|
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:18, 12 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Rozmowy koni świetne Sport jest bardziej majestatyczny niż Adam.
"Ja też tak mam. Zawsze ostatni idę spać., sprawdzam czy drzwi stajni są zamknięte na skobelek, czy jest wystarczająca ilość siana w żłobie i woda w korytku u wszystkich i… w ogóle… Poczucie solidności i rozwagi mam we krwi."
Opis odpowiedzialności Sporta porażający prawie jak Adam
Czekam tradycyjnie na ciąg dalszy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 22:21, 12 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | westchnął w myślach Sport. - „Adam jest oszczędny w okazywaniu emocji, to i swojego przywiązania nie eksponuje, dlatego każdy jego gest sympatii traktuję z namaszczeniem.” |
Rżałam jak konik.
Aga napisał: | „To jest właśnie mój pan. Odpowiedzialny, rzetelny i sumienny. Zawsze był dojrzalszy od swoich rówieśników, Ja też. Dlatego idealnie się uzupełniamy. Adam od małego opiekował się braćmi, pilnował ich przy lekcjach, uczył jazdy konnej. Pierwszy wstaje, ostatni kładzie się spać. Ja też tak mam. Zawsze ostatni idę spać, sprawdzam, czy drzwi stajni są zamknięte na skobelek, czy jest wystarczająca ilość siana w żłobie i woda w korytku u wszystkich i… w ogóle… Poczucie solidności i rozwagi mam we krwi. To po prostu przeznaczenie.”
|
Śmiałam się w kułak. Cudowny fragment. Sport mnie bawi i rozczula jednocześnie.
Aga napisał: | Osmalony, brudny, rozczochrany i spocony. Wyglądał jak bezdomny pijak, a nie jak syn szanowanego ranczera. Jego jestestwo doznało wstrząsu na myśl, jaką odrazę musiał wzbudzać w tej młodej, ładnej dziewczynie. |
Biedny Adam, chociaż jak się wykąpie i odpacykuje, to dziewczyna dozna wstrząsu porażona jego niezaprzeczalnie męskim urokiem.
Aga napisał: | –Do widzenia panie… -przerwała widząc już tylko plecy mężczyzny. -…Cartwright. – dodała szeptem długo patrząc za znikającą sylwetką. |
No tak, nawet utytłany potrafił zrobić wrażenie. Jakoś mnie to nie dziwi.
Aga, miałam już iść spać, a tu taka niespodzianka - kolejny fragment. A już myślałam, że choć raz położę się o jakiejś przyzwoitej porze.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Sob 22:51, 12 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
yenefer
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 23 Mar 2014
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:48, 14 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Skąd wiesz jak pachniał mały Joe pół godziny temu? –drążył temat Chubb.
-To proste. Inaczej niż godzinę temu. –ponownie zarżał Cochise. |
Aga, Twoje poczucie humoru jest nieziemskie , Szczerzę się do komputera, jak koń do owsa, a małżonek tylko przewraca oczami...
Aga napisał: | Mimo, że wszyscy byli zadowoleni ze swoich właścicieli to tylko między małym Joe a Cochisem była wyjątkowa więź. Obaj byli rozbrykani jak małe źrebaki i wiele im wybaczano. Zdarzało się, że pili wodę z jednej filiżanki. Mały Joe bezustannie okazywał młodzieńczą miłość do Cochisa, wylewnie, impulsywnie, energicznie. |
Piękne Niesamowita jest więź między Cochisem a Joe
Aga napisał: | –Dobry konik, dobry….-mały Joe sięgnął po bukłak z wodą przypięty do siodła i upiwszy łyk polał sobie sporą ilość twarz. |
No to mnie zaskoczyłaś... oczyma wyobraźni widziałam jak Joe poi Cochisa z kapelusza, a tu takie rozczarowanie
Aga napisał: | -O matko ze źrebięciem! –jęknął Chubb przewracając oczami w stronę Bucka |
Aga napisał: | Joe to jedna trzecia Hoss’a. Jedna trzecia! A on chce podwójną kolację! –zarżał Chubb i wzdrygnął się na samą myśl o swoich czterech kolankach.
-Spokojnie koniku. –Hoss przemawiał łagodnie głaszcząc Chubba po grzywie. –Pa, konie są bardzo niespokojne.
-Co się dziwisz synu. |
Właśnie, co się dziwisz Hoss, Chubb ma ograniczony udźwig...
Aga napisał: | To jest właśnie mój pan. Odpowiedzialny, rzetelny i sumienny. Zawsze był dojrzalszy od swoich rówieśników, Ja też. Dlatego idealnie się uzupełniamy. Adam od małego opiekował się braćmi, pilnował ich przy lekcjach, uczył jazdy konnej. Pierwszy wstaje, ostatni kładzie się spać. Ja też tak mam. Zawsze ostatni idę spać., sprawdzam czy drzwi stajni są zamknięte na skobelek, czy jest wystarczająca ilość siana w żłobie i woda w korytku u wszystkich i… w ogóle… Poczucie solidności i rozwagi mam we krwi. To po prostu przeznaczenie.” |
Padłam na kolanka przed autorką Piękny fragment, rozczuliłam się...
Aga napisał: | Niebieska sukienka w drobne granatowe kwiatki podkreślała lazurowe oczy niewysokiej brunetki. |
Niebieska sukienka w połączeniu z Cartwrightem daje niewielkie szanse na przeżycie... trzeba się jak najszybciej z sukieneczki ewakuować
Aga napisał: | Osmalony, brudny, rozczochrany i spocony. Wyglądał jak bezdomny pijak a nie jak syn szanowanego ranczera. |
Utytłany Adaś... mniamm
Jak mi się dobrze czyta to opowiadanie Rozważania Sporta na temat jestestwa Adama są genialne, utytłany Adam i pozostałe czterokopytne towarzystwo... cóż, bardzo proszę o jeszcze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:05, 15 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
yenefer napisał: | Szczerzę się do komputera, jak koń do owsa, a małżonek tylko przewraca oczami... |
Mój mąż już przestał reagować... kiedyś co prawda powiedział, że mnie nagra i puści rodzince....ale mu zagroziłam a teraz...nawet przestał kręcić głową
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:19, 18 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Najpierw wyjaśnienie. Dzisiejszy fragment powstał dzięki wierszowanej historii Adama i Jadzi z innego forum, na którym kilka osób tworzy wspólnie opowiadanie. Za zgodą Eweliny poniżej przedstawiam te zwrotki jej i swoje rzecz jasna, które wykorzystałam niemal całkowicie do zbudowania kolejnej odsłony i dlatego proszę o przeczytanie najpierw tych zapożyczonych zwrotek by w spokoju ducha było wiadomo co i jak i o plagiatowanie nie pomawiać
EWELINA
Wszystko przygotowane, kocyk i gitara
Jak widać dzisiaj Adam bardzo się postarał.
Zaprzągł konia do bryczki, po pannę wyrusza
Strzela z bata, raduje się ... dusza
Nie jest to saloon girl, wdowa czy kwakierka
W miasteczku często na dziewczynę zerkał
Wreszcie szepnął, "na piknik razem pojedziemy"
A ona ... "raczej grzyby wraz zbierać będziemy"
To nasza ulubiona strawa, borowiki, kanie
Adam się zdziwił, lecz rzekł - będzie grzybobranie.
Jadziu, szanuję wasze obyczaje, kulinarne dania
Postaram się ze wszystkich sił sprostać tym zadaniom
Choć na grzybach się nie znam, ale się douczę
Wezmę z sobą i wiersze i ... grzybowy samouczek
(...)
EWELINA
Adam wyjął rewolwer, do zwierza celuje
Wtem spod skóry jakiś głosik nawołuje
Bracie! Zostaw. Nie strzelaj, to ja brat najmłodszy
Chciałem cię przestraszyć, by ... piknik był słodszy
Adam westchnął, schował broń, rękawy podwija
I prędko młodzieńcowi trzy guzy nabija
Joe powrócił do domu dość poobijany
A Adam ... znów rozważa grzybobrania plany
Usiedli na kołderce, patrzą na rysunki
Potem w oczy, potem pocałunki
Wtem Jadzia się zrywa, krzyczy, trzepoce rękami
Woła - coś mnie gryzie i łazi pomiędzy ... halkami
(...)
JA
„O Matko Boska” – Adam w myślach woła
Taka okazja napatoczyła się zgoła.
Nie muszę podchodów czynić zręcznych
Panna sama pozbędzie się łaszków nieporęcznych.
(...)
„Cóż czynić mam Jadziu wskaż mi drogę
Mów proszę jak pomóc Ci mogę
Wszak mrówki choć małe to jednak dokuczliwe.
Nie chcę by pokąsały miejsca Twe cnotliwe.”
Adam pobłażliwym wzrokiem obdarzył rodzinkę
Pokręcił głową, zrobił nieszczęśliwą minkę.
„Coś mi nie idą dzisiejsze zaloty.
Ale przynajmniej pierwsze koty za płoty.
Wszak łydkę panny widziałem, a to niemal niemożlwie!
Bo z Jadzi proszę ja Was, to dziewczę raczej jest płochliwe.
Żeby panna tak wysoko halkę podnieść chciała bym kostkę zobaczył
Godzinami poezję na kocyku czytam, choć mój wzrok inną część chętnie by wyhaczył.
(...)
„O Matko Boska” Adam w swą głowę się drapie
„Nikczemne mrówki jakże je wyłapię?”
„Gdzie są? -Joe pyta- chętnie pomogę.
„Nie pozwalam Ci łapać za mej Jadzi nogę.
Nic nie poradzisz” -rzecze Adam, choć w myślach woła „Cudo”
„Jadzia halkę zadziera za chwilę zobaczę jej udo”
EWELINA
Adam szarpie się miota, tłucze mrówek rzesze
Wreszcie do ucha Bena się nachyla i rzecze
Pa, jeśli chcesz doczekać miłych wnucząt
Bierz swych synów i idźcie gdzieś daleko stąd
Benowi nie trzeba powtarzać dwa razy
Chwycił synów za ręce i pognali razem
Adam teraz mógł z należnym zapałem
Zająć się szukaniem mrówek ... wraz z Jadzi udziałem
JA
"Trzeba z okazji korzystać bo dzień krótki"
I jął Adam z ust Jadzi wyciągać mrówki.
„Niżej niżej” –krzyczy. –"Gdzie luba?"
Adam drżącą dłonią sięga dekoltu
Zbierając mrówki dokonując rewolty.
„Niżej!” –woła Jadzia-„Niżej!"
Adam myśli: To już nie ułuda
za chwilę dotknę mej Jadziuni uda.
„Wyżej, wyżej!" –krzyczy Jadzia.
„Skończ wreszcie mą udrękę,
Gdzie gryzą Cię te mrówki?
Jadzia rzekła.- „W rękę, w rękę.”
A TU JEST WŁAŚCIWY FRAGMENT OPOWIADANIA "MÓJ KUMPEL I JA"
Najbliższy koncert w Wirginia City był dobrą okazją do spotkania się z dawno niewidzianymi sąsiadami. Ben z synami i Laura z Peggy siedzieli na wspólnym kocu. Adam naprawiał lalkę dziewczynce nie wiedząc, że jest obserwowany przez parę oczu o lazurowej barwie podkreślanej przez niebieskie maciejki na sukience. Chociaż ciężko było z daleka dostrzec rysy mężczyzny i stwierdzić czy jest ładny czy brzydki, a jedyne, że jest czysty, coś w jego ruchach i postawie sprawiało, że dziewczyna wodziła za nim wzrokiem. Emilly Parker wraz z rodzeństwem Helen i Adrianem zajmowali koc kilkanaście metrów dalej nieco onieśmieleni na uboczu. Byli tu zaledwie kilka dni i nie poznali nikogo poza pastorem i sklepikarzem. Serdeczność mieszkańców dała jednak znać o sobie i wkrótce Emilly straciła z oczu interesujący obiekt. Cartwrightowie nie wiedzieli również o tym, że cztery pary końskich oczu kibicuje Adamowi i Laurze na tym niedzielnym pikniku.
-Myślicie, że Laura jest odpowiednią klaczą dla Adama? –Chubb spojrzał na towarzyszy żując trawkę.
-Każda jest dobra niż żadna. –skwitował Sport. –Kolejnej zimy nie przetrzymam na mrozie czekając aż mój pan będzie się próbował oświadczyć. Niech się ruszy i wreszcie coś zrobi. Mam go uczyć jak się adoruje klaczkę?
-O matko ze źrebięciem! –zarżał Cochise. –Ty? A czego on się od Ciebie nauczy? Czasami myślę, że pan upodabnia się do właściciela, albo na odwrót? –pytająco spojrzała Sporta.
Nie zdążył usłyszeć kąśliwej uwagi Sport'a. Nagle wszyscy usłyszeli pisk Laury i Peggy. Laura gwałtownie zerwała się z koca i machając rękoma próbowała coś z siebie zrzucić. Peggy widząc piszczącą mamę zaczęła krzyczeć ze strachu. Mieszkańcy tłoczyli się z zaciekawieniem by dojrzeć co sprawiło, że Cartwrightowie i Laura Dayton poderwali się i zaczęli wykonywać swoisty, o bliżej nieskoordynowanych ruchach, taniec.
-O matko ze źrebięciem, czyżbym miał de ja vu? –Sport przekrzywił łeb z niepokojem wytrzeszczając oczy. –A tak pięknie się zapowiadało.
-O co chodzi bracie? –Chubb spojrzał pytająco na Sport’a.
-Ben nie będzie miał wnuków. –Buck spojrzał w niebo zrezygnowany i pokręcił łbem.
Sport zamknął oczy na myśl o kolejnej zimie na mrozie.
-To było w zeszłym roku. Mój pan wybrał się na piknik, z panną Jadzią. –rozpoczął swą opowieść Sport smutnym głosem. -Wszystko przygotowane, kocyk i gitara…bardzo się wtedy postarał. Zaprzągł mnie do bryczki, i po pannę ruszył. Nie była to saloon girl, wdowa czy kwakierka, w miasteczku często na dziewczynę zerkał…
-Skąd wiesz? –dociekał Buck.
-Przecież jestem spostrzegawczy i byłem tam. Więc Adam szepnął: "Na piknik razem pojedziemy" A ona ... "Raczej grzyby wraz zbierać będziemy, to nasza ulubiona strawa, borowiki, kanie. Adam się zdziwił, lecz rzekł - "Będzie grzybobranie.”
-Czy Ty musisz mówić wierszem? –Cochise wzdrygnął się stukając kopytkiem z niezadowoleniem.
-No co zawsze tak mam. – Sport westchnął -Kiedy się denerwuję opowiadając ciągle rymuję.
-No nie znowu na garść owsa! –Cochise wzdrygnął się. –Gdybym potrafił zatkałbym sobie uszy kopytkami.
-Nie przerywaj. –upomniał go Buck. –Chcemy wiedzieć co się stało na tym pikniku. Opowiadaj Sport.
-Więc mój pan dobrze wychowany, chociaż wielce zdziwiony odpowiedział: -Jadziu, szanuję wasze obyczaje, kulinarne dania. Postaram się ze wszystkich sił sprostać tym zadaniom. Choć na grzybach się nie znam, ale się douczę. Wezmę z sobą i wiersze i ... grzybowy samouczek.
-No nie! Na snopek siana! Adam przegiął. –tym razem Chubb nie wytrzymał. –Tyle książek na jeden piknik? Ben nie doczeka wnuków.
-Dajcie mi skończyć. Nazbierali tych grzybów pełen kosz. Usiedli i zaczęli zaglądać sobie w oczy …. I wtedy to się stało. –pociągnął nozdrzami Sport.
-Co się stało mów bracie? –Chubb ponaglał stukając kopytkiem o ziemię.
-A cóż tu mówić… panna Jadzia zerwała się, krzyczała, trzepotała kopytkami, to znaczy…rękami i wołała - Coś mnie gryzie i łazi pomiędzy ... halkami.
-Co to jest halka? –zaintrygowany Cochise spojrzał na Sporta.
-Eeee… to …taka …dodatkowa derka... do ochrony przed mrówkami. –Sport zerknął na Chubba i Bucka.
Przysiągłby, że widzi na ich pyskach uśmiech.
-Coś nie bardzo ta derka pomogła pannie Jadzi. –kąśliwie zauważył Cochise wzbudzając parsknięcie u towarzyszy. – Chyba mnie nabieracie?
-Jesteś na to za młody Cochise. –Sport spojrzał z wyższością na młodszego kolegę.
-Do rzeczy co z tymi mrówkami i derkami. –Buck się niecierpliwił.
-Panna Jadzia zaczęła machać tymi…halkami i mój pan –to usłyszałem wyraźnie, zaczął mruczeć coś pod nosem.
-Ale co? Coś istotnego dla przedłużenia rodowodu Cartwrightów? –dopytywał Chubb.
-Jak wiecie Adam jest bardzo… powolny, tak to dobre słowo, „powolny”, a tu natura mu pomaga. Więc słyszałem jak mruczy pod nosem, a potem woła: Nie muszę podchodów czynić zręcznych, panna sama pozbędzie się łaszków nieporęcznych.- tu Sport zawiesił na chwilę głos.- I dalej mówi: Cóż czynić mam Jadziu wskaż mi drogę, mów proszę jak pomóc Ci mogę. Wszak mrówki choć małe to jednak dokuczliwe, nie chcę by pokąsały miejsca Twe cnotliwe.”
-Żartujesz Sport? Tak powiedział? –Buck zagwizdałby gdyby umiał. –A niby taki powolny….
-Niestety zza krzaka wyszedł Joe i Hoss, skąd się wzięli? Nie wiem. Niestety również, nie pierwszy raz psuli piknik mojemu panu. Nie zdziwiłbym się gdyby Joe te mrówki w słoiku przyniósł i wypuścił na mojego pana i pannę Jadzię.
-O przegiąłeś Sport. –Cochise potrząsnął łbem nerwowo. –Mały Joe nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Nigdy!
-Oczywiście. –Sport spojrzał pobłażliwie na Cochisa i kontynuował.
-Adam na swoją rodzinkę pokręcił głową, zrobił nieszczęśliwą minkę. I mruknął:, że mu nie idą zaloty. Ale przynajmniej pierwsze koty za płoty. Wszak łydkę panny widział, a to sztuka niemal niemożliwe Bo z Jadzi proszę ja Was moi bracia, to dziewczę raczej jest płochliwe. By panna tak wysoko halkę podnieść chciała by Adam kostkę zobaczył godzinami poezję na kocyku czytał, choć wzrok jego inną część chętnie by wyhaczył.
-Kostkę? –Cochise przewrócił się na grzbiet i śmiał się machając niemiłosiernie kopytkami. -Tylko kostkę?!? -rżał.
-Co w tym takiego śmiesznego? –obraził się Sport.
Potrząsnął łbem odwrócił się tyłem do Cochisa i zaczął nerwowo i nie majestatycznie żreć trawę.
-Nie obrażaj się Sport. –Chub podszedł do kolegi. –Mów dalej to bardzo ciekawe.
-Dobrze…-Sport spojrzał spod półprzymkniętych oczu. –Ale jeśli jeszcze raz Cochise będzie nabijał się z mojego pana zamilknę.
-W porządku. –Buck spojrzał groźnie na Cochisa, który niechętnie zamilkł.
-Więc… -Sport jeszcze obrażony, ale mówił dalej.- Mój pan zawołał -"Nikczemne mrówki jakże je wyłapię?” – tu jak zwykle, nie w porę, włączył się Joe pytając: „Gdzie są? Chętnie pomogę. Ale mój pan złapał go za fraki i przez zaciśnięte zęby wyszeptał „Nie pozwalam Ci łapać za mej Jadzi nogę. choć w oczach widziałem jak woła: -„Cudo! Jadzia halkę zadziera za chwilę zobaczę jej udo".
-A jednak jest nadzieja na wnuki Bena. –Buck aż podskoczył.
-Nie tak prędko. –zgasił entuzjazm Bucka. -Adam szarpał się miotał, tłukł mrówek rzesze i do ucha Bena się nachylił i rzekł ”Pa, jeśli chcesz doczekać miłych wnucząt bierz swych synów i idźcie gdzieś daleko stąd.
-Iiii…?? –Chubb ponaglał Sporta.
-I nic. Benowi nie trzeba było powtarzać dwa razy. Wszak wnuków chciał. Chwycił synów za ręce i pognali razem. A Adam teraz mógł z należnym zapałem zająć się szukaniem mrówek ... wraz z Jadzi udziałem.
-No iiii??? –tym razem Cochise nie wytrzymał. –Sport mógłbyś tak nie zawieszać głosu. Rozumiem potęgujesz napięcie, ale ja chcę wiedzieć!
-Nie ma co opowiadać. –Sport zrezygnowany zastrzygł uszami. –przez chwilę miałem nadzieję, że mój pan wreszcie zabierze się do roboty….cholerne mrówki. –wyrwało się Sportowi.- Usłyszałem jak pan mówi do siebie: "Trzeba z okazji korzystać bo dzień krótki" – i zaczął Adam z ust Jadzi wyciągać mrówki. A ta krzyczy „Niżej niżej” no to Adam pyta: "Gdzie luba?" Adam drżącą dłonią sięga dekoltu zbierając mrówki dokonując rewolty.
-Aaaa…..westchnął Sport. –Było tak blisko. No ale ona znowu wrzeszczy „Niżej niżej!"
-O w mordę. Na garść owsa! - krzyknął Cochise. - To już nie ułuda za chwilę mógł dotknąć tej panienki uda.
-Guzik dotknął a nie uda. –pociągnął nozdrzami Sport. –Jadzia zaczęła krzyczeć tym razem:
„Wyżej, wyżej!" – no to się mój pan zirytował i zniecierpliwiony zapytał:
„Skończ wreszcie mą udrękę, gdzie gryzą Cię te mrówki?
-No i….. no i ..
-Wyduś to wreszcie i skróć naszą mękę Sport.
-Powiedziała „W rękę, w rękę.”
-I po ptokach. –stwierdził filozoficznie Chubb.
-Nie będzie wnuków…-dodał Buck.
-Umrę następnej zimy na zapalnie płuc.
******
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 18:59, 20 Kwi 2014, w całości zmieniany 15 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:57, 18 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Jak zwykle Aga stanęłaś na wysokości zadania. Bardzo fajny i śmieszny fragment. Sport niczym jego pan wszystko robi dostojnie i taki dumny jest jak Adam. Jeśli prawdą jest, że zwierzaczki upodobniają się do swoich właścicieli to Sport zapatrzył się na swojego pana.
"Umrę następnej zimy na zapalnie płuc."
Biedny konik, jeśli Adam będzie nadal taki nie zdecydowany to Sport faktycznie ma nikłe szanse na przeżycie
Rozmowy koników świetnie. Ciekawe, co jeszcze nam zdradzą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 6:07, 19 Kwi 2014 Temat postu: Mój kumpel i ja |
|
|
Jak w panu Tadeuszu ,mrówki zaatakowały.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 13:34, 19 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Chociaż ciężko było z daleka dostrzec rysy mężczyzny i stwierdzić, czy jest ładny czy brzydki, a jedyne, że jest czysty |
Uśmiałam się.
Aga napisał: | -Wszystko przygotowane, kocyk i gitara…bardzo się wtedy postarał. |
Adam był praktyczny. Umiał wszystko dobrze zaplanować.
Aga napisał: | -No nie znowu na garść owsa! –Cochise wzdrygnął się. –Gdybym potrafił zatkałbym sobie uszy kopytkami… -No nie! Na snopek siana! Adam przegiął. –tym razem Chubb nie wytrzymał. |
Komentarze koni są genialne.
Aga napisał: | -Co to jest halka? –zaintrygowany Cochise spojrzał na Sporta.
-Eeee… to …taka …dodatkowa derka... do ochrony przed mrówkami. |
Padłam! Sport wybrnął całkiem inteligentnie.
Aga napisał: | -Dobrze…-Sport spojrzał spod półprzymkniętych oczu. –Ale jeśli jeszcze raz Cochise będzie nabijał się z mojego pana zamilknę.
-W porządku. –Buck spojrzał groźnie na Cochisa, który niechętnie zamilkł. |
Lojalność przede wszystkim. Sam może narzekać na swego pana, ale innym - wara!
Aga napisał: | -No iiii??? –tym razem Cochise nie wytrzymał. –Sport mógłbyś tak nie zawieszać głosu. Rozumiem, potęgujesz napięcie, ale ja chcę wiedzieć! |
Normalnie koń - bajarz i gawędziarz. Coraz bardziej lubię Sporta.
Aga, świetny fragment, jak zawsze zresztą...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:12, 19 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ten tekst powinien czytać Jerzy Stuhr. Fajne rozmowy zwierząt i ciekawy obraz Cartwrightów z końskiego punktu widzenia. W każdym razie poczucie humoru to rumaki mają. Zastanawiam się, czy aby oni jednak nie jeździli na wałachach ... to chyba różniłoby ich ... nieco ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:17, 19 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
A mnie bardziej pasowałby Maciej Stuhr.
Wałach? O co Ty podejrzewasz Cartwrightów? Ale w sumie to jak się przyjrzeć.....wygląda, że mogło to podążać w tym kierunku....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
yenefer
Przyjaciel Cartwrightów
Dołączył: 23 Mar 2014
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 0:11, 20 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | „Skończ wreszcie mą udrękę,
Gdzie gryzą Cię te mrówki?
Jadzia rzekła.- „W rękę, w rękę.” |
Wyobraziłam sobie minę Adama i... o cię panie... aż się popłakałam ze śmiechu Cały wierszowany fragment jest przezabawny, a końcówka, cóż mistrzostwo Powinnam się już nauczyć, ze Twoich opowiadań nie czyta się w środku nocy :loll: Jestem pełna podziwu dla Twoich i Eweliny zdolności do rymowania
Aga napisał: | Chociaż ciężko było z daleka dostrzec rysy mężczyzny i stwierdzić czy jest ładny czy brzydki, a jedyne, że jest czysty |
Niezbadana jest kobieca spostrzegawczość Twarzy się dokładnie nie przyjrzy, oczu nie dostrzeże, ale pewność, że mężczyzna jest wykrochmalony niczym obrus na Wielkanoc, zdobędzie
Aga napisał: | -Każda jest dobra niż żadna. –skwitował Sport |
Przez Sporta to już chyba desperacja przemawia...
Aga napisał: | Sport zamknął oczy na myśl o kolejnej zimie na mrozie. |
Jakoś mu nie współczuję, może przez Laurę
Aga napisał: | -Kiedy się denerwuję opowiadając ciągle rymuję. |
A powód do zdenerwowania jest, w końcu zima za pasem
Aga napisał: | No nie znowu na garść owsa! -No nie! Na snopek siana! |
Końskie komentarze są świetne
Aga napisał: | -Co to jest halka? –zaintrygowany Cochise spojrzał na Sporta.
-Eeee… to …taka …dodatkowa derka... do ochrony przed mrówkami. |
Aga napisał: | –A niby taki powolny…. |
Widocznie, jak się rozkręci, to nie zatrzymasz...
Aga napisał: | Ale jeśli jeszcze raz Cochise będzie nabijał się z mojego pana zamilknę. |
Brawo Sport, broń godności Adama
Aga napisał: | Rozumiem potęgujesz napięcie, ale ja chcę wiedzieć! |
Sport się od Adama nauczył wierszem gadać (zapewne przez to czytanie poezji podczas jazdy) i interpretacja bez zarzutu
Aga napisał: | O w mordę. Na garść owsa! - krzyknął Cochise. - To już nie ułuda za chwilę mógł dotknąć tej panienki uda.
-Guzik dotknął a nie uda. |
Aga napisał: | -Wyduś to wreszcie i skróć naszą mękę Sport.
-Powiedziała [/i] „W rękę, w rękę.”
[i]-I po ptokach. –stwierdził filozoficznie Chubb.
-Nie będzie wnuków…-dodał Buck.
-Umrę następnej zimy na zapalnie płuc. |
Właśnie do drzwi zapukała teściowa i się pyta czy wszystko w dobrze bo odgłosy dziwne... czemu ona u licha nie śpi o tej porze
Po takiej dawce radości, to ja mogę tylko powiedzieć - jeszcze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 9:33, 20 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Yenefer ja cztery miesiące temu nie umiałam zdania zrymować... Nie mnie oceniać jak to wychodzi....powiem krótko...spróbuj
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 21:12, 20 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:05, 20 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Wychodzi dobrze a efekt zgodnie z zamierzeniem jest zabawny Sprawdzałam jeszcze raz i pytałam się kuzynki, która posiada wierzchowca. Ogiery nie bardzo nadają się i do jazdy i do pracy na ranczo. Są bardziej nerwowe i hmmm ... reagują, kiedy pojawi się w pobliżu klacz, która ... no, może być zaźrebiona ... żadna siła ogiera nie zatrzyma ... to jest może o zatrzyma, ale trzeba dużo tej siły ... To na pewno były wałachy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:03, 20 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Ewelina Wałachy Odarłaś moich bohaterów z seksapilu, męskości i dostojeństwa (głównie myślę o Sporcie, który w następnej odsłonie miał "mrygać" do klaczki Emilly Parker)..... Chyba zejdę na zawał .....
...Chociaż jeśli jest jak mówisz... "żadna siła ogiera nie zatrzyma..." hm...to może jest jeszcze nadzieja
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 19:06, 20 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:11, 20 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
No, dobrze, może te koniki jednak były ogierami ... Cartwrightowie na pewno sobie radzili z końmi doskonale Dla potrzeb fanfiku Sport może sobie razem z klaczką i skubać trawkę i ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|