|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 6:18, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Jak się ma narzeczoną, to z żadnymi babami się nie wychodzi na zewnątrz. Zdenerwował mnie! |
Mam nadzieję, że nie podniosłam Ci ciśnienia...przed snem to niezdrowo
Mada gdyby wujaszek tylko marzył ....to cóż to byłaby za terapia wstrząsowa?
ADA i Camila sugerować i gdybać zawsze można czasami się coś spełni...jednakowoż w tym przypadku nie liczyłabym na nic. Królik pobiegł i kica w założonym kierunku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:47, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Czyli na Cartwrightów zwaliła się i Laura i stryj erotoman ... nic tylko współczuć i ... chować cukier do kredensu ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 16:21, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ciekawe, czekam niecierpliwie...
Stryj jest z lekka...nieprzyjemną osobą Obawia mnie nieco ta kolejna trauma, która ma dotknąć Cassidy...
A jak rysuje się przyszłość Marcusa i Porannej Zorzy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:15, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina Ty zawsze tak prosto z mostu myślę intensywnie o jakimś obrządku Marcusa i Porannej Zorzy...muszę zgłębić obyczaje ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:18, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Mam nadzieję, że nie podniosłam Ci ciśnienia...przed snem to niezdrowo |
Pewnie, że niezdrowo Przeczytałam twoje opowiadanie, potem zobaczyłam, że ADA dodała kolejny fragment i ... żeby się uspokoić, wyłączyłam laptop i poszłam spać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:21, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ale nie miałaś koszmarów?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:31, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
A skąd! Uruchomiłam wyobraźnię i myślałam o samych miłych rzeczach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:32, 28 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Aaaa.....o to chodzi....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:49, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
****
Niech Was nie zmyli odliczanie
****
* Cztery tygodnie przed *
Cassidy do reszty straciła humor. Nawet Aron nic nie wskórał, próbując zabawić ją wesołymi historyjkami. Dziewczyna przeprosiła go wkrótce i opuściła pokój. Na dole natknęła się na Hoss’a, który postanowił dobrodusznie wyręczyć nieobecnego Adama i udał się na ranczo Laury Dayton.
„Uff, chociaż ta sprawa rozwiązała się sama.” –uśmiechnęła się do własnych myśli patrząc za znikającą sylwetką wrażliwego olbrzyma.- „Kochany Hoss… drugą najważniejszą rzeczą po jedzeniu jest bezinteresowne niesienie pomocy innym.”
-Witaj kochanie! –Adam zeskoczył zgrabnie ze Sporta i pocałował Cassidy w usta. –Dokąd pojechał Hoss? –objął ją ramieniem kierując się do domu.
-Do …Laury. –jej wahanie nie uszło uwadze Adama.
-O co chodzi skarbie? Chyba nie niepokoi Cię Laura Dayton? –Adam ujął jej podbródek i zmusił by spojrzała mu w oczy.
-A owszem, niepokoi. Nie podoba mi się to, że jesteś na każde jej skinienie. Za dwa dni nasz ślub, a ona ciągle ma jakieś problemy i do kogo zwraca się z nimi? Do Ciebie. –Cassidy uwolniła się delikatnie z jego objęć i weszła do kuchni.
-Kochanie zrozum…-Adam oparł się o futrynę krzyżując ręce, z przyjemnością patrząc jak Cassidy odgrzewa obiad. -Pomagałem Laurze i jej dziecku niemal od początku po śmierci jej męża. Peggy bardzo się do mnie przywiązała. A jej matka się pogubiła. Nie radziła sobie z ranczem, nie potrafiła dogadać się z pracownikami, niemal puścili ją z torbami, a ja nagle zniknąłem na dwa miesiące….spęd i miesiąc w wiosce Turlającego Niedźwiedzia…. –Adam przykleił się do pleców Cassidy i objął ją w pasie.
-To już w całym Virginia City jest tylko jeden człowiek, który może pomóc Laurze? –Cassidy nerwowo zamieszała gulasz.
-Chyba nie jesteś zazdrosna kochanie? -pocałował ją w ramię. Cassidy przerwała i oparła głowę o jego pierś w chwili gdy mężczyzna pocałował ją bliżej szyi. –Postaram się mieć na uwadze słowa mojej przyszłej żony. –dotarł ustami do zagłębienia jej szyi.
Westchnęła z rozkoszą i odwróciła się wciąż będąc w jego ramionach. Spojrzała w jego ciepłe niemal śmiejące się oczy, w których było również napięcie i pożądanie. Właśnie rozchyliła lekko usta rozważając, czy aby przyjąć do wiadomości, jego bądź co bądź, szczere tłumaczenia, gdy Adam zamknął je delikatnym zmysłowym pocałunkiem. Dłonie Cassidy zawędrowały w miękkie, falujące czarne włosy Adama, a usta odpowiadały na zmysłowe pocałunki mężczyzny.
-Czujecie? Chyba coś się przypaliło? Gdzie Hop Sing? –Adam i Cassidy zamarli słysząc Bena wchodzącego do domu.
-Nic się pali. –niskim, głosem, w którym słychać było irytację Adam wypuścił z ociąganiem Cassidy z ramion, po drodze skradając jeszcze całusa. –Hop Sing jest na zakupach.
-Nie rozumiem, dwie osoby w kuchni i omal nie puściliście obiadu z dymem. Hm! –mały Joe spojrzał na brata znacząco.
-Żebym ja Ci braciszku z dymem ….nie spuścił lania. –wycedził przez zęby Adam mijając brata w progu.
Cassidy zarumieniona minęła Joe niosąc tacę z zastawą obiadową.
***
Marcus i Poranna Zorza przyjechali akurat na kolację i niemal do rana przy kominku żywo rozmawiali w przyjemnej atmosferze z domownikami. Marcus chciał przy okazji zalegalizować swój związek z Poranną Zorzą przed burmistrzem, który miał wrócić za kilka dni od chorej matki . Na ceremonię w wiosce zapraszali Adama i Cassidy za kilka tygodni. Cassidy wyściskała Poranną Zorzę i Marcusa, a na osobności dała pełnomocnictwa do pieniędzy w banku.
-To Twoje pieniądze Cassidy…-wzbraniał się Marcus. –prezent od ciotki, nie mógłbym…
-Przestań zawsze się mną opiekowałeś, nigdy Ci tego nie zapomnę….-na chwilę w jej oczach pojawiła się siostrzana nuta. -….poza tym nie oddaję Ci wszystkich pieniędzy, tylko część. –dziewczyna stanowczo ucięła dyskusje. –One bardziej przydadzą się Tobie i wiosce Turlającego Niedźwiedzia. Nie przyjmuję odmowy. – Cassidy zadarła nos, krzyżując ramiona.
Marcus westchnął i schował papiery. Wiedział, że jak jego siostra coś sobie umyśli to można już tylko grochem o ścianę.
-Poza tym zima będzie ostra, musicie mieć schronienie. –Adam, który usłyszał strzępki zdań włączył się do rozmowy obejmując Cassidy ramieniem. –Rozmawiałem z ojcem. Po zachodniej stronie jeziora, jest kilka opuszczonych baraków po pracownikach nieczynnej kopalni. Przez lato możecie je wyremontować i przezimować. Dwadzieścia osób spokojnie się tam zmieści.
-Dziękuję Adam, porozmawiam z Turlającym Niedźwiedziem, wiesz jaki on jest… –Marcus skrzywił się nieznacznie wiedząc jak trudno czasem przyjąć pomoc nie myląc jej z jałmużną.
-Już świt, przegadaliśmy całą noc. Jutro o tej porze, moja mała siostrzyczka będzie mężatką. –Marcus zmierzwił czarną grzywkę siostry i poklepał Adama po plecach.
***
Ślub odbył się następnego dnia w samo południe. Pogoda była słoneczna bez ani jednej chmurki. Delikatny wiatr subtelnie poruszał zwiewną śnieżnobiałą suknią Cassidy i uprawiał finezyjny taniec z jej rozpuszczonymi włosami. Wyglądała kwitnąco i olśniewająco. Adam w stalowoszarym fraku prezentował się wybornie. Razem tworzyli zjawiskową parę. Dla Cassidy i Adama była to wyjątkowa i niezwykła chwila. Po złożeniu przysięgi wszyscy składali życzenia młodej parze, ktoś poklepywał Adama po plecach, inny potrząsał dłonią gratulując pięknej żony. To akurat Adam pamięta jak przez mgłę. Widział wyłącznie szczęśliwe oczy swojej żony błyszczące jak dwie magiczne gwiazdy od których nie mógł i nie zamierzał odrywać wzroku. Przyjęcie odbyło się w Ponderosie, które obsługiwał nie kto inny jak Hop Sing. Muzyka rozbrzmiewała do białego rana. Cassidy przy okazji tańców zdążyła poznać niemal wszystkich mieszkańców Virginia City. Nawet Laura Dayton nie była w stanie zepsuć jej tego dnia. Wuj Aron siedział przy stole i zabawiał rozmową chyba wszystkie panie, które z przyjemnością słuchały jego zabawnych historii. Mimo, że Aron Cartwright był w centrum zainteresowania, nie był zadowolony. Większość pań była w nobliwym wieku, a on miał ochotę na adorację znacznie młodszych. Te jednak wolały wirować w tańcu niż zajmować się starszym panem nawet tak pociesznym jak Aron. Wuj Adama strzelał oczami za młodymi pannami w tańcu, jednak jego uwagę przykuwała w szczególności jedna z kobiet. Często zatrzymywał wzrok na jej wąskiej kibici, czarnych włosach. W napięciu obserwował jej płynne, kobiece ruchy w tańcu, jakaś niezdrowa żądza budziła się w nim na wspomnienie delikatnych dłoni pielęgnujących jego skórę. Zazdrość budziła się w nim za każdym razem, kiedy perliście śmiała się do męża. W przerwie gdy orkiestra odpoczywała, wuj gratulował im przepraszając, że na siedząco. Kiedy składał im życzenia wierszem, wszyscy klaskali spontanicznie i gratulowali talentu. Wuj uściskał Adama i Cassidy. „Trochę za długo.” –przemknęło przez myśl dziewczynie, ale ulotna myśl pojawiła się i zniknęła błyskawicznie w chwili gdy zabrzmiała kolejna melodia i Adam porwał ją do tańca..
Bladym świtem ostatni goście opuszczali ranczo. Hop Sing sprzątał razem z dwiema kuzynkami pani Hutcher, które chciały zarobić na nowe suknie. Domek Adama i Cassidy wymagał jeszcze kilku poprawek więc przenocowali w skrzydle domu Pa, które często było puste. Adam zamknął cicho drzwi i oparł się o nie plecami.
-Nareszcie sami. –westchnął rozwiązując grubą tasiemkę.
-Tak…-niepewnie odezwała się Cassidy siadając na łóżku.
Adam powoli ruszył w kierunku żony zrzucając marynarkę na krzesło i rozpinając koszulę pod szyją. Cały czas obserwował spiętą Cassidy, która wbiła wzrok w podłogę i nerwowo odgarniała włosy za ucho. Zapadła niezręczna cisza. Cassidy była niespokojna i z trudem radziła sobie z suknią.
-Pomogę Ci. –Adam sięgnął do guzików sukni żony.
-Nie, poradzę sobie sama. –Cassidy zerwała się jak oparzona i przelotnie spojrzawszy na Adama próbowała zlokalizować oczami jakiś bliżej nieokreślony punkt. W końcu wbiła wzrok w podłogę.
-Cassidy. –Adam nabrał powietrza i powoli wypuścił. –Mówiłem, że poczekam, aż będziesz gotowa. – ujął jej podbródek i pocałował w policzek. –Nie musimy robić tego dzisiaj.
-A jutro? –Cassidy niepewnie spojrzała w oczy męża.
-Jutro też nie. –Adam parsknął i przytulił dziewczynę. –Chodźmy spać pani Carwright.
***
-Hop Sing nie ma mowy żebym zjadł kolejną dokładkę. –Ben nakrył dłonią swój talerz.
-Nawet do mnie nie podchodź. -mały Joe spojrzał groźnie na zbliżającego się kucharza.
-Hop Sing wyprowadza się do Chin. Nikomu nie smakują dania Hop Singa.
-Smakują Hop Sing nawet bardzo. –Marcus poczuł w obowiązku odezwać się. –Ale nie jesteśmy w stanie zjeść wszystkiego co zostało po wczorajszym przyjęciu. Jeszcze jeden kęs i pęknę. –Marcus na potwierdzenie swoich słów westchnął i pomasował się po brzuchu.
-Ja nie pęknę. –odezwał się Hoss. –Chętnie wezmę dokładkę.
-Którą kolejną dokładkę weźmiesz Hoss? –ironicznie zapytał Adam wzbudzając ogólną wesołość pozostałych.
-Hop Sing lubi Hoss’a. Hoss’owi wszystko smakuje. Hop Sing nie wyjeżdża do Chin. Hop Sing zostaje. –zadowolony kucharz energicznie nakładał kolejny plaster mięsa na talerz średniego z braci.
-Bez wina chyba nie dam rady. –Ben przewrócił oczami.
-Przyniosę wiem gdzie jest. –Cassidy wstała i podeszła do szafki przy schodach.
-Postanowiłem jednak do Was zejść kochani. –wuj Aron poprawiał kulę stojąc w połowie schodów. –To nawet jest bardzo przydatne. –z podziwem patrzył na kawałek drewna.
Po chwili jednak zachwiał się nieznacznie. Wszyscy poderwali się z krzeseł, ale Cassidy była najbliżej i żwawo pokonała kilka stopni.
-Co ja bym bez Ciebie zrobił moja gołąbeczko. –wuj Aron objął ją ramieniem, a jego oczy zmniejszyły się niemal do rozmiarów kropek. –Dziękuję Ci moje dziecko. –uwolnił ją kiedy zeszli ze schodów przesuwając dłonią po jej plecach.
Cassidy zmarszczyła lekko brwi. Coś zaniepokoiło ją ledwie jednak, dlatego ponownie porzuciła niespokojną myśl jak natrętną muchę.
-Mam dla Was prezent kochani. –Aron wyciągnął pakunek, w którym była srebrna grzechotka. –Mam nadzieję, że za dziewięć miesięcy będzie kto się miał nią bawić. –spojrzał znacząco na młode małżeństwo głośno się śmiejąc.
Reszta biesiadników zaczęła przekrzykiwać się w płci potencjalnego wnuka Bena żartując i podśmiechując się nie dostrzegając zmieszania Cassidy, która zbladła i wbiła wzrok w talerz. Adam nakrył jej dłoń swoją i dodał jej otuchy wzrokiem.
-Muszę się przewietrzyć. –Casidy wstała.
-Pójdę z Tobą. –Adam wstał.
-Zostań proszę. –Cassidy spojrzała stanowczo. –Daj mi chwilę.
Usiadła na stopniu przed domem opasając kolana ramionami. Było jej strasznie wstyd, że nie wszystko było tak jak powinno. Miała taką nadzieję, że ofiaruje siebie Adamowi w noc poślubną, a siedziała tam jak kołek ze wzrokiem wbitym w podłogę. Była zła na siebie i nie miała nawet z kim porozmawiać. Adam to mężczyzna, wspaniały, ale jednak mężczyzna. Marcus jest, bratem, ale jednak mężczyzną. Cassidy usłyszała szmer. To Poranna Zorza przysiadła na schodku obok Cassidy. Długo milczały wpatrzone w sosny. Nie wiadomo czy Cassidy sama zaczęła opowiadać czy Poranna Zorza zadała pierwsze pytanie. Jakiś czas rozmawiały, od czasu do czasu Cassidy pociągała nosem lub pochlipywała.
-Kiedyś mój ojciec zaprowadził nas nad rzekę. Pokazał nam kwiat leżący na dnie. Zapytał nas czy kwiat jest ładny.
-I co powiedziałaś? –pociągnęła nosem dziewczyna.
-Wiał wiatr i tafla wody mocna drgała. Powiedziałam, że kwiat jest brzydki. Mój ojciec wyciągnął kwiat z wody i zapytał ponownie. Wtedy kwiat był piękny i miał idealnie kształtne płatki. Mój ojciec powiedział, że nie mogę ocenić kwiatu spoglądając przez wodę bo ona zniekształca prawdziwe piękno. Adam to najszlachetniejsza blada twarz jaką przyszło nam poznać. Jest dobry, prawy i szlachetny. Nie patrz na „dobro” Cassidy przez pryzmat „zła”. –Indianka uśmiechnęła się ciepło i pogładziła Cassidy po plecach.
-Jesteś bardzo mądrą kobietą Poranna Zorzo. Kiedy tak pięknie opowiadasz wszystko wydaje się takie proste.
-Bo jest proste Cassidy. –Indianka uśmiechnęła się i zbladła zasłaniając dłonią usta.
-Co Ci jest Poranna Zorzo?
-To nic, mdłości…-westchnęła. -…noszę w sobie życie od dwóch miesięcy.
-O Boże! Czemu nic nie mówiłaś? Dlaczego Marcus nic nie mówił?
-Cii…Marcus nic jeszcze nie wie, nie chciałam by to przysłoniło święto mojej białej przyjaciółki.
-No wiesz, musisz natychmiast powiedzieć o tym Marcusowi. –Cassidy była podekscytowana.
-O czym powiedzieć? –Marcus jak cień pojawił się za dziewczynami.
-No powiedz. –Cassidy wstała i odeszła kilkanaście metrów opierając się plecami o drzewo.
Widziała zaskoczenie i radość na twarzy brata. Patrzyła jak Marcus porwał w ramiona Poranną Zorzę i wykonał kilka obrotów wokół własnej osi. Cieszyła się szczęściem brata, ale i dopadło ją jakieś przygnębienie. Coś zapiekło ją pod powieką. Otarła łzę. Marzyła by kiedyś Adam miał możliwość usłyszeć od niej takie słowa. Wyobrażała sobie jak promienieje jego twarz….”Nie patrz na „dobro” przez pryzmat „zła” –Cassidy westchnęła. –„Łatwiej powiedzieć niż zrobić.”
***
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 20:52, 29 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:21, 29 Kwi 2014 Temat postu: Zemsta zza grobu." |
|
|
Niepokoi mnie ten obleśny wujaszek ,bardzo mnie niepokoi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:39, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ten wujaszek to on chyba nie ma żadnych hamulców, że się ogląda z tą, o której nie nawet nie powinien pomyśleć
I chyba dostanie mu się za to
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:43, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Na dole natknęła się na Hoss’a, który postanowił dobrodusznie wyręczyć nieobecnego Adama i udał się na ranczo Laury Dayton. |
Wyobraziłam sobie minę Laury, gdy zamiast Adama pojawił się Hoss.
Aga napisał: | -Witaj kochanie! –Adam zeskoczył zgrabnie ze Sporta |
On tak ładnie wsiada na konia i z niego zsiada. Lubię te momenty, zwłaszcza w serialu.
Aga napisał: | Dłonie Cassidy zawędrowały w miękkie, falujące czarne włosy Adama, a usta odpowiadały na zmysłowe pocałunki mężczyzny. |
Takie odgrzewanie obiadu to ja rozumiem… Pomarzyć.
Aga napisał: | -Nie rozumiem, dwie osoby w kuchni i omal nie puściliście obiadu z dymem. Hm! –mały Joe spojrzał na brata znacząco.
-Żebym ja Ci braciszku z dymem ….nie spuścił lania. –wycedził przez zęby Adam mijając brata w progu. |
Chętnie bym to zobaczyła. Podejrzewam, że Ewelina również.
Aga napisał: | Mimo, że Aron Cartwright był w centrum zainteresowania, nie był zadowolony. Większość pań była w nobliwym wieku, a on miał ochotę na adorację znacznie młodszych. |
Co za dziad.
Aga napisał: | Wuj uściskał Adama i Cassidy. „Trochę za długo.” –przemknęło przez myśl dziewczynie, ale ulotna myśl pojawiła się i zniknęła błyskawicznie. (…)–Dziękuję Ci moje dziecko. –uwolnił ją kiedy zeszli ze schodów przesuwając dłonią po jej plecach.
Cassidy zmarszczyła lekko brwi. Coś zaniepokoiło ją ledwie jednak, dlatego ponownie porzuciła niespokojną myśl jak natrętną muchę. |
Cassidy ma intuicję. Szkoda, że jej nie słucha i bagatelizuje sygnały.
Aga napisał: | -A jutro? –Cassidy niepewnie spojrzała w oczy męża.
-Jutro też nie. –Adam parsknął i przytulił dziewczynę. –Chodźmy spać pani Carwright. |
Takiej nocy poślubnej to Adam nie miał w żadnym fanfiku. Z pewnością nadrobi zaległości w odpowiednim czasie i z właściwym sobie zaangażowaniem. Czekam.
Aga napisał: | -Kiedyś mój ojciec zaprowadził nas nad rzekę. Pokazał nam kwiat leżący na dnie. Zapytał nas czy kwiat jest ładny. Wiał wiatr i tafla wody mocna drgała. Powiedziałam, że kwiat jest brzydki. Mój ojciec wyciągnął kwiat z wody i zapytał ponownie. Wtedy kwiat był piękny i miał idealnie kształtne płatki. Mój ojciec powiedział, że nie mogę ocenić kwiatu spoglądając przez wodę bo ona zniekształca prawdziwe piękno. Adam to najszlachetniejsza blada twarz jaką przyszło nam poznać. Jest dobry, prawy i szlachetny. Nie patrz na „dobro” Cassidy przez pryzmat „zła”. |
Przepiękny fragment, wręcz zachwycający.
Trzymasz nas w napięciu. Niby wiadomo, co wujaszkowi chodzi po głowie, ale co zrobi, jak i kiedy, to duża zagadka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:17, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Wujaszek obleśny, Laura intryguje, czyli wszystko po staremu ... ja też przeczuwam, że wujaszek coś knuje ... Laura musiała się bardzo "ucieszyć" na widok poczciwego, chętnego do pomocy Hossa Mam nadzieję, że Cassidy sobie poradzi i z tym erotomanem i z intrygantką. Erotomanowi po łapach, albo patelnią a intrygantkę ... do koryta z wodą ... co najmniej .... ale to tylko niewinne sugestie Wątek z Poranną Zorzą i Marcusem przemiły ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:23, 29 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Aga napisał: | -Witaj kochanie! –Adam zeskoczył zgrabnie ze Sporta |
On tak ładnie wsiada na konia i z niego zsiada. Lubię te momenty, zwłaszcza w serialu. |
Wiem... też mi się podoba ta płynność zsiadania i wsiadania
Mada napisał: | Aga napisał: | -A jutro? –Cassidy niepewnie spojrzała w oczy męża.
-Jutro też nie. –Adam parsknął i przytulił dziewczynę. –Chodźmy spać pani Carwright. |
Takiej nocy poślubnej to Adam nie miał w żadnym fanfiku. Z pewnością nadrobi zaległości w odpowiednim czasie i z właściwym sobie zaangażowaniem. |
...z pewnością
Mada napisał: | Aga napisał: | -Kiedyś mój ojciec zaprowadził nas nad rzekę (...) Nie patrz na „dobro” Cassidy przez pryzmat „zła”. |
Przepiękny fragment, wręcz zachwycający. |
wpadł mi do głowy w ostatniej chwili...i to jedyny fragment nad którym nie popracowałam należycie i tak to jest ....zaraz go zcytują i po ptokach
Mada napisał: | Trzymasz nas w napięciu. Niby wiadomo, co wujaszkowi chodzi po głowie, ale co zrobi, jak i kiedy, to duża zagadka. |
...nie tylko dla Ciebie Mada, nie tylko.... Mam tylko cztery ostatnie zdania, chyba zacznę iść w górę od tych zdań
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|