|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:12, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
najpierw niech Ewelina powyciera krew z monitora
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 15:16, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Można przetrzeć przy okazji i klawiaturę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 15:16, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:52, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
To opowiadanie jest niczym tragedia antyczna. Trupy, krew, fatum prześladujące bohaterów... Na szczęście Patrycja wydaje się w nie najgorszej formie. Zahartuje się dziewczyna w trudach i niebezpieczeństwach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:00, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
rozważam wpędzenie jej w delikatną traumę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:13, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Byle nie hibernację ... to szkodzi w takim stanie. Monitor przetarłam i czekam na ciąg dalszy ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:17, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
wycofanie to prawie jak hibernacja Ty mi zawsze jakiś pomysł podsuniesz....
teraz rozumiem co miała na myśli AMG
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 17:07, 16 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotrek
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 13 Gru 2013
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:07, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Widzę szaleństwo w oczach autorki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:15, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Ja się tego również obawiam ... żeby nie było jak w antycznej tragedii ... albo u Szekspira ... tylko sufler przeżył ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 22:19, 15 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotrek
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 13 Gru 2013
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:18, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
chyba fanki Adama nie mordują swoich idoli?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:34, 15 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
mordują...choć ja tylko tarmoszę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 10:13, 16 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Niezła jatka...pociecha w tym,że Hoss przeżył,a i Adama za bardzo nie skrzywdziłaś.Tylko Patrycja jest w teraz w gorszych tarapatach.Co dalej,Aguś?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:53, 19 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Dla Patrycji to było za wiele. Stała sparaliżowana patrząc na martwego Claytona. Jordan McGill przeszukiwał jego kieszenie w poszukiwaniu aktu zgony Williama, pieniędzy i wszystkiego co Claytonowi nie było już potrzebne.
Patrycja przymknęła oczy. Bezsilność, zmęczenie fizyczne i psychiczne ostatnich tygodni sprawiło, że nie była zdolna wykonać najmniejszego ruchu. Nawet nie pomyślała o broni leżącej w zasięgu jej rąk, nie pomyślała o próbie ucieczki. Zakręciło jej się w głowie. Usiadła na ziemi i ukryła twarz w dłoniach. Miała wrażenie, że śni, że to wszystko się nie wydarzyło. Martwy Will, powracający Will, podszywający się George, martwy George, Hoss, Adam co z nimi? Nie wiadomo. Za dużo tego wszystkiego, za dużo… to nie na jej nerwy. Czuła, że zbliża się do granicy, po przekroczeniu której nie będzie już odwrotu.
-Wstawaj, nie mamy całego dnia – Jordan bezceremonialnie chwycił ją za ramię. – Wsiadaj, jedziemy do najbliższego miasta.
McGill spodziewał się oporu, ale w oczach Patrycji nie dostrzegł żadnych emocji. Ani buntu, którego się spodziewał, ani strachu.
Nie przejął się tym specjalnie. Pomógł jej wsiąść na konia i ruszyli do Colorado.
**********************
Adam i Joe nie oszczędzali koni. Starali się nadrobić stracony czas. Myśli Adama krążyły wokół Patrycji. Niewiele rozmawiał z Joe podczas jazdy i na postojach. Przy prowizorycznym ognisku podczas kolacji siedział z nachmurzonym czołem, milczący. Nieobecnym wzrokiem patrzył w płomienie. Tylko zaciśnięte szczęki i drgające od czasu mięśnie policzków i szyi zdradzały ogromne napięcie, jakie towarzyszyło mu w ostatnich tygodniach.
Adama niepokoiło coś jeszcze. Patrycja. Nie wyglądała najlepiej. Blada, zmęczona, wyglądała jakby była na skraju załamania nerwowego. Wewnętrznie szalał z niepokoju, od czasu do czasu przeczesywał dłonią włosy jakby to miało pomóc uspokoić nerwy.
Joe obserwował brata. Znał go zbyt dobrze i wiedział, że to pozorny spokój. Mimo, że Adam nie okazywał emocji, widział, że Adam się zadręcza zaistniałą sytuacją. Kochał Patrycję jak nikogo dotąd, nosiła jego dziecko, to normalne, każdy by oszalał. Nie chciałby być w pobliżu Adama gdyby nie zdążyli na czas.
-Adam połóżmy się za parę godzin świt.
********************
-Adam tutaj – Joe pochylał się nad martwym Claytonem. Sprawdzał oznaki życia, ale krótki rzut oka wystarczył. Clayton nie żył od kilku godzin.
Joe spojrzał na brata z niepokojem. Zmarszczył brwi zastanawiając się co tu się mogło wydarzyć.
-Clayton oberwał w plecy, spójrz Joe, ten drugi …chyba Jordan …stał za Claytonem, nie spodziewał się niczego.
Bracia ponuro spojrzeli na siebie.
-Jedziemy.
************************
McGill miał plan. Dojadą do Colorado, wezmą ślub i to on teraz będzie miał akt małżeństwa. Pozbędzie się Patrycji. Była dla niego kulą u nogi. Opóźniała podróż, ciągle zmuszała go do postojów. Kilka razy omal nie spadła z konia. Niedobrze. Jedynie przeświadczenie o tym iż Hoss i Adam są ciężko ranni nie mącił jego spokoju o sprawił, że pozwolił sobie na częstsze przerwy.
*************************
-Spójrz Adam, są najwyżej pół godziny stąd. – teraz obaj pochylali się nad śladami - Co robimy? –Joe spojrzał wyczekująco na Adama.
-Ja jadę dalej, Ty Joe wyprzedzisz ich. Jordan nie spodziewa się dwóch. Weźmiemy ich w krzyżowy ogień. Dokładnie…– Adam zamyślił się na chwilę by policzyć w pamięci przybliżony czas - ….za czterdzieści pięć minut.
Joe dosiadł konia. Poprawiła kaburę. Spojrzał na starszego brata. W oczach obu widać było narastające napięcie. Joe skinął głową i ruszył.
-Uważaj na siebie Joe – powiedział Adam, ale młodszy brat na pewno już tego nie słyszał.
************************
Adam jechał na Sporcie a im bliżej był tym bardziej się niepokoił. Jego mięśnie były napięte do granic możliwości. Już tyle razy był tak blisko i za każdym razem coś szło nie tak. Czy tym razem będzie inaczej? Czy wreszcie zły los się odwróci. Czy będzie mógł wziąć swoją żonę bezpiecznie w ramiona i zapewnić ją o swojej miłości?
Kiedy wyczuł zapach dymu zsiadł z konia i dalej ruszył pieszo. Po kilkuset metrach przywiązał Sport’a do drzewa, bał się, żeby stukot kopyt, albo nie daj Bóg parsknięcie konia nie ostrzegło Jordana. Spojrzał na zegarek. Pięć minut. Adam nabrał powietrza i powoli wypuścił. Próbował się uspokoić. Tyle potrzebuje żeby dotrzeć do Patrycji. Pięć minut. Najważniejsze pięć minut. Najdłuższe pięć minut w jego życiu.
**********************
JOE
Dotarł od drugiej strony kilka minut wcześniej. Leżąc na ziemi ukryty w krzakach z rewolwerem w ręku obserwował Patrycję i Jordana. Siedzieli przy ognisku. Czekał na Adama. Miał pierwszy się ujawnić. Joe czekał w napięciu. Gdzie ten Adam? Spojrzał na zegarek…minuta. A więc zaraz się zacznie. Joe podniósł się i uklęknął na kolanie i poprawił broń. Pół minuty….
Dostrzegł Adama po przeciwnej stronie. Za chwilę się ujawni. Jeszcze kilka metrów. Joe wstał. Zrobił powoli krok do przodu. Trzask gałązki pękającej pod stopą Joe zabrzmiał w jego uszach jak huk armaty. Zamarł w pół kroku. Spojrzał na Jordana. Czy słyszał? Wygląda na to, że nie. A może jednak?
ADAM
Skradał się cicho jak kot. W zasięgu wzroku widział Patrycję i Jordana. Siedzieli obok siebie przy ognisku. Patrycja nieruchomo. Od dłuższego czasu trzymała kubek w dłoniach i patrzyła się przed siebie. Jordan leniwie popijał kawę. Jej zapach czuć było nawet tutaj. Czy Joe już dotarł? Czy będzie miał wsparcie? Do jego uszu dotarł jakiś cichy dźwięk. Co to było? Spojrzał na Jordana. Przestał pić kawę. Znieruchomiał. Ale czy dlatego, że kubek był pusty? Czy może coś go zaniepokoiło?
Adam nie czekał. Ruszył.
-Nie ruszaj się Jordan!!!
JORDAN
Siedział leniwie przy ognisku po raz setny planując kolejne etapy podróży. Wszystko musi pójść jak z płatka. Nic nie może popsuć jego zamiarów. Biorąc kolejny łyk usłyszał trzask. Nie ruszając się dyskretnie zlustrował otoczenie. Miał wrażenie, że dostrzegł kogoś po lewej stronie w krzakach. Wyczuł podstęp. Spojrzał na Patrycję. Nic nie słyszała. Jego ręka powoli zniżała się do kabury.
Ułamek sekundy wcześniej, zanim Adam krzyknął, Jordan błyskawicznie wstał zasłaniając się Patrycją. Lufa rewolweru była przy jej skroni zanim Adam skończył mówić jego imię.
- Co teraz? – Jordan cofał się w stronę skały. Czuł, że nie ma szans. Muszą zginąć.
- Wiesz, że nie uciekniesz Jordan. Nas jest dwóch. Jeden na pewno trafi.
-Zaryzykujesz jej życie? – Jordan próbował grać na zwłokę. –Zaryzykujesz?
- Nie wyjdziesz stąd żywy. Masz ostatnią szansę. Poddaj się. Więzienie albo życie. Wybieraj- Głos Adama był zdecydowany.
Jordan wiedział, że już go nie wypuszczą. W oczach Adama widział determinację. Drugi młodszy skradał się jak pantera gotowa do skoku. Musi zaryzykować. Do więzienia nie wróci.
Wymierzył błyskawicznie w Adama. Strzelił. Adam uchylił się, potknął i upadł. W tym samym momencie strzelił Joe. Zranił go w ramię ale to wystarczyło by odsłonił się nieznacznie. Jordan odwrócił się mierząc do młodszego brata. Joe strzelił drugi raz tym razem w pierś. Jordan upadł na plecy.
Joe podbiegł do Jordana. Na wszelki wypadek kopnął rewolwer na znaczną odległość. Pochylił się nad Jordanem. Nie żył. Joe wstał. Adam wstał.
Wtedy dostrzegli Patrycję. W ręku trzymała rewolwer i mierzyła do Adama. Trzęsła się jak galareta. W oczach widzieli przerażenie.
-Kochanie już po wszystkim –Adam powoli i najspokojniej jak mógł przemówił do żony. Wyciągnął rękę i zrobił krok.
-Nie zbliżaj się! Przysięgam, że strzelę!
-Patrycjo na Boga to ja Adam- wciąż niedowierzał w to co się dzieje.
-Nie zbliżaj się – Patrycja mierzyła to w Adama to w Joe – Zabiję, przysięgam…
Joe wymierzył powoli w Patrycję.
-Joe zwariowałeś- przez zaciśnięte zęby powiedział Adam- nawet się nie waż….
-Nie pozwolę by Cię zabiła.
-Jest przerażona, nie waż się Joe- Adam zerknął brata. Joe był zdecydowany.
-Patrycjo, kochanie już wszystko dobrze, to ja Adam- kolejny krok do przodu.
Patrycja zamknęła oczy. Nacisnęła spust. Huk wystrzału zlał się ze strzałem z rewolweru Joe.
Zanim Adam stracił przytomność zobaczył jak jego ukochana żona osuwa się na ziemię.
*****************
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 20:09, 19 Gru 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:02, 19 Gru 2013 Temat postu: Trafiła kosa na kamień |
|
|
I znowu urwałaś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:03, 19 Gru 2013 Temat postu: |
|
|
Mam nadzieję, że Patrycja zemdlała, a nie została ranna. Biedny Adam, jego ciało musi mieć wiele blizn po tych postrzałach...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|