|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 20:21, 11 Lip 2014 Temat postu: Cartwrightowie nowe pokolenie |
|
|
Nie lubię ojca Judy a Mildret ,tej flądry nie cierpię.
Zepsuta ,pozbawiona zasad moralnych ,głupia dziewucha.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:15, 11 Lip 2014 Temat postu: Re: Cartwrightowie nowe pokolenie |
|
|
zorina13 napisał: | Nie lubię ojca Judy a Mildret ,tej flądry nie cierpię. |
Może to i głupie porównanie, ale zupełnie jak z siostrami w "Kopciuszku".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:06, 13 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Mildret zachowuje się jakby nie miała żadnych hamulców, żonaty, wolny, zajęty....byle był ładny Alicja zareagowała ostro, ale chyba nie było innego wyboru, aczkolwiek wierzę, że Adaś naiwny nie jest...chociaż z jego zapłonem Mildret zdążyłaby Adasia obezwładnić nim ten by zareagował i odsunął dziewczę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 9:06, 13 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:08, 13 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Mildret? Wydaje mi się, że dzisiaj lekarze zakwalifikowaliby to jako nimfomanię ... to chyba można osłabić, nie wiem, czy wyleczyć ... taki rodzaj choroby ... trochę zasługuje na współczucie. Adam czasem rzeczywiście ma refleks szachisty ... sądzę jednak, że już po 5 minutach zorientowałby się do czego ta dama dąży ... a przynajmniej żona by mu to wytłumaczyła
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:29, 13 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina po pięciu minutach z Mildret...powolny Adam leżałby zakneblowany, obezwładniony i związany jak baran przed egzekucją nie sądzę by zorientowanie się w sytuacji pomogłoby mu w ewentualnych planach Mildret....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 14:30, 13 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:50, 13 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Ja tylko napisałam, że zorientowałby się do czego ona dąży ... nie napisałam, że broniłby się, uciekał lub protestował
On lubił być dobrze poinformowany li i jedynie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:14, 13 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
... myślę, że jednak po zebraniu i przeanalizowaniu zebranych informacji Adam ...zorientowałby się w końcu (trochę za późno) po czym ....dostałby by gęsiej skórki....
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 15:15, 13 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 16:04, 13 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
A przynajmniej tak by się tłumaczył przed żoną i Benem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:32, 13 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
zapewne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:51, 13 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Jeżeli coś się takiego pojawi to tylko Alicji się będzie tłumaczyć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:43, 15 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Dwa dni później w szkole pojawił się Hopkins. Udając szczęście z zaręczyn córki pożegnał się mówiąc, że przyjedzie na ślub, ale teraz musi wrócić, bo interesy same się nie przypilnują. Judy jednak wyczuła, że jest coś nie tak, ale sama nie wiedziała czemu tak pomyślała. Szybko o tych wątpliwościach zapomniała kiedy pojawił się AJ. Pomimo zmęczenia po lekcjach bez wahania zgodziła się na wyjście na przechadzkę. AJ jak zwykle opowiadał o jakiejś nieprawdopodobnej historii, którą czarował, choć wiedział, że nie musi. Wracali bardzo powoli do domu by być ze sobą jak najdłużej. Ich drogę zastąpiło kilku szemranych typków. Nie zdążył nic zrobić kiedy poczuł uderzenie i upadł na ziemię. Judy próbowała się wyszarpnąć jednemu z nich, ale zbyt mocno ją trzymał. Drugiemu, który chciał zaklebnować splunęła w twarz. Nie zdążyła się uchylić i uderzył pięścią. Straciła przytomność. Związaną wsadzili do worka przerzucając przez koński grzbiet zniknęli w ciemnościach. Droga była na tyle wyboista, że zaczęła się rozbudzać, ale nic nie widziała tylko czuła zapach stęchlizny połączony ze zgniłymi ziemniakami. Próbowała się podnieść coś jednak z całej siły przygniotło do pędzącego konia. Nie wiedziała ile jechali, wydawało jej się, że minęła już cała wieczność od wyjazdu z miasta. Mężczyzna szarpnął za worek zrzucając ją z wierzchowca. Udała, że się nie rusza. Znalazła się koło palącego się ogniska. Siedziała dygocząc z zimna z rękoma związanymi z tyłu. Zbliżył się do niej mały karakan z plugawym uśmieszkiem z pledem w dłoni. Okrył ją przesuwając ręce po jej plecach i po żebrach dochodząc do piersi. Dziewczyna pochyliła się miotając ciałem odpychała jego kosmate łapy, chciała też krzyczeć, ale knebel w ustach jej nie pozwolił.
-Zostaw- krzyknął skądś zachrypnięty głos.
Pochylił się jeszcze nad nią bawiąc się włosami mruczał coś do ucha, ale zaraz się odsunął masując nos, z którego zaczęła płynąć krew. Chciał załapać za włosy, wylądował na ziemi.
-Mówiłem zostaw.
Potulnie jak pies odszedł, ale cały czas ją obserwował uśmiechając się do myśli co by zrobił z tą koteczką. Stuliła się i prosząc w duchu o cud cichutko płakała. Zza drzew doszedł do jej uszu stłumiony damski głos. W pierwszej chwili go nie poznała, ale później była pewna, że to Mildret. Rozmawiała z tym samym, który zdzielił w gębę tego małego. Nie podnosząc głowy obróciła ją tak, że jednym okiem widziała krzaki. Umilkli, szeleściły już tylko łamane gałęzie. Pojawiały się teraz ciche urywane westchnięcia wśród nich dotarło do niej
-Dowieź do Bostonu nawet w kawałkach.- rechocząc rzuciła.
W tym samym czasie w mieście panowało poruszenie. Na ulicy zebrał się spory tłumek nad leżącym w kałuży krwi z broczącej rany człowiekiem. Pierwszy przy nim pojawił się Sam nie wiedząc, że to AJ. Odwrócił go opierając ciało na ręce. Zaklął coś pod nosem. Z pomocą zarządcy rancza zanieśli go do lekarza. Sam wrzasnął by pojechać do Cartwrightów i powiedzieć co się stało. Zostawiając AJ-a i zarządcę Grishama pognał do szeryfa Morrisa. Był to całkiem sympatyczny wysoki człowiek o lekko siwiejących już włosach. Razem poszli do nowego młodego lekarza, który od niedawna zastępował Martina, który odszedł na zasłużony odpoczynek. Weszli, lecz nikogo nie było ani doktora Johnsa, ani jego żony Ester, która pomagała mu w gabinecie. Za plecami usłyszeli łoskot zamykanych drzwi. Pojawił się Adam. Sam ledwie mu wyjąkał to co wydawało mu się, że stało z jego synem. Krążył jak zraniony lew. Zatrzymał się przed małym stolikiem i uderzył w niego pięścią myśląc, że to mu w czymkolwiek pomorze, ale nie. Na jego blacie pojawiła się tylko mała rysa w pękniętym drewnie. Z gabinetu wyszedł Johns. Adam dopadł go przygwożdżając do ściany prześwidrowując na wylot tego trzydziestolatka.
-Co z moim synem- słychać było jak drży mu głos.
Lekarz przez chwilę jeszcze się nie odzywał próbując zaczerpnąć powietrze.
-Rana głowy była dosyć głęboka i konieczne było jej zszycie by nie tracił więcej krwi, a czy kości czaszki po uderzeniu nie są pęknięte to okaże się później na razie tego nie zauważyłem. Przy tych obrażeniach potrzebna będzie konsultacja z kimś mądrzejszym ode mnie.
Adam nie miał siły nic powiedzieć. Puścił doktora i z mętnym wzrokiem poszedł do małego pokoiku gdzie leżał jego najstarszy syn, nad którym znów wisiało widmo czyhającej na niego śmierci chcącej znowuż mu go zabrać. Ciężko przysiadł na łóżku. Z czoła chłopaka odsunął wystające z pod opatrunku włosy. Zakrył się dłońmi, na które ściekały łzy. Przed oczami pojawił się obraz małego chłopczyka biegnącego z wyciągniętymi rączkami. Teraz niczego nie pragnął bardziej jak tego, żeby nic mu nie było.
Na korytarzu panowało poruszenie. W drzwiach stanęła Alicja. Chwiejnym krokiem przeszła kilka kroków. Upadła na kolana pochylając się do ziemi. Kurczowo trzymała się go zanosząc od rozpaczliwego szlochu. Przez dwadzieścia cztery lata ich małżeństwa w takim stanie widział ją tylko dwa razy i modlił by nigdy więcej to się nie wydarzyło. Świat po raz kolejny zaczął się walić. Czuwali przy nim oboje. Godziny mijały, ale nic się nie zmieniło. Adam czuł, że dłużej nie wytrzyma udawania przed żoną, że się trzyma i wyszedł. Opierał się o ścianę podnosząc oczy na sufit.
-Panie Cartwright- cicho zaczął Sam odrywając go od myśli, które nim zawładnęły.
Nawet nie zauważył, że chłopak wyglądał tak jakby miał się gdzieś wybrać i nie miała to być tylko niewinna przejażdżka.
-Chciałeś coś Sam.
-Przyszedłem powiedzieć, że jedziemy z chłopcami poszukać tych łachów, którzy to zrobili. Judy była?
-Nie, chyba jeszcze nie. Sam z resztą już nie wiem.
-Powiem mojej Marcie, żeby jej poszukała i powiedziała.
Skrzynięci znajomi przez Sama ruszyli w kilku kierunkach możliwej ucieczki. Natomiast Martha obeszła wzdłuż i w szerz miasto, ale nie znalazła nigdzie Judy. I ogarnęło ją wrażenie, że jej też coś się stało.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:09, 15 Lip 2014 Temat postu: Cartwrightowie nowe pokolenie |
|
|
Biedna Judy i AJ.
A to małpa z tej Mildret.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 16:55, 15 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
AJ ranny, chyba ciężko, ale co z Judy? Dlaczego ją wiozą akurat do San Francisco? Czyżby jeszcze coś jej groziło? Bo chyba to nie jest porwanie dla okupu ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:22, 15 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Myślałam, że porwał ją na zlecenie ojciec, ale podobny wątek czytałam już gdzieś tutaj....to chyba tylko Mildret pewnie z czystej nienawiści? Ale po co? Mam nadzieję, że AJ dojdzie szybko do zdrowia i odnajdzie Judy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:08, 15 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Mildret to czarny charakter tego opowiadania. Ktoś taki zawsze miesza i krzywdzi innych, ale dzięki temu akcja się rozwija.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|