|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Domi
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Hökendorf Pommern :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:47, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
On też tam będzie... I będzie się cały fanfik głowic jak się dogadac z siedmioletnią dziewczynką... Nie myśl sobie, że to będzie o Adasiu - Adasia będzie tylko córka
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domi dnia Wto 20:48, 28 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Isabella3
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:54, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Domi napisał: | On też tam będzie... I będzie się cały fanfik głowic jak się dogadac z siedmioletnią dziewczynką... Nie myśl sobie, że to będzie o Adasiu - Adasia będzie tylko córka |
W takim razie, nie mogę się doczekać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:55, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
dlaczego nie jestem zaskoczona
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Domi
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Hökendorf Pommern :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:59, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Hehehe...
Może... Zaczęłam też inny fanfik... gdzie Ben ma tyle lat, co Joseph w pierwszym odcinku i jest dokładnie taki sam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Isabella3
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 05 Sie 2013
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:02, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Ciekawe...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Domi
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 09 Wrz 2013
Posty: 6459
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Hökendorf Pommern :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:05, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
A, co! Ben jest narwany, widac, że często się hamuje... Ja tę bójkę w tawernie widziałam oczami wyobraźni... I rozdzielających tę dwójkę braci... I ten tekst: "Nie wtrącajcie się, to moja sprawa!"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:14, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Skąd się wziął ten chłopczyk ... a raczej ... dlaczego Adaś o nim nie wie, bo przypuszczam, że wziął się w tradycyjny sposób ... ale co dalej? Mam nadzieję, że nie ożenisz Adasia z Laurą ... to by mnie niesłychanie zbulwersowało
Proszę o szybki ciąg dalszy ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:42, 28 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
mnie też by to niesłychanie zbulwersowało
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:12, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
*******************
Margaret Montgomery od prawie pięciu lat, z domu Mitchell, patrzyła na śpiącego Timothy’ego z wielką ulgą w sercu. Ta filigranowa zielonooka szatynka odchodziła od zmysłów kiedy mały zniknął. Odetchnęła kiedy Colin wrócił z małym. Czy to przypadek, że odnalazł go właśnie Adam? Czy…
-O czym myślisz Megan? – Colin stanął za nią i pogładził po plecach.
-Czy przyjazd tutaj nie był błędem? Adam żeni się za cztery miesiące, tego się nie spodziewałam. To nie tak miało być.
-Nigdy nie jest tak jak sobie zaplanujesz. Chodź kolacja stygnie.
Margaret grzebała widelcem w talerzu. W końcu podniosła wzrok i spojrzała na Colina.
-Jaki on jest?
-Nie umiem odpowiedzieć Ci na to pytanie. Widziałaś go pięć lat temu. Miał wziąć z Tobą ślub. Nie przyszedł. Teraz bierze ślub z kimś innym. Nie wiem jaki jest. Widziałem go chwilę. Nie wiem co mam Ci powiedzieć Megan? – Colin uśmiechnął się blado.
-Sama nie wiem.- ekscytacja z przyjazdu tutaj pękła jak bańka mydlana.
Na co ona liczyła? Liczyła, że Adam jest wolny, uczucie odżyje, on jej wyjaśni dlaczego ja zostawił i wtedy powie mu o dziecku. A tymczasem za cztery miesiące bierze ślub z wdową z dzieckiem. Będzie wychowywał cudze dziecko, a jego własne nigdy nie dowie się kto jest jego tatą. Co za ironia losu. Łzy cisnęły jej się do oczu. Nie tak miało to wyglądać. Nie tak.
Powinna go znienawidzić za to co jej zrobił. A jednak nie mogła. Kochała Adama Carwtrigtha ojca jej dziecka. Ich dziecka.
Colin zakaszlał i z trudem złapał powietrze. Megan spojrzała na niego z niepokojem. Wyglądał gorzej niż zwykle. Blady, zmęczony, a dzisiejsza wędrówka w deszczu na pewno mu nie pomogła.
-Powinieneś odpocząć Colin. – wstała i z niepokojem dotknęła czoła mężczyzny.
-Tydzień w tą czy w tamtą już nic nie zmieni Megan – Colin ujął i pocałował jej dłoń.
-Nie mów tak, liczy się każdy dzień.
-Po co? Rodzice nie chcą mnie znać nie odpowiadają na moje listy. Tylko Ty mnie rozumiesz, jesteś prawdziwą przyjaciółką wiesz? Uratowałaś mnie pięć lat temu wyciągnęłaś pomocną dłoń. Bez Ciebie…
-Oboje sobie pomogliśmy Colin, przecież wiesz. - Megan uśmiechnęła się smutno i na chwilę cofnęła się w przeszłość.
Ona w ciąży wystawiona przez Adama. Omal nie pękło jej serce. Colin niezrozumiany przez rodziców, bogatych prawników którzy nie chcieli słyszeć o wyrodnym synu. Chorym na serce synu, któremu poświęcili całe życie, o synu, któremu zaplanowali życie, o synu, który pewnego dnia oświadczył im rzecz nie do zaakceptowania. Skreślili go z życia, wydziedziczyli, przepędzili.
Meg ze złamanym sercem i Colin ze złamanym życiem spotkali się jak dwie zbłąkane dusze i pomogli sobie nawzajem. On dał jej dziecku nazwisko, ona opiekowała się nim w chorobie i nigdy go nie potępiła za to co rodzice.
Żyli razem, stworzyli Timmy’emu namiastkę rodziny. Nigdy nie łączyły ich relacje małżeńskie. Byli przyjaciółmi, ona nie chciała mieć nikogo po Adamie, a on nie umiał żyć z kobietą. Układ idealny. Ale serce Colina pracowało coraz gorzej. Postanowili przenieść się tu i wybadać sytuację. Kiedy była dwieście mil stąd jakoś to wszystko wyglądało lepiej. Teraz już nie. Małżeństwo Adama to było to czego się niespodziewani. Nie sprawdzili tego wcześniej.
Ale czy Megan postąpiłaby inaczej? Chyba tak. Na pewno nie przyjechałaby. A co jeśli będą jej chcieli odebrać małego? O tym nie pomyślała. Bogaci ranczerzy nie pozwolą by mały Cartwright wychowywał się w skromnych warunkach.
-Myślę Colin, że trzeba się jednak stąd wyprowadzić. Jutro zacznę nas pakować.
****************
Pukanie do drzwi oderwało Margaret od mysli, które od kilku dni zaprzątały nieustannie jej umysł. Tim pobiegł otworzyć.
-Tim zaczekaj mama już idzie.
Postawny szpakowaty mężczyzna był ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć. Spojrzał na kobietę i chłopca.
-Ben Cartwright. Mogę wejść? – przedstawił się i nie czekając na zaproszenie przekroczył próg domu.
-W czym mogę… pomóc panie Cartwright? – niepewnie spojrzała na mężczyznę.
Ben wyciągnął zdjęcie z kieszeni marynarki. Zerknął jeszcze chwilę, zawahał się i patrząc badawczo na kobietę podał jej fotografię.
Megan zbladła, zdjęcie w dłoni zadrżało. Widziała, że to nie Tim. A więc rozpoznał małego. Nieodrodny syn swojego ojca. Spojrzała niepewnie na Bena.
-Wytłumaczy mi to pani?
-Cóż…
-Czy Timmy to syn Adama?
-Już nie! – zdecydowanie zaprzeczyła.- Z chwilą kiedy mnie porzucił stracił wszelkie prawa panie Cartwright!
-Mój syn nigdy by...
-A jednak to zrobił. Pięć lat temu. Wyszłam za mąż, Adam żeni się za kilka miesięcy. Stało się nie psujmy tego. Za kilka dni wyjeżdżamy.
-Kochanie wszystko w porządku? – Colin stanął w progu uznając za stosowne wtrącić się.
-Weź Timothy’ego proszę i zostawcie nas samych Colin.
Rozmowa była długa, miejscami burzliwa, jednak Ben i Meg w końcu doszli do porozumienia.
Meg nie wyjedzie przez cztery miesiące, poczeka na rozwój wypadków, Ben nie powie nic Adamowi przez cztery miesiące. Najdłuższe cztery miesiące w ich życiu. Co im dadzą cztery miesiące? Ani Margaret ani Ben nie znali odpowiedzi na to pytanie.
*****************
Hoss grzebał w talerzu. Nie lubił tajemnic przed braćmi. Był zbyt prostoduszny by knować za plecami któregokolwiek z nich. W żartach i owszem, ale nie w tak ważnej sprawie. Ben wymusił na nim milczenie. To trudne dla Hossa, za duży ciężar.
-Hoss czyżbyś się zakochał? – Joe patrzył na nietknięty, soczysty stek na talerzu Hossa.
-Hoss czy to Bessy? – Adam również zauważył dziwne zachowanie brata.
-Dajcie mu spokój chłopcy. Ogrodzenie czeka. – Ben uciął wszelkie dyskusje.
Nie tylko Hossowi było ciężko. Bena gryzło, żeby zapytać Adama o sprawy z Margaret, ale nie miał odwagi w świetle zbliżającego się małżeństwa z Laurą. Wyglądał na szczęśliwego, ciężko będzie wytrzymać cztery miesiące. A co jeśli Adam ożeni się z Laurą i Meg wyjedzie z jego wnukiem? Nie mieściło się to w głowie Bena.
********************
-Cześć Tim. Znowu dałeś nogę z domu? – Adam przerwał naprawę ogrodzenia i kucnął przy małym. – Chcesz spróbować?
Mały kiwnął główką. Adam parsknął śmiechem.
-Ale najpierw zapytamy mamę dobrze? – posadził małego na koniu.
Mila do granicy z ich ranczem. Tam mieszka Colin Montgomery z żoną i chłopcem.
-Mama! – mały wskazał palcem idącą kobietę.
-No to koniec przejażdżki, chodź Tim. – Adam wziął małego i zaczął iść w kierunku kobiety.
Po chwili jednak stanął. Zmrużył oczy i zamarł. Wzrok płatał mu najwyraźniej figla. To nie możliwe! To nie może być… Megan Mitchell ! Nie jego Megan! Patrzył na nią jak zahipnotyzowany.
Kobieta zobaczyła go również bo zwolniła i w końcu zatrzymała się kilka metrów od niego. Nie była przygotowana na spotkanie. Jakiś skurcz chwycił ją w sercu. Z trudem przełknęła ślinę.
-Meg… – Adam przerwał niezręczną ciszę wpatrując się w zielone oczy. – Ty… tutaj?
-Witaj ….Adam – Meg przejęła Tima z rąk Adama, niepewnie na niego spoglądając.
Zapadła kłopotliwa cisza, którą ponownie przerwał Adam.
-Dobrze wyglądasz Meg. Masz fajnego synka. Wyszłaś za mąż…Nie wiedziałem.
-Nie wiedziałeś?! A powinieneś wiedzieć Adam? –złość wezbrała w Meg.
Odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku nadchodzącego Colina, czując jednak na plecach badawcze spojrzenie Adama.
Za chwilę dołączył do niej Colin. Pomachał do Adama i objął Megan.
Adam patrzył długo za nimi. Nie rozumiał jej złości. Wróciły wspomnienia. Gdyby wszystko potoczyło się inaczej to on obejmowałby teraz Meg i być może miał takiego małego Tima. Co poszło nie tak? I dlaczego u diabła on ma poczucie, że jest winny?
-Adam może byś tak ruszył tyłek i nam pomógł! –Joe wyrwał Adama z zamyślenia.
Tym razem podczas kolacji to Adam grzebał widelcem w talerzu. Hoss również miał mniejszy apetyt niż zwykle. Ben zerkał od czasu to na jednego to na drugiego syna. Minę miał nietęgą. Joe w związku z tym w milczeniu przeżuwał kolację.
Jak na pogrzebie.
W końcu Adam wstał i poszedł do swojego pokoju powoli, ciężko jakby dźwigał ciężar świata na swoich barkach.
Jego myśli szybowały do dnia przed pięciu laty, gdy zakochany po uszy w Meg planował wspólną przyszłość.
Znali się z collegu. Spotkali się kilka lat później w San Francisco i zakochali się w sobie. Spędzili razem cudowny miesiąc. Wracał do domu jak na skrzydłach, miał przygotować rodzinę na przyjazd narzeczonej.
I wtedy dostał list od Meg.
Adam wyciągnął list i przeczytał go pierwszy raz od pięciu lat. Pięć lat temu czytał go setki razy, list, który wszystko zmienił. Adam leżał na łóżku w dżinsach tylko, z listem na piersiach, gapiąc się w sufit, jakby tam miał znaleźć odpowiedzi na swoje pytania.
******************
W drzwiach sklepu pani Owens Adam omal nie zderzył się z Megan. W ostatniej chwili złapał ją za ramiona i przyciągnął ku sobie chroniąc przed upadkiem. Ona w geście obrony oparła dłonie na jego zanadrzu. Przez koszulę czuła bicie jego serca. Była pewna, że przyspieszyło.
-Wybacz Meg. Nie zauważyłem Cię.
Poczuł zapach jej włosów. Przymknął oczy i tylko drgający mięsień na twarzy i napięte ciało zdradzały emocje nim targające. Jej dłonie na jego piersi paliły jak rozżarzone węgle.
-Nic…się nie stało. – Meg czekała aż zwolni ucisk, ale jakiś dziwny dreszcz przeszedł ją po plecach.
Megan odetchnęła głęboko, nie patrząc mu w oczy. Bała się, że nie wytrzyma spojrzenia jego ciemnych, tajemniczych oczu.
Adam puścił dłonie, powoli jakby chciał nasycić się tym przypadkowym dotykiem. Westchnął walcząc z narastającym napięciem.
Jednak wróciły wspomnienia i list, który palił go w kieszeni koszuli. Musiał zapytać. Póki duma i wściekłość nie wtargną w jego serce.
-Meg…co takiego zrobił Colin, czego ja nie byłem gotów zrobić dla Ciebie?
Spojrzała na niego, zaskoczona. Jak mógł pytać? Jak? Złość wezbrała w niej ze zdwojoną siłą. Minęła go bez słowa. Adam złapał ją za nadgarstek, delikatnie i zmarszczył brwi.
-Co zrobił Meg? W czym był lepszy ode mnie?
Megan zawahała się chwilę, spojrzała niego z bólem w oczach.
-Naprawdę nie wiesz Adam? – Pokręciła rozczarowana głową. - Ożenił się ze mną Adam. Colin się ze mną ożenił. – Wyszarpnęła nadgarstek i wyszła.
Adamowi opadła szczęka. Stał w progu sklepu pani Owens zastanawiając nad słowami Meg. Nic nie rozumiał. Jak to ożenił się z nią? O czym ona u diabła mówi? Przecież to on - Adam Cartwright miał się z nią ożenić!
Ale jedno jest pewne tym razem wyjaśni to. Ruszył za Meg, ale w progu zablokowała go Laura. Stanęła przed nim szczebiocąc coś o planowanej liczbie gości.
Peggy rzuciła się na Adama i ten wziął ją na ręce. Adam nie słuchał Laury tylko patrzył za Meg, do której doszedł Colin. Ona odwróciła się na ułamek sekundy patrząc mu w oczy. Przysiągłby, że w oczach Meg dostrzegł ból. Zerknął na Colina. Ten pokręcił rozczarowany głową patrząc Adamowi prosto w oczy. Adam stał jak słup soli mając poczucie, że jest winny. Znowu.
*************
Adam zsiadł z konia dostrzegając bryczkę doktora Martina.
-Lekarz w San Francisco dawał mu pół roku. – Megan odprowadzała doktora do bryczki.
Ten przystanął i spojrzał na kobietę ze współczuciem.
-Nikt nigdy nie da gwarancji pani Montgomery. Organizm ludzki jest nieprzewidywalny.
Niech mąż odpoczywa. Teraz proszę mu nie przeszkadzać, będzie spał do rana.
Megan odprowadzała wzrokiem bryczkę dopóki nie zniknęła za zakrętem. Odwróciła się i dostrzegła zatroskany wzrok Adama.
Łza ukradkiem zaczęła spływać jej po policzku. Adam dotknął dłonią policzka Meg i kciukiem starł ślad, którą utorowała sobie słona kropla.
Złość wyparowała z niego momentalnie. Przyciągnął ją i zamknął w ramionach, głaszcząc delikatnie włosy.
Megan westchnęła i wtuliła twarz w pierś. Oplotła jego klatkę ramionami i ścisnęła w niemym akcie rozpaczy. Męskie ramiona Adama dawały poczucie bezpieczeństwa i przynosiły ulgę. Wdychała zapach jego ciała. Wspomnienia wracały.
Dreszcz przebiegł niebezpiecznie po jej plecach. Spojrzała na Adama zastanawiając się czy i on to czuje. Powoli budząca się namiętność. Adam delikatnie ją pocałował. Miękkie wargi Meg, gorące jak węgle oddały pocałunek. Zanurzyła dłoń w jego włosach, by równie gwałtownie oderwać się od niego. Spojrzała z lękiem na to niespodziewane wybudzenie uczuć. Adam spojrzał na nią, jeszcze zawahał się przez chwilę po czym pocałował…zachłannie, jeden raz, ostatni zanim zatraci się zupełnie, na zapas, za przeszłość, która była i za przyszłość, której nie będzie.
Z trudem odsunął Meg od siebie i nie patrząc w oczy dosiadł Sport’a i zniknął.
Meg stała wpatrując się w ciemność, dotykając warg.
Tętent konia oddalał się, aż w końcu ucichł. Wtedy jej ciałem targnął szloch.
******************
Następnego dnia Adam przyjechał do Meg. Wspomnienia poprzedniego wieczoru nie dawały mu spokoju. Nie byli sobie obojętni, to już wiedział.
Musi wreszcie wyjaśnić wszystko. Zsiadł ze Sport’a , ale nie dostrzegł ani Meg ani Tima. Na werandzie w fotelu bujanym siedział Colin lekko kołysząc się w przód i tył . Miał przymknięte oczy, ale nie spał,
Adam dłuższą chwilę przyglądał mu się zastanawiając się czy Colin Montgomery wie co go kiedyś łączyło z Meg. Ukłucie zazdrości wdarło siew serce Adama. Chciał czuć złość do tego mężczyzny, który zabrał mu jego Meg, wtedy łatwiej byłoby usprawiedliwić uczucia, które nim targały wobec mężatki. Ale Colin Montgomery wyglądał na człowieka poczciwego i dobrego. Nie mógłby knuć za jego plecami. Postanowił wycofać się, ale Colin właśnie otworzył oczy i uśmiechnął się.
-Witaj Colin jestem Adam…
-Wiem, pamiętam jesteś Adam Cartwright. Witaj.
-Jest …Meg... Margaret ? –na wszelki wypadek wolał nie używać zdrobnień jej imienia przed nim.
-Nie jest w mieście wróci za kilka godzin. – Colin nachylił się i zakaszlał słabo.
-Dobrze się czujesz? Wezwać lekarza? – Adam spojrzał zaniepokojony i poklepał go po plecach.
-To nic nie da. Pomóż mi, muszę się położyć. Taki dzień, raz gorszy raz lepszy.
Adam pomógł mu wstać a Colin wsparty na jego ramieniu doszedł do łóżka i położył się oddychając z trudem. Przymknął oczy. Adam przysunął sobie krzesło i usiadł patrząc z niepokojem na bladego mężczyznę.
-To serce nic nie poradzisz- uśmiechnął się blado spod półprzymkniętych oczu. - Co chcesz od Megan? Może pomogę?
-To sprawa…Adam przerwał w pół zdania.
Co miał powiedzieć mężowi Meg? … Że to sprawa osobista? A niby jak ma mu wytłumaczyć skąd osobiste sprawy u nich obojga?
Colin przyglądał się Adamowi z ciekawością. Wysoki, muskularny, ciemne włosy zarysowana szczęka. Prawdziwy mężczyzna, z tych, których nie można minąć na ulicy nie zwracając na nich uwagi. Nie wyglądał na drania. A jednak zachował się jak łotr, ostatni łotr.
-Dlaczego ją porzuciłeś…wtedy pięć lat temu? – zapytał świdrując go lazurowymi oczami.
Adamowi opadła szczęka drugi raz tego dnia.
Po pierwsze Colin wiedział. A po drugie już kolejny raz ktoś zarzuca mu oszczerstwo.
Zdumiony patrzył na Colina, zastanawiając się nad jego dość wyrozumiałym zachowaniem jak na męża.
Potem westchnął i zakaszlał nerwowo. Wstał i przeczesał dłonią włosy. Spojrzał w okno. Odwrócił i zerknął na Colina. Ten wciąż czekał na odpowiedź.
-Dlaczego miałbym ją porzucić? Kochałem ją. Dlaczego myślisz, że miałbym ją porzucić?
Colin wskazał na szufladę nocnego stolika i gestem poprosił by Adam ją otworzył.
Adam otworzył szufladę i patrzył przez chwilę zaskoczony nim wyciągnął list.
Chwilę później wyciągnął list z kieszeni spodni, ten od Meg. Trzymał w ręku oba. Te same koperty, ten sam charakter pisma. Otworzył swój rzekomo od Meg i podał Colinowi.
Sam czytał list, który rzekomo on-Adam miał napisać do Meg. Czytał z przerażeniem i niedowierzaniem. Treść niemal identyczna jak w jego liście od Megan. Ktokolwiek napisał te listy nawet nie zmienił treści, tylko imiona.
Pokrótce autor każdego z listów informował drugą stronę o zerwaniu zaręczyn i wyjeździe do Europy. Kto i po co? Kto chciał zniszczyć ich uczucie? Kto?
Adam spojrzał na Colina, który uśmiechał się blado.
-Cieszę się wiesz Adam?
-Co? Z czego?
-Że jednak nie jesteś łotrem.
**********************
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Śro 14:35, 29 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:54, 29 Sty 2014 Temat postu: Walcząc o szczeście |
|
|
Ciekawe ,kto wymyślił taką intrygę ,by rozdzielić Adama i Meg ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 13:29, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Ktoś uknuł intrygę ... tylko po co? Czyżby jakaś baba polowała już wtedy na Adama? Albo zemsta? Aga! nie trzymaj nas w niepewności i ... dalej proszę ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:36, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina droga koleżanko...ja też chętnie bym coś poczytała a Ty bimbasz ostatnio .... spoko w głowie sceny są, ale nie mogę się machnąć bo się kiszka zrobi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:10, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Ja nie bimbam, ja czytam fanfiki ... dokładnie, żeby nie było ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 15:44, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
rozbawiłaś mnie stenie nawet teraz jeszcze się śmieję wzięło mnie na dramat, ale krótko będzie ze trzy fragmenty i wrócę wyciągnąć z celi Zosię i Domi jakoś nie mogło być za długo zabawnie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kola
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:44, 29 Sty 2014 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kola dnia Nie 17:52, 23 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|