|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:56, 11 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Adam szedł dłuższy kawałek układając w myślach co ma powiedzieć Royowi, ale wszystko co się pojawiało nie miało według niego sensu. W oddali dostrzegł zielony piętrowy budynek. Tam znajdowało się biuro szeryfa. Zatrzymał się przed nim, a wspomnienia czy chciał czy nie chciał wróciły lotem błyskawicy. W środku nie było nikogo. Wnętrze było schludne i przestronne. Na oknie za biurkiem Roya stała doniczka z paprotką. Wszedł głębiej. W następnym pomieszczeniu z przy regale z aktami stał szeryf. Nie krył swego zaskoczenia na widok Cartwrighta. Domyślał się jednak, że sprowadza go jakiś konkretny cel. Nie mylił się i tym razem. W milczeniu usiedli.
-Co chcesz, żebym tym razem zrobił?
Jego słowa były jak zimny prysznic wyrywający go z otchłani zapomnienia. Wyglądał tak jakby widział szeryfa pierwszy raz na oczy. Zaraz jednak się z reflektował.
-Możesz dowiedzieć się wszystkiego o tym wypadku.
-Powiedziałem ci przecież to co się tam wydarzyło. Nie ma już nic więcej.
-Myślę, że jest. Przeglądałem rzeczy, które wtedy przywiozłeś i brakuje łańcuszka z diamentowym serduszkiem.
-Wybacz, ale ty myślisz, że w policjanci z San Francisco źle przeprowadzili swoją pracę. Przecież mi nie uwierzą i wyśmieją za ten argument. A w ogóle sprawdziłeś czy nie ma go w domu?
-Tak mogło się stać. Sam bym tam pojechał, ale nie mogę zostawić dzieci. Nie pomożesz mi, bo uważasz, że mam nie po kolei w głowie. No cóż trudno, jeśli tak nie będę już przeszkadzał.
Miał świadomość, że to było niedorzeczne co powiedział, ale do momentu tej rozmowy miał odrobinę nadziei, że szeryf mu pomoże tak jak już wielokrotnie do tej pory. Teraz wszystko umarło nawet ta maleńka cząstka wiary, która w nim była. To miał być jego smutny koniec. Najgorsze było, że nie potrafił zrozumieć dlaczego Roy tak się zachował. Sam kiedyś mówił, że bardzo go dotknęła śmierć jego żony i otwarcie sprzeciwił się pojawieniu u nich jakiejkolwiek kobiety na posterunku to czemu nie chciał się angażować. Był wściekły i rozgoryczony postawą niby najlepszego przyjaciela rodziny. A może on ma rację, że jestem wariatem.- przemknęło mu przez myśl wlokąc się przez miasto-Wariat, nie wariat sam dojdę do tego do czego powinienem. Nie zauważył kiedy znalazł się na drugim końcu miasta. Miał ochotę iść dalej, ale zatrzymał go Roy, który pojawił się nie wiadomo skąd.
-Adam, nie chciałem, żeby nasza rozmowa tak wyglądała. Miałem pewną nieprzyjemną rozmowę i przez to tak cię potraktowałem. Wiem, że jak zwykle masz rację.
-Co mi po tym?- odpowiedział bez zainteresowania.
-Zrobię to co chciałeś. Tylko potrzebuję kilku dni. Zgadzasz się na to.
-Nie mam innego wyjścia.
Rozstali się. Coffee zawrócił zatrzymując go jeszcze na chwilę. Wahał się jak ma powiedzieć to co mu się przypomniało. Nie chciał jednak tego przedłużać.
-Mam jeszcze ci coś do powiedzenia. Chciałem do was przyjechać, ale był u mnie człowiek z ośrodka pomocy społecznej. Wypytywał o ciebie i dzieci.
-I co z tego, że pytał? Może sam przyjechać.
-Owszem, może. Tylko, że jak rozmawialiśmy to on był wyraźnie nie chętnie nastawiony w stosunku do ciebie. Wydawało mi się, że ciebie nienawidzi z jakiegoś powodu. Nie mówię tego, żeby cię wystraszyć tylko ostrzec, bo wydaje mi się, że on coś planuje.
-Może ci się wydawało. Zobaczymy co się wydarzy.
Roy od dwóch tygodni był w San Francisco. Jednak przez ten czas nie dał nawet znaku życia. Adam przez to już nie miał nawet odrobiny cierpliwości i każda najmniejsza błahostka wyprowadzała z równowagi. Wybierał się do szkoły odebrać dzieci. Wyjątkowo pozwolił jechać Joe po nie. Miał jakąś obawę przed tym pomysłem, ale się zgodził. Chłopak zaczął się spóźniać. Próbował się do niego dodzwonić to nic nie dało. Po jakimś czasie wreszcie się zjawił. Nie było przy nim dzieci. Słowa szeryfa zaczęły się spełniać.
-Gdzie one są?
-Nauczycielka powiedziała, że opieka społeczna je zabrała.
Adam bez słowa wyszedł trzaskając z całej siły drzwiami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Camila dnia Czw 19:57, 11 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:59, 11 Wrz 2014 Temat postu: Kłótnia |
|
|
Na jakiej niby podstawie opieka społeczna zabrała Adamowi dzieci ?
Przecież jest dobrym ojcem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:29, 11 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Dziwna sprawa z tym zabraniem dzieci. Ktoś chce Adamowi zaszkodzić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:47, 11 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Też tak myślę. Tak po prostu nie zabiera się dzieci.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pią 21:27, 12 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 22:10, 11 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Macie Koleżanki rację. Zabranie dzieci ot tak, to podejrzana sprawa.
Adam nie jest złym ojcem, więc kto i dlaczego chce mu zaszkodzić i odebrać dzieci.
Camila napisał: | (...) był u mnie człowiek z ośrodka pomocy społecznej. Wypytywał o ciebie i dzieci. |
Niepokoi mnie ten człowiek ... mam dziwne przeczucie, że podszywa się pod pracownika pomocy społecznej.
Szkoda, że Roy nie wyciągnął z niego więcej informacji np. na jakiej podstawie opieka chce zabrać Adamowi dzieci. To by sporo wyjaśniło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 7:18, 12 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Jak widać ktoś knuje intrygę, żeby zaszkodzić Adamowi ... Ciekawe, kto?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:55, 14 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Mijały godziny, a Adama dalej nie było. Joe wyrzucał sobie, że nie zdążył dogonić brata i spróbować powstrzymać przed tym by nie jechał gdziekolwiek. Był prawie pewien, że udał się do ośrodka pomocy społecznej. W końcu się pojawił. Chłopak już wiedział, że jest źle, chociaż czy w tej sytuacji mogło być jeszcze gorzej. Ada nawet na niego nie spojrzał. Ciągle myślał o tym co się wydarzyło. Wysłuchiwał tam tylko oskarżeń pod swoim adresem z ust Josha Harneta, który z uporem maniaka powtarzał, że on jakoby miał się znęcać psychicznie nad swoimi dziećmi, bo są za spokojne i nie pozwolił mu nawet na to by cokolwiek mógł powiedzieć to już był szczyt. Wtedy coś w nim pękło, nie miał sił by się kontrolować i gdyby nie to, że w ostatniej chwili ich rozdzielili mężczyzna wyglądałby gorzej, a tak mu się upiekło. Przed oczami ciągle widział jak w jego kierunku biegła Julka. Ktoś ją zatrzymał. Nawet nie wie kto im nie pozwolił się spotkać. Słyszał jak płacze wyszarpując się tej osobie. Nie mógł nic zrobić. To nie było ludzkie. Gdyby mógł to chyba by oddał duszę diabłu by je odzyskać, ale to nie było możliwe. Nie miał teraz nic. Nie chciało mu się już żyć. Wszystko stracił, albo tylko tak mu się wydawało. Powolnie podszedł do szafki wyciągając butelkę whiskey. Opróżnił ją błyskawicznie. Sięgnął po kolejną. Joe złapał go za rękę zatrzymując w miejscu.
-Nie rób tego
-Zejdź mi z oczu- wysyczał przez zęby wyrywając rękę z butelką i rozlewając trochę na podłogę.
Siedział opierając nogi na ławie, na której stały już dwie puste. Było mu już lepiej. Z każdym łyczkiem odpływał gdzieś daleko. Zamglonymi oczyma spoglądał na znikający złotawo-brązowy płyn, w którym szukał ukojenia i zapomnienia o problemach, a może ich rozwiązania. Do dzisiaj jakoś sobie ze wszystkim radził, ale już dłużej nie dał rady. Nie był przecież z kamienia, miał uczucia. Musiał sobie pomóc, a jego pocieszycielka w butelce czekała na ten moment. Zaczął się nią bawić, w której nie było już połowy. Drzwi stanęły otworem. Nie przejął się tym zajmując się tym dalej. Ben patrzył na niego z niedowierzaniem. Nigdy by nie pomyślał, że jego syn się załamie, a jednak to się stało. Nie wiedział co ma powiedzieć ani tym bardziej jak się zachować, albo pomóc, bo coś trzeba było zrobić by nie stoczył się na samo dno, które było niesamowicie blisko. Zbliżył się. Chciał coś powiedzieć, nie zdążył.
-Napijesz się z panem nikim- zaczął niewyraźnie patrząc na niego.
-Nie Adam, ty też nie powinieneś więcej pić.
-Niby dlaczego- poderwał się z miejsca, ale zakręciło mu się w głowie i padł w ramiona ojca upuszczając butelkę, która rozsypała się na kawałki.
Z trudem potykającego się o własne nogi doprowadził do pokoju na górze. Serce go bolało widząc jego rozpacz, ale piciem nic nie zdziała i trzeba było mu o tym przypomnieć. Domyślał się co się stało teraz i jak bardzo przeżył śmierć żony. A teraz zabranie dzieci, ale tego to on nie podaruje nikomu. Stanie na głowie i zajmie się tym kto chce w ten sposób zniszczyć jego syna i rozdzielić całą ich rodzinę. Popatrzył ze smutkiem na śpiącego Adama i wyszedł. Myślał jak to załatwić, ale żadem sensowny pomysł na razie nie pojawiał się. Tu nic nie było proste, ale jednego był pewien, że jego wnuki tu będą z powrotem. Zbierał puste butelki w salonie pojawił się ponownie Joe, a razem z nim Hoss. Jedno spojrzenie pa wystarczyło za wszystkie słowa.
-A Adam co z nim? Pa możemy na coś się przydać- po dłuższej chwili milczenia odezwał się Joe.
-Śpi na górze. Pewnie tak. Musimy zacząć działać. Joe pojedziesz do Roya i go popędzisz ode mnie. Hoss czy Katie jest w domu?- jego średni syn tylko pokiwał głową.- To dobrze, wiem, że jest już późno, ale pojedziesz po nią. Ja idę otrzeźwić waszego brata.
Obaj zniknęli w jednej chwili. Ben natomiast zgotował mu najzimniejszy prysznic jaki się dało. Adam przez chwilę się wyrywał. Po domu niosły się tylko wrzaski Bena wyrzucającego mu to jak się zachowuje.
-Skończyłeś. Mam dość tego i nie jestem dzieckiem, które trzeba pouczać co ma robić.
-Na pewno? Wiem, że wiele w ciągu tych miesięcy na ciebie spadło, ale picie to nie jest rozwiązanie, bo każdy ma chwilę słabości. Wybacz, ale nie poznaję cię, bo zachowałeś się jak skończony bałwan.
-Może. Tylko za jakie grzechy o wszystko na mnie spada. Co ja złego zrobiłem w życiu.
-Myślisz, że los sprzysiągł się przeciw tobie. Tak może być, ale ważniejsze jest to byś się poniósł i walczył swoje dzieci, bo na ci nie pozwolę siedzieć i nic nie robić. Zrozumiałeś.
-Tak, muszę się tym zająć i wiem co zrobię.
Ben poinformował go co zamierzał zrobić. Co go bardziej zdziwiło to, to, że obaj wpadli na podobny pomysł. Wysłuchując tego co wiedziała żona Hossa, która co nieco wyciągnęła od swojej koleżanki w głowie Adama pojawiła pewna lekko nieprawdopodobna myśl, bo jeszcze zbyt dobrze nie kojarzył. Oparł się o ścianę wodząc wzrokiem po pokoju. Wiedział teraz, że Harnet jest z Nowego Jorku, że skończył psychologię tak jak jego Kamila i, że skończyli je w tym samym mieście. To nic, że to ich łączyło, ale nie musieli się przecież nigdy spotkać na nich. Zastanawiało go to coraz bardziej, a może jednak się znali? Nie, ona przecież od wypadku stroniła od wszystkich i trudno zawierała znajomości. To było wykluczone. To jakie inne wytłumaczenie znaleźć. A może się w niej skrycie podkochiwał i to dlatego? To było jeszcze bardziej naciągane. Po tylu latach by ją szukał i mścił się. Nic się nie trzymało całości. Jak jedno się z czymś łączyło to kolejne do niczego nie pasowało. Był coraz głupszy, bo nie wiedział co tamtym kierowało. Chętnie chciał się tego osobiście dowiedzieć, ale to było już nie możliwe. Został tylko sąd, a tego z każdą chwilą bał się coraz mocniej, chociaż nie wiedział czemu. Tym się jednak nie miał czasu zajmować, bo powinien pojechać na tą uczelnię. Z tym planem wyprzedził go Hoss.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:00, 14 Wrz 2014 Temat postu: Kłótnia |
|
|
Strasznie czytać o załamanym Adamie.
Nic nie boli tak jak życie.
Dobrze ,że Ben nim potrząsnął.
Może się w końcu wyjaśni ,czemu ten facet się mści na Adamie i za co.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:50, 14 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Adam musiał się kompletnie załamać, jeśli zaczął pić .. w serialu to on tak z umiarem i whisky i wino popijał ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:49, 14 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
No to Adam poleciał po bandzie. Z wyliczeń wynika, że wypił dwie butelki i zaczął trzecią Na horyzoncie klaruje się intryga. Podkochujący się były student w koleżance, albo...żona Adama żyje i jest przetrzymywana przez psychopatę tegoż i...? Tyle wymyśliłam....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:59, 14 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Ciekawie kombinujesz, Aga
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:05, 14 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
No oto pozwolę zaszaleć dalej wyobraźni....Tenże psychopata ma znajomości gdzieś tam wysoko i te dzieci potrzebne mu są do przekupienia być może żyjącej żony Adama, do pozostania z nim.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:13, 14 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
W tej sposób to widzisz... hm... cóż mogę rzec pomysł jak z jakiegoś filmu.
Moja wizja trochę jednak odbiega
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:14, 14 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Mówisz, że zaszalałam? No cóż poczekam na Twoją wizję...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 14:15, 14 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:16, 14 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Nie wiele, ale tak zaszalałaś
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|