|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:08, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina wygłosisz wiem, że jajko zniesiesz jeśli nie wspomnisz o "wygłych" nóżkach Joe ...matko święta Ewelina Twoje uwielbienie do Joe rozkłada mnie na łopatki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Czw 20:09, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
a ja jestem ciekawa, jak dziewczyny będą się ukrywały? Stroje maskujące? Dmuchane głazy za którymi można się ukryć?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:13, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Uwielbiam tego bohatera Bonanzy ... jak nieraz wspominałam, ta scena rozkłada mnie (i nie tylko mnie) na obie łopatki ... oglądając z lubością ten fragment żałuję, że reżyser nie dołożył Joe czegoś do grania (usta miał wszak wolne, a na organkach w Ponderosa matador grał niczym wirtuoz) ... no i bieg mógł być bardziej urozmaicony ... może jakieś płotki? trójskok? taneczne kroczki między strzałami?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:15, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | a ja jestem ciekawa, jak dziewczyny będą się ukrywały? Stroje maskujące? Dmuchane głazy za którymi można się ukryć? |
Wiesz nie rozważałam dmuchanych głazów, ale pomysł do rzeczy
Ewelina proszę Cię....zasznuruj usta i przestań nękać małego Joe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:17, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Ja nie nękam Małego Joe! Ja chcę godnie podkreślić jego niewątpliwe męstwo i krzepę?
O odwadze nie wspomnę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:19, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Twój uśmiech a'la banan jest wątpliwej szczerości
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Isabella3
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:19, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | senszen napisał: | a ja jestem ciekawa, jak dziewczyny będą się ukrywały? Stroje maskujące? Dmuchane głazy za którymi można się ukryć? |
Wiesz nie rozważałam dmuchanych głazów, ale pomysł do rzeczy
Ewelina proszę Cię....zasznuruj usta i przestań nękać małego Joe |
Joe tak bohatersko ratował brata przed apaczami, a Ewelina chce mu płotki pod nogi podstawiać Czyżby chciała, aby Joe upuścił i tak już postrzelonego i umęczonego Adasia?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Isabella3 dnia Czw 20:20, 24 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:21, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Twój uśmiech a'la banan jest wątpliwej szczerości |
Jeśli chodzi o Małego Joe ... mój uśmiech z pewnością jest szczery
Te płotki to nie po to, żeby upuścił Adasia, ale po to, by mógł się wykazać. Marzył wszak o tym
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:31, 24 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
tak, tak....wierzę Ci.... naprawdę....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:50, 25 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | a ja jestem ciekawa, jak dziewczyny będą się ukrywały? Stroje maskujące? Dmuchane głazy za którymi można się ukryć? |
Istne kameleony, ale właściwie czemu nie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:01, 25 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
* * * *
przedostatnia odsłona (Mada nie turlaj się ze śmiechu, to prawda )
* * * *
-No dobra co teraz? –Zorina wychyliła się zza drzewa.
-Musimy iść….-Mada spojrzała na mapę by po chwili wskazać palcem. -….tam. Tam jest jedyne w okolicy źródło wody.
-No to chodźmy. –Domi i Bel wysunęły się na czoło grupy.
Kilkaset metrów dalej wśród niewysokich traw dziewczyny znalazły niewielkie źródełko.
-To tu. –Bell uśmiechnęła się szeroko. –Tutaj za jakieś…pięćdziesiąt minut rozegra się akcja. Nasz Joe…
-Nasze kochane serce...-westchnęła Domi.
-Wzniesie się na wyżyny braterskiej miłości….-kontynuowała Bell.
-I…
-Przestańcie nie mogę tego słuchać! –Ewelina zatkała uszy. –To na pewno nie był Joe.
-Mnie też wydaje się to nieprawdopodobne. –skrzywiła się Mada.
-To niesprawiedliwe. –Domi wygięła usta w podkówkę. –Dlaczego tak trudno wam uwierzyć, że Joe mógł wykazać się takim hartem ducha…
-I nadzwyczajną tężyzną fizyczną…..uzupełniła Bell.
-…by unieść i przenieść brata? –skończyła wywód Domi.
-Prze-biec Domi, prze-biec z bratem. -Ewelina uniosła palec.
-No słucham pani profesor? –Bell skrzyżowała ręce i uniosła podbródek.
-To proste Adam był cięższy od małego Joe o jakieś trzydzieści kilogramów! To logiczne, że…
-Przepraszam bardzo…-przerwała Domi. –Nie od dziś wiadomo, że znane są przypadki kiedy matka podniosła samochód, który miażdżył jej dziecko.
-Bzdura! –krzyknęły równocześnie Mada i Ewelina. –To najgłupsze…
-Przepraszam szanowne towarzystwo. –ADA wrzasnęła. –Nie wiem czy wiecie, ale jesteśmy na środku odsłoniętej polany, na której za trzydzieści minut rozegra się dramat.
-Właśnie! –wtrąciła Kola. –Lada moment zostanie tutaj ranny NASZ Adam, a jakby nie patrząc uratuje go…
-NASZ JOE. –Domi i Bell odpowiedziały jednocześnie podskakując z emocji.
-A ja dodam… –Mada spojrzała na dziewczyny. -…bo może jeszcze nie zauważyłyście, że jesteśmy gotowe WSZYSTKIE do odstrzału jak kurczaki.
-Musimy znaleźć większe skupisko drzew. –ADA zlustrowała otoczenie. –Dużo nas.
-Za dużo. -westchnęła Kola. -Może któraś wróci?
-Ja chętnie wrócę. -Ewelina sięgnęła do zegarka.
-Na-wet się nie waż. -cedziła słowa Bell.
-Jesteśmy trąby i tyle. –Camila pacnęła się w czoło.-Jak niby ukryjemy się?
-Ktoś ma jakiś pomysł? –Zorina spojrzała na zegarek.
-Nie bardzo. –Ewelina zacisnęła dłoń na chaszczach. –Niskie i rzadkie.
-Może będziemy udawać drzewa. –Mada roześmiała się patrząc na swoją błękitną bluzkę.
-Albo Indian. –dodała zrezygnowana Lidka strzepując pyłek z czerwonej podkoszulki.
-To po nas. –Bell spojrzała ze zgrozą na Domi.
-Sytuacja nie jest beznadziejna. –Aga zmarszczyła brwi. –W końcu albo się coś stanie albo nie…a i tak coś MUSI się wydarzyć.
-Nie bardzo rozumiem. –Zorina spochmurniała.
-Ja też. -dodała Kola.
-To proste. –uśmiechnęła się ADA. –Jeśli nas ubiją….Senszen pewnie już o tym przeczytała i przybędzie nam na ratunek…albo coś w tym stylu.
-O ile pamiętam, między skokami musi być pół godziny przerwy. –dedukowała Mada. –Zatem musimy odczekać jeszcze jakieś…od kiedy tu jesteśmy?
-Prawie pół godziny. Zatem za jakieś dwie, trzy minuty powinno się coś wydarzyć. –ADA zaczęła się rozglądać.
-Co? –Zorina rozejrzała się. –Nie widzę Senszen. Nic z tego wszystkiego nie rozumiem.
-Jest. –Ewelina z triumfem podniosła sporych rozmiarów plecak.
-Otwieraj szybciej.-niecierpliwiła się Domi.
-Jakaś kartka …-Mada mruczała coś pod nosem.
-Co napisała?
-To od Senszen?
-Mada czytaj!
-Co to? –Domi podniosła dwa bezkształtne worki.
-Mada z czego się śmiejesz? –zniecierpliwiona Aga wyrwała jej kartkę i przeczytała na głos. –„Mam nadzieję, że dmuchane głazy i stroje maskujące w postaci drzew nie odejmą godności dzisiejszej dramaturgii. Tylko to wpadło mi do głowy. p.s. Kaski malowałam długo, a listki doczepiałam z niezwykłą starannością, więc doceńcie moją ciężką pracę i nie dajcie się zabić. Podpisano Senszen.”
-Nie założę tego. Będę wyglądać głupio. –Aga spojrzała krytycznie na bluzę ozdobioną listkami i gałązkami. –Wyglądam jak jeleń jakiś.
-Wolę żyć wyglądając głupio niż być dostojnie martwą. –ADA pierwsza nałożyła kask z gałązkami przypominającymi rogi jelenia.
Dziewczyny wpadły w niepohamowany śmiech. Zaczęły chichotać bez sensu patrząc na dzieło Senszen.
-Możecie powstrzymać głupawkę do zakończenia akcji? –Lidka przymierzała maskujący strój.
-Właśnie doceńmy pracę Senszen. –Mada owinęła się „liściastą” peleryną.
-Kto dmucha głazy? –Ewelina spojrzała na Domi i Bell. –W sumie ja tu nie chciałam być.
-Dawaj nie ma na co czekać. –Bell wzięła jeden, drugi dając Domi. -Zrobię wszystko, żeby TO zobaczyć.
W oddali dał się słyszeć pierwszy strzał. Dziewczyny spojrzały na siebie z lekkim niepokojem. Jak na komendę zamilkły. Patrzyły na siebie z mieszaniną niepokoju i lęku. Powoli adrenalina wypełniała każdą komórkę ich ciał. Wiedziały, że wszystko dobrze się skończy, ale i tak serca biły im mocno.
-Zaczęło się. –szepnęła Domi ukrywając za głazem.
-Tam. –szepnęła Ewelina wskazując delikatnym ruchem głowy na skradającego się mężczyznę w czerni.
Adam Cartwright szedł lekko pochylony z rewolwerem w jednej dłoni z bukłakiem w drugiej czujnie rozglądając się na boki w poszukiwaniu ewentualnego wroga.
Dziewczyny jak zaczarowane wpatrywały się w jego kocie ruchy i pełną napięcia sylwetkę.
-Chyba za chwilę serce wyskoczy mi z piersi. –Mada niemal bezgłośnie wyszeptała.
-A ja zemdleję. –jeszcze ciszej szepnęła ADA.
-Ty? –Aga nie odrywała oczu od mężczyzny w czerni.
-A żebyś wiedziała.
-Tam jest woda. –Lidka wzrokiem wskazywała źródło.
-I tak cię nie słyszy. –szepnęła Ewelina.
-Wiem. Po prostu nie mogę znieść tego co się stanie.-jeszcze ciszej dodała Lidka.
-A ja zniosę zaraz jajko.
-Mam nadzieję, że będzie szczerozłote.
-Ci-cho. -Camila niemal bezgłośnie wyszeptała w chwili gdy niedaleko padł strzał.
Jęk równocześnie wydobył się z piersi dziewczyn. Przestały oddychać. Z przerażeniem patrzyły na leżącego Adama. Z przewróconego bukłaka wyciekała woda.
-Idę. –ADA pierwsza odzyskała głos.
-Nie. –Domi i Bell złapały ją za ramiona.
-Wiecie, że nieudzielenie pomocy ścigane jest z paragrafu…
-Przestań ADA bo cię zakneblujemy. –Domi popatrzyła groźnie. –Przecież za chwilę przyjdzie…
-Jest! –palcem wskazała Bell. –Patrzcie! Moje serce!
-Nasze serce. -sprostowała Domi. –O mamciu!
-Ależ on silny. Chociaż z wielkim trudem, ale …dalej Joe. -Bell podekscytowana trochę się wychyliła.
-Dasz radę Joe. –Domi dodawała ulubieńcowi otuchy na odległość.
W końcu Joe, trzymając w dłoni rewolwer, wziął Adama na ręce i z trudem się podniósł. Kiedy nad uchem świsnęła mu kula przyspieszył kroku.
-I jeszcze strzela. O matko. Joe jesteś wielki. –Bell zakryła sobie dłonią usta by nie krzyczeć z wrażenia.
-Chociaż mały.-szepnęła Domi. –Kocham cię Joe.
-Ja też. Najbardziej na świecie.
-Ty nasz bohaterze.
Ewelina i Mada patrzyły z ukosa na siebie, a na ich twarzach malowało się zwątpienie.
-Nie mogę na to patrzeć.
-Patrz Ewelina czyż nie pięknie niesie Adama?
-Patrzę, patrzę. –lekko zrzędliwie powiedziała Ewelina. –I jeśli dobrze widzę to chyba nóżki mu się wygły od tego naszego czarownego ciężaru.
-Dowód jest czarno na białym, Joe niósł wasz czarowny ciężar. –Domi uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-No niech wam będzie. –z trudem przyznała Ewelina. –Możemy wracać, nic tu po nas.
Chwilę później dziewczyny znalazły się w laboratorium.
-Co to? –Zorina błyskawicznie podeszła do stołu i chwyciła notatnik Mady.
-Co on tu robi? –ADA spojrzała na Madę.
-Nie mam pojęcia. -Mada przygryzła wargę.
-Gdzie Senszen? –Lidka podeszła do sejfu. –I zegarek?
-Myślicie, że przeczytała…? –Ewelina spojrzała zaniepokojona na koleżanki.
-…i uciekła do Candyego? –dokończyła Camila.
-To bez sensu. –pokręciła głową ADA. –Przecież wie, że znajdziemy ją lub Candy’ego …..w końcu.
-A jeśli zmieni dane i Candy też w życiu ich nie znajdziemy.
-A kogo szukamy? –dziewczyny jak na komendę odwróciły się słysząc głos Senszen stojącej w drzwiach.
-Gdzie byłaś?
-W łazience. –Senszen wzruszyła ramionami. –A gdzie miałam być? Przecież czuwam nad waszym bezpieczeństwem.
-Myślałyśmy, że…-Kola wolała zamilknąć.
Wszystkie wpatrywały się w koleżankę zastanawiając co i ile wie.
-Że? –Senszen uniosła brwi wyczekująco.
-Że nic? –Kola wbiła wzrok w podłogę.
-Że poszłaś....gdzieś. -Aga machnęła dłonią.
-Że dałam nogę do Candy’ego?
-A dałabyś? –ADA zerknęła niepewnie.
-A po co?
-Nie wiem? –Ewelina bawiła się drutem robótkowym.
-Dobra. –Senszen uniosła dłonie i westchnęła. –Będziemy tak bawić się w kotka i myszkę czy porozmawiamy szczerze?
Dziewczyny omiotły siebie nawzajem wzrokiem, z niepewnymi minami.
Po chwili milczenia ADA wzięła do ręki notatnik Mady i pomachała nim krótko.
-Czytałaś?
-Czytałam. –wolno odpowiedziała Senszen.
-Więc wiesz co się stało z Candym? –nieśmiało zapytała Camila.
-Wiem, choć brzmi to niewiarygodnie zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia.
-Dokładnie. Tak zaprzątnął sobie tobą głowę, że nie poznał i i NIE ZAKOCHAŁ SIĘ kilka dni później w Alice Bartley.
-Nadal nic nie rozumiem. –Zorina westchnęła i usiadła.
-W zasadzie jego życie zmieniłyśmy dwa razy. –ADA zbierała myśli. –Ogólnie Candy po buncie w więzieniu spotkał niejaką Alice Bartley, z którą kilka miesięcy później wziął ślub i mieli dwójkę dzieci.
-Zgadza się. –wtrąciła Mada. –Ale kiedy Senszen zachciało się wycieczki do więzienia….
-Obok wiezięnia. –nieśmiało zaprotestowała Senszen.
-Nie liczą się chęci tylko fakty. –kontynuowała Mada.- Więc kiedy Senszen zamiast „obok” wylądowała w środku spotkała Candy’ego i zakochali się w sobie. Miałyśmy nie ingerować i dać jej dożyć późnej starości u boku męża…
-To miłe…-uśmiechnęła się Senszen. –Doceniam.
-ALE. –mocnym głosem wtrąciła Lidka. –Mada przeczytała również, że Senszen nie będzie miała późnej starości bo….bo…wiemy co się miało stać.
-I zmierzacie do tego, że? –Camila uniosła brwi.
-Zmierzamy do tego, że…-wtrąciła Aga.-….zwinęłyśmy Senszen pół godziny później, jednak już po ich spotkaniu, nie sądząc, że Candy nigdy się nie ożeni i pół życia zmarnuje na poszukiwaniach Senszen. A więc zmieniłyśmy jego życie ponownie.
-To logiczne. –stwierdziła Zorina. –Uratowałyśmy ci Senszen życie.
-To miłe. –pociągnęła nosem Senszen.
-Chyba doceniasz fakt, że…-Aga spojrzała niepewnie na koleżankę.
-Doceniam. –szepnęła Senszen.
-Czyli nie masz nam za złe, że Cię uratowałyśmy? –Ewelina chciała usłyszeć to głośno i wyraźnie.
-Chyba nie.
-Chyba???
-Senszen? –ADA spojrzała badawczo na milczącą koleżankę.
-Wolałabym żyć rok u boku Candy’ego…-Senszen spojrzała dziewczynom w oczy….-niż sto lat bez niego.
-Nie!
-A niech to!
-Jasny gwint.
-To się porobiło..
-I po ptokach.
* * * *
-
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 15:38, 26 Lip 2014, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Isabella3
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:11, 25 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Przezabawnie i ciekawie, jak zawsze Najbardziej podobała mi się scena z Joe niosącym Adama Niecierpliwie czekam na ostatnią odsłonę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:17, 25 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Jakoś mnie to nie dziwi Bell (Twoja ulubiona scena)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:33, 25 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | przedostatnia odsłona (Mada nie turlaj się ze śmiechu, to prawda |
Jeśli to prawda, to wcale nie jest mi do śmiechu. Kończy się nasza przygoda.
Aga napisał: | -Bzdura! –krzyknęły równocześnie Mada i Ewelina. –To najgłupsze…
-Przepraszam szanowne towarzystwo. –ADA wrzasnęła. –Nie wiem czy wiecie, ale jesteśmy na środku odsłoniętej polany, na której za trzydzieści minut rozegra się dramat.
-Właśnie! –wtrąciła Kola. –Lada moment zostanie tutaj ranny NASZ Adam, a jakby nie patrząc uratuje go…
-NASZ JOE. –Domi i Bell odpowiedziały jednocześnie podskakując z emocji.
-A ja dodam… –Mada spojrzała na dziewczyny. -…bo może jeszcze nie zauważyłyście, że jesteśmy gotowe WSZYSTKIE do odstrzału jak kurczaki.
-Musimy znaleźć większe skupisko drzew. –ADA zlustrowała otoczenie. –Dużo nas. |
Świetna scena Niezwykle zabawna i dynamiczna.
Aga napisał: | W oddali dał się słyszeć pierwszy strzał. Dziewczyny spojrzały na siebie z lekkim niepokojem. Jak na komendę zamilkły. Patrzyły na siebie z mieszaniną niepokoju i lęku. Powoli adrenalina wypełniała każdą komórkę ich ciał. Wiedziały, że wszystko dobrze się skończy, ale i tak serca biły im mocno. |
Pewnie, że biły. Adam zostanie ranny, a my zgodziłyśmy się na to patrzeć. Straszne.
Aga napisał: | -Wolałabym żyć rok u boku Candy’ego…-Senszen spojrzała dziewczynom w oczy….-niż sto lat bez niego. |
Zdaje się, że wyświadczyłyśmy koleżance niedźwiedzią przysługę.
Kolejny świetny odcinek. Fragment z wygiętymi nóżkami Joe bezbłędny. Ewelina górą.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Pią 19:43, 25 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 19:41, 25 Lip 2014 Temat postu: |
|
|
Świetny fragment Scena na pustyni zabawna, dynamiczna, dowcipna
ADA pełna poświęcenia i poczucia obowiązku
Cytat: | -Jakaś kartka …-Mada mruczała coś pod nosem.
-Co napisała?
-To od Senszen?
-Mada czytaj!
-Co to? –Domi podniosła dwa bezkształtne worki.
-Mada z czego się śmiejesz? –zniecierpliwiona Aga wyrwała jej kartkę i przeczytała na głos. –„Mam nadzieję, że dmuchane głazy i stroje maskujące w postaci drzew nie odejmą godności dzisiejszej dramaturgii. Tylko to wpadło mi do głowy. p.s. Kaski malowałam długo, a listki doczepiałam z niezwykłą starannością, więc doceńcie moją ciężką pracę i nie dajcie się zabić. Podpisano Senszen.” |
wspaniałe Podobnie jak wszystkie wypowiedzi Eweliny W jej głosie na pewno brzmiało święte oburzenie
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 19:46, 25 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|