|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:42, 16 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Martha w stroju do jazdy konnej z nosem zwieszonym na kwintę kierowała się do gabinetu doktora. Straszy siwy przygarbiony mężczyzna podpierając się laską nieznacznie ciągnąc ją rękę zatrzymał na chwilę. Człowiek ten zaczął coś pokazywać, ale dziewczyna nie bardzo wiedziała o co mu chodzi. Próbowała zapytać o co mu chodzi, ale nic nie powiedział tylko dalej pokazywał, bo ona nie wiedziała, że on nie słyszy i nie mówi. W końcu próbując rozszyfrować te znaki rysowała na ziemi coś co miało w swym wyglądzie przypominać postacie ludzkie. On również do tego dodał to co chciał przekazać i z tej konwersacji powstał obraz porwania dziewczyny i jego miejsca. Stała drapiąc się po głowie myśląc, ponieważ nadal się jej to nie zgadzało, bo wiedziała, że mieli się tego feralnego dnia spotkać niestety żadna z osób, z którą rozmawiała nie umiała jej powiedzieć czy byli razem, a to wydawało jej się teraz najważniejszą sprawą do rozwikłania. Nie zauważyła, że ten człowiek już poszedł. Ona też ruszyła tam gdzie zamierzała. Po drodze jednak zatrzymała ją jeszcze Meg Cartwright. Wymieniły kilka zadań ze sobą, z których dowiedziała się tej najważniejszej informacji brakującej w tej jej dedukcji. Już miały się ze sobą rozstać jednak tą pierwszą nagle olśniło i wszystkie kawałki układanki połączyły się w całość.
-Ja wiem kto to zrobił.
Meggi nie kryła zaskoczenia po tym wyznaniu. Martha nie kontynuowała jednak dalej. Potrząsając za ramiona.
-No nie trzymaj mnie w niepewności i opowiadaj wszystko.
Wyrzuciła z siebie jednym tchem to co wiedziała. Odwróciła się powoli chcąc się znaleźć przy swoim celu
-Idziemy- pociągnęła ją z rękę.
Poczuła opór z jej strony. Nie puszczając jej spojrzała z ukosa.
-Ale muszę im to powiedzieć.
-Im to teraz nie pomorze, a Judy na pewno jak się pośpieszymy.
Pobiegły razem do koni. Ruszyły na wschód w ślad za Samem. Gnały na złamanie karku. Po kilku milach tej szaleńczej jazdy zwolniły. Panna Cartwright zaczynała mieć wrażenie, że się zgubiły. Podniosła się na koniu rozglądając wokół. Z naprzeciwka pędziło do nich dwóch jeźdźców. Dojeżdżając do nich jeden z nich wrzeszczał coś. Dziewczęta również nie pozostały mu dłużne zawracając w stronę miasta i stopując zamiary Sama przejmując jednocześnie przez Meg rozkazywanie nad nim. Jechali w milczeniu każde pogrążone we własnych myślach nie spodziewając się tego co ich zastanie.
Adam siedział przysypiając na korytarzu trzymając w ręce filiżankę z zimną już kawą. Najciszej jak mogli weszli do środka, ale i tak go obudzili. Kręcił się tam i z powrotem. Po jednym rzuconym na nich spojrzeniu wiedział, że coś wiedzą.
-Macie coś do powiedzenia- nie spuszczając wzroku z tej piątki.
Zajmowali się czymś innym udając, że nie słyszeli pytania. Drzwi skrzypnęły. O framugę opierał się AJ. Adamowi omal nie stanęło serce kiedy go dostrzegł. Chłopak ledwie trzymał się na nogach, ale kierował się oparty o ścianę do wyjścia. Ojciec zastąpił mu drogę.
-Puść mnie tato.
-Nigdzie nie pójdziesz w takim stanie.
Wziął go pod ramię odciągając od wyjścia. Wyszarpnął rękę opadając na ścianę bokiem.
-Nie zabronisz mi gdyby tobie zabrali mamę to też byś tak postąpił. Sam ruszaj się.
-Nie, nie zrobię tego. Twój tato ma rację, żebyś został. My się tym zajmiemy.
-Nie będziecie mnie wyręczać. Koniec rozmowy.
Otarł czoło zroszone kropelkami potu. Przycisnął palce do skroni.
-Jesteś synu uparty jak osioł, ale lepiej jak ja pojadę niż twój przyjaciel.
-To po tobie tato, a nie po tym niewinnym osiołku. – z niewinnym uśmieszkiem skwitował słowa ojca.
Tuż za nimi wybiegła Martha pędząc do domu Sama by przygotować im prowiant do wyjazdu. Cartwrightowie zaś dotarli do telegrafu. Adam wysłał wiadomość do Hopkinsa, a później jeszcze do kogoś, ale nie powiedział kto to był i ruszyli w drogę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 18:47, 16 Lip 2014 Temat postu: Cartwrightowie nowe pokolenie |
|
|
Akcja się rozwija.
AJ jak zwykle uparty tak samo jak ojciec.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:32, 16 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Pewnie jest na dobrym tropie ... może coś się wyjaśni w następnej części opowiadania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:40, 16 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Ciekawe do kogo jeszcze wysłali telegram?
"-Jesteś synu uparty jak osioł, ale lepiej jak ja pojadę niż twój przyjaciel.
-To po tobie tato, a nie po tym niewinnym osiołku. – z niewinnym uśmieszkiem skwitował słowa ojca."
Święta prawda
No to zebrani do kupy, niech jadą na ratunek....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:29, 17 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Faktycznie AJ jest bardzo uparty. No, cóż niedaleko pada jabłko od jabłoni i można jeszcze dodać jaki ojciec taki syn
Ciekawe jak potoczy się akcja
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 14:31, 17 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
AJ niech lepiej zdrowieje. Dojście do drzwi go wyczerpało, więc nie ma co myśleć o jeździe konnej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:38, 17 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Pierwsze dni podróży minęły bardzo szybko. Jechali prawie całe dnie robiąc krótkie przerwy by jak najszybciej zmniejszyć kilku dniowy dystans dzielący ich, a porywaczy. Jednak ta mordercza jazda coraz bardziej dawała we znaki AJ-owi, który to z resztą sam je narzucił. Pomimo tego, że nic o tym nie mówił Adam był pewien, że coś jest nie tak. Dobrze wiedząc, że syn nie zbyt dobrze zna tą drogę skierował się do najbliższego miasteczka, do którego chłopak dojeżdżał z trudem już utrzymując się w siodle. Miejscowy lekarz nie krył swojej irytacji na takie postępowanie, ale zapewnił, że nic mu nie jest, a jedynie potrzebny jest porządny wypoczynek. Posiedział z nim jeszcze w hotelu. Po jakimś czasie jednak poszedł rozejrzeć się po mieście. Zbyt długo mu to nie zajęło, bo były tylko dwie ulice na krzyż.
Wyjechali następnego dnia rano. Wszystko się im teraz układało po ich myśli. Do miasta nie pozostało więcej jak pięć mil. Siedzieli przy ognisku. Adam opierając głowę na siodle czytał wiadomość, którą dostał kiedy zatrzymali się w mieście kilka mil wcześniej. AJ przyjrzał mu się uważnie dostrzegając, że nie jest tym specjalnie zachwycony, chociaż mogło to być mylne wrażenie.
-Powiesz mi w końcu od kogo ten telegram.
-Pamiętasz w mieście wysłałem dwa tak i do teraz dostałem ten ważniejszy od dawnego przyjaciela.
-Mówisz to tak jakby ktoś miał umrzeć.
Podniósł się chowając kartkę do kieszeni kurtki.
-Ciekawe stwierdzenie synu. Tylko to dziwnie brzmi nazywać kogoś kogo ostatni raz widziało się przeszło dwadzieścia lat temu przyjacielem.
-Dlaczego nie utrzymywaliście kontaktu.
-Ciężko jest go utrzymać mieszkając na dwóch końcach kraju. Cieszmy się i tak, że Artur napisał list i poinformował, że przeprowadzili się, bo teraz to byśmy mieli kłopot z szukaniem Judy.
-Tato, ale po, co my tu jedziemy. Skąd wiesz, że Judy może być w mieście.
-Sam mówiłeś, że okazywał niechęć do waszego ślubu i myślę, że on mógł się posunąć do tego by porwać własną córkę.
Dotarli wreszcie do domu Artura, ale to była luksusowa rezydencja, którą poprzedzał wielki ogród z wytyczoną bardzo krętą aleją prowadzącą do niej. Otworzyła im śliczna młodziutka blondynka. Na pierwszy rzut oka pomyśleli, że to służąca, ale Adamowi zaczęła kogoś przypominać, a tym kimś była Laura z przed lat. Zostawiła ich w ogromnym salonie o zdobionym licznymi obrazami i figurami.
-Proszę się rozgościć. Zaraz zawołam tatę. –leciutko do nich uśmiechając się.
Istotnie w pokoju pojawił się wysoki mężczyzna oprószoną bielą głową. Jednak jego ruchy były nadal bardzo płynne. Po krótkim rzeczowym powitaniu przeszli do konkretów. Gospodarz z lekkim niedowierzaniem słuchał podejrzeń Cartwrighta. Zapadła cisza. Słychać było tylko ledwie słyszalnie uderzający o blat stołu kryształowy kieliszek w dłoni Mcmillana. Powiódł wzrokiem po siedzących naprzeciwko mężczyznach.
-Adam gdybym cię nie znał to nie uwierzyłbym w to, co powiedziałeś, bo znam tego człowieka już parę lat. Jest co prawda surowy i nie chętny do wszystkiego co jest po za miastem i to go nie obchodzi co tam jest.
Miał już otworzyć usta, ale zastopowały go kolejne słowa.
-Poczekaj, pomogę wam w poszukiwaniach. Pozwolicie, że sam pójdę do Hopkinsa. Miałem mu zrobić projekt, więc będę miał okazję się rozejrzeć u niego i sprawdzić czy nie ma tam tej dziewczyny.
-To nie jest ta dziewczyna.
-Rozumiem twój gniew i niepokój, zrobimy według tego co wymyśliliśmy z twoim ojcem, a ty zostaniesz. Później możesz być potrzebny. Aha, byłbym zapomniał bardziej niż Hopkinsa podejrzewałbym jego starszą córkę.
-Dlaczego tak uważasz, że Midret może maczać w to palce?
-Ona jest znana z tego, że lubi rozkochiwać w sobie przeróżnych mężczyzn i niszczyć udane związki. Judy też miała wyjść za mąż łącząc w ten sposób dwie najbogatsze rodziny, ale do ślubu nie doszło i twoja narzeczona chłopcze wyjechała do was. Tylko, że nie wiedziała, iż do tego przyczyniła się jej własna siostra. Czy jeszcze chcielibyście coś wiedzieć o nich?
-Powiedziałeś aż za dużo. To w takim razie do jutra.
Artur najdokładniej jak mógł obejrzał dom powołując się na to, że był umówiony z właścicielem na stworzenie projektu poprawek i gosposia opornie zgodziła się. Nic jednak nie znalazł. Zastanawiał się co ma powiedzieć Cartwrightom, bo znając Adama spodziewał się i po jego synu równie wielkiego, co nie większego uporu. Jego przypuszczenia sprawdziły się. AJ cały czas upierał się, że sam się tam rozejrzy jednak udało się go namówić by tego nie robił i na razie pozwolić działać detektywowi
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Camila dnia Czw 21:14, 17 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:55, 17 Lip 2014 Temat postu: Cartwrigtowie nowe pokolenie |
|
|
Jakoś to dziwne ,że Laura po tylu latach wygląda jak śliczna młodziutka blondynka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:58, 17 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
To miała być jej córka do niej podobna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:18, 17 Lip 2014 Temat postu: Cartwrigtowie nowe pokolenie |
|
|
Mam nadzieję ,że upór AJ nie sprowadzi na niego kłopotów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:39, 21 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
AJ od dwóch tygodni siedział jak na szpilkach. Nie mógł zrozumieć dlaczego ojciec tak spokojnie podchodzi do tego, chociaż pamiętał jego słowa, że chciałby mieć taką synową i ciągle zadawał sobie pytanie dlaczego taki jest i czemu sam nie może pójść jej poszukać. Każdy dzień był taki sam. Już któryś raz przemierzał pokój. Adam jedynie z nad gazety podniósł nieznacznie oczy.
-AJ, chcesz coś wiedzieć.
-Chce wiedzieć po, co mu tu siedzimy jak i tak nic nie robimy. To wychodzi, że wcale nas tu nie trzeba i równie dobrze moglibyśmy siedzieć w Ponderosie.
-Usiądź i posłuchaj. To wszystko nie jest takie proste. Ja wiem, że chciałbyś sam się tym zająć, ale to nie jest Virginia City, a ci ludzie są bardziej niebezpieczni niż ci się wydaje. Oni mogliby i posunąć się do zabicia ciebie, żeby osiągnąć swój cel. Po za tym detektyw jest lepiej obeznany w takim szemranym towarzystwie.
Chłopak wstał i podszedł do okna opierając się o parapet. Patrzył gdzieś w dal.
-Tak tylko mówisz. Nie wiesz nawet jak bardzo mi jej brakuje.
-Nigdy wam tego z mamą nie mówiliśmy, ale kiedyś omal jej nie straciłem, więc wiem co teraz przeżywasz.
Gwałtownie się odwrócił z niedowierzaniem patrząc na stojącego obok ojca. Adam jeszcze przez chwilę się wahał czy mówić dalej, ale nie zdążył więcej powiedzieć. Ktoś zapukał do drzwi. Stał w nich uśmiechnięty od ucha do ucha Artur.
-Znalazła się. Detektyw czeka na nas na dole.
Pierwszy wypadł z pokoju AJ. Tuż za nimi poszli Adam i Artur o czymś ze sobą rozmawiając. Widząc go detektyw zaczął mieć wątpliwości czy dobrze zrobił pozwalając im ze sobą iść, ale już obiecał Mcmillanowi i nie mógł się już z tego wycofać. Szorstko oznajmił, co ma zamiar zrobić i jeżeli ktoś wejdzie mu w drogę zostanie, a później, co z nim zrobi. Cartwrightowie byli zaskoczeni tym co powiedział, ale woleli z nim nie dyskutować. W czasie kiedy oni jechali na obrzeża miasta w małej suterenie siedziała związana Judy. Gdy żaden z porywaczy nie miał zwróconego w jej kierunku wzroku próbowała wyswobodzić ręce z więzów. Jednak rzemienie były tak ciasno zaciągnięte na jej nadgarstkach, że nie było możliwość rozwiązania, a nawet poruszenia bez kaleczenia sobie rąk. Słyszała, że na górze panowało poruszenie, choć to nie mogło być możliwe, bo przecież przez tamto mieszkanie dostali się tutaj. Skuliła się jeszcze mocniej. Padły strzały. Zawiasy w drewniej klapie skrzypnęły. Schowała twarz w fałdki zniszczonej i podartej sukienki. Ktoś ją bardzo mocno przytulił delikatnie ujął jej dłonie jednocześnie rozcinając więzy. Dopiero teraz zrozumiała, że to AJ. Czuła od początku, że nic mu nie jest pomimo tego, iż bandyci wmawiali jej, że jest trupem i nikt nie będzie jej szukał, a teraz był tutaj. Był przy niej, a ona mogła ukryć się w jego ramionach. Niczego więcej nie pragnęła, nic więcej nie miało znaczenia.
Mieli już wyjeżdżać Adam czekał tylko na Artura. Mężczyzna jednak się nie pojawił. Zamiast niego przyszła Laura przepraszając za to, że jej mąż nie przyszedł, ponieważ musiał wyjechać w interesach, a ona sama zaprasza ich jeszcze na kolację pożegnalną. Adam jednak odmówił.
Od ich powrotu minął ponad tydzień. Judy wróciła do nauczania w szkole i w między czasie szykowała do się już do ślubu z AJ-jem. Wcześniej jednak wypadały imieniny chłopaka. Nie mając pojęcia co ma mu kupić próbowała podpytać w tej kwestii Sama, ale tym bardziej tego nie wiedział. Postanowiła w końcu, że pójdzie do Alicji, bo kto jak kto, ale ona na pewno jej podpowie co to może być. Tocząc ze sobą ożywioną dyskusję dotarły z powrotem do domu. Przed nim stała bryczka. Drzwi były uchylone. Z wnętrza dobiegały głosy kobiety i mężczyzny. Obie dobrze wiedziały do kogo one należą. Stopując pannę Hopkins przed wejściem Alicja zajrzała do środka. Na środku stali Adam z Mildret. Dziewczyna objęła go za szyję. Nim cokolwiek zrobiła odsunął ją od siebie. Cofnął się. Ona ruszyła do przodu z impetem rzuciła mu się na szyję całując. Adam oderwał się od niej z niesmakiem ocierając usta.
-Niemożliwe, że nie chcesz.
-Nie. Kocham swoją żonę. Nie zniszczę tego, co przez tyle lat budowaliśmy dla takiego dziecka jak ty.
Prychnęła wzruszając ramionami. Zaczęła owijać na palce włosy zsuwając coraz niżej wzrok. Zatrzepotała rzęsami.
-Kotku, ale nikt się nie dowie.
Alicja zacisnęła dłonie w pięści. Pchnęła z całej siły drzwi, które uderzyły o komodę.
-Kotkiem to ja mogę go nazywać. Raz cię już ostrzegałam, a teraz to przeciągnęłaś strunę. Adam wyjdź.
Wskazała mu palcem wyjście. Nie próbował się nawet z nią kłócić. Zatrzasnęła drzwi ryglując na zasuwę. Spojrzeli na siebie zaskoczeni. Ze środka dobiegały niepokojące hałasy. Wpadł do środka przez kuchnię. Za nim poszła Judy. W połowie drogi stanęli. Jego żona siedziała okrakiem trzymając za ręce leżącą na ziemi Mildret. Dziewczyna jedynie postękiwała.
-Ciesz się, że byłam w dobrym humorze, bo byłoby z tobą dużo gorzej. A teraz się stąd zabieraj i nigdy więcej nie pokazuj na oczy.
Powoli wstała otrzepując i poprawiając fałdki na spódnicy. Dziewczyna wybiegła najszybciej jak mogła. Judy ze wzrokiem wbitym w ziemię przybliżyła się.
-Ja chyba po tym, co się stało powinnam wyjechać.
-A cóż to za bzdury- zaczęła zaplatając ręce- Nie waż mi się tu więcej czegoś takiego mówić moja droga. Ty nie jesteś winna. Zrozumiałaś.
Pokiwała głową. Blado się uśmiechnęła do nich.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:48, 21 Lip 2014 Temat postu: Cartwrigtowie nowe pokolenie |
|
|
Dwie dobre sceny -AJ z Judy i Alicja pokazująca tej tępej blacharze ,gdzie jej miejsce.
Ciekawe czy Mildret się jeszcze pojawi ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 16:51, 21 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Urocza scena rodzinna Alice świetnie daje sobie radę. Ustawiła i Adama i Mildret
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 14:12, 22 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:54, 21 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Camilla napisał: | Alicja zacisnęła dłonie w pięści. Pchnęła z całej siły drzwi, które uderzyły o komodę.
-Kotkiem to ja mogę go nazywać. Raz cię już ostrzegałam, a teraz to przeciągnęłaś strunę. Adam wyjdź.
Wskazała mu palcem wyjście. Nie próbował się nawet z nią kłócić. |
Piękna scena. Alicja wzięła sprawy we własne ręce i pokazała kto tu rządzi. Adam musiał być pod wrażeniem, skoro bez dyskusji wyszedł.
Mam nadzieję, że AJ i Judy pobiorą się bez problemu i będą naprawdę szczęśliwi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 6:47, 22 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Scena z Alicją tarmoszącą Mildret świetna. Dobrze, że Adaś się opierał Mildret dość skutecznie mógłby i on oberwać...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|