Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Cierpki smak opętania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:48, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Chyba zmieniłaś pierwotną koncepcję tego opowiadania, prawda?

Znając siebie z nadmiernego rozdrabniania się miałam obawy czy wyjdą z tego lasu w ciągu najbliższych miesięcy, dlatego szarpiąc się z weną na wszystkie strony postanowiłam wycieczkę opisać we wspomnieniach kilku osób, które ową wycieczkę przeżyły. Mada jak Ty mnie pięknie rozszyfrowałaś Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 19:04, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Ciężka praca do końca października, zatrudnienie dodatkowych ludzi przy wyrębie, żadnych potknięć, płynność dostaw.

Brzmi ciekawie Very Happy Coś będzie przy tym wyrębie, czy to tylko ubarwienie tego odcinka?
Bardzo szczegółowa charakterystyka Adama, dodatkowo, przeanalizowałaś dokładnie relacje między ojcem a synami…
Cytat:
Ben poczuł znajomy skurcz na wspomnienie telegramu jaki odebrał z Carson City od tamtejszego szeryfa. W pamięć wryły mu się słowa o złocie, rannych, zabitych. Pamiętał jak na złamanie karku pędził z synami zastanawiając się jaki do licha związek miał konwój złota z wyprawą Adama i znajomych Bena.

Ja tez się chętnie dowiem Very Happy
Cytat:
Gregory również ranny, Kethleen i Elizabeth całe i zdrowe choć przerażone. Reszta nazwisk i ludzi nic mu nie mówiła.

Napięcie narasta…
Cytat:
Gregory opowiedział Benowi pokrótce tylko to co tyczyło się bezpośrednio jego i najbliższych. Taktownie milczał w sprawach związanych z Adamem.

„To twój syn i wyjaśni ci wszystko w odpowiednim czasie.” -mówił wymijająco.

I tu pojawia się pytanie; jaką rolę odegrał w tym wszystkim Adam?
Cytat:
tak samo zresztą jak nie potrafił wytłumaczyć zainteresowania swojej córki Elizabeth sytuacją rannego Simona Milesa, który siedział w areszcie z bratem i niejakim Langfordem. Benowi pękała głowa od niepewności, twarzy i nazwisk,

Aż odczułam ten zawrót głowy Bena Smile
Ciekawy fragment, napięcie narasta, Ben się miota… Co dalej?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:49, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Miło, że pojawił się kolejny odcinek Twojego opowiadania. Bardzo wiernie odtworzyłaś wszystkie postaci, a szczególnie Adama.
Cytat:
Jego pierworodny, w którym miał oparcie przysparzał mu niejednokrotnie więcej trosk niż młodsi synowie. Nie w sposób taki jak Hoss i Joe. (...) Zawsze był nad wiek dojrzały i Ben niejednokrotnie powierzał mu sprawy, których barki młodszych pociech nie udźwignęłyby. Adam przyzwyczaił Bena do powierzania mu strategicznych zadań, pokładania wiary w trzeźwy osąd w problematycznych sytuacjach i zawierzania w intuicję do przeprowadzania przemyślanych inwestycji.

Ten opis idealnie oddaje postać Adama. Ben zawsze miał w nim wsparcie i zawsze wymagał od niego więcej niż od pozostałych synów.
Cytat:
„A może to ja za bardzo obciążyłem Adama swoimi problemami?” –zamyślił się Ben.

Skąd to pytanie, przecież Ben od dawna obarcza Adama różnymi problemami dotyczącymi rancza i jego braci.
Cytat:
„To twój syn i wyjaśni ci wszystko w odpowiednim czasie.”

Mam nadzieję, że my również się dowiemy.
Cytat:
Ben podniósł głowę znad listu i spojrzał na strudzoną sylwetkę syna. Pokryty kurzem, z kilkudniowym zarostem twarz Adama nosiła ślady zmęczenia i znużenia. Adam zsiadł z konia i rozciągnął się próbując rozprostować kości. –Nareszcie w domu. –westchnął.

Widząc tak zmęczonego syna, Ben powinien mu trochę odpuścić i pozwolić wypocząć.

Aga, bardzo dobrze napisany i ciekawy fragment. Czekam na ciąg dalszy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:04, 13 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Cytat:
Ciężka praca do końca października, zatrudnienie dodatkowych ludzi przy wyrębie, żadnych potknięć, płynność dostaw.

Brzmi ciekawie Very Happy Coś będzie przy tym wyrębie, czy to tylko ubarwienie tego odcinka?

Przy wyrębie wiele może się wydarzyć Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 21:07, 13 Wrz 2014    Temat postu:

zainteresowałaś mnie Very Happy Jeszcze bardziej Very Happy
A kogo widzisz przy tym wyrębie, żeby się przygotować na ewentualne scenariusze?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:14, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Widzę....widzę....wypadek...na razie tyle widzę Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 21:16, 13 Wrz 2014    Temat postu:

no co ty... a myślałam, że stokrotki będą zbierać Very Happy Very Happy
Rozkręcasz się dramatycznie...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:20, 13 Wrz 2014    Temat postu:

Stokrotki ??? Senszen ja i stokrotki? Laughing ubawiłaś mnie.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 21:20, 13 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:45, 14 Wrz 2014    Temat postu:

* * * *

-Cześć starszy bracie. –solidne klepnięcie Hossa w plecy Adama postawiło go niemal na baczność. –Przyjechałeś w samą porę.
-W samą porę na co? –Adam zmarszczył brwi.
-Pa, pokaż mu telegram. –Hoss spojrzał na Bena.
-To wspaniale Pa. –na zmęczonej twarzy Adama pojawił się lekki uśmiech, kiedy Ben wyciągnął telegram i podał synowi.–Gratuluję.
-I list. –dodał Joe. -Przyjadą do nas.

Ben z ociąganiem wyciągnął złożoną kartkę papieru. Studiował twarz syna próbując coś z niej wyczytać, gdy ten przebiegał wzrokiem litery. Tylko jego bystre oczy dostrzegły to co umknęło synom. Adam zatrzymał wzrok na jednym fragmencie, po czym zerknął na ojca i zacisnął szczęki.

-Wezmę kąpiel Pa, jestem skonany. –minął ojca oddając mu list i zniknął w domu.

* * * *

Adam oparł tył głowy o brzeg cynkowej wanny, odetchnął z błogością przyglądając się wzburzonej powierzchni wody, której sam był przyczyną. Ciepła woda sięgała mu niemal do szyi dając jego ciału przyjemne doznania. Tego mu brakowało najbardziej podczas miesięcznego spędu. Normalnej kąpieli z mydłem i ciepłą wodą. Bez pośpiechu. Bez zadowalania się tylko zamoczoną bandaną w przydrożnym strumieniu, która pozwalała na przetarcie szyi i twarzy z kurzu i piasku. Bez myślenia o błyskawicznej kąpieli w zimnej wodzie w rzece i o krowach, których trzeba pilnować niemal bezustannie. Bez czujnego oglądania się za siebie czy aby zbłąkane zwierzę nie zamierza skorzystać ze strumienia w tym samym czasie gdy on schładzał zbolałe mięśnie. Bez nerwowego spoglądania na kaburę z rewolwerem, na wszelki wypadek pojawienia się nieproszonego gościa chcącego sięgnąć po cudzą własność. Zamknął oczy próbując się zrelaksować. Jednak list wytrącił go z równowagi na tyle, że przed oczami pojawiły się obrazy, które miał nadzieję zatrzeć podczas spędu. Wstał gwałtownie, wytarł się pobieżnie ręcznikiem i szybko wciągnął czyste czarne dżinsy i skarpety, które naszykował mu Hop Sing. Włożył kowbojki i chwycił niedbale koszulę, z której założenia ostatecznie zrezygnował. Chciał się położyć, ale jego nozdrza wciągnęły cudowny aromat pieczeni dochodzący z kuchni, przywołując natychmiastowy skurcz żołądka. W związku z tym narzucił naprędce koszulę i nie zapinając jej usiadł z ojcem i braćmi przy stole. Zdawkowo odpowiadał na pytania dotyczące spędu. Ile krów padło, czy mieli problemy po drodze? A jakie? A czy zapłacił już pracownikom? Adam starał się nie okazywać irytacji, odpowiadał zdawkowo tłumacząc się zmęczeniem. Bracia dali mu w końcu spokój i mógł w milczeniu dokończyć posiłek. Joe i Hoss przekrzykiwali się entuzjastycznie nie zwracając już uwagi na brata, który w końcu wykręcając się chęcią zasłużonego odpoczynku opuścił rodzinę i udał się do pokoju. Omiótł w progu przytulne miejsce i ciężko usiadł na krawędzi łóżka. Wsparty łokciem o kolano podparł czoło dłonią i przymknął oczy na próżno odganiając natrętne obrazy.

„Amanda Yeringthon.” –westchnął i zamarł gapiąc się w podłogę, z dłonią zanurzoną częściowo w wilgotnych wciąż, aksamitnych, mieniących się pojedynczymi refleksami muskanymi przez promienie słoneczne wpadające przez szybę, kruczoczarnych włosach.

Dwudziestodwuletnia szatynka, która powoli, po kawałku, kradła mu serce w górach. Jej szmaragdowe oczy nabierały szczególnej barwy i blasku gdy siedziała przy ognisku. Zwykle obok siostry Nancy, ale zawsze naprzeciwko Adama. Kiedy podnosiła wzrok znad oplecionego dłońmi, gorącego blaszanego kubka, stylizowanego na sporych rozmiarów filiżankę pokrytym błękitnymi astrami tonął. Adam tonął w zielonych oczach, w których tańczyły płomienie ogniska odbijające się w jej źrenicach. Patrzył na nią wtedy badawczo, próbując nie zdradzać emocji, mimo, iż po krzyżu przebiegał mu dreszcz, a w żołądku czuł ścisk. Jednak kiedy sprzeczała się z siostrą Nancy jej oczy przyjmowały kolor bladozielony, niemal groszkowy, jakby utarczki z nią męczyły ją i wysysały z niej życie. Widać było, że z Martinem Miles’em, mężem jej siostry Nancy, nie łączą jej zbyt dobre relacje. Raczej chłodne i pełne niedomówień. Ich oczy zdradzały wzajemną niechęć i uprzedzenia. Wtedy miał ochotę zamknąć ją w ramionach i trzymać w nich do skończenia świata. Wtedy, ale już nie teraz. Westchnąwszy pełen rozczarowania przeczesał dłonią wciąż wilgotne hebanowe włosy i zrzuciwszy kowbojki położył się na plecach z rękoma pod głową. Niemal natychmiast zasnął. Sny jawiły mu się jako mieszanina wydarzeń i scen, które wprawiły jego oddech w nierówny rytm.

-Możesz już opuścić ten konar Amando. –Adam delikatnie położył dłoń na dłoni Amandy trzymającej wciąż kawałek gałęzi. –Amando? –Adam spojrzał z rozbawieniem na dziewczynę. –Chyba mi nim nie przyłożysz?
-Oczywiście, że nie. –Amanda odetchnęła mocno i pozwoliła Adamowi na wyciągnięcie z jej dłoni kawałka gałęzi.
-Już dobrze Amando, byłyście naprawdę dzielne. –Adam uśmiechnął się gładząc wierzchem dłoni jej policzek.
-Nawet nie wiesz….nawet nie wiesz…
-Wiem, wiem. Chodź tu.–Adam westchnął i przyciągnął dziewczynę zamykając ją w ramionach.

Gładził jej włosy wdychając zapach jej ciała. Amanda oplotła rękoma jego klatkę piersiową tak mocno, że z trudem oddychał. Chociaż może powód był inny? Adam przełknął z trudem ślinę i próbował uspokoić oddech. Policzek Amandy przytulony do jego serca działał na niego pobudzająco. Amanda powoli podniosła głowę i spojrzała marszcząc brwi w bursztynowe oczy Adama. Czyżby słyszała nierówny rytm bicia jego serca? Jej usta zadrżały i rozchyliły się lekko. Adam zawahał się chwilę po czym pocałował ją delikatnie. Raz i drugi. Amanda wsunęła dłoń w jego miękkie hebanowe włosy i przymknęła oczy wtapiając się w jego wargi.
-Wszystko w porządku? –dobiegł ich zaniepokojony głos Gregorego na tyle szybko, że zdążyli odskoczyć od siebie nim ten pojawił się nad strumieniem.


-Wszystko w porządku? –Ben potrząsał ramieniem syna.
-Tak…Pa. –Adam zamrugał oczami i przejechał dłonią po twarzy. –W porządku. –dodał mniej pewnie.

* * * *

Amanda patrzyła przez okno dyliżansu zmierzającego nieubłaganie do Wirginia City. Nie mogła skupić się ani na pięknych widokach za małym okienkiem dyliżansu, a tym bardziej na książce leżącej na jej kolanach. Zerknęła na ojca i Jeremy’ego, potencjalnego narzeczonego Amandy, zagłębionych w niezobowiązującej rozmowie z pasażerami. Westchnęła i otworzyła książkę na przypadkowej stronie próbując skupić bezskutecznie wzrok na literach. Przynajmniej nikt jej nie zagadywał i mogła w spokoju zagłębić się w myślach. Niewesołych, niespokojnych, dramatycznych. Przewróciła parę stron w poszukiwaniu listu od Elizabeth Wadenheim. Uśmiechnęła się delikatnie patrząc na perfekcyjne pismo autorki listu, kopertę w delikatny wzór i piękny, nieskazitelny charakter pisma . Delikatna i dystyngowana. Panienka z wyższych sfer, która nigdy nie myła naczyń w strumieniu i nie spała pod gołym niebem. No może niezupełnie pod gołym. Pod namiastką namiotu, w którym spały kobiety. Amanda z rozbawieniem patrzyła na rzeczy zabrane przez Elizabeth i jej matkę. Puszkami można było obdzielić oddział wojska a nie kilka osób. Zresztą panowie byli zgodni że chcieli polować i zapewnić świeże pożywienie sobie i swoim kobietom. Pamięta pierwszy wieczór, kiedy Elizabeth i jej matka rozłożyły się z całym arsenałem balsamów, kremów, szczotek, lustereczek i wszelkich bibelotów niezbędnych ich zdaniem w podróży. Myślała, że nie znajdą wspólnego języka. „Elizabeth” –westchnęła otwierając po raz kolejny list, który znała niemal na pamięć. Elizabeth pytała o zdrowie, samopoczucie po śmierci Nancy. Oferowała odwiedziny, lub zaproszenie Amandy do siebie. A przede wszystkim pytała czy od tamtego czasu napisała do Adama i wyjaśniła nieporozumienia, które rzutowały na ich relacje.

„Jakie relacje Beth?” –Amanda pokręciła lekko głową. –„Nic już nie ma. Skończyło się zanim zaczęło na dobre.” –Amanda odetchnęła i dotknęła delikatnie palcami ust.

Paliły jak rozżarzone węgle na wspomnienie pocałunku z Adamem. Coś zapiekło ją pod powieką. To nie był dobry moment na przywoływanie tego rodzaju wspomnień. Szybko zamrugała i zamknęła oczy przywołując coś zabawnego. Pierwsza kąpiel w strumieniu.

”-Pierwszy raz myjesz się w strumieniu Elizabeth? –Amanda spojrzała z rozbawieniem na niezadowoloną minę dziewczyny.
-Pierwszy. –westchnęła córka Wadenheimów i zanurzyła delikatnie najpierw jedną, potem drugą stopę w strumyku unosząc suknię by jej nie zmoczyć.
-Musisz ściągnąć tę suknię Elizabeth, w ten sposób będziesz kąpać się do jutra. –Amanda, która zakończyła poranną toaletę zapinała zieloną bluzkę, która ładnie komponowała się z czekoladową spódnicą.
-Mam się tutaj rozebrać? –Elisabeth spojrzała z niedowierzaniem na towarzyszkę. –A mężczyźni? Oszalałaś?
-Przecież polują. –Amanda wzruszyła ramionami i zajęła się rozczesywaniem gęstych włosów sięgających jej do łopatek. –A poza tym wiedzą co robimy tym bardziej nam nie przeszkodzą.
-Nie wszyscy polują. –zwróciła uwagę Elizabeth. –Adam i Simon rozpalają ognisko.
-A twoja matka ich pilnuje. Czego się boisz? –Amanda właśnie uwiązała tasiemką włosy w koński ogon i usiadła na sporych rozmiarów kamieniu spoglądając z lekkim rozbawieniem na rozglądającą się na wszystkie strony Elizabeth.
-Tam ktoś jest. –Elizabeth wskazała palcem na pobliskie krzaki osłaniając jednocześnie dekolt chociaż wciąż miała sukienkę na sobie.-A nie mówiłam? –spojrzała zła na towarzyszkę.
-Nie ktoś….-Amanda powoli wstała i sięgnęła po grubą gałąź. -….tylko coś.

Obie spoglądały z napięciem na poruszające się krzaki.

-Co teraz? –szepnęła Elizabeth.
-Nie mam pojęcia. –Amanda starała się uspokoić oddech.
-Jeśli to niedźwiedź…
-Krzaki są za małe, najwyżej wilk. –szepnęła Amanda zaciskając obie dłonie na konarze trzymanym nad ramieniem.
-Nie czuję się ani trochę uspokojona. –ciałem Elizabeth targnął dreszcz.

Wciąż stała w lodowatej wodzie a strach spotęgował uczucie zimna.

-Wycofujemy się powoli. –Amanda zrobiła krok do tyłu.
-Nie dam rady. –ledwie wydobyła głos Elizabeth patrząc jak zahipnotyzowana na krzaki.
-Jeden mały krok do tyłu.

Elizabeth tylko pokręciła przecząco głową.

-Pójdę po pomoc.-cedziła powoli słowa Amanda.
-Nie zostawiaj mnie. –szybko odszepnęła Elizabeth ściskając poły sukienki jakby to miało uratować jej życie.
-Zostanę. –Amanda stanęła obok sparaliżowanej strachem dziewczyny.
Rozważała ich niewesołą sytuację. Nikt nie wie, że za chwilę staną w oko w oko ze zwierzęciem i jego uzębieniem. Nikt im nie pomoże, a konar raczej niezbyt dobra broń.

Amanda nie zdążyła odwrócić się słysząc szmer za plecami gdyż przed nią natychmiast pojawili się Adam z rewolwerem w dłoni i Simon ze strzelbą gotową do strzału.

-Nic wam nie jest? –półgłosem zapytał Adam nie odwracając się do dziewcząt lustrując wzrokiem pobliskie krzaki.

-Zabezpieczaj mnie. –Simon zerknął kątem oka na Adama i w napięciu, brodząc w strumieniu powoli dotarł do krzaków. W końcu opuścił strzelbę i przykucnął. Wstał i z uśmiechem na ustach machnął dłonią zrelaksowany. –To tylko szop pracz.

Elizabeth odwróciła się i rzuciła wprost w ramiona matki w chwili gdy Adam schował broń do kabury i dotarł do niego rozbawiony Simon.

-Tak się bałam, tak bardzo się bałam. –próbowała panować nad szlochem Elizabeth. –Ale skąd wiedzieliście?
-Przyszłam po was i z daleka zobaczyłam, że coś jest nie tak. Natychmiast pobiegłam po Adama i Simona.- Kathleen uśmiechnęła się ciepło do córki gładząc jej policzek.-Jesteś zimna jak lód. –Kathleen z niepokojem rozcierała dłońmi ramiona córki. –Musimy cię zagrzać.

Elizabeth włożyła mokasyny, ale zachwiała się i natychmiast, nim Kathleen zdążyła krzyknąć Simon zamknął ją w swoich ramionach.

-Wezmę ją proszę pani to emocje. –Simon chwycił dziewczynę, która zamknęła oczy kładąc głowę na jego piersi. -Proszę za mną. Ognisko czeka.
-Możesz już opuścić ten konar Amando. –Adam delikatnie położył dłoń na dłoni Amandy trzymającej wciąż kawałek gałęzi.


-Amando to ostatni postój przed Wirginia City. –głos ojca przywrócił dziewczynę do rzeczywistości.

Amanda zamrugała kilkakrotnie powiekami. Przez chwilę nie wiedziała gdzie jest. Rozczarowana spojrzała na współpasażerów i wysiadła z dyliżansu. Wspomnienia uleciały na chwilę jak bańka mydlana.

* * * *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 14:12, 14 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 14:26, 14 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Adam oparł tył głowy o brzeg cynkowej wanny, odetchnął z błogością przyglądając się wzburzonej powierzchni wody, której sam był przyczyną.

Chyba jestem w stanie sobie to przetłumaczyć, ale brzmi to bardzo enigmatycznie. Opis trudów higienicznych Adama podczas spędu jest boski Very Happy
Cytat:
w wilgotnych wciąż, aksamitnych, mieniących się pojedynczymi refleksami muskanymi przez promienie słoneczne wpadające przez szybę, kruczoczarnych włosach.

W dalszym ciągu mowa jest o włosach? Laughing Twoje opisy są powalające Very Happy
Cytat:
Zerknęła na ojca i Jeremy’ego, potencjalnego narzeczonego Amandy

Chyba Adam będzie reagował, być może nawet gwałtownie
Cytat:
Delikatna i dystyngowana. Panienka z wyższych sfer, która nigdy nie myła naczyń w strumieniu i nie spała pod gołym niebem.

Widać nie miała do tej pory okazji…
Cytat:
Elizabeth pytała o zdrowie, samopoczucie po śmierci Nancy

Biedna kobieta… Mam niewyraźne przeczucie, że przyczynił się do tego jej mąż.
Cytat:
wyjaśniła nieporozumienia, które rzutowały na ich relacje.

Jakie nieporozumienie?
Cytat:
–To tylko szop pracz.

A miałam nadzieję, że jelonek Wink
Odcinek zaskakujący, niezwykły, pełen niedomówień i nasuwających się pytań. Wspaniałe, niezwykłe, drobiazgowe opisy. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej, co się stanie przy tym wyrębie… I jakie jeszcze tajemnice zawisły między Adamem a panną Yeringhton.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:51, 14 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Ben z ociąganiem wyciągnął złożoną kartkę papieru. Studiował twarz syna próbując coś z niej wyczytać, gdy ten przebiegał wzrokiem litery. Tylko jego bystre oczy dostrzegły to co umknęło synom. Adam zatrzymał wzrok na jednym fragmencie, po czym zerknął na ojca i zacisnął szczęki.

Szkoda zrobiło mi się Adama. Ciekawe co się wydarzyło. Mam nadzieję, że już wkrótce się o tym dowiemy Smile
Cytat:
Adam oparł tył głowy o brzeg cynkowej wanny, odetchnął z błogością przyglądając się wzburzonej powierzchni wody, której sam był przyczyną. Ciepła woda sięgała mu niemal do szyi dając jego ciału przyjemne doznania. Tego mu brakowało najbardziej podczas miesięcznego spędu.

Można sobie wyobrazić na jakie niewygody narażony był Adam. Po miesiącu takich niewygód każdy marzyłby o normalnej kąpieli i świętym spokoju. Opis toalety Adama poruszający wyobraźnię. Bardzo fajnie napisany.

Zabieg retrospekcji w dalszej części opowiadania bardzo udany.
Sny Adama są niezwykle interesujące i pobudzająco wpływające na wyobraźnię czytelnika. Podobnie jest ze wspomnieniami Amandy.
Niecierpliwie czekam na wyjaśnienie, co tak naprawdę wydarzyło się pomiędzy Adamem i Amandą oraz nas wyręb lasu z niespodzianką.
Cały ten fragment pełen jest znaków zapytania. Mnie osobiście trochę zasmucił i mam wrażenie, że gdzieś niedaleko czai się niebezpieczeństwo Confused
Całość bardzo starannie napisana. Widać dużą dbałość o szczegóły. Bardzo mi się podobało. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:05, 14 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen nijak jelonek mi tam nie pasował...nie chciałam, żeby został upolowany Wink ADA taki romantyczny kawałek miał być jak miód na serce ...nie smucic ... Powoli wszystko wyjaśni sie w kawałkach...bardzo powoli Confused

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 15:44, 14 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 15:07, 14 Wrz 2014    Temat postu:

żartuje tylko z tym jelonkiem Smile szop pracz był jak najbardziej na miejscu Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:13, 14 Wrz 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Tylko jego bystre oczy dostrzegły to co umknęło synom. Adam zatrzymał wzrok na jednym fragmencie, po czym zerknął na ojca i zacisnął szczęki.

Rozumiem, że jakieś nazwisko przykuło wzrok Adama i spowodowało, że poczuł … niechęć, złość, żal, urazę Question

senszen napisał:
Cytat:
Adam oparł tył głowy o brzeg cynkowej wanny, odetchnął z błogością przyglądając się wzburzonej powierzchni wody, której sam był przyczyną.

Chyba jestem w stanie sobie to przetłumaczyć, ale brzmi to bardzo enigmatycznie. Opis trudów higienicznych Adama podczas spędu jest boski Very Happy

Zgadzam się w całej rozciągłości. Biedny czyścioszek, ależ musiał się męczyć. Laughing


Aga napisał:
W związku z tym narzucił naprędce koszulę i nie zapinając jej usiadł z ojcem i braćmi przy stole. Zdawkowo odpowiadał na pytania dotyczące spędu.

Adam w niezapiętej koszuli przy stole?! Shocked Toż to jakaś awangarda.

Aga napisał:
Wtedy miał ochotę zamknąć ją w ramionach i trzymać w nich do skończenia świata. Wtedy, ale już nie teraz.

O! Czyżby naciski Eweliny spowodowały, że Amanda już nie jest dla Adama? Ewelina pewnie będzie zadowolona, ale ja czuję się rozczarowana. Szkoda. Chociaż scena snu była niezwykle obiecująca, rzekłabym … smakowita. Wspomnienia Amandy też są interesujące. Z niepokojem i niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.

Po przeczytaniu całego fragmentu po cichutku liczę na to, że jednak Adam nie da za wygraną i odnajdzie w sobie resztki uczucia do Amandy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 3 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:25, 14 Wrz 2014    Temat postu: Cierpki smak opętania

Szczerze mówiąc nie pamiętam ,kim jest Amanda.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 16:36, 14 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Agi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 7 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin