A nie możesz wziąć Joe lub Willa?
-Nie mogę. Will zajmuje się Marie. Doktor zakazał jej wstawać, więc nie chce jej zostawiać. A Joe chyba robi dla nich niespodziankę.
-Mówisz poważnie. Ciekawe, co to będzie?
-Sam się nad tym zastanawiam. Widziałem tylko, że znosił jakieś narzędzia. Jak skończy może nam pokaże to arcydzieło.-zażartował, ale zaraz spoważniał- A kiedyś cię okłamałem braciszku?
-Wątpię, by to było to arcydzieło. No nie. Nigdy tego nie zrobiłeś, a kiedy?
-Pojutrze. Tak umówiłem się z dyrektorem banku. A po za tym wtedy przychodzi dla mnie pewna paczka to nie będę musiał jeździć pięć razy do miasta.
-Acha. W takim razie no dobrze niech będzie, pojadę z tobą.
-Dziękuję ci bardzo. Nie będę już dłużej przeszkadzać.
-Adam, zaczekaj chwilę. Chciałbym z tobą porozmawiać.
-Słucham.-wrócił z powrotem do pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi.
-Mam pytanie, ale nie będziesz się śmiać.- przecząco pokręcił głową- Czy Meg kiedyś wróci?
-Chyba nawet szybciej niż przypuszczasz.
Co to miało znaczyć? Może wie o czymś, ale nie chce mi powiedzieć. Tylko czemu, by to miał zrobić- zastanowił się, ale nic nie przyszło mu do głowy. Chciał zapytać. Nie miał już kogo. Usiadł na krześle. Huśtał się na nim i próbował zebrać rozbiegane myśli. Pojawiała się w nich tylko Meggi. Dal sobie spokój z rozważaniami. Nie wiedział dlaczego zgodził mu się pomóc, ale wycofać się już nie mógł. Nie miał ochoty tam jechać. Spotykać znajomych. Wolał zostać tutaj, ale musiał dotrzymać danego słowa.
Czuł na sobie spojrzenia mieszkańców. Wszyscy dobrze wiedzieli czemu ten sympatyczny olbrzym wygląda jak sto nieszczęść. Przykro było na niego patrzeć. W mieście nie było takiej osoby, która, by mu źle życzyła. Nikt nie potrafił zrozumieć zaistniałej sytuacji. To było dla nich bardzo dziwne.
Rozstali się z Adamem koło banku. Kręcił się chwilę niezdecydowany iść czy nie iść. Ruszył. Nastawił wyżej kołnierz kurtki. Ręce wsunął do kieszeni. Przygarbiony mijał kolejne budynki. Starał się nie patrzeć w stronę stacji dyliżansów. Nie chciał jej zobaczyć. Bez tego było mu ciężko. Nie umiałby powiedzieć, że życzy jej szczęśliwej podróży. Była mu zbyt bliska, by się żegnać. Wolał, by zostało tak jak jest. Łatwiej mu było z niewiedzą kiedy wyjedzie. Wśród gwaru słyszał ten melodyjny głos. Należał do Megg. Do jego cukiereczka. Nie mógł się nie odwrócić. Biegła w jego stronę. Zszedł ze stopnia, na którym się znajdował. Znalazła się w jego ramionach. Tulił ją jak swój największy skarb. Policzki miała zaróżowione. Oczy miała pełne łez. Serce mu pękało kiedy płakała. Nie pamiętali kiedy ich usta spotkały się w pocałunku. Ten był wyjątkowy. Był ich pierwszym prawdziwym. Oderwali się od siebie.
Stali zmieszani, zawstydzeni swoim postępowaniem. Byli niepewni, co dalej. Żadne jednak nie chciało się przyznać, że nie żałuje tego kroku. Gdyby trzeba było zrobili ,by to jeszcze raz i kolejny.
-Przepraszam Meggi.
Wzięła jego dłonie w swoje. Przysunęła się bliżej.
-Nie przepraszaj. Nigdy nie przestawaj, Hoss. Już nigdy.
-Dobrze cukiereczku mój.
Ojciec Meg nie wierzył własnym oczom. Zaczęło do niego docierać, że przez ostatnie tygodnie tylko krzywdził własne dziecko. Zachowywał się jak skończony egoista. Zabił w sobie najpiękniejsze uczucie. Stał się zimnym głazem myślącym tylko o sobie, a nie o niej. W tej chwili była szczęśliwa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:41, 24 Lut 2015 Temat postu: Książe i myszka |
|
|
Piękna ta scena Hossa i Megil ,jak z jakiegoś melodramatu ,wyciskacza łez.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:05, 24 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Tępy i uparty ten ojciec. Córka i matka mu mówią przez tyle czasu że Hoss jest sympatyczny, że Meg go kocha ... a on nic. A teraz nagle zmienia zdanie? Może jednak zmądrzał ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 19:07, 24 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:21, 24 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Klapki mu z oczu pospadały
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:30, 24 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Szczęśliwie dla Hossa i Meggi ojciec dziewczyny przejrzał na oczy. Szkoda tylko, że był taki uparty i zafundował młodym niepotrzebny stres.
Czy zmądrzał? Nie sądzę. Może wszystko sobie przekalkulował i wyszło mu, że ten Hoss to wcale nie jest taka zła partia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:27, 24 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Wychodzi na to, że Meg i Hoss będą razem ... o ile ojciec nie zmieni zdania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:45, 24 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Roger Morris nie zmieni zdania i nie będzie się starał rozbić związku Meg
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:38, 26 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Meg i Hoss nie chcieli już dłużej czekać. Postanowili, że ślub wezmą jak najszybciej. Pragnęli być już tylko razem. Wiedzieli, że kolejnej rozłąki nie wytrzymają. Nikt nie miał najmniejszego zamiaru odwodzić ich od tej decyzji, by zaczekali. Nikt też tego nie uczynił. Każdy cieszył się ich radością.
Trzy dni później miał się odbyć ich ślub. Meg siedziała jeszcze w swoim pokoju. Czyniła ostanie poprawki w swoim wyglądzie. Poprawiła ułożenie fałdek sukni, w której przed laty jej mama brała swój ślub. Teraz to ona miała go wziąć. Przejrzała się jeszcze raz w lustrze. Wyglądała idealnie. Tak jak trzeba w tym dniu. Jako dziewczynka często wyobrażała sobie jak będzie wyglądać ten dzień, że będzie pięknie i niepowtarzalnie. Jej marzenia nie równały się jednak z rzeczywistością. Było wspanialej. Czuła się jak jakaś księżniczka z bajki. Nie była nawet zdenerwowana. Uśmiechnęła się do siebie. Usłyszała ciche pukanie. Zastanowiła się kto to może być. Przekręciła klucz w zamku. Uchyliła lekko drzwi. Przed nią stał jej ojciec. Niepewnie zapytał czy mogą chwilę porozmawiać. Zgodziła się. Usiedli na przeciw siebie. Złożyła dłonie lekko je zacierając.
-Ślicznie wyglądasz córeczko.- zaczął starając się w między czasie przemyśleć, co ma powiedzieć dalej.
-Dziękuję. Cieszę się, że zauważyłeś.
-Wiem, że przez ostatnie tygodnie nie byłem najlepszym ojcem. W ogóle byłem okropny i nieznośny.
-To fakt nie byłeś nim. To zbyt lekkie określenie.
-Tak i od dnia kiedy mieliśmy wyjechać dużo nad swoim postępowaniem myślałem. Chciałem ci powiedzieć, że jest mi przykro, że omal nie zniszczyłem waszego związku, twojego z Hossem. Nie powinienem też tak mówić o nim. Zachowywałem się podle. Przepraszam mało tu zmieni.
-Masz rację tato, ale nie chcę do tego wracać już. Tylko, że nawet ten wyjazd nie zmusiłby mnie do przestania kochania Hossa. Gdyby trzeba było to wróciłabym tutaj na piechotę. Ta rozłąka teraz upewniła mnie, że kocham bardziej niż może się wydawać.
-Mimo to ta rozłąka nie powinna się pojawić. Głupi byłem, że nie słuchałem ani ciebie, ani mamy. Byłem tylko ja i ja. Miałem jakieś klapki na oczach. Szalony byłem. Nie myśl tylko bączku, że się usprawiedliwiam. Nie. To wszystko, żebyś miała jasność i może trochę dlatego, byś nie była zła.
-Nie jestem i nie byłam zdenerwowana na ciebie. Tato z resztą nie umiem się na ciebie złościć.
-Ale ja jestem na siebie zły i chyba dłuższy czas tak będzie.
Do pokoju wpadła Mily. Była w kremowej sukience. Na wierzch założony miała jasny płaszczyk. Trzymając się za klamkę drzwi zatrzymała się w wejściu. Ciężko łapała powietrze. Całą drogę z kościoła do domu przebiegła. Opuściła głowę. Zrobiło jej się trochę głupio, że tak wparowała. Przez chwilę stała nie wiedząc, co ma powiedzieć. Słowa uciekły. Przerzucała wzrok to z Meg to na jej ojca.
-Pospiesz się. Hoss odchodzi od zmysłów. Denerwujemy się. Adam mnie wysłał, żebym sprawdziła, co się dzieje, że ciebie jeszcze nie ma. Widzę, że jest w porządku to lecę powiedzieć, że zaraz będziesz.
Emily zniknęła tak szybko jak tylko się pojawiła. Zostali sami.
-To przeze mnie się spóźniasz na własny ślub.
-To nic. Chwilę zaczekają. To było bardzo ważne. Ta rozmowa. Zaprowadzisz mnie do ołtarza?
-Jeśli chcesz to z największą przyjemnością spełnię twoją prośbę. Chodźmy w takim razie.
Wsparła się na jego ramieniu i powoli ruszyli w stronę kościoła. Pastor bez zbędnych przedłużeń rozpoczął całą ceremonię. Wiedział jak bardzo do siebie lgną. Byli bardziej zainteresowani sobą niż tym, co jest wokół. W końcu ogłosił, że są małżeństwem.
Ben pęczniał z dumy, że dwaj synowie i bratanek założyli rodziny. Wszystko układało się po jego myśli. Czasem martwił się o swojego beniaminka, ale zdawał sobie sprawę, że to nie potrzebne. Przy nim także była odpowiednia kobieta. Ona jedna miała na niego dobry wpływ i potrafiła ustawić do pionu. Nie wiedział jakim sposobem się to dzieje, ale był jej wdzięczny za to. Pasowali do siebie. Oni jednak mieli jeszcze czas na założenie własnej rodziny. Obawiał się także o Willa czy sprosta wychowywaniu dziecka. Bał się, że sytuacja go przerośnie. Nie wątpił w to, że ucieknie od Marie i dziecka. Miał jakąś pewność, że do tego nie dojdzie. Dał mu do zrozumienia, że gdyby potrzebował pomocy może się do niego zwrócić. Will odpowiedział mu, że sam da radę. Nie miał zamiaru przekonywać go do swoich racji. Jego jednego nie chciał do tego namawiać, naprzykrzać się ze swoją obecnością. Wiedział, że jest mama Marie i ona też nad nimi czuwa. Była bliżej i zawsze pod ręką.
Kilka dni po ich rozmowie pojawił się Will. Nie zabawił zbyt długo. Wydusił z siebie tylko, że został ojcem. Nie powiedział czy dziewczynka czy chłopiec. Jedynie, że się urodziło. Nie spodziewał się, że tak szybko zaczną się problemy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:57, 26 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Camila napisał: |
Trzy dni później miał się odbyć ich ślub. Meg siedziała jeszcze w swoim pokoju. Czyniła ostanie poprawki w swoim wyglądzie. Poprawiła ułożenie fałdek sukni, w której przed laty jej mama brała swój ślub. Teraz to ona miała go wziąć. Przejrzała się jeszcze raz w lustrze. Wyglądała idealnie. Tak jak trzeba w tym dniu. Jako dziewczynka często wyobrażała sobie jak będzie wyglądać ten dzień, że będzie pięknie i niepowtarzalnie. Jej marzenia nie równały się jednak z rzeczywistością. Było wspanialej. Czuła się jak jakaś księżniczka z bajki. Nie była nawet zdenerwowana. |
Fajna, nastrojowa scenka i przemyślenia dziewczyny. Harmonia i spokój.
Camila napisał: |
-Tak i od dnia kiedy mieliśmy wyjechać dużo nad swoim postępowaniem myślałem. Chciałem ci powiedzieć, że jest mi przykro, że omal nie zniszczyłem waszego związku, twojego z Hossem. Nie powinienem też tak mówić o nim. Zachowywałem się podle. Przepraszam mało tu zmieni. |
Tatko się kaja i dobrze. Nic nie powinno popsuć ślubu.
Camila napisał: | Nie powiedział czy dziewczynka czy chłopiec. Jedynie, że się urodziło. Nie spodziewał się, że tak szybko zaczną się problemy. |
Will został ojcem. Super, ale końcówka niepokojąca.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 19:58, 26 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:01, 26 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Tak źle chyba nie będzie u Willa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:32, 26 Lut 2015 Temat postu: Książe i myszka |
|
|
Hoss i Meg ii stanęli na ślubnym kobiercu.
Mam dziwne wrażenie ,że Will się jakoś mało cieszy z narodzin dziecka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:35, 26 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
Te problemy na końcu, co to mają się pojawić, że niby z nieprzygotowania się Willa na całonocny płacz dziecka, przemęczoną żonę i mniejsze zainteresowanie ze strony żony?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|