|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:43, 13 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Krótkie, ale obiecujące ... i ta banda Łysego Johna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:41, 13 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Intrygujące zakończenie fragmentu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:27, 13 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Podążając za mężczyzną dotarli na skraj miasta do starego zniszczonego opuszczonego domku gdzie ukrywało się z ich obliczeń pozostałych pięciu bandytów.
Stojąc po przeciwległej stronie ulicy AJ zaczął coś rysować. Sam chociaż wiedział, że to jego ulubione zajęcie zdziwił się, że przyjaciel z największym spokojem zajął się szkicowaniem jakiegoś portretu, a nie zwraca uwagi na to co się dzieje wokół. Sam zaczynając się już tym niecierpliwić kręcił się tam i z powrotem koło nadal zajętego AJ-a, który słysząc trzeszczące deski pod stopami przyjaciela z ukosa spojrzał na niego.
-Stało się coś Sam?
-Nie, tylko jak ty możesz ze spokojem zajmować takimi rzeczami wiedząc, że oni planują napad.
Wymachując jedną ręką, a drugą trzymając w kieszeni przystanął przed AJ-ejem.
-Znasz mnie nie od dziś i wiesz jaki jestem.
-Tak, ale co to ma do rzeczy. Przecież chodzi o twoją rodzinę to jak się możesz nie denerwować.
-Słuchaj Sam kiedyś jak tata uczył mnie strzelać powiedział ważne dla mnie słowa, że to bandyta powinien się bać czyniąc zło, a nie ten, który jest uczciwy. Tak, więc zabieramy się za działanie. Czekaj na mnie tu, zaraz wracam.
AJ przeszedł kilka kroków w stronę, z której przyszli znikając w tłumie przemieszczającym się na drugą stronę. Kiedy przed nim pojawił się wysoki blondyn w niebieskiej koszuli z założonym za pasek srebrnym starym rewolwerem pociągnął AJ-a za sobą na tyły pobliskiego budynku. Sam już chciał tam podejść, ale chłopak poniósł rękę i pokazał, żeby został tam gdzie jest. AJ zmierzył szybko obcego wzrokiem i po chwili namysłu odezwał się do niego:
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz- powoli wolną rękę przesuwając w kierunku kieszeni gdzie miał ukryty nóż.
-Schowaj go, nie mam zamiaru cię zabić. Wydaje mi się, że potrzebujecie pomocy. Obserwowałem was od dłuższego czasu i wiem co chcecie zrobić.
-Tak? A niby skąd to wiesz?
-Mam uszy i słyszałem to i owo, ale jeśli nie chcesz to idę nic tu po mnie.
-Czekaj, dobra. Spróbujemy. Tak na marginesie nazywasz się jakoś nieznajomy.
-Misisipi, a ty.
-AJ Cartwright, tamten rudzielec to Sam.- wskazał na chłopaka po drugiej stronie.
Już we trzech zaczęli przygotowania do pozbycia się tej bandy z miasta. Misisipi przez cały czas obserwował ukrywających się w domu mężczyzn. Kilka godzin później wszystko było przygotowane na ewentualny napad. W mieście pojawił się oczekiwany przez Misisipiego AJ razem z Samem, który już skończył swoje zajęcia. Nim jednak zdążyli pojawić się koło blondyna bandyci ruszyli w kierunku saloonu. Lecz ich zainteresowanie tym miejscem spadło kiedy po drodze spotkali ładną złotowłosą jak łany dojrzałego zboża dziewczynę około dwudziestoletnią w jasnozielonej sukience. Otaczając ją wianuszkiem zaczęli się śmiać i przepychając ją od jednego do drugiego prawie jak piłeczkę. Misisipi strzelił w ich kierunku. Łysy John stojący pomiędzy swoimi ludźmi wyciągnął rewolwer i wycelował w jego kierunku oddając chybiony strzał. Dziewczyna korzystając z chwili nie uwagi bandytów wyrwała im się. Zmierzała co sił w stronę miasta zderzając się z Samem, który pociągnął ją dosyć mocno za rękę chowając za siebie. Po kilku minutach strzały umilkły. AJ zastawiając Sama z wtuloną drżącą jak osika młodą kobietą. Na ziemi z suwając się z podestu leżeli wybici w pień bandyci, a Łysy John martwy siedział oparty o ścianę budynku. Nieopodal jego prawej nogi leżała broń. AJ czym prędzej ją kopnął dalej tak gdyby bał się, że nadal żyje. Obok niego pojawił się Misisipi.
-Nie tak sobie wyobrażałem całą akcję, bo działam sam, ale wy będzie mieć teraz spokój.
-Nie zostaniesz.
-Nie, gdzie indziej też mnie potrzebują. Żegnaj AJ.
Zwinnym ruchem wskoczył na swego popielatego konia. Pognał w stronę zachodzącego czerwonego słońca.
AJ powolnym krokiem ruszył do nadal stojącej nieopodal pary uświadamiając sobie, że jeszcze nigdy nie widział w mieście tej damy. Ocierając twarz chusteczką powiedziała, ze nazywa się Martha Benning i przyjechała do swojej koleżanki. Jednak bardziej niż tym co mówiła Martha chłopak był zainteresowany stukotem podków zbliżających się galopem koni. W poświacie słonecznej dostrzegł dwóch jeźdźców. Będący na przedzie przypominał mu swoja posturą Willa, a drugi jego młodszego brata Thomasa. AJ już wiedział, że ich kłopoty się jeszcze nie skończyły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:30, 13 Cze 2014 Temat postu: Cartwrightowie nowe pokolenie |
|
|
Bardzo westernowo ,tajemniczy ,prawy jeździec znikąd ,strzelanina i oczywiście jako rodzynek piękna kobieta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:41, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Misisipi w tym fragmencie przypomina mi Mściciela, który pomógł Cartwrightom uniknięcia szubienicy. Fajna postać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:52, 14 Cze 2014 Temat postu: |
|
|
Na nim się tu wzorowałam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:31, 05 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Jeźdźcy w pośpiechu zeskoczyli z koni. Ciemnowłosy młodzieniec około dwudziestoletni nerwowo pokasłując ze zmęczenia oparł się na AJ-u. Chłopak przenosił wzrok z jednego na drugiego, ale nikt nic nie mówił. Nie słyszał też już rozmowy pomiędzy Samem i Marthą, którzy nie zauważeni poszli przed siebie. Czekał:
-Meggi zaginęła- wydusił z siebie Will nadal trzymając w dłoniach lejce.
-Jesteście pewni, może jest w domu.
-Sprawdziliśmy trzy razy.
-Brat, co zrobimy.
-Musimy ją znaleźć, bo inaczej to wujek Joe nas zabije.
Następnego dnia AJ objechał jeszcze raz całą trasę od nich do Meggi. Całym sobą skupił się na śladach kopyt, których niestety było bardzo dużo w tej okolicy. Coś rzuciło mu się do oczy, ale zgubił ten trop. Rozejrzał się po rosnących ciemniejących sosnach. Na pieszo zbliżył się do nich. Pod pniami leżały połamane gałęzie, a pomiędzy nimi była złota bransoletka. Dokładnie z każdej strony ją obejrzał dostrzegając na wewnętrznej stronie inicjały MC. AJ już wiedział, że tym kimś kto ma dziewczynę jest ten parszywy szeryf. Chowając rzecz do kieszeni wskoczył na swojego białego jak śnieg konia i poganiając go do coraz szybszego biegu skierował się w stronę opustoszałego miasta po strzelaninie dzień wcześniej. Mocno zwalniając wjechał na główną ulicę. Zostawił konia koło saloonu, w którym było nad wyraz cicho. Szedł trzymając rękę na rękojeści rewolweru. Usłyszał huk wystrzału. Odskoczył, ale żadnego strzelca nie było. Pociągnął wzrokiem po dachach wyciągając w kabury odbezpieczony rewolwer. Ktoś z ukrycia zaczął się śmiać jak oszalały. Padł kolejny strzał. Upadł na ziemię.
-Na razie to się z tobą bawię Cartwright.
Chłopak jak mógł najszybciej śledził strzelca, ale nie udawało mu się go dostrzec. Podniósł się wypluwając piach z ust i otrzepując czarny kapelusz.
Było za kwadrans dwunasta, niedługo miał pojawić się też dyliżans z San Francisco. Żar lał się z nieba. Słońce przypominało wielką rozżarzoną kulę, a na niebie nie było ani jednego choćby najmniejszego białego obłoczka mogącego je osłonić.
AJ czuł jak coraz bardziej zalewa się potem, a w ustach panowała suchość. Szedł jednak dalej środkiem ulicy. Co i rusz jakaś firanka w oknie opadała. Nawet Sam gdzieś przepadł, ale tym akurat się nie przejął, bo wiedział, że jest gdzieś w pobliżu w razie kłopotów, a te były już nie uniknione.
Wskazówki zegara na wieży kościelnej nieubłagalnie posuwały się do przodu. Było za dziesięć dwunasta.
Na wysokości wejścia do biura szeryfa na drodze coś leżało związanego od czasu do czasu wydawało stłumiony dźwięk i nieznacznie się poruszało. Przyspieszył chcąc się dowiedzieć co to jest. W drzwiach pojawił się Dunn ze strzelbą w ręce wycelowaną do związanego.
-Krok, a wujaszek zginie.
Mierzyli się wzrokiem. AJ przybliżył zaczynającą drżeć dłoń do swojej broni.
-To nasza sprawa. Wypuść ich, nie są ci potrzebni.
-Może i tak.
Wyciągnął zza swoich pleców skutego Crisa i z całej siły pchnął przed siebie. Chłopak starając się nie upaść przebiegł na płatających się nogach kilka kroków, ale nie utrzymał się upadł na twarz i nie ruchomo leżał.
-Dobry jesteś ze słabszymi, ale to miasto nie pomieści nas dwóch.
-Proponujesz pojedynek. Czemu nie, jeden kłopot będzie z głowy.
AJ powoli cofnął się do tyłu nie przestając patrzeć w stronę szeryfa. Zacisnął pięść i przetarł palcami po wnętrzu dłoni. Dunn odrzucił strzelbę na bok. Stali pomiędzy nimi znajdowali się nieruchomo leżący Joe i Cris.
-Doczekasz Cartwright do południa.
Dzwon wybijał upragnioną godzinę. Wyciągnęli broń. Z luf coltów poszedł dym. W oddali słychać było stukot kopyt koni ciągnących dyliżans. Dunn upuścił broń. Zakrył pierś rękoma. Z pod palców broczyła krew. Osunął się na kolana i padł na ziemię. AJ schował broń i podszedł do związanych rozcinając ich więzy. Za plecami usłyszał podniesione głosy. Joe ledwie kiedy bratanek go uwolnił popędził po swoją córkę uwięzioną w areszcie.
-AJ- wykrztusił z siebie zdenerwowany tym widokiem Adam, ale widząc przerażenie w oczach syna mocno go do siebie przytulił.- Już dobrze synu.
Ludzie powoli wychodzili z domów,a ojciec z płaczącym synem stali w swoich objęciach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:37, 05 Lip 2014 Temat postu: Cartwrightowie nowe pokolenie |
|
|
Bardzo weternowo.
Wredny szeryf dostał nauczkę.
Wzruszająca ,rodzinna scena na końcu.
I uwielbiam AJ i czekam na kolejne jego przygody.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:40, 06 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Pojedynek w samo południe. Bardzo fajny pomysł. AJ zwycięsko wyszedł z pojedynku. Fragment westernowy i faktycznie końcowa scena wzruszająca i taka rodzinna Ciekawe co będzie dalej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:56, 06 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Bardzo westernowo i rodzinnie. Mlodsze pkolenie jak widać też skore do rozrabiania ale i chętne do pomocy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:34, 06 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Fajny fragment, pełen napięcia i nerwowej atmosfery. Końcowa scena....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:00, 06 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Dwa tygodnie później AJ pojechał do miasta by odebrać na prośbę Małego Joe ze szkoły jego dziesięcioletniego synka Martina, który był bardzo podobny do swojej mamy, a pod względem charakteru do ojca. Nim AJ dojechał do szkoły usłyszał dobiegający z niej radosny śmiech uczniów. Zajrzał przez okno. Dzieci wierciły się w ławkach zakrywając twarze, niektóre z nich opierały się na blatach stolików koło, których siedziały. Jednak jego wzrok zarejestrował pomiędzy tablicą, a nauczycielską katedrą śliczną brunetkę z opadającymi na ramiona lokami o idealnych kształtach w zielonej prostej sukience bez zbędnych ozdób. Intensywnie spoglądającej do szuflady, a później na rozbawionych uczniów. AJ-ejowi również się udzieliło. Dziewczyna szybko spojrzała w jego stronę, ale zdążył się przed nią schować. Kucał pod oknem słuchając tego dźwięcznego jak śpiew ptaka głosu. Brunetka powoli w szufladki wyciągnęła małą żabkę. Trzymając ją w dłoniach kręciła się po sali z uwagą przyglądając się spochmurniałym uczniom wiedzącym, że ich dowcip nie udał się, bo nauczycielka nie uciekła z krzykiem z pomieszczenia. Najbardziej nie zadowolony był mały Martin i jego dwaj koledzy zajmujący się bardzo rozmową. Przystanęła dwie ławki dalej. Ktoś z tyłu kopnął w jego krzesło by ci przestali mówić.
-Martin Cartwright, o czym przed chwilą mówiłam.
Chłopiec gwałtownie się odwrócił maszcząc czoło wstał i złożył dłonie jak do modlitwy. Stał milcząc, a na twarzy pojawił się wyraz ogromnego cierpienia, ale na nic się nie zdał.
-No cóż w takim razie zostaniesz i poczekamy na twojego tatę. Usiądź.
-A co będzie z żabką- zawołało któreś dziecko siedzące z tyłu.
Jej jasną twarz ozdobił delikatny uśmiech. Kciukiem przesunęła po grzbiecie małego stworzonka.
-Nasz dowcipniś się nią zajmie i opisze wszystkie dla niej typowe zachowania.
W tej chwili zadzwonił dzwonek. Dzieci całą grupką wybiegły z sali. Martin siedział z opuszczoną głową skubiąc róg koszuli. Młoda kobieta wycierała gąbką popisaną kredą tablicę. Jej zajęciu przyglądał oparty o drzwi mężczyzna. Cicho odchrząknął. Podskoczyła lekko przysuwając się do biurka. Poprawiła sukienkę brudząc ją pyłkiem z kredy. Przyjrzała mu się z uwagą i było coś w nim intrygującego, ale w tej chwili przypominał jej jakiegoś lalusia.
-Kogo pan szuka- usłyszała jak zadrżał jej głos.
Marti rzucił się w jego kierunku przytulając się do niego. AJ zauważył, że ma zaczerwienione oczy.
-Chodź, idziemy do domu- podał mu rękę kierując się do wyjścia.
-Jakim prawem?- usłyszał za sobą i przystanął na moment odsyłając chłopca na zewnątrz.
Płynnym ruchem odwrócił się do niej trzymając w prawej dłoni kapelusz. Ruszył z powrotem do środka. Oparła się dłońmi o blat ciągle patrząc w jego zielone oczy. Czuła jak zaczyna się drżeć.
-Przyszedłem w zastępstwie jego taty, a mojego wuja. Lepiej by mały więcej nie płakał wracając, bo długo nie zagrzeje pani tu miejsca. Żegnam.
-Jeszcze zobaczymy czy nie zostanę, a takich dowcipów więcej nie będzie. Zrozumiano.
-Jest pani strasznie drętwa. Szkoda, ranczer by powiedział, że niezła z pani klaczka.
Na twarzy pojawił się ironiczny uśmiech i dołeczek. Poczerwieniała ze złości otwierając usta. AJ wyszedł. Miał dosiąść konia, ale przez ramię znów ją ujrzał.
-Jesteś nadętym syfonem i wyglądasz jak wiejski filozof.
AJ zamarł przerzucając nogę nad końskim grzbietem. Marti w najlepsze śmiał się.
-Cicho mały.
Obrzucił ją gradowym spojrzeniem i odjechał. Przez całą drogę na myśl przychodziły mu te czarne jak węgle błyszczące oczy, a w głowie dźwięczał ten głos. Nie zauważył kiedy dotarł do domu Joe zostawiając ubawionego jego synka. Pojechał jeszcze na przejażdżkę, ale i ona wcale nie pomogła, bo jakim prawem ona mogła go nazwać i to jeszcze przy całym mieście. Niedoczekanie – pomyślał-nigdy więcej mnie tak nie nazwie. Pokaże jej jeszcze gdzie jej miejsce.
Zwolnił widząc, że niedaleko jest już dom. Wpadł do środka jak przeciąg zatrzaskując z całej siły za sobą drzwi. Trzask był tak głośni, że zajęty lektura Adam aż podskoczył, ale nic nie powiedział na wybuch syna, bo wiedział, że jedynie tak mogła go zdenerwować jakaś kobieta.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:03, 06 Lip 2014 Temat postu: Cartwrightowie nowe pokolenie |
|
|
Niezły początek znajomości.
Już zaiskrzyło między AJ a śliczną nauczycielką.
A mały Martin to urwis ,który potrzebuje nieco dyscypliny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:46, 06 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
AJ nietaktownie zrobił w ten sposób zwracając się do młodej nauczycielki. Wiedział z pewnością, że Martin jest chłopcem lubiącym psoty i jeśli został ukarany, to z pewnością na to zasłużył. Poza tym powinien najpierw zapytać się, co chlopiec przeskrobał, a nie od razu grozić nauczycielce zwolnieniem ... mówić, że jest drętwa, porównywać ją do ładnej klaczy ... bardzo mi się to nie podobało u niego. Mam nadzieję, że ojciec wytłumaczy mu niestosowność takiego zachowania i AJ przeprosi ją. Może sam dojdzie do wniosku, że zachował się jak ... nie wiem? Może buc? A swoją drogą, nauczycielka która nie rozróżnia znaczenie słów "syfon" i "bufon" Chyba, że specjalnie go do tego syfonu porównała, że ... w środku sama woda i bąbelki
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 17:48, 06 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 21:14, 06 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
AJ charakterek ma pewnie po tatusiu, jednak Adam nie pozwoliłby sobie na takie uwagi po adresem kobiety. AJ trochę mnie rozczarował swoją postawą.
Usprawiedliwić może go jedynie to, że nauczycielka wpadła mu w oko (choć to też nie powinno być wytłumaczeniem). AJ powinien najpierw zapytać co tak naprawdę się stało i czy koniecznie Martin musi być ukarany, a potem robić ewentualne uwagi nauczycielce.
No, ale dajmy szansę AJ, może przemyśli swoje zachowanie ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|