|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:00, 14 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Rozmówki koników powalające.
Końcówka jednak troszkę niepokojąca
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:00, 14 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | -Granit posłuchaj. –Sport próbował odwołać się do rozsądku kolegi. –Mój pan nie skacze z kwiatka na kwiatek, a co za tym idzie i ja. |
Sport jest bardzo lojalnym konikiem. Przy okazji i siebie pochwali.
Cytat: | -To raczej mój pan wyciskał. –nieśmiało protestował Chub. |
Chub choć narzeka na ciężar, jednak lubi i ceni Hossa.
Cytat: | -Z pierwotnej, czystej siły, której również nie poskąpiła mu nasza matka Gaja. –uniósł się Chub. |
Bardzo ceni.
Cytat: | -Raczej mój pan stawiał. –nieśmiało wtrącił Chub. –Twój tylko coś tam bazgrał i zabawiał pannę Emily... |
Nie zabawiał, ale wyjaśniał zasadę ... działania ...
Cytat: | -No to się przeliczyłeś Sport. Już ja opowiem Rose i Margaricie co z was za gagatki. |
Teraz to pojechał po bandzie ...
Cytat: | -Zamilcz Chub. Po czyjej jesteś stronie? –warknął Sport.
-Chwilowo po swojej. -niewinnie uśmiechnął się Chub. |
Zupełnie jak Hoss.
Cytat: | „-Nic mi dzisiaj nie wychodzi. A zapowiadała się taka ciekawa przyjaźń…” –Sport zwiesił łeb. Łypnął okiem na marsowe czoło niedoszłego kumpla. |
Ja również przypuszczałam, że to są narodziny szorstkiej, końskiej przyjaźni ...
Cytat: | -Granit. –zaczął nieśmiało Chub. –Sport to porządny koń, gdybym miał powierzyć komuś życie byłby to właśnie Sport. |
Chuba ruszyło sumienie.
Cytat: | -Zaczyna się.-prychnął Sport.
-Co chcesz, Peggy to sympatyczne dziecko, nieskłonne do knowań, lubi Adama. –bronił dziewczynki Chub.
-Otóż to. Nieświadome narzędzie w rękach kombinatorki.-Sport zmarszczył brwi. |
Przejrzał wybiegi Laury lepiej niż jego pan.
Cytat: | Oddałbym wiadro owsa żeby wiedzieć co knuje. -Chub z niepokojem patrzył jak Laura powoli sunie między kolejnymi stolikami z wymuszonym uśmiechem obdarowując znajomych skracając coraz bardziej odległość do Adama i towarzyszących mu osób. |
Poczciwy Chub też się zorientował.
Cytat: | -A czego tu nie wiedzieć? –ponuro stwierdził Sport. –Podejdzie pomacha Emily chusteczką Adama przed nosem, pewnie potknie się ze dwa razy zawisając na moim panu szukając w nim ratunku i koniec. –westchnął zwiesiwszy łeb. |
Sport jest bardzo przenikliwy i zna ... życie.
Cytat: | A chusteczkę z inicjałami Adama skąd ma? –Granitowi opadło ciśnienie. |
A Granit jest wyjątowo podejrzliwy.
Cytat: | Peggy było gorąco kilka dni temu, to i Adam zmoczył chusteczkę, otarł małej twarz. Laura uparła się, że wypierze i odda…
-Brzmi logicznie.-ostrożnie spojrzał na kolegę. |
Jak widać wszystko da się logicznie wyjaśnić.
Cytat: | Hm. –Granit zmarszczył czoło.
-I co? –niecierpliwił się Chub.
-Przyjęła postawę ledwie tolerującą Emily i Helen, za to wybitnie absorbującą wobec Adama. |
Jednak Granit potrafi wyciągać wnioki z tego co zaobserwuje.
Cytat: | -Wyciąga chusteczkę.
-Widzę. –westchnął Sport.
-Ostentacyjnie.
-Widzę. -Sport zmarszczył brwi.
-Niemal pomachała nią przed oczami panienki Emily.
-Widzę.- Sport mówił przez zęby.
-I dotknęła przedramienia Adama, tak...że niby się potknęła. –ze znawstwem kiwał głową Granit.-Dobra jest. |
Sport to przewidział!
Cytat: | -Nawet nie wiesz co mam ochotę jej zrobić.
-Przeciągnąć po prerii? –parsknął Granit.
-Znacznie gorzej. –w oczach Sporta pojawiły się błyski. –I nie wymaga to zbyt wielkiej inteligencji. | A mówią, że koń to przyjaciel człowieka ... a tu takie złowieszcze zamiary ... ale usprawiedliwione.
Cytat: | ... a Peggy i Laura oplotły go niczym bluszcz. |
I znów stał się ofiarą własnego uroku.
Cytat: | -Myślicie, że Peggy powinna iść sama nad rzekę? –Chub zaniepokoił się ździebko. |
Tym powinna się zaniepokoić matka dziecka a nie koń Hossa.
Cytat: | -Laura nie wygląda na szczęśliwą. –Sport wyszczerzył zęby.
-Pewnie, że nie. Musi pochwalić publicznie wypiek wroga. –zarżał radośnie Granit. |
Jak mniemam, to spory cios w ego Laury.
Cytat: | -Moim zdaniem nad rzekę. –triumfalnie spojrzał Sport. –W ślad za panienką Emily.
-Może jednak coś z tego będzie? –w głosie Sporta było słychać nadzieję. |
Adam zmądrzał i wyrwał się ze szponów harpii.
Cytat: | Ktoś krzyknął: „Weźcie długie liny”, a Hoss i Adrian błyskawicznie dopadli swoich wierzchowców. |
Będą mieli wieści z pierwszej ręki ... to jest z kopyta ... ale po co im liny? Jeśli ktoś się pluska w wodzie niezbyt dobrowolnie, to lepsze sieci byłyby
Cytat: | Z niepokojem zerknął na Rose i Margaritę. [Obie wpatrywały się w Helen z dłonią na ustach próbującej opanować najwyraźniej strach i Laurę, którą ktoś próbował bezskutecznie uspokajać. |
Teraz się denerwuje? Trzeba było pilnować Peggy a nie uganiać się za chłopem.
Cytat: | -Zrób coś Sport. Proszę. -nalegała Rose.
-Ale…dobrze, spróbuję. –z napięciem spojrzał na Rose. Musiał działać. Nie nawykł do braku zaangażowania, a obecna sytuacja wymagała od niego prężności i kreatywności. |
Czego to się nie robi, żeby zaimponować pięknej klaczce?
Aga nie zostawiaj ich w wodzie na długo, bo się przeziębią. Rozmowy koników świetne i nie mogę doczekać się ich zemsty na Laurze
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 18:11, 14 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:35, 14 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Niedaleko pada ziarno owsa od kłosa. A ja trzymałem za ciebie kciuki. Na zardzewiałą podkowę!
-Granit posłuchaj. –Sport próbował odwołać się do rozsądku kolegi. –Mój pan nie skacze z kwiatka na kwiatek, a co za tym idzie i ja.
-Oczywiście, a lisy nie wchodzą do kurnika. Jaki pan taki kram. –zakończył dyskusję Granit odwróciwszy łeb jednym okiem łypiąc na Laurę wciąż gładzącą chustkę. |
Znakomity tekst. Koniki posługują się pięknym, barwnym językiem, bogatym w środki wyrazu.
Aga napisał: | -Mój pan korzystał z walorów umysłu, którymi tak szczodrze obdarowała go natura, |
Natura obdarowała jego pana wieloma walorami, nad wyraz hojnie…
Aga napisał: | -Z pierwotnej, czystej siły, której również nie poskąpiła mu nasza matka Gaja. –uniósł się Chub. |
Ciekawe, czy Hoss zrozumiałby wypowiedź swego konia.
Aga napisał: | „-Nic mi dzisiaj nie wychodzi. A zapowiadała się taka ciekawa przyjaźń…” –Sport zwiesił łeb. Łypnął okiem na marsowe czoło niedoszłego kumpla. |
Poległam.
Aga napisał: | Westchnął ciężko i zerknął w drugą stronę. Rose i Margerita zatopione były w rozmowie i tradycyjnie nie zwracały lub udawały, że nie mają zamiaru zwracać na nich najmniejszej uwagi. –„….i możliwe, że całkiem interesująca znajomość, a w dalszej perspektywie miłość? Nic tylko zakrztusić się ziarenkiem owsa.” |
Kolejny świetny fragmencik z językowymi perełkami.
Aga napisał: | -Co chcesz, Peggy to sympatyczne dziecko, nieskłonne do knowań, lubi Adama. –bronił dziewczynki Chub.
-Otóż to. Nieświadome narzędzie w rękach kombinatorki.-Sport zmarszczył brwi. |
Spostrzegawczość Sporta jest pierwszej jakości, że się tak wyrażę.
Aga napisał: | -O proszę i Adam opuścił towarzystwo. Dokąd on idzie?
-Moim zdaniem nad rzekę. –triumfalnie spojrzał Sport. –W ślad za panienką Emily.
-Może jednak coś z tego będzie? –w głosie Sporta było słychać nadzieję. |
Może i będzie. Zobaczymy, jak z całej sytuacji wybrnie Adam i na ile Emily jest otwarta na argumenty i tłumaczenia.
Aga napisał: | Sport zdezorientowany szukał wzrokiem znajomej sylwetki. Oczekiwał, że jego pan również weźmie udział w –prawdopodobnie, co już zdążył wydedukować- akcji ratunkowej. |
Ciekawe, kogo ratuje Adam – Peggy czy Emily? A może obie?
Aga napisał: | Zrób coś Sport. Proszę. -nalegała Rose. |
Nareszcie Sport może się wykazać. Rose nie prosiła nikogo innego o pomoc. Zwróciła się bezpośrednio do niego. To coś znaczy.
Aga, umiejętnie połączyłaś dowcipne wstawki i sytuacje z emocjami bohaterów. Przeczytałam jednym tchem, nieźle się bawiłam i trochę się zaniepokoiłam. Podobnie jak Ewelina czekam na akcję odwetową koników w kwestii namolnej Laury.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:07, 14 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Dzięki koleżanki, że choć tutaj złapiecie oddech.... W zasadzie cała trójka stara się nie utopić... Sieci nie zdążyli upleść.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:28, 14 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Ucieszyłam się czytając nowy fragment Twojego opowiadania. Jest jak balsam na moją skołataną duszę, szarpaną jesiennym choróbskiem
Aga napisał: | -Granit posłuchaj. –Sport próbował odwołać się do rozsądku kolegi. –Mój pan nie skacze z kwiatka na kwiatek, a co za tym idzie i ja. |
Sport ma trudny orzech do zgryzienia. Przekonać podejrzliwego kolegę do Adama trudna sprawa
Aga napisał: | -Mój pan korzystał z walorów umysłu, którymi tak szczodrze obdarowała go natura, gdy tymczasem twój korzystał….
-Z pierwotnej, czystej siły, której również nie poskąpiła mu nasza matka Gaja. –uniósł się Chub.
-Pomagaliśmy wam, mój pan stawiał wam młyn zupełnie bezinteresownie.
-Raczej mój pan stawiał. –nieśmiało wtrącił Chub. –Twój tylko coś tam bazgrał i zabawiał pannę Emily... |
Koniki walczą o swych panów niczym lwy Chub niesamowity
Aga napisał: | -Zamilcz Chub. Po czyjej jesteś stronie? –warknął Sport.
-Chwilowo po swojej. -niewinnie uśmiechnął się Chub. |
Zdecydowanie koniki przejęły cechy swoich właścicieli. Urocze
Aga napisał: | „-Nic mi dzisiaj nie wychodzi. A zapowiadała się taka ciekawa przyjaźń…” –Sport zwiesił łeb. Łypnął okiem na marsowe czoło niedoszłego kumpla. (...)
Westchnął ciężko i zerknął w drugą stronę. –„….i możliwe, że całkiem interesująca znajomość, a w dalszej perspektywie miłość? Nic tylko zakrztusić się ziarenkiem owsa.” |
Biedny Sport. To nie był dla niego najlepszy dzień
Aga napisał: | -A czego tu nie wiedzieć? –ponuro stwierdził Sport. –Podejdzie pomacha Emily chusteczką Adama przed nosem, pewnie potknie się ze dwa razy zawisając na moim panu szukając w nim ratunku i koniec. –westchnął zwiesiwszy łeb. |
Dla Sporta nie ma tajemnic. Jak on wszystkich doskonale zna.
Aga napisał: | -Granit myśl rozsądnie, znasz mnie i mojego pana. Jesteśmy u was codziennie od dwóch tygodni. Czy Adam wygląda na lekkoducha? Poza tym chwaliłeś się perfekcyjną znajomością mimiki ciała. Obserwuj, a sam wyciągniesz odpowiednie wnioski. |
Sport dojrzał szansę przekonania Granita. Podszedł go psychologicznie
Aga napisał: | Wszystkie konie spod byka patrzyły za Laurą zbliżającą się do stolika panien Parker i towarzyszących im braci. |
Koniki rozłożyły mnie na łopatki. Wyobraziłam sobie ich marsowe miny i padłam.
Aga napisał: | -I dotknęła przedramienia Adama, tak...że niby się potknęła. –ze znawstwem kiwał głową Granit.-Dobra jest.
-Nawet nie wiesz co mam ochotę jej zrobić.
-Przeciągnąć po prerii? –parsknął Granit.
-Znacznie gorzej. –w oczach Sporta pojawiły się błyski. –I nie wymaga to zbyt wielkiej inteligencji. |
Granit fantastyczny. Sport bliski wybuchu. Oj, nie lubi on Laury, nie lubi
Aga napisał: | -Laura nie wygląda na szczęśliwą. –Sport wyszczerzył zęby.
-Pewnie, że nie. Musi pochwalić publicznie wypiek wroga. –zarżał radośnie Granit. |
Złośliwe koniki
Aga napisał: | Czuł presję czasu i oczekiwań wybranki. Dobijała go bezradność i targał niepokój o Adama. W końcu udało mu się uwolnić i podszedł do Rose.
-Wszystko będzie dobrze Rose. –uśmiechnął się i w lekkim stresie pod czujnym spojrzeniem klaczki jął mocować się z supłem.
|
Nerwowe zakończenie. Co z Peggy, co z Adamem. Sport niespokojny. I co będzie dalej, co dalej Aga i kiedy???
Jak zwykle tekst radosny z ogromną dozą dobrego żartu i pozytywnych wibracji
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:34, 14 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
W niedzielę Ja raczej nie synchronizuję się ....brak wibracji naprowadzających
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:10, 15 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
* * * *
Na rozluźnienie
* * * *
-Spójrzcie chłopcy! Trochę wody i mydła i znowu jestem w łatki! –Cochise zarżał radośnie na widok Chuba i Sporta i ich właścicieli. Jednak zamilkł widząc posępne miny i z zaciekawieniem zaczął obserwować wszystkich.
Mężczyźni w milczeniu wprowadzili konie do stajni i ściągnęli siodła z koni. W ich oczach można było dostrzec nieobecność, w ruchach ociężałość, jakby ktoś włożył im ciężar na ramiona, którego nie mogli zrzucić. Hoss westchnął ciężko, rzucił okiem czy konie mają zapewnioną wodę i owies. Pogłaskał Chuba między oczami i powiedziawszy „Byłeś dzielny koniku” wyszedł ze stajni. Adam z zamyślonym wzrokiem stał chwilę przy Sporcie głaszcząc go bezwiednie po szyi, dłonią pocierając czoło jakby chciał zetrzeć niechciane wspomnienia. W końcu zareagował na pytanie Hossa: „Idziesz Adam?” i przetarłszy dłonią twarz i opuścił stajnię.
-Jak było na pikniku? –dało się słyszeć głos małego Joe wychodzącego z domu. –Adam, Hoss jak wy wyglądacie? Co się stało?
-Później Joe. –powiedział Adam znużonym głosem, machnął ręką i wszedł zmęczonym krokiem do domu.
-Hoss? –Joe spojrzał pytająco na brata.
Odprowadzały ich zaniepokojone spojrzenie Chuba, zaskoczony wzrok Cochisa i żałosny wyraz oczu Sporta.
-Piknik…. się udał? –zaryzykował Cochise. -Co się stało Adamowi i Hossowi? Wyglądają...nieco…-Cochise zawiesił się zastanawiając nad prawidłowym doborem słów.
-To …długa historia. –zaczął Chub.
-A temu co się stało? –Cochise ruszył łbem wskazując na Sporta, gapiącego się bezmyślnie w korytko z wodą.
-To…jeszcze dłuższa historia. –Chub cmoknął przez zęby marszcząc brwi.
-Czyżby randka z Rose nie wyszła? Znowu?
Sport westchnął ciężko i pokręcił zrezygnowany łbem.
-Daj mu spokój. To nie najlepszy moment.
-Dowiem się wreszcie?
-No dobrze. –zaczął Chub zerkając na Sporta. –Na pikniku spotkaliśmy Granita. Mówię ci Cochise, ogier w najmniejszym calu. Mięsień na mięśniu mięsniem poganiany, a przy tym smukły i…
-Do rzeczy Chub na garść owsa. –niecierpliwił się Cohcise.
-Więc kiedy tak sobie staliśmy i rozmawialiśmy, nawiasem mówiąc, klaczki Margerita i Rose też tam były, ale...
-Na pękniętą podkowę Chub!. –ponaglał Cochise.
-Dobra już dobra, no to w skrócie. Peggy wpadła do rzeki, panienka Emily nie zdążyła jej złapać i również znalazła się w rzece…to taka nasza teoria jeszcze nie potwierdzona, a Adam, zobaczył je dosłownie chwilę później, w ułamku sekundy skoczył, złapał je…
-Mówisz jak było czy gdybasz Chub?
-Trochę gdybam.
-Czyli co tak naprawdę widziałeś?
-Syna sklepikarza wrzeszczącego w niebogłosy. Pewnie Adam kazał mu lecieć po pomoc nim zniknął w wodzie.
-Ten piknik był nad rzeką?
-Nie bardzo.
-Więc skąd tak tłoczno tam było?
-A bo ja wiem? Panienka Emily poszła chyba się przejść bo nie wiem czy wiesz, ale Laura....
-Chub!
-Więc Adam za nią, Peggy przed nimi, sklepikarz…
-Dobra, wystarczy. –przerwał Cochise. –I co było dalej?
-I tak sobie płynęli i płynęli…
-Możesz odrobinkę przyspieszyć kolego?
-Oczywiście teraz będzie przyspieszenie. Ja i Granit popędziliśmy co człowiek wyskoczy i milę dalej Granit przekroczył rzekę z liną, ja trzymałem z drugiej strony i złapaliśmy ich.
-Coś się komuś stało?
-Na szczęście skończyło się na strachu i wyziębieniu. Adam jak widzisz jest tylko rozczochrany, trochę mokry, lekko brudny.
-Jednym słowem utytłany. Hoss też. Czyli wszystko dobrze się skończyło. –podsumował Cochise. –Więc czemu Sport wygląda jakby akcja się nie powiodła?
-Nie wykazał się. –krótko skwitował Chub.
-Nie bardzo rozumiem.
-Rose poprosiła go by zareagował, a wiesz jaki Sport jest ambitny. Bezczynność dobija go. Chciał jej jakoś pomóc, tak tylko gdybam i ruszyć na ratunek, ale akcja skończyła się nim się na dobre zaczęła i rozczarowanie gotowe.
-Sport? –Cochise drwiąco spojrzał na kolegę.
-Milczy całą drogę nic z niego więcej nie wyciśniesz. Próbowałem. -dokończył Chub.
Westchnięcie wydobywające się z pyska Sporta poprzedziło plusk wody.
-Sport chyba nie zamierzasz ponownie utopić się w korytku. –Cochise podszedł do kumpla.-Stary, ostatnio idzie ci jakbyś ciągnął wóz pełen owsa, ale i dla ciebie zaświeci słońce. Sport? Sport?
-Co mówiłeś Cochise? –Sport wyciągnął łeb z korytka i potrząsnął nim strącając krople z grzywy.
-Uszu chyba pod wodą nie miałeś?
-Nie pocieszaj mnie jestem skończony w oczach Rose.
-Sport wiesz w czym tkwi problem?
-Nie, nie wiem, ale zapewne mnie oświecisz?
-Za dużo wysiłku wkładasz w powodzenie akcji z Rose.
-Co chcesz przez to powiedzieć?- Sport uniósł brwi w szczerym zdumieniu.
-Najwyższa pora znaleźć…inny obiekt zainteresowań. –lekko odpowiedział Cochise.
-Nie bardzo rozumiem.
-Na nieco łatwiejszy…w zdobyciu.
-Cochise jak ty nic nie rozumiesz źrebaku. –Sport westchnął, pokręcił łbem i podszedł do kąta w boksie.
Kopytkiem delikatnie usunął wierzchnią warstwę słomy i zębami złapał za tomik poezji. Umieścił go w korytku z owsem i po chwili słychać było szelest przewracanych stron.
-O zgrozo. –Cochise zmarszczył brwi. –Sport mam prośbę. Mógłbyś nieco ciszej deklamować te wierszydła? Chciałbym się wyspać. Jutro mam randkę.
-Jak bardzo cicho mam czytać?
-Najlepiej bezgłośnie.
* * * *
-Witaj brachu. –Chyb szczerze ucieszył się na widok Granita.
-A witaj, witaj kolego.
-Co cię sprowadza o tak wczesnej porze?
-Jedziemy do miasta, ale mój pan chciał podziękować Adamowi za pomoc.
-No tak wczoraj nie było okazji. Wszystko działo się tak szybko.
-Otóż to. Adrian niósł na rękach Emily do doktora. Szeryf Peggy, a Adam i Hoss zniknęli po angielsku, że się tak wyrażę.
-W sekrecie ci powiem, że Adam chciał zobaczyć się z panienką Emily, ale Laura rozpaczała…
-Chociaż nie miała powodu, jej źrebięciu nic się nie stało.
-Dokładnie Peggy przemoczona raptem była, ale Laura to jednak matka, mimo, że intrygantka.
-A widziałeś Chub jak ona wkomponowała się w waszego Adama? Niczym puzzel. Byłem pełen podziwu, choć to nasz wspólny wróg.
-Od kiedy wspólny?
-Od kiedy zapowiedziała się odwiedzić panienkę Emily zerkając niepokojąco, a wręcz zachłannym- moim zdaniem -spojrzeniem na Adriana.
-A to harpia. Mało jej nasz Adam? –oburzył się Chub. –Słyszysz Sport? Sport?
-A cóż on taki milczący. –zainteresował się Granit. -Sport?
-Nie wyciągniesz go wołami z boksu. –pokręcił głową Chub.
-Założysz się? –Granit mrugnął do Chuba i zawołał. –Mam wiadomość od Rose.
-Od Rose? –Sport wychylił łeb.
-Podsłuchiwałeś. –zarżał Granit.
-Wcale nie. –obruszył się Sport.
-A wcale, że tak. –parsknął Cochise. –Ucho miał przyklejone do drzwi stajni.
-Bzdura!
-Bałem się, że drzazga ci wejdzie. –kpił Cochise.
-Jeszcze jedno słowo Cochise…-zgromił młodszego kolegę Sport i spojrzał zaciekawiony na gościa. –Nie przerywaj sobie Granit.
-Zaprasza cię na miarkę owsa i kwartę wody. Właśnie po to przyjechaliśmy. W sobotę Emily zaprasza Adama na podwieczorek.
-Ale Rose? Mnie? Dlaczego? Nie rozumiem? Nic nie zrobiłem.
-Ale próbowałeś. Rose jest pełna zachwytu nad twoimi zdolnościami.
-Masz jakieś zdolności Sport? –Cochise niemal gwizdnął.
-Tak mówiła? Nie zmyślasz Granit? –Sportowi omal serce nie wyskoczyło z piersi.
-Brachu niby po co? Powiedziała, że masz mocne zęby i giętkie wargi ...znaczy chrapy.
-Że co? –Chub omal nie zakrztusił się ziarenkiem owsa. –Coś ty robił Sport kiedy my ratowaliśmy ludzi?
-Właśnie. –Cochisa zatkało. – Granit zamieniam się w słuch.
-Przestań Cochise, nie czas na żarty. –Sport stukał nerwowo kopytkiem. -Mów Granit, mów!
-Ja chyba nie bardzo chcę to słyszeć.-przerwał Chub.
-Na niedomknięte drzwi kurnika, Chub nie przerywaj gościowi. To nie to o czym myślisz.
-Rose powiedziała. –Granit zawiesił na chwilę głos. -…że nie zna konia, który tak zwinnie za pomocą zębów i elastycznych chrap …
-Na pękniętą podkowę i zardzewiałe ostrogi w całym stanie! –nie wytrzymał Cochise. –Sport coś ty robił na tym pikniku???
-No właśnie Sport? –zawtórował Chub. –Coś ty robił?
-A to już nasza słodka tajemnica. –Granit mrugnął do Sporta i nabrał wody w usta.
-Nie o wszystkim musicie wiedzieć dzieciaki. –Sport uśmiechnął się i spojrzał z nadzieją w niebo. –A więc jutro naprawdę też jest dzień.
* * * *
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 10:44, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 4 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 23:44, 15 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Mężczyźni w milczeniu wprowadzili konie do stajni i ściągnęli siodła z koni. W ich oczach można było dostrzec nieobecność, w ruchach ociężałość, jakby ktoś włożył im ciężar na ramiona, którego nie mogli zrzucić. |
Zaczyna się dosyć posępnie.
Aga napisał: | Adam z zamyślonym wzrokiem stał chwilę przy Sporcie głaszcząc go bezwiednie po szyi, dłonią pocierając czoło jakby chciał zetrzeć niechciane wspomnienia. |
Aż się boję czytać dalej. Na początku wspominałaś coś o rozluźnieniu?
Aga napisał: | A temu co się stało? –Cochise ruszył łbem wskazując na Sporta, gapiącego się bezmyślnie w korytko z wodą. |
I pan, i koń przejęci, zajęci swoimi myślami. Co tam się stało?!
Aga napisał: | -No dobrze. –zaczął Chub zerkając na Sporta. –Na pikniku spotkaliśmy Granita. Mówię ci Cochise, ogier w najmniejszym calu. Mięsień na mięśniu mięsniem poganiany, a przy tym smukły i…
-Więc kiedy tak sobie staliśmy i rozmawialiśmy, nawiasem mówiąc, klaczki Margerita i Rose też tam były, ale... . |
Chub ma specyficzny sposób relacjonowania zdarzeń.
Aga napisał: | -Na szczęście skończyło się na strachu i wyziębieniu. Adam jak widzisz jest tylko rozczochrany, trochę mokry, lekko brudny. |
O, matko, a już myślałam, że ktoś się utopił. Ale mnie nastraszyłaś
Aga napisał: | -Sport? –Cochise drwiąco spojrzał na kolegę.
-Milczy całą drogę nic z niego nie wyciśniesz. Próbowałem. -dokończył Chub. |
Biedaczysko! Ma konik pecha. Wciąż pod górkę, zawsze wiatr w oczy.
Aga napisał: | -Otóż to. Adrian niósł na rękach Emily do doktora. Szeryf Peggy, a Adam i Hoss zniknęli po angielsku, że się tak wyrażę. |
Aaaaaa…. To dlatego Adam był taki zdołowany. Pewnie sam chciał nieść Emily.
Aga napisał: | -A widziałeś Chub jak ona wkomponowała się w waszego Adama? Niczym puzzel. Byłem pełen podziwu, choć to nasz wspólny wróg.
-Od kiedy wspólny?
-Od kiedy zapowiedziała się odwiedzić panienkę Emily zerkając niepokojąco - a wręcz zachłannym- moim zdaniem spojrzeniem na Adriana. |
To Adam już jej nie wystarczy? Chce jeszcze do kolekcji Adriana? Też ma imię na A.
Aga napisał: | -Założysz się? –Granit mrugnął do Chuba i zawołał. –Mam wiadomość od Rose.
-Od Rose? –Sport wychylił łeb. |
W Sporta wstąpiło życie i … nadzieja.
Aga napisał: | -Brachu niby po co? Powiedziała, że masz mocne zęby i giętkie wargi.
-Że co? –Chub omal nie zakrztusił się ziarenkiem owsa. –Coś ty robił Sport kiedy my ratowaliśmy ludzi? |
Jak to co? Rozwiązywał supełki…
Aga napisał: | -Na pęknięto podkowę i zardzewiałe ostrogi w całym stanie! –nie wytrzymał Cochise. –Sport coś ty robił na tym pikniku???
-No właśnie Sport? –zawtórował Chub. –Coś ty robił?
-A to już nasza słodka tajemnica. –Granit mrugnął do Sporta i nabrał wody w usta. |
Pierwszorzędna scena. To chyba początek pięknej przyjaźni.
Aga, zaskoczyłaś mnie. Naprawdę myślałam, że naszło Cię na dramat i posłałaś kogoś na chmurkę. Na szczęście zachowanie Adama i Hossa było spowodowane szokiem, zmęczeniem i zawodem. Adam chyba inaczej wyobrażał sobie ten dzień. Przed nim podwieczorek, więc może coś zaiskrzy. Chyba, że Laura znowu namiesza...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Sob 23:46, 15 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:37, 16 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Fantastyczny fragment. Początkowo trochę się wystraszyłam, że i Ty Aga wysłałaś kogoś na chmurkę. Całe szczęście nie. Sport taki zrozpaczony biedaczek. Reszta koników prowadzi, jak zwykle niezwykle interesujące rozmowy.
Aga napisał: | -Spójrzcie chłopcy! Trochę wody i mydła i znowu jestem w łatki! –Cochise zarżał radośnie na widok Chuba i Sporta i ich właścicieli. Jednak zamilkł widząc posępne miny i z zaciekawieniem zaczął obserwować wszystkich. |
Cóż za pech Cochise nie mógł się pochwalić
Aga napisał: | Hoss westchnął ciężko, rzucił okiem czy konie mają zapewnioną wodę i owies. Pogłaskał Chuba między oczami i powiedziawszy „Byłeś dzielny koniku” wyszedł ze stajni. Adam z zamyślonym wzrokiem stał chwilę przy Sporcie głaszcząc go bezwiednie po szyi, dłonią pocierając czoło jakby chciał zetrzeć niechciane wspomnienia. W końcu zareagował na pytanie Hossa: „Idziesz Adam?” i przetarłszy dłonią twarz i opuścił stajnię. |
Tu bardzo mocno zaniepokoiłam się. Byłam pewna, że stało się coś bardzo złego
Aga napisał: | -A temu co się stało? –Cochise ruszył łbem wskazując na Sporta, gapiącego się bezmyślnie w korytko z wodą.
-To…jeszcze dłuższa historia. –Chub cmoknął przez zęby marszcząc brwi.
-Czyżby randka z Rose nie wyszła? Znowu?
Sport westchnął ciężko i pokręcił zrezygnowany łbem. |
Biedny Sport. Zawód miłosny konika spotkał. Chub co prawda próbował wesprzeć kolegę, ale to cierpienie na twarzy tzn. pysku jest takie chwytające za serce
Aga napisał: | -I tak sobie płynęli i płynęli…
-Możesz odrobinkę przyspieszyć kolego?
-Oczywiście teraz będzie przyspieszenie. Ja i Granit popędziliśmy co człowiek wyskoczy i milę dalej Granit przekroczył rzekę z liną, ja trzymałem z drugiej strony i złapaliśmy ich. |
Nie przypuszczałam, ze Chub jest takim gawędziarzem. Dobrze, że w końcu przyspieszył i dowiedzieliśmy się wreszcie co tak naprawdę się stało
Aga napisał: | -Coś się komuś stało?
-Na szczęście skończyło się na strachu i wyziębieniu. Adam jak widzisz jest tylko rozczochrany, trochę mokry, lekko brudny.
-Jednym słowem utytłany. Hoss też. Czyli wszystko dobrze się skończyło. –podsumował Cochise. |
I to są niezwykle ważne informacje
Aga napisał: | Westchnięcie wydobywające się z pyska Sporta poprzedziło plusk wody.
-Sport chyba nie zamierzasz ponownie utopić się w korytku. –Cochise podszedł do kumpla.-Stary, ostatnio idzie ci jakbyś ciągnął wóz pełen owsa, ale i dla ciebie zaświeci słońce. Sport? Sport? |
To nie był dobry dzień dla Sporta
Aga napisał: | -Cochise jak ty nic nie rozumiesz źrebaku. –Sport westchnął, pokręcił łbem i podszedł do kąta w boksie. |
jak to młody niecierpliwy i niewiele rozumie
Aga napisał: | -Jeszcze jedno słowo Cochise…-zgromił młodszego kolegę Sport i spojrzał zaciekawiony na gościa. –Nie przerywaj sobie Granit.
-Zaprasza cię na miarkę owsa i kwartę wody. Właśnie po to przyjechaliśmy. W sobotę Emily zaprasza Adama na podwieczorek.
-Ale Rose? Mnie? Dlaczego? Nie rozumiem? Nic nie zrobiłem.
-Ale próbowałeś. Rose jest pełna zachwytu nad twoimi zdolnościami. |
Fantastycznie. Szczęśliwy Sport - nareszcie
Aga napisał: | -Na pęknięto podkowę i zardzewiałe ostrogi w całym stanie! –nie wytrzymał Cochise. –Sport coś ty robił na tym pikniku???
-No właśnie Sport? –zawtórował Chub. –Coś ty robił?
-A to już nasza słodka tajemnica. –Granit mrugnął do Sporta i nabrał wody w usta.
-Nie o wszystkim musicie wiedzieć dzieciaki. –Sport uśmiechnął się i spojrzał z nadzieją w niebo. –A więc jutro naprawdę też jest dzień.
|
No, właśnie , co tak naprawdę robił Sport? Oto jest pytanie
Aga przed snem, jak znalazł. Super
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:27, 16 Lis 2014 Temat postu: Mój konik i ja |
|
|
Powinno się nakręcić serial o rozmowach tych koni ,to byłby hit.
[/b]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:35, 16 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Spójrzcie chłopcy! Trochę wody i mydła i znowu jestem w łatki! –Cochise zarżał radośnie na widok Chuba i Sporta i ich właścicieli. |
Ach ta dbałość o wygląd. Zupełnie jak u jego pana. Myśli wyłącznie o swojej aparycji
Cytat: | Adam z zamyślonym wzrokiem stał chwilę przy Sporcie głaszcząc go bezwiednie po szyi, dłonią pocierając czoło jakby chciał zetrzeć niechciane wspomnienia. |
A tego co martwi? To, że się nie utopił, czy to, że nie odbył wspólnego spaceru nad rzeką z Emily?
Cytat: | Odprowadzały ich zaniepokojone spojrzenie Chuba, zaskoczony wzrok Cochisa i żałosny wyraz oczu Sporta. |
Jak widać każdy z koników nieco inaczej reagował, ale wszystkie mocno przeżywały klęski swoich panów.
Cytat: | -No dobrze. –zaczął Chub zerkając na Sporta. –Na pikniku spotkaliśmy Granita. Mówię ci Cochise, ogier w najmniejszym calu. Mięsień na mięśniu mięsniem poganiany, a przy tym smukły i… |
Ach! Cudne są te pogawędki koników Ale dlaczego Chub tak wychwala urodę Granita?
Cytat: | -Dobra już dobra, no to w skrócie. Peggy wpadła do rzeki, panienka Emily nie zdążyła jej złapać i również znalazła się w rzece…to taka nasza teoria jeszcze nie potwierdzona, a Adam, zobaczył je dosłownie chwilę później, w ułamku sekundy skoczył, złapał je…
-Mówisz jak było czy gdybasz Chub?
-Trochę gdybam.
-Czyli co tak naprawdę widziałeś?
-Syna sklepikarza wrzeszczącego w niebogłosy. Pewnie Adam kazał mu lecieć po pomoc nim zniknął w wodzie. |
Świetna relacja Chuba. Powinien zostać sprawozdawcą sportowym
Cytat: | -Więc Adam za nią, Peggy przed nimi, sklepikarz… |
Mógłby też być doskonałym szpiegiem. W każdym razie zapamiętał kolejność
Cytat: | -Oczywiście teraz będzie przyspieszenie. Ja i Granit popędziliśmy co człowiek wyskoczy i milę dalej Granit przekroczył rzekę z liną, ja trzymałem z drugiej strony i złapaliśmy ich. |
Bardzo sprytne i dzielne koniki
Cytat: | Adam jak widzisz jest tylko rozczochrany, trochę mokry, lekko brudny.
-Jednym słowem utytłany. Hoss też. Czyli wszystko dobrze się skończyło. –podsumował Cochise. |
To jest dobry koniec akcji? Choć może ma rację … mogli się przecież potopić.
Cytat: | -Nie wykazał się. –krótko skwitował Chub.
-Nie bardzo rozumiem.
-Rose poprosiła go by zareagował, a wiesz jaki Sport jest ambitny. Bezczynność dobija go. Chciał jej jakoś pomóc, tak tylko gdybam i ruszyć na ratunek, ale akcja skończyła się nim się na dobre zaczęła i rozczarowanie gotowe. |
A tak bardzo Sport chciał zaimponować swojej klaczce
Cytat: | -Sport chyba nie zamierzasz ponownie utopić się w korytku. – |
Sport jak widać bardzo przeżywa to wydarzenie.
Cytat: | Cochise podszedł do kumpla.-Stary, ostatnio idzie ci jakbyś ciągnął wóz pełen owsa, ale i dla ciebie zaświeci słońce. Sport? Sport? |
Cochise jest jednak dobrym kumplem. Pociesza go jak potrafi.
Cytat: | -Sport wiesz w czym tkwi problem?
-Nie, nie wiem, ale zapewne mnie oświecisz?
-Za dużo wysiłku wkładasz w powodzenie akcji z Rose. |
I nie skąpi dobrych rad.
Cytat: | -Najwyższa pora znaleźć…inny obiekt zainteresowań. –lekko odpowiedział Cochise.
-Nie bardzo rozumiem.
-Na nieco łatwiejszy…w zdobyciu.
-Cochise jak ty nic nie rozumiesz źrebaku. |
Nie są to jednak rady najlepsze. Cochise jest zmienny w uczuciach jak jego pan. Sport i Chub stali … tak jak ich panowie.
Cytat: | -O zgrozo. –Cochise zmarszczył brwi. –Sport mam prośbę. Mógłbyś nieco ciszej deklamować te wierszydła? Chciałbym się wyspać. Jutro mam randkę.
-Jak bardzo cicho mam czytać?
-Najlepiej bezgłośnie. |
Cochis jest końskim, lustrzanym odbiciem Małego Joe. Nie lubi wierszy, często zmienia obiekt uczuć i często ma randki.
Cytat: | -W sekrecie ci powiem, że Adam chciał zobaczyć się z panienką Emily, ale Laura rozpaczała…
-Chociaż nie miała powodu, jej źrebięciu nic się nie stało.
-Dokładnie Peggy przemoczona raptem była, ale Laura to jednak matka, mimo, że intrygantka. |
Ach! Te końskie ploteczki
Cytat: | -A widziałeś Chub jak ona wkomponowała się w waszego Adama? Niczym puzzel. Byłem pełen podziwu, choć to nasz wspólny wróg.
-Od kiedy wspólny?
-Od kiedy zapowiedziała się odwiedzić panienkę Emily zerkając niepokojąco, a wręcz zachłannym- moim zdaniem -spojrzeniem na Adriana. |
Bardzo bystre i spostrzegawcze koniki. Granit nie życzy sobie takiej kobiety jak Laura dla swojego pana. I tak ma być!
Cytat: | -A to harpia. Mało jej nasz Adam? –oburzył się Chub. –Słyszysz Sport? |
Oburzenie koników nie ma granic!
Cytat: | -Od Rose? –Sport wychylił łeb.
-Podsłuchiwałeś. –zarżał Granit.
-Wcale nie. –obruszył się Sport.
-A wcale, że tak. –parsknął Cochise. –Ucho miał przyklejone do drzwi stajni. |
Jak widać znają się jak łyse konie
Cytat: | -Zaprasza cię na miarkę owsa i kwartę wody. Właśnie po to przyjechaliśmy. W sobotę Emily zaprasza Adama na podwieczorek.
-Ale Rose? Mnie? Dlaczego? Nie rozumiem? Nic nie zrobiłem.
-Ale próbowałeś. Rose jest pełna zachwytu nad twoimi zdolnościami. |
Jest nadzieja dla Sporta
Cytat: | -Brachu niby po co? Powiedziała, że masz mocne zęby i giętkie wargi ...znaczy chrapy. |
Bardzo wyszukany komplement .
Cytat: | -Że co? –Chub omal nie zakrztusił się ziarenkiem owsa. –Coś ty robił Sport kiedy my ratowaliśmy ludzi? |
No właśnie! Co on robił, żeby zasłużyć sobie na takie pochwały
Cytat: | -Rose powiedziała. –Granit zawiesił na chwilę głos. -…że nie zna konia, który tak zwinnie za pomocą zębów i elastycznych chrap …
-Na pękniętą podkowę i zardzewiałe ostrogi w całym stanie! –nie wytrzymał Cochise. –Sport coś ty robił na tym pikniku??? |
A! I tu Sport zaskoczył bawidamka? Bawiklaczka?
Bardzo zabawne opowiadanie. Rozmowy koników świetne. Pełne dowcipu, celnych spostrzeżeń, końskich powiedzonek i przypowieści. Laura jak na Laurę na razie tylko trochę namieszała. Ale i za to powinna ponieść karę. Chyba jeszcze namiesza ... Kiedy kontynuacja? Skoro już wena wróciła …
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 13:39, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:00, 16 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Nawiązujesz do odcinka, w którym ponoć widać, że Cochise to jednak jest klacz?
Najpóźniej we wtorek
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 20:12, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:03, 16 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Zakładam, że Cochise nie jest klaczą ... zdaje się jednak, że koniki Cartwrightów to były ... wałachy Ogiery nie nadają się do takiej pracy ... zarówno na planie filmowym, jak i na ranczo ... ale chichutko ... może nikt się nie dowie ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 14:04, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:07, 16 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Na pewno...ja sznuruję usta....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:20, 16 Lis 2014 Temat postu: |
|
|
Ja też nikomu nie powiem, że Cochise jest klaczą, a reszta koników to wałachy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|