![Forum www.bonanza.pl Strona Główna](default) |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:57, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Królika mogłaś sobie zabić, ale dlaczego akurat Hoss? rozważ, namyśl się jeszcze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 23:04, 23 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | długi fragment |
Ewelina napisał: | fajne, ale mało |
już gdzieś widziałam podobną sprzeczność
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 23:04, 23 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 0:07, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | rozważę ![Confused](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_confused.gif) |
Wyślij go raczej do San Francisco, jeśli Ci przeszkadza w Ponderosie ... ja również wolę, żeby był żywy ... nawet w fanfiku ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:10, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
*******
Bracia zajęci ujeżdżaniem koni, wstawali skoro świt, wracali późnym wieczorem, a do domu wpadali na zmianę dosłownie na obiad, łapiąc oddech choć na chwilę. Taki rytm wytworzył się w ciągu kilku dni. Któregoś dnia Adam wrócił wcześniej, ale nie zastał Susan w kuchni. Znalazł ją dopiero w swoim pokoju wertującą nerwowo jego książki. Adam oparł się leniwie o ścianę, płynnie krzyżując ręce patrząc dłuższy czas na dziewczynę. On nie poruszał tematu przejażdżki konnej, zresztą Susan nie bardzo paliła się do rozmowy. Nić, która na chwilę pojawiła się między nimi gdzieś się zerwała.
-Szukasz czegoś Susan?
-Przestraszyłeś mnie. – dziewczyna odwróciła się błyskawicznie i zamarła.
-Znowu bez pytania ruszasz moje książki?– Adam podszedł powoli nie spuszczając z niej oczu.
-Szukam czegoś…eee…mojej zakładki.
-Zakładki? W tylu książkach? Przeczytałaś tyle moich książek? Bez pozwolenia?- Adam uniósł brwi, sam nie wiedząc co bardziej go zdumiało.- Pomogę Ci.
-Nie! Sama znajdę, idź zjedz obiad, odpocznij…
-Tego szukasz? – Adam sięgnął po książkę z wystającym kawałkiem kartki między stronami.
-Tak. – Susan próbowała wyrwać książkę podskakując, ale Adam podniósł rękę ponad głowę śmiejąc się łobuzersko. – Nie tak prędko moja panno. Co dostanę w zamian?
-Pyszny obiad.
-Obiad dostaję i bez tego. Płacimy Ci za to.- kpiąco wzruszył ramionami.
-Twój ojciec mi płaci paniczu Cartwright. – uśmiechnęła się mimo wszystko. -Więc czego chcesz?
-Hm…- Adam zmarszczył brwi udając, że mocno się zastanawia nad życzeniem.
-No i ….?
-Powiesz mi co takiego zrobiłem podczas przejażdżki.
-A Ty o tym…Powiem, ale najpierw książka. Nie zaglądaj! – Susan wyrwała książkę i próbowała uciec wpadając na łóżko Adama.
-Co teraz? – Adam zagrodził jej drogę wyciągając rękę po swoją własność.
Susan próbowała wstać, ale Adam zablokował ją, ona złapała go za koszulę i tracąc równowagę pociągnęła tak iż oboje wylądowali ponownie na łóżku. Adam przygniótł Susan swoim jestestwem jednocześnie próbując wydobyć zakładkę z książki.
-Zdjęcie? O to tyle krzyku? –Adam zerkał na fotografię i na Susan.
-Oddaj – szepnęła wyciągając z trudem dłoń spod jego jestestwa.
Adam spojrzał na nią i wtedy poczuł falę gwałtownie przebiegającą przez jego ciało. W jej oczach dostrzegł cień bólu, a na twarzy niepewność, poczucie winy. Miał ochotę najpierw przytulić ją, a później wpić się w nią zachłannie i gwałtownie ustami, ale zamknął tylko oczy i skrzywił się walcząc z narastającym napięciem, które rozsadzało go od środka. Wstał, pomógł wstać Susan. Spojrzał na nią. Drżące usta i rumień na policzkach mówiły same za siebie.
-Powiesz mi kto to? – podał jej fotografię, a gdy wzięła ją ujął jej podbródek i zmusił ją by spojrzała mu w oczy.
-Tom Claxton, mój narzeczony. – westchnęła Susan pociągając nosem.
-Dlaczego już nim nie jest?
-Spadł z konia dlatego….-usta dziewczyny niebezpiecznie zadrżały.
-…boisz się koni, chodź tu. - dokończył Adam obejmując ją ramionami.
Susan dała upust długo skrywanym emocjom, a Adam tulił ją słuchając historii, która zaczęła się równie szybko jak się skończyła. Adam głaskał ją po karku i plecach, a Susan dawno nie czuła się tak bezpiecznie w męskich ramionach, nawet Toma ramiona nie były wystarczająco bezpieczne. Myśląc o przeszłości nieświadomie porównywała Toma do Adama. Różnili się obaj jak ogień i woda od wyglądu poczynając. Tom - blondyn, słaby psychicznie, podatny na wpływy szemranych kolegów. Adam stanowczy i władczy niemal budził posłuch i poszanowanie. Tom drobny, Adam muskularny. Długo nie wiedziała jak Tom i jego kumple zarabiają na życie. Kiedy przebywali u nich w domu nie wnikała o czym rozmawiali, ale zawsze czuła, że nie jest to odpowiednie towarzystwo. Opuściła fragment, w którym odkryła iż Tom zadawał się ze złodziejami, okradającymi bogatych ranczerów, i bydło, w końcu to przeszłość. Nigdy już nie spotka kumpli Toma, pół biedy, że byli to Peter Cross i Jack Sowards, najbardziej przerażał ją Wiktor Drascoll, w którego oczach widziała zimną pustkę. Pominęła kłótnie wybuchające z tego powodu między nią a Tomem i fakt, że przyczyniła się do śmierci narzeczonego. Adam nie musi wiedzieć. W końcu to nie jego sprawa. Gdyby tylko jego ciało nie było tak cholernie silne i muskularne, emanujące męskością, którą zaczęła właśnie odczuwać. Gdyby ta ręka głaskająca ją po plecach nie wywoływała tak przyjemnego uczucia dreszczu, które przeszywało ją na wskroś. Gdyby tylko Adam nie miał dziewczyny. Gdyby…
Susan odkleiła się od niego z trudem i nie patrząc w oczy rzuciła coś o stygnącym obiedzie opuszczając pokój. Adam oparł się plecami o ścianę i dotknął klatki pocierając ją nerwowo próbując zwalczyć „demony miotające jego jestestwem” . Wziął kilka głębokich oddechów myśląc intensywnie o naprawie ogrodzenia w deszczowy dzień, licząc przy okazji do stu od tyłu, w końcu naprędce przywołany obraz Laury przywrócił jego ciału spokojny oddech, rytm serca i chwilowy spokój.
W milczeniu zjadł obiad obiecując sobie nie zbliżać się do Susan. Chociaż musiał przyznać, że to chyba nie jest jednak normalne być z kimś do kogo nie czuło się połowy odczuć, którą rozbudziła inna kobieta nawet go nie kokietując. Grzebiąc w talerzu nieświadomie zaczął porównywać emocje i uczucia jakie nim targały do obu kobiet. Laura wypadała blado, ale spotykał się z nią tyle czasu, pomagał jej, lubił Peggy i chciał założyć rodzinę.
*****
Susan wyjątkowo nie mogła się pozbierać tego dnia. Krótki deszcz zmusił ja do pozbierania prania, musiała jeszcze koniecznie dostać się do miasta zanim zamkną bank i odjedzie dyliżans z pocztą. Drzewo, które miał narąbać Joe stało nienaruszone. Sama by to zrobiła, ale zostały kawałki, których nie była w stanie przesunąć. Musi pamiętać by poprosić któregoś z chłopców, albo pracowników jak tylko się nawiną.
-Adam! Pomożesz mi? Muszę… –krzyknęła w kierunku nadjeżdżającego mężczyzny.
-Nie! Poproś kogoś innego!
-Co? –Susan zatkało.
-Nie mogę…
- Cholerny panicz! – parsknęła i poszła szybko się przebrać obrzucając Adama epitetami, w których głównie przewijał się opis Adama jako rozkapryszonego jaśnie bliżej nieokreślonego pana.
Dyliżans z pocztą nie będzie czekać. Wzięła bryczkę i zła jak osa wyruszyła do miasta. Błyskawicznie załatwiła sprawy gdy zobaczyła Joe.
-Susan dobrze, że jesteś. Doktor pojedzie z Tobą. Jego koń okulał.
-Co się stało?
-Nic groźnego, Adam chyba złamał rękę.
-Rękę? –zapytała głucho krzywiąc się na wspomnienie sytuacji sprzed dwóch godzin.
***
Ręka na szczęście nie była złamana tylko zwichnięty prawy nadgarstek.
-Tylko? Jestem praworęczny to znaczy, że jestem bezużyteczny.
-Najwyżej dwa tygodnie. Odpoczniesz synu-Ben poklepał pierworodnego po plecach.
-Kto będzie smarował i bandażował rękę? Pokażę jak to zrobić. -doktor szukał wzrokiem chętnych.
-Susan. -zgodnie powiedzieli Joe, Hoss i Ben.
-Dlaczego ja?
-Joe i Hoss wyjeżdżają do San Francisco na kilkanaście dni. A ja do Carlson City. Zostajesz Ty Susan - Ben uśmiechnął się ciepło do dziewczyny.
****
-Doktor mówił, że mam smarować do łokcia. – Susan zataczała coraz większe kręgi masując skórę Adama.
-Sam sobie będę smarował. Lewą rękę mam zdrową – Adam nerwowo przełknął ślinę czując mrowienie na karku.
-Bądź mężczyzną. Przecież robię to delikatnie.
-Wiem. – niskim głosem stwierdził Adam zamykając oczy.
Jednak równie szybko je otworzył. To nie było bezpieczne. Zaczął liczyć krowy zastanawiając się ile mają łaciatych. Zastanawiał się o czym będzie myślał jutro i pojutrze kiedy już rozdzieli stado na łaciate i jednobarwne, bo jeśli Susan będzie go tak masować codziennie, to on Adam Cartwright długo tak nie pociągnie. Zawsze może policzyć ile potrzebują palików do ogrodzenia na jeden kilometr bieżący a skoro maja pięćdziesiąt sześć kilometrów płotu to…
-Skończyłam. – Susan patrzyła na swoje dzieło.
-Ta kokardka jest niezbędna? –roześmiał się patrząc na końcówkę bandaża uwiązaną nie na guzek jak to robili jego bracia, a na kształt małej kokardki.
-Nie ujmuje Ci męskości nie bój się. Idę umyć ręce. Jakbyś czegoś potrzebował wołaj.
****
-Susan możesz mi pomóc? – Adam wychylił się z pokoju w dżinsach, które z trudem wciągnął i zapiął i rozpiętej koszuli.
-Oczywiście biedactwo. – roześmiała się dziewczyna i zaczęła zapinać guzik po guziku.
Już przy trzecim dłonie jej zadrżały. Adam zaczął wolno wciągać powietrze. Susan próbowała skupić wzrok na guzikach, ale jak tu skupić wzrok na guzikach kiedy oczy same ześlizgiwały się na jego umięśniony tors. Zaczęła myśleć o tym ile paseczków ma jego ulubiona koszula z San Francisko, paseczki były chyba granatowe, albo ciemnoniebieskie, albo…
-Susan ? Chyba…skończyłaś? – Adam patrzył na dłonie które zamarły na ostatnim guziku jego koszuli.
-Tak....pójdę zrobić śniadanie.
-A koszula? Możesz wsadzić mi ją w spodnie? – wypalił bez zastanowienia.
-Na wierzchu też dobrze wygląda. – niepewnie dodała Susan nie patrząc mu w oczy i zniknęła za drzwiami.
-To będzie ciężki tydzień, albo dwa.- mruknął mężczyzna wciągając kowbojki.
Pomijając sytuację, w której Susan opatrywała nadgarstek Adama, zapinała koszule, myła głowę, zanurzając swoje dłonie w jego nieziemsko miękkie kruczoczarne włosy, dwa razy ogoliła mając dreszcze na całym ciele, oraz pomijając fakt, że Adam znał na pamięć podział stada ze względu na ilość łatek, płeć i orientacyjną wagę, ilość palików i drutu kolczastego niezbędnych do wymiany ogrodzenia i pominąwszy fakt, że Susan znała na pamięć przybliżoną ilość paseczków na każdej z możliwych pięciu koszul Adama, ilość filiżanek w domu z podziałem na kolor i wzorki można powiedzieć, że tydzień upłynął im bardzo sympatycznie.
Susan nie miała wiele pracy, pracownicy na spędzie, w domu tylko ona i Adam. Spędzali ten czas leniwie na werandzie przy placku, lemoniadzie i poezji czytanej przez Adama. Upał był niemiłosierny. Raz nawet urządzili sobie piknik, nad jeziorem, na którym w końcu usnęli oboje pokonani przez słońce i wino. A potem leżeli na plecach licząc chmury na niebie. W końcu zamilkli oboje zatopieni we własnych myślach. Adam rozważał swoją sytuację. Od czterech miesięcy spotykał się z Laurą, miasteczko huczało, w saloonie nabijali się z jego ociągania do ożenku. Lubił Laurę Dayton i Peggy, ale niewątpliwie między nim a Susan wszystko szło w niebezpiecznym, dla jego stabilnej natury, kierunku. Jak tak dalej pójdzie to wszystko się poplącze. Musi wreszcie podjąć decyzję póki jeszcze do niczego nie doszło. Wstał i patrzył zamyślony na jezioro Tahoe. Postanowił.
-Susan w sobotę za dwa tygodnie chciałbym urządzić przyjęcie urodzinowe dla Laury. Możesz je przygotować? To będzie niespodzianka. Poproszę ją o rękę. Nie mów nikomu.
-Oczywiście, od dwóch miesięcy macie ciągle jakieś przyjęcia- powiedziała lekko, nie dając po sobie poznać Susan, że poczuła właśnie jakby umarł ktoś z jej bliskich. Wstała i zaczęła pakować koszyk.
-Wyprasujesz mi tę czerwoną koszulę… i tę grubą czarną tasiemkę...mówiłaś, że dobrze w niej wyglądam…
-Tak…mówiłam… – grobowym głosem dodała Susan.- „Dwa tygodnie. Cholera!”
**********
Ewelina pozwoliłam sobie scytować Cię wiesz gdzie i Madę i...będę sobie pozwalać...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 7:48, 25 Lut 2014, w całości zmieniany 9 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:19, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Susan próbowała wstać, ale Adam zablokował ją, ona złapała go za koszulę i tracąc równowagę pociągnęła tak iż oboje wylądowali ponownie na łóżku. Adam przygniótł Susan swoim jestestwem jednocześnie próbując wydobyć zakładkę z książki |
Cały Adaś. Dziewczyna leży na jego łóżku, w jego ramionach, a on szuka zakładki w książce
Wychodzi na to, że oboje są dobrzy w rachunkach To liczenie paseczków, krów, pali potrzebnych do ogrodzenia ... i po to tylko, żeby nie myśleć o jestestwie
Dobre. Co dalej? Czyżbyś zamierzała uszczęśliwić Laurę Adasiem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 12:23, 24 Lut 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:22, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Adaś nie jest łotrem a Susan też nie odbierze faceta Laurze i słodkiej Peggy ....no warianty są dwa albo Hoss albo Laura...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:23, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
A cóż ma do tego Hoss
Hoss musi żyć Bez niego Ponderosa nie jest taka sama
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 12:24, 24 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:32, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
dwa warianty mi się rozjeżdżają...albo Laura wychodzi za Adasia i Susan w odstawkę idzie i spokój i bezpieczeństwo jest, albo wraca Hoss przedwcześnie i idzie w stronę światła a Susan do więzienia...te króliki mnie wykończą
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:38, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Hoss idzie w stronę światła! Susan do więzienia, Adam zostaje z Laurą! Aga! Ty chyba chcesz mnie bardzo zdenerwować Hoss ma żyć, Laura ma dostać w kuper! Bo ... nie króliki Cię wykończą nerwowo
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 12:39, 24 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:40, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
...się zobaczy jak królik kicnie ....i przypominam, że to u Ciebie Adaś czytał książkę w domu publicznym
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 12:40, 24 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:42, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Owszem czytał, bo czytelnie zamknięte już były ... gdzieś musiał ... ale przeżył i nikt go nie posyłał w stronę światła ... Hossa też ... nawet Joe nie posłałam, chociaż skurczem szczęk go uraczyłam ... owszem .... silnym skurczem, ale się wyleczył z tego! A nie przeszedł na drugą stronę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 12:45, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
skurcz szczęk? przypomnij?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 13:12, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Ćwiczenie na marzec 2013 p.t. "Zupełnie nie mam pomysłu"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neth P
Szeryf z Wirginia City
Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:12, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Fajny fragment, a napięcie rośnie
Ewelina napisał: | Hoss ma żyć, Laura ma dostać w kuper! |
Zgadzam się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:29, 24 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
Adam jest strasznie zazdrosny o ten swój księgozbiór. Strzeże go niczym Cerber.
Adam i Susan są jak dwa magnesy. Mogą się bronić przed przyciąganiem, ale i tak natura zrobi swoje.
Szkoda, że z Toma zrobiłaś bandziora. Miałam nadzieję, że to był ideał. Rozumiem jednak, że jego szemrani kumple są Ci potrzebni, aby namieszać.
"... w końcu naprędce przywołany obraz Laury przywrócił jego ciału spokojny oddech, rytm serca i chwilowy spokój". Straszne i komiczne zarazem.
Rozbawił mnie fragment, gdy oboje coś tam liczą w pamięci, aby opanować emocje. Opis sytuacji - CUDOWNY.
Adam z tą Laurą i informacją o oświadczynach wyskoczył jak diabeł z pudełka. Baran!
Ogólnie, bardzo mi się podobało. Czekam na więcej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|