|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 15:44, 25 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Tu ... znaczy się ... włoski mu zedrą z głowy na pamiątkę?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 17:16, 25 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina jak mogłaś to napisać.. wiesz jak łatwo szybuje moja wyobraźnia
Senszen cierpliwości....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:22, 25 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Początek – ból i rozpacz. Solidaryzowałam się w cierpieniu z udręczonym Adamem.
Upór w siedzeniu nad strumieniem w deszczu – w stylu Adama.
Udawanie, że kuśtyka i nie ma siły – w stylu Joe.
W obu przypadkach efekt osiągnął.
„-Dabbs twierdzi, że byłeś z nimi. – Marcus zimno spojrzał na Adama."
I tu mi ciśnienie skoczyło. Neospasmina na szczęście w apteczce jest.
Słowo bandyty ma większą moc niż słowo Adama? Pewnie na zasadzie, że w złe rzeczy łatwiej uwierzyć, niż w dobre.
Jestem zła na Marcusa i już go nie lubię. A sio!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:27, 25 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Mada cierpliwości... więcej zaufania do Marcusa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:36, 25 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Lubię Marcusa, ale kiedy wyobrażam sobie ten nóż do skalpowania zbliżający się do Adasiowego tu ... fryzury ... skóra mi cierpnie ... wolałabym się upewnić, że nic mu się nie stanie ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:50, 25 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina słowa nie napisałam o skalpach o palu taaak.... ale nie o włoskach
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:32, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Od którejkolwiek spojrzeć strony ... zawsze kiepskie perspektywy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:35, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:35, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
***
Przedostatni po raz drugi
***
***
Adam spojrzał ponad ramię Marcusa. Dabbs szczerzył się w jego kierunku. Na jego twarzy w pierwszej chwili malował się triumf. Jednak popychany przez Indian zbladł i zaczął wyklinać ich, wyzywać od czerwonoskórych diabłów, by po chwili w niebogłosy zapewniać o swojej niewinności i braterskich uczuciach. Podszyty strachem nie miał w sobie za grosz odwagi by z godnością znieść to co zgotował mu los ze składników jego plugawego życia, pełnego niegodziwości, wszelakiego rodzaju łajdactw i małoduszności. Spokojnie można było dorzucić tchórzostwo i podstępność główne jego grzechy niemal wypisane na jego okrągłej twarzy. Ostatnią rzeczą jaką zobaczył Dabbs Blucker nim został wepchnięty do namiotu było obezwładnienie Adama Cartwrighta przez dwóch strażników.
W tipi Dabbs zobaczył siedzącego na ziemi Victora Luthera. Przywiązany do pala z rękoma do tyłu ponuro spoglądał na złapanego towarzysza. Westchnął ciężko i przygryzł nerwowo wargę, czując, że śmierć jest blisko, a ostania szansa na wolność rozwiewa się właśnie jak poranna mgła. Kiedy Dabbs walcząc ze strażnikami próbował na próżno się szarpać, byle nie dać się związać wydzierając jak zarzynane zwierzę, Victor pokręcił tylko głową. Nie mógł uwierzyć, że przez tyle lat zadawał się z tym tchórzem.
Victor Luther był zepsutym do szpiku kości czterdziestodwuletnim postawnym mężczyzną. Przez większość życia grabił, gwałcił i mordował. Większości przestępstw nie powiązano z nim, za część tych lżejszych przesiedział na raty w więzieniu. Nie żałował niczego i nigdy. Chyba tylko tego, że kilka razy nie doprowadził zamierzonych spraw do końca. Jak choćby nieudane i przypadkowe morderstwo Marcusa Walcotta. W najgorszych koszmarach nie przypuszczał, że po trzech latach ten niepomyślny incydent, doprowadzi go prawdopodobnie na śmierć w męczarniach. A do tego Adam Cartwright, który skutecznie utrudniał mu życie.
-Przestań jęczeć Dabbs nic nie wskórasz. Oszczędzaj siły.-zganił towarzysza gdy zostali sami.
-A co? Masz jakiś plan? – Dabbs z nadzieją spojrzał na dawno nie widzianego kumpla.
-Nie mam, jeszcze nie mam, ale nie tracę nadziei. Dopóki żyję. – syknął próbując w bezsilnej złości wyszarpnąć z więzów poranione nadgarstki.-Przeklęty Cartwright i ten biały przebrany za czerwonego kundla. Niech go tylko dopadnę…
-Jak dobrze pójdzie zobaczysz go niedługo. – Dabbs z satysfakcją spojrzał na Victora.
-Niby czemu.-burknął choć na jego twarzy pojawiło się lekkie zainteresowanie.
-Przesłuchiwali mnie od wczoraj, ciągle o coś pytali, o zdarzenia w przełęczy, kiedy ograbiliśmy tego Indiańca i zabiliśmy tych ….
-Stul pysk Dabbs, za dużo gadasz. Do rzeczy!
-Więc kiedy ciągle mnie pytali i pytali o te wydarzenia w przełęczy, nie uwierzysz co się stało…-Dabbs zniżył głos uśmiechając się podstępnie. - … to było wczoraj i kiedy naprawdę myślałem, że…
-Możesz do jasnej cholery trochę szybciej?!- Victor stracił cierpliwość.
-No przecież mówię… więc wczoraj zobaczyłem wracających znad strumienia, nie uwierzysz kogo? – zawiesił głos napawając się przewagą posiadanych informacji. – Carwrighta i tę dziewczynę, szli sobie przytuleni jak dwa gołąbki…– zarechotał Dabbs
-Cartwright żyje? F...ck! –wściekłość wylazła mu na twarz. –Zaraz z jaką dziewczyną?
- Ta, którą … no wiesz…-chrapliwie roześmiał się Dabbs patrząc znacząco na Luthera.
-Cartwright i Cassidy Walcott razem? – złość ustąpiła miejsce zdumieniu. – I co niby w związku z tym?
-Wpadłem na to w ostatniej chwili. Powiedziałem, że on był z nami… wtedy w przełęczy...
-I uwierzyli? –zerknął podejrzliwie na podnieconego swoją opowieścią grubasa.
-Uwierzyli, hehe… widziałem…zabrali mu broń i niezbyt delikatnie się nim zajęli. Zemściłem się za kuzyna.
-Nie obchodzi mnie Twój durny kuzyn. Był głupi i sam sobie winien, że zginął… żeby chociaż do młodej się przystawiał… zobaczymy, może jest jeszcze dla nas szansa…Cassidy Walcott…-Victor zamknął oczy i westchnął przeciągle. Na jego odpychającej twarzy pojawił się bezwstydny uśmiech.
***
-Marcus nie wierzę! Słyszysz nie wierzę, że to mówisz. Adam jest niewinny! -Cassidy wparowała do namiotu wprost w ramiona Adama.
-Chyba nie wierzysz temu padalcowi? –Adam nerwowo głaskał Cassidy po plecach.
-Nie wiem w co wierzyć. –Marcus patrzył w ziemię. –Cassidy zostaw nas samych.
-Nie…
-Cassidy proszę…-Marcus podszedł i delikatnie próbował oderwać ją od Adama.
-Idź Cassidy, wszystko będzie dobrze.- Adam pogłaskał dziewczynę po policzku i obdarzył ciepłym uśmiechem. –Będzie dobrze. –starał się by jego głos brzmiał pewnie.
Cassidy wtuliła się szybko i krótko jakby chciała przekazać mu całą swoją energię i ociągając się wyszła wypychana przez Marcusa.
-Idź Cassidy. Mam ważniejsze sprawy na głowie.
-Co?- dziewczyna z niedowierzaniem patrzyła na brata. –Jak to ważniejsze? Jak to? A Adam? Przecież jeszcze wczoraj cieszyłeś się z naszych zaręczyn! Zarzekałeś się, że jest najlepszym prezentem jaki mogłam dostać od tego parszywego losu… - ból przepełniał jej głos. –A teraz tak po prostu uwierzyłeś tej…tej gnidzie! Marcus? Powiedz coś?
-Cassidy… muszę porozmawiać z Adamem. Idź z Poranną Zorzą. Obiecałaś jej. Proszę! W tym słowie zawarł niecierpliwość i natarczywość.
-Ale wysłuchasz go? Dobrze?
-Tak wysłucham, ale proszę choć raz Ty mnie posłuchaj…-Marcus patrzył za oddalającą się siostrą i nadbiegającym wodzem Turlającym Niedźwiedziem.
-Jakieś dobre wieści Turlający Niedźwiedzi.
-Chciałbym mieć dobre wieści Odważne Serce… chmury jednak mogą zebrać się szybciej nad naszą wioską niż myśleliśmy. Szary Wilk przybędzie tutaj z groźbą zerwania sojuszu.
-Niedobrze jeśli Szary Wilk zerwie sojusz pociągnie za sobą wielu innych czerwonoskórych braci. –pokręcił głową Marcus. –Gdybyśmy tylko mogli wydusić od nich zeznania..
-Szary Wilk nie uwierzy jeśli te białe psy powiedzą cokolwiek na torturach…
-Może jest nadzieja…-Marcus zmarszczył brwi.-…sam Dabbs podsunął mi pewną myśl…
***
Godzinę później do bandytów dołączył Adam. Zanim wszedł do tipi odwrócił i ostatnim spojrzeniem obdarzył Marcusa i Turlającego Niedźwiedzia. Nabrał powietrza i przenikliwie spojrzał z lekkim wahaniem. Zawahał się, otworzył usta i zamknął jakby chciał coś powiedzieć. W jego oczach było napięcie by po chwili ulec zdecydowaniu. Adam wypuścił powietrze i niezauważalnie skinąwszy głową odwrócił się plecami do Marcusa. Sekundę później otrzymał cios między łopatkami, który powalił go na ziemię tuż przed nogami Dabbsa. Adam próbował wstać, jednocześnie prychając próbując pozbyć się piachu z ust i twarzy. Victor i Dabbs w niemym zachwycie przyglądali się tej scenie.
-Zajmijcie się nim. – Marcus skinął na strażników i wyszedł.
***
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Śro 22:53, 26 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:38, 26 Mar 2014 Temat postu: Zemsta zza grobu." |
|
|
I znowu Adam dostał za niewinność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:45, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
"Podszyty strachem nie miał w sobie za grosz odwagi by z godnością znieść to co zgotował mu los ze składników jego plugawego życia, pełnego niegodziwości, wszelakiego rodzaju łajdactw i małoduszności." Pięknie rzeźbisz słowem.
Cieszę się, że Cassidy ani na moment nie zwątpiła w uczciwość Adama. Marcus wciąż jeszcze nie odzyskał mojej sympatii, mimo iż wymyślił sprytny plan. Zobaczymy, co będzie dalej.
"Victor i Dabbs w niemym zachwycie przyglądali się tej scenie." Oj, zmienią się ich miny, gdy przyjdzie godzina próby.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:56, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Trochę za mocno przysłoniłam drugie dno ostatniego wątku... później zrozumiecie
czasem uda mi się coś wyrzeźbić
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:12, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
A już myślałam, że chociaż u Ciebie Adaś wyjdzie na prostą. Mam nadzieję, że to tylko chytry plan Marcusa.
Dobrze, że Cassidy to rozsądna dziewczyna i wierzy w niewinność Adasia
"…Cassidy Walcott…-Victor zamknął oczy i westchnął przeciągle. Na jego odpychającej twarzy pojawił się bezwstydny uśmiech."
trochę się zdenerwowałam -do pala mu coraz bliżej, a jeszcze dziewczynie chce zrobić krzywdę, zwyrodnialec jeden
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i mniemam, że nie będzie to koniec opowiadania
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:15, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Niestety koniec zbliża się szybkimi krokami... muszę wrócić do innych napoczętych fanficów...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 23:17, 26 Mar 2014 Temat postu: |
|
|
Szkoda ale skoro w kolejce czekają inne fanfici to będę czekać cierpliwie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|