Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trafiła kosa na kamień...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:40, 23 Gru 2013    Temat postu:

-Mam problem- Laura pozwoliła Adamowi ściągnąć płaszcz robiąc obrót o sto osiemdziesiąt stopni. – Adam cały Ty, kiedy się spieszysz…krzywo zapiąłeś…pozwól…
Laura zapięła guzik, poprawiając przy okazji kołnierzyk i przejeżdżając dłońmi po ramionach Adama jakby strzepując niewidzialny pyłek.
-Cieszę się, że Cię widzę – wspięła się na palce i cmoknęła go w policzek.
On stał ciągle z płaszczem w rękach niezdecydowany myśląc o adrenalinie, która jeszcze krążyła w jego ciele i zaskoczony dość swobodnym zachowaniem byłej dziewczyny. W sumie nie robiła nic złego ale…

Patrycja ubrana pospiesznie stała w progu sypialni i obserwowała, tę jej zdaniem, dość intymną chwilę. Poczuła lekkie ukłucie zazdrości. Wiedziała, że Laura spotykała się z Adamem prawie rok. To dłużej niż gdyby policzyć małżeństwo i znajomość Adama i Patrycji od samego początku.
Nie licząc wyjętych kilkunastu tygodni z ich życiorysu. Wynik dość mizerny. I jej uroda.
Nawet w worku po kartoflach Laura wyglądałaby zjawiskowo. Mężczyźni lubili ten typ kobiety.
Drobna blondynka o błękitnych oczach, długich rzęsach i wyglądzie zagubionej bezbronnej istoty.
I ten cholerny zniewalający uśmiech. I głosik działający na mężczyzn jak lep na muchy.

W Patrycji wzbierała złość pomieszana z niepewnością.
Ona blada, w ciąży, rozdrażniona, emocjonalnie na obu biegunach, ciągle nie potrafiąca uwierzyć w swoje atuty.
A Adam? Adam stoi tam i gapi się w nią jak sroka w gnat.
O czym sobie myśli patrząc na umalowaną, wyperfumowaną, wystrojoną byłą ale jednak dziewczynę.
Przecież planowali ślub. Adam budował dla niej dom. Patrycja nie wiedziała za bardzo co robić.
Ale kiedy Laura dotknęła policzka Adama ścierając szminkę i mówiąc coś o jego dwudniowym zaroście Patrycję o mało szlag nie trafił.

Mimo, że serce waliło jej jak młotem a ręce trzęsły jej się niemiłosiernie, podeszła dziarskim krokiem do Adama i objęła go w pasie.
-Witaj Lauro – spojrzała na nią, wolną ręką dopinając, wymownie, górny guzik swojej sukni – W czym możemy Ci pomóc?

Laura zmieszała się dość zdecydowaną postawą Patrycji.
Nie była głupia, wiedziała co robili zanim weszła.
A ciocia Lil twierdziła, że łatwo pójdzie. Że Patrycja rozbita, w depresji. Liczyła, że owinie sobie Adama wokół palca.
A ten co? Stoi boso, rozczochrany, w zapiętej w pośpiechu koszuli i teraz jeszcze obejmuje ją czule w najlepsze.
To ona Laura powinna być obejmowana. Fakt, porzuciła Adama ale to był błąd teraz to widziała.
Będzie gorzej niż myślała.

-Och to takie nasze sprawy. Adam kiedyś pomagał mi inwestować pieniądze i chciałam się go poradzić. Wiesz, że on ma głowę na karku, a ja kompletnie nie rozumiem tego bankowego języka - spojrzała na Adama trzepocząc filuternie rzęsami.

-To już w Wirginia City nie ma kogo zapytać o inwestycje? Poza tym Adama sprawy to również moje sprawy. – ostro spojrzała na Laurę – zresztą nie tylko Adam zna się na inwestycjach - Ja również mogę Ci pomóc wyjaśnić zawiłości prawne.
-Ty? – zaskoczonej Laurze zrzedła nieco mina – Znasz się na tym?
-Oczywiście mój ojciec był prawnikiem. W końcu i ja pojęłam zawiłości prawniczego żargonu. Pokaż te papiery Lauro – Patrycja wyciągnęła rękę – A ty Adam zaparz nam kawy proszę.

Adam poszedł do kuchni pogwizdując pod nosem z leciutkim półuśmiechem.
Dawno nie widział tak przebojowej żony. Kochana Patrycja z lekko zadartym nosem.
Adam uśmiechnął się wnosząc tacę.

-Dziewczyny zostawiam Was idę nakarmić konie. –Adam ubrał się i wyszedł.
-Wiesz Patrycjo dobrze wyglądasz, szybko doszłaś do siebie.
-Dziękuję.
-A między Wami już wszystko w porządku?
-Nie rozumiem… o co pytasz? - Patrycja zmarszczyła brwi.
-Och wiesz Adam trochę mi mówił o waszych problemach, w końcu nadal jesteśmy przyjaciółmi…
-Kiedy z nim rozmawiałaś?
-Cały czas z nim rozmawiam. Adam odwiedził mnie kilka razy a może kilkanaście? Martwił się o Ciebie. Nie byłaś sobą, nieobecna, oziębła, oschła, albo odwrotnie drażliwa….
-Adam Ci o tym wszystkim mówił???- Patrycja nie mogła uwierzyć.
-No tak zwierzał mi się…
-Z czego dokładnie zwierzał Ci się mój mąż? – zaskoczona Patrycja zbladła.
-No wiesz ze wszystkiego. Byliśmy w końcu ze sobą rok. Nie mamy przed sobą tajemnic. Adam jest młodym mężczyzną, ma swoje potrzeby – paplała jak nakręcona widząc coraz bledszą Patrycję. – W końcu biorąc ślub nie zakłada się samych problemów od początku. Znam mężczyzn. Oni zawsze chcą mieć tylko z górki. A cóż Adam z Tobą lekko nie miał zwłaszcza ostatnie tygodnie. Znam Adama chyba nawet lepiej niż Ty Patrycjo. W końcu byliśmy ze sobą przecież blisko. Bardzo blisko.

-Nie wierzę w to co mówisz – odezwały się resztki rozsądku w głowie Patrycji- on nie mógłby, nie mógłby…
-To niby skąd wiem, że Wy…odkąd wróciliście …do niczego między wami nie doszło … Laura udawała zawstydzoną.
-On …wiesz kiedy się spotykaliśmy był zawsze taki nienasycony….- tu Laura zaśmiała się lekko – a mężczyźni mają swoje potrzeby.

Laura uznała, że warto przemilczeć informacje iż ciocia Lill ma doskonały słuch i co nieco podsłuchała pod gabinetem doktora Martina, który rozmawiał z Adamem kilka razy.

Patrycja straciła resztki wiary w siebie, właśnie została obnażona z godności. Jej własny mąż zwierzał się byłej narzeczonej i Bóg wie co jeszcze robili. Zrobiło jej się niedobrze.

-Wybacz ale muszę się położyć. Nie czuję się najlepiej.
-Pomogę Ci
-Nie sama trafię.

**********************

-Gdzie Patrycja? – zapytał Adam widząc Laurę gotową do drogi.
-Położyła się. Pomożesz mi wsiąść do bryczki?
Kiedy była przy bryczce odwróciła się nagle i pocałowała Adama w usta.
-Przepraszam chciałam w policzek. Do zobaczenia Adamie dziękuję za pomoc. – objęła go za szyję tym razem pocałowała w policzek, a on mimowolnie objął ją w pasie. Dla niego był to zwykły przyjacielski uścisk.

Dla Patrycji, która wszystko widziała, może też by był… Gdyby nie usłyszała wszystkiego przed.
-Kochanie –Adam wszedł do sypialni – na czym skończyliśmy….
I wtedy dostał w twarz.
-Zejdź mi z oczu nienawidzę Cię – Patrycja cedziła wolno słowa. – Słyszysz? Jak mogłeś mi to zrobić?
-O co chodzi? Paty…co ja …
-Byłeś u Laury w ostatnich dniach?
-Co to ma do rzeczy?
-Byłeś? To chyba proste pytanie? Byłeś?
-Byłem i co z tego. Prosiła o przewiezienie zakupów z miasta.
-Raz? W ciągu miesiąca byłeś raz? Dwa? Ile Adam?
-Kilka – Adam wzruszył ramionami i westchnął – I to Cię tak zirytowało? To już nie można odwiedzić przyjaciółki?
Wtedy dostał drugi raz. Nie spodziewał się. Patrzył zaskoczony pocierając policzek. Nic nie rozumiał.
-Powiesz o co chodzi, czy będziesz mnie tak okładać do jutra? – Adam złapał Patrycję za nadgarstek.
Patrycja popatrzyła na niego z mieszaniną bólu i pogardy.
Duma nie pozwalała jej wydusić słowa. Przymknęła oczy. Zablokowała się. Kiedy zobaczył spływającą łzę po jej policzku próbował ją przytulić.
Ale Patrycja stała sztywna jak kołek. Wiedział, że to nie ma sensu ale czuł, że ma związek z Laurą.
Złapał ją za podbródek i zmusił by spojrzała mu w oczy.
-Co niby zrobiłem?
-Rozmawiałeś z nią o….o…
-No wyduś to z siebie – irytacja Adama sięgnęła zenitu. – O czym niby miałem z nią rozmawiać?
-O naszych intymnych sprawach – dokończyła szeptem zamykając oczy.

Adama zatkało, a kiedy usłyszał pukanie do drzwi, miał nadzieję, że to Laura.
„Już ja sobie z nią porozmawiam „ - Zbiegł szybko i otworzył.
-Hoss? Angella ? Dobrze Was widzieć. Zostańcie z Patrycją muszę zobaczyć się z Laurą.
Oniemiały Hoss nawet nie zdążył zareagować. Angella poszła do Patrycji.
-Cześć Paty? Po co Adam pojechał do Laury? Co się stało?
Patrycja schowała się w ramionach przyjaciółki i rozpłakała na dobre.

************************

-A to żmija!!! Nie wierzę w ani jedno jej słowo! To niemożliwe Patrycjo! Znasz Adama, wiesz jaki jest, to Twój mąż na Boga! Myśl rozsądnie! Nawet ja nie wierzę, że Adam mógłby to zrobić. Hoss??…- Angella spojrzała na przyszłego męża.
„Mógłbyś mnie wesprzeć?” – zdawały się mówić jej oczy.

-Zgadzam się – Hoss uznał za słuszne wtrącić się. – W końcu to mój brat i znam go najdłużej…Adam czasami bywa przemądrzały i wyniosły, ale nie jest gadułą, w życiu nie zrobił by czegoś takiego. Przysięgam – Hoss dla podkreślenia wago słów wyciągnął dwa palce do góry….-Bywa nadęty i złośliwy …ale tylko w stosunku do mnie i Joe…ale nie gadatliwy…nigdy ….Jest bardzo dyskretny, czasami nas doprowadza tym do szału. - Hoss uznał odpowiedź za wyczerpującą.

Patrycja spojrzała na Hossa niepewnie. Właściwie to prawda. Adam był zaskoczony więc może… Czyżby dała wpuścić się w maliny?

-No ale skąd Laura to wszystko wie? Wszystko, najdrobniejsze szczegóły… - Patrycja nie chciała wtajemniczać Hossa aż tak drobiazgowo w te sprawy.
-Nie wiem ale się dowiem – Angella była bojowo nastawiona – Kiedy wróci Adam –pojadę porozmawiać sobie z drogą Laurą.
-A gdzie Joe i Katie? Mieli przywieźć choinkę dla was. Jest .. pomogę mu – Hoss patrzył przez okno jak jego chudziutki brat mocuje się ze sporym drzewkiem. – A wy sobie poplotkujcie.

*************************

Adam wracał wściekły. Niczego nie dowiedział się.
Laura robiła swoje słodkie oczy, niewinną minę, a do tego Peggy szalała z radości na jego widok.
Cóż spojrzał na Laurę groźnie i pożegnał sowami „ Jeszcze porozmawiamy”.
Westchnął ciężko. Nie będzie lekko. Kolejna kłótnia z Patrycją, albo ciche dni.

Kiedy wszedł do domu, Patrycja, Katie i Angella rozbawione patrzyły na Joe i Hossa walczących z choinką. Był mile zaskoczony tą sytuacją.

-Adam pomóż nam – Joe stał na stołku i ponaglał brata- w końcu to twoja choinka.
-Właśnie nie stój tak – dodał Hoss stojący na drabinie– podaj mi te łańcuchy.

Adam podszedł do braci i zaczął podawać im ozdoby.
Joe spojrzał na Hossa. Wzrokiem wskazał na maleńkie kawałeczki waty. Hoss spuścił kawałeczek na głowę Adama.
Joe drugi. Dziewczyny parsknęły śmiechem.
Adam spojrzał na nie podejrzanie.
-Dobrze wam idzie chłopcy – zaśmiała się Katie.
-Pracujcie dalej – Angella dusiła się ze śmiechu widząc kolejny szybujący okruszek waty lądujący zgrabnie na głowie Adama.
-Patrycjo co Cię tak bawi? – spojrzał na żonę, która zasłoniła usta dłonią.
-Nic…-parsknęła i nie była w stanie powiedzieć nic więcej. Zwłaszcza, że Joe dorzucił co nie co na kruczoczarną czuprynę jej męża.

******************************

-Dowiem się co Was tak wszystkich bawiło cały wieczór?- Adam odwrócił się do żony zamykając drzwi za resztą.
-Chodź zlituję się nad Tobą– wzięła go za rękę i zaprowadziła do lustra w sypialni.
-Moi durni bracia. -zaczął pozbywać się waty kręcąc głową – Co roku mi to robią….I ty przeciwko mnie Patrycjo?
Odwrócił się i spojrzał na nią czule. Złapał w pasie i przyciągnął delikatnie.
-Jeszcze jeden –Patrycja zmierzwiła mu dłonią włosy.
-Powiesz mi o co poszło z Laurą?
-Jutro – Patrycja wysunęła się z ramion Adama i usiadła na łóżku gładząc po brzuszku. – To był ciężki dzień, nie mam ochoty na rozmowy ...o niej.
-Dobrze się czujesz?
-Tak, dobrze….chodź do mnie – Patrycja wyciągnęła rękę. Położyła się na plecy. Zanim Adam dotarł ustami do jej ust, przyłożył ucho do brzuszka Patrycji. Patrycja zanurzyła dłoń we włosach męża.
-Hej, tam chłopcze, mówi tata, idź spać, zajmę się mamą- Adam cmoknął brzuszek i spojrzał namiętnie na Patrycję.
-A co jeśli to dziewczynka?
-Będziemy starać się o synka….
-A jeśli….
.-….do skutku- Adam przywarł delikatnie ciałem do Patrycji i namiętnie pocałował.

******************
Następnego ranka.
-Kogo znowu licho niesie? – Adam otworzył drzwi.
-Angello na Boga co Ci się stało – Adam przyglądał się podrapanemu policzkowi dziewczyny.
-Nic. Ja tylko na chwilę do Patrycji. Zaraz wracam.
-Wejdziesz Hoss? – Adam zwrócił się do brata siedzącego w bryczce.
-Nie my tylko na chwilę.
-Co się stało? – spytał unosząc nieznacznie brwi.
-Angella rozmawiała ….z Laurą.
-Rozmawiała? Widziałeś jak….rozmawiały?
-Nie, wolałem zostać na mrozie. Nie wchodzi się między szarpiące się kobiety. Ale powiem Ci, że Laura musi zaopatrzyć się w nową zastawę. – dodał rozbawiony Hoss.- Tylko…może niech ktoś inny pomoże jej w zakupach- Hoss spojrzał na brata dość wnikliwie….jak na Hossa.
-No, to pa Adam – Angella wsiadła do bryczki, cmoknęła Hossa w policzek i pomachała do zaskoczonego Adama.
-Nigdy nie próbuj jej wkurzyć – zdążył powiedzieć, rozbawiony Hoss, na odchodnym nim zniknęli za zakrętem.

Adam zamknął drzwi. Może wreszcie się dowie o co poszło z Laurą.
-Co znowu? – Adam westchnął zawracając w kierunku drzwi. Kiedy otworzył drzwi ostatnią rzeczą jaką zobaczył zanim stracił przytomność był cios kolbą dubeltówki wymierzony prosto w jego twarz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 15:07, 23 Gru 2013, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:55, 23 Gru 2013    Temat postu: Trafiła kosa na kamień

Kto do Adasia strzela z dubeltówki ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:22, 23 Gru 2013    Temat postu:

Adasiowi ktoś przyłożył kolbą dubeltówki ... o strzelaniu z niej nie czytałam ... musiało zaboleć Sad ... Nasza koleżanka nie rezygnuje z dręczenia Adasia na wszelkie sposoby ... KTO mu przyłożył? Kiedy ciąg dalszy?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 12:58, 23 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:28, 23 Gru 2013    Temat postu:

Naprawdę chciałam zakończyć w ... łóżku Rolling Eyes ale ...paluszki mnie ....
Confused


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 16:25, 23 Gru 2013    Temat postu:

Ewentualnie Adam zakończyć może w łóżku. W końcu powinno się go gdzieś położyć. Jak stracił przytomność...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:55, 23 Gru 2013    Temat postu:

Aga, widzę, że dopadła Cię prawdziwa wena. Cóż za długi fragment! Bardzo interesujący.
Laura, jak zawsze pojawia się w najciekawszych momentach. I zawsze wie, co zrobić, aby namieszać. Dzielnie sekunduje jej cioteczka. Evil or Very Mad Wyobraziłam sobie, jak podsłuchuje pod oknem doktora, przyczajona, z tymi wytrzeszczonymi oczyma.
Angella - super. Skoro ma podrapaną twarz, to musiało być ostro. Ciekawa jestem, jak wygląda buźka Laury. Mam nadzieję, że znacznie gorzej.
Fragment, który mnie najbardziej rozbawił, to wypowiedź Laury: "-On …wiesz kiedy się spotykaliśmy był zawsze taki nienasycony….- tu Laura zaśmiała się lekko – a mężczyźni mają swoje potrzeby". Po prostu konałam ze śmiechu. Adam pałający żądzą do Laury! Boskie! Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:40, 23 Gru 2013    Temat postu:

Mada napisał:
"-On …wiesz kiedy się spotykaliśmy był zawsze taki nienasycony….- tu Laura zaśmiała się lekko – a mężczyźni mają swoje potrzeby". Po prostu konałam ze śmiechu. Adam pałający żądzą do Laury! Boskie! Laughing


..załóżmy, że mogło się tak zdarzyć w... alternatywnej rzeczywistości Cool...
chciałam świątecznie zakończyć, ale za dobrze ostatnie fragmenty się kończyły i mnie poniosło....


Niestety "E" teściowa będzie dwa dni Confused więc to co w głowie hula... (olaboga co tam hula, żebyście wiedziały ) musi poczekać :Cool


Senszen Adaś skończy co najwyżej na podłodze, chyba nie dane mu będzie w lepszych warunkach spędzić jakiś czas Confused


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 17:42, 23 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:57, 23 Gru 2013    Temat postu:

Aga napisał:
..załóżmy, że mogło się tak zdarzyć w... alternatywnej rzeczywistości Cool...

Wolę myśleć, że nawet w alternatywnej rzeczywistości nie jest to możliwe. Według mnie, Laura nakłamała Patrycji, aby ją zdenerwować. Koniec i kropka. Exclamation


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 18:38, 23 Gru 2013    Temat postu:

Na podłodze, przy otwartych drzwiach? Zgroza... Biedak oprócz wstrząsu mózgu gotów nabawić się zapalenia płuc.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:45, 23 Gru 2013    Temat postu:

Czyżby kolejna fanka dręcząca biednego Adasia?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:03, 23 Gru 2013    Temat postu:

a tam zaraz przy otwartych drzwiach Confused ...przy zamkniętych Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 22:52, 23 Gru 2013    Temat postu:

Ktoś przyłożył my kolbą dubeltówki i następnie starannie zamknął drzwi?
Dobrze wychowani są ci włamywacze i porywacze:-)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 2:30, 24 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:38, 25 Gru 2013    Temat postu:

Zaraz tam porywacze.... Zimno, glodno, to się wprosili... Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:41, 26 Gru 2013    Temat postu:

Patrycja weszła do salonu. Adam leżał na podłodze. Szczupły blondyn sadzał na sofie rannego w nogę bruneta.
-Adam ! – Patrycja przyklęknęła przy krwawiącym mężu.
-Ktoś tu jeszcze jest?- blondyn błyskawicznie poderwał ją za ramię i nerwowo rozglądał dokoła.
-Nie tylko my. Czego chcecie?
-Najpierw pomocy. Mój towarzysz jest ranny. Bandaże, whisky. Co z nim? - Blondyn zwrócił się do rannego, wskazując rewolwerem na Adama.
-Nie! – Patrycja przyklęknęła przy mężu – Jeśli coś mu zrobicie….przysięgam nie pomogę Wam….tu się kręcą ludzie….jeśli chcecie tu zostać, jestem Wam potrzebna, ale tylko jeśli on będzie żył. Jeśli nie …możecie mnie zabić…nie pomogę wam - Patrycja zdecydowanie spojrzała na blondyna, choć serce omal nie wyskoczyło jej ze strachu.
-Zwiąż go – machnął ręką ranny – a Ty opatrz mi ranę.

Patrycja pocięła biały kawałek prześcieradła na pasy, zdezynfekowała i opatrzyła łydkę rannego. Brunet wypił sporo whisky ale nic dziwnego, jakikolwiek to było zwierzę, ślady pazurów ciągnęły się przez całą łydkę i były bardzo głębokie.
Cały czas zerkała na Adama, który siedział oparty o ścianę, ze związanymi nogami i nadgarstkami. Krew ściekała mu zalewając koszulę. Rana była gdzieś we włosach nad skronią.
-Idę opatrzyć męża.
-Masz pięć minut potem zrób nam coś do żarcia.
Patrycja patrzyła na półprzytomnego Adama. Serce waliło jej jak młotem, palce trzęsły niemiłosiernie. W głowie kłębiły się pytania. Wzięła poduszkę i koc. Wink To wszystko co mogła zrobić dla Adama w tej chwili.

Przygotowując posiłek próbowała wyłowić sens rozmowy obcych. Wynikało z niej, że byli umówieni z kimś za kilka dni. Śnieg i mróz oraz rana mogły pokrzyżować ich plany. Kim byli? Patrycja nie wiedziała ale nie zamierzała pytać. Weszła do salonu z tacą i postawiła na stoliku.
-Zaraz – blondyn poderwał się widząc, że kieruje się do Adama – dokąd to?
-Do męża.
-Najpierw sprawdzimy czy niczego nie przemycasz – Blondyn przesunął dłońmi wzdłuż jej ciała pod pachami do pasa, po biodrach, przeszukał kieszenie sukni. Zrobił to dość wolno z uśmiechem na twarzy.
-Możesz iść – zarechotał i zaczął jeść.

Potem ja związali i poszli spać. Siedziała obok leżącego Adama. Po dwóch godzinach odzyskał na chwilę przytomność by po chwili znowu ją stracić. Potem zasnęła.
-Hej wstawaj ! – blondyn rozwiązywał jej ręce i nogi – Opatrz kolegę i zrób coś do żarcia.
Patrycja rozmasowując nadgarstki spojrzała w okno, chyba wieczór, a więc minęło siedem może osiem godzin. Adam nadal się nie ruszał ale oddychał równo i mocno. Zrobiła kolację i opatrzyła rannego. Blondyn ponownie ja obszukał i pozwolił usiąść obok Adama.

Noc minęła a poranek przyniósł jedyną dobrą rzecz. Adam ocknął się i usiadł opierając o ścianę. Spojrzał na Blondyna rozwiązującego Patrycję. W głowie mu szumiało, ból rozsadzał czaszkę, zbierało mu się na mdłości.
Patrycja wstała uśmiechnęła się blado do Adama i podeszła do rannego w milczeniu. Opatrzenie rany, kuchnia, śniadanie, jak w zegarku. bez słów jakby robiła to cały czas. Przeszukanie.

Adam patrzył na Blondyna jak powoli przesuwa ręce po ciele Patrycji z tym swoim obleśnym uśmiechem. Adam zacisnął szczęki, mięśnie zadrgały mu nerwowo. Patrzył na Patrycję, która zamknęła oczy poddając się tym zabiegom bez szemrania. Zrozumiał, że to nie pierwszy raz. Nie chciał się odzywać, żeby nie prowokować Blondyna ale miał ochotę udusić go gołymi rękoma.
-Mogę rozwiązać mężowi ręce na pięć minut?- popatrzyła na rannego. - Chcę dać mężowi śniadanie, proszę. Widziała, że to on tu rządził nazwała ich w myślach Blondynem i Rannym ponieważ nie używali imion.
-Pięć minut…- Ranny zerknął na Blondyna i opadł osłabiony na sofę.

Adam przez chwilę masował nadgarstki. Dotknął palcami rany na głowie. Syknął z bólu. Objął siedzącą obok Patrycję ramieniem, pocałował w skroń i szepnął do ucha:
-Jak tylko będziesz mogła uciekaj. W kuchni w spiżarni jest wyjście, musisz tylko….
-Nie, Adam nie…
-Zrób to, a potem biegnij….
-Nie, do waszego domu jest dziesięć mil, nie dam rady….a poza tym…. Oni zabiją Cię jak tylko odkryją moją ucieczkę.
-Zrób to Paty dla mnie, dla naszego dziecka.- Adam wiedział, że szanse na zewnątrz są małe ale większe niż tu.
-Wyjdziemy stąd razem, albo…..-nie musiała Kończyć, oboje wiedzieli co miała na myśli.
-Koniec tego dobrego – Blondyn związał Adamowi nadgarstki.
Patrycja pozbierała naczynia i poszła do kuchni. Sprzątając i szykując obiad rozważała ich beznadziejną sytuację. Adam ranny i w większości czasu związany. „Ranny”, na którego mogła liczyć słabł od gorączki,
Blondyn, obleśny typ powstrzymywał się przed towarzyszem, słuchał go, jeszcze.
Sprawdzał ją za każdym razem kiedy wracała z kuchni. Ale kiedy była w salonie i szła do Adama już nie. Więc? Musi przemycić coś do salonu, ukryć gdzieś, a po przeszukaniu schować do kieszeni i uwolnić Adama. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Weszła do salonu i podeszła do stołu z talerzami. Zerknęła na intruzów zagłębionych w rozmowie. Nie patrzyli na nią. Zerknęła na Adama i ponownie na nich. Adam patrzył na nią wnikliwie, czuł, że Patrycja coś kombinuje. Mijając misę z jabłkami sięgnęła do kieszonki i dyskretnie wsunęła coś między jabłka. Adam zerknął na obcych, a następnie na Patrycję. Odczuł ulgę, przymknął oczy i cicho westchnął.
Cokolwiek tam schowała nie zauważyli jej. Dzięki Bogu.

Wieczorem Patrycja opatrzyła zmieniła bandaże Rannemu i podała kolację. Następnie wzięła kanapki i powiedziała, że idzie do Adama.

Blondyn wstał i obszukał ją, powoli … tym razem patrząc bezczelnie Adamowi prosto w oczy. Adam gotował się w środku, a jego nienawistne spojrzenie mówiło co ma ochotę z nim zrobić. Patrycja wzięła talerz z kanapkami i mijając, stolik na którym stała misa z jabłkami, wyciągnęła nożyk i wsadziła do kieszeni sukni. Nożyk był mały ale taki miał być, mały żeby mógł zmieścić się w dłoniach Adama.

Kiedy do niego podchodziła usłyszeli pukanie do drzwi. Patrycja zamarła w pół kroku, spojrzała na Adama.
Blondyn błyskawicznie doskoczył do Adama i przyłożył mu rewolwer do skroni. Głową wskazał Patrycji na drzwi. Wiedziała co ma robić. Ubrała płaszcz i stanęła w progu.
-Część Patrycjo. Byłem w mieście mam dla Was pocztę. Spieszę się do Katie. Trzymaj.
-Witaj Joe – z trudem odezwała się.
Kiedy Joe podawał jej listy, cofnęła rękę i wszystkie upadły
-Cholera – Joe kucnął i zaczął je zbierać. Patrycja również.
-Adam jest zakładnikiem, obserwują nas. – powiedziała ledwo wydobywając głos. Bardzo cicho.
Joe nawet nie zareagował. Chyba jej nie usłyszał. Zebrał listy i podał je Patrycji. Patrycja nie była już w stanie powtórzyć pytania. Czuła, że ostatnia deska ratunku właśnie przepada.
Jeden z listów upadł ponownie na ziemię. Tym razem to Joe go upuścił. Schylił się i spytał krótko:
-Ilu?
-Dwóch – szepnęła i zacisnęła powieki. Z radości bała się ruszyć. Joe wstał, wsadził jej listy do ręki i lekko ją uścisnął.
-Pozdrów Adama Patrycjo jak mówiłem, spieszę się.- powiedział nieco głośniej niż powinien i odjechał.

Patrycja weszła, zamknęła drzwi. Ściągnęła płaszcz odwróciła się i wpadła wprost w ramiona Blondyna.
-Ogrzeję Cię kotku.- Blondyn zamknął ramiona w żelaznym uścisku.
-Puść! – Patrycja próbowała bezskutecznie się wyrwać.
Blondyn puścił, ale nie dlatego, że chciał. Adam, tak szybko na ile pozwoliły mu więzy ,wstał i zarzucił ręce jak pętle na szyję Blondyna. Ten ciężarem swego ciała padł na ziemię przygniatając Adama. Następnie łokciem walnął go w żebra i uwolnił się. Wyciągnął rewolwer.
-Dość tego idioto – Ranny stanowczym głosem zażegnał groźną sytuację. – Daj mi whisky. Boli jak cholera. Chyba wdało się zakażenie. A ty – zwrócił się do Patrycji- Idź po jakieś bandaże.
Patrycja wstała podeszła do Adama. Szybko wsunęła mu w dłonie nożyk. Ich spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy. Mimo iż chciała ukryć przerażenie nie bardzo jej się udało. Adama coś ścisnęło w żołądku. Uśmiechnął się delikatnie dodając jej otuchy. Choć tyle mógł zrobić. Na razie. Niewiele.

Blondyn niechętnie podszedł do Rannego i podał mu butelkę.
Wzrokiem odprowadzał Patrycję po schodach. Whisky i gorączka zrobiły swoje. Ranny opadł na sofę i przysnął.
Blondyn odczekał chwilę, spojrzała na Adama i powoli skierował się ku schodom. Adam zamarł, a dreszcz przerażenia przeszedł mu po plecach. Kiedy Blondyn zniknął mu z oczu, zaczął rozcinać więzy.
Z trudem radził sobie z więzami. Nożyk mały, liny grube…

****************************

Patrycja wyciągnęła prześcieradło i cięła pasy na bandaże. Usłyszała skrzypnięcie drzwi. Odwróciła się z nożyczkami w ręku.
-Witaj słonko – Blondyn uśmiechał się złowieszczo
Patrycja spojrzała na nożyczki. Małe, za małe.
-Zrobimy tak – powiedział robiąc mały krok w kierunku kobiety- Odłożysz te nożyczki i będziesz bardzo, ale to bardzo cicho.
Kolejny krok.
- Chcesz żeby Twój mąż słuchał jak walczysz i przegrywasz? Chcesz, żeby wiedział co się tu wydarzy?

***************************


Adam uwolnił ręce. Szybko zaczął masować obolałe nadgarstki by po chwili przeciąć liny na kostkach. Z trudem opanował zawroty i mdłości. Przesuwając się wzdłuż ściany doszedł do szuflady i cicho wyciągnął rewolwer. Zatoczył się próbując chwycić poręcz. Ból rozsadzał mu czaszkę. Zaczął iść po schodach analizując sytuację. W walce wręcz z Blondynem nie ma szans, będzie musiał strzelić. A to obudzi tego na sofie. Zbliżył się do drzwi sypialni. Odbezpieczył broń. Uchylił drzwi. Usłyszał głosy:
-Więc jeśli nie chcesz by Twój mężuś miał wyrzuty sumienia do końca życia odłóż nożyczki, to potrwa tylko kilka minut.
Adam zobaczył bladą Patrycję odkładającą nożyczki. Otworzył drzwi najciszej jak mógł walcząc z osłabieniem jakie zaczęło go ogarniać. .
-Grzeczna dziewczynka – Blondyn zarechotał i podszedł kolejny krok. Dźwięk brzęczącej klamry rozpinanego paska brzmiał w uszach Patrycji jak huk armaty.
Drzwi skrzypnęły. Blondyn odwrócił się gwałtownie i wyciągnął rewolwer. Padł strzał.


****************************


Blondyn osunął się martwy na ziemię. Patrycja podbiegła do Adama, który z trudem utrzymywał równowagę.
-Paty weź broń.
Wtedy usłyszeli drugi strzał i wołanie z dołu.
-Adam!? Patrycjo?!
-Tutaj Joe! – krzyknął Adam.
Oboje usłyszeli biegnącego Joe. Jeden rzut oka wystarczył. Wziął Adama za ramię i pomógł mu z Patrycją dojść do łóżka. Położyli go. Joe sprawdził Blondyna. Nie żył.
-A tamten? –spytał Adam.
-Nie żyje.
Adam przymknął oczy. Patrycja objęła za szyję Joe.
-Dziękuję, dziękuję. – szeptała jak zaklęcie.


***********************

Cztery miesiące później.
-Adam czy Ty się chociaż denerwujesz? – Joe zwrócił się do brata patrzącego w okno ze skrzyżowanymi rękoma na piersi.
Hoss i Joe chodzili pod drzwiami ich sypialni tam i z powrotem.
-Oczywiście, w końcu moja żona rodzi.
-A nie wyglądasz- dorzucił, śmiejąc się Hoss- To ja wydeptałem ścieżkę pod waszymi drzwiami.
-Chłopcy – Ben podszedł do Adama i położył mu rękę na ramieniu. – Dajcie mu spokój.

Ben znał swojego najstarszego syna zbyt dobrze. Czuł pod palcami napięte mięśnie do granic wytrzymałości. Uśmiechnął się pod nosem.
Za chwilę zostanie dziadkiem. Pierwszy raz. Cudownie.
A Adam ojcem, też pierwszy raz. Nie ostatni, taką miał nadzieję.
Hoss i Angella planują w maju ślub. To już za miesiąc.
A Joe rano pytał czy kieszeń ojca wytrzyma w lecie kolejne wesele. Oczywiście, że tak. Nie takie rzeczy wytrzymywała ojcowska kieszeń.
Czy można chcieć więcej?
Ben poklepując ciepło zdenerwowanego syna nie wiedział, że chmury zbierają się szybciej niż myśli o wiele szybciej.

********

Kilkaset mil dalej. Dwóch mężczyzn cicho rozmawiało.
-Tym razem musi się udać. Pierwszy napad uznali za przypadek. Ale jeśli teraz coś pójdzie nie tak...
-Uda się.- odparł zdecydowanym głosem jeden z mężczyzn i wyprostował się - Tym razem się uda.


**********


-Jak go nazwiemy? - Patrycja patrzyła na Adama trzymającego zawiniątko. - Adam jak go nazwiemy?
-Hmm- Adam był zbyt wzruszony, żeby się odezwać, ale nie chciał okazywać emocji. Jest mężczyzną. Spojrzał na Patrycję z czułością i uśmiechnął się łobuzersko.
-Może być...okruszek?- podszedł z zawiniątkiem i usiadł obok. Pogładził Patrycję po policzku.
-Głuptas - roześmiała się Patrycja. - Nazwiemy go Adam, Adam junior, po jego wspaniałym tatusiu.


***********


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 10:37, 26 Gru 2013, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:59, 26 Gru 2013    Temat postu:

teraz jest całość fragmentu.... Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 19 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin