Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Mój kumpel i ja.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:00, 14 Lis 2014    Temat postu:

Rozmówki koników powalające.
Końcówka jednak troszkę niepokojąca


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:00, 14 Lis 2014    Temat postu:

Cytat:
-Granit posłuchaj. –Sport próbował odwołać się do rozsądku kolegi. –Mój pan nie skacze z kwiatka na kwiatek, a co za tym idzie i ja.

Sport jest bardzo lojalnym konikiem. Przy okazji i siebie pochwali.

Cytat:
-To raczej mój pan wyciskał. –nieśmiało protestował Chub.

Chub choć narzeka na ciężar, jednak lubi i ceni Hossa.

Cytat:
-Z pierwotnej, czystej siły, której również nie poskąpiła mu nasza matka Gaja. –uniósł się Chub.

Bardzo ceni.

Cytat:
-Raczej mój pan stawiał. –nieśmiało wtrącił Chub. –Twój tylko coś tam bazgrał i zabawiał pannę Emily...

Nie zabawiał, ale wyjaśniał zasadę ... działania ...

Cytat:
-No to się przeliczyłeś Sport. Już ja opowiem Rose i Margaricie co z was za gagatki.

Teraz to pojechał po bandzie ...

Cytat:
-Zamilcz Chub. Po czyjej jesteś stronie? –warknął Sport.
-Chwilowo po swojej. -niewinnie uśmiechnął się Chub.

Zupełnie jak Hoss.

Cytat:
„-Nic mi dzisiaj nie wychodzi. A zapowiadała się taka ciekawa przyjaźń…” –Sport zwiesił łeb. Łypnął okiem na marsowe czoło niedoszłego kumpla.

Ja również przypuszczałam, że to są narodziny szorstkiej, końskiej przyjaźni ...


Cytat:
-Granit. –zaczął nieśmiało Chub. –Sport to porządny koń, gdybym miał powierzyć komuś życie byłby to właśnie Sport.

Chuba ruszyło sumienie.

Cytat:
-Zaczyna się.-prychnął Sport.
-Co chcesz, Peggy to sympatyczne dziecko, nieskłonne do knowań, lubi Adama. –bronił dziewczynki Chub.
-Otóż to. Nieświadome narzędzie w rękach kombinatorki.-Sport zmarszczył brwi.

Przejrzał wybiegi Laury lepiej niż jego pan.

Cytat:
Oddałbym wiadro owsa żeby wiedzieć co knuje. -Chub z niepokojem patrzył jak Laura powoli sunie między kolejnymi stolikami z wymuszonym uśmiechem obdarowując znajomych skracając coraz bardziej odległość do Adama i towarzyszących mu osób.

Poczciwy Chub też się zorientował.

Cytat:
-A czego tu nie wiedzieć? –ponuro stwierdził Sport. –Podejdzie pomacha Emily chusteczką Adama przed nosem, pewnie potknie się ze dwa razy zawisając na moim panu szukając w nim ratunku i koniec. –westchnął zwiesiwszy łeb.

Sport jest bardzo przenikliwy i zna ... życie.

Cytat:
A chusteczkę z inicjałami Adama skąd ma? –Granitowi opadło ciśnienie.

A Granit jest wyjątowo podejrzliwy.

Cytat:
Peggy było gorąco kilka dni temu, to i Adam zmoczył chusteczkę, otarł małej twarz. Laura uparła się, że wypierze i odda…
-Brzmi logicznie.-ostrożnie spojrzał na kolegę.

Jak widać wszystko da się logicznie wyjaśnić.

Cytat:
Hm. –Granit zmarszczył czoło.
-I co? –niecierpliwił się Chub.
-Przyjęła postawę ledwie tolerującą Emily i Helen, za to wybitnie absorbującą wobec Adama.

Jednak Granit potrafi wyciągać wnioki z tego co zaobserwuje.

Cytat:
-Wyciąga chusteczkę.
-Widzę. –westchnął Sport.
-Ostentacyjnie.
-Widzę. -Sport zmarszczył brwi.
-Niemal pomachała nią przed oczami panienki Emily.
-Widzę.- Sport mówił przez zęby.
-I dotknęła przedramienia Adama, tak...że niby się potknęła. –ze znawstwem kiwał głową Granit.-Dobra jest.

Sport to przewidział!

Cytat:
-Nawet nie wiesz co mam ochotę jej zrobić.
-Przeciągnąć po prerii? –parsknął Granit.
-Znacznie gorzej. –w oczach Sporta pojawiły się błyski. –I nie wymaga to zbyt wielkiej inteligencji.
A mówią, że koń to przyjaciel człowieka ... a tu takie złowieszcze zamiary ... ale usprawiedliwione.

Cytat:
... a Peggy i Laura oplotły go niczym bluszcz.

I znów stał się ofiarą własnego uroku.

Cytat:
-Myślicie, że Peggy powinna iść sama nad rzekę? –Chub zaniepokoił się ździebko.

Tym powinna się zaniepokoić matka dziecka a nie koń Hossa.

Cytat:
-Laura nie wygląda na szczęśliwą. –Sport wyszczerzył zęby.
-Pewnie, że nie. Musi pochwalić publicznie wypiek wroga. –zarżał radośnie Granit.

Jak mniemam, to spory cios w ego Laury.

Cytat:
-Moim zdaniem nad rzekę. –triumfalnie spojrzał Sport. –W ślad za panienką Emily.
-Może jednak coś z tego będzie? –w głosie Sporta było słychać nadzieję.

Adam zmądrzał i wyrwał się ze szponów harpii.

Cytat:
Ktoś krzyknął: „Weźcie długie liny”, a Hoss i Adrian błyskawicznie dopadli swoich wierzchowców.

Będą mieli wieści z pierwszej ręki ... to jest z kopyta ... ale po co im liny? Jeśli ktoś się pluska w wodzie niezbyt dobrowolnie, to lepsze sieci byłyby

Cytat:
Z niepokojem zerknął na Rose i Margaritę. [Obie wpatrywały się w Helen z dłonią na ustach próbującej opanować najwyraźniej strach i Laurę, którą ktoś próbował bezskutecznie uspokajać.

Teraz się denerwuje? Trzeba było pilnować Peggy a nie uganiać się za chłopem.

Cytat:
-Zrób coś Sport. Proszę. -nalegała Rose.
-Ale…dobrze, spróbuję. –z napięciem spojrzał na Rose. Musiał działać. Nie nawykł do braku zaangażowania, a obecna sytuacja wymagała od niego prężności i kreatywności.

Czego to się nie robi, żeby zaimponować pięknej klaczce?
Aga nie zostawiaj ich w wodzie na długo, bo się przeziębią. Rozmowy koników świetne i nie mogę doczekać się ich zemsty na Laurze Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 18:11, 14 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:35, 14 Lis 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Niedaleko pada ziarno owsa od kłosa. A ja trzymałem za ciebie kciuki. Na zardzewiałą podkowę!
-Granit posłuchaj. –Sport próbował odwołać się do rozsądku kolegi. –Mój pan nie skacze z kwiatka na kwiatek, a co za tym idzie i ja.
-Oczywiście, a lisy nie wchodzą do kurnika. Jaki pan taki kram. –zakończył dyskusję Granit odwróciwszy łeb jednym okiem łypiąc na Laurę wciąż gładzącą chustkę.

Znakomity tekst. Koniki posługują się pięknym, barwnym językiem, bogatym w środki wyrazu. Very Happy

Aga napisał:
-Mój pan korzystał z walorów umysłu, którymi tak szczodrze obdarowała go natura,

Natura obdarowała jego pana wieloma walorami, nad wyraz hojnie… Smile

Aga napisał:
-Z pierwotnej, czystej siły, której również nie poskąpiła mu nasza matka Gaja. –uniósł się Chub.

Ciekawe, czy Hoss zrozumiałby wypowiedź swego konia. Rolling Eyes

Aga napisał:
„-Nic mi dzisiaj nie wychodzi. A zapowiadała się taka ciekawa przyjaźń…” –Sport zwiesił łeb. Łypnął okiem na marsowe czoło niedoszłego kumpla.

Poległam. Laughing

Aga napisał:
Westchnął ciężko i zerknął w drugą stronę. Rose i Margerita zatopione były w rozmowie i tradycyjnie nie zwracały lub udawały, że nie mają zamiaru zwracać na nich najmniejszej uwagi. –„….i możliwe, że całkiem interesująca znajomość, a w dalszej perspektywie miłość? Nic tylko zakrztusić się ziarenkiem owsa.”

Kolejny świetny fragmencik z językowymi perełkami. Cool

Aga napisał:
-Co chcesz, Peggy to sympatyczne dziecko, nieskłonne do knowań, lubi Adama. –bronił dziewczynki Chub.
-Otóż to. Nieświadome narzędzie w rękach kombinatorki.-Sport zmarszczył brwi.

Spostrzegawczość Sporta jest pierwszej jakości, że się tak wyrażę.

Aga napisał:
-O proszę i Adam opuścił towarzystwo. Dokąd on idzie?
-Moim zdaniem nad rzekę. –triumfalnie spojrzał Sport. –W ślad za panienką Emily.
-Może jednak coś z tego będzie? –w głosie Sporta było słychać nadzieję.

Może i będzie. Zobaczymy, jak z całej sytuacji wybrnie Adam i na ile Emily jest otwarta na argumenty i tłumaczenia.

Aga napisał:
Sport zdezorientowany szukał wzrokiem znajomej sylwetki. Oczekiwał, że jego pan również weźmie udział w –prawdopodobnie, co już zdążył wydedukować- akcji ratunkowej.

Ciekawe, kogo ratuje Adam – Peggy czy Emily? A może obie?

Aga napisał:
Zrób coś Sport. Proszę. -nalegała Rose.

Nareszcie Sport może się wykazać. Rose nie prosiła nikogo innego o pomoc. Zwróciła się bezpośrednio do niego. To coś znaczy. Wink

Aga, umiejętnie połączyłaś dowcipne wstawki i sytuacje z emocjami bohaterów. Przeczytałam jednym tchem, nieźle się bawiłam i trochę się zaniepokoiłam. Podobnie jak Ewelina czekam na akcję odwetową koników w kwestii namolnej Laury. Very Happy Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:07, 14 Lis 2014    Temat postu:

Dzięki koleżanki, że choć tutaj złapiecie oddech.... W zasadzie cała trójka stara się nie utopić... Sieci nie zdążyli upleść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:28, 14 Lis 2014    Temat postu:

Ucieszyłam się czytając nowy fragment Twojego opowiadania. Jest jak balsam na moją skołataną duszę, szarpaną jesiennym choróbskiem Very Happy
Aga napisał:
-Granit posłuchaj. –Sport próbował odwołać się do rozsądku kolegi. –Mój pan nie skacze z kwiatka na kwiatek, a co za tym idzie i ja.

Sport ma trudny orzech do zgryzienia. Przekonać podejrzliwego kolegę do Adama trudna sprawa
Aga napisał:
-Mój pan korzystał z walorów umysłu, którymi tak szczodrze obdarowała go natura, gdy tymczasem twój korzystał….
-Z pierwotnej, czystej siły, której również nie poskąpiła mu nasza matka Gaja. –uniósł się Chub.
-Pomagaliśmy wam, mój pan stawiał wam młyn zupełnie bezinteresownie.
-Raczej mój pan stawiał. –nieśmiało wtrącił Chub. –Twój tylko coś tam bazgrał i zabawiał pannę Emily...

Koniki walczą o swych panów niczym lwy Laughing Chub niesamowity Very Happy
Aga napisał:
-Zamilcz Chub. Po czyjej jesteś stronie? –warknął Sport.
-Chwilowo po swojej. -niewinnie uśmiechnął się Chub.

Zdecydowanie koniki przejęły cechy swoich właścicieli. Urocze
Aga napisał:
„-Nic mi dzisiaj nie wychodzi. A zapowiadała się taka ciekawa przyjaźń…” –Sport zwiesił łeb. Łypnął okiem na marsowe czoło niedoszłego kumpla. (...)
Westchnął ciężko i zerknął w drugą stronę. –„….i możliwe, że całkiem interesująca znajomość, a w dalszej perspektywie miłość? Nic tylko zakrztusić się ziarenkiem owsa.”

Biedny Sport. To nie był dla niego najlepszy dzień
Aga napisał:
-A czego tu nie wiedzieć? –ponuro stwierdził Sport. –Podejdzie pomacha Emily chusteczką Adama przed nosem, pewnie potknie się ze dwa razy zawisając na moim panu szukając w nim ratunku i koniec. –westchnął zwiesiwszy łeb.

Dla Sporta nie ma tajemnic. Jak on wszystkich doskonale zna.
Aga napisał:
-Granit myśl rozsądnie, znasz mnie i mojego pana. Jesteśmy u was codziennie od dwóch tygodni. Czy Adam wygląda na lekkoducha? Poza tym chwaliłeś się perfekcyjną znajomością mimiki ciała. Obserwuj, a sam wyciągniesz odpowiednie wnioski.

Sport dojrzał szansę przekonania Granita. Podszedł go psychologicznie
Aga napisał:
Wszystkie konie spod byka patrzyły za Laurą zbliżającą się do stolika panien Parker i towarzyszących im braci.

Koniki rozłożyły mnie na łopatki. Wyobraziłam sobie ich marsowe miny i padłam.
Aga napisał:
-I dotknęła przedramienia Adama, tak...że niby się potknęła. –ze znawstwem kiwał głową Granit.-Dobra jest.
-Nawet nie wiesz co mam ochotę jej zrobić.
-Przeciągnąć po prerii? –parsknął Granit.
-Znacznie gorzej. –w oczach Sporta pojawiły się błyski. –I nie wymaga to zbyt wielkiej inteligencji.

Granit fantastyczny. Sport bliski wybuchu. Oj, nie lubi on Laury, nie lubi Laughing
Aga napisał:
-Laura nie wygląda na szczęśliwą. –Sport wyszczerzył zęby.
-Pewnie, że nie. Musi pochwalić publicznie wypiek wroga. –zarżał radośnie Granit.

Złośliwe koniki
Aga napisał:
Czuł presję czasu i oczekiwań wybranki. Dobijała go bezradność i targał niepokój o Adama. W końcu udało mu się uwolnić i podszedł do Rose.

-Wszystko będzie dobrze Rose. –uśmiechnął się i w lekkim stresie pod czujnym spojrzeniem klaczki jął mocować się z supłem.

Nerwowe zakończenie. Co z Peggy, co z Adamem. Sport niespokojny. I co będzie dalej, co dalej Aga i kiedy???
Jak zwykle tekst radosny z ogromną dozą dobrego żartu i pozytywnych wibracji


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:34, 14 Lis 2014    Temat postu:

W niedzielę Very Happy Ja raczej nie synchronizuję się ....brak wibracji naprowadzających Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:10, 15 Lis 2014    Temat postu:

* * * *
Na rozluźnienie

* * * *

-Spójrzcie chłopcy! Trochę wody i mydła i znowu jestem w łatki! –Cochise zarżał radośnie na widok Chuba i Sporta i ich właścicieli. Jednak zamilkł widząc posępne miny i z zaciekawieniem zaczął obserwować wszystkich.

Mężczyźni w milczeniu wprowadzili konie do stajni i ściągnęli siodła z koni. W ich oczach można było dostrzec nieobecność, w ruchach ociężałość, jakby ktoś włożył im ciężar na ramiona, którego nie mogli zrzucić. Hoss westchnął ciężko, rzucił okiem czy konie mają zapewnioną wodę i owies. Pogłaskał Chuba między oczami i powiedziawszy „Byłeś dzielny koniku” wyszedł ze stajni. Adam z zamyślonym wzrokiem stał chwilę przy Sporcie głaszcząc go bezwiednie po szyi, dłonią pocierając czoło jakby chciał zetrzeć niechciane wspomnienia. W końcu zareagował na pytanie Hossa: „Idziesz Adam?” i przetarłszy dłonią twarz i opuścił stajnię.

-Jak było na pikniku? –dało się słyszeć głos małego Joe wychodzącego z domu. –Adam, Hoss jak wy wyglądacie? Co się stało?
-Później Joe. –powiedział Adam znużonym głosem, machnął ręką i wszedł zmęczonym krokiem do domu.
-Hoss? –Joe spojrzał pytająco na brata.

Odprowadzały ich zaniepokojone spojrzenie Chuba, zaskoczony wzrok Cochisa i żałosny wyraz oczu Sporta.

-Piknik…. się udał? –zaryzykował Cochise. -Co się stało Adamowi i Hossowi? Wyglądają...nieco…-Cochise zawiesił się zastanawiając nad prawidłowym doborem słów.
-To …długa historia. –zaczął Chub.
-A temu co się stało? –Cochise ruszył łbem wskazując na Sporta, gapiącego się bezmyślnie w korytko z wodą.
-To…jeszcze dłuższa historia. –Chub cmoknął przez zęby marszcząc brwi.
-Czyżby randka z Rose nie wyszła? Znowu?

Sport westchnął ciężko i pokręcił zrezygnowany łbem.

-Daj mu spokój. To nie najlepszy moment.
-Dowiem się wreszcie?
-No dobrze. –zaczął Chub zerkając na Sporta. –Na pikniku spotkaliśmy Granita. Mówię ci Cochise, ogier w najmniejszym calu. Mięsień na mięśniu mięsniem poganiany, a przy tym smukły i…
-Do rzeczy Chub na garść owsa. –niecierpliwił się Cohcise.
-Więc kiedy tak sobie staliśmy i rozmawialiśmy, nawiasem mówiąc, klaczki Margerita i Rose też tam były, ale...
-Na pękniętą podkowę Chub!. –ponaglał Cochise.
-Dobra już dobra, no to w skrócie. Peggy wpadła do rzeki, panienka Emily nie zdążyła jej złapać i również znalazła się w rzece…to taka nasza teoria jeszcze nie potwierdzona, a Adam, zobaczył je dosłownie chwilę później, w ułamku sekundy skoczył, złapał je…
-Mówisz jak było czy gdybasz Chub?
-Trochę gdybam.
-Czyli co tak naprawdę widziałeś?
-Syna sklepikarza wrzeszczącego w niebogłosy. Pewnie Adam kazał mu lecieć po pomoc nim zniknął w wodzie.
-Ten piknik był nad rzeką?
-Nie bardzo.
-Więc skąd tak tłoczno tam było?
-A bo ja wiem? Panienka Emily poszła chyba się przejść bo nie wiem czy wiesz, ale Laura....
-Chub!
-Więc Adam za nią, Peggy przed nimi, sklepikarz…
-Dobra, wystarczy. –przerwał Cochise. –I co było dalej?
-I tak sobie płynęli i płynęli…
-Możesz odrobinkę przyspieszyć kolego?
-Oczywiście teraz będzie przyspieszenie. Ja i Granit popędziliśmy co człowiek wyskoczy i milę dalej Granit przekroczył rzekę z liną, ja trzymałem z drugiej strony i złapaliśmy ich.
-Coś się komuś stało?
-Na szczęście skończyło się na strachu i wyziębieniu. Adam jak widzisz jest tylko rozczochrany, trochę mokry, lekko brudny.
-Jednym słowem utytłany. Hoss też. Czyli wszystko dobrze się skończyło. –podsumował Cochise. –Więc czemu Sport wygląda jakby akcja się nie powiodła?
-Nie wykazał się. –krótko skwitował Chub.
-Nie bardzo rozumiem.
-Rose poprosiła go by zareagował, a wiesz jaki Sport jest ambitny. Bezczynność dobija go. Chciał jej jakoś pomóc, tak tylko gdybam i ruszyć na ratunek, ale akcja skończyła się nim się na dobre zaczęła i rozczarowanie gotowe.

-Sport? –Cochise drwiąco spojrzał na kolegę.
-Milczy całą drogę nic z niego więcej nie wyciśniesz. Próbowałem. -dokończył Chub.

Westchnięcie wydobywające się z pyska Sporta poprzedziło plusk wody.

-Sport chyba nie zamierzasz ponownie utopić się w korytku. –Cochise podszedł do kumpla.-Stary, ostatnio idzie ci jakbyś ciągnął wóz pełen owsa, ale i dla ciebie zaświeci słońce. Sport? Sport?
-Co mówiłeś Cochise? –Sport wyciągnął łeb z korytka i potrząsnął nim strącając krople z grzywy.
-Uszu chyba pod wodą nie miałeś?
-Nie pocieszaj mnie jestem skończony w oczach Rose.
-Sport wiesz w czym tkwi problem?
-Nie, nie wiem, ale zapewne mnie oświecisz?
-Za dużo wysiłku wkładasz w powodzenie akcji z Rose.
-Co chcesz przez to powiedzieć?- Sport uniósł brwi w szczerym zdumieniu.
-Najwyższa pora znaleźć…inny obiekt zainteresowań. –lekko odpowiedział Cochise.
-Nie bardzo rozumiem.
-Na nieco łatwiejszy…w zdobyciu.
-Cochise jak ty nic nie rozumiesz źrebaku. –Sport westchnął, pokręcił łbem i podszedł do kąta w boksie.

Kopytkiem delikatnie usunął wierzchnią warstwę słomy i zębami złapał za tomik poezji. Umieścił go w korytku z owsem i po chwili słychać było szelest przewracanych stron.

-O zgrozo. –Cochise zmarszczył brwi. –Sport mam prośbę. Mógłbyś nieco ciszej deklamować te wierszydła? Chciałbym się wyspać. Jutro mam randkę.
-Jak bardzo cicho mam czytać?
-Najlepiej bezgłośnie.

* * * *


-Witaj brachu. –Chyb szczerze ucieszył się na widok Granita.
-A witaj, witaj kolego.
-Co cię sprowadza o tak wczesnej porze?
-Jedziemy do miasta, ale mój pan chciał podziękować Adamowi za pomoc.
-No tak wczoraj nie było okazji. Wszystko działo się tak szybko.
-Otóż to. Adrian niósł na rękach Emily do doktora. Szeryf Peggy, a Adam i Hoss zniknęli po angielsku, że się tak wyrażę.
-W sekrecie ci powiem, że Adam chciał zobaczyć się z panienką Emily, ale Laura rozpaczała…
-Chociaż nie miała powodu, jej źrebięciu nic się nie stało.
-Dokładnie Peggy przemoczona raptem była, ale Laura to jednak matka, mimo, że intrygantka.
-A widziałeś Chub jak ona wkomponowała się w waszego Adama? Niczym puzzel. Byłem pełen podziwu, choć to nasz wspólny wróg.
-Od kiedy wspólny?
-Od kiedy zapowiedziała się odwiedzić panienkę Emily zerkając niepokojąco, a wręcz zachłannym- moim zdaniem -spojrzeniem na Adriana.
-A to harpia. Mało jej nasz Adam? –oburzył się Chub. –Słyszysz Sport? Sport?
-A cóż on taki milczący. –zainteresował się Granit. -Sport?
-Nie wyciągniesz go wołami z boksu. –pokręcił głową Chub.
-Założysz się? –Granit mrugnął do Chuba i zawołał. –Mam wiadomość od Rose.
-Od Rose? –Sport wychylił łeb.
-Podsłuchiwałeś. –zarżał Granit.
-Wcale nie. –obruszył się Sport.
-A wcale, że tak. –parsknął Cochise. –Ucho miał przyklejone do drzwi stajni.
-Bzdura!
-Bałem się, że drzazga ci wejdzie. –kpił Cochise.
-Jeszcze jedno słowo Cochise…-zgromił młodszego kolegę Sport i spojrzał zaciekawiony na gościa. –Nie przerywaj sobie Granit.
-Zaprasza cię na miarkę owsa i kwartę wody. Właśnie po to przyjechaliśmy. W sobotę Emily zaprasza Adama na podwieczorek.
-Ale Rose? Mnie? Dlaczego? Nie rozumiem? Nic nie zrobiłem.
-Ale próbowałeś. Rose jest pełna zachwytu nad twoimi zdolnościami.
-Masz jakieś zdolności Sport? –Cochise niemal gwizdnął.
-Tak mówiła? Nie zmyślasz Granit? –Sportowi omal serce nie wyskoczyło z piersi.
-Brachu niby po co? Powiedziała, że masz mocne zęby i giętkie wargi ...znaczy chrapy.
-Że co? –Chub omal nie zakrztusił się ziarenkiem owsa. –Coś ty robił Sport kiedy my ratowaliśmy ludzi?
-Właśnie. –Cochisa zatkało. – Granit zamieniam się w słuch.
-Przestań Cochise, nie czas na żarty. –Sport stukał nerwowo kopytkiem. -Mów Granit, mów!
-Ja chyba nie bardzo chcę to słyszeć.-przerwał Chub.
-Na niedomknięte drzwi kurnika, Chub nie przerywaj gościowi. To nie to o czym myślisz.
-Rose powiedziała. –Granit zawiesił na chwilę głos. -…że nie zna konia, który tak zwinnie za pomocą zębów i elastycznych chrap …
-Na pękniętą podkowę i zardzewiałe ostrogi w całym stanie! –nie wytrzymał Cochise. –Sport coś ty robił na tym pikniku???
-No właśnie Sport? –zawtórował Chub. –Coś ty robił?
-A to już nasza słodka tajemnica. –Granit mrugnął do Sporta i nabrał wody w usta.
-Nie o wszystkim musicie wiedzieć dzieciaki. –Sport uśmiechnął się i spojrzał z nadzieją w niebo. –A więc jutro naprawdę też jest dzień.

* * * *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 10:44, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:44, 15 Lis 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Mężczyźni w milczeniu wprowadzili konie do stajni i ściągnęli siodła z koni. W ich oczach można było dostrzec nieobecność, w ruchach ociężałość, jakby ktoś włożył im ciężar na ramiona, którego nie mogli zrzucić.

Zaczyna się dosyć posępnie. Shocked

Aga napisał:
Adam z zamyślonym wzrokiem stał chwilę przy Sporcie głaszcząc go bezwiednie po szyi, dłonią pocierając czoło jakby chciał zetrzeć niechciane wspomnienia.

Aż się boję czytać dalej. Shocked Na początku wspominałaś coś o rozluźnieniu? Confused

Aga napisał:
A temu co się stało? –Cochise ruszył łbem wskazując na Sporta, gapiącego się bezmyślnie w korytko z wodą.

I pan, i koń przejęci, zajęci swoimi myślami. Co tam się stało?!

Aga napisał:
-No dobrze. –zaczął Chub zerkając na Sporta. –Na pikniku spotkaliśmy Granita. Mówię ci Cochise, ogier w najmniejszym calu. Mięsień na mięśniu mięsniem poganiany, a przy tym smukły i…
-Więc kiedy tak sobie staliśmy i rozmawialiśmy, nawiasem mówiąc, klaczki Margerita i Rose też tam były, ale... .

Chub ma specyficzny sposób relacjonowania zdarzeń. Laughing Laughing

Aga napisał:
-Na szczęście skończyło się na strachu i wyziębieniu. Adam jak widzisz jest tylko rozczochrany, trochę mokry, lekko brudny.

O, matko, a już myślałam, że ktoś się utopił. Ale mnie nastraszyłaś Exclamation

Aga napisał:
-Sport? –Cochise drwiąco spojrzał na kolegę.
-Milczy całą drogę nic z niego nie wyciśniesz. Próbowałem. -dokończył Chub.

Biedaczysko! Ma konik pecha. Wciąż pod górkę, zawsze wiatr w oczy.

Aga napisał:
-Otóż to. Adrian niósł na rękach Emily do doktora. Szeryf Peggy, a Adam i Hoss zniknęli po angielsku, że się tak wyrażę.

Aaaaaa…. To dlatego Adam był taki zdołowany. Pewnie sam chciał nieść Emily. Wink

Aga napisał:
-A widziałeś Chub jak ona wkomponowała się w waszego Adama? Niczym puzzel. Byłem pełen podziwu, choć to nasz wspólny wróg.
-Od kiedy wspólny?
-Od kiedy zapowiedziała się odwiedzić panienkę Emily zerkając niepokojąco - a wręcz zachłannym- moim zdaniem spojrzeniem na Adriana.

To Adam już jej nie wystarczy? Chce jeszcze do kolekcji Adriana? Surprised Też ma imię na A.

Aga napisał:
-Założysz się? –Granit mrugnął do Chuba i zawołał. –Mam wiadomość od Rose.
-Od Rose? –Sport wychylił łeb.

W Sporta wstąpiło życie i … nadzieja. Smile

Aga napisał:
-Brachu niby po co? Powiedziała, że masz mocne zęby i giętkie wargi.
-Że co? –Chub omal nie zakrztusił się ziarenkiem owsa. –Coś ty robił Sport kiedy my ratowaliśmy ludzi?

Jak to co? Rozwiązywał supełki…

Aga napisał:
-Na pęknięto podkowę i zardzewiałe ostrogi w całym stanie! –nie wytrzymał Cochise. –Sport coś ty robił na tym pikniku???
-No właśnie Sport? –zawtórował Chub. –Coś ty robił?
-A to już nasza słodka tajemnica. –Granit mrugnął do Sporta i nabrał wody w usta.

Pierwszorzędna scena. Very Happy To chyba początek pięknej przyjaźni.

Aga, zaskoczyłaś mnie. Naprawdę myślałam, że naszło Cię na dramat i posłałaś kogoś na chmurkę. Na szczęście zachowanie Adama i Hossa było spowodowane szokiem, zmęczeniem i zawodem. Rolling Eyes Adam chyba inaczej wyobrażał sobie ten dzień. Przed nim podwieczorek, więc może coś zaiskrzy. Chyba, że Laura znowu namiesza...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Sob 23:46, 15 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:37, 16 Lis 2014    Temat postu:

Laughing Laughing Laughing Fantastyczny fragment. Początkowo trochę się wystraszyłam, że i Ty Aga wysłałaś kogoś na chmurkę. Całe szczęście nie. Sport taki zrozpaczony biedaczek. Reszta koników prowadzi, jak zwykle niezwykle interesujące rozmowy.
Aga napisał:
-Spójrzcie chłopcy! Trochę wody i mydła i znowu jestem w łatki! –Cochise zarżał radośnie na widok Chuba i Sporta i ich właścicieli. Jednak zamilkł widząc posępne miny i z zaciekawieniem zaczął obserwować wszystkich.

Cóż za pech Cochise nie mógł się pochwalić Rolling Eyes
Aga napisał:
Hoss westchnął ciężko, rzucił okiem czy konie mają zapewnioną wodę i owies. Pogłaskał Chuba między oczami i powiedziawszy „Byłeś dzielny koniku” wyszedł ze stajni. Adam z zamyślonym wzrokiem stał chwilę przy Sporcie głaszcząc go bezwiednie po szyi, dłonią pocierając czoło jakby chciał zetrzeć niechciane wspomnienia. W końcu zareagował na pytanie Hossa: „Idziesz Adam?” i przetarłszy dłonią twarz i opuścił stajnię.

Tu bardzo mocno zaniepokoiłam się. Byłam pewna, że stało się coś bardzo złego
Aga napisał:
-A temu co się stało? –Cochise ruszył łbem wskazując na Sporta, gapiącego się bezmyślnie w korytko z wodą.
-To…jeszcze dłuższa historia. –Chub cmoknął przez zęby marszcząc brwi.
-Czyżby randka z Rose nie wyszła? Znowu?

Sport westchnął ciężko i pokręcił zrezygnowany łbem.

Biedny Sport. Zawód miłosny konika spotkał. Chub co prawda próbował wesprzeć kolegę, ale to cierpienie na twarzy tzn. pysku jest takie chwytające za serce
Aga napisał:
-I tak sobie płynęli i płynęli…
-Możesz odrobinkę przyspieszyć kolego?
-Oczywiście teraz będzie przyspieszenie. Ja i Granit popędziliśmy co człowiek wyskoczy i milę dalej Granit przekroczył rzekę z liną, ja trzymałem z drugiej strony i złapaliśmy ich.

Nie przypuszczałam, ze Chub jest takim gawędziarzem. Dobrze, że w końcu przyspieszył i dowiedzieliśmy się wreszcie co tak naprawdę się stało
Aga napisał:
-Coś się komuś stało?
-Na szczęście skończyło się na strachu i wyziębieniu. Adam jak widzisz jest tylko rozczochrany, trochę mokry, lekko brudny.
-Jednym słowem utytłany. Hoss też. Czyli wszystko dobrze się skończyło. –podsumował Cochise.

I to są niezwykle ważne informacje
Aga napisał:
Westchnięcie wydobywające się z pyska Sporta poprzedziło plusk wody.

-Sport chyba nie zamierzasz ponownie utopić się w korytku. –Cochise podszedł do kumpla.-Stary, ostatnio idzie ci jakbyś ciągnął wóz pełen owsa, ale i dla ciebie zaświeci słońce. Sport? Sport?

To nie był dobry dzień dla Sporta Confused
Aga napisał:
-Cochise jak ty nic nie rozumiesz źrebaku. –Sport westchnął, pokręcił łbem i podszedł do kąta w boksie.

Laughing Laughing Laughing jak to młody niecierpliwy i niewiele rozumie
Aga napisał:
-Jeszcze jedno słowo Cochise…-zgromił młodszego kolegę Sport i spojrzał zaciekawiony na gościa. –Nie przerywaj sobie Granit.
-Zaprasza cię na miarkę owsa i kwartę wody. Właśnie po to przyjechaliśmy. W sobotę Emily zaprasza Adama na podwieczorek.
-Ale Rose? Mnie? Dlaczego? Nie rozumiem? Nic nie zrobiłem.
-Ale próbowałeś. Rose jest pełna zachwytu nad twoimi zdolnościami.

Fantastycznie. Szczęśliwy Sport - nareszcie
Aga napisał:
-Na pęknięto podkowę i zardzewiałe ostrogi w całym stanie! –nie wytrzymał Cochise. –Sport coś ty robił na tym pikniku???
-No właśnie Sport? –zawtórował Chub. –Coś ty robił?
-A to już nasza słodka tajemnica. –Granit mrugnął do Sporta i nabrał wody w usta.
-Nie o wszystkim musicie wiedzieć dzieciaki. –Sport uśmiechnął się i spojrzał z nadzieją w niebo. –A więc jutro naprawdę też jest dzień.

No, właśnie , co tak naprawdę robił Sport? Oto jest pytanie

Aga przed snem, jak znalazł. Super


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:27, 16 Lis 2014    Temat postu: Mój konik i ja

Powinno się nakręcić serial o rozmowach tych koni ,to byłby hit.
[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:35, 16 Lis 2014    Temat postu:

Cytat:
Spójrzcie chłopcy! Trochę wody i mydła i znowu jestem w łatki! –Cochise zarżał radośnie na widok Chuba i Sporta i ich właścicieli.

Ach ta dbałość o wygląd. Zupełnie jak u jego pana. Myśli wyłącznie o swojej aparycji

Cytat:
Adam z zamyślonym wzrokiem stał chwilę przy Sporcie głaszcząc go bezwiednie po szyi, dłonią pocierając czoło jakby chciał zetrzeć niechciane wspomnienia.

A tego co martwi? To, że się nie utopił, czy to, że nie odbył wspólnego spaceru nad rzeką z Emily?

Cytat:
Odprowadzały ich zaniepokojone spojrzenie Chuba, zaskoczony wzrok Cochisa i żałosny wyraz oczu Sporta.

Jak widać każdy z koników nieco inaczej reagował, ale wszystkie mocno przeżywały klęski swoich panów.

Cytat:
-No dobrze. –zaczął Chub zerkając na Sporta. –Na pikniku spotkaliśmy Granita. Mówię ci Cochise, ogier w najmniejszym calu. Mięsień na mięśniu mięsniem poganiany, a przy tym smukły i…

Ach! Cudne są te pogawędki koników Ale dlaczego Chub tak wychwala urodę Granita?

Cytat:
-Dobra już dobra, no to w skrócie. Peggy wpadła do rzeki, panienka Emily nie zdążyła jej złapać i również znalazła się w rzece…to taka nasza teoria jeszcze nie potwierdzona, a Adam, zobaczył je dosłownie chwilę później, w ułamku sekundy skoczył, złapał je…
-Mówisz jak było czy gdybasz Chub?
-Trochę gdybam.
-Czyli co tak naprawdę widziałeś?
-Syna sklepikarza wrzeszczącego w niebogłosy. Pewnie Adam kazał mu lecieć po pomoc nim zniknął w wodzie.

Świetna relacja Chuba. Powinien zostać sprawozdawcą sportowym

Cytat:
-Więc Adam za nią, Peggy przed nimi, sklepikarz…

Mógłby też być doskonałym szpiegiem. W każdym razie zapamiętał kolejność


Cytat:
-Oczywiście teraz będzie przyspieszenie. Ja i Granit popędziliśmy co człowiek wyskoczy i milę dalej Granit przekroczył rzekę z liną, ja trzymałem z drugiej strony i złapaliśmy ich.

Bardzo sprytne i dzielne koniki

Cytat:
Adam jak widzisz jest tylko rozczochrany, trochę mokry, lekko brudny.
-Jednym słowem utytłany. Hoss też. Czyli wszystko dobrze się skończyło. –podsumował Cochise.

To jest dobry koniec akcji? Choć może ma rację … mogli się przecież potopić.

Cytat:
-Nie wykazał się. –krótko skwitował Chub.
-Nie bardzo rozumiem.
-Rose poprosiła go by zareagował, a wiesz jaki Sport jest ambitny. Bezczynność dobija go. Chciał jej jakoś pomóc, tak tylko gdybam i ruszyć na ratunek, ale akcja skończyła się nim się na dobre zaczęła i rozczarowanie gotowe.

A tak bardzo Sport chciał zaimponować swojej klaczce

Cytat:
-Sport chyba nie zamierzasz ponownie utopić się w korytku. –

Sport jak widać bardzo przeżywa to wydarzenie.

Cytat:
Cochise podszedł do kumpla.-Stary, ostatnio idzie ci jakbyś ciągnął wóz pełen owsa, ale i dla ciebie zaświeci słońce. Sport? Sport?

Cochise jest jednak dobrym kumplem. Pociesza go jak potrafi.

Cytat:
-Sport wiesz w czym tkwi problem?
-Nie, nie wiem, ale zapewne mnie oświecisz?
-Za dużo wysiłku wkładasz w powodzenie akcji z Rose.

I nie skąpi dobrych rad.

Cytat:
-Najwyższa pora znaleźć…inny obiekt zainteresowań. –lekko odpowiedział Cochise.
-Nie bardzo rozumiem.
-Na nieco łatwiejszy…w zdobyciu.
-Cochise jak ty nic nie rozumiesz źrebaku.

Nie są to jednak rady najlepsze. Cochise jest zmienny w uczuciach jak jego pan. Sport i Chub stali … tak jak ich panowie.

Cytat:
-O zgrozo. –Cochise zmarszczył brwi. –Sport mam prośbę. Mógłbyś nieco ciszej deklamować te wierszydła? Chciałbym się wyspać. Jutro mam randkę.
-Jak bardzo cicho mam czytać?
-Najlepiej bezgłośnie.

Cochis jest końskim, lustrzanym odbiciem Małego Joe. Nie lubi wierszy, często zmienia obiekt uczuć i często ma randki.

Cytat:
-W sekrecie ci powiem, że Adam chciał zobaczyć się z panienką Emily, ale Laura rozpaczała…
-Chociaż nie miała powodu, jej źrebięciu nic się nie stało.
-Dokładnie Peggy przemoczona raptem była, ale Laura to jednak matka, mimo, że intrygantka.

Ach! Te końskie ploteczki

Cytat:
-A widziałeś Chub jak ona wkomponowała się w waszego Adama? Niczym puzzel. Byłem pełen podziwu, choć to nasz wspólny wróg.
-Od kiedy wspólny?
-Od kiedy zapowiedziała się odwiedzić panienkę Emily zerkając niepokojąco, a wręcz zachłannym- moim zdaniem -spojrzeniem na Adriana.

Bardzo bystre i spostrzegawcze koniki. Granit nie życzy sobie takiej kobiety jak Laura dla swojego pana. I tak ma być!

Cytat:
-A to harpia. Mało jej nasz Adam? –oburzył się Chub. –Słyszysz Sport?

Oburzenie koników nie ma granic!

Cytat:
-Od Rose? –Sport wychylił łeb.
-Podsłuchiwałeś. –zarżał Granit.
-Wcale nie. –obruszył się Sport.
-A wcale, że tak. –parsknął Cochise. –Ucho miał przyklejone do drzwi stajni.

Jak widać znają się jak łyse konie Wink

Cytat:
-Zaprasza cię na miarkę owsa i kwartę wody. Właśnie po to przyjechaliśmy. W sobotę Emily zaprasza Adama na podwieczorek.
-Ale Rose? Mnie? Dlaczego? Nie rozumiem? Nic nie zrobiłem.
-Ale próbowałeś. Rose jest pełna zachwytu nad twoimi zdolnościami.

Jest nadzieja dla Sporta

Cytat:
-Brachu niby po co? Powiedziała, że masz mocne zęby i giętkie wargi ...znaczy chrapy.

Bardzo wyszukany komplement .

Cytat:
-Że co? –Chub omal nie zakrztusił się ziarenkiem owsa. –Coś ty robił Sport kiedy my ratowaliśmy ludzi?

No właśnie! Co on robił, żeby zasłużyć sobie na takie pochwały Question

Cytat:
-Rose powiedziała. –Granit zawiesił na chwilę głos. -…że nie zna konia, który tak zwinnie za pomocą zębów i elastycznych chrap …
-Na pękniętą podkowę i zardzewiałe ostrogi w całym stanie! –nie wytrzymał Cochise. –Sport coś ty robił na tym pikniku???

A! I tu Sport zaskoczył bawidamka? Bawiklaczka?

Bardzo zabawne opowiadanie. Rozmowy koników świetne. Pełne dowcipu, celnych spostrzeżeń, końskich powiedzonek i przypowieści. Laura jak na Laurę na razie tylko trochę namieszała. Ale i za to powinna ponieść karę. Chyba jeszcze namiesza ... Kiedy kontynuacja? Skoro już wena wróciła …


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 13:39, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:00, 16 Lis 2014    Temat postu:

Nawiązujesz do odcinka, w którym ponoć widać, że Cochise to jednak jest klacz? Laughing
Najpóźniej we wtorek Surprised


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 20:12, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:03, 16 Lis 2014    Temat postu:

Zakładam, że Cochise nie jest klaczą ... zdaje się jednak, że koniki Cartwrightów to były ... wałachy Embarassed Ogiery nie nadają się do takiej pracy ... zarówno na planie filmowym, jak i na ranczo ... ale chichutko ... może nikt się nie dowie ... Cool

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 14:04, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:07, 16 Lis 2014    Temat postu:

Na pewno...ja sznuruję usta....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:20, 16 Lis 2014    Temat postu:

Ja też nikomu nie powiem, że Cochise jest klaczą, a reszta koników to wałachy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13, 14  Następny
Strona 11 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin